Po spokojniejszym grudniu (ale z „ Avatarem”) styczeń w kinach – jak zwykle – zapowiada się bardzo ciekawie. Mówiąc banalnie – znajdzie się coś zarówno dla miłośników kina rozrywkowego, jak i ambitnego. Sprawdźcie zresztą sami.  | W naszym cyklicznym zestawieniu przedstawiamy najciekawsze, naszym zdaniem, filmowe premiery nadchodzącego miesiąca. Uwaga! W wielu przypadkach nie możemy na 100% zagwarantować jakości obrazu – wspominamy o nim po prostu dlatego, że zapowiada się ciekawie, albo dlatego, że szanujący się kinoman nie powinien tego filmu nie znać, nawet jeśli z seansu wyjdzie zniesmaczony i skieruje się do kasy, by zażądać zwrotu pieniędzy za bilet. Dla jasności – od nas także nie należy się domagać tych pieniędzy. Niemniej jednak mamy nadzieję, że nasze typy będą w większości przypadków trafne, a sam cykl uznacie za pomocny przy planowaniu kinowych wizyt. A na wrażenia poseansowe zapraszamy oczywiście do serwisu Zgryźliwych Tetryków. |  |
 | ‹Parnassus›
|
Parnassus Opinie tych, którzy już widzieli sugerują, że to nie jest najlepszy film Terry’ego Gilliama – ale nam wystarczy jeśli dobije choćby do przeciętnej tego reżysera. Aktorska śmietanka (wielu pewnie pójdzie na film tylko po to, by zobaczyć ostatnią rolę Ledgera-Jokera) i wizualne szaleństwo światów pokazywanych w zwiastunie robią nadzieję.  | ‹Głód›
|
Głód Laureat głosowania publiczności na ostatnich Nowych Horyzontach. Oddajmy głos naszej recenzentce: „McQueen odwołuje się bowiem do prawdziwych wydarzeń, które miały miejsce w Imperium Brytyjskim w 1981 roku. Rząd Margaret Thatcher walczył z bojownikami IRA bezpardonowymi środkami i rękami bezlitosnych strażników więziennych. Przeciwko nim staje Bobby Sands (elektryzujący Michael Fassbender) organizując za kratami strajk głodowy. „Głód” opowiadany jest w statycznych, spokojnych kadrach o niezwykłej mocy oddziaływania. Pozbawiony emocjonalnej gwałtowności sposób przedstawienia tej historii w rzeczywistości szarpie widzem na wszystkie strony jakimś dziwnym, ukrytym pod wystudiowaną powierzchnią niepokojem.”  | ‹Sherlock Holmes›
|
Sherlock Holmes Premiera tego filmu to okazja do starcia holmesologów wszelkiej maści. Jedni będą twierdzić, że to żenujący zamach na klasykę i przenoszenie „Iron Mana” do wiktoriańskiej Anglii, drudzy wypunktują natomiast, że Holmes oprócz posiadania błyskotliwego umysłu był także znakomitym szermierzem i bokserem, co wręcz predestynuje go na bohatera współczesnego kina akcji. Jedno jest pewne: tej ostatniej nie zabraknie zwłaszcza, że film został wpisany na wstępną listę nominacji do Oscara za efekty specjalne.  | ‹Księżniczka i żaba›
|
Księżniczka i żaba Pierwsza od kilku lat animacja Disneya, zrobiona klasycznie, czyli narysowana.Najsłynniejszy producent filmów rysunkowych przeprasza się z tradycją, przy okazji robiąc ostry wykrok poza nią (księżniczka Luizjany jest czarna!). Co do drugiej kwestii, nie wszystko chyba idzie po myśli pogrobowców Walta, bo film znany jest u nas, paradoskalnie, przede wszystkim dzięki protestom organizacji zrzeszających ludność afroamerykańską. Niemniej „Księżniczka i żaba” to pozycja obowiązkowa dla wszyskich fanów „Króla Lwa” i „Aladyna”, których wszak legion, i to w niektórych przypadkach wsparty potomstwem, dla którego film może okazać się idealny.  | ‹Nine: Dziewięć›
|
Dziewięć Musical oparty na „Osiem i pół” Frederico Felliniego. Brzmi to jak żart z komedii o pazernych producentach. Zanim jednak pokręcimy głową z politowaniem, warto rzucić okiem na listę płac. Daniel Day-Lewis jako włoski reżyser zmagający się z kryzysem twórczym. Marion Cotillard w roli żony. W rolach muz, kochanek i marzeń reżysera: Penelope Cruz, Nicole Kidman, Kate Hudson, Stacy Ferguson, Martina Stella. Przede wszystkim zaś Sophia Loren i Judi Dench. Za kamerą stoi reżyser „Chicago”, Rob Marshall, zaś scenariusz współtworzył zmarły w zeszłym roku Anthony Minghella. Kto wie, może to nie taki zły pomysł…  | ‹Pożegnania›
|
Pożegnania To chyba pierwszy film tego doświadczonego japońskiego reżysera, mający oficjalną dystrybucję w Polsce. Na ekrany u nas wchodzi, nawiasem mówiąc, ze sporym opóźnieniem, bo niemal półtorarocznym. Ten zdobywca Oscara za 2009 rok dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego opowiada historię młodego wiolonczelisty, który traci pracę w filharmonii i z braku lepszych perspektyw zatrudnia się w domu pogrzebowym w rodzinnym miasteczku jako osoba, która składa ciało zmarłego do trumny. Możemy zapewne się spodziewać ciepłego komediodramatu o powrocie do domu, odnajdywaniu na nowo sensu życia i godzenia się z nim. Dla fanów „Powrotu do Garden State”.  | ‹Prorok›
|
Prorok Najnowszy film Jacquesa Audiarda, znanego u nas dzięki „W rytmie serca” z Romainem Durisem. Historia drobnego złodziejaszka, analfabety pochodzenia marokańskiego, który podczas pobytu w więzieniu uczy się jedynego fachu, jakiego w takim miejscu można się nauczyć. Po odbyciu kary staje się groźnym przestępcą. O filmie mówi się, że zwraca uwagę dbałością o autentyzm. Pod Paryżem kosztem dwóch i pół miliona euro wybudowano wierną kopię przeciętnego francuskiego zakładu penitencjarnego. Część aktorów to autentyczni dawni więźniowie. Film spotkał się z dobrym przyjęciem w Cannes, teraz o jego wartości możemy przekonać się my.  | ‹Księga ocalenia›
|
Księga ocalenia Postapokaliptyczna Ameryka. Samotny wędrowiec Denzel Washington posiada księgę, która jest kluczem do ocalenia ludzkości. Za wszelką cenę usiłuje mu ją odebrać Gary Oldman. Już słyszę to zbiorowe „Fuck yeah!”, rozlegające się tu i ówdzie. Znakomite nastroje może trochę przygasić informacja, że reżyserami filmu są bracia Albert i Allen Hughes. Nawet, jeśli nie będzie to „Mad Max”, to powinno przebić niesławnego „Wysłannika przyszłości” (czyli „Postmana”). Nawiasem mówiąc, film jest kolejnym przyczynkiem do dyskusji na temat dziwnych polskich tłumaczeń (wszak w oryginale występuje jako „Book of Eli”). |