Błyskotliwa kariera medialna Ani Wyszkoni nie pozostawiała wątpliwości, że wcześniej czy później opuści ona macierzystą formację i rozpocznie karierę solową. Na albumie „Pan i pani” nie uciekła daleko od estetyki prezentowanej przez Łzy, pomimo tego słucha się go o wiele lepiej niż ostatnich dokonań grupy.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Przede wszystkim „Pan i pani” to zestaw lekkich, popowych i bezpretensjonalnych piosenek o miłości. Teksty są lekkie, muzyka przyjemna, jednym słowem wszystko jest skrojone w sam raz do puszczania w radiu lub do posłuchania na biwaku w upalny dzień. Ale tym razem nie traktuję tego jako zarzut. W przeciwieństwie do postawy Łez jako zespołu, Ania nie próbuje wmówić, że tworzy niezależną, wielką sztukę. Jako szczęśliwa żona i matka chciała przelać trochę swej radości na słuchacza. I to się jej udało. Nawet, jeśli kogoś drażni nachalna przebojowość wakacyjnego hitu „Czy ten pan i pani”, to takie utwory jak „Piosenka z plakatu”, lub „O tylu rzeczach” powinien łyknąć bez popijania. Pod względem muzycznym nie mamy już do czynienia z rockiem, nawet tak wygładzonym, jaki grają Łzy. Gitara pojawia się jako ozdobnik i w zasadzie tylko w „Graj chłopaku, graj” wysuwa się na pierwszy plan. Głównie królują smyki i inne aranżacyjne ozdoby. Ania popracowała też nad manierą pisania tekstów. Nie stała się nagle wielką poetką, ale do minimum ograniczyła zapędy zbytniego ich udramatyzowania. W twórczości Łez podobna pretensjonalność pojawiała się nagminnie. Choć na albumie nie znajdziemy przeboju na miarę „Narcyza”, czy „Agnieszka już dawno…”, większość kawałków jest łatwo przyswajalna. Najlepiej sprawdzają się te utrzymane w szybszych tempach, jak „O tylu rzeczach”, „Amelia”, czy zbudowana na radosnym motywie dęciaków „Piosenka z plakatu”. Niespodzianką są pojawiające się tu i tam echa country, jak w „Zakochaj nas”, lub brzmiący niczym motyw z westernu (przynajmniej na początku) „Graj, chłopaku, graj”. Niestety, kiedy wchodzimy w sfery bardziej liryczne robi się nazbyt ociężale („Po to jesteś tu”, „Z ciszą pośród czterech ścian” i przesadnie pompatyczny „Wiem, że jesteś tam”). Jako bonus Ania dorzuciła zeszłoroczne nagranie z zespołem Video „Soft”. Niepotrzebnie, bo zaniża jakościowo ocenę całości. Generalnie jednak „Pan i pani” to sympatyczna płytka dla osób, które nie są śmiertelnie uczulone na polski pop. To, co ją wyróżnia pośród innych rodzimych produkcji to naturalność, na którą nie stać ostatnio ani Justyny Steczkowskiej, ani tym bardziej Gosi Andrzejewicz. Cieszy też fakt, że Ania nie poszła w stronę kiczowatej prowokacji w stylu Dody. Zastanawia mnie tylko, czy aby Wyszkoni nie spodoba się praca na własny rachunek i czy będzie chciała wrócić do Łez. Słuchając tego materiału, przyznam, że nie będę ronił łez.
Tytuł: Pan i Pani Data wydania: 26 czerwca 2009 Czas trwania: 42:46 Utwory 1) Graj chłopaku graj: 3:33 2) Czy ten pan i pani: 2:55 3) Po to jesteś tu: 3:52 4) Przyjdzie wiosna znów: 2:32 5) Z ciszą pośród czterech ścian: 3:47 6) O tylu rzeczach: 2:13 7) Zakochaj nas: 2:37 8) Piosenka z plakatu: 3:01 9) Amelia: 3:20 10) Lampa i sofa: 3:45 11) Wiem, że jesteś tam: 3:55 12) Bukiet ze słów: 4:25 13) Soft - Ania Wyszkoni i Video (Bonus): 2:51 Ekstrakt: 50% |