Nieme komiksy Thomasa Otta bardzo dobrze się sprzedawały. Kultura Gniewu idzie więc za ciosem i wydaje kolejne bezdymkowe powieści graficzne. Tym razem pod prasę drukarską dostał się „Przybysz” Shauna Tana.  |  | ‹Przybysz›
|
Shaun Tan przelał na papier wspomnienia swoich rodziców imigrantów. Wspierając się materiałami dotyczącymi napływu ludności do Ameryki na początku XX wieku, stworzył niespotykany, baśniowy świat, pełen niezwykłych stworzeń, steampunkowych sterowców i innych dziwnych urządzeń. W tej krainie musi się odnaleźć bezimienny protagonista, który przybył tutaj w poszukiwaniu lepszego życia. Gdyby jednak „obedrzeć” opowieść ze swojego niecodziennego świata, to historia ta jest niestety sztampowa i nieciekawa. Fabuła „Przybysza” jest prosta i niezbyt pasjonująca. Mężczyzna w średnim wieku, głowa rodziny, zostawia w domu swoją żonę i córkę i wyrusza „za chlebem” na wielkim okręcie. Następnie w krainie pełnej zaskakujących fantastycznych elementów zmaga się z typowymi trudnościami emigrantów – przełamywaniem barier komunikacyjnych, szukaniem lokum i pracy, tęsknotą za rodziną. W międzyczasie poznaje innych ludzi i słucha historii ich życia i poznaje przyczyny, które ich zmusiły do emigracji. Na następne kartki zerkamy jednak, aby pozachwycać się kreską Tana, a nie aby poznać dalsze przygody głównego bohatera. Od razu widać, że autor jest głównie ilustratorem. Brakuje tu sprawnego pióra zdolnego scenarzysty, który wiedziałby, co zrobić z niewątpliwym talentem, jakim jest Australijczyk. Historia miała duży potencjał, wykreowany świat jest intrygujący – szkoda że nie udało się z niego wycisnąć niczego więcej. Komiks ten nie powstał jednak, aby czytelnik zachwycał się jego głębią, przesłaniem i fabułą. Najważniejszym atutem są rysunki – i to jakie rysunki! Przypominają one dawne litografie spotykane w książkach dla dzieci z połowy XX wieku i różnią się bardzo od tego, do czego przyzwyczaił nas rynek. Najczęściej występują w 12 niewielkich, kwadratowych kadrach na stronę, przeplatane są jednak olśniewającymi, całostronicowymi krajobrazami. Gdybym spojrzał na tę pracę jak na portfolio, byłbym zachwycony. Nie można odmówić twórcy, że jest jednym z najciekawszych rysowników młodego pokolenia. Jego pomysłowość i talent graficzny nie podlegają żadnej dyskusji. Niestety, zamiast pełnoprawnej powieści graficznej otrzymaliśmy coś na kształt coffee table book1). Nadaje się ona do położenia w jakimś reprezentatywnym miejscu w mieszkaniu, pokazania znajomym, może pasować jako element wystroju modnego klubu czy kawiarni. W tych rolach spełnia się znakomicie. Jako komiks – nie do końca. 1) Popularne na Zachodzie ładnie wydane książki zawierające głównie ilustrację. Kładzie się je na stołach podczas imprez, aby goście się nie nudzili i mieli o czym rozmawiać.
Tytuł: Przybysz Data wydania: luty 2009 Ekstrakt: 60% |