powrót do indeksunastępna strona

nr 01 (XCIII)
styczeń-luty 2010

Autor
Biszkopt: Dlaczego Dostojewski jest do niczego
Po przeczytaniu „Gracza” Dostojewskiego zacząłem się zastanawiać nad tym, jak wiele ten autor wniósł do mojego sposobu prowadzenia i grania. Czy jestem jedyną osobą, która nie zmieniła swoich przygód w długie monologi BG i BN-ów?
Ilustracja: <a href='mailto:ortheza@wp.pl'>Łukasz Matuszek</a>
Ilustracja: Łukasz Matuszek
Od powieści Dostojewskiego oczekiwałem nie interesujących BN-ów, ciekawych scenariuszy czy bestiariuszy, ale raczej almanachowych informacji mogących zmienić moje podejście do RPG i sposób prowadzenia. Co prawda dowiedziałem się z nich sporo na temat konstruowania portretów psychologicznych, na temat osiemnastowiecznej Rosji (co pomogło mi w zrozumieniu historii tego kraju) oraz tego, jak bardzo Dostojewski nie lubił Polaków. Jednak w jego twórczości niewiele jest rzeczy, które mógłbym zastosować na swoich sesjach.
Sumując wszystkie jego powieści, nie otrzymałbym z nich tak wiele istotnych informacji jak z lektury „W poszukiwaniu straconego czasu” Prousta. Co prawda Dostojewski rozwinął mój język opisowy; potrafię dokładnie opisywać przeżycia bohaterów oraz ich rozterki wewnętrzne (gracze zaś pałają niesłychanym wręcz entuzjazmem, kiedy zaczynam kolejny monolog na podobieństwo rozmyślań Raskolnikowa), mogę też posługiwać się przykładami przeżyć, których nigdy nie przeżyłem, a nawet nie zdawałem sobie z nich sprawy.
Niestety, drogi Fiodorze, na niewiele mi się przydajesz, choć czytałem cię już wielokrotnie. Chyba zatem pora, bym zrewidował swoje podejście i czas spędzany nad tworami twego pióra.
• • •
Druzgocąca krytyka blogów erpegowych autorstwa Aureusa daje do myślenia. Poważnie. Nie dlatego, że jest słuszna. Nie dlatego, że pokazuje, iż blogi do niczego się nie nadają. Nawet nie dlatego, że wywoła kolejnego wielkiego flejna na linii blogerzy – Poltergeist. Ale dlatego, że jest kompletnie bez sensu.
Teza, z której wychodzi Aureus jest prosta: jeśli blog jest erpegowy, to znaczy, że powinien w jakiś sposób prezentować sobą informacje w taki czy inny sposób przydatne na sesjach lub w konstruowaniu przygód. Zatem jeżeli nie spełnia tego warunku nie jest blogiem dobrym, a złym, nudnym i nieciekawym. Blogi erpegowe powinny uczyć, pozwalać poznać podejście innych do gry oraz zmieniać podejście czytelnika. Ale tego nie robią. Poza nielicznymi przykładami. W jaki jedna sposób opinia Furiatha, iż rasy w RPG są niepotrzebne zmieniała podejście Aureusa do prowadzenia pozostaje dla mnie zagadką.
Aureus porównuje blogi do almanachów wydawanych przez Portal, które dają o wiele więcej almanachowych pomysłów i są o wiele bardziej przydatne niż jakieś tam wynurzenia z blogosfery. Ale to już zależy od punktu widzenia i sposobu podejścia. Mnie portalowe produnkty ani trochę nie poruszyły i nie zmieniły mojego zdania na temat prowadzenia. Pomijając już sceptycyzm, z jakim do nich podszedłem nie wydały mi się szczególnie nowatorskie. Ale widać punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Innymi słowy: jeżeli ktoś ma krytyczne podejście do sprawy, ten nawet w najbardziej almanachowym i odkrywczym tekście nie odnajdzie nic nowego. Tak jak ja nie potrafię odszukać czegoś ciekawego w Dostojewskim i muszę sięgać po Prousta. Oczekiwanie, iż wszystko zostanie podane na tacy i w sposób łatwostrawny jest wyjątkowo mylne. Dla mnie np. wspomniany przez Aureusa tekst o tym, iż rasy w RPG są niepotrzebne zupełnie nie oddziałuje.
Dziwi mnie trochę ten cały pęd do czytania almanachów. Czy nie ciekawiej uczyć się wszystkiego na własnych błędach i wyciągać własne wnioski? A może narzekanie to nieodłączny element polskiego RPG. W każdym razie sugeruję, by kolejny odcinek Karnawału Blogowego został poświęcony tekstom almanachowym. Jeżeli każdy uczestnik napisze coś swojego, wtedy może blogerzy będą w stanie konkurować z produktami Portala.
Życzę wielu udanych flejmów w nowym roku.
powrót do indeksunastępna strona

216
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.