Stosowanie sprawdzonej formuły w pisarstwie bywa dobrym pomysłem – w końcu co raz odniosło sukces, prawdopodobnie odniesie go i drugi, a nawet trzeci czy czwarty. Bywa też jednak złym, bo im więcej podobnych fabuł, tym słabiej działają one na czytelnika. To właśnie przypadek Jeffery’ego Deavera, a w szczególności jednej z jego nowszych powieści, czyli „Rozbitego okna”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Przepis na sukces à la Jeffery Deaver jest prosty: weź mordercę, najlepiej seryjnego, o nietypowym modus operandi oraz bystrego detektywa – u Deavera owym detektywem najczęściej jest tetraplegik Lincoln Rhyme, niezwykle uzdolniony specjalista od zostawianych na miejscu zbrodni śladów, kierujący śledztwem z wnętrza swego w pełni skomputeryzowanego domu. Przez pierwszą połowę niechaj morderca będzie tropioną zwierzyną, przez drugą niech role się odwrócą i niech morderca spróbuje zapolować na przedstawicieli prawa. Dodaj scenę bądź sceny, kiedy zagrożeni będą nasi ulubieni, pozytywni bohaterowie – najlepiej byłoby gdyby któryś z nich został przez zbrodniarza porwany i przeżył kilka ciężkich chwil, zanim uda mu się uwolnić. Na koniec dorzuć kilka zwrotów akcji, gdy czytelnikowi wydaje się, że już-już wszystko jest jasne, a tu niespodzianka, bo autor chowa jeszcze w zanadrzu parę asów. Teoretycznie jest to formuła, którą stosować można w nieskończoność, bowiem za każdym razem czytamy o innym mordercy, posługującym się odmiennymi metodami – jest więc nowa zagadka i nowe wyzwanie dla bohaterów. A jednak tym razem coś nie do końca zagrało. I tak, na przykład, mam nieodparte wrażenie, że rozwój postaci Rhyme’a został zahamowany – owszem, w „Rozbitym oknie” autor ubarwia portret głównego bohatera scenami z jego młodości i są one na swój sposób urocze (siedemnastoletni Lincoln z zacięciem zbierający dowody zdrady swojej dziewczyny), jednak nie dowiadujemy się z nich niczego ponad to, że Rhyme był bardzo bystrym nastolatkiem i że już wtedy miał słabość do wysokich, rudowłosych kobiet. A skoro przy rudowłosych pięknościach jesteśmy – scenę, w której zbrodniarz dopada Amelię Sachs, czyli partnerkę Lincolna (nie tylko zawodową, ale także życiową), autor naprawdę mógłby czytelnikom darować. Amelia już tyle razy bywała w niebezpieczeństwie, że wątpię, aby kolejne zagrożenie jej życia komukolwiek podniosło poziom adrenaliny. Zawodzą także końcowe twisty – po pierwsze, wiadomo, że będą, więc niespodzianka jest mniejsza, niż mogłaby być w przypadku debiutującego pisarza. Po drugie, akurat główna intryga jest dość prosta, twisty dotyczą raczej wątków pobocznych i nie tak ciekawych. Kolejnym argumentem przemawiającym przeciwko cyklom jest konieczność wprowadzania fragmentów, które wyjaśniają, kto tu jest kim i co się działo w poprzednich częściach. Trudno zrobić to tak, żeby „zieloni” odbiorcy wiedzieli wszystko, co trzeba, a stali czytelnicy się nie znudzili. Na tym polu Jeffery Deaver niestety poległ. Wtręty informacyjne wprowadzane są niezręcznie, a nadto napisane zostały suchym stylem, niemal jak ze szkolnych streszczeń. Na szczęście „Rozbite okno” ma nie tylko wady, ale także parę zalet. Deaver wciąż potrafi wciągnąć w fabułę, sprawiając, że powieść czyta się jeśli nie z wypiekami na twarzy, jak poprzednie tomy, to przynajmniej z zainteresowaniem. Ciekawy jest także modus operandi mordercy. Mamy tu bowiem do czynienia z człowiekiem, który osacza ofiary, wykorzystując zbierane przez wyspecjalizowane firmy dane. Przy czym owe dane to informacje z najróżniejszych dziedzin – od tego, co ludzie kupują, poprzez to, na jakie strony zaglądają w internecie i z kim się kontaktują, aż po szczegóły takie jak np. imiona zwierząt domowych (przydają się zwłaszcza przy łamaniu haseł). Dzięki tej wiedzy morderca jest w stanie nie tylko zbliżyć się do wybranej ofiary, ale także, już po dokonaniu zbrodni, rzucić podejrzenie na kogoś niewinnego. I choć pesymistyczna konkluzja jednego z bohaterów, że teraz człowiek nie ma już żadnych tajemnic, wydaje się przesadą, nie zmienia to jednak faktu, że samo zbieranie danych, a potem wykorzystywanie ich do manipulowania ludźmi jest działalnością mocno niejednoznaczną. Na drugim planie przewija się tu ważny dziś problem: lepsza wolność kosztem bezpieczeństwa czy bezpieczeństwo kosztem wolności? Jeśli wybierzemy to drugie, nasze dzieci czeka życie w społeczeństwie jak z „Raportu mniejszości”, gdzie na podstawie zawczasu sporządzonego profilu można będzie przewidzieć, kto i kiedy popełni zbrodnię… To już jednak temat na zupełnie inną opowieść.
Tytuł: Rozbite okno Tytuł oryginalny: The Broken Window ISBN: 978-83-7648-131-9 Format: 142×202mm Cena: 32,– Data wydania: 19 maja 2009 Ekstrakt: 60% |