W 2004 roku ukazała się pierwsza książka 56-letniego wówczas Nicolasa Remina, tajemniczego autora, który jak sam twierdzi większość swego życia spędził w Niemczech, Włoszech i Stanach leżąc na sofie i czytając książki. Wstawał zupełnie niepotrzebnie.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Dla czytelnika, który lubi tzw. kryminały retro, ale nie naczytał się ich zbyt wiele, opowiedziana przez Remina historia, z którą możemy się zapoznać dzięki Wydawnictwu Dolnośląskiemu, może wydać się z początku dość ciekawa. Rzecz dzieje się w 1862 roku. Krwawe podwójne morderstwo z politycznym i seksualnym podtekstem ma miejsce na pokładzie promu kursującego między Triestem a Wenecją. Tło historyczne i miejsce akcji, czyli dziewiętnastowieczna Wenecja pod panowaniem Franciszka Józefa I już u progu niepodległości Włoch, ale jeszcze w ramach CK monarchii, też wydaje się ciekawe i malownicze. Główny bohater, czyli commissario Tron, pochodzi ze spauperyzowanej weneckiej arystokracji, której z czasów świetności pozostało podupadające palazzo i ostatni sługa. Niestety, jest przy tym typem, nie da się ukryć, drętwym i nudnym. Współcześni bohaterowie kryminałów dość często stanowią przykład everymana, bardziej urzędnika niż Bonda, czy choćby Sherlocka Holmesa. Nawet jednak Guido Brunetti, współczesny następca bohatera „Śniegu w Wenecji”, prowadzący śledztwa w licznych kryminałach Donny Leon jest ciekawszą postacią. A czytelnicy kryminałów amerykańskiej autorki dobrze wiedzą, że Brunetti jest raczej domatorem i pantoflarzem, co zresztą nie przeszkadza mu być sprawnym policjantem. Również Wenecja w powieściach Donny Leon, z całym dziedzictwem turystycznej błyskotki, jaką stała się w ostatnich latach, nie jest mniej fascynująca niż ta na kartach powieści Remina. Sercowe, rodzinne i zawodowe rozterki śledczego Trona związane z koniecznością sprostania zarówno wymaganiom swego deprecjonującego się statusu społecznego, trudnej kryminalnej zagadce, mogącej zatrzymać jego urzędniczą karierę i politycznym uwikłaniom śledztwa, nie potrafią na dłużej przykuć uwagi czytelnika. Osadzenie akcji powieści w realiach historycznych daje autorom możliwość wprowadzenia autentycznych postaci na karty swych książek. Skorzystał z niej i Remin. Jedną z ważniejszych bohaterek „Śniegu w Wenecji” jest 25-letnia cesarzowa Elżbieta Bawarska von Wittelsbach. Lepiej znana jako cesarzowa Sissi była jedną z najciekawszych postaci swej epoki, ówczesną celebrytką dyktującą kanony urody i mody, koneserką sztuki; ale i mającą pewne ambicje polityczne i próbującą ograniczonej emancypacji nieszczęśliwą i samotną kobietą. Również na kartach powieści Remina wyróżnia się wśród innych, schematycznych, płaskich i przewidywalnych postaci. Takich, jak sama kryminalna zagadka – wtórnych i mało ciekawych. Dla zajmującego się badaniami struktury społecznej socjologa interesujące jest zaprezentowanie hierarchii arystokratycznej, urzędniczej i zawodowej w przedstawionym przez Remina świecie. Niestety, ten opis jest także szalenie powierzchowny, choćby na tle tego jak wnikliwie i szczegółowo społeczeństwo schyłkowej carskiej Rosji opisywał Boris Akunin. Konkludując i próbując odpowiedzieć na pytanie dla kogo jest ta książka, trzeba stwierdzić, że ewidentnie dla kogoś kto nie przeczytał zbyt wielu kryminałów i/lub po prostu nie ma zbyt wielkich wymagań wobec tego typu powieści. W kontekście twórczości takich literackich gwiazd jak Rankin, Montalban, Camilleri i wielu autorów skandynawskich, Remin swoją opowieścią sprowadza kryminał znów na poziom wakacyjnego czytadła, w dodatku mało wciągającego.
Tytuł: Śnieg w Wenecji Tytuł oryginalny: Schnee in Venedig ISBN: 978-83-245-8653-0 Format: 256s. 205×256mm Cena: 24,90 Data wydania: 8 sierpnia 2008 Ekstrakt: 30% |