„Wizjokrąg” Mike’a Wilksa to fantasy przeznaczona dla młodszego czytelnika. Czy jednak po lekturze zostanie on zachęcony do dalszych poszukiwań, czy może odłoży książkę jako „bajeczkę”? Trudno powiedzieć – lata szczenięce dawno minęły, a powieść z pewnością nie jest rewelacją. Ale jednak coś w niej jest – wizja.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Utalentowany graficznie Melkin Womper tworzeniem amatorskich rysunków podpada arcyrządcy Adolfusowi Splutowi. W świecie tym bowiem wszelka twórczość podlega jednej z pięciu Tajemnic – cechów zorganizowanych według zmysłów (np. Piąta Tajemnica zajmuje się wzrokiem i efektami jego użycia). Mel zostaje uratowany, ale Splut nie zapomina o chłopcu. Gdy Mel udaje się jako uczeń do stołecznego Vlam, gdzie ma terminować w pracowni największego artysty Siedmiu Królestw – Ambrosiusa Blika, drogi arcyrządcy i chłopca przetną się ponownie, tym razem w grze o większą stawkę. Okazuje się bowiem, że Tajemnice sięgają po totalną kontrolę nad społeczeństwem, a dociekliwy terminator z przyjaciółmi może tej władzy zaszkodzić. Opowieść Wilksa może rozczarować, ale i oczarować. Minusem jest choćby stereotypowa sytuacja, w jaką zostaje wrzucony główny bohater – utalentowany trzynastolatek, umieszczony w szkole z internatem i wplątany w intrygę, od której zależy los państwa (czy nawet świata). Jednak jest to klasyczny przypadek powieści o początku dojrzewania, o oddzieleniu od rodziny – o inicjacji w samodzielność i dorosłość, zatem stereotypowość jest w pewnym zakresie wpisana w jej charakterystykę. Irytować mogą także jednosylabowe nazwy i imiona: Mel, Feg, Kop, Vlam, Tot, Henk; niektóre z nazw są znaczące, a przy tym denerwująco jednoznaczne: źli nazywają się Splut, Gloot, Smierd, Mizeria, Niemota… Fabuła także nie grzeszy nowatorstwem czy oryginalnością – większości zwrotów akcji można się domyślić, a bohaterowie naszkicowani są bardzo grubą kreską. Jednak wiele wynagradza wyobraźnia autora i jego obrazowe opisy. „Obrazowe” w znaczeniu dosłownym – Mike Wilks bowiem jest przede wszystkim malarzem i ilustratorem, w dziedzinie pisarstwa fabularnego „Wizjokrąg” jest jego debiutem. W dodatku tytułowy Wizjokrąg to właśnie sieć połączonych ze sobą obrazów – płócien, które dzięki wykorzystaniu magii zawierają w sobie całe krainy i w które można wniknąć. Miejsca, które Mel z przyjaciółmi odwiedza w tym królestwie imaginacji, są naprawdę świetnie oddane – nielogiczne, obce, podstępne – ot, takie „Po drugiej stronie lustra”, zmieszane z Boschem. Podobnie świetnie sprawdza się prosty pomysł kopalni pigmentów i przymusowo pracujących w niej więźniów politycznych, po krótkim czasie zabarwiających się całkowicie na kolor właśnie eksploatowanego złoża. To spośród więźniów wywodzą się rebelianci – Zielony, Niebieski (gdyby ich wodzem był Pomarańczowy, nazwa „Pomarańczowa Rewolucja” mogłaby zyskać zupełnie nowe, literackie znaczenie). Także inne pomysły pisarza-malarza sprawdzają się najlepiej wówczas, gdy je sobie zwizualizujemy – mechaniczny kamerdyner Zwyrtaucjusz (czyżby nawiązanie tłumaczki do Klapaucjusza?), ruchomy i żywy dom Kłodzio, Kopalnia Natchnienia i podziemia Wielkich Domów, gdzie stare, opuszczone obrazy straciły swą magię, a namalowane rośliny i rzeki wydostały się poza ramy… To wszystko sprawia, że „Wizjokręgu” nie można jednoznacznie odrzucić – idzie o to, żeby te minusy nie przesłoniły nam plusów, parafrazując stwierdzenie prezesa KS (nomen omen) „Tęcza”. Dla malarskich, pięknych i żywych opisów warto – myślę – przymknąć oko na niedostatki fabularne powieści.
Tytuł: Wizjokrąg Tytuł oryginalny: Mirrorscape ISBN: 978-83-237-3412-3 Format: 424s. 208×140mm; oprawa twarda Cena: 34,90 Data wydania: 8 kwietnia 2009 Ekstrakt: 60% |