powrót do indeksunastępna strona

nr 05 (XCVII)
czerwiec-lipiec 2010

Lublin wierszami uskrzydlony
‹Festiwal Miasto Poezji 2010›
W dniach 24-28 maja 2010 r. po raz trzeci odbył się w Lublinie festiwal Miasto Poezji. Poetów i recytatorów można było spotkać w kawiarniach i domach kultury, ale także na Placu Litewskim (Poezja w papilotach) czy w trolejbusie (Trolejbus Poezji). Odbyła się też akcja tatuowania miasta i wiele innych imprez.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Program Miasta Poezji zaczynał się już od siódmej rano, kiedy to na głównym placu Lublina można było spotkać dziewczyny (w papilotach) i porozmawiać z nimi o poezji. Jednak ci z mieszkańców, którzy nie są studentami ani nie uprawiają wolnych zawodów, mogli korzystać z festiwalowych atrakcji dopiero po południu.
W środę wybrałam się na Poezjoterapię do ośrodka działań twórczych „Tektura”, który znajduje się w starym domeczku na pagórku w centrum miasta. W jednym pomieszczeniu jest kawiarenka, przez nią przechodzi się do izby w kształcie litery L, o ścianach obitych czarnym materiałem, do którego poprzyczepiane są odbite na ksero karteczki z różnymi grafikami. Między oknami powieszono anielskie skrzydła z bibułki, a na ścianie obok – wielką płachtę cienkiego płótna, na której w trakcie spotkania mężczyzna w nieokreślonym wieku między 35 a 50 lat rysował ołówkiem aniołka siedzącego na chmurce i grającego na lirze. Potem pociągnął kontur czarną farbą.
Pośrodku pomieszczenia stał stół zastawiony ciastkami, przy którym siedzieli panie i panowie z klubu seniora „Strumyk”. Ja wolałam usiąść z boku, na czymś w rodzaju ławy. Spotkanie prowadził sympatyczny chłopak ze stowarzyszenia „Sztukon”, prosząc obecnych o zgadywanie pozaklejanych paskami papieru słów wiersza, którego duży wydruk przyczepiono do sztalug. Wiersz zaczynał się mniej więcej tak (cytat z pamięci):
Stary z Pawluków [młynarz]
Wzywa pierwszego syna
Do [piersi] go przyciska i [rzecze]:
Jedź mój synu po [świecie]
W pozłocistej karecie
Lecz pamiętaj o ojcu w [Pawlukach].
Nawiasami zaznaczyłam słowa, które były ukryte. Dalsze zwrotki opowiadały o drugim i trzecim synu, a im dalej w las, tym większe podobieństwo utwór zdradzał do „Trzech budrysów”, tylko zamiast Laszki synowej były wnuki Pawluki.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Potem z okazji Dnia Matki panie odśpiewały pieśń Fogga o matce, która się pochylała nad kołyską, a następnie prowadzący puścił w obieg zdjęcia obrazów i ikon przedstawiających archaniołów (anioły były tematem przewodnim spotkania) i odczytał ich krótkie charakterystyki.
Potem drugi młody mężczyzna balansując niebieską plastikową miską na cienkim kijku wyrecytował krótki biały wiersz własnego autorstwa o tym, że czarna dziura jest dziurą po gwieździe, a po człowieku zostaje dziura w niebie. Jedna z pań zagrała na syntezatorze i z prowadzącym odśpiewała piosenkę o treści turystyczno-filozoficznej, a co było dalej, nie wiem, ponieważ wyszłam, żeby zdążyć na czytanie wierszy o Lublinie w Młodzieżowym Domu Kultury „Pod Akacją”.
Czytanie wierszy odbywało się w malutkim i przez to niezwykle przytulnym podwóreczku kamienicy, w której mieści się MDK. Znajduje się tam scena z czarnych desek i zawieszonej na ścianie czarnej płachty; na scenie stał stolik, na nim świece w czteroramiennym świeczniku. Sympatyczna młodzież z Teatru Panopticum czytała wiersze znanych i mniej znanych poetów o Lublinie (zanotowałam najładniejszy fragment: pękł hejnałem z wysoka wachlarz gołębi / dzwonkiem zaprzęgu dzień przeminął), a dwie utalentowane nastolatki, laureatki konkursu wokalnego, odśpiewały trzy piosenki o Lublinie – dwie rzewne i jedną wesołą.
Po zakończeniu występu chciałam iść na Mieszkanie Poezji, gdzie miały być występy „artystów, jazzmanów, poetów i ludzi wartościowych”, znalazłam właściwa kamienicę przy ulicy Narutowicza i zadzwoniłam domofonem, ale okazało się, że impreza została odwołana. Czyżby organizatorzy nie znaleźli żadnych wartościowych ludzi?…
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W czwartek chciałam iść na kolejne Mieszkanie Poezji, tym razem na Starym Mieście. Miałam jednak wyraźnego pecha do tych punktów programu: w kamienicy numer 16 nie znalazłam mieszkania numer 16. Nigdzie nie było żadnego plakatu ani kartki ani nic, więc jedynym skutkiem poszukiwań było obejrzenie dwóch nader klimatycznych klatek schodowych, z drewnianymi stopniami startymi od starości i nieco spróchniałą rzeźbioną balustradą.
O osiemnastej udałam się na ulicę Kołłątaja, gdzie w Cafe Ramzes zaplanowano spotkanie „Wojciech Kiełczewski – zapomniany lubelski poeta”. Knajpka maciupka, bar oblepiony wygolonymi panami, w kącie garstka młodzieży i drobny, szczupły chłopak w czarnym kapeluszu (program głosił, że nazywa się Anatol Alter), majstrujący przy laptopie z rzutnikiem. Ustawienie sprzętu zajęło mu jakiś czas, wreszcie pokazał na slajdach sepiowe zdjęcie poety, skan okładki jednego z czterech jego tomików oraz nagrobek na cmentarzu, od którego zaczęła się cała historia – mianowicie prowadzący spacerował kiedyś po cmentarzu i zainteresował go grób z dopiskiem na tabliczce „Poeta”, odszukał więc informacje o pochowanym tam człowieku.
Potem Anatol puścił z rzutnika jakiś mocno artystowski film składający się z rozedrganych, czarno-białych zdjęć, w których z trudem dawało się rozpoznać elementy architektury, bezlistne gałęzie i postać stojącą za siatką ogrodzeniową; jako podkład muzyczny włączył piękną muzykę fortepianową i zaczął czytać wiersze z tomiku Wojciecha Kiełczewskiego „Nim iskra zgaśnie”. Poezja całkiem sympatyczna, na miarę zwykłego człowieka, bez przekombinowanych metafor czy epatowania brutalnością, z ciekawymi, zapadającymi w pamięć określeniami w rodzaju głos twój rosą ścieknie po liściu ciemności, wyfrunęłaś na wykładane gwiazdami płyt niebo ulicy czy zimę zawieś w przedpokoju niech skapuje z sopla palta, tylko zmierzch w zwierciadle zostaw.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
O 19:30 w Wojewódzkim Ośrodku Kultury odbył się występ opisany w programie jako „Taniec intuitywny Justyny i teksty Dolara”. Na tarasie kawiarni pod kwitnącymi akacjami widzowie siedzący na murku otaczali rozłożoną na płytach płachtę czarnej gumy, po której spacerował młodziutki chłopak w dresie i ortalionowej wiatrówce. Towarzysząca mu dziewczyna w workowatych spodniach i obcisłej bluzeczce wiła się (bez muzyki) w dość niezwykły sposób, przypominający jednocześnie pantomimę, break dance, ruchy z tai chi i balet. Stawała na głowie, wystawiała nogę pod kątem prostym, robiła marionetkowe ruchy barkami i rękami, wyglądało to ciekawie. Chłopak improwizował rymowane przemówienia inspirowane wierszami znanych poetów: o lubelskich pejzażach (więc posłuchaj, co ci powiem – spójrz! ten komin na Wrotkowie!), nadziei i starości. Bardzo zręcznie mu to wychodziło, pewnie jest raperem: widać wprawę i profesjonalizm. Patrz, ci ludzie tutaj przyszli: ci wysocy, ci znów niscy. A w ogóle daj już spokój – dzieci filmują, ty stoisz w rozkroku…. Wszyscy doskonale się bawili; zdecydowanie był to najlepszy z obejrzanych przeze mnie punktów programu.
W piątek zainteresował mnie rozpoczynający się o 21:30 w Chatce Żaka „Projekt Cynamon – koncert zespołu Karbido z Jurijem Andruchowyczem”. Zespół Karbido grał dziwną muzykę pozbawioną melodii, a poeta dramatycznym głosem recytował coś do mikrofonu, najpierw po ukraińsku, potem po polsku, niestety – rozróżnić się dało tylko pojedyńcze słowa i to z trudem, tak głośno był ustawiony dźwięk.
Najbardziej widocznymi efektami festiwalu są rezultaty akcji tatuowania miasta: spacerując po centrum Lublina można na chodnikach zobaczyć namalowane od szablonu haiku po japońsku i po polsku (gdy nie usłyszysz / kołatki i słów mnicha / zamglą się oczy) oraz inne krótkie wiersze. Wysoko na ścianie liceum przy ul. Lipowej można zobaczyć fragment wiersza lubelskiej poetki Julii Hartwig. Przydaje to Lublinowi naprawdę niepowtarzalnej atmosfery.



Cykl: Festiwal Miasto Poezji
Miejsce: Lublin
Od: 24 maja 2010
Do: 28 maja 2010
WWW: Strona
powrót do indeksunastępna strona

198
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.