powrót do indeksunastępna strona

nr 09 (XCI)
listopad 2009

Wariacje literackie: Dziwne książki Georgesa Pereca
Ostatnimi miesięcy nie mogę narzekać na brak dobrej literatury. Głównie za sprawą książek Petera Esterházy’ego, Orhana Pamuka, Jonathana Littella, a także Georgesa Pereca. I o tym autorze chciałbym napisać parę słów, o jego zamiłowaniu do gmatwania literatury.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
„Istotą arcydzieła Pereca jest jej totalność, próba zgromadzenia wszystkiego, zbudowania swoistej arki – pisze Jacek Dehnel w recenzji „Życia instrukcji obsługi”. I dalej: „Życie, to, podobnie jak życie, zbieranina – zbieranina historii, postaci, przedmiotów, języków.” Ale powieść francuskiego pisarza jest przede wszystkim zbieraniną literatur. Autor miesza koktajl gatunków i stylów, poezję z prozą, parodię z dramatem, kryminał z traktatem filozoficznym. Koktajl Pereca jest oszałamiający, smakuje wybornie. Słusznie stwierdza Dehnel, że podczas lektury „porywa [nas] narracyjny żywioł tej książki, przypominający nieco podejrzany czar powieści groszowych i bulwarówek.”
Perec potrafi czarować, uwodzić pogmatwaną fabułą. Co najciekawsze, czyni to korzystając z najbardziej dziwacznych metod jakie można sobie wyobrazić. Jak pisałem w recenzji, autor podzielił opisywaną kamienicę jakby była szachownicą. Porusza się po niej ruchem skoczka szachowego. Oprócz tego w „Życiu…” można znaleźć wiele mniej lub bardziej tajemniczych zagadek, jak choćby ściśle określona długość rozdziałów, maniakalne wręcz wciskanie wszędzie spisów najróżniejszych przedmiotów itp. Jednak pod względem dziwnych założeń „Życie…” nie jest czymś wyjątkowym w dorobku Pereca.
Autor nie zadowalał się tworzeniem prostych fabuł. Jednym z jego pierwszych dokonań jest słuchowisko radiowe „Maszyna”. Perec poddał w nim iście kabalistycznym permutacjom pewien wiersz Goethego. Na przykład wszystkie rzeczowniki zostały zamienione na odpowiednie słowo znajdujące się o siedem miejsc dalej w słowniku. Dzięki temu zabiegowi Perec osiągnął bełkot, który miał wskazać na nieskończoną ilość możliwych odczytań poematu.
W 1969 roku autor wydał powieść „La Disparition”, która w całości napisana była bez użycia litery „e”. Jak zauważa Dehnel, nie jest to jedynie zabawa – dzięki takiemu zabiegowi pisarzowi udało się stworzyć metaforę nieobecności jego najbliższych, którzy zginęli podczas drugiej wojny światowej.
Ostatnia, nieukończona powieść Pereca, „53 Jours”, to hołd złożony groszowym powieściom kryminalnym. Narrator, nauczyciel matematyki, zostaje poproszony o odnalezienie autora kryminałów, Roberta Servala. Wskazówki znajdują się w nieukończonej powieści „Krypta”, którą Serval napisał na wypadek własnego zaginięcia. To nie koniec. „Krypta” opowiada o morderstwie attaché marynarki, a wskazówki potrzebne do rozwiązania zagadki znajdują się… w innej powieści kryminalnej. Niestety, Perec nigdy nie ukończył „53 Jours”, pozostawił jedynie szkice jeszcze bardziej zagmatwane niż przedstawione powyżej streszczenie książki.
Zdaniem Stuarta Kelly’ego, autora „Księgi ksiąg utraconych”, francuski pisarz nie ukończył jeszcze wielu projektów. Między innymi chciał napisać: wykaz tego co jadł w ciągu roku, powieści „Łóżka, w których spałem”, czy scenariusz filmu, w którym miało wystąpić pięć tysięcy kirgiskich jeźdźców. Żeby tak pisać trzeba być szalonym.
Dziwne książki jakie pisał Perec, nie są tylko dziwnymi książkami – to znaczy, w ich szaleństwie tkwi metoda. Celem pogmatwanego i przypominającego zestaw rozsypanych puzzli „Życia…” jest próba pokazania życia (i literatury), z wszystkimi jego zawiłościami, z całym bezsensem. Perec potrafi to osiągnąć za pomocą nietypowych środków, ale – co najlepsze – nawet najbardziej dziwaczne metody idealnie pasują do zamierzonych celów. I to zachwyca.
powrót do indeksunastępna strona

73
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.