W serii Mistrzowie Komiksu ukazało się „Życie w obrazkach” – trzeci tom trylogii, w każdym sensie dopełniający dwie poprzednie opowieści Willa Eisnera: „Umowę z Bogiem” i „Nowy Jork”. I jak to zwykle bywa przed zapoznaniem się z dziełem mistrza, ciekawość była wprost proporcjonalna do obaw o jakość tegoż.  |  | ‹Mistrzowie Komiksu: Życie w obrazkach. Opowieści autobiograficzne›
|
Neil Gaiman, który napisał wstęp do „Nowego Jorku”, przytacza anegdotę, jak to pewien redaktor-wydawca szukał kogoś, kto mu napisze krytyczny tekst o twórczości Eisnera – nie znalazł. Tekst musiał napisać sam. U mnie strach przed rozczarowaniem przyspieszył (sic!) percepcję. Bez obaw – Eisner zachwyca! Tom skonstruowany jest z pięciu autonomicznych części: trzech powieści graficznych i dwóch krótszych, znakomitych – ale o tym później – historii. Trzy z nich: „Marzyciel”, „W środek burzy” oraz „Dzień, w którym zostałem profesjonalistą”, poprzedzone są wstępami samego Eisnera; czytelnik ma okazję, by się przekonać, że ten umiał też doskonale pisać. „Cel gry” opatrzony jest fikcyjnym listem parafowanym przez jednego z bohaterów, Abrahama Kayna. „Życie w obrazkach” jest metakomiksowym kompendium na temat medium w kontekście życiorysu autora. Czytelnik, śledząc poczynania młodego rysownika, poznaje prywatne życie samego Willa Eisnera. Tym razem bowiem, inaczej niż w dwóch poprzednich książkach, zasadniczo, acz w dżentelmeński, nie ekshibicjonistyczny sposób, opowiada on o sobie. Trudno jednak autora posądzić o nieskromność, oskarżyć o przesadną miłość własną. Autobiograficzne i te półautobiograficzne plansze wzruszają swą bezpośredniością i szczerością. Czytelnik na całego wciągnięty zostaje w świat amerykańskiego kryzysu lat 30., świat dzieciństwa i młodości autora, który bez patosu i zadęcia, a ze skromnością i kronikarską pieczołowitością fotografuje tak, jak wcześniej miasto: losy swej rodziny, miłość do swojej żony Ann i czas narodzin komiksowego medium. Ta część tak dla znawców, jak i neofitów „świeżo nawróconych na komiks” będzie szczególnie interesująca. Zabawa jest przednia, tym bardziej że w obfitości materiałów zawarte są niczym aneksy informacje, które pomogą w rozszyfrowaniu faktycznych postaci z komiksowego środowiska tamtego czasu. W „Życiu w obrazkach” przeczytamy wszystko to, co będziemy umieli zobaczyć. Zgodnie z tezą: widzimy tyle, ile wiemy, bo też Eisner rozprawia się na swój prywatny sposób z antysemityzmem (tu warto skojarzyć album Eisnera z komiksem Jamesa Sturma „Golem i Gwiazdy Dawida”), wojenną paranoją i kołtunerią żydowskiego, dobrze ustawionego światka. Autor „Życia w obrazkach” swoje bystre i krytyczne oko kieruje też na reguły, którymi rządzi się i mafijny półświatek. Komiks opatrzony jest przedmową znanego skądinąd Scotta McClouda, autora książki „Understanding Comics”. Słowem od wydawcy zajął się Denis Kitchem. On też krótko skomentował bonus – zamieszczone na końcu tomu szkice Eisnera do „Celu gry” – i jest (jak sądzę) twórcą notki biograficznej autora. Znajomy z poprzednich tomów, a zapowiadany już przez „Spirit” charakterystyczny rysunek olśniewa mistrzostwem kreski i zaskakuje niebanalnymi rozwiązaniami formalnymi. Nie na darmo Eisner jest uznawany za „człowieka, dzięki któremu komiks stał się sztuką”. „Życie w obrazkach” to wzruszająco piękny, intymny autoportret Eisnera-człowieka, kronika życia zawodowego twórcy kilkudziesięciu albumów i nauczyciela nowego spojrzenia na komiks. Ten album to kolekcjonerskie cacko. Trzeba mieć!
Tytuł: Życie w obrazkach. Opowieści autobiograficzne Cena: 99,00 Data wydania: sierpień 2009 Ekstrakt: 100% |