powrót do indeksunastępna strona

nr 02 (XCIV)
marzec 2010

Pot i Kreff – Made in Poland: Chopin chciał grać w Deep Purple
Deep Purple ‹Deux Couleurs Rouge›
Deep Purple mogą się pochwalić wiernym fanklubem, który działa prężnie także w Polsce. Dzięki temu większość koncertów, jakie grupa zaliczyła w naszym kraju, zostało zarejestrowanych i dziś dostępne są na bootlegach. Tak jakby mało było oficjalnych wydawnictw…
Zawarto¶ć ekstraktu: 70%
‹Deux Couleurs Rouge›
‹Deux Couleurs Rouge›
Oczywiście, że mało! W przypadku takiego zespołu jak Deep Purple, improwizacje stanowią istotny element twórczości i każdy zarejestrowany koncert to osobna perełka. Nawet dziś, kiedy z pierwszego składu pozostał tylko perkusista, panowie wciąż potrafią dołożyć do pieca. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że tak dobrze jak obecnie, nie grało się im od lat 70.
Przełom wieków jednak nie zapowiadał się dla nich pomyślnie. Choć jubileuszowa trasa, w czasie której Purple z udziałem orkiestry symfonicznej oraz gości wykonywali monumentalne dzieło „Concerto for Group and Orchestra” okazała się sukcesem, to w szeregi formacji wkradło się zmęczenie. Najbardziej znamiennym tego przykładem jest album „Abandon” z 1998 roku, który jest jednym z najsłabszych dokonań formacji.
Na domiar złego, po zakończeniu trasy z orkiestrą symfoniczną odszedł z zespołu jeden z jego założycieli, klawiszowiec Jon Lord. Wydawało się, że rozpad formacji jest nieunikniony. Na szczęście nic takiego się nie stało. Ian Gillan, Roger Glover, Ian Paice oraz Steve Morse zaprosili do współpracy starego znajomego Dona Aireya. Muzyk ten, znany z gościnnych udziałów na płytach Rainbow, Judas Priest, Whitesnake czy Black Sabbath okazał się idealną osobą na miejsce Lorda.
Deep Purple z nowymi siłami zabrał się do nagrywania płyty studyjnej. Miała być powrotem do korzeni, do tradycyjnego rockowego grania, a przede wszystkim miała kipieć energią. Efekt pracy był więcej niż zadowalający. Wydany w 2003 roku album „Bananas” udowodnił, że rock nie siwieje i że nawet dinozaury mają ostre pazury.
Zespół ruszył w trasę koncertową, odwiedzając kilka razy Polskę. Wyobrażenie o tym, jak rewelacyjne były to występy, daje bootleg „Deux Couleurs Rouge” zarejestrowany 29 czerwca 2004 roku w czasie występu Purpli na warszawskim stadionie Legii. Znajdziemy tu wszystkie składniki, jakie powinien mieć rockowy koncert – żywiołowe granie, zwięzłe, ale porywające solówki, oraz emocjonalnie reagującą publiczność. W odbiorze nie przeszkadza nawet to, że materiał został nagrany z publiki. Dźwięk jest zadziwiająco klarowny, a oklaski nie zagłuszają muzyki. Może nie jest to szczyt audiofilskich marzeń, ale bootlegu daje się bez problemu słuchać i osobiście częściej do niego wracam niż do większości oficjalnych koncertówek.
Pierwsza część koncertu została zbudowana naokoło nowego materiału. Muzycy przyjęli zasadę przeplatania go ze starszymi numerami. Co ciekawe takie świeżynki jak „I Got Your Number”, czy „Bananas” wcale nie wypadają gorzej od swoich starszych kolegów z „Woman from Tokyo” i „Knocking at Your Back Door” na czele. Jednak prawdziwe szaleństwo zaczyna się wraz z serią klasycznych killerów. „Perfect Strangers”, „Highway Star”, czy rozimprowizowany „Lazy” wciąż powalają, mimo tego, że słyszeliśmy je już setki razy. Sporą niespodzianką jest obecność „When a Blindman Cries”, chyba najpiękniejszego utworu w dorobku Deep Purple.
Mimo to najważniejszą częścią koncertu pozostaje blisko dwudziestominutowy set złożony z improwizacji. Najpierw popis swoich umiejętności daje Steve Morse, który z delikatnego „Contact Lost” sprawnie przechodzi do istnego szaleństwa, które zostało przez Gillana zatytułowane „Well Dressed Guitar”. Po nim swoje pięć minut (a właściwie prawie sześć) ma Don Airey, który poza syntezatorowymi dźwiękami, odegraniem motywu z „Gwiezdnych wojen”, zrobił miły ukłon w stronę polskiej publiczności, sięgając po fragment kompozycji Chopina oraz „Mazurka Dąbrowskiego”. Publiczność z ochotą podchwyciła motyw i odśpiewała pierwszą zwrotkę hymnu.
To jednak nie jedyne niespodzianki, na jakie możemy się natknąć na „Deux Couleurs Rouge”. Tak się złożyło, że akurat 29 czerwca urodziny miał Ian Paice, w związku z czym publika, zachęcana przez Gillana i Morse’a, odśpiewała perkusiście gromkie „Happy Birthday” (a w dalszej części koncertu również swojskie „Sto lat”).
Set podstawowy kończy się legendarnym „Smoke on the Water”, ale przecież nikt nie zamierzał rozchodzić się do domu. Muzycy wyszli więc jeszcze na bisy. W pierwszej kolejności zagrali „Hush”, który płynnie przekształcił się w luźną wariację na motywie „Hit the Road Jack” (tu popis swych umiejętności dał Roger Glover). Ostatnim utworem jest „Black Night”. Płyta się kończy, ale świadomość ilu jeszcze świetnych kawałków panowie nie zagrali (choćby „Child in Time”), powoduje nieodpartą chęć włączenia ponownie przycisku „play”.
„Deux Couleurs Rouge” pokazuje Deep Purple jako zespół profesjonalistów, ale potrafiących cieszyć się wspólnym graniem. Niejednemu młodemu zespołowi życzyłbym, by potrafił grać tak swobodnie i z takim entuzjazmem, jak ci, których pogardliwie nazywa się dinozaurami.



Tytuł: Deux Couleurs Rouge
Wykonawca / Kompozytor: Deep Purple
Data wydania: 2004
Czas trwania: 103:09
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Utwory
1) Silver Tongue: 5:08
2) Woman from Tokyo: 5:50
3) I've Got Your Number: 6:45
4) Strange Kind Of Woman: 5:05
5) Bananas: 5:18
6) Knocking At Your Back Door: 5:54
7) Contact Lost: 5:03
8) Well Dressed Guitar: 2:29
9) Don Airey solo : 5:03
10) Perfect Strangers: 6:11
11) Highway Star: 7:45
12) Lazy : 10:12
13) When A Blindman Cries: 4:15
14) Space Truckin': 4:50
15) Smoke On The Water: 6:38
16) Hush: 4:49
17) Hit the Road Jack: 4:04
18) Black Night: 7:50
Ekstrakt: 70%
powrót do indeksunastępna strona

171
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.