Pewnego dnia po wyniszczającej wojnie ludzie powiedzieli sobie „dość”, nie będziemy więcej używać technologii, zatrzymamy czas i na zawsze już pozostaniemy w miłej, bezpiecznej epoce, gdzie mężczyźni noszą szpady, a kobiety suknie do kostek. Tak powstał świat z powieści „Więzień Incarceron” Catherine Fisher.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Na pozór rzeczywistość, w jakiej żyją bohaterowie, przypomina XVII-wieczną Europę – mamy tu dwór królewski, wspomniane już szpady czy pudrowane peruki, w jakich obowiązani są chodzić służący. Lecz oczywiście nie wszystko jest tak idealne, jak założyli sobie twórcy tego świata – choć tzw. Protokół zakazuje używania technologii pochodzących spoza Epoki, ludzie i tak się nimi posługują. I tak np. zmęczone praniem na tarze służące ukrywają w posiadłości pralkę, a dla bogaczy zawsze znajdą się antybiotyki. A że „Więzień…” jest powieścią dla młodszych czytelników, tym bardziej wypada docenić pewną oryginalność scenerii, bo w tym gatunku nie zdarza się to często. Przy tym pomysłowość Fisher nie kończy się bynajmniej na wymyśleniu jednego nietypowego świata. Jest przecież jeszcze tytułowy Incarceron, gigantyczne więzienie, powstałe mniej więcej w tym samym czasie co Protokół. Nikt nie wie, gdzie ono się znajduje, wiadomo tylko, że przed laty umieszczono tam przestępców oraz politycznych przeciwników aktualnej władzy, zamknięto, zapewniając jednocześnie stały dostęp pożywienia, a także możliwość edukacji, po czym więźniów zostawiono samym sobie – do Incarceronu nikt więcej nie wszedł i nikt z niego nie wyszedł (przynajmniej oficjalnie). Co więcej, nie była to kara, tylko rodzaj eksperymentu, próba stworzenia „raju na ziemi”. Tu, przyznaję, mój gwóźdź do zawieszania niewiary zaczął się chwiać. O ile ideę, by porzuć technologię i „cofnąć się w czasie”, jestem w stanie zaakceptować (przynajmniej na czas lektury), o tyle pomysł, by niesfornych obywateli zamknąć w jednym miejscu, choćby nawet bardzo obszernym, i oczekiwać wykształcenia się społeczeństwa idealnego, jest, delikatnie mówiąc, bardzo naiwny. Wątpię, by jakikolwiek zdrowy na umyśle człowiek mógł na coś takiego wpaść, zwłaszcza że ów eksperyment niczemu nie służy, nikt na nim nie korzysta, nikt się w gruncie rzeczy nim nawet nie interesuje. Przed stu kilkudziesięciu laty więzienie mogło tymczasowo rozwiązać problem przestępczości czy politycznych wichrzycieli, ale nic więcej. Przy czym jeśli sama idea powstania Incarceronu grzeszy naiwnością, to jej konsekwencje już na szczęście nie. Jak łatwo bowiem się domyślić, raj na ziemi zmienił się szybko w piekło na ziemi. W tym piekle przyszło żyć Finnowi, który nie pamięta swej przeszłości, lecz ma niejasne przeczucie, że nie urodził się w więzieniu. Chłopak opętany jest ideą wydostania się na zewnątrz, podczas gdy Claudia, córka naczelnika, oddałaby wiele, by móc zerknąć do wewnątrz. Ścieżki tych dwojga prędzej czy później się przetną… Niestety, oryginalność autorki kończy się na etapie scenerii. Fabuła to już zestaw znanych skądinąd motywów. Mamy tu okrutnego ojca, zmuszającego córkę do niechcianego małżeństwa z rozpuszczonym księciem, mamy niepokorną dziewczynę oraz bandytę o szlachetnym sercu, który nie jest tym, kim mógłby się wydawać na pierwszy rzut oka, oraz – to już istna bajka – złą królową-czarownicę. Przy tak nakreślonych postaciach pole autorskiego manewru jest niewielkie i część zwrotów akcji – np. kwestia prawdziwej tożsamości Finna – jest dla starszego czytelnika boleśnie przewidywalna. Autorka niektóre wątki stara się komplikować, z lepszym bądź gorszym skutkiem, a jedna przynajmniej, na pozór papierowa, postać w miarę rozwoju fabuły nabiera rumieńców. Nieźle sprawdzają się także dwaj bohaterowie drugoplanowi: chorowity nauczyciel Claudii mimo pewnej stereotypowości potrafi wzbudzić sympatię, a brat krwi Finna jest intrygująco niejednoznaczny. Wszystko to zmniejsza ciążące nad fabułą fatum braku oryginalności, lecz nie potrafi do końca go zlikwidować. Podejrzewam, że część czytelników niebędących już nastolatkami zniechęci się do lektury na samym początku i w rezultacie nie dotrwa do dalszej, ciekawszej części. Czy to źle, czy dobrze – przyznam, nie potrafię na tym etapie powiedzieć. Fischer ma talent do tworzenia nietypowych światów, ale czy potrafi się uwolnić od narzuconego samej sobie schematu? Ci, którzy znajdą w sobie wystarczająco dużo samozaparcia, mogą przekonać się o tym w kolejnych tomach.
Tytuł: Więzień Incarceron Tytuł oryginalny: Incarceron ISBN: 978-83-7575-828-3 Format: 420s. 140×205mm Cena: 35,90 Data wydania: 27 stycznia 2010 Ekstrakt: 50% |