powrót do indeksunastępna strona

nr 05 (XCVII)
czerwiec-lipiec 2010

Autor
Wierność, zdrada i zabawa
Mike Newell ‹Książę Persji: Piaski czasu›
Wielbiciele gier komputerowych mogą się radować, bo oto nadszedł długo wyczekiwany dzień! Nareszcie powstała ekranizacja, która kreatywnie rozwija wirtualną przygodę, szanuje elektroniczny pierwowzór, ale jednocześnie zapewnia świetną rozrywkę nie-graczom. Panie i panowie, rozpoczynają się rządy „Księcia Persji” Mike’a Newella!
Zawarto¶ć ekstraktu: 90%
‹Książę Persji: Piaski czasu›
‹Książę Persji: Piaski czasu›
Gry wideo to dość niewdzięczny obszar kultury popularnej. Na ekranach monitorów i telewizorów od ostatnich dwudziestu lat intensywnie tworzy się młody dział interaktywnej sztuki nowoczesnej, która – podobnie jak film – mówi wiele o człowieku, tyle że wykorzystując przy tym najnowocześniejsze środki i odrębną konwencję. Niestety w świadomości przeciętnego odbiorcy świat gier może łatwo zlać się w jednolitą papkę, o której mówi się w mediach przede wszystkim w kontekście przemocy i niestosowności dla najmłodszych. Tymczasem wśród gier, tak jak w innych rejonach popkultury, zdarzają się tytuły dla dorosłych i dla dzieci, wybitne i marne, ciekawe fabularnie i zwyczajnie nudne. Jednak, może przez pewną hermetyczność wirtualnej rozrywki skierowanej w sumie tylko do „wtajemniczonych”, kino nie potrafiło za bardzo radzić sobie z często rewelacyjnymi historiami przedstawionymi w grach i nie chciało w „egranizacje” inwestować. W rezultacie otrzymywaliśmy koszmarki w rodzaju „Bloodrayne” Uwe Bolla, a reputacja wirtualnego biznesu wśród widzów coraz bardziej się pogarszała. W ciągu ostatnich lat mieliśmy okazję obejrzeć tylko dwa przyzwoite filmy powstałe w oparciu o gry wideo: niepokojący „Silent Hill” Christophe’a Gansa oraz schematyczny, ale poprawny „Tomb Raider” Simona Westa. Dlatego w momencie, kiedy brytyjski reżyser Mike Newell i Midas wśród producentów, czyli Jerry Bruckheimer zabrali się za kręcenie ekranizacji legendarnego „Prince of Persia” z dużym budżetem, znanymi aktorami, rozległymi plenerami i pierwszej klasy efektami specjalnymi, można było być tylko dobrej myśli. Dzięki ich pracy na ekrany kin wchodzi właśnie fantastyczny film przygodowy, swobodna baśń ze współczesnymi akcentami i pełne adrenaliny kino akcji w jednym, które usatysfakcjonuje graczy licznymi smaczkami i zachowaniem ducha oryginału bez bezmyślnego kopiowania fabuły na język innego medium oraz zabierze do świata wyobraźni i niesamowitych przygód każdego widza oczekującego zajmującego blockbustera z pomysłem.
Dastaan to chłopak z ulicy zaadoptowany przez perskiego króla. Razem z przyrodnimi braćmi i wujem (w tej roli demoniczny Ben Kingsley) atakuje święte miasto Alamut. Miasto skrywa niezwykle ważny magiczny artefakt strzeżony przez piękną i bystrą księżniczkę Taminę – sztylet pozwalający cofać czas. Dastaan zdobywa sztylet i – nieświadomy jego właściwości – zaplątuje się w skomplikowaną intrygę, w której nie zabraknie dramatu rodzinnego, widowiskowych pojedynków, kaskaderskich akrobacji, pustynnych krajobrazów i zabawnych dialogów. Aż żal byłoby zdradzić cokolwiek więcej z fabuły, ponieważ zwiastun promujący film został znakomicie skonstruowany, nie odkrywając przed nami ani skrawka faktycznej fabuły lub wręcz podsuwając fałszywe tropy. Akcja została zgrabnie zbalansowana scenami dialogowymi i humorem, a choreografia scen walki – urozmaicona odstającymi od szablonów rozwiązaniami. Sceny przesuwania czasu z użyciem sztyletu i magicznego piasku stanowią majstersztyk efektów specjalnych, a to jedynie niektóre z sekwencji robiących wrażenie. Warto wspomnieć jeszcze o otwierającym film cichym ataku Dastaana na miasto, atak wężów na obozowisko czy pojedynek jednego z bohaterów z groźnym zabójcą. Pod kątem realizacyjnym „Książę Persji” to po prostu produkt z najwyższej półki – wyważona, bezpretensjonalna i nowoczesna bajka, przygoda i hollywoodzki spektakl. Obraz wspiera klimatyczna muzyka Harry’ego Gregsona-Williamsa, który stworzył po wschodniemu zawodzącą ścieżkę dźwiękową zderzoną z dynamiczną muzyką współczesną. Ta wewnętrzna konfrontacja sprawia, że soundtrack jest nastrojowy, energetyczny i atrakcyjny dla ucha.
Fabuła i obsada również nie odstają od reszty. Przedstawiona historia wciąga, bo nie powtarza schematów z gry, idealnych w świecie wirtualnej rozrywki, niekoniecznie udanych w konwencji filmu. Na szczęście twórcy, świadomi różnicy między dwoma mediami, wykorzystali motywy z pierwowzoru, ale opowiedzieli zupełnie świeżą historię. Oczywiście fabuła pełna jest absurdów i umowności zgodnych z konwencją kina przygodowego, ale właśnie ze względu na gatunek, wpisuje się znakomicie w nurt widowiskowej rozrywki i wysokobudżetowej baśni. Historię współtworzą także aktorzy, którzy przeprowadzają nas (lub nie) przez wszystkie mielizny scenariusza. W „Księciu Persji” mamy do czynienia z szeregiem zgrabnie zagranych postaci. Dastaan w interpretacji Jake’a Gylenhaala to nie superbohater, ale sympatyczny zawadiaka, który z miejsca kupuje publiczność. Gylenhaal fizycznie pasuje do wizerunku księcia z gry i ma talent komediowy. Przy jego boku odnajduje się Gemma Arterton, robiąca karierę w Hollywood młoda Brytyjka. Aktorka czyni z księżniczki Taminy postać akcentującą nowoczesność filmu, ponieważ jest zadziorna, niezależna i inteligentna. Nie potrzebuje do szczęścia mężczyzny, ale nie pogardzi jego uczuciem, zachowuje się dumnie i sprytnie zarazem. Arterton zapadła producentom w pamięć po smakowitym epizodzie w „Quantum of Solace” z bondowskiego cyklu i mimo występu w przeciętnym „Starciu Tytanów” Louisa Letteriera, ma szansę zabłysnąć na hollywoodzkim krajobrazie dopiero teraz, przy okazji „Księcia Persji” właśnie. Wystarczy powiedzieć, że korzysta ze swojej szansy. Razem z Gylenhaalem tworzy iskrzący, zabawny duet, który ogląda się z przyjemnością.
Ben Kingsley nie miał wiele do zagrania, za to Alfred Molina w komediowej roli szejka z Doliny Niewolników jest jak zazwyczaj wyborny. Jego bohater został złożony z wielu humorystycznych dziwactw, takich jak miłość do strusich wyścigów, których szejk jest zażartym fanem i organizatorem. A propos, kiedy ostatnio mieliście okazję oglądać w filmie przygodowym wyścigi strusi? No właśnie.
Tak jak można to było przewidzieć, duet Mike Newell-Jerry Bruckheimer spisał się doskonale, dzięki umiejętności zrównoważeniu elementów filmu i dopełnianiu się nawzajem. Twórca „Czterech wesel i pogrzebu”, „Uśmiechu Mony Lisy” i „Harry’ego Pottera i Czary Ognia” zadbał o stronę obyczajową: pełnokrwistość bohaterów i energię dialogów, podczas gdy Bruckheimer uczynił z „Księcia Persji” wybuchową mieszankę efektów specjalnych i brawurowej kaskaderki oraz przyłożył się do promocji filmu. W ten sposób pojawiła się szansa, że wiele znakomitych historii z gier wideo ujrzy światło dzienne na ekranach kin i zostanie wprowadzona do świata filmu z dużymi budżetami i poważnym traktowaniem. W kolejce czekają już mroczne i niepokojące „Bioshock”, przygodowy hit w klimatach Indiany Jonesa, „Uncharted” i psychologiczne „Heavy Rain”. Oby były tylko tak udane jak „Książę Persji”, a powitamy nowy gatunek – egranizacje.



Tytuł: Książę Persji: Piaski czasu
Tytuł oryginalny: Prince of Persia: The Sands of Time
Reżyseria: Mike Newell
Zdjęcia: John Seale
Scenariusz (film): Carlo Bernard, Boaz Yakin, Doug Miro
Rok produkcji: 2009
Kraj produkcji: USA
Dystrybutor (kino): Forum Film
Data premiery: 21 maja 2010
Czas projekcji: 116 min.
WWW: Strona
Gatunek: przygodowy
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Ekstrakt: 90%
powrót do indeksunastępna strona

81
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.