Tytułowy Adam z filmu Maxa Mayera boi się każdego kolejnego dnia, bo jego własna perspektywa postrzegania rzeczywistości odmieniona syndromem Aspergera nie pozwala mu zrozumieć innych ludzi i swoich osobistych lęków. Mayer uczynił z historii o drodze bohatera do oswobodzenia się z ograniczeń inteligentną mieszankę kina obyczajowego i delikatnej komedii romantycznej. Z jednej strony wybór słuszny, z drugiej – czy uproszczenia naprawdę były konieczne?  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Każdy kolejny film dochodzący na polskie ekrany z Festiwalu Filmów Niezależnych w Sundance potwierdza, że to prawdziwa wylęgarnia prostych i kameralnych, a co najważniejsze – dobrych tytułów. „Adam” nie aspiruje do bycia dziełem kinematografii amerykańskiej, ale skromnie plasuje się we wciąż prestiżowej przegródce filmów refleksyjnych, ciepłych i szczerych. Jedyne, co można mu zarzucić, to zbytnią toporność w ukazywaniu emocji bohaterów oraz trzymanie się bezpiecznych obszarów dotyczących łagodnego autyzmu tytułowego protagonisty. Trochę więcej odwagi i reżyserskiego pazura, a film Mayera byłby czymś głębszym niż przyjemnym, ale jednak raczej powierzchownym komediodramatem. Oczywiście, nie byłoby problemu, gdyby „Adam” opowiadał o miłości/przyjaźni próbującej pokonać trudności społeczno-komunikacyjne wywołane Aspergerem. Wówczas uproszczenia wchodziłyby w formułę ambitnej komedii romantycznej z sympatycznymi, ale nietypowymi bohaterami. Tymczasem, jak sam tytuł wskazuje, Mayer przedstawia przede wszystkim historię Adama, człowieka, który po stracie ojca nie potrafi poszukać sobie miejsca w społeczeństwie, sam sobą się zaopiekować, znaleźć pracę i wyjść z domu dalej niż kilka przecznic dalej. Z punktu wyjściowego jasno wynika, że Adam będzie zmuszony sprzeciwić się swoim słabościom i nauczyć się funkcjonować w nieco obcym mu świecie. W takim kontekście, związek z uśmiechniętą, ale tak naprawdę znerwicowaną Beth, okaże się nie tyle romansem, a motorem do zmian. Stąd klasyfikacja filmu nie przystaje zupełnie do sposobu przedstawienia historii Adama, jaki przyjął reżyser. Dla lekkiego dramatu o pokonywaniu siebie, za dużo tu miejsca poświęconego sportretowaniu Beth i jej związku z głównym bohaterem, a w kategoriach refleksyjnej komedii romantycznej brakuje zdecydowanie romantyzmu i odpowiedniego wyważenia wątków. W końcu Adam i Beth żyją raczej na zasadzie symbiozy niż prawdziwej relacji damsko-męskiej: oboje dostają poczucie bezpieczeństwa – Beth, bo wie, że Adamowi obce jest kłamstwo i zdrada, Adam, bo ma wreszcie kogoś, kto się nim opiekuje i interesuje. Nie na tym jednak polega dojrzała miłość. Koniec filmu Mayera czarno na białym potwierdza, że opowieść o Adamie można równie dobrze odnieść do każdego człowieka, który introwertycznie odcina się od innych ludzi, od wyzwań, od niebezpieczeństw życia. Nie trzeba mieć Aspergera, żeby odstawać od większości i potrzebować terapii szokowej koniecznej do poczynienia zmian w swoim postępowaniu. To ważne spostrzeżenie w finale „Adama” stawia całość w nowym świetle, nadając jej wymiar bardziej uniwersalny. Do tego, historia okazuje się przekonująca, dzięki Hugh Dancy’emu, który w tytułowej roli nie próbuje podrabiać wielkich kreacji aktorskich Toma Hanksa w „Forrescie Gumpie” czy Dustina Hoffmana w „Rain Manie”, ale buduje postać Adama w sposób oszczędny, uczciwy i prawdziwy. Jego bohater nie ma żadnych manier ani aury kogoś wyjątkowego, lecz stanowi przykład przeciętnego człowieka, który nie potrafi poradzić sobie ze swoimi problemami. Dancy’emu partneruje utalentowana Rose Byrne, ale jednak w tym filmie, znana z „Troi” i „Układów” Australijka stanowi tylko niezłą przeciwwagę dla głównego bohatera. Dzięki tej parze, dużo łatwiej zapomnieć o braku reżyserskiej przenikliwości przy obserwacji psychologiczno-społecznej, tak przecież pożądanej przy temacie filmu, i szczerze bawić się i nawet wzruszyć, śledząc ich perypetie. I nawet jeśli Mayer nie dopiął wszystkiego na ostatni guzik, okazuje się wreszcie, że „Adam” to wciąż kino, które przynosi inteligentną rozrywkę i słuszną refleksję na koniec, połączenie, którego często ciężko szukać w mainstreamowych produkcjach.
Tytuł: Adam Rok produkcji: 2009 Kraj produkcji: USA Data premiery: 5 lutego 2010 Czas projekcji: 99 min. Gatunek: dramat, komedia Ekstrakt: 70% |