powrót do indeksunastępna strona

nr 08 (XC)
październik 2009

Drapieżne rekiny finansjery
Philippe Francq, Jean Van Hamme ‹Largo Winch, tomy 1-4›
Po premierze francuskiej superprodukcji ciężko nie patrzeć na komiksowego „Largo Wincha” przez pryzmat filmu. W tym pojedynku pierwowzór rozkłada ekranizację na łopatki.
Zawarto¶ć ekstraktu: 90%
‹Largo Winch, tomy 1-4›
‹Largo Winch, tomy 1-4›
„Largo Winch” to komiks znany na całym świecie. W samej tylko Francji sprzedał się w liczbie pół miliona egzemplarzy, w Polsce też już się ukazywał, stąd też fabułę przypomnę tylko pokrótce – zresztą nie jest ona zbyt skomplikowana. Jednemu z najbogatszych ludzi świata, Nerio1) Winchowi, ktoś pomaga popełnić „samobójstwo”, tym samym wieszając na włosku przyszłość potężnego holdingu W. Grupa składająca się z kilkudziesięciu firm z różnych branż połączona była jedynie osobą Wincha, głównego akcjonariusza we wszystkich z nich. Po jego śmierci przedsiębiorstwa stają się osobnymi bytami, które pojedynczo są dużo bardziej narażone na działania konkurentów. Jednak stary bogacz był jednym z najgroźniejszych i najprzebieglejszych rekinów finansjery – w ukryciu trzymał adoptowanego syna, który odziedziczył jego udziały. Jedyny problem w tym, że potomek Wincha, tytułowy Largo, to młody buntownik i hulaka, któremu niespecjalnie podoba się siedzenie w dusznych gabinetach. Zwłaszcza że zarządzanie W wiąże się nie tylko z codzienną biurową pracą, ale też borykaniem się z konkurentami, unikaniem przejęć, zamachów, zdrad czy… podatków. A przecież jeszcze Largo musi odnaleźć morderców ojca.
„Largo Winch” to bez dwóch zdań thriller finansowy. Znajomość tematyki nie jest konieczna, ale na pewno pomoże czytelnikowi nie zgubić się w niuansach fabuły typu kto kogo przejmuje, kto komu udziela kredytu, kto jest czyim właścicielem i czy to jest osoba fizyczna, czy fikcyjna spółka. Dość powiedzieć, że trzeci album cyklu nosi mało chwytliwy tytuł „POK”, od publicznej oferty kupna, i opowiada właśnie o tym mechanizmie – o machinacjach związanych z wezwaniem akcjonariuszy do odkupienia akcji, zaciąganiem pożyczek na ten cel, sprzedawaniem udziałów fikcyjnym spółkom, zaciąganiem kredytów na spłacenie wcześniejszych pożyczek… Do tego Largo musi zrobić to wszystko szybciej, subtelniej i skuteczniej niż jego finansowi konkurenci.
Brzmi nudno? To mylne wrażenie. Bo oprócz machlojek finansowych są tutaj fragmenty typowej akcji: strzelanin, bójek, pościgów, sam Largo jest zresztą mistrzem w posługiwaniu się nożem. Co prawda są jedynie dodatkiem do akcji rozgrywającej się w zaciszu biur, bo dialogi zajmują w komiksie zdecydowanie więcej miejsca niż kadry z fragmentami sensacyjnymi. Jednak to nie zarzut: Van Hamme znakomicie odrobił pracę domową i finansowo-korporacyjne perypetie Largo wyglądają nie tylko realistycznie, ale też wciągają i trzymają w napięciu. Choćby dlatego, że te perypetie każą dla odmiany podziwiać nie tężyznę bohatera, ale też jego intelekt.
Bohater jest oczywiście idealny: nie dość, że przystojny, silny, szybki, sprawny, mocno kopie, celnie rzuca nożem i prowadzi każdy możliwy pojazd, to jest jeszcze diabelnie cwany i inteligentny. Nic dziwnego, że promując film, dystrybutorzy porównywali Wincha do Bonda i Bourne′a (co z racji profesji obu panów B. jest raczej mało uprawnione). Może tylko wdzięku komiksowy Largo ma nieco mniej niż filmowy (w filmie rozwinięto też wątek relacji między nim a ojcem – ale to już koniec zalet) – potrafi być wredny, pyskaty, brutalny i władczy. Co nie zmienia faktu, że przez większość czasu jest jednak czarujący, uwodzicielski i dowcipny. Zresztą tak przecież wygląda ideał chłopięcego bohatera: kiedy trzeba silny i cyniczny, a kiedy może uczuciowy i romantyczny.
Bo „Largo Winch” to zdecydowanie komiks dla mężczyzn – zwłaszcza tych młodych wiekiem albo czujących się młodo. Samochody są tu szybkie, motorówki wielkie, mężczyźni mają szerokie klaty, a kobiety proporcje lalek Barbie. Te ostatnie to zresztą znak firmowy serii (no dobrze, w filmie nagość też była niczego sobie) – nawet kobiety w sile wieku wydają się tutaj co najmniej kształtne i apetyczne. Oczywiście to zasługa Philippe Francqa, który – podobnie jak inni rysownicy Van Hamme’a, Vance czy Rosiński – zilustrował historię sensacyjną realistycznym, przystępnym stylem rysunku (z racji jaskrawej kolorystyki, długonogich kobiet i scen seksu kojarzy mi się trochę z dokonaniami Leo). Jest więc na czym oko zawiesić, a że proporcje atrakcji wizualnych i inteligentnej fabuły są akurat odpowiednie, to „Largo Winch” jest prawdziwym musiszmieć dla miłośników komiksów przygodowych.
1) Nadgorliwy tłumacz w tym wydaniu, zapewne wzorując się na odmianie imion Bruno czy Otto (Brunonowi, Ottonowi), używa formy dopełniacza „Nerionowi” i „Largonowi”. To oczywisty błąd – ta odmiana imion kończących się na „o” z dodatkową literką „n” dotyczy tylko kilku ściśle określonych imion.



Tytuł: Largo Winch, tomy 1-4
Scenariusz: Jean Van Hamme
Wydawca: Egmont
ISBN: 9788323736516
Format: 200s. oprawa miękka ze skrzydełkami
Cena: 59,00
Data wydania: czerwiec 2009
Ekstrakt: 90%
powrót do indeksunastępna strona

133
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.