powrót do indeksunastępna strona

nr 07 (LXXXIX)
wrzesień 2009

Skok do wysoko ustawionej poprzeczki
Mike Carey ‹Przebierańcy›
Tym razem kłopoty Felixa Castora zaczynają się od pogrzebu kolegi po fachu, który przed śmiercią zachowywał się nader osobliwie. Po śmierci zresztą też się tak zachowuje, bowiem były egzorcysta krąży teraz po mieszkaniu jako poltergeist. A że bohater „Przebierańców” Mike’a Careya nie potrafi odmówić świeżo upieczonej wdowie pomocy, dzieli więc czas pomiędzy tę sprawę, a przypadek pewnej kobiety twierdzącej, że jej mąż został niewinnie skazany za morderstwo, którego sprawcą jest… duch.
Zawarto¶ć ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Nie zdradzę chyba zbyt wiele, jeśli powiem, że i w tej – trzeciej już – odsłonie cyklu przygód egzorcysty Felixa (dla przyjaciół Fixa) Castora dwa na pozór niezależne wątki splotą się w pewnym momencie, a czytelnika czekać będzie sporo dobrej zabawy. „Przebierańców” czyta się znakomicie, i to z dwóch powodów. Po pierwsze i najważniejsze, bo to wciągająca lektura z sympatycznym bohaterem, któremu odruchowo się kibicuje, i z intrygującym, choć może nieprzesadnie oryginalnym światem. Po drugie zaś – to opcja dla czytelników bardziej zaawansowanych – podziwiać można na przykładzie „Przebierańców”, jak doświadczony autor radzi sobie z prowadzeniem intrygi. Przy czym nazwanie Careya doświadczonym nie jest wcale na wyrost, bo co prawda „Przebierańcy” są dopiero trzecią jego powieścią, lecz wcześniej brytyjski pisarz był scenarzystą wielu komiksów. Carey ma więc wprawę w snuciu opowieści, co widać w każdym detalu. Weźmy na przykład opisy – niezbyt rozbudowane, lecz bardzo plastyczne i tym samym działające na wyobraźnię, a ponadto, co jest szczególnie cenne, zgrabnie łączące czarny humor z nastrojem łagodnej grozy, jakiej wymaga historia dziejąca się w realiach Ziemi, na którą ni stąd, ni zowąd zaczęli powracać umarli. Albo postaci drugo- czy nawet trzecioplanowe, z których każda jest barwną indywidualnością. Nie zapominajmy też o umiejętnym stopniowaniu napięcia. Po niewielkim potknięciu, jakim był tom drugi, „Przebierańcy” przypominają dobrze naoliwiony mechanizm. Zwroty akcji następują tu wtedy, gdy trzeba, nie ma ani dłużyzn, ani niepotrzebnych przyśpieszeń, tajemnica zaś wyjaśniona zostaje pod koniec a nie – jak we wspomnianym tomie drugim – bliżej środka opowieści.
A jednak… właśnie, zazwyczaj jest jakieś „jednak” i „Przebierańcy” nie są wyjątkiem. Otóż po lekturze tej książki utwierdziłam się w przekonaniu, że cykl Careya cierpi na syndrom znakomitej pierwszej części i słabszych dalszych, które z lepszym bądź gorszym skutkiem usiłują dosięgnąć wysoko ustawionej poprzeczki. Tom pierwszy miał w moim przekonaniu najciekawszą intrygę, najmroczniejszą atmosferę i najlepszy humor. Różnica pomiędzy nim a pozostałymi jest mniej więcej taka jak pomiędzy dziełem wykonanym przez utalentowanego rzemieślnika, któremu zdarzył się przebłysk geniuszu (zaznaczam przy tym, że chodzi o geniusz, jaki zdarza się w ramach literatury rozrywkowej), a dziełem po prostu utalentowanego rzemieślnika. Poza tym część pierwsza wydaje się lepsza bo… jest pierwsza, a więc świeższa. To samo, choć oczywiście w mniejszym stopniu, można powiedzieć o tomie drugim. Natomiast w „Przebierańcach” już trochę tej świeżości brakuje. Głównych bohaterów znamy i wiemy, na co ich stać – i faktycznie, w tym tomie wszyscy zachowują się mniej więcej tak, jak można by się po nich spodziewać. Wątki długofalowe nie posuwają się wiele do przodu – Rafi wciąż siedzi w celi z Asmodeuszem na karku, Pen nie może wybaczyć Felixowi, a demonica Juliet pogłębia związek z bibliotekarką Susan. Trochę dowiadujemy się o możliwych przyczynach wspomnianego wyżej najazdu hord umarłych na Ziemię, jednak to bardziej niejasne sugestie niż konkretne informacje. Mam wrażenie, że cyklowi przydałaby się nowa zmienna, która potrząsnęłaby nieco owym układem. Piszę „nieco”, bo na wielką rewolucję jeszcze za wcześnie, choć i jej pewnie się doczekamy. Na razie niepokoją mnie pewne przesłanki świadczące o tym, iż seria przygód Castora (w tej chwili licząca cztery tomy) może w którymś momencie zmienić się z sympatycznych historii kryminalno-fantastycznych w epickie fantasy. Jeśli taki jest plan autora, to niechaj stanie się to jak najpóźniej, bo ja – a sądzę, że mnóstwo innych czytelników podziela ów pogląd – zdecydowanie wolę Fixa w konwencji detektywistycznej niż heroicznej.



Tytuł: Przebierańcy
Tytuł oryginalny: Dead Men’s Boots
Autor: Mike Carey
Przekład: Paulina Braiter
Wydawca: MAG
ISBN: 978-83-7480-143-0
Format: 135×205mm
Cena: 35,–
Data wydania: 26 sierpnia 2009
Ekstrakt: 70%
powrót do indeksunastępna strona

30
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.