W artykułach z serii „Klasyka wśród nas” będę prezentował gry, filmy, piosenki i reklamy, których autorzy wykorzystali w nich (dla różnych celów) muzykę klasyczną. Chcę w ten sposób udowodnić, że muzyka taka jest wciąż popularna i warto jej słuchać. Sądzę, że pomogę także tym osobom, które chciałyby poznać tytuły niektórych takich utworów.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Pierwszy odcinek cyklu poświęcę filmowi „Watchmen: Strażnicy”. Na jego temat opublikowano w Esensji wiele tekstów; osobom, które nie miały okazji go oglądać, radzę przeczytać przynajmniej część z nich celem zorientowania się w fabule. Uwaga: poniżej znajdują się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu. Czytacie na własną odpowiedzialność. ;-) Scena 1: Doktor Manhattan w Wietnamie. Uciekający na dźwięk „Jazdy walkirii” Wietnamczycy kojarzą się wszystkim kinomaniakom ze słynną sceną z „Czasu Apokalipsy”. Od momentu premiery „Watchmen” – także z tym, co w południowo-wschodniej Azji zdziałało dwoje Strażników… W naszym świecie (co dobitnie pokazał wspomniany film Coppoli) Wietnam był wojną nie do wygrania, co sprawiło, że autorytet USA został poważnie nadszarpnięty, a społeczeństwo straciło wiarę we własne możliwości. W uniwersum Moore’a historia potoczyła się inaczej – wojna zakończyła się zwycięstwem, a prezydent Nixon pełnił swój urząd przez 3 kadencje (afera Watergate nie została wykryta, o co zadbał Komediant). Jeśli chodzi o samą „Jazdę walkirii”, to pozwolę sobie zacytować Martę Biesiekierską: „Jazda walkirii” jest prawdopodobnie najbardziej znanym fragmentem muzycznym Wagnera. Pochodzi z pierwszej sceny III aktu dramatu „Walkiria”, który jest drugim członem tetralogii „Pierścień Nibelunga”. Walkirie to w mitologii nordyckiej piękne półboginie (…) dziewice-wojowniczki ujeżdżające skrzydlate konie (…) miały za zadanie sprowadzać dusze poległych w boju rycerzy do Walhalli (…) Oto scena, w której walkirie zbierają się by zdać relację Wotanowi ze swych bohaterskich czynów dokonanych mijającego dnia. Półboginie z impetem „igrają na ognistych rumakach wśród dzikich i skalnych bezdroży”. Towarzyszy im tętent kopyt i sygnał, będący jednocześnie głównym tematem „Jazdy Walkirii”. Jest on wyraziście podany w partii instrumentów dętych blaszanych. Sprężysty rytm wyraża potęgę i dzikość hordy walkirii. Zwycięskie dziewice powracają pełne triumfu do Walhalli. Instrumenty smyczkowe tworzą gęste tło, obrazując prędkość i szum, wywołany przez pędzące walkirie.” 1)Scena 2: śmierć Hollisa Masona. Scena zamordowania pierwszego Nocnego Puchacza decyzją reżysera nie została umieszczona w filmie: można się z nią zapoznać dopiero w wersji reżyserskiej. Grupka węzłów (członków fikcyjnej subkultury, stworzonej przez Alana Moore’a na potrzeby komiksu) dowiaduje się o ucieczce Rorschacha z więzienia. Wiedzą, że osobami za to odpowiedzialnymi są Jedwabna Zjawa i Nocny Puchacz. Jeden z nich przypomina sobie, że niegdysiejszy Nocny Puchacz prowadzi obecnie warsztat samochodowy. Cała grupa wybiera się do mieszkania mężczyzny, chcąc ukarać go za pomoc, jaką udzielił wrogowi węzłów; Mason przegrywa, tocząc zaciętą walkę i przypominając sobie postacie superzłoczyńców, których poskramiał w przeszłości… Pobrzmiewającą w tle melodią jest intermezzo z „Rycerskości wieśniaczej” („Cavalleria rusticana”) Pietro Mascagniego. Reżyser zapewne wybrał ten utwór dlatego, że nieodparcie kojarzy się z operą Mascagniego, uważaną za pierwszą klasyczną operę werystyczną (wiernie odtwarzającą rzeczywistość) – odpowiednio i komiks, i film uderzają realizmem, widocznym szczególnie w scenach śmierci superbohaterów (Komediant!). Scena 3: Requiem aeternam. W ostatniej części filmu Nocny Puchacz i Jedwabna Zjawa poznają prawdę o wydarzeniach, które Rorschach uznał za część wymierzonego przeciw Strażnikom spisku, a które okazały się mieć na celu ochronę ludzkości przed jej zagładą. Zdają sobie sprawę z tego, że muszą zachować tę wiedzę dla siebie, choć światowy pokój (ustanowiony tuż przed prawdopodobnym wybuchem III wojny światowej) został okupiony krwią milionów ludzi. Pozostaje im jedynie odejście. Zostawiają architekta nowego globalnego ładu, Ozymandiasza, w jego antarktycznej twierdzy. W tle słychać „Requiem aeternam” – fragment Mozartowskiego „Requiem d-moll”. „Instrumentalny wstęp to pieśń żałobna (grana przez bassethorny i fagoty); wtórują jej niskie i wysokie smyczki, które grają na zmianę łkające figury, obrazujące płacz. Spokojna żałoba zostaje nagle przerwana przez głośne wejście puzonów, trąbek i kotłów. Śmierć to nie tylko łagodny przyjaciel, lecz także krok, który zbliża do budzącego trwogę sądu.” 2)Ostatnie zdanie w kontekście filmu brzmi nader prawdziwie – choć Adrian Veidt spokojnie patrzy na odchodzących Strażników, pewny ich milczenia, to jednak nie wie, że prawda, w której odkrycie jako pierwszy zaangażował się Rorschach, przetrwała jego samego – w dzienniku, który powierzył redakcji jednej z gazet. Nad Ozymandiaszem zawisł miecz Damoklesa… |