„Littlerock” to homofobia, alienacja, szok kulturowy i tuzin innych problemów społecznych na ponurym wygwizdowie w Kalifornii. Do tego estetyzujące ujęcia plenerów, muzyka indie w tle i Japończycy, a to wszystko w jedyne 87 minut. No właśnie…  |  | ‹Littlerock›
|
Rodzeństwo Japończyków, Atsuko i Rintaro, jadą przez San Francisco do Manzanar. Po drodze psuje im się samochód i lądują w Littlerock, prowincjonalnym miasteczku, w którym, według słów Atsuko: „nic nie ma, jest gorąco i wszędzie jest daleko”. W wyniku zbiegu okoliczności trafiają na imprezę, na której poznają Cory’ego, a także resztę miejscowej młodzieży. Rintaro, kiedyś zafascynowany Ameryką i lepiej mówiący po angielsku, czuje się nieswojo w nowym otoczeniu. Atsuko radzi sobie znacznie lepiej od brata, nadrabiając braki językowe intuicją. Wkrótce dochodzi do kłótni: Rintaro jedzie dalej, Atsuko zostaje sama. Trzeba mieć pecha, by podczas zwiedzania Ameryki utknąć w Littlerock, ale jeszcze gorzej jest tkwić w nim od urodzenia. Jakże odrażające jest to miejsce: brzydkie, jałowe przestrzenie, brzydkie domy z dykty, a nade wszystko brzydcy ludzie, skaczący sobie do oczu z byle przyczyny. Atsuko wydaje się tego nie zauważać; jej podoba się w Littlerock. Wszystko jest nowe, ludzie są dla niej mili, przyjaźnie nawiązuje się znacznie łatwiej, niż w Japonii. Bez wątpienia można to po części przypisać temu, że będąc „nową” dziewczyną o egzotycznej urodzie w znudzonym sobą środowisku, Atsuko skupia na sobie uwagę mężczyzn. Poza tym jednak, pomimo szczątkowej znajomości angielskiego, bardzo dobrze porozumiewa się z miejscowymi. Porównując zachowanie jej i Rintaro, nietrudno zauważyć, że komunikacja nie polega jedynie na znajomości języka; równie ważna jest umiejętność wczucia się w rozmówcę. Rintaro znacznie lepiej „rozumie” Amerykanów, ale, ponieważ brak mu „niemęskiej” empatii, nie ma pojęcia, o co im chodzi. Wrażenia z podróży są pochodną tego, co spotyka nas w danym miejscu. Rintaro, zestresowany rolą przewodnika i opiekuna siostry, a także ogólnym poczuciem zagubienia, pała coraz większą niechęcią do Littlerock. Jego ocena tego miasta opiera się na fałszywych przesłankach, w dużej mierze jest jednak słuszna. Littlerock to złe miejsce, kwintesencja amerykańskiej pipidówy, w której odstawanie od reszty może nam nie wyjść na zdrowie. Może, ale nie musi; nienawiść ma wiele pseudouzasadnień i podtypów, ale w ostatecznym rozrachunku liczy się tylko widzimisię agresora. Ładna japońska turystka jest w Littlerock mile widzianym gościem, ale nielegalnego imigranta toleruje się dopóty, dopóki traktuje miejscowych z należną rewerencją. Cory, najbliższy przyjaciel Atsuko i Rintaro, to egzaltowany, wrażliwy chłopak o artystycznych ambicjach i dziewczęcej urodzie, ale dla miejscowych homofobów (w tym własnego ojca) równie dobrze mógłby wywijać tęczową plagą na Paradzie Równości; jest „pedałem”, ponieważ nie spełnia wymogów tradycyjnego wzorca męskości, orientacja seksualna to sprawa drugorzędna. Trzeba jednocześnie zaznaczyć, że ofiary uprzedzeń nie stronią od kierowania się nimi we własnym życiu; być może nawet są na nie bardziej podatne od „normalnej” większości. Cory nie lubi czarnoskórych, ponieważ został raz pobity przez jednego z nich; do tego pomiata pracującym na czarno kucharzem, Francisco. Ten nie pozostaje dłużny, wymyślając mu od „pedałków”.  | ‹26 Warszawski Festiwal Filmowy›
|
„Littlerock” to film o alienacji i skazanych na niepowodzenie próbach znalezienia swojego miejsca na Ziemi. Początkowo podział wydaje jest prosty: Atsuko i Rintaro to przybysze, reszta, poza Francisco, jest stąd. W trakcie filmu dowiadujemy się jednak, jak wyobcowanym można być w Littlerock, będąc teoretycznie wśród swoich. Pod koniec zaś jasny staje się cel podróży Rintaro i Atsuko: w Manzanar znajduje się muzeum powstałe na miejscu obozu internowania z czasów Drugiej Wojny Światowej. Dziadek Rintaro i Atsuko mieszkał kiedyś w Ameryce, ale po ataku na Pearl Harbor został, wraz z tysiącami innych Amerykanów pochodzenia japońskiego, uznany za element niepożądany i internowany. Po uwolnieniu wrócił do Japonii. Ten wstrząs odbił się na historii całej rodziny. Dziadek i ojciec musieli mieć problemy z przystosowaniem się z powrotem do życia w Japonii; być może nigdy nie przestali czuć się jak przybysze we własnym kraju. Rintaro i Atsuko, każde na swój sposób, tęsknią do Ameryki. Zapewne za każdym razem, kiedy spotyka ich w Japonii coś złego, zastanawiają się, jak ułożyłoby się ich życie, gdyby rodzina pozostała w kraju znanym z opowieści ojca. Na miejscu okazuje się jednak, że wrośli już w kulturę japońską i rzeczywista Ameryka jest dla nich obcym krajem, w którym czują się jak turyści. Co właściwie jest nie tak z „Littlerock”? Aktorzy w porządku, tematyka frapująca, dobre zdjęcia, ładna ścieżka dźwiękowa… Dlaczego tylko 65%? Odpowiedź jest prosta: wszystkiego mamy tu za dużo. Homofobia, ksenofobia, rasizm, alienacja, szok kulturowy, internowania po Pearl Harbor – każde z tych haseł spokojnie wystarczy na osobny film. Zamiast tego zebrane są w jednym, zresztą bardzo kameralnym, którego znaczną część stanowią estetyzujące sekwencje zdjęć plenerowych z melancholijną muzyką w tle. W pozostałej przestrzeni robi się tłok, ważne kwestie są zaledwie sygnalizowane i porzucane na rzecz kolejnych. Mimo wszystko jest to dobry film, a jeśli ktoś lubi wyżej wymienione sekwencje, może go wręcz zaliczyć do wybitnych. Na krótko przed wizytą w Manzanar Atsuko spotyka w Ameryce pierwsza przykrość: dowiaduje się, że dla chłopaka, w którym się zakochała, była tylko przygodą. Przeznaczony dla niego pożegnalny prezent, jakby w geście solidarności, podrzuca Francisco. Rintaro oprowadza siostrę po muzeum, objaśniając jej ekspozycje i starając się wzmocnić w niej poczucie przynależności narodowej. Nie wiadomo, na ile mu się tu udaje, na pewno jednak Atsuko jest w stanie lepiej zrozumieć to, przez co przeszli jej krewni. Potem dzwoni do Cory’ego i, chociaż wciąż nie rozumieją wypowiadanych przez siebie słów, oboje zaczynają płakać. Dlaczego? Czyżby Atsuko tak bardzo spodobało się w Stanach, że nie chce z nich wyjeżdżać? Czy wręcz przeciwnie, płacze nad utraconymi złudzeniami, nad mityczną Ameryką, w której miało być lepiej? A może po prostu konieczność rozstania przypomniała im obojgu, jak bardzo samotni czują się w miejscach, z których pochodzą?
Tytuł: Littlerock Rok produkcji: 2010 Kraj produkcji: USA Czas projekcji: 84 min. Gatunek: dramat Ekstrakt: 60%
Cykl: Warszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy Miejsce: Warszawa Od: 8 października 2010 Do: 17 października 2010 |