Fish, legendarny frontman Marillion, zawsze podkreśla, że lubi przyjeżdżać do Polski, albowiem to właśnie tu jest najlepsza publiczność, przed jaką grał. Aby dowieść, że nie jest to kurtuazyjne wazeliniarstwo, już w 1996 roku wydał oficjalną koncertówkę z zarejestrowanym występem w Krakowie. Po jej przesłuchaniu powiedzmy, że mu wierzę, ale nie do końca…  |  | ‹Krakow›
|
„Krakow”, bo taki tytuł nosi to wydawnictwo, jest zapisem koncertu, jaki Fish dał 11 października 1995 roku w krakowskim klubie P1 Studio. Trudno jednak stwierdzić, czy rejestracja nagrania powstała z myślą o tej płycie, czy też była to spontaniczna decyzja. Przychylałbym się do tej drugiej opcji. Jakość całości jest bowiem bardzo niezadowalająca. Oczywiście daleko jej do bootlegowych standardów, ale mimo to, jak na materiał, który poddano obróbce w studio, można poczuć się rozczarowanym. Przede wszystkim dobre wrażenie psuje pozbawiony głębi dźwięk, co niestety znacznie odbija się na odbiorze płyty. Na szczęście „Krakow” broni się pod względem muzycznym, chociaż początek wcale nie zapowiada się tak dobrze. Pierwsze cztery utwory, stanowiące przekrój z dotychczasowego solowego dorobku muzyka („Black Canal”, „Jumpsuit City”, „Big Wedge” i „Emperor’s Song”), zręcznie układają się w ponaddwudziestominutową suitę. Niestety zagraną zachowawczo i całkiem bez polotu. A może po prostu z tych utworów nie dało się więcej wyciągnąć? W 1995 roku Fish miał na koncie zaledwie cztery płyty solowe (w tym jedną z coverami), ale tak naprawdę udał mu się tylko debiut „Vigil in a Wilderness of Mirrors” z 1990 r. Pozostałe propozycje artysty w najlepszym wypadku lokowały się wśród średniaków, tak jak promowany na koncercie w Krakowie nowiutki krążek „Suits”. Na szczęście każdy, kto przebrnie przez nijaką pierwszą część występu, potem może delektować się graniem na najwyższym światowym poziomie (a to i tak ponad półtorej godziny). Nawet pozostałe utwory ze „Suits” wypadają całkiem ciekawie (zwłaszcza „Pipeline”). Jednym z najjaśniejszych punktów programu jest „Shadowplay Medley” z wplecionym fragmentem „Fugazi”. Takich improwizowanych momentów jest tu o wiele więcej. Największe wrażenie robią „Credo”, które rozrosło się do prawie dziewięciu minut, i „Lucky”, dłuższe od studyjnej wersji niemal czterokrotnie. Tu każdy z muzyków towarzyszących głównej gwieździe ma okazję zagrać małe solo, natomiast w finale Fish do wspólnego śpiewania zachęca publiczność, która entuzjastycznie reaguje na jego zaczepki. Tego wieczoru nie mogło także zabraknąć reprezentantów dorobku Marillion. Obok obowiązkowego „Kayleigh” pojawiają się żywiołowe wersje „Incommunicado” i „Lavender”, który został zagrany na bis. Szkoda tylko, że w procesie realizacji nie uwzględniono udziału publiczności, która na dobrą sprawę pojawia się tylko we wspomnianym „Lucky”. Zupełnie nie czuć, by Fish miał z nią rewelacyjny kontakt. Nie zmienia to faktu, że „Krakow” jest cenną pamiątką dla każdego polskiego fana nie tylko Fisha, ale i całego Marillion. Jeśli jednak komuś będzie mało, zawsze może sięgnąć po wizualne zapisy innych koncertów z Krakowa z 1995 r. („Krakow Acoustic Set” i „Krakow Electric Set”).
Tytuł: Krakow Wykonawca / Kompozytor: FishData wydania: 10 września 1996 Czas trwania: 114:36 Utwory 1) Black Canal: 6:32 2) Jumpsuit City : 5:29 3) Big Wedge: 6:06 4) Emperor's Song: 6:48 5) Lady Let It Lie : 6:07 6) Vigil in a Wilderness of Mirrors: 9:29 7) Shadowplay (Medley): 12:15 8) Credo: 8:43 9) Kayleigh : 4:32 10) Pipeline : 7:16 11) Incommunicado: 4:25 12) Internal Exile: 5:42 13) Lucky: 15:48 14) Lavender: 6:44 15) Boston Tea Party: 8:40 Ekstrakt: 60% |