Sława miasteczka Mikropolis Dennisa Wojdy i Krzysztofa Gawronkiewicza sięga na tyle daleko, że pierwszy nakład ich komiksu o podtytule „Przewodnik turystyczny” rozszedł się w całkowitym nakładzie. Nieczęsta to sytuacja, więc wydawnictwo Egmont wydało ponownie to owiane legendą dzieło. Tym samym miłośnicy komiksów mogą uzupełnić swoje zbiory o album chwalony przez krytykę, doceniony przez czytelników i w istocie całkiem niezły.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Historia dziwacznego miasta Mikropolis zaczęła się w trzecim numerze pisma „Kelvin & Celsjusz” w 1994 roku. W tych zamierzchłych czasach komiks ukazywał się w formie pasków, które kolejno publikowane były nawet w „Gazecie Wyborczej”. Po siedmiu latach, w 2001 roku, zebrano wszystkie dotychczasowe opowiastki w albumie „Przewodnik turystyczny” i opublikowano nakładem wydawnictwa Siedmioróg. Wobec wyczerpania zasobów, końcem 2008 roku, wydawnictwo Egmont ponownie wypuściło album Wojdy i Gawronkiewicza. Zadaniem tego albumu jest wprowadzenie odbiorców w nonsensowny świat i prezentacja pokręconych bohaterów, dlatego też idea pasków dobrze się sprawdza. Pozwoliła ona także twórcom zgromadzić w jednym komiksie opowieści z najróżniejszych pism i magazynów, po których rozsiane były przypowieści z Mikropolis. Najważniejszym z bohaterów jest tytułowe miasteczko – miks blokowiska z czasów Polski Ludowej i zapadłej mieściny, w których obywatele są niepokojąco znajomi. Życie toczy się w nim niespiesznie, a mieszkańcy znają się na wylot. Dennis Wojda tworząc scenariusze do pasków komiksowych musiał posługiwać się archetypami i uproszczeniem, ponieważ na opowiedzenie całej historii miał niewiele kadrów. Całościowy obraz psychologiczny mieszkańców powstaje raczej w głowie odbiorcy – scenarzysta korzysta jedynie z kilku chwytów, by w pamięci czytelnika wyryć cechy charakterystyczne danych postaci. Tym sposobem Mikropolis zaludniają karykatury, pasujące do nonsensownego klimatu miejscowości. Mamy tu archetypicznego szkolnego kujona, niespełnionego poetę, doświadczoną życiowo babcię, dyżurnego alkoholika – prawdziwa plejada gwiazd. Fabuły naprawdę bywają świetne – celne obserwacje rzeczywistości, przerysowane w kierunku absurdu i nonsensu, doprawione humorem, powodują momentami, że włosy stają dęba na plecach. Echa głupoty ludzkiej znane doskonale z rzeczywistości powodują, że czytelnik szerzej otwiera oczy lub śmieje się szyderczo. Niestety jednak, nie zawsze jest tak dobrze. Scenariusze Wojdy cierpią na ciężki brak pointy – zdecydowanie rzadziej zdarzają się opowieści, których treść jest zaskakująca, a zakończenie nieprzewidywalne. Zarzut ten można zbić twierdząc, że tego typu bajanie nie potrzebuje pointy, ponieważ z natury operuje absurdem, jednak sam scenarzysta zadaje temu kłam tworząc od czasu do czasu absurdalne, a mimo to spointowane opowieści (vide pasek o wysiadaniu z autobusu lub historia o kaloryferze). Co więcej, pewna znajomość książek i filmów (nie mówiąc o komiksach) sprawia, że odbiorca co rusz wzrusza ramionami, bo w „Przewodniku…” obcuje ze znanymi sobie motywami. Co kilka stron (czyli raz na kilkanaście pasków) zdarzy się nonsensowna lub humorystyczna perełka, lecz poza tym króluje zwyczajność - jest to zwłaszcza typowe w opowieściach z Brunem pijaczkiem i panią nauczycielką. Rozgarnięty czytelnik dostrzeże w scenariuszach Wojdy wiele prawdziwych i celnych obserwacji, jednak nie będzie to nic, czego wcześniej już nie pokazano. Winę za to ponosi w dużej mierze paskowa forma, która dla scenarzysty jest jak cugle – niezwykle trudno wykazać się pisarskim talentem, mając do dyspozycji jedynie kilka kadrów. Bez zarzutu jest oryginalna i konsekwentna grafika Gawronkiewicza, chwalona w każdym niemal artykule na temat Mikropolis. Przyznać należy, że artysta przyłożył się do swojej pracy i zarówno rysunki, liternictwo jaki i ramki są charakterystyczne i dopracowane. Niegdyś, gdy komiks ukazywał się w prasie, miało to swoje ogromne znaczenie – pozwalało wyróżnić Mikropolis z litego tekstu zajmującego sąsiednie kolumny. Obecnie grafiki Gawronkiewicza cieszą oko i w wielu miejscach stanowią doprawdy świetne dopełnienie filmowych scenariuszy Wojdy. W komiksach tej pary artystów nie brakuje nawiązań do znanych ujęć z kinematografii, więc talent rysownika do wskazywania relacji z dziełami filmowymi jest nie do przecenienia. Niestety jednak przy okazji reedycji „Przewodnika…” Egmont zrobił krzywdę artystom i zdecydował się zaoszczędzić na papierze. Z tego powodu strony albumu są pofałdowane od farby drukarskiej, jakby komiksy były trzymane w zalanym magazynie i suszone na kaloryferach. Dlatego wielu posiadaczy starszej edycji „Przewodnika…” zrezygnowało z zakupu, lecz pozostali mogą ją śmiało przemyśleć, bo ten album to symbol przełomu w polskim komiksie.
Tytuł: Przewodnik turystyczny (wydanie II) Cena: 39,00 Data wydania: grudzień 2008 Ekstrakt: 70% |