Bez względu na to, jak mroczne myśli przychodzą nam do głowy, gdy podczas świąt wpadnie nam w ręce program telewizyjny, nie udaje się nam odczuć antypatii do słodkiego Kevina, zerkającego niewinnie co roku ze szklanego ekranu. Nienawidzimy i zarazem kochamy, mamy ich serdecznie dość, ale są nieodłączną częścią gwiazdkowego rytuału. Sprawiają, że czujemy się sterroryzowani, uzależnieni i – w efekcie – bezbronni. Bożonarodzeniowe hity familijne – niektóre z nich w tym roku znów z nami! Absolutna klasyka gatunku. Streszczanie fabuły obraziłoby każdego Polaka posiadającego odbiornik telewizyjny. Coroczna emisja „Kevina” zapewnia Polsatowi wielomilionową widownię, w której skład wchodzimy my sami, pogryzający mandarynki, wiecznie zestresowani wątpliwością, czy i tym razem dzielny malec poradzi sobie z dwójką bezwzględnie nieudolnych włamywaczy. On zaś nieodmiennie pokazuje klasę, wywołując błogi uśmiech na naszych twarzach a w sercach- poczucie świątecznego spełnienia. 2. „Kevin sam w Nowym Jorku” Niefrasobliwi rodzice Kevina dawno już powinni stracić prawa rodzicielskie po numerze, jaki wywinęli w części pierwszej, a jednak powracają w sequelu kultowego dzieła i po raz kolejny zostawiają synka na pastwę – tym razem – wielkiego miasta oraz niezmordowanych złodziejaszków. Prawdopodobnie wpływy z emisji pozwalają Polsatowi (a jakże!) jakoś funkcjonować do Wielkanocy, aby mógł uraczyć ukochanych widzów „Samymi swoimi” i innymi równie zaskakującymi filmami.  | ‹Shrek›
|
3. „Shrek” Zielony jak bożonarodzeniowa choinka, bawi co roku mniej lub bardziej przytomnych biesiadników w okolicach drugiego dnia Świąt. Jako ideał kina familijnego pełni również funkcję edukacyjną – pokazuje dzieciom, jak nie należy zachowywać się przy świątecznym stole. Dla tych, którzy jakimś cudem znudzili się pasjonującymi przygodami Ogra, przygotowano świąteczną wersję animacji. Pozbawionemu wymówek widzowi pozostaje więc grzecznie usiąść przed telewizorem i towarzyszyć zielonym przyjaciołom aż do powalającego finału. 4. „W krzywym zwierciadle: Witaj, Święty Mikołaju” Kto ma już dość członków własnej rodziny, zamieniających się w krwiożercze bestie podczas wigilijnej walki o pilota, może przywiązać go sobie do ręki i spędzić kilka godzin z kochanym nieudacznikiem Clarkiem Griswoldem i jego szaloną familią. To kolejne dzieło z serii, Clark wraz z krewnymi złożyli już poprzednio wizytę w zamkniętym parku rozrywki i zawojowali Europę. Jeśli myślicie, że wasz ojciec ulegający gwiazdkowej ekstazie jest co najmniej irytujący, z pewnością spojrzycie na niego łaskawszym okiem po zaznajomieniu się z przygodami głowy rodziny Griswoldów, która z zapałem wykopuje gołymi rękami gigantyczną choinkę, by z jej pomocą zdemolować salon i resztę domostwa. A to rzecz jasna tylko jeden z licznych pomysłów Clarka na idealne Święta…  | ‹Grinch: Świąt nie będzie›
|
5. „Grinch: świąt nie będzie” To już druga ekranizacja powieści Thedodora Seussa Geisela pod tym samym tytułem. Mieszkańcy Ktosiowa spokojnie przygotowują się do Świąt nie wiedząc, że na szczycie pobliskiej góry rezyduje złośliwy Grinch snujący perfidny plan zepsucia tych najpiękniejszych w roku dni. Podły zielony stworek okazuje się stworkiem dobrym, lecz odreagowującym traumę przykrego dzieciństwa, jakie zgotowali mu Ktosie wiele lat temu. Na końcu żądza zemsty zostaje zastąpiona przyjaźnią, a wcinający pierniczki widz z rozkoszą wysłuchuje kolęd śpiewanych wspólnie przez nawróconego Grincha i sympatycznych małych Ktosiów. Jeśli chcąc nie chcąc ulegniemy magicznej gwiazdkowej atmosferze i będziemy w stanie zaakceptować widok ożywionego bałwana hasającego na ekranie telewizora, możemy liczyć na wspaniały ubaw przy tej uroczej komedii. Zaniedbujący żonę i syna Jack ginie w wypadku samochodowym by powrócić w przyszłe Święta pod postacią przyjaznego bałwanka, w wszystko to za sprawą harmonijki o nadnaturalnych zdolnościach. Spragnieni emocji wygniatacze kanap przeżyją z Jackiem i jego synkiem moc przygód lecz, żeby nie było zbyt cukierkowo, nadejdzie i chwila grozy- zima bowiem (choć czasem trudno w to uwierzyć), zawsze się kończy a po niej przychodzi wiosna. Wiadomo zaś, co wiosenne słońce robi z kochanymi bałwankami…  | ‹Harry Potter i Kamień Filozoficzny›
|
7. „Harry Potter i…” czyli którakolwiek z kilku części filmu o młodym czarodzieju z blizną na czole Każda kolejna jest bardziej mroczna od poprzednich i coraz mniej nadaje się do oglądania przez dzieci. Te jednak z jakichś przyczyn uwielbiają zdolnego okularnika a kto tego nie rozumie, ten nudziarz i mugol. Niech więc krew przeciwników Harry’ego płynie wartko jak świąteczny barszcz na białą porcelanę a dzielni bohaterowie jeszcze raz pokonają lorda ******** (w końcu jego imienia nie wolno wymawiać a tym bardziej wypisywać). Po drodze padnie pewnie kilka trupów, co pozwoli nam, widzom, w pełni docenić komfort, jaki daje leżenie na kanapie i oglądanie przerażających wydarzeń z bezpiecznej odległości.  | ‹To właśnie miłość›
|
8. „To właśnie miłość” Tytułowa królowa świątecznych emocji, jest ( a przynajmniej powinna być) wszędzie dookoła i jeśli chcemy przed nią uciec to na pewno nie przed odbiornik telewizyjny. Tam bowiem zapewne pojawi się w skondensowanej formie w postaci aż 10-ciu przeplatających się wątków miłosnych tworzących fabułę filmu „Love actually”. Mamy więc miłość romantyczną, rodzicielską, bratersko-siostrzaną… Powodów do wzruszeń nie brakuje i nawet prawdziwy gwiazdkowy twardziel, który karpia zabija łopatą bez mrugnięcia okiem i nad cebulą nie uroni łezki, może poczuć się odrobinę nieswojo i chlipnąć raz czy dwa. Jeśli przy punkcie ósmym emocje wymknęły się nam spod kontroli, można szybko odreagować to oglądając którąś z części „Szklanej pułapki” . Ta klasyczna pozycja kina akcji stanowi ważkie ostrzeżenie dla wszystkich osób pracujących, którym wpadł do głowy głupi pomysł, by wybrać się na gwiazdkowe przyjęcie firmowe. Wymowa filmu jest jasna: jeśli nie chcesz stać się jednym z zakładników gnębionych przez niemieckich terrorystów, daruj sobie biurowe imprezy świąteczne i zostań w domu z dziećmi i karpiem, bowiem Bruce Willis tym razem może być zbyt zajęty, by wybawić cię z opresji.  | ‹Ekspres Polarny›
|
10. „Ekspres polarny” Nie darzycie zaufaniem PKP? Może zmienicie zdanie po obejrzeniu „Ekspresu polarnego”. Film ten niesie bowiem niezwykłe przesłanie: podróż pociągiem może przywrócić wiarę w istnienie Świętego Mikołaja. To właśnie przydarza się małemu chłopcu, którego konduktor grany przez Toma Hanksa zaprasza do ekspresu jadącego aż na Biegun Północny. Po licznych przygodach niedowiarek odnajduje utraconą magię Świąt, czego wszystkim telemaniakom – i nie tylko – serdecznie życzę. |