powrót do indeksunastępna strona

nr 05 (XCVII)
czerwiec-lipiec 2010

Autor
Weekendowa Bezsensja: Nie każdy jest Seagalem, czyli trudne początki (6) – Harrison Ford
Harrison Ford miał równie trudne początki, co Clint Eastwood. Przez lata grał w epizodach, nie mógł się przebić i, jak wiadomo, dorabiał stolarką. Nie ma w sieci zbyt wiele tropów dawnych ról Forda, ale kilka udało nam się wyszukać.

Nie każdy jest Stevenem Seagalem. Ten aktor to prawdziwy ewenement – w pierwszych 7 filmach, w których wystąpił, zagrał od razu główne role! Dopiero w ósmym, „Krytycznej decyzji”, został uśmiercony już w początkowej fazie, ale to był świadomy chwyt mający zaskoczyć widza, a owa śmierć miała oczywiście swój głęboki sens. Niestety, nie każdy jest takim objawieniem aktorskim. Wyrobnicy jak Brad Pitt, Clint Eastwood czy Johnny Depp mieli trudne początki. Im właśnie poświęcamy nasz cykl, w którym pokażemy zapomniane, acz istotne początki kariery filmowej wielkich gwiazd. Początki – o których z pewnością wielu chciałoby zapomnieć.

Dead Heat on a Merry-Go-Round (1966)
O roli w filmie o dźwięcznym tytule „Dead Heat on a Merry-Go-Round” pisaliśmy już w pierwszej edycji cyklu „Nie każdy jest Seagalem”, ale tymczasem filmik z wiekopomną rolą Harrisona Forda jako doręczyciela listu zniknął z sieci, więc podmieniamy go nowym. Dodajmy, że film jest historią kryminalną, a właściwie filmem o pewnym przekręcie i byłby zapewne zapomniany, gdyby nie rola Forda. Ciekawostka – obraz dostał Złoty Glob za… najlepszy debiut. Nie, nie Forda – niejakiej Camilli Sparv, ładnej, wysokiej Szwedki, która jednak potem wielkiej kariery filmowej nie zrobiła. W przeciwieństwie do pewnego doręczyciela.
Luv (1967)
„Luv” to zapomniana już dziś komedia romantyczna z Jackiem Lemmonem. Nic specjalnego, gdyby nie występ Forda. Tym razem jest to bardzo wyrazista, choć epizodyczna rola… wkurzonego kierowcy. Bijącego na dodatek w twarz samego głównego bohatera…
A Time for Killing (1967)
„A Time for Killing” to mroczny western z niezłą obsadą – George’em Hamiltonem, Glennem Fordem i Inger Stevens. Harrison Ford grał tu porucznika Shaffera, a więc postać nieco istotniejszą niż w poprzednich obrazach. Wydaje nam się, że w poniższym zwiastunie gdzieś nam mignął przez chwilę… A może nam się tylko wydaje…?
Rozmowa (1974)
Harrison Ford stał się w miarę rozpoznawalnym aktorem (choć jeszcze nie gwiazdą) po „American Graffiti” George’a Lucasa (1973). Dzięki temu zagrał kolejną niewielką rolę, ale tym razem postaci bez wątpienia zauważalnej i z pewnością w filmie wybitnym. Mowa oczywiście o „Rozmowie” Francisa Forda Coppoli.
Gwiezdne wojny (1977)
Oczywiście nie będziemy tu przedstawiać roli w „Gwiezdnych wojnach” jako „trudnych początków” – ale spójrzmy na casting do tego filmu. Jak wiadomo, do roli Hana Solo Ford rywalizował między innymi z Christopherem Walkenem.
Wielka ucieczka
Na koniec pewne kuriozum. Internet twierdzi, że nieprawdą jest, jakoby Ford debiutował w roku 1967, że jego pierwsza rola to epizod młodego nazisty w słynnej „Wielkiej ucieczce”. Nieważne, że żadne źródła tego nie potwierdzają, że Ford wtedy jeszcze nie parał się aktorstwem – internetowi eksperci wiedzą swoje. Zobaczcie i wy:
powrót do indeksunastępna strona

229
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.