Zgodnie z obawami Jonathan Mostow nie sprawdził się jako reżyser – to inne elementy, między innymi scenariusz, decydują o tym, że „Surogaci” prezentują jednak przyzwoity poziom.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Trzeba mimo wszystko oddać Mostowowi, że jest w swoim podejściu do kina science fiction konsekwentny. Podobnie jak w „Terminatorze 3” wzbogacił kino akcji dojmującym pesymizmem i poczuciem beznadziei co do kreowanej przyszłości – tutaj chyba nawet jeszcze wyraźniejszym. Takiego podejścia można się było dopatrzeć już w zwiastunach i na plakatach. Co prawda dominowały tam roztrzaskujące się helikoptery i rozwalane androidy, ale widać też było, że tematyka sztucznych ludzi nie będzie jedynie pretekstem. W filmie problem alienacji i chowania się za surogatami dominuje nad elementami sensacyjnymi. Tom Greer jest agentem FBI, któremu przypada śledztwo w sprawie pierwszego od wielu lat zabójstwa człowieka. W świecie przyszłości, w którym żyje Greer, do takich zbrodni już nie dochodzi: ludzie kryją się w bezpiecznych ścianach domów, na ulice – do pracy, na imprezy, na wycieczki – wypuszczając swoje zrobotyzowane kopie, tytułowych surogatów. Tak samo robi też Greer, choć podchodzi sceptycznie do tego nowego porządku społecznego. Co innego jego żona, zaniedbana, wyniszczona lekami kobieta – piękna surogatka jest jej jedynym ratunkiem przed depresją i obłędem, w jaki zaczęła popadać po śmierci syna. W społeczeństwie dominują postawy takie, jaką prezentuje żona Greera – jedynie niewielki procent ludzi chroni się w rezerwatach wolnych od wszelkiej robotyzacji, gdzie żyją niczym futurystyczni neoamisze. Ten idealny świat okazuje się jedynie ułudą, gdy Greer trafia na trop zabójstwa syna pomysłodawcy surogatów, który zginął, będąc podłączony do swojej kopii. Okazuje się, że ktoś dysponuje bronią, która skierowana przeciw robotowi, zabija też kierującego nim człowieka. Najważniejsza w filmie jest jednak nie intryga, ale psychologia zachowań, które każą normalnym ludziom – bo surogaci byli pomyślani jako ułatwienie dla niepełnosprawnych, dopiero później zaczęli z nich korzystać dosłownie wszyscy – kryć się za sztucznymi kopiami. Bohaterowie filmu przejawiają przeróżne lęki, z których najważniejszym nie jest wcale obawa przed fizyczną krzywdą, jaka może ich spotkać na zewnątrz, ale lęk przed brakiem akceptacji. Surogaci to idealne wersje nas samych: bez zmarszczek, siwych włosów, piwnych brzuszków i cellulitisu (choć powiedzmy sobie szczerze – Bruce Willis dużo lepiej wygląda jako zmęczony życiem facet w sile wieku niż jako wypacykowana kopia partnera Barbie). Wchodząc w ich ciała, użytkownicy nakręcają niekończącą się spiralę – nie wychodząc z domu, nie mając czasu na życie w swoim ciele, naprawdę zamieniają się w zaniedbane potworki, straszące nieogoloną, obwisłą skórą, pełną zmarszczek i przebarwień. Przy tej okazji warto też pochwalić aktorów i charakteryzatorów, którzy sprawili, że te same twarze nabierają zupełnie innego wyglądu – piękne surogackie lalki są równie wiarygodne w swej sztuczności, co brzydkie, zaniedbane prawdziwe wersje.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Dobre są też w „Surogatach” drobne, porozsiewane tu i ówdzie ślady, uwiarygodniające cały obraz nowego społeczeństwa. Choćby słownictwo – prawdziwy człowiek to tutaj obraźliwie „meatbag”, a jeśli przychodzi osobiście, to wszyscy się dziwią, że przychodzi „in the flesh”. Nieźle pokazano szok Greera związany najpierw z osobistym wyjściem na ulicę, a później z doznaniami typu pobicie (choć jak przystało na bohatera, szybko – zbyt szybko – się z niego otrząsa). Ekstrapolacją dzisiejszej anonimowości internetowej są sceny, w których okazuje się, że piękną surogacką blondynką sterować może obleśny, stary grubas w poplamionym podkoszulku. Fajne są też poutykane tu i ówdzie drobnostki, takie jak plakat meczu futbolowego, nawiązujący do pokazywanych często w kinie futurystycznych walk na śmierć i życie – robot, surogat jednego z zawodników, trzyma na nim oderwaną głowę innego gracza-androida. Jednak, pomijając wątpliwości co do samego pomysłu (dlaczego ludzie grzecznie chodzą z teczuszkami do pracy, zamiast wykorzystywać możliwości sztucznych ciał w jakiś bardziej szalony sposób? jakim cudem w jedną dekadę udało się zmienić porządek społeczny i wyprodukować kilka miliardów surogatów? dlaczego „zwykłe” śmierci surogatów i w ogóle fakt przebywania w innym ciele nie powoduje żadnych poważniejszych problemów psychicznych? czy z punktu widzenia użytkowników – bo z całym systemem społecznym byłoby już gorzej – nie prościej byłoby po prostu podpiąć się do VR, by zyskać poczucie życia w lepszym świecie? i dlaczego wirus komputerowy przenosi się z pistoletu za pomocą niebieskich błysków?!), szwankuje tu sama intryga. Niby konwencją jest kryminał, ale rozwiązywania zagadek tu nie ma – agent Greer ma wszystko podane na tacy, a kluczową postacią okazuje się jak zwykle (vide „Tajemnice Los Angeles” czy „Ja, Robot”) bohater grany przez Jamesa Cromwella. Wyjaśnienie też jest zresztą mało prawdopodobne i niesatysfakcjonujące – nie mówiąc o finałowym starciu z komputerowym wirusem, głupawym jak zwykle w filmach, które sprowadza się do szybkiego walenia w klawiaturę i naciskania Y/N. W dużej mierze to wina długości filmu: w 90 minutach nie dało się zmieścić jeszcze czwartego – oprócz pomysłu SF (wprowadzenie w konwencję i historię przyszłości też jest zresztą dość skrótowe, w formie prostackiego głosu z offu na napisach początkowych), kina akcji oraz dramatu jednostki i społeczeństwa – elementu czy wręcz gatunku filmowego. „Surogaci” sporo na tym tracą, bo prezentują ciekawe pomysły, ale w formie, która utrudnia śledzenie fabuły, nie pozwala w pełni zidentyfikować się z bohaterami, a w efekcie film jako antyutopia jest równie mało poruszający co choćby „Wyspa” Baya. Szkoda, bo gdyby nieco obraz wydłużyć i poprawić intrygę, dziełko Mostowa mogłoby się plasować gdzieś w okolicach wspomnianego „Ja, Robot”. Jednak nawet w tej formie jest lepsze niż wskazują na to kiepskie wyniki finansowe, a Bruce na pewno nie ma się czego wstydzić – znów uratował świat.
Tytuł: Surogaci Tytuł oryginalny: Surrogates Rok produkcji: 2009 Kraj produkcji: USA Data premiery: 25 września 2009 Czas projekcji: 104 min. Gatunek: SF, thriller Ekstrakt: 70% |