Wiadomo, co jest siłą współczesnych filmów katastroficznych – jak największa rozpierducha. Zakres kataklizmu najłatwiej przedstawić, niszcząc miejsca-symbole. Oczywiście amerykańskie, bo przecież ten właśnie kraj symbolizuje w hollywoodzkich filmach cały świat, o czym szczególnie próbuje przekonać nas pewien Niemiec… 1) Biały dom (Dzień niepodległości) Największe barbarzyństwo pod Słońcem. Ufoludki śmiały zaatakować siedzibę Przywódcy Świata. Na szczęście ten za namową jak zwykle doskonale zorientowanych Żydów uszedł z kabały cało. 2) Statua Wolności (Dzień zagłady) Statua pada właściwie w co drugim filmie. Najsłynniejszy jest oczywiście już upadły wierunek, gdy leży zagrzebana w piasku w finale „Planety małp”. Tutaj możemy zobaczyć, jak do tego doszło. 3) Hollywood Sign (Pojutrze) Kolejny niewzruszony symbol, który gdy upadnie, dla Ziemian będzie oznaczał prawdziwy koniec świata. Nigdy więcej filmów Emmericha? Buuu…. 4) Most Golden Gate (X-Men 3) Co prawda to nie jest film katastroficzny, ale co tam, scena fajna. Choć za mało statystów ginie, no i sam most właściwie jest tylko przeniesiony, a nie zniszczony. Ale wiadomo – symbolu nie można choćby naruszyć! 5) Times Square i Empire State Building (Zapowiedź) First we take Manhattan, then we take the world… Mocne. Nie możemy doczekać się sequelu. 6) Chrysler Building (Armageddon) Ciężko dostrzec (podpowiadamy – 8:40), bo cały filmik to właściwie jedna wielka rozwałka (jakiej prawdopodobnie długo nie zobaczycie, bo dziś, w ramach hołubienia wolności słowa, pokazywanie powietrznych obiektów rozwalających wysokie wieżowce jest wybitnie niewskazane). Nam najbardziej szkoda Godzilli. P.S. Esensja wyraża głębokie oburzenie z powodu fakt, że gros fabuł filmów katastroficznych dzieje się na Wschodnim Wybrzeżu i dotyka Nowy Jork. Gdzie równouprawnienie? West Coast rulez! |