...taką, którą sam opowiada, i taką, w której sam jest opowiadany. Będącą końcem i zarazem nowym początkiem. Taki wniosek płynie z drugiego tomu „Opowieści sieroty” Catherynne M. Valente, zatytułowanego „W miastach monet i korzeni”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W drugiej części czytelnik otrzymuje dwie kolejne Księgi: burzy oraz popiołu (razem z poprzednimi dwoma jest ich więc cztery), a zarazem zwieńczenie całości. Nie zdradzę chyba wielkiej tajemnicy, jeśli powiem, że „Opowieści…” to precyzyjnie zbudowany gmach – historie łączą się najpierw na poziomie najprostszym, czyli w obrębie poszczególnych ksiąg, potem na poziomie nieco wyższym, czyli pomiędzy księgami, a wreszcie do środka opowieści zostaje zagarnięta mała narratorka, tytułowa sierota, która w ogrodach sułtana opowiada młodemu księciu historie odczytywane z własnych powiek. O zaletach takich jak kunsztowna narracja czy niezwykła wyobraźnia autorki pisałam już przy okazji pierwszego tomu, nie będę się więc powtarzać. Wspomnę może tylko o drobnym eksperymencie: otóż w pewnym momencie z czystej ciekawości postanowiłam sprawdzić, czy uda mi się przyłapać autorkę na choć jednym banalnym porównaniu – i nie zdołałam tego zrobić. Tu księżyc czasem jest „okrągły jak odcisk kopyta” a czasem „skacze po piasku jak chuda biała mysz”, pustynia zaś jest „szeroka, biała i sucha jak stara kość”. Nic w tym dziwnego, Valente to poetka i umiejętność kreatywnego posługiwania się językiem ma w małym palcu. Warto natomiast wspomnieć, że oba tomy różnią się pod względem nastroju. Pierwszy jest lżejszy, więcej w nim humoru. W części drugiej dominują wizje rozpadu, a opowieści nierzadko zmierzają w stronę makabrycznej groteski. Upadają miasta, najczęściej zresztą z winy ludzi, którzy nie potrafią pohamować swej chciwości, zagubiona zostaje dawna wiedza. Monety wybijane z kości dzieci, wyspa umarłych czy opustoszała metropolia, w ruinach której garstka artystów dzień po dniu na różne sposoby (przy pomocy tańca, śpiewu czy teatralnego przedstawienia) opowiada historie z czasów dawnej świetności…. Wszystko to ma w sobie pewien rodzaj posępnego piękna, które pod względem czystej wizyjności przebija pomysły z tomu pierwszego. Szkoda natomiast, że niektóre historie z tomu drugiego są zbyt krótkie, brakuje im miejsca na złapanie oddechu – ot, dwie-trzy fantastyczne sceny i koniec. Brakuje też w drugim tomie wątku, który potrafiłby naprawdę chwycić za serce (w pierwszym takie wątki się zdarzały – rzadko, ale jednak). „Opowieści…” to przede wszystkim zachwyt estetyczny i intelektualny, tu nawet wzruszenie się losami postaci ma w sobie więcej z reakcji na piękne dzieło sztuki niż z prostej sympatii dla bohaterów. W tomie drugim powracają motywy znane z poprzedniej części. Mamy tu zgrabnie wplecione w tkankę opowieści elementy najróżniejszych mitologii czy legend a także wątek „inności”, gdyż większość bohaterów to odmieńcy z urodzenia bądź z własnego wyboru. Ważną rolę odgrywa miłość pomiędzy dwojgiem na pozór zupełnie do siebie niepasujących istot, które łączy właśnie fakt, że w taki czy inny sposób różnią się od swoich współplemieńców. „Opowieści…” są świadectwem końca pewnej epoki, czasów, gdy bogowie spadali z nieba i żyli pośród ludzi, dzieląc się z nimi swą magią – ale dają też nadzieję na przyszłość. Bo opowieści mają moc uzdrawiającą. Dzięki nim sierota dowie się, kim jest, a młody książę, jaką drogę w życiu chce wybrać. Swój okruch nadziei otrzyma nawet pozornie złośliwa i okrutna, a tak naprawdę po prostu zagubiona siostra młodego księcia. Opowieści starczy dla wszystkich.
Tytuł: Opowieści sieroty, tom 2 Tytuł oryginalny: In the Cities of Coin and Spice ISBN: 978-83-7480-133-1 Format: 473s. 135×205mm; oprawa twarda Cena: 39,– Data wydania: 27 listopada 2009 Ekstrakt: 80% |