powrót do indeksunastępna strona

nr 07 (XCIX)
wrzesień 2010

Ale to już było
Gabe Ibáñez ‹Wyspa zaginionych›
„Wyspa zaginionych” skutecznie trzyma w niepewności, sprawnie operuje niedopowiedzeniem, sugestywnie wygrywa lęki związane ze stratą dziecka. Niemniej nie oferuje nic, czego byśmy wcześniej nie widzieli. Powstaje tym samym wrażenie, że tytułową wyspę odwiedziliśmy co najmniej kilkakrotnie.
Zawarto¶ć ekstraktu: 50%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Horrory i thrillery często wykorzystują motyw utraty dziecka. Te pierwsze zwykle zaczynają się od śmierci pociechy, w którą dotknięty stratą rodzic nie jest w stanie do końca uwierzyć, za sprawą czego budzą się w nim demony. Tak było na przykład w znakomitym „Sierocińcu” Juana Antonio Bayony czy w klasycznym „Nie oglądaj się teraz” Nicolasa Roega. Z kolei w thrillerach zazwyczaj mamy do czynienia z uprowadzeniem, a w dalszej części filmu oglądamy desperacką walkę rodzica o życie najbliższej mu osoby. Z kolei na poziomie wywoływanych przez oba gatunki emocji, różnica między nimi jest taka, że dobry dreszczowiec bardziej od wywołania w widzu strachu, powinien trzymać w niepewności (z angielskiego thrill, czyli elektryzować). Źródłem niepokoju nie jest świat nadprzyrodzony, lecz otaczająca bohaterów rzeczywistość. I choć granica między filmem grozy a thrillerem jest płynna, „Wyspa zaginionych” daje się zakwalifikować jako thriller.
Prześladujące bohaterkę demony tkwią bowiem w niej samej, a sceny nierzeczywiste są projekcją jej wyobraźni. Nie ma się jednak czemu dziwić. Maria (Elena Anaya) podczas podróży promem traci syna. Zginął czy zaginął – przez dłuższy czas nie jest jasne. Odpowiedzi na to pytanie nie daje identyfikacja zwłok, widz nie zobaczy bowiem ciała. A bohaterka nie wydaje się wiarygodna, ponieważ znajduje się w tak dużym szoku, że możliwe jest wypieranie przez nią śmierci syna. Wyjaśnienie dadzą dopiero testy DNA, jednak trzeba na nie poczekać kilka dni. Przez ten czas Maria zostaje niejako uwięziona na tytułowej wyspie. Nieprzyjazne, kamieniste plaże, odludne tereny, nieustannie wiejący wiatr, obskurny hotel złożą się na scenerię niemal idealną, by popaść w obłęd…
Akcję filmu wypełniają sceny, w których pozornie niewiele się dzieje: uciążliwe jazdy samochodem wąskimi ulicami wyspy czy najróżniejsze sposoby zabijania czasu przez Marię: pływanie w morzu i opalanie się na plaży. Typowe czynności Gabe Ibáñez umiejętnie przeplata motywami zasiewającymi w widzu ziarno niepokoju. Choćby wtedy, gdy Maria, przetrząsając prom w poszukiwaniu syna, znajdzie martwego ptaka, albo kiedy podczas kąpieli pod prysznicem popłynie jej z nosa krew.
Reżyser akcję rozwija niespiesznie, pozwalając delektować się plenerami i sprawiając, że widz powoli przesiąka nieprzyjaznym klimatem wyspy. Podobnie, jak ma to miejsce w przypadku Marii. Odrętwiałej, niemającej ochoty na rozmowy, stopniowo zamykającej się w sobie. Ciężko powiedzieć, czy pogrążającej się w szaleństwie, czy po prostu konsekwentnie wierzącej, że jej syn żyje. I właśnie ta niewiadoma stanowi największy walor wtórnej, poskładanej z elementów znanych z podobnych obrazów, „Wyspy zaginionych”.



Tytuł: Wyspa zaginionych
Tytuł oryginalny: Hierro
Reżyseria: Gabe Ibáñez
Scenariusz (film): Javier Gullón
Rok produkcji: 2009
Kraj produkcji: Hiszpania
Dystrybutor (kino): Kino Świat
Data premiery: 20 sierpnia 2010
Czas projekcji: 94 min.
Gatunek: thriller
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Ekstrakt: 50%
powrót do indeksunastępna strona

80
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.