Gdyby zrobić ranking najczęściej wykorzystywanych w literaturze opowieści, historia króla Artura znalazłaby się z pewnością w pierwszej dziesiątce. Były już wersje na wesoło i na poważnie, fantastyczne i realistyczne. Bernard Cornwell w „Zimowym monarsze”, który jest pierwszym tomem trylogii, opowiada się raczej za powagą i realizmem… choć nie do końca.  |  | ‹Zimowy monarcha›
|
Po odejściu Rzymian Brytania stopniowo popada w chaos, który pogłębia się, gdy umiera Uther, Wielki Król, potrafiący zjednoczyć zwaśnione królestwa. Jedynym następcą Uthera jest jego wnuk, Mordred, chłopiec niezdolny do sprawowania władzy z powodu wieku (gdy rozpoczyna się akcja książki, jest zaledwie niemowlęciem), a w dodatku kaleka, w czym wielu widzi zły znak. W takiej właśnie sytuacji Brytania zostaje zaatakowana przez Saksonów. Największą nadzieją jest teraz Artur, nieślubny syn Uthera, który przysiągł, że obroni królestwo Mordreda, a gdy chłopiec dorośnie, odda mu tron. Mordred, będący nie synem Artura, lecz jego bratankiem, to nie jedyna zmiana w stosunku do najbardziej znanej wersji legendy, jaką wprowadza Cornwell. Największą są chyba zmiany charakteru poszczególnych postaci – Ginewra nie jest tu delikatnym dziewczęciem, a ambitną, żądną władzy uwodzicielką, Lancelot, tchórzliwy pyszałek, buduje własną sławę, opłacając bardów, sam zaś Artur, choć niewątpliwie w swych zamiarach zbudowania trwałego pokoju szlachetny, jest także porywczym egoistą, który dla namiętności szansę na ów pokój początkowo zaprzepaszcza. Barwne, choć nie zawsze sympatyczne postacie są jedną z większych zalet „Zimowego monarchy”. Drugą jest intrygujący świat. Brytania piątego wieku to kraina ponura i brutalna, ale też fascynująca, ciekawie zwłaszcza wypadają tu przeróżne magiczne obrzędy, mające np. zapewnić lekki poród czy powodzenie w bitwie. Takich historycznych ciekawostek jest w powieści sporo, a wszystkie umiejętnie wplecione w akcję. Kolejny plus należy się Cornwellowi za zręczne balansowanie pomiędzy dwiema skrajnościami. Z jednej strony mamy tu bowiem surowy realizm świata, gdzie życie trwa krótko, a królom daleko do kryształowej szlachetności, z drugiej zaś strony jest „Zimowy monarcha” w dużym stopniu po prostu lekką, przygodową opowieścią, taką, w której zdarzają się ratunki w ostatniej chwili, zaś dzielny mężczyzna wyprowadzi ukochaną kobietę choćby i z krainy śmierci. Na podobnej zasadzie „złotego środka” zbudowane są postaci. Z jednej strony wystarczająco odmienne, byśmy mogli w ich „średniowieczność” uwierzyć (najciekawszym rysem jest mocne przeświadczenie bohaterów, że nadprzyrodzone potęgi bezustannie ingerują w ich życie, tu każdy niemal drobiazg, np. to czy ptak skręci w tę czy w inną stronę, jest interpretowany jako znak), a z drugiej na tyle swojskie, by czytelnik potrafił ich losami się przejąć. Inna rzecz, że samograjem jest już samo ujęcie arturiańskiego tematu. Cornwell, podążając tropem wielu innych autorów (np. Marion Bradley, autorki rewelacyjnych „Mgieł Avalonu”), opisuje wszak walkę o zachowanie starego porządku, tu zagrożeniem są nie tylko Sasi, ale też coraz popularniejsze chrześcijaństwo, które sprawia, że brytyjscy bogowie odchodzą w przeszłość. A my wiemy przecież, że jest to walka z góry przegrana. Ów smutek przemijającego nieuchronnie świata, koniec pewnej epoki i początek nowej, nadaje powieści specyficzną nutę melancholii, tym ładniej wygraną, że narratorem historii jest jeden z żołnierzy Artura, człowiek u kresu życia wspominający dni młodości. Powyższe pochwały nie znaczą bynajmniej, że „Zimowy monarcha” jest książką idealną. Cornwellowi zdarzają się drobne wpadki np. ukazane humorystycznie królestwo Benoic, gdzie lepiej traktuje się poetów niż żołnierzy, wydaje się pochodzić z innej, znacznie lżejszej opowieści. Z innej bajki jest także Merlin, zachowujący się jak czarnoksiężnik z powieści fantasy, który na skutek magicznie przedłużanego życia oraz nadmiaru czarodziejskiej wiedzy stracił kontakt z rzeczywistością. Tak wyraźne sugerowanie, że moce czarnoksięskie mogą być prawdziwe, jest zgrzytem w książce, która przez większość czasu stawia raczej na realizm. Także i zapowiedziana na dalsze tomy wyprawa w poszukiwaniu niezwykłego kotła (Graala) nie pasuje do reszty, jakby dodana została wyłącznie dlatego, że „Graal kojarzy się z Arturem, więc musi być”. Choć, rzecz jasna, mogę się mylić, wszak to dopiero pierwszy tom i w kontekście całości wątek ten może okazać się jak najbardziej potrzebny i przemyślany. Biorąc pod uwagę fakt, że Cornwell to nie debiutant, a doświadczony autor wielu powieści, jest to nawet bardzo prawdopodobne.
Tytuł: Zimowy monarcha Tytuł oryginalny: The Winter King. A Novel of Arthur Wydawca: Erica ISBN: 978-83-62329-00-7 Format: 600s. Cena: 39,90 Data wydania: 18 maja 2010 Ekstrakt: 80% |