powrót do indeksunastępna strona

nr 06 (XCVIII)
sierpień 2010

Nieuchronnie w stronę popu?
Katie Melua ‹The House›
Ponad pięć lat temu Katie Melua urzekła polskich telewidzów występem na festiwalu w Sopocie. Niesiona popularnością ówczesnego albumu „Piece by Piece” szybko stała się jedną z największych gwiazd światowego formatu – dzisiaj miliony fanów wyczekują jej muzycznych propozycji z nieskrywaną niecierpliwością. Na szczęście teraz mogą głęboko odetchnąć, bowiem niedawno do sklepów trafił album „The House” – już czwarty w studyjnym dorobku artystki.
Zawarto¶ć ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Młoda wokalistka od dziecka przejawiała nieprzeciętne muzyczne predyspozycje. Jednak dopiero po przeprowadzce (związanej z wojną domową) z rodzinnego Tbilisi do Belfastu (a później Londynu) mogła rozwinąć skrzydła. Zaczęła od wygrania popularnego telewizyjnego programu, a już podczas nauki w szkole artystycznej zaczęła pisywać swoje teksty, aby w roku 2003 wydać pierwszy krążek „Call Off the Search”. Nie można napisać, że miała trudne początki kariery, ponieważ jej debiut od razu trafił na czołowe miejsca zestawień najlepszych albumów.
Pozycję artystki na światowym rynku umocnił jeszcze bardziej, wspominany we wstępie, świetny krążek „Piece by Piece” z 2005 roku. To z niego pochodzi chyba największy z jej przebojów – „Nine Million Bicycles”. Dzięki niemu albo chociażby tytułowemu „Piece by Piece”, czy „Just Like Heaven” z repertuaru The Cure, Katie stała się jedną z najchętniej kupowanych obecnie wokalistek. Jaki jest przepis na tak ogromny sukces? Śledząc poczynania Gruzinki wydaje się, że najważniejsze to mieć olśniewający głos, głowę pełną pomysłów (które potrafi się interesująco przelać na papier), a także ledwie dwadzieścia lat, co w tym przypadku tożsame jest z naturalnością i świeżością. Nie bez znaczenia jest też nieprzeciętna uroda. Ale to ciągle nie gwarantuje spełnienia muzycznych marzeń – potrzebny jest jeszcze ktoś taki, jak Mike Batt. To kompozytor i odkrywca wielkiego potencjału Katie, twórca niektórych tekstów oraz producent trzech pierwszych albumów (trzeci to „Pictures” z 2007 roku). W sporej mierze Brytyjczykowi zawdzięczamy charakterystyczne bluesowo-jazzowe brzmienia, które odnajdujemy także na krążku „The House”.
Tym razem producentem albumu został William Orbit, znany ze współpracy z Madonną czy U2, ale nie należy spodziewać się przez to zbyt radykalnych zmian. Na płytę złożyło się tradycyjnie dwanaście stonowanych utworów, utrzymanych w klimacie poprzednich wydawnictw. Pomimo tego w kilku piosenkach Katie prezentuje również swoją bardziej drapieżną i dynamiczną stronę, czym wprowadza odrobinę potrzebnej różnorodności („God on the Drums, Devil on the Bass”, „A Happy Place”, „The Flood”). Najlepsze na płycie są oczywiście liryczne ballady, z których co najmniej kilka może okazać się prawdziwymi hitami – do mnie najbardziej przemówiły „No Fear of Heights”, „I’d Love to Kill You” oraz „Tiny Alien”. Ale tak naprawdę żadnemu z utworów niczego nie można zarzucić i dlatego każdy z nich może okazać się tym najlepszym dla innego słuchacza. Na dodatkowe wyróżnienie zasługuje jednak „A Moment of Madness”, dla którego wybrano kabaretowo-musicalową aranżację, czym udało się podkreślić wszechstronność artystki.
Płyta zaśpiewana jest naprawdę znakomicie – kiedy zdamy sobie z tego sprawę, nie dziwi wcale popularność i uwielbienie, jakimi otaczana jest Katie. Wielkie brawa należą się również za nagranie materiału z licznymi odchyleniami w stronę jazzu i bluesa, które przecież wpisują się w szeroko rozumianą muzykę popularną (dzięki czemu całość dociera do ogromnej publiczności). I mimo, że jest to już kolejny krok wokalistki w stronę tak odrzucanego przez jej wielbicieli czystego popu, to album nie jest przy tym wcale kiczowaty, schematyczny albo nudny. Co więcej, pomimo ciągle stonowanego nastroju, znajdziemy na nim momenty, dzięki którym na ustach potrafi zawitać niewymuszony uśmiech – „The House” to świetna wokalnie, wyjątkowa i subtelna muzycznie, a przy tym bardzo pozytywna płyta, której najzwyczajniej nie wypada przegapić.



Tytuł: The House
Wykonawca / Kompozytor: Katie Melua
Wydawca: Dramatico
Data wydania: 24 maja 2010
Czas trwania: 45:39
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Utwory
1) I'd Love To Kill You: 2:57
2) The Flood: 4:03
3) A Happy Place: 3:27
4) A Moment Of Madness: 3:47
5) Red Balloons: 4:20
6) Tiny Alien : 4:36
7) No Fear Of Heights: 2:53
8) The One I Love Is Gone : 3:38
9) Plague Of Love : 3:26
10) God On The Drums Devil On The Bass: 3:48
11) Twisted : 3:44
12) The House : 5:00
Ekstrakt: 80%
powrót do indeksunastępna strona

145
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.