Każdy szanujący się mroczny i demoniczny zespół metalowy wie, jak poza muzyką ważna jest odpowiednio przygotowana okładka płyty. Często to przecież ona decyduje, czy kupimy dany album czy nie. Niestety równie często zdarza się, że to właśnie ona wzbudza większe emocje niż sama zawartość krążka. Poniżej przedstawiam 50 okładek, obok których nie można przejść obojętnie!  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
50. „The Last Temptation” Alice Cooper (1994) Zaczynamy od koperty, której autorem jest Dave McKean, znany fanom komiksu jako autor okładek do serii „Sandman”. Jak zwykle w przypadku tego artysty mamy do czynienia z kolażem nałożonych na siebie grafik, co daje niesamowite wrażenie. Nawet Alice Cooper wydaje się mniej groteskowy niż zwykle.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
49. „The Queen is Dead” The Smiths (1986) Okładka płyty sugeruje, że leżąca postać jest martwa. Z drugiej strony ma otwarte oczy… Można więc popuścić wodze fantazji. Niewyraźne zdjęcie może kojarzyć się z gotyckim horrorem, a postać z samym Draculą… Nieco na mistycyzmie traci wieść, że Morrisey zdjęcie wykadrował z filmu z Alainem Delonem, ale i tak trzeba mu pogratulować pomysłu.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
48. „Vol. 3 (The Subliminal Verses)” Slipknot (2004) Zespół Slipknot od zawsze dbał o otoczkę makabry w swojej twórczości. Okładka ich trzeciego (a de facto czwartego) albumu to odzwierciedlenie mokrego snu miłośnika S/M. Przedstawia zbliżenie zapinanych na suwak ust skórzanej maski #6, czyli Shawna Crahana. Jej właściciel pieszczotliwie mówi o niej „maska larwy”. Urocze.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
47. „The Field Where She Died” Spleen Arcana (2009) I mały polski akcent na naszej liście. Autorką fotografii zdobiącej ostatni krążek Spleen Acana jest nasza rodaczka Małgorzata Maj. Może nie jest to specjalnie przerażający obraz, ale doskonale oddaje mistycyzm i mrok muzyki zespołu, a także tworzy nisamowitą atmosferę.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
46. „Sleeps with Angels” Neil Young and Crazy Horse (1994) Jeden z najlepszych albumów w solowym dorobku Younga kryje jedna z najbardziej mrocznych okładek w historii rocka. Utrzymana w klimacie noir potrafi na dłużej przykuć uwagę niż niejeden demon na produkcjach deathmetalowych. Do tego te niepokojące i mało optymistyczne napisy. Pikanterii całości dodaje fakt, że płyta jest poświęcona zmarłemu dopiero co Kurtowi Cobainowi.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
45. „The Last Line” Dio (1984) Każdy szanujący się zespół metalowy ma swoją makabryczną maskotkę. Dio również, o wdzięcznym imieniu Murray. O tym, jakie wrażenie wywołuje na zebranych, można przekonać się, spoglądając na drugi studyjny album formacji.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
44. „Psalm 9” Trouble (1984) Okładka tego pionierskiego dla doom metalu albumu na pierwszy rzut oka wydaje się mało atrakcyjna – ot, drzewo na pagórku. Jednak gdy się jej bliżej przyjrzeć, dostrzegalne staną się szczegóły w bezpośredni sposób nawiązujące do nowotestamentowych wydarzeń.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
43. „Give Me Your Soul… Please” King Diamond (2007) Nic tak nie przeraża jak słodka dziewczynka z demonicznym spojrzeniem. Sprawdziło się to w „Egzorcyście”, sprawdza i na ostatnim albumie Kinga Diamonda.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
42. „Damnation” Opeth (2003) Tu również mamy dziewczynkę. Co prawda nie bardzo widać wyraz jej twarzy ani nie jest zakrwawiona, jak u Kinga, ale trzeba przyznać, że robi jeszcze większe ważenie. Okładka wydaje się być klatką wyjętą z psychodelicznego filmu, który zabija w „Kręgu”.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
41. „Black Sabbath” Black Sabbath (1970) Kiedy spojrzy się na zdjęcie w folderze wycieczkowym, prezentujące młyn wodny na Tamizie w Oxfordshire, wydaje się cudownie spokojnym miejscem. Jednak kiedy zmieni się kolorystykę i na pierwszym planie postawi ubranego na czarno Ozzy’ego z lukrowanej pocztówki, stworzy się jedną z najbardziej zapadających w pamięć okładek… ever!
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
40. „When Death Comes” Artillery (2009) Front „When Death Comes” niby niczym nie różni się od tysięcy podobnych okładek, jakie można znaleźć w sklepie muzycznym w dziale „ciężkie brzmienia”. Jest śmierć na koniu, groby, gotycka budowla w tle… A jednak otulająca wszystko mgła, formująca się w kształt czaszek jest czymś, co wyróżnia ten obraz pośród innych mu podobnych.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
39. „If You Want Blood You’ve Got It” AC/DC (1978) I dostało się wreszcie biednemu Angusowi. Niestety, kiedy wywija się takie piruety z gitarą, o wypadek nietrudno. Nie jest to oczywiście powód by przerwać koncert, wystarczy spojrzeć na Bona Scotta.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
38. „II” Peter Gabriel (1978) Ponieważ pierwsze solowe albumy Petera Gabriela nie miały tytułów, zwyczajowo się je numeruje albo nazywa od okładek. „Dwójka” została ochrzczona mianem „Rysa”. I choć jest to bodaj najsłabszy album w dorobku Gabriela, to ozdabia go najciekawsza i najbardziej mroczna okładka. Bardzo sugestywne przedstawienie wyniszczonej psychiki.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
37. „Inferno Invert” Bestiar (2007) I znów okładka ocierająca się o profanację. Widać taka jest natura artystów, że muszą prowokować. Z drugiej strony trudno tak naprawdę powiedzieć, co dokładnie widać na obrazie. Jedno jest pewne, Lovecraft byłby zachwycony.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
36. „Puritanical Euphoric Misanthropia” Dimmu Borgir (2001) To teraz czas na odrobinę golizny. Zespół Dimmu Borgir wie, co interesuje facetów. Niepotrzebne elementy wyciął i zostawił tylko te najbardziej poszukiwane.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
35. „Oddech wymarłych światów” Kat (1988) Rysunek zdobiący „Oddech wymarłych światów” jest nieco siermiężny, dziś trąca myszką, ale cały czas robi wrażenie. I co ważniejsze, doskonale uzupełnia muzykę zawartą na krążku.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
34. „Reign in Blood” Slayer (1986) Weszliśmy w strefę na naszej liście, gdzie profanacja znaków religijnych jest na porządku dziennym. Nie inaczej rzecz ma się z okładką kultowego „Reign in Blood”. Anioł i papież w skórze diabła niosący w lektyce szatana nie jest tym, czym należałoby się chwalić na lekcji religii.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
33. „Beneath the Remains” Sepultura (1989) Autorem tej okładki jest Michael Welan, który nadał jej tytuł „Nightmare in Red”. Bardzo sugestywny, podobnie jak cały obraz. Bezsprzecznie jest to jeden z najciekawszych projektów na metalowym podwórku.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
32. „Moonshine” Collage (1994) A teraz wracamy do polskich produkcji. I to nie byle jakich, bo z najwyższej półki, zarówno pod względem muzycznym, jak i wizualnym. Za mroczną okładkę najlepszego albumu Collage odpowiada nieodżałowany Zdzisław Beksiński, który wykonał ją po namowach syna.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
31. „Fear of the Dark” Iron Maiden (1992) Iron Maiden po raz pierwszy. „Fear of the Dark” to pierwszy album Dziewicy, do którego ilustrację zrobił ktoś inny niż Derek Riggs, twórca maskotki kapeli, Eddiego. Zespół zatrudnił nie mniej zdolnego Melvyna Granta, który nie zdecydował się robić rewolucji w stylu grupy. No, może z tym wyjątkiem, że Eddie na „Fear…” wygląda bardziej przerażająco niż kiedykolwiek.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
30. „4 – Bolilol Tour” Illusion (1996) Wystarczy spojrzeć na okładkę tego albumu i już wiemy skąd wziął się pomysł zdeformowanego chłopca w filmie „Sierociniec”. To chyba najstraszniejszy stwór, który może czaić się w worku z kartoflami!
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
29. „Sehnsucht” Rammstein (1997) Okładkę drugiego albumu Rammstein zaprojektował kontrowersyjny austriacki artysta Gottfried Helnwein. Dla mnie jest to jednak senny koszmar każdego, kogo czeka następnego dnia wizyta u dentysty.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
28. „…Róże miłości najchętniej przyjmują się na grobach” Kat (1996) To chyba najbardziej klimatyczna okładka Kata. Nie epatuje klimatami gore, więcej w niej mistycyzmu. Śmierć niosąca popękaną trumienkę dziecka oddziaływuje na psychikę każdego rodzica bardziej niż horda rozpadających się zombie.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
27. „Killers” Iron Maiden (1981) Okładka „Killers” wyśmienicie oddaje klimat albumu. Jego zawartość jest bowiem jak uderzenie siekierą – zdecydowana i mocna. A i Eddie wygląda przerażająco jak rzadko.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
26. „Demon Entrails” Hellhammer (2008) A teraz dla odmiany erotyczny sen Lovecrafta. Wyobrażam sobie, że tak może wyglądać rozkładka w „Playboyu” wydawanym przez drukarnię, której głównym udziałowcem jest Wielki Cthulhu.
|