„Oczekiwanie na niebezpieczeństwo jest gorsze niż moment, gdy ono na człowieka spada”, twierdził Alfred Hitchcock. Powieść W.G. Sebalda „Czuję. Zawrót głowy” jest takim oczekiwaniem – na coś strasznego, co może nadejść w każdej chwili. Przede wszystkim jest jednak wciągającą, elektryzującą historią. To dreszczowiec przerobiony na najwyższej próby literaturę.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Jak u Hitchcocka, wszystko zaczyna się od trzęsienia ziemi. Henri Beyle – opowiada Sebald – w 1800 roku razem z armią Napoleona przeprawiał się przez Wielką Przełęcz św. Bernarda. W trakcie trudnej podróży ludzie ginęli dziesiątkami. Młody, dopiero wchodzący w życie oficer z przerażeniem obserwował śmierć żołnierzy. Jednakże jeszcze większe wrażenie wywarła na nim pierwsza miłość, która miała go niebawem spotkać w górach. W dalszej części książki poznajemy dalszą historię Beyle’a, który postanowił zostać najlepszym pisarzem na świecie, zapis podróży Sebalda po Włoszech, opowieść o wakacjach Franza Kafki, a także relację z powrotu autora do rodzinnej miejscowości. W sumie „Czuję…” to cztery opowieści, które – jak to bywa w twórczości Sebalda – łączy postać narratora. A także konwencja thrillera; jak w porządnym dreszczowcu trup czai się w szafie (w tym przypadku – na strychu). Powieść Sebalda można porównać do dwóch arcydzieł Hitchcocka – „Zawrotu głowy” i „Psychozy”. Narrator bowiem jednocześnie ucieka przed czymś (podróż przez Włochy, a potem Niemcy) i coś tropi. I podobnie jak Jamesowi Stewardowi z „Zawrotu głowy” mieszają mu się fakty, postaci, a także przeszłość z teraźniejszością. W przypadkowo spotkanych osobach rozpoznaje koronowane głowy albo wielkie postacie historyczne. Pląta się również opowieść i na pytanie pewnej Włoszki, co pisze, Sebald odpowiada: „zgodnie z prawdą odrzekłem, że sam jeszcze właściwie nie jestem pewien, ale coraz wyraźniej mam poczucie, że chodzi o powieść kryminalną”. „Czuję…” jest, owszem, powieścią kryminalną, ale w podobny sposób, w jaki jest nią „Zbrodnia i kara”. To znaczy, autor poddał destylacji przez swoją osobę gatunek literacki i niejako stworzył go na nowo. Podobnie jak w „Śledztwie” Stanisława Lema, nie ma tutaj głównego sprawcy, nie ma motywów zbrodni, nawet detektyw nie stosuje dobrze znanych metod. Kryminał jest pokazany jako jedno z podstawowych ludzkich dążeń – chęć uzyskania odpowiedzi na prawdę. A z tą, jak dobrze wiadomo, w realnym życiu trudno. Sebald szuka odpowiedzi na zagadki przeszłości, przy czym zazwyczaj okazuje się, że dotyczą one bezpośrednio jego samego. Tak na przykład jest z opowieścią o Franzu Kafce, który podobnie jak narrator dręczony był chronicznym bólem głowy. Podobnie jak narrator próbował on uciekać przed duchami przeszłości, ukryć się przed nimi w akcie pisania. Zresztą nie tylko Kafka jest alter ego Sebalda w powieści. Są nim właściwie wszyscy bohaterowie: Beyle, który po utracie miłości próbuje odszukać ją w literaturze, Casanova uwięziony w Pałacu Dożów i inni. Przez „Czuję…” przewija się korowód postaci historycznych, często w ogóle nieznanych czytelnikowi, które w taki lub inny sposób przypominają Sebalda. Jest to oczywiście znana prawda: w wydarzeniach historycznych, podobnie jak w literaturze, często szukamy samych siebie i odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Historia XX wieku i historia pisarza są głęboko ze sobą powiązane – pokazuje to zwłaszcza ostatni tekst, „Il ritorno in patria”, w którym autor wraca do wioski, w której się urodził. Dzięki tej opowieści możemy zobaczyć, jak wielkie żarna dziejów mielą życie, wpływają na drobne wydarzenia i kształtują ludzi w taki, a nie inny sposób. Historia według autora „Czuję…” to mroczna istota, kryjąca się za pozornie zwyczajnymi faktami z życia. Tylko chwilami udaje się autorowi odsłonić rąbek tajemnicy – na przykład w opowieści o Szarym Myśliwym. Prawdziwym mistrzostwem jest narracja, pozornie spokojna, nawet błaha, za którą kryje się napięcie, a także rozpacz. Sebald potrafi sprawić, że z wypiekami na twarzy czytamy o jego smutnych podróżach donikąd, o ucieczce przed powracającym zwątpieniem i poczuciem straty. Z lekturą jego książki jest trochę tak jak z oglądaniem zjawiskowo pięknej kobiety. Otóż mogłaby ona siedzieć na krześle i pić kawę, a i tak nigdy nie znudziłoby nam (tzn., odwołuję się tutaj do męskiej części czytelników) się jej oglądanie. Lektura „Czuję…” to właśnie taki rodzaj przyjemności.
Tytuł: Czuję. Zawrót głowy Tytuł oryginalny: Schwindel. Gefühle ISBN: 978-83-7414-743-9 Format: 288s. 123×195mm; oprawa twarda Cena: 39,90 Data wydania: 6 stycznia 2010 Ekstrakt: 90% |