powrót do indeksunastępna strona

nr 04 (XCVI)
maj 2010

Autor
Subiektywny Przegląd Prasy: „Fantasy & Science Fiction” – zima 2010
„Fantasy & Science Fiction” to magazyn debiutujący na naszym rynku. Za 14,99 złotych dostajemy całkiem solidną książeczkę, gęsto wypełnioną tekstem, i to jakich pisarzy! Mièville, Card, Le Guin – to nazwiska, które przyciągną każdego szanującego się fana fantastyki. A co konkretnie mają nam do zaoferowania ci autorzy?
Uwaga:
artykuł zawiera spoilery dotyczące treści opowiadań.
Na początek pochwała: obrazek na okładce jest ilustracją do jednego z opowiadań w piśmie! Cieszy to tym bardziej, że jest zjawiskiem niesłychanie rzadkim na naszym rynku czasopism fantastycznych. W dodatku sama ilustracja jest ładna, nastrojowa i bardzo malarska, odstając na korzyść od komputerowych widoczków serwowanych nam na okładkach „Nowej Fantastyki” oraz reklam książek i gier na okładkach „Science Fiction, Fantasy i Horroru”.
Jeffrey Ford „Nocna Whiskey”
Akcja opowiadania toczy się w prowincjonalnym amerykańskim miasteczku. Tytułowy alkohol jest uzyskiwany raz do roku z tajemniczych jagód wyrastających w ciałach martwych zwierząt – wprawia on w specyficzny trans, umożliwiający porozumiewanie się ze zmarłymi. Głównym bohaterem jest młody chłopak, przyuczany do „żniw”, czyli delikatnego strącania upojonych z gałęzi drzew, na które się wdrapują. Nigdzie nie jest wyjaśnione, czemu ryzykuje się ich zdrowie zrzucaniem, a następnie budzi złamaniem gałązki (jest to jedyny dźwięk, który jest w stanie przerwać ich sen), zamiast po prostu trzasnąć łamanym patyczkiem przy uchu i pozwolić, aby sami zeszli z drzewa.
Jeffrey Ford zgrabnie buduje nastrój tajemnicy, gęstniejący w momencie, kiedy okazuje się, że jeden z upojonych sprowadził z tamtego świata dziwną istotę podobną do jego zmarłej żony. Opowiadanie jest przyjemne w lekturze, choć zaryzykowałabym stwierdzenie, że obiecuje więcej, niż daje: afera z dziwną istotą zostaje zakończona szybko i brutalnie strzałem w głowę, a zanim dojdzie do kolejnych żniw, bohater opuszcza rodzinną miejscowość.
Ursula K. Le Guin – Zbiorowe sny Frynian”
Tak naprawdę nie jest to opowiadanie, ponieważ nie zawiera żadnej akcji. Jest to opis po części fizjologii a po części obyczajów mieszkańców innej planety, którzy – jak sam tytuł wskazuje – zdolni są do zbiorowego przeżywania marzeń sennych. Tekst wygląda jak wykrojony fragment większej całości – mógłby być wstępem do powieści lub wyimkiem z dzieła naukowego czytanego przez któregoś z bohaterów. Sam w sobie nie znaczy nic i niczego nie niesie, jest ot, ksenologiczną ciekawostką. Jak celnie zauważył Harkonnen na forum fantastyka.info.pl, na końcu powinny znajdować się napisy:
Opracowanie i udźwiękowienie wersji polskiej Powergraph Film Studio.
Tekst: Iwona Michałowska-Gabrych.
Czytała: Krystyna Czubówna.
Laurel Winter – Niebo w oczach”
Opowieść o dorastaniu i dojrzewaniu – również, a może przede wszystkim płciowym – w której elementy fantastyczne użyte są dość pretekstowo. Bohaterką i zarazem narratorką jest dziewczynka przygarnięta przez wioskową wiedźmę: bynajmniej nie staruchę z brodawkami i haczykowatym nosem, lecz kobietę umiejącą korzystać z uroków męskiej części społeczności, na marginesie której żyje. Niczego nie dowiadujemy się o świecie, gdzie rozgrywa się akcja, zresztą nie ma on znaczenia. Istotą opowiadania jest psychika głównej bohaterki, jej relacje z przybraną matką oraz z ludźmi, ze szczególnym uwzględnieniem chłopców.
Sympatyczne opowiadanie, które równie dobrze mogłoby się ukazać w jakimś kobiecym piśmie pod szyldem „odkrywania siebie”.
David Moles – Finisterra”
Zdecydowanie najbardziej fantastyczne opowiadanie całego numeru. Mamy tutaj obcy świat, którego funkcjonowanie poznajemy stopniowo – choć nie do końca, tekst sprawił na mnie wrażenie wyciętego z większej całości – w miarę zagłębiania się w akcję. Cywilizacja ludzka rozprzestrzeniła się w kosmos, a sądząc po kilku oszczędnie dawkowanych informacjach, silne wpływy zdobyła kultura i religia islamska, aczkolwiek miejsce, gdzie rozgrywa się akcja, jest, sądząc po nazwach i okrzykach emocjonalnych, zaludnione przez potomków Hiszpanów.
Mamy zatem ludzi mieszkających na zaratanach – gigantycznych stworzeniach, unoszących się w atmosferze gazowego olbrzyma niczym latające ryby. Są one tak ogromne, że na ich grzbietach jak na wyspach znajdują się lasy, pola uprawne i wsie. Główna bohaterka, Bianca Nazario, inżynier astronautyki, zostaje zaangażowana przez kłusowniczą firmę zajmującą się polowaniem na młode zaratany z zadaniem znalezienia sposobu na pojmanie dorosłej sztuki – tytułowej Finisterry. Początkowo posłuszna, pod wpływem kolejnych wydarzeń zaczyna przeciwstawiać się swoim mocodawcom.
Pewnym problemem czytelniczym było dla mnie to, że nie umiałam wzbudzić w sobie żadnych emocji w stosunku do bohaterki, a tym samym kibicować jej poczynaniom. Autor bardzo się stara urealnić Biancę, wstawiając w retrospekcjach informacje o jej życiu rodzinnym, wszystko to jednak jest raczej przygnębiające niż ciekawe. O mieszkańcach osad na zaratanach dowiadujemy się zbyt mało, by jakoś się przejąć ich losem i w ostatecznym wyniku jedyne istoty budzące jakiekolwiek żywsze uczucia to nieszczęsne latające „wieloryby”.
China Miéville – Jack”
Krótkie opowiadanie stylizowane na gawędę jest osadzone w świecie powieści Miéville’a „Blizna” i „Dworzec Perdido”. Czytelnicy znający te książki z pewnością znajdą w utworze wiele smaczków, lecz jest on całkowicie zrozumiały równie dla osób, które dotąd nie zetknęły się z twórczością tego pisarza.
Bohater-narrator opowiada nam historię Jacka Pół-Modlisza – człowieka, który po tym, jak za karę zastąpiono jego ramię odnóżem modliszki, został kimś w rodzaju Robin Hooda, wyjętym spod prawa bohaterem ludowym. W miarę snucia opowieści dowiadujemy się o Przetwarzaniu, czyli łączeniu ludzi z częściami zwierząt, przedmiotami czy mechanizmami, lecz czytelnik czeka podświadomie na katastrofę – bo wszak nieodłączną cechą każdego legendarnego banity jest smutny koniec.
Narrator sam siebie określa widzem, dość łatwo jest domyślić się tego, co w zamierzeniu autora stanowi chyba niespodziewany finał – czyli faktu, że to właśnie on pomagał przy Przetwarzaniu Jacka. Mimo tej przewidywalności opowiadanie czyta się dobrze, może nie na zasadzie „co będzie dalej” ale „jak będzie to, co wiemy, ze będzie”.
Orson Scott Card – Medium”
Opowieści o dorastaniu wydają się nieoficjalnym motywem przewodnim tego numeru, bo po „Nocnej Whiskey” i „Niebie w Oczach” to już trzeci tekst, którego bohaterem jest nastolatek przeżywający doświadczenie, które zmieni go na całe życie. Tym razem jest to chłopak uczestniczący w zjeździe rodzinnym w posiadłości bogatych krewnych; wiele czasu zajmuje autorowi podkreślanie jego wyobcowania i nieciekawych więzów z rodzicami. W grocie niedaleko domu bohater znajduje szkielety młodego Indianina oraz zbiegłej niewolnicy, przeżywa ich śmierci i niejako wchłania w siebie, by później, na pół świadomie, przyspieszyć z ich pomocą odejście z tego świata wiekowej ciotki.
Fantastyka w tym tekście jest tak pretekstowa, że zupełnie spokojnie mógłby się on pojawić w jakimś zbiorze opowiadań obyczajowych.
Terry Bisson – Cyberoko”
Tu, dla odmiany, gadżety fantastyczne pełnią rolę nakręcającą fabułę. Główny bohater zajmuje się cyberhostingiem, czyli za opłatą udostępnia swoje oczy internetowym podglądaczom. Spotyka atrakcyjną kobietę, która – co wychodzi na jaw po pewnym czasie, choć bardziej domyślni czytelnicy pewnie odgadną od razu – zarabia na życie dokładnie w ten sam sposób. Opowiadanie wypełniają opisy flirtu: zgodnie z prawidłami wynikającymi ewidentnie z życzeniowego myślenia autora (bo nie mającymi żadnego logicznego uzasadnienia) nie wolno im się dotykać, co sprawia, że akcja koncentruje się na dialogach, zresztą dość nieciekawych. Na końcu okazuje się, że kobieta była jedną z osób wykupujących abonament na oglądanie świata oczami bohatera, co w zamierzeniu miało być chyba błyskotliwą puentą, a jest równie nudne, co cały utwór.
• • •
Jedną czwartą objętości numeru zajmują teksty publicystyczne: wywiady z Nealem Stephensonem i Jeffreyem Fordem, recenzje książek oraz dość dziwne krótkie felietony zagranicznych autorów. Trudno o nich coś konkretnego napisać; najciekawsze są recenzje, choć w jednej chochlik drukarski zjadł zakończenie.
Ogólnie – Sf&F „Zima 2010” wydaje się dobrym początkiem jak na nowy magazyn literacki na naszym fantastycznym rynku.
powrót do indeksunastępna strona

40
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.