powrót do indeksunastępna strona

nr 08 (XC)
październik 2009

25. WMFF. Dzień drugi: Trudy i brudy miłości
Andrea Arnold ‹Fish Tank›, Marc Webb ‹(500) dni miłości›
W „Fish Tank” Brytyjka Andrea Arnold spełnia amerykański sen na angielskim blokowisku utwierdzając swoją pozycję nowego Kena Loacha, zaś Marc Webb w „500 dniach miłości” rysuje kronikę szalonego uczucia z problemami. Nie dokonują przy tym epokowych, filozoficznych odkryć, ale aktorskie-owszem.
„Fish Tank” (reż. Andrea Arnold)
Ekstrakt: 60%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Andreę Arnold nazywa się Kenem Loachem w spódnicy i coś w tym jest, choć niekoniecznie działa na korzyść autorki. Pewnie ktoś jej to powiedział przy pierwszym filmie, bo drugi wygląda jakby naprawdę w te słowa uwierzyła. W „Red Road” dramaturgia i napięcie fabuły nie dały się zdominować społecznemu wymiarowi historii. W „Fish Tank” uciemiężenie płynące z pozycji (a raczej jej braku) w społeczeństwie stanowi wszystko: definiuje bohaterów, uniemożliwia im realizację marzeń, nawarstwia konflikty. Na szarych i brudnych blokowiskach dojrzewają głównie frustracja i stłamszenie, znajdujące ujście w niespełnionych pasjach i pospiesznych romansach.
Diabeł, przepraszam, Loach tkwi tu jednak nie tylko w szczegółach. Jak większość bohaterów twórcy „Czułego pocałunku”, Mia z filmu Arnold także chce od życia czegoś więcej i dzięki tańcowi pragnie się wyrwać z ponurego brudu betonowego osiedla. Na straży ekranowej uczciwości tego wątku stoi przede wszystkim bardzo dobra odtwórczyni głównej roli Katie Jarvis. Z zaciętą twarzą skłóconej ze światem, ale bezkompromisowej piętnastolatki nie pozwala osunąć się temu elementowi historii w naiwną idealizację, którą zazwyczaj grzeszą podobne postacie u Loacha. Reżyserka nieszczególnie ją w tych zamiarach wspiera, zstępując w jeszcze głębsze kręgi piekielne niż inspiracje „Pieśnią Carli”. Mia, jak jej koleżanki z amerykańskich komedii romantycznych tańcem zaklina porażki i smutki dnia codziennego. Choć nie układa się tak pomyślnie, w końcu dochodzi do finalnego tańca, który przynosi pojednanie i nadzieję na lepsze jutro. Spełnienie amerykańskiego snu na brzydkim angielskim blokowisku.
Szkoda, że wygadywaniem banałów o społecznym wymiarze Arnold przywala naprawdę interesujące elementy swojego filmu. Główny motyw „Red Road” czyli podglądactwo, powraca w „Fish Tank” w dalece bardziej wyrafinowanej formie i daje impuls do poważniejszego zastanowienia się nad tym filmem. W „Fish Tank” niemal wszyscy bohaterowie skradają się do siebie po cichu, nie patrzą sobie prosto w oczy, potajemnie się podglądają i unikają konfrontacji w cztery oczy. Wzajemna fascynacja, strach i ukryte pragnienia zawarte w tych ukradkowych spojrzeniach zyskują nieznośnie duże stężenie w ciasnym domu Mii. Ułamki życia, które ktoś podejrzał, chcący lub nie, stają się kartą przetargową w kontaktach Mii z młodszą siostrą, powodem jej niechęci do matki i źródłem cichych fantazji dotyczących kochanka rodzicielki. Znacznie bardziej przekonująca staje się wówczas desperacja Mii, która w pewnym momencie posuwa się do spontanicznych odruchów burzących nastrój niedomówienia tego filmu.
„500 dni miłości” („(500) Days of Summer”, reż. Marc Webb)
Ekstrakt: 60%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
„Ja Sid, ty - Nancy” – tłumaczy już na wstępie filmu warunki związku Summer, powołując się na legendarnych punkowych kochanków. Nic dodać, nic ująć. Właściwie można w tym momencie przestać oglądać ten film, ponieważ reszta, z polotem różnej jakości, rozwija tę początkową sentencję. Summer, egoistyczna, nieco wyrachowana i nieskora do poświęceń bez skrupułów szasta uczuciami Toma. On, romantyk bez pamięci o spojrzeniu rozmarzonym jak zwrotki piosenek Ricka Astleya, myśli tylko o niej. Summer odchodzi, grzebiąc swojego adoratora w zapłakanych chusteczkach i wraca serwując mu miłosne uniesienie. Uczuciowy ping-pong przypomina niegdysiejsze cięte przekomarzanki Kathrine Hepburn ze Spencerem Tracy w „Kobiecie roku” tylko bez błyskotliwej wymiany dialogów. I bez ironicznego romantyzmu. I bez podskórnej sympatii reżysera dla bohaterów.
Jak Meg Ryan była twarzą komedii romantycznych, tak Zooey Deschanel powoli staje się twarzą komedii romantycznych, w których romantyzmu jest tyle co w uderzeniu młotem pneumatycznym w głowę. Widząc ją w kolejnym takim filmie pod rząd wydaje się jednak, że to, podobnie zresztą jak Ryan, talent z datą ważności. Neurotyczna Deschanel budzi już bardzo sprecyzowane skojarzenia i ta aktorska przewidywalność od początku kasuje wrażenie świeżości „500 dni miłości”. Nieoczekiwanie zatem punktuje Joseph Gordon-Levitt, chłopak o twarzy niesamowicie podobnej do Heatha Ledgera i talencie jeszcze do talentu Ledgera niepodobnym, ale obiecującym. Po występach w „Mysterious Skin” Gregga Arakiego, ale przede wszystkim „Brick” Riana Johnsona, Levitt wreszcie doszusował do mainstreamu i może „500 dni miłości” to taka jego „Zakochana złośnica” z Ledgerem. Cóż, z niecierpliwością czekamy na odpowiednik „Mrocznego rycerza”.



Tytuł: Fish Tank
Reżyseria: Andrea Arnold
Zdjęcia: Robbie Ryan
Scenariusz: Andrea Arnold
Rok produkcji: 2009
Kraj produkcji: Wielka Brytania
Czas projekcji: 123 min.
WWW: Strona
Gatunek: dramat

Tytuł: (500) dni miłości
Tytuł oryginalny: (500) Days of Summer
Reżyseria: Marc Webb
Zdjęcia: Eric Steelberg
Rok produkcji: 2009
Kraj produkcji: USA
Dystrybutor: CinePix
Data premiery: 13 listopada 2009
Czas projekcji: 95 min.
WWW: Strona
Gatunek: komedia
powrót do indeksunastępna strona

107
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.