Nowym krążkiem grupa Faithless zamierzała powrócić do pełnych energii, klubowych korzeni. Obietnicę spełniła… częściowo, bo album „The Dance” taneczny jest tylko w połowie. Niestety, przez tę niejednolitość niepełne może być również zadowolenie słuchaczy.  |  | ‹The Dance›
|
Szkoda, że dość długi okres poprzedzający wydanie świeżej płyty nie został poświęcony przez brytyjską grupę na wybór jednej, spójnej koncepcji – doświadczona już formacja powinna wiedzieć, że finalnie zawsze najgorsza okazuje się chęć zaspokojenia jak największej liczby gustów. Po ukazaniu się porywającego kawałka promującego oraz przy okazji premiery „The Dance”, jak jej tytuł również wskazuje, można było mieć nadzieję na solidną dawkę elektronicznej muzyki tanecznej, która przypomni wszystkim fanom czasy „We Come 1”, czy jeszcze wcześniejszego utworu „Insomnia”. Co ciekawe, duża część krążka właśnie taka jest – mamy pulsujące, pobudzające, dynamiczne brzmienia, mogące zawojować niejeden parkiet. Wystarczy sięgnąć po pierwsze na trackliście, singlowe „Not Going Home”, żeby mieć pewność, że Maxi Jazz i spółka ciągle znają sposób na poderwanie bywalców europejskich nocnych klubów. Równie dobre, a przy tym ciągle taneczne, są też inne propozycje: trochę bardziej popowe „Feel Me” z udziałem Blancmange, „Comin Around”, „Tweak Your Nipple” albo eksplodujące pod koniec „Sun To Me”. Drugą podgrupę utworów stanowi specyficzna zbieranina bardzo różnych stylistyk. Począwszy od pozycji trzeciej – nieco jamajskiego „Crazy Bal’heads”, na którym przede wszystkim spada tempo, a do tego reggae’owym wokalem uwagę przykuwa Johnny Fox. Kilkanaście minut później ochłonąć musimy razem z chilloutowym i trochę nudnym „Flyin’ Hi”, a i kolejne „Love Is My Condition” ze śpiewającą Mią Maestro też bardziej usypia, niż nadaje się do jakichkolwiek podrygiwań. To nie koniec zaskakujących propozycji serwowanych nam przez Faithless. Dwie następne to kolaboracje z Dido – siostrą frontmana grupy – zdecydowanie bardziej pasujące do repertuaru melancholijnej i popowej przecież wokalistki. Co prawda odrobinę trance’owe „Feelin Good” da się jeszcze przełknąć, ale już przy „North Star” można nawet na chwilę zapomnieć czyjej płyty właściwie słuchamy (swoją drogą fani Dido powinni być zachwyceni). Na szczęście nie oznacza to wcale, że mamy do czynienia z muzycznymi gniotami, ponieważ każdy z przywołanych w tym akapicie utworów to kawał niezłej roboty, ale odmiennej i niepasującej do pierwotnej idei „The Dance”. Faithless to ciągle profesjonalna, nietuzinkowa ekipa, której energii i kreatywności pozazdrościć może wiele innych, znacznie młodszych formacji. Niestety, umieszczenie zbyt dużej ilości pomysłów na tylko jednej płycie też nie przełożyło się na powalający sukces – potwierdzeniem niech będzie fakt, że po raz pierwszy przesłuchanie całego materiału grupy stanowiło dla mnie nie lada wyzwanie.
Tytuł: The Dance Data wydania: 24 maja 2010 Utwory 1) Not Going Home 2) Feel Me 3) Crazy Bal'heads 4) Comin Around 5) Tweak Your Nipple 6) Flyin Hi 7) Love Is My Condition 8) Feelin Good 9) North Star 10) Sun To Me 11) Scandalous Ekstrakt: 50% |