Filmy Michaela Manna kojarzą się raczej z efektownymi strzelaninami, policyjnymi realiami i skomplikowanymi przestępczymi intrygami. A tutaj: zatłoczona amerykańska jadłodajnia, stolik, dwa kubki kawy. I dwóch gigantów kina po raz pierwszy we wspólnym ujęciu: Robert De Niro i Al Pacino w filmie „Gorączka”.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Neal McCauley (Robert De Niro) jest zawodowym rabusiem – spokojnym, metodycznym, konsekwentnym. Vincent Hanna (Al Pacino) to wybuchowy i nieprzewidywalny oficer policji w Los Angeles. Na pierwszy rzut oka – absolutne przeciwieństwa, a jednak… Obaj biegną po cienkiej granicy prawa – chociaż po jej dwóch stronach. Ponadto łączy ich nierozerwalna więź – Hanna ściga McCauleya, McCauley usiłuje przechytrzyć Hannę. Są jednocześnie swoimi przeciwieństwami, jak i dwoma stronami tej samej monety. Robią to, co robią, bo – jak wspólnie stwierdzają – nie umieją i nie chcą robić niczego innego. Reszta obsady „Gorączki” to także świetni aktorzy: Val Kilmer, Ashley Judd, Jon Voight, znakomity Tom Sizemore – jak stwierdził słusznie mój znajomy: „ten film ze wszystkich wycisnął to, co w nich najlepsze”. Tyczy się to przede wszystkim Ala Pacino, który w kolejnych filmach („Adwokat diabła”, „Rekrut”, „Podwójna gra”, „Bezsenność”) powtarzał pewne zachowania i cechy Vincenta Hanny, ale nie osiągnął już później tej intensywności z filmu Michaela Manna.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Noc, zatłoczona autostrada, samotny mężczyzna – Neil McCauley – w pędzącym aucie. Nagle za nim pojawia się migający „kogutem” samochód. Neil szykuje pistolet i zjeżdża na pobocze. Do jego auta powoli i ostrożnie, także z ukrytą bronią, podchodzi policjant – Vincent Hanna. McCauley wie, kto to – niedawno zwabił Hannę i całą jego ekipę na pusty plac i z ukrycia sfotografował. Hanna wie, że McCauley wie, zatem ucina zbędne formalne wstępy i po prostu zaprasza go na kawę. Przy małym stoliku siedzą naprzeciwko siebie gliniarz i rabuś. Badają się nawzajem, sondują. Unikają tematu najbliższych działań – pomimo nawiązania nici porozumienia nie ma mowy o poluzowaniu samokontroli, o pobłażliwości. Rozmawiają o pogoni za celem, dzielą się opowieściami o niepokojących snach. Hanna, w sumie nie licząc na sukces, próbuje odwieść McCauleya od kolejnego skoku, który – jak wie – ten szykuje. Ale rabuś powtarza jedynie, że nie wróci do więzienia. Gliniarz porównuje swoje życie do obszaru klęski żywiołowej, w której jego trzecie małżeństwo właśnie się rozpada – bo ważniejsza od życia osobistego staje się pogoń za przestępcami. Z kolei McCauley wypowiada zasadę 30 sekund, rządzącą jego życiem: „Nie przywiązuj się do niczego, czego nie byłbyś gotów zostawić w ciągu 30 sekund, jeśli wyczujesz zagrożenie za rogiem”. Jednak na pytanie Hanny, czy w razie zagrożenia odejdzie od swojej kobiety bez pożegnania, odpowiada wymijająco: „Taka jest zasada”. I w toku tej rozmowy pada najważniejsza kwestia: „Jeśli będę musiał wybierać między tobą a jakimś palantem, z którego żony chcesz zrobić wdowę – bracie, już po tobie.” – „Mimo wszystko, nie staniesz mi na drodze. Spotkaliśmy się twarzą w twarz, racja. Ale nie zawaham się. Ani na sekundę”. Wtedy następuje odprężenie – deklaracje zostały złożone, karty leżą na stole. W ciągu tego krótkiego dialogu rozmówcy potwierdzili swój wzajemny szacunek i bezkompromisowe oddanie wybranemu zajęciu, zakreślili granice porozumienia, za którymi jest już tylko konfrontacja. „Kto wie, może się już nigdy nie spotkamy?” Obydwaj wiedzą, że to kłamstwo.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Film początkowo wzbudził pewne rozczarowanie widzów, narzekających, że jak na obraz reklamowany jako „showdown” De Niro i Pacino, zbyt mało jest ich wspólnych scen. Nawet scena rozmowy była krytykowana, jako że ukazywała rozmówców osobno, w odrębnych kadrach, en face. Jednak w wersji panoramicznej widać, że aktorzy cały czas siedzą naprzeciwko siebie. Co więcej, dzięki temu, że byli filmowani kilkoma kamerami (ujęcie z profilu było brane pod uwagę, ale jednak niewykorzystane), w tym dwoma umieszczonymi za plecami rozmówców, o włos poza polem widzenia kamery naprzeciwko, De Niro i Pacino nie mieli oddzielnych dubli – byli nagrywani jednocześnie, przy jednym stoliku. Jak mówi Michael Mann, „Ujęcie 11 Pacino jest ujęciem 11 De Niro”. Zbliżenia twarzy jednego aktora pokazują prawdziwe, natychmiastowe reakcje mimiczne na padające z ust drugiego kwestie. Dodatkowe znaczenie dla realizmu sceny ma fakt, że wskutek propozycji Pacino nagrywanie rozmowy odbyło się bez żadnych prób. Postacie rozmawiające po raz pierwszy zostały zatem odegrane przez gwiazdorów faktycznie pierwszy raz wspólnie grających (w „Ojcu chrzestnym II” De Niro odgrywał rolę młodego Vita Corleone, późniejszego ojca Michaela Corleone, granego przez Pacino – stąd brak wspólnych scen). Pomimo wspominanych obiekcji obecnie scena rozmowy jest uważana za majstersztyk. Chemia, której przepływ widać między aktorami, udziela się widzom – dość wspomnieć, że od czasu premiery „Gorączki” w restauracji „Mantilini’s” (w której kręcono tę scenę i która nie przyjmuje rezerwacji) nie ustają próby zarezerwowania stolika, znanego wśród pracowników jadłodajni jako „TEN stolik” („The Table”). |