Na wiadomość o zapowiadanym wydaniu koncertu Nirvany biłem się z myślami. Boże, jeszcze raz te same utwory? Ile można zarabiać na legendzie, która początek miała w samobójczej śmierci lidera zespołu…? Po chwilowej konsternacji zdecydowałem się, że wydam kilka groszy na „Live at Reading”. I powiadam wam, warto było!  |  | ‹Live at Reading›
|
„Live at Reading” to zapis koncertu, który Nirvana dała na zakończenie tego brytyjskiego festiwalu w 1992 roku. Był to czas, kiedy Kurt, Krist i Dave święcili niekwestionowane tryumfy. Stali się znani na całym świecie, dzięki takim przebojom jak „Smells Like Teen Spilit”, „Polly” i „Lithium”. Występ ten krążył do tej pory jedynie jako bootleg. Teraz po wyczyszczeniu i podrasowaniu dźwięku oraz obrazu, stał się oficjalnym wydawnictwem firmowanym nazwą Nirvana. Tyle historii. Teraz pochwały. Najpierw pochwalę się ja. Jak już się zdecydowałem na zakup, to od razu wziąłem wydanie zawierające zarówno CD jak i DVD, które dodatkowo, w porównaniu z płytą audio posiada „Love Buzz”. I CD przesłuchałem tylko raz. W odtwarzaczu cały czas siedzi DVD, gdyż oprócz samej muzyki, wielką radochę sprawia oglądanie cieszących się graniem trzech zwykłych chłopaków. A to dlatego, że realizatorzy i producenci wykonali świetną robotę; każdy instrument brzmi tak, jakby był nagrany dziś, a nie siedemnaście lat temu, a obraz jest odpowiednio wyostrzony i „naświetlony”. Grunge’owcy z Nirvany w przeważającej części wykonują utwory z wydanego rok wcześniej „Nevermind”. Na szczęście nie zabrakło przedstawicieli ich debiutu, trochę mniej znanego i moim zdaniem niesłusznie niedocenianego „Bleach”. Do tego trzy kawałki, które znajdą się później na „In Utero” i trzy świetne covery („Love Buzz”, „Shocking Blue”, „The Money Will Roll Right In” zespołu Fang i „D-7” kapeli Wipers) oraz piosenki z przekrojowej płyty „Incesticide”, zawierającej kompozycje, które nie „zmieściły” się na dwóch pierwszych albumach. W przerwach miedzy utworami muzycy często zagadują do siebie i do publiczności (posłuchajcie dowcipu Krista). Uśmiech na twarzy wywołuje także wykrzyczane przez publiczność za prośbą Kurta (gdyż jak mówi „moja żona uważa, że wszyscy jej nienawidzą”) „Courtney we love you” przed „All Apologize”, a także zaintonowane w pewnym momencie przez bas i perkusje „Smoke on the water”. Takich smaczków jest więcej, jak chociażby poprzedzający „Smells Like Teen Spirit” fragment „More Then a Feeling”, bardzo podobny w progresji i biciu akordów. Ciary łażą po plecach w uderzających energią „Breed”, „Shool”, „Tourette’s” czy „Love Buzz” oraz podczas bardziej nastrojowych „All Apologies”, „On a Plain” i odśpiewanego przez publiczność „Lithium”. A pomyłki, gitarowe zgrzyty i fałsze oraz zmiany w tekstach to standard Kurta Cobaina w wersji „live”. Całości dopełnia forma montażu, wynikająca pewnie z tego, że wydanie tego występu w formie video nie było ówcześnie planowane. Ujęcia są proste, statyczne, skupiające się na muzykach, ewentualnie przedstawiające cała kapelę z pewnego dystansu, bez natrętnych zbliżeń, najazdów, i innych tego typu cudeniek. Prosto. Tak jak prosta i szczera jest ta muzyka; pełna zadziornych gitarowych riffów, mocnej perkusji (patrząc na Grohla ma się wrażenie, że lada chwila rozwali bębny) i basowych motywów (niedoceniany na tle kolegów Krist udowadnia, że wie, na czym ta zabawa polega). Osobną sprawą jest brzmienie. Po prostu wgniatające w ziemię. Tego należy słuchać z maksymalnie ustawionym pokrętłem na wzmacniaczu. Najciekawiej wypada „Spank Thru”. Pierwszy utwór jaki według Novoselica kiedykolwiek zagrała Nirvana (a nagrany w 1985 roku na demo „Illiteracy Will Prevail” przez wcześniejszy zespół Cobaina – Fecal Matter) urzeka gitarowym motywem w pierwszej części i powala w końcowym, ostrzejszym fragmencie. Jest jeszcze jeden smaczek na tej płycie, nie wiem czy zamierzony, lecz jeśli tak, to świadczący o dużym poczuciu humoru lidera (nie zabrakło wprowadzenia go na scenę w szpitalnym kaftanie i na wózku inwalidzkim). Mianowicie wykonanie „About a Girl”. W prasie często pojawiały się porównania i odniesienia tego utworu, zamieszczonego na „Bleach”, do kompozycji The Beatles. Zwróćcie uwagę na zadarty łokieć Kurta w tej piosence. Czyż nie jest to lekka parodia stylu grania Lennona? Warto zobaczyć i posłuchać tego wydawnictwa, gdyż show z Reading jest od otwierającego „Breed”, aż po zakończony rozmontowaniem perkusji przy gitarowych sprzężeniach „Territorial Pissings”, potężną dawką mocnego rock’n’rollowego grania. Jest to dowód na to, że niebezpodstawnie kapela uznawana jest za najważniejszy zespół pierwszej połowy lat 90., który w tym okresie – między „Nevermind” a „In Utero” – świetnie czuł się przed publicznością podczas występów na żywo. I takim warto ten zespół zapamiętać. Dla tych, którzy nie zdążyli uczestniczyć w występie Nirvany, album „Live at Reading” jest pozycją nie do przecenienia. Choć to taki zwykły koncert zwyczajnej punkowej kapeli. Ekstrakt CD: 80%, DVD: 100%.
Tytuł: Live at Reading Data wydania: 2 listopada 2009 Czas trwania: 78:00 Utwory 1) Breed: 2:57 2) Drain You: 3:54 3) Aneurysm: 4:34 4) School: 3:12 5) Sliver: 2:13 6) In Bloom: 4:33 7) Come As You Are: 3:34 8) Lithium: 5:10 9) About a Girl: 3:09 10) Tourette's: 1:51 11) Polly: 2:48 12) Lounge Act: 3:04 13) Smells Like Teen Spirit: 5:53 14) On a Plain: 3:00 15) Negative Creep: 2:54 16) Been a Son: 3:23 17) All Apologies: 3:25 18) Blew: 5:23 19) Dumb: 2:34 20) Stay Away: 3:41 21) Spank Thru: 3:05 22) Love Buzz (tylko na DVD): 4:56 23) The Money Will Roll Right In: 2:13 24) D-7: 3:43 25) Territorial Pissings: 4:30 Ekstrakt: 80% |