Pierwsze skojarzenie podczas lektury „Torpedo” nasuwa się automatycznie – „Miasto Grzechu” Franka Millera. Historia w klimacie noir, z mafijnymi cynglami, zdemoralizowanymi bogaczami, skorumpowanymi gliniarzami i kobietami fatalnymi, na dodatek rysowana w czerni i bieli. Ale to skojarzenie nieco mylące.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Pierwsza podstawowa różnica – akcja „Torpedo”, komiksu kryminalnego twórców hiszpańskich Enrique Sánchez Abulíego i Jordiego Berneta toczy się w 1936 r., podczas gdy „Sin City” to czasy w miarę współczesne. Ale ważniejsze jest ujęcie tematu czarnego kryminału w obu seriach. „Sin City” to czysty postmodernizm – ponieważ wszystko już było, Frank Miller uznał, że schematy gatunku należy pokazywać w sposób skrajnie przesadny, groteskowo przerysowany. Mordercy nie są zwykłymi cynglami na zlecenie – są potworami, sadystami, zboczeńcami, a nawet kanibalami. Kobiety fatalne są kobietami złymi do szpiku kości. Komiksowa przemoc jest również skrajna – ćwiartowanie mieczami to wyjątkowo łagodna kara za błędy w Mieście Grzechu. W porównaniu do „Sin City” „Torpedo” jest, rzec można, klasyczne. Ameryka, lata 30., świat mafii, główny bohater Luca Torelli, zwany Torpedo, to niedrogi zabójca na zlecenie. Krew leje się często, ale jednak metody Torpedo nie wybiegają ponad standardowy strzał z pistoletu w jeden z kluczowych organów wewnętrznych swego celu. Gdy Frank Miller chce bawić się konwencją, sprawdzając, jak daleko można się posunąć, Abulí chce po prostu opowiadać historie kryminalne. Klasyczne, mocno osadzone w realiach (przynajmniej tych znanych z popkultury) czasów Wielkiego Kryzysu (a właściwie już jego schyłku), najczęściej z zaskakującym twistem na końcu. Pod jednym względem „Torpedo” idzie jednak dalej niż „Miasto Grzechu”. Frank Miller zdaje się być optymistą – w jego opowieściach, wśród setek ludzkich szumowin, pojawia się przeważnie wyrazisty bohater pozytywny. Bohater w najgorszym razie trzymający się swego rodzaju kodeksu (Marv), ale także bohater będący po prostu porządnym gościem (Dwight), albo wręcz chodzący ideał (Hartigan). Abulí nie daje nam tej przyjemności – w „Torpedo” porządnych ludzi w zasadzie brak, a jeśli jakiś się gdzieś przemknie, nie zagości na długo na kartach komiksu. Najciekawszy jest w tym wszystkim oczywiście główny bohater. Torpedo to – szczerze powiedziawszy – prymitywny osiłek. Niewykształcony, wciąż nieprawidłowo używający słów i przekręcający trudniejsze pojęcia, bez przyjaciół (przynajmniej takich, których by sam w którymś momencie nie zabił), bez zasad (poza podstawowymi – przeżyć i nachapać jak najwięcej kasy), wobec kobiet brutalny (nie cofający się przed braniem siłą tego, co uważa za mu należne), nie gardzący żadnym zleceniem. Jeśli zdarza się mu uczynić coś dobrego, to raczej przez przypadek. Tym ciekawszy jest fakt, że mimo tego, czytelnik podczas lektury przyjmuje optykę łotra i szczerze mu kibicuje. To efekt z jednej strony pierwszoosobowej narracji (Luca przedstawia „z offu” dużo własnych komentarzy), z drugiej oczywiście talentu twórców, którzy potrafili narzucić odbiorcy specyficzny punkt widzenia. Za pierwszym wydanym w Polsce albumem (obejmującym 3 zeszyty oryginału) stoi w gruncie rzeczy dwóch rysowników. Pierwszym był Amerykanin Alex Toth, który zilustrował dwie pierwsze historyjki. Gdy na skutek różnicy zdań co do koncepcji nastąpiło rozstanie, grafikę przejął Hiszpan Jorki Bernet. Była to zmiana na lepsze. Widać wyraźnie, że Toth preferował bardziej „miękką” kreskę, wyraziste kontury, mniej szczegółów w tle, natomiast Bernet nadał całości wyrazu szorstkości i dynamiki, lepiej pasującej do charakteru bohaterów i treści opowiadanych historii. Komiks czyta się bardzo dobrze, jak to zwykle bywa przy zbiorach komiksowych opowiadań. Historyjki kryminalne nie są błahe, każda ma solidnie przygotowany, unikający klisz scenariusz, wyraziste postacie, a także dużo humoru (najczęściej w wersji czarnej). Atutem też jest oczywiście klimat lat 30., czyli czasów, które na popkulturze odcisnęły szczególne piętno. Do dziś ukazały się w Polsce dwa zbiorcze albumy przygód Luki „Torpedo” Torellego, na jesieni zapowiadana jest trzecia część.
Tytuł: Torpedo #1 Cena: 45,00 Data wydania: sierpień 2009 Ekstrakt: 70% |