Lekarze wykrywają, że Fausta ma w pochwie ziemniaka. Śmieszne? Żałosne? Dziwaczne? Może na pierwszy rzut oka, ale w perspektywie reżyserki „Gorzkiego mleka”, Claudii Llosy, punkt wyjścia jej filmu okazuje się symbolem cichego, psychicznego cierpienia głównej bohaterki, która boi się powtórzenia losu matki zgwałconej w czasie peruwiańskiego terroru z lat 1980-1992. Subtelny, nie dosłowny i pełen znaczeń zwycięzca festiwalu w Berlinie to opowieść o wyzwoleniu. Bolesna i piękna.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Fausta jest ofiarą. Nie tylko traumy otrzymanej w spadku po swojej matce, ale również społeczeństwa, propagowanych lokalnie wierzeń i wychowania. Zamiast wolności umysłu, ulega paraliżującemu strachowi, który każe jej myśleć bez przerwy o potencjalnym zagrożeniu i staje się duchowym łącznikiem z dopiero co zmarłą matką. Według mitu tytułowego gorzkiego mleka, kobiety takie jak Fausta wyssały upodlenie i lęki razem z matczynym mlekiem. Podtrzymywanie podobnych wierzeń sprawia, że bohaterka nie może się wyrwać z oplatających ją więzów niepewności. Absurd, którego dopuszcza się Fausta, żeby – jak mówi – obrzydliwością odpędzić obrzydliwych, eksponuje jej rozchwianie emocjonalne, determinację i obezwładniające zagubienie. Do tego dziewczyna jest w tym wszystkim samotna, więc próba wyzwolenia będzie wewnętrzną walką jednej osoby, odizolowanym od świata błaganiem bez adresata. Bo kogo bohaterka ma prosić o przerwanie koszmaru? Miejscowych i rodzinę ciągle przywołujących ideę gorzkiego mleka? Los i historię, które zesłały na nią niekończący się strach? A może wreszcie siebie samą? W końcu w każdym lęku jesteśmy pozostawieni sami sobie… Claudia Llosa drugi raz po „Madeinusie” powierzyła główną rolę młodziutkiej Peruwiance, Magaly Solier. Doskonały wybór reżyserki potwierdza fakt, że „Gorzkie mleko”, będące filmem mocno opartym na empatii i zrozumieniu bohaterki, angażuje emocjonalnie w stu procentach – bez niepotrzebnego dramatyzowania lub sentymentalizowania. Llosa opowiada delikatnie, ale twardo, bez dosłowności, lecz konkretnie. I w centrum jej opowieści znajduje się właśnie Solier jako Fausta: zamknięta w sobie, przerażona i spokojna jednocześnie. Każdy dzień jej życia wydaje się być karą, ale ona znosi wszystko w wewnętrznej ciszy, nie dając ogłuszającej rozpaczy dojść do głosu. Piękna, subtelna i jednocześnie nieobliczalna, odrobinę dzika twarz Solier okazuje się idealnym portretem psychicznie obolałej Fausty, co pozwala zagłębić się w świat „Gorzkiego mleka” z pełnym przekonaniem. To niewiarygodne, ale Llosie udaje się opowiedzieć przerażającą i smutną historię w jasnych barwach, spokojnym rytmie narracji, czasem wręcz w pogodnym nastroju. „Gorzkie mleko” to nie rodzaj mrocznej, przygnębiającej samą kompozycją kolorów psychodramy, ale film, którego forma odzwierciedla pozory dotyczące bohaterki. Patrząc na rozświetlone słońcem otwarte przestrzenie biednych peruwiańskich osiedli, wydaje się, że nawet ci wszyscy, którym brakuje pieniędzy na życie, potrafią znaleźć w swojej egzystencji radość. Tymczasem, między nimi rozgrywa się dramat jednostki, kontynuacja tragedii sprzed lat. Nie ma jednak potrzeby, by go uzewnętrzniać, bo drzemie przecież w samej Fauście, która nie otwiera się przed nikim. Llosa tak samo jak zręcznie operuje obrazem i południową muzyką, posługuje się symboliką. Treści, które chce przekazać nie wypływają z dialogów, ale z poszczególnych obrazów, gry aktorskiej i nastroju kolejnych scen. Słowo jest w „Gorzkim mleku” pustym narzędziem do komunikowania innym jedynie powierzchownych myśli, a nie przekazywania emocji i prawdy o sobie. Stąd dialogów jest mało, chwil do obserwowania zachowania bohaterki – dużo więcej. Żaden kadr nie jest jednak niepotrzebny, a całość ogląda się w napięciu, choć zarówno z dziwnym, smutnym spokojem. Szybko okazuje się, że motorem walki bohaterki z jej własnym lękiem może stać się tylko coś, co przezwycięża wszystkie negatywne emocje i jest to śmierć jej ukochanej matki. Aby zarobić na godny pochówek, Fausta przełamuje kolejne bariery: wychodzi sama z domu, zatrudnia się jako pomoc domowa w wilii pianistki, daje niewielkie dowody swojej traumy, co osobie tak bardzo skrytej przychodzi z wielkim trudem. Dlatego też w filmie Llosy intryguje postać matki. Matczyna figura stanowi jednocześnie pośrednie źródło cierpienia i jedyną ostoję, bezpieczeństwo. W społecznym kontekście można uznać przesąd o chorobie gorzkiego mleka za mit przekształcony w rodzaj prawdy: bohaterka ciągle uświadamiana przez otoczenie o swojej „przypadłości” faktycznie przejmuje lęk po matce. Jednak to bezinteresowna i niewiarygodnie silna miłość do niej sprawia, że próba otrząśnięcia się z cierpienia i wyzwolenia z permanentnych lęków jest w ogóle możliwa. Podjęcie takiej próby w przypadku Fausty już staje się sukcesem.
Tytuł: Gorzkie mleko Tytuł oryginalny: La Teta asustada Rok produkcji: 2009 Kraj produkcji: Hiszpania, Peru Data premiery: 1 stycznia 2010 Czas projekcji: 94 min. Gatunek: dramat Ekstrakt: 90% |