Przyspieszone tętno, strach o własne życie, dobiegające z oddali krzyki umierających, a to wszystko za sprawą zombi. Liczne filmy i gry video oferowały nam doświadczenia tego typu z gatunku survival horror. Jednak to nie jedyne media dające nam zaznać grozy. „Zombiaki” i „Zombiaki II: atak na Moskwę!” pozwolą poczuć nutkę adrenaliny również planszówkowcom.  |  | ‹Zombiaki›
|
„Zombiaki” ujrzały światło dzienne w 2002 roku i od tamtej pory wiele osób chętnie po nie sięgało. Gdy nakład się skończył, powróciły w odświeżonej wersji – zaś teraz zombi atakują Moskwę. Co gorsza, nie pragną tylko ludzkiego mięsa, ale i gorzałki! Zasady obu gier nie różnią się praktycznie niczym, jednak grywalność, wygląd, jak i zbilansowanie znacznie się zmieniły. „Zombiaki” to gra karciana, w której jeden z graczy przewodzi sforze zombi i wypuszcza kolejne ich fale, by przedarły się przez barykadę ludzi – natomiast drugi odpiera ataki mózgożerców i wyczekuje nastania świtu (ostatnia karta w talii zombie). Rozgrywka toczy się na trzech torach, po których zombie powoli, acz sukcesywnie drepcą po świeżyznę. Mają do przejścia 5 przecznic, poruszając się o jedną co rundę. Ludzie oczywiście będą używać wszelkiego rodzaju broni, by umarlaki pozostały tam, gdzie są. Co turę każdy z graczy dobiera do czterech kart, układając je przed sobą (są jawne), następnie jedną z nich odrzuca. Gdy stwierdzi, że zagrał już wszystko, co chciał (nie ma ograniczenia, ile kart może być zagranych spośród tych posiadanych przez gracza), przychodzi kolej na następnego zawodnika. Każdy zagrany zombi posiada punkty wytrzymałości, natomiast ataki ludzi zabierają ich odpowiednią ilość. Czyli – jeden strzał nie zawsze równa się jeden zabity przeciwnik. Gra toczy się do momentu, aż któreś z zombie przedrze się przez 5 przecznic i przejdzie przez barykadę – albo do momentu, gdy zostanie pociągnięta karta świtu przez gracza dowodzącego nieumarłymi. Zombie – pierwszy kontakt „Zombiaki” w latach, gdy powstały, były karcianką wręcz rewolucyjną. Szybko zdobyły rzesze fanów nie tylko pośród miłośników tego typu rozrywki. Gra była szybka, zajmująca niewiele miejsca, z prostym i ciekawym mechanizmem rozgrywki. Nie wymagała zbyt wiele taktyki, szczególnie od gracza kierującego zombie. Ot, wystawiało się kolejne żądne krwi monstra i wspierało nielicznymi kartami. Trochę więcej można koncypować grając ludźmi – konieczność podejmowania decyzji czyniło grę o wiele ciekawszą. Jak wypadają „Zombiaki” w porównaniu ze swoim młodszym bratem, opiewającym zmagania zza wschodniej granicy? Otóż „Zombiaki: atak na Moskwę”, mimo podobnego schematu rozgrywki, są lepsze pod każdym możliwym względem. Bardzo dobre, klimatyczne wykonanie, świetne zbilansowanie talii, wszechobecny czarny humor. To wszystko przekłada się na ulepszenie i tak świetnej gry. Teraz dzięki takim kartom jak „Kasparow” (odpowiednik „Przesuń się” z pierwszej części) możemy poczynić roszady na planszy; „Gniazdo” znacznie utrudnia grę ludziom, gdyż dobierają mniejszą liczbę kart; „Mamuśka” wesprze nasze zombie i dzięki temu wszystkie będą zaczynać na 4, a nie na 5 przecznicy. To tylko kilka zmian w talii zombi.  |  | ‹Zombiaki 2: Atak na Moskwę›
|
Również talia ludzi została odświeżona. Usunięto karty, które niszczyły cel niezależnie od jego wytrzymałości (granat, beczka), dodano zaś kilka, które znacznie wspierają ich poczynania (jak chociażby „KGB”, pozwalające odrzucić kartę ze stosu zombiaków, przyspieszając tym samym nadejście świtu). Zawsze też możemy liczyć, że nasi ocaleni zostaną wsparci magiczną mocą „Vodki”, przez co wszystkie obrażenia zadane w tej rundzie będą wyższe. Te z pozoru kosmetyczne zmiany spowodowały, że teraz czuć walkę o każdą piędź ziemi. Gracz dowodzący ludźmi może poczuć napięcie, gdy nieumarli powoli, ale skutecznie prą do przodu – mimo rozlicznych strzałów oddawanych w ich stronę. Trzeba nie rzadko wyczekiwać odpowiedniego momentu, by zagrać którąś z kart. Oczywiście gra zombiakami stała się znacznie trudniejsza i wymaga też myślenia – nie możemy bezmyślnie pchać nieumarłych na tor; należy myśleć o tym, jakie karty może zagrać nasz przeciwnik. Zombi wydają się być znacznie sprytniejsze, nie są już tylko bezmózgą masą prącą do przodu. Ważne jest też dorzucenie sporej dozy czarnego humoru; gra nabrała większej głębi. Fakt, że fale zombi pragną gorzałki (prócz mięsa), czy też podpisy pod niektórymi ilustracjami – jak chociażby „Wioskowi prąd z elektrowni podprowadzali” pod kartą-pułapką „Kable”- są idealnym przykładem humoru obecnego w „Zombiakach”. Jest on w dużej mierze oparty na stereotypowym myśleniu o naszych sąsiadach, dlatego niekoniecznie do każdego trafi. Jeżeli przyszłoby mi teraz ocenić pierwszą edycję „Zombiaków” z 2002 roku, cóż… Patrząc na to, jak wygląda ich kontynuacja, byłbym zmuszony dać im około 70%. Jest to gra szybka i grywalna, jednak nie pozbawiona wad konstrukcyjnych. Gdybym oceniał tę grę w momencie, gdy weszła na rynek, oczywiście dostałaby pełne 100%. Natomiast co tyczy się drugiej odsłony, czyli „Zombiaki II: atak na Moskwę” – jedynymi wadami, jakie można im wypomnieć, to brak znaczników ran (nie było ich też w pierwszej części), zawsze można jednak używać do tego chociażby groszówek. Kolejna wada to specyficzna tematyka, która dla jednych będzie plusem, dla innych znaczącym minusem; to samo dotyczy humoru. Dlatego tej grze daję 90%. To tania, szybka gra karciana, która z czasem staje się coraz bardziej taktyczna. W dodatku dla lubiących czarny humor i taką tematykę – jest idealna. Pora potestować kilka zasad panujących w „Zombieland”; ciekawe, czy u wschodnich sąsiadów też się sprawdzą… P.S. Na opakowaniu jest, moim zdaniem, błąd. Nadruk głosi, że gra jest od 8 roku życia. Biorąc pod uwagę tematykę i brutalność ilustracji oraz humor, „16+” byłoby chyba bardziej odpowiednie.
Tytuł: Zombiaki Info: 2 graczy, od 10 lat Cena: 29,95 Data produkcji: 2002 Ekstrakt: 70%
Tytuł: Zombiaki 2: Atak na Moskwę Info: 2 graczy, od 8 lat Data produkcji: kwiecień 2010 Ekstrakt: 90% |