Niektórzy autorzy bez końca eksploatują uniwersum stworzone w utworze, który przyniósł im popularność, tworząc dla pieniędzy czasami nawet dość interesujące, ale zazwyczaj coraz bardziej wtórne dzieła. Na szczęście Maja Lidia Kossakowska nie ulega tej pokusie i ciągle poszukuje nowych tematów, zamiast raczyć nas kolejnymi opowiadaniami o aniołach. W „Czerni” pisarka zaprasza czytelników na mrożącą krew w żyłach wyprawę do świata afrykańskich wierzeń.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Wydarzenia w Afryce rzadko trafiają na pierwsze strony dzienników z innych powodów niż ogromna liczba ofiar wojen domowych, klęsk żywiołowych czy rozprzestrzeniających się tam w zastraszającym tempie chorób. Dostarczanie takich wiadomości to był chleb powszedni Jacka Wilczyńskiego – dopóki koszmar nie dopadł i jego. Główny bohater „Czerni” był dla lekarzy zwykłym przypadkiem wymagającym terapii: traumatyczne przeżycia spowodowały załamanie nerwowe, ale obiecywali mu całkowity powrót do zdrowia – po zastosowaniu odpowiedniej kuracji. Dla Jacka takie rokowania nie były wcale oczywiste, gdyż sam musiał się zmierzyć z nawiedzającymi go, nawet na jawie, upiornymi wizjami zamordowanych kolegów. Po kolejnej fali koszmarów ten były reporter wojenny nabrał niemal stuprocentowej pewności, że tradycyjna medycyna nic nie pomoże w przypadku będącego jego udziałem opętania przez demony czy inne afrykańskie bóstwa. Wilczyński nie widział już innej drogi ratunku niż pomoc babalawo (kapłana-czarownika), więc musiał powrócić tam, gdzie wszystko się zaczęło… „Czerń” można uznać za dość interesujące studium szaleństwa (vel opętania). Maja Lidia Kossakowska potrafiła przekonująco oddać przeżycia osoby pragnącej zachować zdrowe zmysły, która widzi rzeczy i istoty, które nie dają się pogodzić z racjonalistyczną wizją świata. Niewątpliwie dobrze spełniła tutaj swoją rolę pierwszoosobowa narracja z „męskim” językiem, dzięki czemu łatwiej czytelnikowi „wejść” w psychikę bohatera. Pełne przemocy i okrucieństwa sceny pojawiające się w licznych retrospekcjach pozwalają unaocznić czytelnikom z jednej strony krwawą rzeczywistość dnia codziennego w targanych wojnami domowymi krajach, z drugiej zaś pokazać, jak nieludzko potrafią zachowywać się w takich sytuacjach reporterzy, dla których najważniejszy jest tekst na główną stronę dziennika czy wstrząsające zdjęcie. Interesująco zostały również wykorzystane w powieści afrykańskie wierzenia (kult oriszów), gdyż dzięki nim autorka zbudowała atmosferę niesamowitości i grozy. Niestety, na tym tle słabo wypada zakończenie, które nie tylko nie budzi przerażenia, ale wręcz rozczarowuje – zbytnia dosłowność w tego typu historiach po prostu się nie sprawdza. Pierwszy tom cyklu „Upiór Południa” niewątpliwie nie jest dziełem w pełni udanym. Owszem, na uznanie zasługuje ciekawy pomysł na wykorzystanie w fabule afrykańskich wierzeń oraz przemyślana konstrukcja postaci głównego bohatera. Odbiór „Czerni” w dużej mierze zależy właśnie od tego, na ile spodoba nam się jej mroczny klimat oraz zastosowany przez autorkę styl narracji – ale to już kwestia gustu. Wątpliwości budzi natomiast sposób poprowadzenia akcji, której finałowy moment może uszedłby krytycznej ocenie przy opowiadaniu, ale nie jest godnym zwieńczeniem nawet tak krótkiej powieści. W tym przypadku apetyt, jaki pobudził interesujący początek „Czerni”, zwyczajnie nie został zaspokojony.
Tytuł: Upiór Południa. Czerń ISBN: 978-83-7574-112-4 Format: 240s. 125×195mm Cena: 24,99 Data wydania: 29 lipca 2009 Ekstrakt: 60% |