Już po raz drugi wybieramy najseksowniejszych aktorów roku. Tak jak i przy poprzedniej edycji wybieramy jedynie spośród wykonawców, którzy pokazali się w filmach wyświetlanych w 2009 roku w naszych kinach i wyglądali tam fajnie. Cool. Fresh. Sexy. Zapraszamy do zapoznania się z nad wyraz męską dziesiątką. Javier Bardem (Vicky Cristina Barcelona) Javier potrafi być w zależności od granej roli odstręczający („To nie jest kraj dla starych ludzi”), bądź olśniewający i rozerotyzowany, jak ma to miejsce w ostatnim filmie Woody′ego Allena. Zresztą hiszpański aktor na pewno nie musiał zbytecznie się starać, skoro w „Vicky Cristina Barcelona” miał do zagrania stereotypowo gorącego, południowego artystę i kochanka. W zespole z równie seksownymi paniami robi podwójnie piorunujące wrażenie, a jego pojawienie się w ogniście czerwonej koszuli to hicior sezonu. Teraz, gdy panie myślą o typowym hiszpańskim kochanku, myślą o Javierze. Christian Bale (Wrogowie publiczni) We „Wrogach publicznych” Mann pokazuje na ekranie na zmianę Deppa i Bale′a, więc nic dziwnego, że na moim seansie filmu można było dojrzeć na sali tylko jednego pana przytłoczonego entuzjazmem tłoczących się „widzek”. Bo Bale nie ma klasycznej urody, ale magnetyzuje spojrzeniem i lekko zachrypniętym głosem, które podpiera niesamowitą charyzmą i stylem. Nawet gdy zdarzy mu się aktorska wpadka, wybaczamy mu wszystko. Johnny Depp (Wrogowie publiczni) Johnny′ego nie sposób ominąć w rankingach seksownych gwiazd, bo mężczyzna tak tajemniczy i oryginalny zawsze będzie pociągający. Nawet gdy gra burtonowskich dziwaków ma w sobie to coś, a co dopiero w romantycznej aurze mrocznego, gangsterskiego fatum ciążącego nad jego bohaterem we „Wrogach publicznych”. Zdecydowany, zdystansowany, męski. Buntownik sprzeciwiający się systemowi. Stoi poza prawem, ale niedostępność czyni go jeszcze bardziej interesującym. Plus powłóczyste spojrzenia za Marion Cottillard i stylowy prochowiec. Marcin Dorociński (Rewers) Mieliśmy już polskiego Pitta, teraz czas na Bogarta. Tyle, że w przeciwieństwie do Zakościelnego Dorociński, prócz uwodzicielskiego wyglądu potrafi tez nieźle grać. Wrodzona szarmanckość, topiące lód w najtwardszym sercu spojrzenie to asortyment którego nie powstydziłby się nawet najlepszy z agentów. Choć to jedyny Polak w zestawieniu, to szczerze nie mamy się czego wstydzić. Silny i zwierzęcy, ale jednocześnie czarujący i z klasą – taki jest Hugh Jackman, nawet jeśli nie gra pałającego żądzą zemsty komiksowego rosomaka. W „Wolverinie” tworzy brutalnego bohatera, który zmanipulowany, nadal kieruje się zasadami i cierpi w obliczu zdrady i straty ukochanej. Połączenie seksapilu Hugh z uczuciowością jego bohatera rozmiękczy każde kobiece serce, a scena przed górską chatką o poranku każe rozpłynąć się nad rewelacyjną sylwetką aktora. Jude Law (Jagodowa miłość) Słodziak numer 2 naszego zestawienia. W „Jagodowej miłości” po prostu jest i to wystarcza, żeby uznać go za seksownego. Uroczy, wygadany i szarmancki. Zupełnie pokątnie potrafi ukazać uczucie dla bohaterki Nory Jones, a owa skrytość gra u niego na plus. Poza tym, potrafi świetnie gotować i piec ciasta – przynajmniej nie ma szans na pretensje, że się utyło. W końcu takiemu facetowi jak Jude Law nie sposób odmówić kawałka placka jagodowego… Joseph Gordon-Levitt (500 dni miłości) Typ słodziaka. Uroczy intelektualista, u którego bardziej liczy się delikatność i opiekuńczość, niż wygląd. Sympatyczny uśmiech, rozczulająca nieporadność i gotowość na poświęcenie wobec kobiety stawiają Josepha na pozycji realnego faceta, którego chciałoby się spotkać, a nie emanującego podretuszowanym, ekranowym erotyzmem gwiazdorem. A do tego ta jego skłonność do stawiania ukochanej na piedestale i to w dodatku z nieodpartym wdziękiem! Typ zawadiacki. Chris Pine jako młody James Kirk ma już w kieszeni damską część publiczności ze względu na swój urok osobisty, szelmowski uśmiech i wolę działania. W końcu bierność nie jest tym, co pociąga kobiety. Można powiedzieć, że aktor ma wszystko to, co przed laty zachwyciło panie w Harrisonie Fordzie jako Hanie Solo. To skojarzenie aż prosi się o lucasowski cytat: „Lubisz drani”. Tak, lubimy drani, jeśli wyglądają jak Chris Pine. Brad Pitt (Ciekawy przypadek Benjamina Buttona) Z zewnątrz młody Bóg, w środku dojrzały i stateczny mężczyzna. W tytułowej roli Benjamina Buttona zaprzeczył obiegowej teorii, że facet dojrzewa do siódmego roku życia a później już tylko rośnie. Na dodatek wykonana na potrzeby filmu swego rodzaju symulacja jego procesu starzenia dowodzi, że mimo upływu lat jeszcze długo będzie ideałem dla wielu kobiet, i w przeciwieństwie do kilku byłych bożyszczów, niewiele straci ze swej atrakcyjności. Sam Worthington (Terminator: Ocalenie, Avatar) Rok 2009 był rokiem Sama Worthingtona. Ten mało dotychczas znany aktor australijski wystąpił w filmie, który zapowiadał się na hit, choć nim nie był („Terminator: Ocalenie”), oraz w filmie, który zapowiadał się na hit i przekroczył wszelkie oczekiwania („Avatar”). Nazwisko Worthington stało się znane, a przyznać należy, że należał do najjaśniejszych punktów „Terminatora” i nie dał się przyćmić swą niebieską alternatywną formą w „Avatarze”. Wygląda więc, że przyszłość przed nim. Zobacz też: |