Pretensjonalny tytuł oraz kiczowata okładka nie wróżą książce Claudii Gray zbyt dobrze, jednak to nie one są głównym problemem „Wiecznej Nocy”. Nie jest nim także kompilacja najpopularniejszych motywów: od „Romea i Julii” począwszy, a na współczesnych romansach paranormalnych skończywszy. Brak oryginalności to bułka z masłem w porównaniu z prującym się w szwach światem.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Akademia Wiecznej Nocy to szkoła kształcącą wampiry. Przepraszam, że zaczynam spojlerem, ale po pierwsze, bez tego nie dałabym rady napisać recenzji, a po drugie, akurat tej „niespodzianki” łatwo się domyślić, bazując już choćby na samej nazwie szkoły. Dwóch następnych zwrotów akcji, znacznie bardziej zaskakujących, obiecuję nie zdradzić. I tak Akademia, po latach wypuszczania ze swych murów wyłącznie krwiopijców, postanawia pewnego dnia przyjąć też pewną ilość ludzi, aby – teoretycznie przynajmniej – wampiry mogły oswoić się z przeciętnymi obywatelami. I nie, nie oznacza to gryzienia ich w szyję, to jest zakazane, bo ludzie nie powinni dowiedzieć się, że wampiry istnieją (swoją drogą, że też nazwa szkoły nie wzbudza w nich wątpliwości…). Wówczas do akademii trafia szesnastoletnia Bianca, która rankiem w dzień rozpoczęcia roku szkolnego poznaje chłopaka o zielonych oczach. Jak łatwo się domyślić, Biankę oraz zielonookiego przystojniaka wkrótce połączy gorące uczucie. Romansu dwojga młodych nie podejmuję się oceniać – docelowym odbiorcom, czyli nastolatkom, może się podobać, choć jak na mój gust Bianca oraz jej ukochany są zbyt wyidealizowani, i to zarówno pod względem charakteru, jak i fizycznej urody. Plusem mogą też być dwa wspomniane zwroty akcji. Niestety, twisty niewiele na brak oryginalności pomagają – dzięki nim książka po prostu z jednego schematu wpada w drugi. Wracając do wątpliwości: pozostawionych bez odpowiedzi pytań jest w książce mnóstwo. Akcja rozgrywa się w USA (w każdym bądź razie mowa jest o amerykańskich nastolatkach), mamy początek XXI wieku, szkoła mieści się w zamku, a niedaleko jest miasteczko, gdzie w kinie grają „Podejrzenie” Hitchcocka (bynajmniej nie w ramach festiwalu starych filmów), obok zaś znajduje się knajpa jak z lat 60. Dlaczego tak? Ano problem w tym, że nie wiadomo, wygląda na to, że książką rządzi nie tyle logika, ile uniwersalne prawo malowniczości; jest jak jest, bo tak jest fajnie i koniec. Podobne prawo rządzi całą Akademią, w której zarówno nauczyciele, jak i większość uczniów są wampirami, przy czym to, po której stronie biurka dana osoba się znajdzie, zależy od… wyglądu. Jeśli ktoś zmarł w starszym wieku, zostaje nauczycielem, jeśli zaś młodo, to uczniem, nawet jeżeli przykry fakt śmierci przydarzył mu się w średniowieczu. Jaki w tym sens? Autorka to i owo próbuje wyjaśniać, np. twierdząc, że kilkusetletnie wampiry od czasu do czasu ganiają do szkoły, żeby nadrobić zaległości i lepiej zrozumieć współczesność. Jest w tym pewna logika, ale zaraz pojawiają się kolejne pytania, bo dlaczego ta konieczność dotyczy jedynie wampirów o młodym wyglądzie? Czy to znaczy, że, powiedzmy, zmarły w XIX wieku czterdziestolatek z natury rzeczy lepiej rozumie XXI-wieczną technikę niż zmarły w tym samym czasie szesnastolatek? W książce Gray młodociany wampir zarówno fizycznie, jak i psychicznie zatrzymuje się na etapie dorastania – ale przecież jeśli kilkusetletni krwiopijcy mają mentalność nastolatków, to tym bardziej powinni szybko się uczyć, umiejętność przyswajania wiedzy jest przecież cechą młodości. I jak autorka wyobraża sobie lekcje, na których z jednej strony należy „unowocześnić” wampiry (np. nauczyć chłopaka ze średniowiecza, że iPodem nie sterują duchy), a z drugiej sprawić, by zwyczajni uczniowie nie domyślili się, że mają z wampirami do czynienia? Są w książce i drobniejsze potknięcia, np. podczas pierwszego szkolnego dnia Bianki czas płynie zaskakująco szybko, ledwo skończyła się uroczystość rozpoczęcia roku, a już jest pora kolacji. Są dziwaczne zachowania bohaterów – jeden z nich, widząc biegnącą dziewczynę, uznaje, że grozi jej niebezpieczeństwo, po czym w ramach „ratowania damy w opałach” rzuca się na nią szczupakiem i przewraca na ziemię, a nastolatka bojąca się chodzącego za nią chłopaka, zamiast rozsądnie pozostać w towarzystwie znajomych, idzie samotnie w głąb nieznanego lasu, gdzie tenże chłopak może dopaść ją na osobności. O fundamentalnym pytaniu, jakim cudem ludzcy uczniowie nie zauważają, że z ich kolegami jest coś nie tak (większość wampirów ledwo potrafi skorzystać z telefonu), nawet nie wspominam. Oczywiście można nie zwracać uwagi na te i podobne potknięcia, wszak logika niekoniecznie musi być najważniejszym składnikiem powieści dla romantycznych nastolatków. Jeśli jednak ją pominiemy, i tak niewiele zostanie. Styl, bohaterowie, fabuła – wszystkie te elementy zasługują co najwyżej na miano przeciętnych, w rezultacie czego powstaje takie sobie czytadło dla tych, którzy podczas lektury nie lubią za dużo myśleć nad sensownością przedstawionego w książce świata.
Tytuł: Wieczna Noc Tytuł oryginalny: Evernight ISBN: 978-83-241-3650-6 Format: 272s. 130×205mm Cena: 29,80 Data wydania: 18 maja 2010 Ekstrakt: 30% |