…then it wins, jak mówi popularna reguła. To rzecz jasna przesada, niemniej Connie Willis jest najczęściej wyróżnianą autorką fantastyki. Wystarczy spojrzeć na ostatnią stronę „Śmierci na Nilu”. W zbiorze mamy osiem opowiadań, które razem zdobyły sześć nominacji oraz sześć nagród Hugo, Nebuli bądź Locusa. I nie należy w tym upatrywać spisku mrocznych sił – amerykańska pisarka po prostu świetnie opowiada historie.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W czym tkwi sekret popularności Connie Willis? Być może, częściowo przynajmniej, w tym, że trafia w różne gusta, pisze bowiem na poważnie i na wesoło, tworzy formy krótkie oraz długie, SF i coś, co nazwać by można „fantastyką bliskiego zasięgu”. A opowiadania ze zbioru „Śmierć na Nilu” są dobrym przykładem jej literackich możliwości. Za najlepsze uważam dwa pierwsze teksty, czyli „Ostatniego winnebago” oraz „Nawet królową”. Są to opowiadania skrajnie różne: „Ostatni winnebago” długi, rozbudowany i poważny, „Nawet królowa” krótsza, o mniej skomplikowanej konstrukcji i zabawna. Oba natomiast oparte są na stosunkowo prostym pomyśle. W „Ostatnim winnebago” (historia wcześniej opublikowana w antologii "Kroki w nieznane 2008") długo nie wiadomo, czym świat przedstawiony w opowiadaniu różni się od naszego – bo że się różni, to czujemy od początku. Stosując oszczędne, subtelne środki wyrazu, autorka wzbudza w nas ciekawość, a zarazem niepokój. I dopiero stopniowo ze wspomnień głównego bohatera, z jego rozmów z innymi ludźmi oraz z retrospekcji wyłania się obraz tragedii. Nie bardzo wielkiej, niezagrażającej ludzkości, a przecież wstrząsającej. Straciliśmy coś, bez czego możemy żyć, lecz życie nigdy już nie będzie takie samo, o czym dobrze wie główny bohater. Przejmująca końcówka „Ostatniego winnebago” to majstersztyk pod względem grania na emocjach czytelnika, cały zaś tekst jest zarazem smutny i piękny tak, iż na długo zostaje w pamięci. I dla odmiany „Nawet królowa” znana już u nas z "Nowej Fantastyki". Czy da się napisać tekst SF, w którym akcja polega na tym, że grupa spokrewnionych ze sobą kobiet siedzi w restauracji i rozmawia? W dodatku jeśli rozmawia ni mniej, ni więcej, tylko o... miesiączce? Ależ oczywiście, że się da! Dialogi w „Nawet królowa...” skrzą się dowcipem, a obserwacje społeczne są zaskakujące celne, co sprawia, że ta pozornie błaha humoreska wytrzymuje konkurencję ze swoim melancholijnym poprzednikiem. „Pogrom komiczny”, „Krótką przerwę” oraz „Cud” pozwolę sobie zrecenzować razem, są bowiem do siebie zbliżone zarówno pod względem formy, jak i treści. Jeśli ktoś czytał powieść Willis „Przewodnik stada” bądź opowiadanie „W Rialto”, we wszystkich pięciu dziełach odnajdzie podobne motywy. Mamy więc kobietę, która stara się radzić sobie z rządzącym jej życiem chaosem, mamy czynnik (ludzki, ponadnaturalny lub kosmiczny), który ów chaos wywołuje, zaś w tle przemyka delikatny wątek romansowy. A Willis ciepło, z sympatią dla zagubionych bohaterów oraz przede wszystkim z humorem opowiada o sprawach bardziej i mniej poważnych (mijająca młodość w „Krótkiej przerwie”, przedświąteczne szaleństwo w „Cudzie”). Kolejne opowiadanie, czyli tytułowa „Śmierć na Nilu”, również znana już u nas z Nowej Fantastyki, luźno nawiązuje do znanej powieści Agathy Christie, nie jest jednak kryminałem, a historią grupy turystów, którzy, przybywając do Egiptu, zastają tam coś zupełnie innego, niż się spodziewali. Gęstniejący w miarę rozwoju akcji nastrój sennej osobliwości oraz tajemnica, co właściwie się z przybyszami stało, intrygują, choć zakończenie jest, jak na mój gust, nazbyt otwarte. „Jak te, które pamiętamy” to druga, po „Cudzie”, historia bożonarodzeniowa, która znalazła się w zbiorze. Oto w pewne święta na terenie całych Stanów Zjednoczonych zaczyna padać śnieg. Na północy i na południu, nawet na pustyni... czyżby życzenia „White Christmas” wreszcie miały się ziścić, i to absolutnie dla wszystkich, niezależnie od tego, czy ktoś spędza czas w ciepłym domu, czy też właśnie utknął w zaspie? Kilkanaście (!) przeplatających się wątków tworzy mozaikę na wpół humorystyczną, na wpół poważną. Przy tym lepiej bronią się wątki pisane z wyraźnym przymrużeniem oka – tu wystarczy jedna-dwie dowcipne scenki czy zgrabny dialog. Natomiast tam, gdzie autorka uderza w ton serio, historie są zbyt krótkie, by czytelnik zdążył bohaterów polubić, a co dopiero przejąć się ich losem. Umieszczony na końcu „List od Clearysów” (wcześniej opublikowany w Fantastyce) konstrukcją przypomina „Ostatniego winnebago” – także i tutaj najpierw czujemy, że świat przedstawiony w opowiadaniu różni się od naszego, i stopniowo dowiadujemy się, dlaczego. Jednak fabuła jest prostsza i zarazem mniej przejmująca, tajemnicy można domyślić się szybko, sam zaś pomysł należy do tych dość często w literaturze spotykanych – i choć Willis sprawnie ogrywa stary schemat, to nie mówi też nic nowego. Jest więc w „Śmierci na Nilu” pewna symetria – na początku dwie pozycje najlepsze, na końcu dwie najsłabsze, w środku tzw. solidna średnia z wyróżniającym się niesamowitym klimatem opowiadaniem tytułowym. A ponieważ „średnia Connie Willis”, a nawet teksty „słabe jak na Connie Willis” to wciąż historie warte przeczytania, więc zbiorek stanowi łakomy kąsek dla wielbicieli dobrej literatury. Ostatni winnebago – 90% Nawet królowa – 90% Pogrom komiczny – 70% Krótka przerwa – 70% Cud – 70% Śmierć na Nilu – 80% Jak te, które pamiętamy – 60% List od Clearysów – 60%
Tytuł: Śmierć na Nilu ISBN: 978-83-7590-040-8 Format: 400s. Cena: 41,90 Data wydania: 9 listopada 2009 Ekstrakt: 80% |