powrót do indeksunastępna strona

nr 08 (XC)
październik 2009

Autor
Weekendowa Bezsensja: 10 najbardziej twardzielskich wcieleń Bruce’a Willisa
Oglądaliście Bruce’a Willisa w roli wrażliwego poety? A może rozdartego kowboja-geja? Czy mógłby zagrać zapłakanego Skrzetuskiego? Nie, oczywiście, że nie. Bruce jest twardy. Twardy jak Chuck Norris, twardy jak Roman Bratny. Z okazji premiery „Surogatów” przypomnijmy sobie jego 10 najbardziej twardzielskich wcieleń. Wcieleń, bez których nasz świat nie tyle byłby gorszy, ile w ogóle by go mogło nie być.
Szklana pułapka – John MacLane (policjant)
Najtwardsze z twardzielskich wcieleń Bruce’a – trzykrotnie powielane zresztą. MacLana można skopać, zbić, postrzelić, wysadzić w powietrze, zrzucić z wysokiego budynku, wystrzelić na fotelu awaryjnym z samolotu i w ogóle zmaltretować na wszelkie możliwe sposoby, a na koniec on i tak będzie wyglądał tak samo – skacowane oczy, brudny podkoszulek i połamany pet w gębie – a robiąc kuku głównemu bad guyowi, rzuci od niechcenia najbardziej twardzielski tekst wszech czasów: „Yippee ki-yay, motherfucker!”.
Ostatni skaut – Joe Hallenbeck (prywatny detektyw)
Były agent Secret Service, który nawet raz uratował życie prezydentowi, obecnie strudzony życiem, nieśmierdzący groszem (za to wódą i owszem) prywatny detektyw zdradzany przez żonę – popadł w niełaskę, gdy znokautował ochranianego senatora za frywolne igraszki. Teraz też pomagając upadłemu futboliście, nokautuje równo wszelakich zbirów. A w tekstach bywa równie dobry co John MacLane: „Głowa czy brzuch?”.
Pulp Fiction – Butch Coolidge (bokser)
Pomijając fakt, że wyjątkową atencją darzy zegarek, który Christopher Walken przechowywał w odbycie, Bruce jest tu naprawdę twardy. Nawet nie chodzi o to, że stawia się szefowi mafii, zabija na klopie Johna Travoltę (to akurat nie wyczyn) i rozprawia się z bandą zboków. Prawda jest taka, że trzeba być wyjątkowym twardzielem, żeby wytrzymać z dziewczyną tak głupią, że nie odróżnia motocyklu od choppera!
Sin City – John Hartigan (policjant)
Co prawda w filmowym wcieleniu Hartigan nie jest połączeniem Brudnego Harry’ego i Arnolda Schwarzeneggera, ale to tylko pozory. Bohater Willisa to twardziel jakich mało – obijają mu gębę, zamykają w więzieniu, pozbawiają rodziny, próbują udusić, powiesić, zastrzelić, zadźgać. A ten dalej prze naprzód, nie wahając się urywać przeciwnikom cojones – wszystko po to, by chronić piękną Jessicę Albę. Mało? To teraz najlepsze: czy wyobrażacie sobie, jak twardym trzeba być, by odmówić łaszącej się Albie szybkiego (lub wolnego, jak kto lubi) numerku? Bruce jest ponad to.
Armageddon – Harry Stamper (nafciarz)
Można rzec: eee tam, twardziel – zwykły facet, tylko dobry w tym, co robi. Otóż nie! Znacie osobiście jakiegoś nafciarza, który złożyłby swoje życie w ofierze, aby ratować ludzkość? No dobra, pewnie paru by się znalazło. A takiego, który poszedłby na pewną śmierć w zamian za chłopaka swojej córki, którego zresztą nie znosi? Do tego trzeba być już wyjątkowym twardzielem.
Stan oblężenia – generał William Devereaux (oficer US Army)
Twardziel z dużymi możliwościami – właściwie to na jego miejscu każdy mógłby strugać cwaniaka. W końcu jak jest się dwugwiazdkowym generałem i ma się do dyspozycji kilka dywizji, to rzeczywiście można, jak to robi Willis, ogłosić „Ja jestem tu prawem!” i wprowadzać stan wyjątkowy w Nowym Jorku, prześladując i torturując niewinną ludność pochodzenia bliskowschodniego. Na szczęście na koniec bohater okazuje się prawdziwym twardzielem, przyznaje rację demokratycznym wartościom i wszyscy żyją godnie, politycznie poprawnie, patriotycznie i bez ksenofobii. Tylko nie wiadomo, czy długo i szczęśliwie.
Piąty element – Korben Dallas (taksówkarz)
Romantyk kryjący się pod płaszczykiem twardziela ukrywanym pod maską zwykłego faceta. Ewolucja przebiega oczywiście odwrotnie – Willis jest najpierw Bogu ducha winnym taksówkarzem, później okazuje się, że z różnymi szybkostrzelnymi gnatami mu po drodze, by w końcu nie móc oświadczyć rudowłosej Mili Jovovich, że ją kocha (nic dziwnego, w końcu laska byłą partnerką reżysera – jeszcze by mu podpadł…). Oczywiście ostatecznie wybąkuje odpowiednie słowa – prawdziwego twardziela znać po tym, jak mówi „kocham”.
Niezniszczalny – David Dunn (superbohater)
Nie można być twardszym niż David Dunn w "Niezniszczalnym". Rany, przecież sam tytuł mówi już wszystko! David, z pozoru spokojny robotnik, ma pewną przypadłość: nic się go nie ima. Można go tłuc, walić, rzucać o ścianę, rozwalać pociąg, którym jedzie – a on pozostanie cały, w przeciwieństwie do ściany czy pociągu. David jest po prostu superbohaterem, choć może trochę innym niż tradycyjni przebierańcy w czerwonych majtkach zakładanych na niebieskie rajstopy. David się nie afiszuje ze swym supebohaterstwem, sam szuka dla siebie właściwej roli w społeczeństwie. Spróbujcie jednak wyciągnąć na niego rękę. Wszystkie kości połamane od razu.
Jak ugryźć 10 milionów – Jimmy „Tulipan” Tudeski (zawodowy zabójca)
Bruce bywał nie tylko po prostu twardzielem, ale i twardzielem-Polakiem (z pochodzenia, o czym świadczy nazwisko). I za to mu chwała, i za to mu order. Hmm, jest co prawda twardzielem-płatnym mordercą, ale mordercą pełnym niekwestionowanego uroku osobistego. W dodatku twardzielem wrażliwym, o czym świadczą tulipany, jakie zwykł pozostawiać przy tych, którzy nieopatrznie weszli mu w drogę.
Dwanaście małp – James Cole (skazaniec)
Och, żeby przenosić się w czasie za pomocą wyjątkowo niewygodnej machiny czasu, trzeba mieć jaja. Aby zaś robić to, by po raz kolejny ratować całą ludzkość, trzeba być naprawdę kimś (nawet jeśli ta misja jest tak niezupełnie ochotnicza, a i przeszłość bohatera nie do końca krystaliczna). Ale wyrywanie na żywca własnego zęba...? Rany, takich twardzieli to może pięciu się na całym świecie znajdzie.
powrót do indeksunastępna strona

14
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.