Rammstein – 27 listopada – Spodek (Katowice) Niemcy z Rammstein wiedzą jak doprowadzić do szaleństwa swoich fanów. W czasie ich koncertów muzyka stoi na równi z monumentalnymi dekoracjami i szalonymi efektami pirotechnicznymi. To właśnie dlatego, mimo niemałej ceny biletów, były one niedostępne na długo przed koncertem. Szczęśliwcy, którzy je zdobyli na dwie godziny mogli oddać się pornograficznej wręcz przyjemności uczestniczenia w tym spektakularnym show (i nie mam tu wcale na myśli klipu do „Pussy”). 40 Lat Amerykańskiego Woodstock – 2 grudnia – Torwar (Warszawa) W zeszłym roku, na całym świecie świętowało się czterdziestolecie legendarnego koncertu Woodstock. Były reedycje albumu dokumentującego tamto zdarzenie, gadżety, emisje filmu „Woodstock: 3 dni pokoju i muzyki”, a Jurek Owsiak zorganizował specjalny jubileuszowy koncert. Zaprosił śmietankę polskiej sceny muzycznej (Kasia Kowalska, Litza, Darek Kozakiewicz, Ewelina Flinta, Adam Nowak, Wojtek Waglewski, Artur Gadowski), by zagrała covery utworów wykonywanych w czasie festiwalu w 1969 roku. Nie zabrakło „Cry Baby” Janis Joplin, „Knockin’ on Heaven’s Door” Boba Dylana, czy „With a Little Help from My Friends” Joe Cockera. Choć premiera spektaklu miała miejsce na XV Przystanku Woodstock, wymieniam koncert z Torwaru, by zaznaczyć, że w grudniu można grać coś innego niż w kółko piosenki świąteczne. Coś ponadto przygotował Jacek Walewski:  | ‹Asymmetry Festival›
|
Asymmetry Festival Na pierwszą edycję Asymmetry Festival do wrocławskiego Firleja organizatorom udało się zaprosić m.in. At The Soundawn, Amen Ra, Ufomammut, Lento, Baroness, Dalka, This Will Destroy You czy Minsk. Dla niejednego fana post-metalu i podobnych rejonów muzycznych – skład marzenie. Tym bardziej żałuję, że udało mi się być tylko na ostatnim dniu festiwalu… Tides From Nebula oczarowali swoim post-rockiem, This Will Destroy You już trochę mniej. Adrenalinę podnieśli mi ponownie muzycy Blindead, którzy wykonali premierowo tytułowy „Impulse” z wydanej tego dnia EP-ki. Występ Minsk zawiódł trochę przez małoselektywne momentami brzmienie. Fakt, Chris Bennett z kolegami nie ułatwiali dźwiękowcowi zadania, sporo improwizując wraz z Bruce’m Lamontem z Yakuzy. Mógł się jednak chłop bardziej postarać. Przez niego zespołowi nie udała się sztuka odtworzenia ich piekielnego rytuału na żywo.  | ‹Bar-do Travel›
|
Knock Out Festival Cieszy fakt, że w końcu ktoś w naszym kraju zaczął organizować festiwale związane z bardziej ambitnymi metalowymi dźwiękami. Oprócz wspomnianego akapit wyżej Asymmetry – które swoją drogą nie daje się zakwalifikować jako impreza stricte metalowa – jest jeszcze Knock Out. Pierwsza edycja wywołała co prawda sporo kontrowersji, głównie ze względu na marne nagłośnienie. Sam fakt jednak, że w ciągu dwóch dni na jednej scenie można było zobaczyć m.in. Cynic, Anathemę, Apocalypicę, Meshuggah czy Dillinger Escape Plan był wystarczający, by spędzić jeden lipcowy weekend w Krakowie. Impreza była świetną formą promocji dla debiutujących Tides From Nebula czy Proghmy-C oraz wciąż jeszcze niedocenianego Blindead. DEP i Meshuggah znokautowały zaś resztę gwiazd festiwalu. Zwłaszcza Testament, przy którego występie najchętniej włożyłoby się do uszu stopery.  | ‹Shadows of the Sun›
|
Brutal Assault Ulver! By być świadkiem tak szczególnego widowiska, jakim był koncert grupy, mógłbym przejechać kilkakrotnie dłuższą trasę niż te marne 700 km. Właściwie to czego byłem świadkiem, powinno rozpatrywać się bardziej w kategorii przeżycia metafizycznego, a nie zwykłego występu zespołu muzycznego. Działanie hipnotyzujących dźwięków płynących ze wzmacniaczy potęgowały do tego wizualizacje wyświetlane na telebimach. Garm jak na wrażliwca i neurotyka przystało zaserwował istną huśtawkę nastrojów. Od złowrogich, minorowych dźwięków do uśpienia i ukojenia. Frekwencja pod sceną była może i słabsza niż przy innych występach, widać „brutalna” publiczność bardziej nastawiała się na „show” 666-ligowego Dark Funeral. Poza Ulverem warto było zobaczyć także sceniczne popisy Brujerii. Choć z zupełnie innego powodu… Tyle oparów trawki nie wyczułem jeszcze w czasie żadnego innego występu jakiejkolwiek kapeli. Fani widać mocno identyfikują się z tym, o czym śpiewają ich idole. Nie wiem czy to przez działanie osławionej „Andzi”, czy faktycznie przez to, co na scenie wyczyniali muzycy, przy ich występie ubawiłem się znakomicie. |