powrót do indeksunastępna strona

nr 05 (XCVII)
czerwiec-lipiec 2010

Autor
Nieuleczalna skłonność do hochsztaplerstwa
Glenn Ficarra ‹I Love You Phillip Morris›
Nowy gatunek filmowy: tragejkomedia. „I Love You, Philip Morris” opowiada o uczuciu łączącym dwóch mężczyzn – jest tam namiętność, opiekuńczość, tęsknota i wiele ciepła. A to, że większość akcji ma miejsce za kratkami, dokąd jeden z bohaterów trafił za oszustwa finansowe jest, wbrew pozorom, elementem komediowym. Niemożliwe? A jednak! Ten scenariusz napisało samo życie.
Zawarto¶ć ekstraktu: 70%
‹I Love You Phillip Morris›
‹I Love You Phillip Morris›
Stevena Russela poznajemy w momencie, kiedy leżąc na szpitalnym łóżku zaczyna opowiadać nam swoją historię. Linia EKG się wypłaszcza, pędzi zespół reanimacyjny z zestawem do masażu serca… dopiero po pewnym czasie okazuje się, że nie biegli wcale do bohatera, lecz do kogoś, kto zaczął umierać na łóżku obok. Steven wpuścił nas w maliny? Tak, to cały on. Chorobliwie wręcz skłonny do oszustw, naciągania, podawania się za inną osobę. Do pewnego momentu swojego życia był namiętnym mężem, kochającym tatą i dobrym policjantem, od pewnego momentu (ściślej – od chwili, gdy w jego samochód uderzyło inne, rozpędzone auto) przeistoczył się w rozrywkowo żyjącego geja, nie szczędzącego wydatków, by obsypywać prezentami zarówno kochanka jak i byłą żonę z córeczką. Oszustwa finansowe są mu potrzebne do prowadzenia życia na wysokiej stopie, jednak wydaje się, że nasz bohater po prostu nie potrafi już żyć normalnie.
Kurczowy uśmiech Jima Carreya doskonale oddaje psychikę kogoś, kto wie, że stąpa po kruchym lodzie, ale nie jest zdolny do zaprzestania. Czy zachowanie Stevena to skutek traumy z dzieciństwa, związanej z byciem adoptowanym dzieckiem? Scena z odnalezieniem biologicznej matki wydaje się sugerować, że panicznie boi się on odrzucenia, a więc zapewnianie luksusu ukochanej osobie może traktować jako zabezpieczenie. Film jednak nie drąży tej kwestii, skupiając się najpierw na rozwoju wątku romansowego między Stevenem i Philipem, a następnie na kolejnych jego próbach wydostania się z więzienia.
Miłość tych dwóch mężczyzn jest pokazana w sposób, który – jak sądzę – każdemu z widzów pozwoli odczytać ją we własny sposób. Jednemu w pamięci zostaną sceny ognistego seksu, drugiemu – romantyczny moment, kiedy Philip w celi nastawia muzykę i prosi Stevena do tańca czy zabawno-wzruszająca scena, w której siedzą przytuleni na seansie starego, czarno-białego filmu. Ewan McGregor jako Philip gra z wielkim wyczuciem, bo nietrudno byłoby obsunąć się w łatwą i prostą rolę całkowitego ciamajdy, tymczasem jest on, owszem, rozczulająco bezbronny i nieco pozbawiony kręgosłupa (w scenie przeprosin z kwiatami od razu wiedziałam, że w końcu otworzy drzwi), ale przez cały czas pozostaje żywą osobą, nie zaś karykaturą.
Sceny kolejnych prób ucieczki podejmowanych przez Stevena są bardzo dobrze, dynamicznie zmontowane, pokazując w typowo filmowym skrócie tylko najważniejsze momenty. Równie zwięźle przedstawione jest przejście bohatera od bycia przykładnym obywatelem do kolejnych szczebli kariery oszusta, choć zabrakło mi pokazania tego, w jaki sposób wyrobił sobie tak silną pozycję w więzieniu (mowa jest tylko o bójce, w której stracił trzy zęby, a to trochę za mało, by zyskać mir wśród panów spod celi) oraz tego, jakim cudem tak długo utrzymywał się na stanowisku dyrektora finansowego dużej firmy nie mając w rzeczywistości pojęcia o bankowości. Być może scenarzysta i reżyser oczekiwali, że widzowie po prostu przejdą nad tym do porządku dziennego – ostatecznie Steven jest naprawdę zdolnym oszustem.
„I Love You, Philip Morris” ogląda się tak samo, jak wszystkie filmy o sympatycznych oszustach: z dreszczykiem niepokoju powodowanym świadomością, że bohater musi w końcu wpaść. Bo Steven jest sympatyczny – a z Philipem stanowią naprawdę udaną parę. Gdyby nie ta nieodpowiedzialna, hazardowa wręcz skłonność Stevena do hochsztaplerstwa, mogliby mieć bardzo szczęśliwe życie.



Tytuł: I Love You Phillip Morris
Reżyseria: Glenn Ficarra
Scenariusz (film): Glenn Ficarra, John Requa
Muzyka: Nick Urata
Rok produkcji: 2009
Kraj produkcji: Francja, USA
Dystrybutor (kino): Monolith
Data premiery: 21 maja 2010
Czas projekcji: 102 min.
WWW: Strona
Gatunek: dramat, komedia
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Ekstrakt: 70%
powrót do indeksunastępna strona

82
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.