Wznowienie piątej książeczki o sympatycznym misiu, który niedawno skończył 50 lat, a jego przygody przetłumaczono na 30 języków, wydając ponad 30 milionów egzemplarzy książek. Miś Paddington może nie jest aż tak znany jak Kubuś Puchatek, ale dla młodszych czytelników na pewno równie ciekawy. Zresztą dorośli też powinni się zapoznać – w amerykańskiej edycji „Milionerów” pytanie finałowe brzmiało: „Skąd pochodzi miś Paddington”. Wygrana padła. Książka ukazuje się w nowym przekładzie Michała Rusinka i pod nowym tytułem – wcześniej była wydana jako „Paddington w opałach”. „Szpieg doskonały” to starsza już powieść le Carré’a, jeszcze z roku 1986, czyli z czasów zimnej wojny. Jednak czynnikiem decydującym o tym, że książki jednego z najgłośniejszych twórców literatury szpiegowskiej się nie starzeją, jest ich silna psychologiczna podstawa. Tak też „Szpieg doskonały” nie jest tylko dramatyczną szpiegowską historią, ale raczej rozważaniem o tym, co czyni z człowieka doskonałego agenta i jaką cenę za to musi zapłacić. Jacek Dukaj pisał „Xavrasa Wyżryna” w czasach, gdy wydawało się, że światowy terroryzm skończył się w latach 70. Potem jednak przyszedł 11 września, wojna w Afganistanie, wojna w Iraku i spojrzeliśmy na ten temat zupełnie inaczej, inaczej też zaczęliśmy odbierać samego „Xavrasa”, gdy pytanie „A co, gdyby terrorystami byli Polacy?” nabrało zupełnie nowej wagi. Choćby dlatego warto do tej książki powrócić. Podobnie jak w poprzedniej edycji z 2004 r. znajdziemy tu luźno powiązane tematycznie z „Xavrasem” trzy opowiadania (dobre!). Zwróćcie uwagę (jeśli tego nie zrobiliście) na „Sprawę Rudryka Z.”, pięknie obrazującą, jak Jacek potrafi stworzyć cały świat, by zużyć go w krótkim tekście… Mistrz horroru udowadnia swoją wielkość również w mocno apokaliptycznej tematyce. Jednocześnie funduje ludzkości śmiertelnego, diablo szybko rozprzestrzeniającego się wirusa oraz walkę między siłami dobra i zła. Było? Było – ale nie tak dobrze zrobione. W dodatku King nie poprzestaje na udanych próbach budowania napięcia w czasie postępującej zagłady planety – wtłacza też w ramy książki mnóstwo problemów socjologicznych. Skąd problemy socjologiczne, ba! – skąd w ogóle ludzie w takiej sytuacji? Cóż, apokalipsy już mają to do siebie, że szczęśliwcy(?) je przeżywają. Inaczej nie byłoby zabawy. Ani dobrych książek – jak na przykład „Bastionu”. A niech szlag trafi naszych dystrybutorów filmowych…! To oni wprowadzają najwięcej zamieszania w tytułach książek. „Wyspa tajemnic” („Shutter Island”) była już wcześniej wydana u nas przez Świat Książki jako „Wyspa skazańców”. Tymczasem jednak Scorsese ogłosił, że kręci film, dystrybutor nadał mu jakże oryginalny i wymyślny tytuł „Wyspa tajemnic” (mieliśmy już „Rzekę tajemnic”, gdzieś tam było „Morze tajemnic”, czekamy więc na „Półwysep tajemnic”, „Przylądek tajemnic” i „Zbiornik retencyjny tajemnic”), więc nowe wydanie musi pojawić się pod nowym tytułem… Szkoda zamieszania, bo książka jest naprawdę niezła, zaskakująca, o bardzo sugestywnym, mrocznym nastroju i na pewno warto się z nią zapoznać przed filmem. Po wydanych premierowo przez Prószyńskiego i S-kę dwóch interesujących zbiorach opowiadań Arthura Millera czas przyszedł na wznowienie jego najsłynniejszego dzieła – sztuki „Śmierć komiwojażera” (tu w nowym tłumaczeniu). Podsumowanie nieudanego życia, niepotrafiącego odnaleźć się w świecie sprzedawcy to absolutna klasyka literatury. Znacie Tapatiki? W takim razie albo pielęgnujecie stare, podniszczone wydania książeczek Marty Tomaszewskiej, wracając do nich systematycznie, albo nie możecie się doczekać tego wydania, by wreszcie uzupełnić swą biblioteczkę o jeden z najwspanialszych cykli dziecięcej fantastyki. Nie znacie Tapatików? Wstyd! Natychmiast do księgarni, to lektura dla ludzi w każdym wieku. Marcie Tomaszewskiej udało się stworzyć dzieło naprawdę wyjątkowe, piękne, zabawne, fascynujące, inteligentne, ciepłe, dowcipne, przewrotne… Dodajcie do tego sami jeszcze garść pozytywnych przymiotników, a dopiero uzyskacie pełniejszą charakterystykę tego wspaniałego cyklu. Wielbicieli prozy iberoamerykańskiej nie trzeba chyba specjalnie namawiać do sięgnięcia po jedną z najciekawszych powieści peruwiańskiego pisarza, nagrodzoną w 1993 r. Premio Planeta. Mario Vargas Llosa w mistrzowski sposób połączył tutaj romantyczną historię miłosną z trzymającą w napięciu opowieścią o śledztwie prowadzonym przez tytułowego kaprala w sprawie tajemniczych zaginięć w obozie robotników budujących drogę przez Andy. Całość została jeszcze doprawiona szczyptą humoru i sporą dawką realizmu magicznego, tak że efekt końcowy jest po prostu rewelacyjny. Na wrzesień przesunęła się premierapolecanej przez nas w sierpniu powieści „ Fałszywe lustra” Siergieja Łukjanienki. |