powrót do indeksunastępna strona

nr 07 (XCIX)
wrzesień 2010

Zagrywka dowcipem
Pascal Chaumeil ‹Heartbreaker. Licencja na uwodzenie›
Idiotycznie nazwany w Polsce „Heartbreaker. Licencja na uwodzenie” czyli debiut kinowy twórcy telewizyjnego, Pascala Chaumeila, okazuje się przeciwieństwem swojego tytułu: autentycznie zabawny, inteligentny oraz sprawnie balansujący na granicy przesady i autoparodii. Pozytywne wrażenia gwarantuje również znakomity Romain Duris i naturalna Vanessa Paradis. Nareszcie dobra komedia na lato?
Zawarto¶ć ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Pomysł wyjściowy filmu jest absurdalny, ale reżyser i aktorzy rozwijają go w burleskową komedię splatającą motywy slapstickowe z zabawnymi sytuacjami i dialogami. Nie ma mowy o udawaniu rzeczywistości i przekonywaniu widzów o wartości dramatycznej gatunku stricte bajkowego, jakim komedia romantyczna na pewno jest. Główny bohater, Alex Lippi, trudni się oryginalnym fachem – rozbija związki na zlecenie. W wyniku problemów finansowych jest zmuszony przyjąć intratne, ale trudne zadanie odwiedzenia od ślubu niejakiej Juliette zakochanej w angielskim bogaczu. Oczywiście ogólny rozwój wypadków i zakończenie można z łatwością przewidzieć, bo stanowią nieodzowny element gatunku, ale o wartości „Heartbreakera” świadczy wszystko to, co dzieje się od punktu wyjścia po tradycyjny happy end. Pascal Chaumeil znalazł fantastycznych aktorów, którym chce się kibicować niezależnie od uczciwości ich intencji, a serię wydarzeń wypełniającą środkową część filmu oparł na wyważonym komizmie czyli na tym, co dobry rom-kom mieć powinien. I dlatego „Heartbreaker” dobrym rom-komem zdecydowanie jest.
Podstawową zaletą „L’Arnacoeur” jest Romain Duris. Aktor, znany w Polsce przede wszystkim ze „Smaku życia” i „Zakochanego Moliera”, sprawdza się tak w repertuarze dramatycznym, jak i komediowym. W przypadku „Heartbreakera” samodzielnie nakręca humor wielu sytuacji i wyciska maksimum potencjału z wszystkich momentów parodiujących gatunek. Nie próbuje za wszelką cenę odgrywać roli kinowego amanta, lecz potrafi dla kreacji aktorskiej trochę się wygłupić i pobłaznować. Dzięki temu postać Alexa szczerze bawi i angażuje. Sceny, w których Duris podśpiewuje „Wake Me Up Before You Go-Go” grupy Wham! lub stara się powielić taniec Patricka Swayze’ego z „Dirty Dancing” wywołują przynajmniej uśmiech na twarzy, jeśli nie całkowite rozbawienie. Durisowi dzielnie sekundują Julie Ferrier i Jacques Frantz jako „wspólnicy w zbrodni”, którzy stawiają na lekko przerysowany komizm. Z kolei Vanessa Paradis w roli czarowanej Juliette wyhamowuje szarżę komediową kolegów z planu, stając się ostoją wiarygodności wątku romantycznego filmu.
Romans pojawia się w „L’Arnacoeur” dość późno, ale na szczęście nie sprawia wrażenia wciśniętego na siłę i z przymusu. Stopniowo absurd zostaje zastąpiony przez subtelną romantyczność pozbawioną wielkich deklaracji i niewiarygodnych wyczynów. Zabawa nie zostaje jednak w żaden sposób zduszona przez rozterki natury uczuciowej – aż do ostatniej sceny jest lekko, śmiesznie i przyjemnie. Chaumeil ewidentnie nie ma ambicji na stworzenie filmu przełomowego dla gatunku, ale stawia na solidną rozrywkę. Łącząc sympatycznych bohaterów z błyskotliwym humorem, akcją i dystansem do wszystkich wydarzeń rozgrywających się na ekranie, nie zmienia historii komedii romantycznej, ale na pewno udowadnia, że ten gatunek jeszcze dyszy i może doskonale bawić czyli spełniać swoją podstawową rolę.
„Heartbreaker” to nie tylko świetna zabawa w warstwie słownej i aktorskiej, ale także niezły kąsek dla widzów spragnionych ładnych widoków i atrakcyjnych filmowych lokacji. Akcja rozgrywa się w pięknym Monte Carlo, w bogatym środowisku luksusowego hotelu, drogich sklepów i wykwintnych restauracji. Protagoniści prezentują się równie mile dla oka jak ich otoczenie, a i coś przyjemnego dla ucha również się znajdzie – ścieżkę dźwiękową wypełniono melodyjnymi piosenkami anglojęzycznymi, które jednak wychodzą poza kiczowaty standard.
Chaumeil przypomina również swoim filmem, że Francuzi wciąż umieją robić udane komedie, w których aktorzy służą fabule, a nie odwrotnie. „Heartbreaker” stawia poprzeczkę dużo wyżej niż przeciętny, pokazywany niedawno w polskich kinach, „Kobiety na Marsie, mężczyzna na Wenus”, bo nie stawia sobie zadania odkrywania prawd o związkach, tylko rozluźnienia widzów dobrą zabawą. W ten sposób osiągnięty efekt jest więcej niż zadowalający.



Tytuł: Heartbreaker. Licencja na uwodzenie
Tytuł oryginalny: L'arnacoeur
Reżyseria: Pascal Chaumeil
Rok produkcji: 2010
Kraj produkcji: Francja, Monako
Dystrybutor (kino): Monolith
Data premiery: 13 sierpnia 2010
Czas projekcji: 105 min.
WWW: Strona
Gatunek: komedia
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Ekstrakt: 70%
powrót do indeksunastępna strona

79
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.