powrót do indeksunastępna strona

nr 03 (XCV)
kwiecień 2010

Ranking na premierę: 10 najciekawszych filmowych wizji zaświatów
Temat życia po śmierci interesował filmowców niemal od zawsze. Był doskonałym pretekstem do tego, aby pochwalić się pomysłowością, wyobraźnią, zamanifestować własny światopogląd albo pokazać aktualnie dostępne możliwości techniczne.
Z okazji premiery najnowszego filmu Petera Jacksona, „Nostalgia anioła”, prezentujemy dziesięć najciekawszych naszym zdaniem filmowych wizji zaświatów.
To wspaniałe życie, reż. Frank Capra, 1946
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Klasyczny i wielokrotnie cytowany film Franka Capry zaświaty pokazuje bardzo skąpo. To ledwo plansza z migającymi gwiazdami. Jednak wpływ aniołów na ludzkie losy jest ogromny i zbawienny. George Bailey (James Stewart), jeden z niewielu uczciwych ludzi, w trakcie trwania wielkiego kryzysu traci wiarę we własne siły i zamierza popełnić samobójstwo. Ocalić może go tylko boska interwencja. Anioł (Henry Travers) przybyły na ziemię, by ratować swego podopiecznego, ma nadzieję, że dzięki wypełnieniu tej misji uda mu się wreszcie zasłużyć na skrzydła, na które czeka już dwieście lat. W porównaniu z uroczym zgiełkiem ziemskiego padołu wraz z jego nieustannymi zwrotami akcji, niebo to dosyć nudne miejsce, w którym jedyną rozrywką dla oczekujących na kolejną misję aniołów jest wypatrywanie najnowszej powieści Marka Twaina.
Orfeusz, reż. Jean Cocteau, 1950
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Orfeusz (Jean Marais) to w filmie Cocteau znany współczesny francuski poeta, który zostaje wezwany przez Śmierć (María Casares) na świadka w sprawie zgonu młodego Celegeste’a. Na początku nie rozpoznaje grubymi nićmi szytej intrygi. Okazuje się bowiem, że Śmierć zakochała się w nim i kiedy ten wraca z powrotem do domu, wysyła za nim swego pomocnika, Heurtebise’a (François Périer), który ma jej pomóc usidlić Orfeusza na dobre. Obrazy zaświatów w filmie Cocteau nie są zbyt okazałe. Stanowią jednak ciekawą wariację na temat sposobu postrzegania krainy cieni przez starożytnych Greków. Zaświaty to mało efektowny świat, będący jakby zapomnianą ruiną, bladym odbiciem świata żywych: stare, rozsypujące się budynki, ciemne posępne zaułki, puste, wyludnione ulice. Natomiast Śmierć to ponura brunetka o bardzo ascetycznym, surowym wyglądzie, jednak nadspodziewanie bardzo namiętna i kochliwa.
Niebiosa mogą zaczekać, reż. Buck Henry, 1978
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Bardzo pouczający w kwestii sposobu pochówku. Jeśli ktoś wcześniej myślał o tym, aby po śmierci zostać skremowanym, po obejrzeniu tego filmu na pewno się na to nie zdecyduje. Joe Pendleton (Warren Beatty) przez pomyłkę anioła zostaje przedwcześnie zabrany z tego świata. Na szczęście rezolutny futbolista potrafi walczyć o swoje, nawet w niesprzyjających warunkach. Zupełnie wbrew swej woli zostaje zabrany na osobliwe lotnisko, które mieści się gdzieś w chmurach. Stamtąd ma odlecieć we właściwe miejsce, czyli najprawdopodobniej do nieba. Jednak Joe nie poddaje się tak łatwo i domaga się rozmowy z wyższą instancją. Okazuje się nią być niejaki Pan Jordan (James Mason). Nobliwy mężczyzna w eleganckim garniturze przyznaje rację Joemu, że został uśmiercony zbyt wcześnie i rzeczywiście należy go odesłać na ziemię celem przywrócenia do dawnej cielesnej postaci. Niestety, jednak jego ciało zostało już skremowane i zmartwychwstanie w takich warunkach jest niemożliwe…
Sok z żuka, reż. Tim Burton, 1988
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Bywa też, że przywiązanie zmarłych do ziemskiego miejsca nie pozwala im go opuścić. Bardzo dobrze o tym wie zbiurokratyzowana opieka społeczna zaświatów, której kuratorzy pomagają przywyknąć do nowej sytuacji niedawno zmarłym. Niestety, standardowe ubezpieczenie refunduje jedynie trzykrotny kontakt z kuratorem w ciągu kilkuset lat. W szarej strefie działają na szczęście wolni strzelcy, którzy w razie potrzeby służą pomocą, gdy zawiedzie instytucja oraz dostępne poradniki. Takim freelancerem jest właśnie Betelguese (Michael Keaton). Obrzydliwy, ale niezwykle dowcipny duch pomaga Adamowi (Alec Baldwin) i Barbarze (Geena Davis), świeżo zmarłemu małżeństwu w pozbyciu się z domu nieproszonych gości. Para jest zdruzgotana, gdy nie udaje jej się samodzielnie wystraszyć przybyszów za pomocą piosenki Harry’ego Belafonte, i wzywa osobliwego bioegzorcystę, który zdaje się być ostatnią deską ratunku.
Drabina Jakubowa, reż. Adrian Lyne, 1990
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Antywojenny film Adriana Lyne’a pokazuje wizję zaświatów trochę zbieżną z koncepcjami badacza LSD, Stanislava Grofa. Tytułowa drabina to bardzo mocno skoncentrowana odmiana środka halucynogennego, jaką dowódcy amerykańskiej armii faszerują walczących w Wietnamie żołnierzy. Jedną z ofiar okrutnego eksperymentu jest Jacob Singer (Tim Robbins). Weteran wojenny, poszukując prawdy, przechodzi przez piekło, które jest w rzeczywistości emanacją jego własnej podświadomości. Przemierza alternatywną drogę swej powojennej egzystencji, w której musi rozwiązać zagadkę własnych koszmarów i uporać się z demonami przeszłości. Towarzyszą mu w tym przyjaciela i dziewczyna. Jednak nie może mieć pewności, że wszyscy są po jego stronie.
Między piekłem a niebem, reż. Vincent Ward, 1998
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Chris Nielsen (Robin Williams) po śmierci trafia do bardzo malowniczego nieba. Okazuje się ono być niezwykle barwną krainą geograficzną, spełnionym marzeniem turysty, który za niewielkie pieniądze chciałby naraz zobaczyć wszystko. W tym orientalnym klimacie późnowiktoriańskiej Anglii pomiędzy gotyckimi rzeźbami tu i ówdzie przechadzają się piękne Hawajki. Chris nie ma jednak zbyt wiele czasu, aby poświęcić im więcej uwagi, gdyż musi ratować z opresji swoją żonę, która z powodu samobójstwa wylądowała znacznie gorzej od niego.
Inni, reż. Alejandro Amenábar, 2001
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Film Amenábara przekonuje, że czasem bardzo trudno zorientować się świeżo upieczonym duchom w nowym położeniu. Zwłaszcza jeśli zaświaty w najmniejszym stopniu nie różnią się od ziemskiego domu. W takiej sytuacji pomocną dłoń muszą wyciągnąć do nowicjuszy bardziej obeznani w temacie zmarli, którzy niezwykle delikatnie, żeby nie wywołać w nowych duchach paniki, dają do zrozumienia, że to już. Bohaterowie otoczenie ze wszech stron bezpiecznym kokonem mgły, chroniącej ich od nieprzemyślanych zachowań, oddają się swym zwyczajowym czynnościom w znajomym środowisku.
Palindromy, reż. Todd Solondz, 2004
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Todd Solondz w jednej z nowelek swego osobliwego filmu podejmuje dyskusję z jednej strony z wizją nieba, w której duszyczki śpiewają pieśni pochwalne na cześć Pana, z drugiej, obnaża fałszywe intencje i emocjonalną pustkę miłości podporządkowanej ideologii. Jedna z emanacji głównej bohaterki trafia do osobliwego domku, który wygląda jak niebiańska rodzina zastępcza. Poszkodowanymi przez los i okrutnych rodziców zajmuje się Mama Sunshine, wygrzewając w blasku kalectwa swoje poczucie dobroci. Solondz, demitologizując w brutalny sposób stereotypowe wyobrażenie chrześcijańskiego nieba, jednocześnie obnaża bezlitośnie hipokryzję ludzi, którzy topornymi metodami chcą ową wizję ziścić.
Constantine, reż. Francis Lawrence, 2005
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
John Constantine (Keanu Reeves) w świecie, w którym dobro i zło bawią się ludzkim losem bez najmniejszych skrupułów, gdyż Bóg to dzieciak, a my jesteśmy jego kolonią mrówek, pełni rolę osobliwego egzorcysty. Zdarza się, że aby uratować duszę nieszczęśnika przed hordą nienasyconych demonów, musi zstąpić do piekieł. Piekło to wieczna pożoga, która odzwierciedla metaforycznie nasz świat. Ale to świat widziany oczami tego, który dostrzega więcej: nienawiść i ślepa żądza płoną wiecznym ogniem, spalając na popiół wszystko dookoła. W tym zaświecie jak ryby w wodzie czują się ohydne demony, które odwiedzają czasem i nasz świat, aby zagarnąć duszę tego czy innego śmiertelnika.
Nostalgia anioła, reż. Peter Jackson, 2009
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Peter Jackson w swoim najnowszym filmie skupia się przede wszystkim na pośmiertnym stanie przejściowym swojej bohaterki, Susie (Saoirse Ronan), która, aby mogła w zaświatach zrobić kolejny krok do przodu, czyli do nieba, musi najpierw uporać się z żądzą zemsty, jaką pała do swego oprawcy. Chrześcijański czyściec czy też buddyjskie bardo u reżysera „Władcy pierścieni” wywołuje mieszane uczucia. Z jednej strony jest koronnym dowodem na to, że bardzo trudno wizualnie oddać stan lekkości, błogości i w jakimś sensie braku sensualności. Jackson powiela w dużym stopniu stereotypowe wyobrażenia na temat zaświatów, z którymi spotykaliśmy się już wielokrotnie i które są niejako fundamentem zbiorowej na ich temat fantazji. Piękne łąki wyściełane soczystą, idealnie zieloną trawą, malownicze plaże i błękitne niebo tworzą krainę jak z folderu turystycznego. Jednak z drugiej strony, pomijając już fakt, że bardzo trudno oddać wizualnie coś, co w zasadzie jest nie do pokazania, mamy w „Nostalgii anioła” do czynienia z subiektywną wizją głównej bohaterki. Obraz zaświatów, w jakich się znajduje, oddaje przede wszystkim jej własny stan ducha. Jest pięknie, kiedy jest błogo, ale też aura potrafi się zmienić, kiedy górę biorą negatywne emocje. Jackson wizualizuje więc w jakimś sensie pierwotną naiwność swej młodej bohaterki, stawiając znak równości między jej życiem wewnętrznym a jej życiem po śmierci.
powrót do indeksunastępna strona

93
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.