powrót do indeksunastępna strona

nr 08 (XC)
październik 2009

Malutkie co nieco z Gdyni (1)
‹34. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych›
34. FPFF rozwinął się w pełni i jak do tej pory debiutanci górą. Uroczyste otwarcie uświetniła prapremiera „Miasta z morza” w reżyserii Andrzeja Kotkowskiego. Kino epicko-staroświeckie i solidne – ze wszystkim konsekwencjami tych przymiotników, czyli „kino papy”.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Film na motywach powieści Stanisławy Fleszarowej-Muskat „Tak trzymać” opowiada o pionierskich czasach budowy gdyńskiego portu. Krzepi (jest etos), czasem nudzi, z rzadka wzrusza. Ciekawe są wątki kaszubskie. Rozwinięcie będzie w telewizyjnym serialu.
Problemem konkursowych pokazów jest to, że z filmami bardzo artystycznymi walczą propozycje przeznaczone dla szerszej publiczności. Nie ma np. żadnego odniesienia w festiwalowym programie dla filmu Piotra Dumały „Las” (fabularny debiut autora „Łagodnej”). Obraz bardzo osobisty, konfesyjny, z fantastycznymi zdjęciami Adama Sikory (bardzo zbliżonymi estetycznie do tego, co robi w swoich animacjach Dumała). Dwa splatające się ze sobą wątki sączą się leniwie, reżyser kontempluje szczegóły, celebruje chwile i podsuwa mnóstwo symboli, opowiadając o skomplikowanej relacji ojca i syna.
Z filmem „Jestem twój” wraca po 10 latach do pełnometrażowej fabuły Mariusz Grzegorzek (w 1999 r. nakręcił „Królową aniołów”). Jest zaskoczenie, bo Grzegorzek okiełznał swą poetycką, barokową wyobraźnię i wyreżyserował gęsty od emocji dramat, z bardzo mocno zarysowanymi postaciami. Ta adaptacja dramatu Kanadyjki Judith Thompson jest opowieścią o „emocjonalnych chuliganach”, którzy rujnują sobie metodycznie życie. Oni nie mówią, lecz wrzeszczą, nie chodzą, ale biegają. Ona, sfrustrowana 30-letnia dentystka, wyrzuca z domu męża i wplątuje się w z pozoru niewinny romans z dozorcą apartamentu. Seksualne zabawy mają jednak poważne konsekwencje. Wszystko to w sterylnej przestrzeni nowoczesnego mieszkania. Film teatralny w formie, co nie jest wadą, rozedrgany i niepokorny.
Absolutną rewelacją okazał się „Rewers” Borysa Lankosza. Debiut pełnometrażowy reżysera ciekawych dokumentów. Rzecz rozgrywa się na początku lat 50. w Warszawie, w mrokach stalinizmu. Zaczyna się od lekkiej farsy – dwie starsze panie Jankowskie, matka i babka (Krystyna Janda i Anna Polony) poświęcają wiele energii, by skłonić do zamążpójścia nieśmiałą Sabinę (Agata Buzek). Potem następuje „klimatyczna” wolta i przenosimy się w świat kryminału, thrillerem politycznym podszytego, gdy pojawia się tajemniczy adorator, trochę Bogartowski w stylu (Marcin Dobrociński). Zalet film ma wiele: znakomite aktorstwo, prawie bez jednej fałszywej nuty (przydałaby się nagroda dla aktorskiego tria Janda-Polony-Buzek) świetny scenariuszy i dialogi (autorem jest pisarz Andrzej Bart), czarno-białe zdjęcia Marcina Koszałki, scenografia, charakteryzacja. Trudno się do czegoś przyczepić po prostu. Lankosz poważył się na coś, czego jego starsi koledzy do tej pory zrobić jakoś nie potrafili, czyli popatrzył na lata 50. unikając nieznośnego ciężaru martyrologii. Z humorem, ale nie głupio i bezrefleksyjnie, wręcz przeciwnie. Nad tym wszystkim unosi się duch Tyrmanda (czyli klimaty Warszawy lat 50.) i starych komedii kryminalnych. Cudo po prosu.
Dobry jest też kolejny debiutancki film, czyli „Handlarz cudów” duetu Bolesław Pawica i Jarosław Szoda. Co prawda, obaj panowie od lat są znani i cenieni w branży filmowej, robią zdjęcia, reżyserują klipy muzyczne, ale z fabułą (nie licząc telewizyjnej „Tramwajady” Pawicy z 1989 roku) zmierzyli się po raz pierwszy. I z potyczki tej wyszli zwycięsko. Mamy więc kino drogi i bohaterów, którzy, przemierzając kilometry, przechodzą wewnętrzną przemianę. Niby nic nowego, kino to uwielbia, ale jak zawsze liczy się wykonanie. A jest nieźle, dobre role, porządnie spleciona, bez emocjonalnego naciągactwa historia. Borys Szyc gra alkoholika, który postanawia pojechać z pielgrzymką do Lourdes. Zbiera na to pieniądze opowiadając o swoim nawróceniu i ozdrowieniu w szpitalach i przytułkach. Właśnie ma się wybrać w drogę, gdy w swoim samochodzie znajduje dwoje dzieci z Dagestanu, uciekinierów z obozu dla uchodźców. Słyszeli, że wybiera się do Francji i chcą, żeby przemycił ich do ojca, do Lyonu. Przedsięwzięcie jest ryzykowne, skazane na niepowodzenie, choć widz czuje przez skórę, że udać się musi. Pojawiają się skojarzenia z „Wszystko będzie dobrze” Wiszniewskiego, ale nie przemawia to na niekorzyść filmu duetu Szoda-Pawica.
c.d.n.



Cykl: Festiwal Polskich Filmów Fabularnych
Miejsce: Gdynia
Od: 14 września 2009
Do: 19 września 2009
WWW: Strona
powrót do indeksunastępna strona

93
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.