powrót do indeksunastępna strona

nr 03 (XCV)
kwiecień 2010

Złe odbicie, niedobre
Sean Ellis ‹Odbicie zła›
„Odbicie zła” to doskonały przykład na to, jak można zmarnować porządny pomysł i miast trzymającego w napięciu horroru lub thrillera fantasy, uzyskać nudny, zakalcowaty dramat psychologiczny z nutką grozy.
Zawarto¶ć ekstraktu: 40%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Trzeba nie lada kunsztu, żeby mając spore pieniądze, dobrego zdjęciowca i scenariusz od faceta, który ma wizję, nakręcić coś, co rozpirza cały ten potencjał w rozbrajająco krótkim czasie. Bo „Odbicie zła” jest samo w sobie jednym, wielkim trwonieniem potencjału. Przy czym nie do końca wiadomo, kto ponosi za to winę. Być może scenarzysta, który źle rozłożył akcenty opowieści, ale osobiście stawiam na reżysera, który nie potrafił zdecydować się, co właściwie kręci. Nie bez zasług jest też tutaj kompozytor, który wiele ujęć spokojnych i pozbawionych de facto znaczenia dla fabuły, opatrzył muzyką mającą budzić czujność widza i przygotowywać go na „lada-chwila-serce-w-piętach”.
Samo założenie fabuły, jak wspomniałem, jest całkiem sprytnie obmyślane. Oto bowiem w pewnym momencie pracująca w szpitalu lekarka zauważa, że najwyraźniej ma sobowtóra. Ba! Żeby tylko. Nie dość, że ta druga kobieta wygląda dokładnie tak samo, jak ona, to jeszcze nosi te same ubrania i ewidentnie pracuje w tym samym miejscu. I to na tym samym stanowisku, co ona sama. Bohaterka rusza więc śladami swojej kopii, śledząc ją aż do mieszkania, gdzie dzieje się coś na tyle szokującego, że wytrącona z równowagi, wracając wozem do domu, powoduje wypadek. W jego wyniku traci pamięć i nabawia się koszmarów o lustrzanych odbiciach. Co więcej, problemy z lustrami – i to w codziennej rzeczywistości, a nie w sennych majakach – zaczynają dotykać też bliskie jej osoby. Więcej nie sposób napisać, żeby nie zdradzić rozwiązania fabuły, dość jednak zaznaczyć, że znając kilka filmów, które oparte są na koncepcji niezbyt przyjaznego nam życia kwitnącego po drugiej stronie zwierciadlanej tafli („Dom”, „Oni”, koreańskie „Lustro” i jego amerykański remake), łatwo zgadnąć, jak się historia potoczy.
I tu czeka widza, który złapał się na lep reklamy, przykra niespodzianka. Bo owszem, fabuła ogólnie zmierza w spodziewanym kierunku, aranżacja ujęć i same zdjęcia są bardzo porządne, kadrowanie inteligentnie dyskretne (wiele z tego, co się dzieje, pozostaje wyłącznie w sferze domysłów), efekty specjalne całkiem zadowalające – tylko grozy nie sposób uświadczyć. A podobno „Odbicie zła” to horror. Jest tu naturalnie kilka – i to dosłownie kilka – scen z dreszczykiem, ale są one tak naprawdę mało istotnym dodatkiem do tragicznej historii kobiety, która uległa samochodowemu wypadkowi i ma problemy z pamięcią. Przez pierwszą godzinę jest to po prostu dramat z domieszką thrillera (o tyle, o ile można pod ten gatunek podczepić uczucie zagrożenia i niepewności) oraz kropelką grozy. Dopiero po upływie tego czasu historia zaczyna z grubsza przypominać horror, wtedy jednak jest już za późno na uratowanie filmu jako całości, bowiem kwestia luster zaczyna sprawiać wrażenie zbędnego garbu, psującego poetykę narracji i nie pasującego do łagodnej w wydźwięku opowieści o zdezorientowanej po wypadku kobiecie.
To prawda, jest tu kilka świetnych scen (wprowadzenie do fabuły sobowtóra, sen, akcja ratunkowa w szpitalu), a zdjęcia momentami ocierają się o artyzm. Przy czym łatwo poznać, że film pochodzi z Europy, bo operator smakuje się w nietypowych ujęciach, zbliżeniach detali, plastycznych najazdach na rzeczy, których normalny hollywoodzki kamerzysta nawet by nie zauważył. To spory plus. Próbuje też – na ogół całkiem umiejętnie – wykorzystywać magię luster. W oczy rzuca się na przykład pomysłowo zaaranżowana wizyta ojca bohaterki w toalecie, kiedy to jego postać zdaje się bez końca przesuwać przez lustrzane tafle. Niestety, w pewnym momencie ta plastyczność zdjęć zaczyna wychodzić bokiem. Kolejne najazdy kamery czy zbliżenia, wytrwale wspomagane przez mającą wzbudzać uczucie niepokoju muzykę, nieodmiennie kończą się crescendo napięcia, którego zwieńczeniem jest… niezobowiązująca scena czy widoczek okraszone muzyką, która… znowu zaczyna budować napięcie. Po trzecim czy czwartym takim nawrocie można mieć już gdzieś, czy coś się rzeczywiście w końcu stanie, czy nie, i jedynym mocniejszym uczuciem staje się niechęć wobec muzyka, który wespół z kamerzystą bawi się wkurzaniem widza.
Taka taktyka zniechęca do obrazu i powoduje narastające znużenie, zwłaszcza że akcja grzęźnie i zapętla się w scenach nie tworzących spójnej całości, nie posuwając się w żadnym konkretnym kierunku nawet o cal. Tak jest choćby z całą sekwencją w metrze, bez końca budującą u widza napięcie, a tak na dobrą sprawę absolutnie do niczego nie służącą. Oprócz nieprawdopodobnego rozwodnienia i rozciągnięcia perypetii dręczonej amnezją bohaterki, problemem pozostają pewne błędy logiczne fabuły (na przykład kwestia posiadania odbicia), kiksy realizacyjne (krzyk z zajętymi ustami) i ewidentne zapożyczenia ze starszych obrazów.
W efekcie „Odbicie zła” nie zadowala ani jako horror, ani jako dramat, pozostając umiarkowanie interesującym przykładem kina zarżniętego przez zanadto wybujałe artystyczne aspiracje reżysera. Z tego też powodu lepiej obejrzeć choćby wspomniane koreańskie „Lustro”, które w przeciwieństwie do tego filmu jest skonstruowane w sposób drobiazgowo przemyślany i potrafi w wielu momentach napędzić solidnych dreszczy grozy.
A tak na marginesie – dlaczego „The Broken” to po polsku „Odbicie zła”?



Tytuł: Odbicie zła
Tytuł oryginalny: The Brøken
Reżyseria: Sean Ellis
Zdjęcia: Angus Hudson
Scenariusz: Sean Ellis
Muzyka: Guy Farley
Rok produkcji: 2008
Kraj produkcji: Francja, Wielka Brytania
Dystrybutor (kino): Best Film
Data premiery: 26 lutego 2010
Czas projekcji: 88 min.
WWW: Strona
Gatunek: horror
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Ekstrakt: 40%
powrót do indeksunastępna strona

84
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.