„Skin” nie jest przyjemną lekturą. Ale czy może taką być opowieść o chłopaku, który nie ma rąk, bo pewien koncern farmaceutyczny kiedyś nie przetestował należycie pewnego leku dla kobiet w ciąży?  |  | ‹Skin›
|
Wiecie, co to talidomid? Możecie wiedzieć, bo sprawa była niegdyś głośna i choć minęło już pół wieku, czasami powraca w różnych konfiguracjach. Talidomid to pigułka przeciwwymiotna, przeciwbólowa i uspokajająca, wyprodukowana w latach 50. Ze względu na swe działania przeciwdziałające torsjom była wówczas zalecana kobietom we wczesnej fazie ciąży. Wkrótce okazało się, że był to bardzo zły pomysł – talidomid miał silne działanie mutagenne. Niedługo potem zaczęły rodzić się okaleczone dzieci – bez rąk, nóg, z nienaturalnymi proporcjami ciała bądź innymi deformacjami. Na świat przyszło ich około 12 tysięcy, z czego 8 tysięcy przeżyło – i w większości żyje do dziś. Osobną historią jest ich walka z twórcami leku o odpowiednie odszkodowania, po udowodnieniu przerażającej niekompetencji w prowadzeniu testów przed wprowadzeniem talidomidu na rynek. Komiks „Skin” Brendana McCarthy’ego i Petera Milligana opowiada w skrócie fikcyjną historię jednej z ofiar tego leku. Bohaterem opowieści jest Martin Atchison, piętnastoletni „talidomer” (tak nazywają same siebie ofiary leku), który urodził się z wadą w medycynie określaną jako fokomelia – nie ma rąk, jego dłonie wyrastają prosto z ramion. Nie jest to jednak wzruszająca historyjka ofiary, która walczy o sprawiedliwość. Twórcy łączą wątek talidomidu z subkulturą skinów, przeżywającą swój złoty wiek na początku lat 70. Martin mimo swego kalectwa przystaje do grupy, której cechami rozpoznawczymi zawsze była agresja i brutalność, a tematami seks, alkohol i sport połączony z przemocą. Martin nie może uderzyć pięścią, ale potrafi przywalić z bańki lub z glana. W swą dłoń może też wziąć siekierę. Być może przez innych jest traktowany jako upiorna maskotka grupy, ale jednak nadal akceptowany. Co oczywiście nie znaczy, że on sam akceptuje swą egzystencję. „Skin” rysowany jest w bardzo ciekawy sposób – nie ma tu kadrów, są tylko plansze, na których dynamicznie przenikają się kolejne sceny. Wszystko to jest szkicowane wyrazistą, grubą linią z jaskrawymi, fowistycznymi kolorami, niekoniecznie odzwierciedlającymi realne barwy, ale nadające całości drapieżnego, ostrego charakteru. Słowem – forma idealnie odpowiadająca treści. Mroczny to komiks, bardzo ponury. Realia przez twórców (niegdyś zresztą z ruchem skinowskim związanych) są odrobione bardzo dobrze, całe tło w pełni wiarygodne. Martina trudno lubić, ale nie da się mu nie współczuć. Jego ostry bunt przeciw światu (a w szczególności przeciwko tym, którzy czerpali profity z tego, co spowodowało jego kalectwo) jest w pełni zrozumiały, jego historia nie może mieć szczęśliwego końca. Jednak może dzięki temu ta wulgarna, krwawa, brutalna opowieść ma dużo większą siłę od jakiegokolwiek innego ujęcia tematu talidomidu i jego ofiar.
Tytuł: Skin Cena: 32,00 Data wydania: październik 2009 Ekstrakt: 70% |