– „filozofia przypadku”; tam, gdzie u SL występuje probabilistyka jako podstawa funkcjonowania wszechświata (świat jako wypadkowa działania doskonale chaotycznych sił), tam u JD jest to „gra według nieznanych zasad”, zwłaszcza w stosunkach międzyludzkich, z wyostrzeniem na damsko-męskie; widać to w „Próżni niedoskonałej”, „Córce łupieżcy”, „Innych pieśniach”, zwłaszcza w „Lodzie” (czyli też przypadek, ale poddany ludzkiej manipulacji; chaos, lecz w okowach ludzkiej woli); – filozofia człowieka; dla SL człowiek to przede wszystkim „ohydek szalej”, „bladawiec”; im późniejszy Lem, tym bardziej człowiekiem jako zjawiskiem rozczarowany; JD przeciwnie – sławi wielkość ducha (ludzkiego, postludzkiego), także w oderwaniu od tradycyjnej moralności; u JD wola (a więc Człowiek) to ostateczne narzędzie zmiany fizycznej rzeczywistości; w „Innych pieśniach” czy „Lodzie” świadomość trzyma byt pod butem (tak JD przełamuje „twardy racjonalizm”; dlatego to, moim zdaniem, najbardziej zanurzone w metafizyce teksty Dukaja); – dominująca tematyka; SL przede wszystkim zajmowała filozofia nauki/techniki i jej wpływ na ludzkość; JD to egzegeta kultur-techu, zmian człowieka pod wpływem kaprysu: nie tyle możliwości technologicznych, ale wpływu popkultury (bo zmiany technologii są także pochodnymi zmiany frontu mód); jeden i drugi autor są przy tym w takim kontekście „nowocześni” – zajmują się najbardziej palącymi problemami współczesności, współtworzą sposób „myślenia o zmianach”; zbieżny także byłby ich pogląd na niemożności kontaktu, przejęty przez JD po SL i rozszerzony: to już nie tylko niemożność międzygatunkowa (ludzie–obcy), ale też międzykulturowa (ludzie–postludzie); – poglądy na współczesność; SL był pesymistą: krytykował zarówno totalitaryzmy komunistyczne, jak i konsumpcyjne zagubienie Zachodu; JD w swoich tekstach jawi się raczej jako „liberał”, śledzący z zainteresowaniem (a nie niechęcią) nowinki technologiczne – jako zwolennik wolnego rynku przepływu informacji; mówiąc w skrócie, bohaterowie JD to nie idealiści, ale kapitaliści; – pogląd na literaturę; JD wydaje się większym formalistą – tam, gdzie Lem rezygnował z impotentnej w jego mniemaniu formy fantastyki i powieści jako środka wyrazu, tam Dukaj z rozmysłem ją przekracza, programowo przecierając nowe literackie szlaki („Lód” to klasyczna powieść XIX-wieczna pisana jak hardkorowe SF; „Wroniec” – bajka i polityczna powieść rozliczeniowa w jednym); ale też u SL, nawet jeśli wydaje się mniej rozbuchany formalnie (choć niekoniecznie na poziomie zdania), jego teksty zdają się póki co, mimo wszystko, wciąż bardziej brzemienne w myśli; pisząc „czystszą SF” – stworzoną, by pewne rzeczy mówić wprost, co być może kaleczy literaturę, ale pozwala dobitniej ujawniać ekstrakt z myśli – SL formułował przenikliwe spostrzeżenia dotyczące poruszanych tematyk; twórczość JD pod tym kątem dopiero zweryfikuje czas; – no i JD programowo unika sequeli – a Lem, dzięki Bogu, popełnił całą serię o Pirxie… (śmiech) No, to tyle zgrubnej taksonomi, na pewno niepełnej i wstępnej. Co najważniejsze, a w niej nie zaznaczone dostatecznie, to różnica wieku: Dukaj jest dopiero pośrodku swojej pisarskiej drogi, a Lema widzimy już jako autora dojrzałego, który zamknął swoje dzieło. Ale też wciąż jednak żywego – odzew czytelniczy na świetną inicjatywę Agory najlepszym tego przykładem. MF: Nie jestem do końca przekonany co do twojej tezy o ocenie człowieka. Prawda, „Lód” to klasyczna opowieść o kształtowaniu samego siebie – także „Inne pieśni” zbudowane są w zbliżony sposób. Byłbym jednak ostrożny w wyciąganiu wniosków na takiej kruchej mimo wszystko podstawie. Zaproponowałbym natomiast nieco inną hipotezę dotyczącą bohaterów Lema i Dukaja. Zauważ, że u obu pisarzy postaci są, by tak rzec, bardziej konstruktami niż osobami z krwi i kości. U Lema jest to często posunięte bardzo daleko – np. w „Edenie”, gdzie zamiast nazwisk bohaterów poznajemy po ich funkcjach (Doktor, Koordynator, Cybernetyk). W „Powrocie z gwiazd” czy w „Solaris” tego nie ma, nadal jednak postaci są przede wszystkim nosicielami pewnych idei lub wyobrażeń, a w mniejszym stopniu zwyczajnymi ludźmi. Co ciekawe, wyjątkową postacią jest Pirx, który ze względu na brak wyraźnych cech osobowościowych (sam określa siebie jako nudnego człowieka) staje się naprawdę bliski czytelnikowi. Teraz weźmy „Lód” i Gierosławskiego. Dukaj skonstruował tę postać „na zimno”, co skutkuje pewnymi ograniczeniami bohatera. Jego decyzje i wybory mają u swoich podstaw nie tyle emocje albo ludzkie odruchy, co chłodny namysł. Nawet owa wielka zmiana, jaka odbywa się na kartach powieści (z „się” do „ja”) jest spowodowana raczej logicznym przemyśleniem swojego stanu aniżeli naturalną konsekwencją wydarzeń życiowych. Gierosławski jest więc w moim odczytaniu kolejnym konstruktem Dukaja, podobnie zresztą jak Hieronim Berbelek z wcześniejszych „Innych pieśni” czy Adaś z „Wrońca”, który z małym dzieckiem ma tak naprawdę niewiele wspólnego. MC: Pogląd o „nieautentycznych (czy nieludzkich) bohaterach” Dukaja mam za mocno naciągany i nieuprawniony, krążący po noosferze jak szczególnie zjadliwy mem, niekoniecznie znajdujący desygnat w rzeczywistości; ale to raczej temat na osobną dyskusję o JD. (śmiech) Podobnie z Lemem – która postać literacka jest choćby w części tak po ludzku niejednoznaczna jak Peter Hogarth, bohater „Głosu Pana”? MF: Ciekawym zagadnieniem, które przy okazji powyższego zestawienia poruszyłeś, jest pogląd Lema na człowieka i współczesność. Pamiętam, że jego felietony w „Tygodniku Powszechnym” można było czytać z zamkniętymi oczami. W każdym tekście praktycznie to samo, jakby Lem w ostatnich latach przedzierzgnął się w proroka Koheleta: „Marność, marność nad marnościami i wszystko marność”. Przy czym jego krytykę cywilizacji Zachodu widać już w „Edenie”, gdzie sugeruje się, że to przybycie człowieka na planetę burzy zastany porządek rzeczy. Tutaj chyba najbardziej dotykamy Lema nie jako pisarza, ale zwykłego człowieka. W ciekawym wywiadzie Władysław Bartoszewski opowiada o doświadczeniach wojennych Lema. Sam autor nie chciał o nich mówić – mamy „Wysoki zamek” traktujący o dzieciństwie pisarza, ale okres wojenny został w jego twórczości pominięty. Bartoszewski stwierdza, co może jest pewną przesadą, że „Gdyby Staszek wprost pisał o lwowskim getcie, o Zagładzie, o swoich doświadczeniach wojennych, to dostałby Nobla, ale on prawie o tym nie mówił, nie pisał nigdy.” Najciekawsze w tej wypowiedzi jest owo „nie pisał nigdy”. Od tego powinniśmy byli chyba zacząć naszą rozmowę – dlaczego Lem pisał SF? Czy za jego decyzją stała jedynie chęć ucieczki przed wypowiadaniem się na tematy współczesne i wyborem strony – za albo przeciw komunizmowi? MC: Najpierw to była zapewne „zabawa konwencją”. Jak pisze Wojciech Orliński w „Co to są sepulki?” – opieram się na cudzej opinii, bo owych utworów nie znam z pierwszej ręki – pierwsze teksty Lema, pisane razem z Romanem Hussarskim, więcej miały wspólnego z „kosmicznym pulp fiction”, sensacyjną przygodówką, niż z traktatami filozoficznymi. Lem i Hussarski mogli je publikować w odcinkach w zamawiającym je magazynie „Co Tydzień Powieść”, więc to robili. A potem – czemu SL, kiedy literacko dojrzał, nie opuścił domeny SF? A czemu nie zrobili tego Asimov czy Clark? Bo właśnie: scjentyzm; sposób myślenia o rzeczywistości wspólny autorom Srebrnej Ery. Popełniasz w swoim pytaniu trochę anachronizm – pytasz, czemu Lem nie uciekł ze wstydliwego ogródka SF – a przecież na przełomie lat 40. i 50. XX wieku pisanie SF to nie był jeszcze powód do ujmy (zwłaszcza na Zachodzie), można było być pisarzem SF – i „poważnym inżynierem”, „poważnym myślicielem”, „poważnym filozofem”, „poważnym futurologiem”. Dopiero potem ten balast zaczął Lemowi ciążyć. MF: No nie, tu się trochę nie zrozumieliśmy. Nie twierdzę, że Lem musiał skądś uciekać, tylko interesuje mnie, dlaczego został wierny jednemu (powiedzmy) gatunkowi? Twierdzenie Bartoszewskiego też nie jest, jeśli przyjrzeć mu się uważniej, rozgraniczaniem: „SF – źle, tematy biograficzne – dobrze”. Autor „Życia trudnego, lecz nie nudnego” sugeruje tyle, że życiorys Lema mógłby stanowić kapitalny materiał do kolejnych książek. A dlaczego Lem nie chciał pisać na takie tematy? Cenzura, bez wątpienia, ale możliwe są także inne wytłumaczenia. Chociażby takie, że w twórczości Lema widać brak zainteresowania tematami biograficznymi. Jego bohaterowie, jak i u Dukaja zresztą, są postaciami stworzonymi ex nihilo – to znaczy, w przeważającej mierze nie mają związku z biografią autora. MC: Inna rzecz – co by było, gdyby Lem poszedł właśnie, tak jak sugerujesz, w ortodoksyjny realizm, w teksty okołobiograficzne itp.? Ciekawa sprawa. Ale nie sądzę, żeby wtedy „na pewno dostał Nobla” – Philip Dick też próbował pisać sążniste powieści współczesne, a jednak to w pulpowej SF powstały jego najmocniejsze, najsilniejsze intelektualnie i emocjonalnie dzieła. Książek o wojnie powstało dziesiątki; „Cyberiada” jest tylko jedna. MF: „Ortodoksyjny realizm” brzmi prawie jak oskarżenie. Żartuję oczywiście. Twórczość Dicka jest nierozerwalnie związana z fantastyką, tu się zgadzamy. Czy twórcy brzytwy Lema także? Można by – na wzór „Kto wymyślił Stanisława Lema” – spróbować wyobrazić sobie, jakie powieści realistyczne mógłby napisać autor „Solaris”. Ale, mam wrażenie, do tego przydałaby się co najmniej jeszcze jedna dyskusja… |