Ten kadr to ostatnia szansa spojrzenia na śpiące bohaterki – za chwilę się przebudzą, bo słońce jest już wysoko i świeci im w oczy… Dziewczyny, urządziwszy sobie babski wieczór na pomościku nad basenem letniej willi, po długich nocnych rodaków rozmowach padły tam, gdzie siedziały.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Sielanka”, czwarty tomik z cyklu „Lou!” jest – jak już wspominałam w recenzji – pełna urzekających kadrów, z których wprost emanuje klimat śródziemnomorskiego lata: leniwe, oślepiająco jasne dni, złociste popołudnia oraz noce pełne ciepłych wietrzyków i ćwierkania cykad… ech, rozmarzyłam się. Cztery nastolatki śpiące wśród straszliwego bałaganu… to jest, przedmiotów niezbędnych do dobrej zabawy: miniwieża, odtwarzacz mp3, słodycze, popcorn, chusteczki do nosa (Mina niedawno rozstała się z chłopakiem), karty do gry, napoje. W rogu widać cząstki melona, który to przysmak przewija się przez cały komiks. Lou zwinęła się w kłębek, Mina spoczywa w kuszącej pozie małej kobietki, Karina rozwaliła się na dmuchanym materacu niczym furman (założę się, że chrapie), zaś buntownicza gotka Emilia – o rany, ssie kciuk! Co zapewne ma stanowić czytelną sugestię, że dziewczyna jest dużo bardziej dziecinna i osamotniona, niż udaje. Julien Neel bardzo precyzyjnie oddaje pory dnia, w których rozgrywa się akcja poszczególnych kadrów: tutaj mamy żywe barwy i krótkie cienie wskazujące na to, że pewnie dochodzi już południe – normalna pora, o której wstają imprezujące nastolatki. Cień zadaszenia kładzie się na falującej wodzie, co jest namalowane niby od niechcenia, ale bardzo przekonująco. Dbałość o szczegóły wyraża się także w precyzyjnym rysowaniu tych wszystkich rozsypanych cukierków, chrupek, kart i płyt z muzyką, o których wspominałam. Melony wyglądają na nietknięte – czyżby znów nikt nie docenił kulinarnej oferty mamy Emilii?… |