powrót do indeksunastępna strona

nr 08 (XC)
październik 2009

Autor
Hiszpańska mieszanka wybuchowa
Pedro Almodóvar, znany jako filmowy specjalista od kobiet, nie zasłużyłby na reputację znawcy psychiki swoich bohaterek, gdyby nie jego muzy – aktorki potrafiące uchwycić to, co ulotne w kinie słynnego Hiszpana czyli przebłysk prawdy o ludzkich emocjach i często nielogicznych zachowaniach. Czy ktoś pomyślałby, że próbująca swoich sił w Hollywood i grająca w przeciętnym kinie rozrywkowym, Penélope Cruz stanie się ulubienicą europejskiego mistrza?
O Penélope Cruz mówi się w trzech kontekstach: jej urody i seksapilu, kiepskich hollywoodzkich produkcji, które kreują jej wizerunek latynoskiej seksbomby, oraz Pedro Almodóvara. Nawet tegoroczny Oscar dla hiszpańskiej gwiazdy za rolę wybuchowej Eleny w filmie Woody’ego Allena „Vicky Cristina Barcelona” zszedł na drugi plan na rzecz bardziej fascynujących wydarzeń z jej życia osobistego i zawodowego: rozdmuchiwanego przez magazyny plotkarskie związku z Javierem Bardemem oraz premiery najnowszego filmu w reżyserii mistrza Almodóvara – „Przerwanych objęć”. To właśnie w tym filmie twórca „Wszystko o mojej matce” wynosi Cruz na piedestał, przypieczętowując jednocześnie pozycję muzy i uosobienia jego miłości do kina. Aktorka staje się centrum odniesień do filmów, które wpłynęły na nieokiełznaną twórczość Hiszpana, a zarazem narzędziem służącym do złożenia hołdu sztuce filmowej w ogóle. Powierzając Cruz rolę pośrednika między jego celuloidowym światem a widzem, Almodóvar wydaje się wykorzystywać charyzmę i magnetyzm aktorki po to, by pozwolić publiczności zrozumieć samego siebie i artystyczne dziedzictwo, które go ukształtowało. Medialna piękność, będąca jednocześnie przyjacielem i pokrewną duszą Almodóvara, okazuje się idealnym łącznikiem między tym, czym jest sam reżyser a światem poza srebrnym ekranem. Skomplikowana, twórcza, niezależna osobowość i podlegające żelaznym, praktycznym zasadom media czy filtrujący obrazy przez różne systemy postrzegania widzowie znajdują w ten sposób wspólny punkt odniesienia. Bo czy twórczość reżysera jest jednoznaczna, oczywista i łatwa do odczytania? Oczywiście, nie. I choćby być znawcą dorobku Hiszpana, teorie i interpretacje pozostaną jedynie teoriami i interpretacjami. Nikt do końca nie rozumie sposobu myślenia Almodóvara, ale postaci takie jak Penélope sprawiają, że pokręcone pomysły reżysera wydają się bliższe. W końcu Cruz jest gwiazdą, co czyni ją integralnym elementem rzeczywistości kreowanej przez media, a jednocześnie osobą tak emocjonalną i temperamentną, że silne, wręcz przerysowane emocje składające się na filmy Almodóvara stają się oczywiste, niebanalne, czyste. I oto oryginalna wyobraźnia i sposób pojmowania życia u artysty wydają się bardziej przystawać do rzeczywistości.
A zresztą o rzeczywistość w warstwie samej ekranowej opowieści u Almodóvara wyjątkowo trudno. Nawet gdy występuje, szybko przenosi się w kierunku przerysowania, szokującej skrajności, kiczowatej opery mydlanej. Gdy we „Wszystko o mojej matce” obserwujemy dramat matki, która straciła nastoletniego syna, reżyser nie potrafi utrzymać filmowej materii w ryzach i wkrótce dodaje całej historii elementów tyleż oryginalnych, co wpisujących fabułę w ramy hiperboli i wyrazistych ekstremów. Oczywiście czyni to tak oscarowe „Wszystko o mojej matce”, jak i inne filmy hiszpańskiego mistrza wyjątkowymi. W tym przypadku należy zaznaczyć, że dla niektórych wyjątkowość dowodzi wybitności, dla innych – wyjątkowy znaczy niezjadliwy. Właśnie we „Wszystko o mojej matce” Penélope Cruz zagrała pierwszą dużą rolę u swojego przyszłego mentora. Wcześniej wystąpiła wprawdzie w „Drżącym ciele”, lecz dopiera rola młodej zakonnicy chorej na AIDS, która spodziewa się dziecka z transwestytą dała jej pełnię możliwości aktorskich. Rosa to postać pełna sprzeczności, wyjątkowo wyciszona i pełna akceptacji, bohaterka o charakterze odstającym od filmowego wizerunku Cruz. Rosa staje się ostoją dla całego filmu – nadnaturalnie pięknej aktorce łatwiej przekonać widza do dylematów bohaterów i do kształtu świata przedstawionego osadzonego w niespodziewanym kontekście może właśnie dlatego, że jej spokój ducha kontrastuje z wyglądem przywodzącym na myśl wybuchowy, latynoski temperament. Zderzenie koreluje z kształtem samego filmu: realny, gorzki dramat przeplata się z abstrakcyjnie jaskrawym przerysowaniem dyktowanym niepohamowaną wyobraźnią reżysera. Grająca główną rolę Cecilia Roth wydaje się w tym kontekście zbyt chłodna i zdystansowana. Mimo znakomitej roli, aktorka odstaje od świata almodramy i dlatego reprezentuje w rzeczywistości filmu to, co bolesne, ale zrozumiałe, a nie inne i dziwaczne. Tymczasem Cruz ponownie przyjmuje rolę pośrednika, tym razem na nieco innej płaszczyźnie, choć wciąż artystycznej.
Jeszcze raz Penélope wydaje się łączyć indywidualność twórczą Almodóvara z wiarygodnością emocjonalną bohaterki jako Rajmunda w „Volver”, dotychczas największym swoim sukcesie u boku mistrza. To w „Volver” Almodóvar potwierdza, że nie bez powodu został okrzyknięty przez krytyków i filmoznawców specjalistą od kobiecej psychologii. Bohaterki „Volver” muszą przezwyciężać własne lęki i mają tylko siebie nawzajem w drodze do osiągnięcia spokoju. Almodóvar z szacunkiem i podziwem pochyla się przed ich psychicznym zwycięstwem, wyraźnie mówiąc za pomocą obrazów, że żaden mężczyzna nie potrafiłby znieść tak wiele i nie skapitulować przy tym w starciu z traumą czy przeszkodami. Rajmunda w interpretacji Cruz to postać, której uroda wydaje się być elementem integralnym jej osobowości, a nie ozdobą. Sensualność staje się wręcz przekleństwem, znaczy egzystencję Rajmundy palącym znamieniem i stawia ją w obliczu próby. Ale kobiety Almodóvara rzadko się poddają, dlatego delikatność Rajmundy szybko zostaje zdominowana przez determinację i hart ducha. Cruz to w „Volver” amalgamat sprzeczności i krzykliwych emocji (chociaż te, które pozostają ciche i utajone okazują się najbardziej przejmujące), żywiołów, mrocznych zakamarków ludzkiej natury, pożądania. Rajmunda została skazana na ciągłą walkę z własnymi demonami, ale optymizm polega na tym, że potrafi w tej walce wytrwać. Może dlatego, że w „Volver” jest tyle smutku i przygnębiających lęków, Almodóvar rozświetlił film dużą ilością humoru i ciepła. Warto zauważyć, że to w „Volver” spotkały się dwie muzy reżysera, Cruz i Carmen Maura. W rolach, które zagrały widać analogię do rzeczywistości – Cruz jako córka Maury może być odczytywana jak synonim progresu w twórczości reżysera. Okazuje się, że przesunął się margines tego, czego Almodóvar szuka u swoich kobiecych bohaterek.
Na czym polega magia relacji Almodóvar-Cruz? Hiszpański reżyser nie próbuje negować urody i seksapilu swojej ulubionej aktorki, ale pozwala Cruz korzystać z nich w formie filmowego narzędzia uzupełniającego charakterystykę jej bohaterek. W komercyjnym kinie rozrywkowym aktorka była widziana tylko i wyłącznie przez pryzmat kultu piękna i ciała. W rezultacie grała role olśniewających, ale płaskich i mało wiarygodnych bohaterek (np. nijaka Eva Rojas w „Saharze”). Na modłę artystyczną schemat seksbomby bądź uwodzicielki siejącej moralne lub psychiczne zniszczenie ogrywali twórcy europejscy – Cruz była kobietą idealną u Alejandro Amenabara („Otwórz oczy”), erotycznie elektryzującym symbolem pożądania w filmie Bigasa Luny („Szynka, szynka”), czy namiastką młodości w całkiem świeżej produkcji Isabel Coixet („Elegia”). Kiedy reżyserzy chcieli wyjść poza stereotypy narzucane przez wygląd aktorki i pokazać światu jej inną stronę, woleli wówczas odciąć się zupełnie od piękna i postawić na wyraz osobowościowy. Tak jak w „Namiętności” Sergia Castellito, gdzie Penélope zagrała mroczną Italię. I tylko Almódovar zdołał połączyć oba wcielenia aktorki: urodę i siłę wyrazu, temperament i niezależną osobowość, sensualność i duchowe rozterki. Chociaż nie tylko – Woody Allen, który dał Cruz oscarową rolę Eleny w „Vicky Cristinie Barcelonie” również umiał wykorzystać ograny wizerunek południowej piękności w zgodzie z aktorską swobodą i tłem emocjonalnym bohaterki. Chociaż zrobił to dość powierzchownie (podczas gdy Almódovar wykorzystuje pełny potencjał Cruz), hiszpańska aktorka magnetyzuje i zastanawia, tak samo jak w dziełach swojego mistrza. Czy to nie zaskakujące, że dwóch twórców, którzy dostrzegli w Cruz umiejętności i osobowość chwalą wzajemnie swoje dokonania? Podobna percepcja, podobne wybory – coś w tym musi być.
powrót do indeksunastępna strona

99
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.