Rafał Kosik miał, jak chcieli niektórzy krytycy i wydawcy, „Marsem” wskrzesić hard science fiction. Nie udało się, poprzeczka okazała się być zawieszona zbyt wysoko – ale próbę skoku autor wykonał całkiem poprawnie.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Mars” to właściwie zbitka dwóch – nie licząc prologu – mikropowieści, różnych tematycznie i stylistycznie. W pierwszej części poznajemy Allena, młodego imigranta z Ziemi, który przybywa na świeżo terraformowanego Marsa (przygotowania do tej operacji widzieliśmy w prologu). Życie na Czerwonej Planecie nie jest jednak łatwe – wody brakuje wszystkim i na wszystko, a piasek napiera na miasto z każdej strony. Cała społeczność jest też targana przez konflikty polityczne związane z próbami uniezależnienia się od Ziemi oraz niesnaskami między północną a południową półkulą Marsa. Poza tym Allen daje się wciągnąć – poprzez nowo poznaną piękność – w szeroko zakrojony spisek, w którym do końca nie wiadomo, czy chodzi o megalomańskie szaleństwo marsjańskiego polityka, czy o ratunek dla umierającej planety. Choć z hard SF niewiele ma wspólnego (choć prolog obiecuje właśnie ten kierunek), historia Allena to ta lepsza część powieści. Jest tu i ładnie rozwinięty klasyczny pomysł, i odpowiedni rozmach, i zakręty fabularne, łącznie z finałowym prawie-że armageddonem Marsa. Więcej nawet: Kosikowi udało się zbudować wiarygodnych bohaterów – może nie specjalnie głębokich i skomplikowanych, ale takich, których da się lubić i którym można kibicować. Ponadto pierwsza połowa „Marsa” spogląda na kolonizację od ciekawej, politycznej strony. Kosik zastanawia się, komu opłaca się wygnanie ludzi z Ziemi, a komu niepodległość Marsa i czy ekologia musi przegrywać z ekonomią. Trzeba przyznać, że to dość świeże spojrzenie, podobnie jak spoglądanie na podbój Marsa przez pryzmat socjologii, rozważanie przyczyn migracji społeczeństw czy odnajdywanie podobieństw między nimi niezależnie od warunków – marsjanie nie różnią się bowiem specjalnie od ziemian, stąd nie może być mowy o stworzeniu na Czerwonej Planecie utopii, a wręcz przeciwnie. Oczywiście, jak przystało na debiutanckie dzieło, można też wskazać kilka niedociągnięć: fabuła rozwija się nieco za szybko, a bohaterowie zbyt dobrze sobie radzą i niespecjalnie dziwią się spotykającym ich przypadkom. Przede wszystkim jednak pierwsza część to jedynie wycinek większej całości, nieposiadający rozwiązania akcji i domknięcia fabuły. To miało nastąpić dalej, w rozgrywającej się kilkadziesiąt lat później opowieści o archeologu samouku Jaredzie (który wcześniej spotkał się z Allenem tylko przez chwilę), specjaliście od poszukiwania wody na Marsie. Problem jednak w tym, że zamiast kontynuować bardzo dobry kierunek obrany wcześniej, Kosik wywrócił wszystko na nice. O ile przygody Allena jeszcze miały coś wspólnego z hard SF czy może szerzej z fantastyką w tzw. starym stylu, o tyle historia Jareda – bohatera drugiej mikropowieści – to już prawie-że czysty cyberpunk. Autor nie wyjaśnia jakim cudem, z zacofanej dziury Mars w ciągu kilkudziesięciu lat zmienił się w megalopolis zaludniane przez żyjących głównie w cyberświecie postludzi. Kosik, zamiast rozwiązywać wcześniejszą intrygę, kieruje się w rejony dickowskich rozważań o realności otaczającego nas świata – perypetie Jareda to przede wszystkim problemy z określeniem, co jest prawdą, a co jedynie wytworem jego wszczepu generującego rzeczywistość VR. Owszem, jako cyberpunk nie jest to złe, ale nijak się ma do fabuły poprzedniej części ani do zakończenia, w którym autor znów funduje historii dość dziwaczną woltę (dość powiedzieć, że tym razem następuje przejście od cyberpunku do… duchów i masowych grobów). Słabe zakończenie i dość nieprawdopodobny, dziwny i niedostatecznie wyjaśniony pomysł (widać tu pewne podobieństwa do tematów, które Kosik eksploruje w „ Kameleonie”) oraz fakt, że historia Jareda jest słabiej napisana, choćby na poziomie konstrukcji postaci, każą obniżyć całkiem wysoką ocenę jaką sugerowała pierwsza mikropowieść. „Mars” co prawda nie miał szans na bycie w science fiction objawieniem podobnym do prozy Dukaja, ale rokował na lekturę naprawdę bardzo dobrą. Ostatecznie jednak wyszła rzecz zaledwie niezła.
Tytuł: Mars ISBN: 978-83-61187-09-7 Format: 416s. 125×195mm Cena: 29,– Data wydania: 15 czerwca 2009 Ekstrakt: 70% |