powrót do indeksunastępna strona

nr 08 (XC)
październik 2009

Autor
Zabawmy się w ekonomów
Jan Guillou ‹Królestwo na końcu drogi›
„Królestwo na końcu drogi” nie jest w żadnym wypadku godnym zwieńczeniem całej trylogii Jana Guillou. To powieść równie nudna jak dwie poprzednie, wypełniona zupełnie nieistotnymi wydarzeniami i opisami rozwoju ekonomicznego kilku szwedzkich wiosek. Miejscami ciężko oprzeć się wrażeniu, czy autor przypadkiem zbyt wiele czasu nie spędził grając w „Plemiona”.
Zawarto¶ć ekstraktu: 20%
‹Królestwo na końcu drogi›
‹Królestwo na końcu drogi›
Opiewany w sagach i pieśniach Arn Magnusson powrócił po dwudziestu latach do rodzimej Szwecji, by wyprowadzić ją z mroków średniowiecza w bardziej światłe i nowoczesne czasy. Dzięki pomocy swoich arabskich i angielskich towarzyszy zaraz po powrocie rozpoczął dalekosiężne plany mające na celu uczynić z jego rodu potęgę nie tylko gospodarczą, ale także militarną. I właśnie w opisach tego, w jaki sposób przebiegało realizowanie owych planów, Gulliou specjalizuje się najbardziej.
Nie sposób odmówić autorowi pomysłowości – z pewnością gdyby żył w średniowieczu przyśpieszyłby rozwój gospodarczy Europy o całe dziesięciolecia. Tworzenie niezdobytej dla nikogo twierdzy z olbrzymich bloków skalnych na kształt siedzib krzyżowców w Ziemi Świętej opisuje on z takim zapałem, jak gdyby sam w tej budowie uczestniczył. O ile jednak pewnej wiedzy na temat militariów odmówić mu nie sposób, o tyle o wiele pewniej czuje się w prezentowaniu rozwoju gospodarczego niewielkiej mieściny w samym środku rodowych włości Arna. Przypomina to trochę pielęgnowanie swojej ukochanej wioski w „Plemionach” czy innej grze strategicznej. Zaczynając od zera, inwestując w rozmaite nowe budynki i ulepszenia, doprowadzamy do rozkwitu swojego siedliszcza. Z czasem nawet możemy część zysków przeznaczyć na budowę obiektów militarnych, podobnie jak uczynił Arn tuż po tym, kiedy cała inwestycja zaczęła przynosić dochody. Jak się okazało, miał on nie lada zmysł wyczuwając zbliżającą się wojnę z Danią. I to dzięki niemu Szwecja pozostała niepodległa.
Wydaje się, że problemem „Królestwa na końcu drogi”, podobnie jak części poprzedniej, jest to, iż zamiast opisywać losy jednostki na tle bogatych wydarzeń historycznych (jak z większością powieści historycznych bywa), dają głównemu bohaterowi bezpośredni wpływ na te wydarzenia. Fakt, iż Gulliou eksploruje stosunkowo mało poznane rejony dziejowe, w żadnym stopniu tego nie usprawiedliwia. Wszak czynienie z Arna, postaci fikcyjnej, pradziada jednego z najznamienitszych postaci w historii Szwecji jest lekkim przegięciem. Jeśli jednak takie nadużycia nam nie przeszkadzają, a wnikliwe opisy cudów gospodarczych jakoś przetrawimy, w kilku miejscach książki przyjdzie nam pozachwycać się opisami istotnych dla Szwecji bitew.
Pierwszą z nich jest bitwa nad Leną, w której siły duńskie wspierające obalonego króla Sverkera, zostały pokonane przez mniej licznych i gorzej wyszkolonych Szwedów. Dla Gulliou zwycięstwo w tej bitwie było zasługą Arna oraz jego specjalnie szkolonej kawalerii, jak również strategii użycia angielskich długich łuków i wojny podjazdowej. Łatwość, z jaką ten genialny strateg poradził sobie z przeważającymi liczebnie Dunami, budzi zaiste podziw. Podobnież rozegrana kilka lat później bitwa pod Gestilren, mimo iż autor zdecydował się wprowadzić pewne utrudnienia dla planów swojego bohatera, skończyła się szczęśliwym zwycięstwem. Dokładnych, barwnych czy krwawych opisów nie powinniśmy jednak oczekiwać. Autor prezentuje wszystko z punktu widzenia Arna, ten zaś, jako marszałek i dowódca kawalerii, obserwuje wszystko z boku. Osobna rzecz, że te dwie bitwy zmieściły się na ostatnich czterdziestu stronach ponad czterystustronicowej powieści.
Widać zatem wyraźnie, iż o wiele ważniejsze niż walka z duńskim najeźdźcą był ów rozwój gospodarczy, który dotarł do Szwecji dzięki byłemu templariuszowi. Szkoda tylko, że Gulliou nie przewidział, iż czytelnik nie będzie zanadto zainteresowany takimi monotonnymi faktami i o wiele bardziej ucieszy go kilka krwawych bitew, zdrad i morderstw. Nie oczekujcie zatem po „Królestwie na końcu drogi” wciągającej lektury i przygotujcie się na sążniste dłużyzny. Bo Jan Gulliou geniuszem powieści historycznej niestety nie jest. Szkoda tylko, że mając w rękach tak ciekawy okres w dziejach swojego kraju nie skorzystał zeń dla stworzenia czegoś obfitującego w więcej zwrotów akcji i ciekawych postaci.



Tytuł: Królestwo na końcu drogi
Tytuł oryginalny: Riket vid vägens slut
Wydawca: Videograf II
ISBN: 978-83-7183-657-2
Format: 464s. 150×210mm
Cena: 34,90
Data wydania: 27 stycznia 2009
Ekstrakt: 20%
powrót do indeksunastępna strona

47
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.