„Starcie Tytanów” – remake filmu z 1981 roku – robi się interesujący, gdy w dowcipny sposób nawiązuje do swojego pierwowzoru. Parę przyjemnych momentów nie ratuje jednak tego przeraźliwie nudnego filmu.  |  | ‹Starcie Tytanów›
|
Interesującym wyzwaniem jest napisanie recenzji obrazu, którego producenci zapewniają, że nie oczekiwali od reżysera niczego nadzwyczajnego. Jak powiedział Basil Iwanyk: „Nie robiliśmy »Gladiatora 2«. Chodziło nam raczej o historię, która okaże się świetną rozrywką na sobotni wieczór”. Czy w tej sytuacji piszącemu wypada czepiać się dziur w fabule, słabych dialogów, marnie zarysowanych postaci? Te kryteria nie będą, rzecz jasna, całkiem unieważnione. Jednak zostają umieszczone w nieco innym kontekście: owej „świetnej rozrywki”, o której była mowa. Od tego filmu nie oczekiwano rozwiązania problemów ludzkości. Miał być dobrym dodatkiem do popcornu. Czy spełnił swoją funkcję? Do pewnego stopnia tak. „Los Angeles Times” podaje, że podczas drugiego weekendu wyświetlania „Starcia Tytanów” w Stanach jego zarobki stanowiły nieco ponad połowę zysku Warner Brothers za te dni. W Polsce, ze względu na żałobę narodową, nie należało na samym początku oczekiwać oszałamiających wyników, niemniej seans, na który poszedłem, odbywał się przy pełnej sali. Wygląda więc na to, że produkt się sprzedał. Nawet jeśli nie wszyscy po wyjściu z kina byli zadowoleni. Co więc w tym filmie przeszkadza? Problemem jest chyba fanowskie podejście reżysera, Louisa Leterriera, do „Zmierzchu Tytanów”, swego czasu kasowego hitu, dziś produkcji, do której nie sposób podejść na poważnie. Jakkolwiek ( o czym pisał w niedawnym rankingu Jakub Gałka) wykorzystana w tamtym filmie animacja poklatkowa może robić wrażenie i dziś, to koślawa fabuła i drewniane dialogi śmieszą. Całą energię Leterriera zdaje się pochłaniać odtwarzanie scen, które były dla filmu z 1981 r. najbardziej charakterystyczne, reszta widowiska natomiast leży odłogiem. W sztucznych dekoracjach odbywa się mało interesujący spektakl. Nie potrafią go uratować aktorzy. Ralph Fiennes i Liam Neeson zamieniają się we własne parodie. Jeden odgrywa garbatego Lorda Voldemorta, drugi nie wykazuje się niczym szczególnym poza tym, że – dzięki specom od efektów – świeci. Gemma Arterton bez przerwy się uśmiecha, ale nie ma w tym choćby ułamka wdzięku, pamiętanego z „ Quantum of Solace”. Na szczęście Sam Worthington wypada nieźle, on ma dość charyzmy, żeby wzbudzać zainteresowanie w każdej sytuacji. Najprzyjemniej zaś jest, gdy razem z nim w kadrze znajduje się Mads Mikklesen. Ci dwaj, a także pojawiający się w charakterze comic relief, znany z „ Agory” Ashraf Barhom, momentami ożywiają ten film. Co jednak osiągną oni, zostaje zniweczone przez deklaratywne, pompatyczne dialogi. Kulminacją tego zjawiska jest znana z trailera scena, w której Zeus woła o uwolnienie krakena. W tym momencie seansu fani Kazika Staszewskiego pozwalają sobie na stłumiony chichot. To wszystko chętnie bym wybaczył, gdyby sceny akcji były choć trochę emocjonujące. Tymczasem należały, niestety, do najnudniejszych, najbardziej przewidywalnych sekwencji tego filmu. „Starciu Tytanów” nie pomogło przekonwertowanie kręconego w klasyczny sposób materiału na 3D. To, co i bez okularów wygląda nieciekawie, w trójwymiarze nie zyskuje w magiczny sposób na atrakcyjności. Wtórne pozostaje wtórnym, banalne – banalnym. Twórcy, nie próbując zaskoczyć widza oryginalnością, zamiast tego idą w rozmiar. Każdy kolejny stwór, z którym bohaterom przychodzi się zmierzyć, jest (za wyjątkiem Meduzy) większy od poprzedniego. Cóż jednak z tego, skoro w miarę zbliżania się do kulminacji zamiast emocji wzrasta irytacja. Powiedziałem już, że do najbardziej udanych momentów w filmie należą chwile autorefleksji twórców, gdy puszczają oko do tych widzów, którzy tak samo jak oni swoje dobre wspomnienia z dzieciństwa wiążą ze starym „Zmierzchem Tytanów”. To jest chyba jedyna nadzieja dla remake’u: nawet jeśli chwilowo zostanie zapomniany, to być może za trzydzieści lat będzie dla kogoś równie zabawny jak dziś film, który był jego pierwowzorem.
Tytuł: Starcie Tytanów Tytuł oryginalny: Clash of the Titans Obsada: Sam Worthington, Gemma Arterton, Ralph Fiennes, Liam Neeson, Nicholas Hoult, Alexa Davalos, Danny Huston, Izabella Miko, Mads Mikkelsen, Jason Flemyng, Tamer Hassan, Pete Postlethwaite, Polly Walker, Nathalie Cox, Vincent Regan, Liam Cunningham, Luke TreadawayRok produkcji: 2010 Kraj produkcji: USA, Wielka Brytania Data premiery: 9 kwietnia 2010 Gatunek: akcja, dramat, fantasy Ekstrakt: 20% |