Przyznać trzeba: „Zabójcze ciało” to niezły film. Oglądanie teen slashera, w którym występuje takie stężenie autoironii, może sprawić całkiem sporo przyjemności. Megan Fox znakomicie sprawdza się w roli prowincjonalnej, niezbyt rozgarniętej cheerleaderki. Demony piekieł zaś otrzymały ostrzeżenie: następnym razem proszę nie wcielać się w byle kogo!  |  | ‹Zabójcze ciało›
|
Scenarzystka Diablo Cody osiągnęła ostatnio w Hollywood status dla przedstawicieli jej fachu niemal niedostępny. Jej nazwisko jest wykorzystywane przez producentów filmu jako wabik na widzów. Ostatnio jedynym scenarzystą, który mógł się pochwalić taką estymą, był Charlie Kaufman, autor „Być jak John Malkovich” i „Adaptacji”. Diablo Cody, była striptizerka, wypłynęła niespodziewanie dwa lata temu, jako autorka tekstu do filmu „Juno”. Historia inteligentnej ponad swój wiek szesnastolatki, która po nocy spędzonej z kolegą z klasy zachodzi w ciążę, wzbudziła duże zainteresowanie dzięki ciętym dialogom i niekonwencjonalnym rozwiązaniom fabularnym, Cody zaś zapewniła Oscara. Powstały wkrótce po tym serial „United States of Tara” podtrzymał jej wyjątkową pozycję: mimo iż formalnie jej głównym zajęciem pozostaje pisanie scenariuszy, ma coraz większy wpływ na formę projektów, w których uczestniczy. W przypadku „Zabójczego ciała” była więc nie tylko autorką skryptu, ale tez producentem wykonawczym. Punktem wyjścia dla tego filmu jest dosyć ograny schemat: prowincjonalne miasteczko, szkoła średnia, bal maturalny, niewyjaśnione, brutalne morderstwa. Takich obrazów powstaje wiele, bo na horrory popyt jest zawsze, a i nastolatki już od dawna stanowią większość widzów kinowych. Twórczynie „Zabójczego ciała”: Diablo Cody i reżyserka Karyn Kusama (to już drugi opisywany przeze mnie w „Esensji” duet kobiecy!), najwidoczniej świadome, że powtarzany schemat zmienia się w parodię, wciągnęły fabułę w nawias jeszcze większy, niż było to u Wesa Cravena w przypadku „Krzyku”. W efekcie nie jest ważne, ile osób zabije demoniczna Megan Fox, a najważniejsze jest, jakie to będzie mało konsekwencje dla pewnej „przyjaźni od piaskownicy”. Całą konwencję filmu grozy dla nastolatków rozsadza ironia. Rytuał złożenia dziewicy w ofierze Szatanowi ma zaskakujące konsekwencje, bo domniemana dziewica puszcza się od 14 roku życia. Wyznawcami Szatana okazują się być członkowie zespołu indie rockowego, nie mogący się przebić na rynku przesyconym takimi samymi boysbandami. Poza tym cała historia opowiedziana jest z perspektywy bohaterki zamkniętej w szpitalu psychiatrycznym. Znany schemat zostaje przewrócony do góry nogami również poprzez to, że przyjmuje właśnie perspektywę dziewczęcą. Seryjnym mordercą jest wszak nastolatka, cheerleaderka, jej ofiarami zaś niewinni, ładni chłopcy. Przeciwstawiona jej zostaje młoda intelektualistka w okularach, dla której zabicie demona wcielonego jest szansą na wyzwolenie się spod wpływu dominującej przyjaciółki. Ma na to szansę, gdyż jest nie tylko inteligentniejsza od cheerleaderki, ale i w subtelny sposób bardziej od niej seksowna. Trudno o bardziej podnoszące na duchu przesłanie. Przy tak wyraziście przedstawionych postaciach nastolatek ich chłopięcy partnerzy zanikają. Ich rola ogranicza się do bycia kolejnymi ofiarami wiecznie głodnego demona, ewentualnie potulnego czekania na ratunek. Przy okazji jak na dłoni widać, że bossowie wytwórni nie mieli pojęcia, co zrobić z takim materiałem. Wszak marzył im się fajny film z masą krwi i opaloną Megan Fox. I to wszystko jest, ale…niesztampowy naddatek groził niepowodzeniem finansowym. W filmie ewidentnie trzeba było pójść na kilka kompromisów. Bohaterowie dużo mówią o seksie, ba, wokół niego na dobrą sprawę cała fabuła się kręci. Jeśli jednak już ktoś coś robi, montażysta wychodzi z siebie, żeby tylko niczego nie pokazać. W tym małym prowincjonalnym miasteczku seks najwidoczniej uprawia się pod kołdrą. Za to krew się leje strumieniami, a flaki takoż mienią się w słońcu. To jest paradoks, z którym amerykański system autocenzury wciąż nie potrafi sobie poradzić. Można pokazać przegryzanie tętnicy, natomiast gołe piersi oznaczają automatyczne podwyższenie kategorii wiekowej. Ostatecznie „Zabójcze ciało” przynosi widzowi sporo radości. Jest to przyzwoity slasher, choć nie do końca mieszczący się w tej kategorii. Strachu w nim zresztą mniej niż mało. To, co wyróżnia go spośród innych produkcji, to bystrość obserwacji i współczująca, choć niewyzbyta złośliwości relacja o trudnym życiu nastolatków, w których buzują hormony. O tyle filmowi jest zaskakująco blisko do klasycznej juz „Carrie” Briana de Palmy. W tym zestawie ironia dialogów Diablo Cody staje się prawdziwie zabójcza. Dla Szatana zaś morał z tej opowiastki mógłby być taki: jak następnym razem będziesz chciał mordować na prowincji, lepiej wciel się w okularnicę.
Tytuł: Zabójcze ciało Tytuł oryginalny: Jennifer’s Body Rok produkcji: 2009 Kraj produkcji: USA Data premiery: 30 października 2009 Czas projekcji: 102 min. Gatunek: horror, komedia, SF Ekstrakt: 70% |