W 2005 roku miało miejsce niezwykłe, medialne wydarzenie, jakim była seria koncertów Live8. Można nie być zwolennikiem tego typu akcji, ale trzeba przyznać, że warto je śledzić, chociażby ze względu na to, że organizatorzy chcąc przykuć uwagę, zawsze postarają się o coś zaskakującego. W tym wypadku dokonali niemożliwego – namówili czterech członków najbardziej znanego składu Pink Floyd, by ponownie stanęli razem na scenie. Po raz pierwszy od 24 lat.  |  | ‹Live8›
|
Historia konfliktu w szeregach Pink Floyd sięga połowy lat 70. Pierwsze symptomy walki o dominację w grupie zaczęły pojawiać się w czasie nagrywania albumu „Wish You Were Here”. Głównym prowokatorem konfliktu stał się Roger Waters; w opozycji do niego stał David Gilmour, człowiek spokojniejszy, ale chcący mieć swój udział w rozwoju formacji. Ta para (i jej różne spojrzenie na muzykę) doskonale się uzupełniała: Waters preferował muzykę podniosłą, pełną bólu i niemal histeryczną, Gilmour natomiast starał się nadać temu więcej melodii i ciepła, głównie przy pomocy swej charakterystycznej gry na gitarze. Różnice zdań między muzykami zaczęły niebezpiecznie narastać, co odbiło się na kolejnym krążku, „Animals”. Apogeum wewnętrznej walki nastąpiło w czasie nagrywania monumentalnego dzieła „The Wall”. Doszło do tego, że członkowie grupy, nie mogąc znieść swego towarzystwa, nagrywali partie instrumentów osobno. Wtedy też Waters wyrzucił z szeregów formacji klawiszowca Ricka Wrighta, natomiast poddany presji perkusista Nick Mason nie angażował się w proces twórczy, w wyniku czego w kilku utworach zagrał muzyk sesyjny. Megalomania Rogera Watersa stała się w końcu nie do zniesienia, a po tym, jak oświadczył, że Pink Floyd to w zasadzie tylko on, koniec zespołu był przesądzony. W trzyosobowym składzie grupa nagrała jeszcze jeden album – „The Final Cut”, po czym się rozpadła. Zaczęły się długie i kosztowne procesy o prawo do nazwy, których finał nie do końca zadowolił obie strony. Waters śmiertelnie obrażony zajął się swoją karierą solową, natomiast Gilmour namówił Masona, a następnie Wrighta, by razem z nim reaktywowali zespół, który po nagraniu dwóch udanych krążków (ostatni „The Division Bell” w 1994 roku) ponownie zawiesił działalność. Wydawało się, że historia Pink Floyd dobiegła końca. O tym, że czterej panowie ponownie mają zagrać razem w czasie Live8 (2 lipca 2005 r.), w zasadzie się nie mówiło. Dla wielu fanów była to niespodzianka granicząca z szokiem. Wydarzenie to miało miejsce w czasie londyńskich koncertów i stanowiło ukoronowanie całego dnia poświęconego muzyce. Występ reinkarnowanego Pink Floyd bez wątpienia przyćmił wszystkich pozostałych uczestników imprezy razem wziętych. O tym, jak grupa sobie poradziła, można się przekonać, sięgając po obszerny zbiór czterech płyt DVD „Live8”, zawierający najciekawsze momenty ze wszystkich koncertów, jakie się wtedy odbyły. Dla fanów Pink Floyd jest to pozycja obowiązkowa, albowiem zawiera pełny zapis występu grupy. Niestety, wersja wizualna nie ma swojego odpowiednika audio. W internecie można jednak natknąć się na zapisy koncertów najważniejszych gwiazd Live8 w formacie mp3. Nie zawsze w zadowalającej jakości (np. Green Day), jednak na interesujący nas set w wykonaniu Pink Floyd nie można narzekać. Wszystko zaczyna się dobrze znanym odgłosem bijącego serca – to „Speak to Me”, który płynnie przechodzi w „Breathe” i następnie w „Money”. Chwilę wyciszenia zapewnia jak zwykle przejmujący „Wish You Were Here”. Jednak największe wrażenie robi ostatni w zestawie „Comfortable Numb”, z długim gitarowym solo Davida Gilmoura. Nawet jeśli muzykom można zarzucić, że grają dość kanciasto, to finał w postaci tego utworu wynagradza wszelkie niedociągnięcia. Zresztą w tym wypadku liczy się atmosfera samego powrotu legendy, która jest potęgowana przez entuzjastycznie reagującą publiczność. Szkoda, że ponowne spotkanie się na scenie członków Pink Floyd okazało się jednorazowym wyczynem. Pomimo różnych spekulacji, wkrótce Gilmour i Waters zajęli się swoimi solowymi projektami. Szanse na ponowne zejście się muzyków definitywnie przekreśliła śmierć Ricka Wrighta w 2008 roku. Całe szczęście, że w czasie Live8 udało się im być zespołem, którego muzyka się nie starzeje, wciąż wywołując silne emocje.
Tytuł: Live8 Data wydania: 2005 Utwory 1) Speak To Me 2) Breathe 3) Money 4) Wish You Were Here 5) Comfortably Numb Ekstrakt: 70% |