„Most łez”, kolejny tomik przygód Usagiego, składa się z siedmiu opowiadań, choć cztery z nich to tak naprawdę rozdziały tej samej historii – a trzy pozostałe ściśle inne łączą się z nimi postaciami drugoplanowymi. Ale czy dowiemy się czegokolwiek nowego o poplątanych losach królika-samuraja i jego znajomych? I czym są wspominane w tytule dodatki?  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Zagorzali czytelnicy komiksów o Usagim na każdy nowy tomik czekają z utęsknieniem. Tyle jest spraw do wyjaśnienia: czy Usagi powie wreszcie Jotaro, że jest jego ojcem? Czy dowiemy się, czemu demoniczny Jei tak zajadle go ściga? Czy prześladowana przez swych pobratymców Chizu, członkini klanu neko ninja, obali przywódcę-uzurpatora? I co się stanie z planowanym zamążpójściem Tomoe? Niestety, „Most łez” nie odpowiada na żadne z tych pytań. Owszem, Jei-Inazuma pojawia się w krótkiej historyjce „Powrót czarnej duszy”, zaś Chizu w „Gorączce”, jednak całościowa sytuacja pozostaje bez zmian. Jest to o tyle dobre, że osoby nie znające całego cyklu mogą przeczytać ten tom jako pierwszy, ponieważ lektura nie wymaga wiedzy o powiązaniach między bohaterami. Główną osią intrygi w „Moście łez” jest przybycie Usagiego do dość ponurego miasteczka, w którym dwa lokalne gangi ścierają się w poszukiwaniu skarbu pozostawionego przez zmarłego mafiosa. Nasz bohater zostaje, rzecz jasna, wplątany w całą aferę, a po jej rozwiązaniu za pomocą miecza rusza w dalszą drogę w towarzystwie nieco naiwnej służącej z gospody (z zachowania można by określić ją mianem typowej blondynki). Następne miasto, następna kryminalna sprawa… a potem, kiedy wydawałoby się, że najgorszą tragedią będzie tylko rozpacz zawiedzionej dziewczyny, wydarzenia zaczynają zmierzać ku bardziej dramatycznemu końcowi, za sprawą płatnego mordercy, którego niewesołą historię poznajemy na początku tomu, w drugim z kolei opowiadaniu „Shizukiri”. Trudno oczekiwać, by komiksy, których głównym wątkiem jest zabijanie (w każdej historyjce pada przynajmniej jeden trup) były szczególnie pogodne, ale „Most łez” ma wyjątkowo ponurą atmosferę, podkreśloną jeszcze lejącym w kluczowych momentach deszczem. Scena, w której majaczący w gorączce Usagi śni, że sam został demonem, jest wręcz makabryczna. Do polskiego wydania jak zwykle dołączone są czarno-białe wersje okładek tomików wydań amerykańskich – szczególnie udana jest ta, na której widzimy scenę walki odbijającą się w wodzie rzeki. Zaś na samym końcu zeszytu znajdują się krótkie komiksy narysowane przez zaprzyjaźnionych grafików z okazji setnego albumu o Usagim. Można się z nich między innymi dowiedzieć, dlaczego Stan Sakai jest postrachem innych rysowników (oraz pupilkiem redaktorów), jak wygląda kulinarna strona konwentów komiksowych w różnych miejscach świata oraz co może się przyśnić zmęczonemu bohaterowi jubileuszu. Rysunkowo „Most łez” jest, rzecz jasna, bez zarzutu (szczególnie znakomicie wypadły walki w deszczu), natomiast od strony oryginalności scenariusza nieco rozczarowuje. Choć może spodoba się czytelnikom lubiącym ponure nastroje?
Tytuł: Usagi Yojimbo #17: Most łez Cena: 29,90 Data wydania: listopad 2009 Ekstrakt: 60% |