powrót do indeksunastępna strona

nr 10 (XCII)
grudzień 2009

Wariacje literackie: Co lubią czytać pisarze
Mamy swoje ulubione książki – Trylogię Tolkiena, „Dumę i uprzedzenie”, felietony Ephraima Kishona albo awantury podróżnicze Mieczysława Lepeckiego. Często są to tytuły, które towarzyszą nam już od czasów dzieciństwa. Nie inaczej rzecz ma się z pisarzami – oni również kochają wracać do dawnych lektur. Co więcej, lubią owe lektury wykorzystywać we własnej twórczości.
Czytałem niedawno wywiad z Johnem Crowleyem, autorem cyku „Ægipt”. W pierwszym tomie tetralogii, „Samotnie”, przewija się wątek młodzieńczych lektur, które wypływają w późniejszym wieku. Przy czym to nie tylko lektury głównego bohatera, ale także samego autora.
Jak wyznaje Crowley: „czytywałem wszystkie te drugorzędne powieści historyczne, podobnie jak mój bohater, i sam miałem książki, które były dla mnie szalenie ważne”. Najciekawsze w powieściach amerykańskiego pisarza jest to, że ta literatura wagonowa zostaje wprzęgnięta do twórczości wysokiej, erudycyjnej, wymagającej intelektualnego wysiłku od czytelnika. Autor umiejętnie miesza powieść przygodową z refleksją nad historią, okultyzm z wizją alternatywnych dziejów ludzkości.
Rzecz jasna, Crowley nie jest odosobnionym przypadkiem. Podobne wątki widać choćby w twórczości Umberto Eco, zwłaszcza w jego ostatniej powieści. „Tajemniczy płomień królowej Loany” to między innymi hołd dla dziecięcych lektur – nie tylko książek, ale także komiksów czy słuchowisk radiowych. W powieści włoskiego autora są one jedynym kluczem do przeszłości – dzięki nim Jambo, narrator i główny bohater, próbuje odzyskać utraconą w wypadku pamięć. Eco w prześmiewczy sposób pokazuje, że nasza pamięć oparta jest głównie na popkulturze, w mniejszym zaś stopniu na autentycznych wspomnieniach.
Przykłady można mnożyć. Ale, żeby nie przynudzać, jeszcze tylko jeden. Teodor Parnicki, jak wynika z jego „Dzienników z lat osiemdziesiątych”, pod koniec życia wracał do młodzieńczych lektur – przygód Sherlocka Holmesa. Autor „Słowa i ciała” jest wyjątkowym przykładem, bowiem kiedy Crowley czy Eco bawią się schematami wyjętymi z popkultury, polski pisarz wykorzystywał je zupełnie na poważnie do konstruowania fabuły. Tak jest na przykład z motywem śledztwa, który często pojawia się w twórczości Parnickiego, a służy jako element wprowadzający w trudniejsze tematy dotyczące historii czy metahistorii.
Wystarczy sięgnąć po „Koniec »Zgody Narodów«”, powieść rozgrywającą się w II wieku p.n.e. Korzystając z kryminalno-sensacyjnej fabuły, Parnicki próbuje tam zagłębić się w historyczny problem mieszańca, czyli osoby (osób) o więcej niż jednej narodowości, potomków wielu kultur. Podobnie w ostatnich powieściach autora („Opowieść o trzech Metysach”, „Ostatnia powieść”) widać mocne nawiązania do dawnych lektur: Edgara A. Poego, Arthura C. Doyle’a czy Juliusza Verne’a.
Jest coś wyjątkowego w pierwszych lekturach – coś, co determinuje w dużym stopniu przyszłego, dorosłego już czytelnika. Okazuje się, że także autora. Co więcej, schematyczne i uważane za przynależne do popkultury motywy czy gatunki literackie są najbardziej pierwotne dla fabuły. A dzięki pracy wybitnego twórcy potrafią zachwycić czytelnika.
powrót do indeksunastępna strona

70
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.