Spragnieni przygody wyruszamy na Księżyc i spotykamy wampiry, które krew pijają z termosu. Ostatni dzień festiwalu okazał się tym najbardziej nieprzewidywalnym i – tak, to właściwe słowo – odjechanym. „Moon” (reż. Duncan Jones) Ekstrakt: 80%  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Duncan Jones przywołuje skojarzenia z najlepszymi przedstawicielami gatunku: „Solaris” Andrieja Tarkowskiego i „2001: Odyseją kosmiczną” Stanleya Kubricka i nie ma w tych porównaniach przesady. Dba o to, o czym rzadko pamiętają reżyserzy dysponujący wystawnymi budżetami i najlepszymi specjalistami od efektów komputerowych. Stawia na fantastyczne aktorstwo, dopracowany scenariusz, trzymającą w napięciu fabułę i niedopowiedzenia pomysłowo budujące filozoficzną głębię filmu. To dopiero druga produkcja tego reżysera, ale stylistyczno-fabularna strona „Moon” stworzona została tu z wyćwiczeniem godnym doświadczonego wizjonera. Pomysłów bez problemu starcza mu na utrzymanie jednakowo wysokiego poziomu przez ponad półtoragodzinny seans, a do dyspozycji ma zaledwie jednego bohatera i jednego robota. Bohaterem „Moon” jest astronauta Sam Bell (podwójnie dobry Sam Rockwell) od trzech lat samotnie pracujący na Księżycu. Jego jedynym rozmówcą jest wszechwiedzący robot (coś jakby mroczny brat bliźniak słynnego HALA 9000) i a oknem na świat – ekran komputera. Zbliżający się koniec jego misji i powrót do rodziny wyraźnie cieszy bohatera, ale także budzi wiele obaw. Jak się wkrótce okaże, przeczucia nie są bezpodstawne: finisz pracy to początek koszmaru. Na szczęście nie dla widza. „Pragnienie” („Thirst”, reż. Park Chan-Wook) Ekstrakt: 70%  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Skojarzenia ze „Zmierzchem” narzucają się automatycznie. Tu, podobnie jak u Catherine Hardwicke, na pierwszym planie mamy wampira spacyfikowanego. Sang-hyun na wszelkie możliwości stara się uniknąć chłeptania krwi z czyjejś szyi. Wieczorami wpada do szpitali, podpija krew z rurek powstrzykiwanych w pacjentów i robi zapasy na krytyczne momenty. Park Chan-Wook na wampirzej naturze bohatera zbudował zresztą oryginalną metaforę – Sang-hyun jest księdzem i jego powstrzymywanie się przez przemocą może być odczytywane jako desperackie zachowanie duchowej czystości. Zło wkracza w jego życie wraz z kobietą i erotycznym pociągiem, który podnieca jeszcze bardziej połączony z kłami w szyi partnerki. Bez canneńskiej rekomendacji Tarantino Park Chan-Wook zapewne nie doszedłby w miejsce, w którym obecnie się znajduje, zważywszy, że jeszcze nie skończył robić „Trylogii zemsty” a już wypaliła się jego reżyserska pomysłowość. „Jestem cyborgiem i to jest ok” nie miało wiele do zaoferowania poza frapującym tytułem i zabawą, która po półgodzinie przestała śmieszyć. Park Chan-Wook nadal co prawda ma wysokie mniemanie o własnych zdolnościach i niewiele dystansu do siebie, bo „Pragnienie” jest kolejnym za długim filmem w jego dorobku, ale wyobraźnia mu się wyraźnie przez ostatnie trzy lata rozruszała.
Tytuł: Moon Rok produkcji: 2009 Kraj produkcji: Wielka Brytania Czas projekcji: 97 min. Gatunek: dramat, SF, thriller Ekstrakt: 80%
Tytuł: Pragnienie Tytuł oryginalny: Bakjwi Rok produkcji: 2009 Kraj produkcji: Korea Południowa Czas projekcji: 133 min. Gatunek: dramat, horror Ekstrakt: 70% |