Wielu zachodnich krytyków ogłosiło triumfalny powrót Francisa Forda Coppoli do wielkiej filmowej formy. Niestety, byli w błędzie.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Dziś naprawdę trudno w to uwierzyć. W latach 70. Francis Ford Coppola nakręcił 4 filmy, które łapią się do praktycznie każdego rankingu 100 najlepszych filmów świata. Mowa oczywiście o dwóch częściach „Ojca chrzestnego”, „Czasie apokalipsy” i „Rozmowie”. A potem? Potem nagle kosmici podmienili Coppolę na jego klona – bo chyba tylko tak można wyjaśnić dramatyczny, wręcz przerażający spadek formy. Owszem, zdawały się filmy przyzwoite – „Peggy Sue wyszła za mąż”, „Cotton Club”, „Ojciec chrzestny III” (który, gdyby nie dwie genialne części i rola Sophii Coppoli pewnie byłby lepiej oceniany), owszem „Dracula” zrobił – głownie dzięki warstwie wizualnej – nieco szumu, trudno jednak pojąć sens takich dzieł jak „Jack”, czy niedawna „Młodość stulatka”. Tak czy inaczej – żaden z tych obrazów nie przypominał przejawów geniuszu sprzed 30-40 lat, sprawiając wrażenie, jakby był przygotowany przez całkiem przeciętnego twórcę. Mimo wszystko modne staje się więc czekanie na kolejny film Coppoli. Nie dlatego, że są jakieś racjonalne przesłanki, by sądzić, że jest na co czekać, ale dlatego, że każdy ma ochotę napisać wielki tytuł „Powrót mistrza do wielkiej formy”. Pretekstem do takiego teksu miał być najnowszy, wysmakowany, ponoć autobiograficzny „Tetro”. I choć część krytyków (zwłaszcza amerykańskich) ogłosiła, że wrócił stary, dobry Coppola, są oni w błędzie. Co zresztą tym razem na szczęście nie oznacza, że filmu nie da się oglądać. Na pewnym poziomie „Tetro” jest całkiem interesującą opowieścią, pewne pomysły reżysera są ciekawe, nie ma się po seansie wrażenia zmarnowania dwóch godzin życia. Ale jednak pozostaje irytacja na twórcę, który robi praktycznie szkolne błędy. Fabularnie „Tetro” jest stosunkowo nieskomplikowaną sagą rodzinną. Tytułowy bohater, utalentowany, choć niespełniony dramaturg, ucieka do Buenos Aires, by wyrwać się spod wpływu ojca dyrygenta, apodyktycznego geniusza. W Argentynie marnotrawi swój talent, porzuciwszy nieskończoną sztukę o swym ojcu i żyjąc w gniewie i frustracji. Jedynie piękna psychoterapeutka (znana z „I twoją matkę też” i „Labiryntu Fauna” zjawiskowa Maribel Verdú) widzi w Tetro wielki talent i próbuje zapanować nad jego ciężkim charakterem, Katalizatorem przemian będzie wizyta młodego 18-letniego brata głównego bohatera – tajemnice rodzinne wyjdą na jaw, a Tetro będzie musiał określić swoją przyszłość. „Tetro” to przerost formy nad treścią. Forma jest wyszukana – czarno białe zdjęcia (kolor tylko w retrospekcjach), stylistyczne nawiązania do klasycznego kina lat 50. do kinematografii włoskiej, do wcześniejszych dzieł samego Coppoli, do różnych innych dzieł, które tylko filmoznawca z tytułem profesorskim może wychwycić. Reżyser wyraźnie chciał powrócić do swych młodzieńczych marzeń – ambitnego, wysmakowanego, osobistego kina autorskiego. „Tetro” nie jest wolne od nawiązań autobiograficznych – ojciec Coppoli był również znanym muzykiem, relacje w rodzinie były skomplikowane (choć zapewne nie aż tak, jak w filmie). Trudno jednak nazwać film jakąś osobistą wypowiedzią twórcy na temat swego życia. To raczej inspiracja do opowieści o różnorodnych relacjach, niż prawdziwa potrzeba serca, by rozliczyć przeszłość. Gdy zdejmie się wizualną otoczkę, król okazuje się być nagi. Rodzinna saga nie przekracza złożonością telenoweli, psychologia bohaterów jest papierowa, pewne rozwiązania przewidywalne. Co gorsza, im dalej w las, tym gorzej Coppola panuje nad swym materiałem. Wyprawa na argentyński festiwal teatralny przenosi film w rejony coraz bardziej surrealistyczne, kładzie go zaś finałowa scena. Scena, która nie wnosi kompletnie żadnych nowych informacji do fabuły, natomiast jest przerysowana, pompatyczna i do bólu zębów pretensjonalna. I chociaż są w „Tetro” momenty warte uwagi, budzące szczere emocje widza, to wydaje się, że zawiodła ręka reżysera, który nie potrafił zapanować nad swym materiałem i nadać mu spójną formę.
Tytuł: Tetro Rok produkcji: 2009 Kraj produkcji: Argentyna, Hiszpania, USA, Włochy Data premiery: 3 września 2010 Czas projekcji: 127 min. Gatunek: dramat Ekstrakt: 50% |