Nic nie poradzę na to, że bardzo polubiłem singlowy utwór „Pistolet”, z hendrixowym feelingiem i mocnym, ale stylowym – zeppelinowym – przytupem w środku. Jakby tego było mało, muszę przyznać, że cała debiutancka płyta formacji Kim Nowak również przypadła mi do gustu.  |  | ‹Kim Nowak›
|
Niby nic nowego, ciężkie riffy – nierzadko grane unisono – mocne przesterowane gitary, dudniąca stopa perkusji, głębokie basy, a jednak słucha się tego z przyjemnością i zainteresowaniem. Po części dzięki wokalom Fisza, który mimo muzycznej stylizacji na późne lata 60., nie udaje nikogo innego, śpiewa głosem, do którego przyzwyczaił słuchaczy. Choć „śpiewanie” to nie najlepsze określenie formy wypowiedzi Bartka Waglewskiego. W większości utworów wykrzykuje lub recytuje teksty o przemijaniu, niedojrzałości i miłości, zdradzie, morderstwie i śmierci. Nie wszyscy fani braci Waglewskich znają ich rockowe oblicze, choć Ci zaczynali swoją przygodę muzyczną w punkowych składach. Płyta nagrana z ojcem trochę zmieniała ich wizerunek a koncerty Tworzywa Sztucznego zdradzały chęć braci do pofolgowania swoim nie hip-hopowym inspiracjom, lecz dopiero teraz uderzyli z całą siłą. Zacznijmy jednak od oprawy. Już sama nazwa zespołu jest odniesieniem do lat minionych; Kim Novak to aktorka występująca między innymi w filmach Hitchcocka. Szata graficzna kieruje jednak skojarzenia na inny tor, przenosi o dziesięć lat później, do lata miłości ’67. Jednak ta hipisowska grafika nie oddaje w pełni zawartości krążka; z transowymi wycieczkami dzieci kwiatów najwięcej wspólnego ma trochę mistyczny „Spacer”, wspomniany już „Pistolet” i po części także szalony „Dres” oraz zamykający album kawałek „Urodziny”. Więcej tu brzmieniowego brudu, od niechcenia granych „power chordsów” i post punkowej, mocnej sekcji rytmicznej. Bracia Waglewscy plus gitarzysta Michał Sobolewski (grający także w Tworzywie Sztucznym) obrali kierunek znany choćby z pierwszych płyt The White Stripes, Fugazi czy The Black Keys. Postawili na siłę tkwiącą w prostocie oszczędnego instrumentarium składającego się z basu, gitary oraz perkusji. I trafili w punkt. Momentami odzywają się echa Sabbathów, Cream i Led Zeppelin („Szczur”, „Biegnij”), znajdzie się także miejsce na glam rockowe riffy („Grom”) i klimaty rodem z dzikiego zachodu („Nóż”). Wszystko jest zagrane z prawdziwym pazurem, wyczuwalną radością i niekłamanym polotem. Kim Nowak to trio grające szczerze, prosto i… po prostu fajnie! A ich debiut to płyta wypełniona prawdziwie mocną muzyką. Co prawda nie wszystkie numery trzymają równy poziom, zdarzają się momenty słabsze, nagrane jakby na siłę, lecz zdecydowanie nie psują ogólnego wrażenia. Bracia Waglewscy z kopyta ruszyli na podbój rockowych dusz i śmiało można powiedzieć, że mają spore szanse nimi zawładnąć, gdyż posiadają prawdziwy dar: serce i wyczucie do takiego garażowego grania.
Tytuł: Kim Nowak Wydawca: Universal Data wydania: 14 maja 2010 Czas trwania: 45:14 Utwory 1) King Kong: 1:23 2) Szczur: 5:08 3) Rekin: 4:18 4) Sierpień: 2:47 5) Pistolet: 5:39 6) Biegnij: 3:40 7) Nóż: 4:40 8) Spacer: 5:16 9) Grom: 4:25 10) AAA!: 2:16 11) Dres: 2:23 12) Urodziny: 3:19 Ekstrakt: 70% |