powrót do indeksunastępna strona

nr 08 (XC)
październik 2009

Autor
Daj się uwieść obliczu żydowskiej zemsty
Quentin Tarantino ‹Bękarty wojny›
Quentin Tarantino bierze na tapetę wojenne kino akcji klasy „B”, by… wypełnić je genialnym gadulstwem, powywracać schematy do góry nogami, dać zabłysnąć kilku bardziej i mniej znanym aktorom i dostarczyć widzowi doskonałej rozrywki w swoim najlepszym stylu.
Zawarto¶ć ekstraktu: 100%
‹Bękarty wojny›
‹Bękarty wojny›
Już pierwsza obszerna sekwencja jest znamienna dla całego filmu. Zostajemy poinformowani, że akcja toczy się „Pewnego razu w okupowanej przez nazistów Francji” (skojarzenia z filmami Sergio Leone jak najbardziej słuszne, wzmacniane zresztą przez motywy muzyczne Ennio Morricone). Do wiejskiego gospodarstwa, w którym mieszka ojciec z trzema ślicznymi córkami, przybywa oficer SS Landa wraz z eskortą. Grzecznie wprasza się do domu, prosi o szklankę mleka, chwali… krowy i zaczyna się dialog. Tarantinowski dialog.
Pomimo że wiemy, w jakim kierunku idzie ta rozmowa (filmowe przyzwyczajenia każą sądzić, że esesman prezentuje tylko udawaną grzeczność i w końcu ujawni się jego prawdziwa natura), słucha się jej w nieustannym napięciu i z rosnącą fascynacją. Wielka w tym zasługa samego Tarantino, który dialog przeplata oryginalnymi wątkami pobocznymi (jak choćby kwestie o mleku, znajomości francuskiego czy rozważania nad przydomkiem esesmana), ale też charyzmy Christopha Waltza w roli Landy. Charyzmy, która jest jednym z największych objawień filmu, zapewniła aktorowi nagrodę w Cannes i – miejmy nadzieję – zapewni również oscarową nominację.
To wprowadzenie wyznacza rytm całego filmu. Sceny długich, oryginalnych dialogów będą przerywane króciutkimi sekwencjami przemocy, ale główna siła filmu leży w rozmowach. Pod jednym tylko względem początek nie jest znamienny dla reszty – potem nic już nie będzie przewidywalne.
„Bękarty wojny” są bowiem genialną filmową zabawą. Zabawą w mieszanie gatunków, schematów i igranie z przyzwyczajeniami widza. Sceny (zwłaszcza genialna sekwencja w piwnicznej knajpie) rozwijają się w sposób całkowicie zaskakujący, a historyczna podbudowa, z którą mało kto śmie igrać, zostaje zupełnie wywrócona do góry nogami.
Postacie okazują się kimś innym, niż wydają nam się na pierwszy rzut oka, nasze odniesienie do nich musi zaskakiwać nas samych. Nie można nie czuć sympatii do tytułowego oddziału, choć jego uczestnicy zabijają kijem bejsbolowym bezbronnych jeńców, ale dla równowagi postacią, której również nie sposób w jakimś stopniu nie polubić, jest Landa, człowiek noszący wszak niezbyt dobrze kojarzący się przydomek „Łowca Żydów” i w czasie wojny nie zajmujący się raczej uprawą ogródka.
W tej całej zabawie w mniejszym stopniu wydaje się być zaakcentowany główny z pozoru temat filmu, ochoczo podchwytywany przecież przez krytyków – zemsta Żydów na nazistach. Choć odtwarzający jedną z ról w filmie reżyser Eli Roth wspomina w wywiadzie, że dla niego, amerykańskiego Żyda, „Bękarty wojny” są „koszernym porno”, frajdą stworzoną poprzez odwrócenie ról z II wojny światowej, choć z wielkiego ekranu Shoshana ogłasza się „obliczem żydowskiej zemsty”, to jednak w obliczu szalonej zabawy, jaką daje widzowi film, te tematy schodzą na dalszy plan.
Każdy z chłopców miał nadzieję, że nie będzie wybrany do piłkarskiej drużyny jako ostatni.
Każdy z chłopców miał nadzieję, że nie będzie wybrany do piłkarskiej drużyny jako ostatni.
Zaskakujące jest to, że „Bękarty wojny” są najbliższe klasycznej komedii spośród wszystkich filmów Tarantino. Wiele elementów zostaje wprowadzonych tylko i wyłącznie w celu rozbawienia widza, a humor jest bardzo zróżnicowany. Z jednej strony oparty oczywiście na dialogach (celuje w tym Landa, ale też świetny jest brytyjski agent grany przez Fassbendera), z drugiej strony na błyskotliwych one-linerach (domena Pitta), na postaciach wprowadzonych ze względów humorystycznych (niektórzy żołnierze oddziału „Bekartów”, niemiecki sierżant), elementach parodii (włoski akcent amerykańskich żołnierzy), absurdzie (sceny w kwaterze Hitlera, choćby z jego ogromnym portretem malowanym na ścianie), makabrze (sceny przemocy). Mamy nawet do czynienia z humorem sytuacyjnym (reakcje Hitlera i Goebbelsa) i zaskakującymi sztuczkami metafilmowymi… Nigdy dotąd Tarantino nie był tak wesoły.
Oczywiście jednak „Bękarty wojny” są kolejnym, być może najsilniejszym wyrazem szalonej miłości Quentina Tarantino do kina. Z jednej strony film jak zwykle przepełniony jest nawiązaniami – do włoskiego pierwowzoru (z którego niewiele w Tarantinowskiej wersji jednak zostało), do „Parszywej dwunastki”, do spaghetti westernów, do niemieckiego kina totalitarnego, pojawia się kapitalnie wprowadzony motyw „King Konga”, ale także nawiązania do filmów Charliego Chaplina, Leni Riefenstahl i G.W. Pabsta. Każdy, kto do tej pory uważał, że Tarantino został wychowany przez tanie grindhouse’owe produkcyjniaki czy kino sztuk walki, musi poczuć się zaskoczony. Fascynacje kinem Quentina Tarantino sięgają dużo dalej. Wydaje się, że nie ma gatunku, którego by nie poznawał, w którym nie szukałby inspiracji.
A pamiętasz scenę z kina ze „Złego wychowania” Almodovara?
A pamiętasz scenę z kina ze „Złego wychowania” Almodovara?
Jednak cały ten film jest też hołdem dla kina samego w sobie. Tarantino wie, że zmienić historię, naprowadzić ją na właściwe tory, zwyciężyć dawne zło można tylko w kinie i właśnie – dosłownie – w kinie ma miejsce finałowa akcja. Spójrzmy zresztą na profesje bohaterów pozytywnych. Po stronie dobra występuje właścicielka kina, krytyk filmowy i aktorska gwiazda. Trzy postacie reprezentujące różne role w filmowym świecie, będące w pewien sposób jego syntezą, ramię w ramię stają do walki ze Złem. Czy może być piękniejszy hołd dla kina we wszelkich jego przejawach? Jeśli naprawdę kochacie kino, nie powinniście mieć problemów, by dać się totalnie uwieść cudnemu, przewrotnemu filmowi Quentina Tarantino.
• • •



Tytuł: Bękarty wojny
Tytuł oryginalny: Inglourious Basterds
Reżyseria: Quentin Tarantino
Scenariusz: Quentin Tarantino
Rok produkcji: 2009
Kraj produkcji: Niemcy, USA
Dystrybutor: UIP
Data premiery: 11 września 2009
Czas projekcji: 153 min.
WWW: Strona
Gatunek: przygodowy, wojenny
Ekstrakt: 100%
powrót do indeksunastępna strona

6
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.