powrót do indeksunastępna strona

nr 08 (C)
październik 2010

Autor
Bajka o samotnym jednorożcu
Pierre Coffin, Chris Renaud ‹Jak ukraść księżyc›
W dobie skomplikowanych, rozwarstwionych fabularnie animacji pełnych nawiązań popkulturowych i prób odzwierciedlenia rzeczywistości, „Jak ukraść księżyc” wygląda na tradycyjną, prostą jak drut bajkę z przesłaniem. Wbrew pozorom jest to główna cecha, która zachęca do oglądania perypetii Gru i jego słodkich podopiecznych. Bo chociaż przewidzieć zakończenie nie jest trudno, zabawa dla małych i dużych stoi na całkiem wysokim poziomie.
Zawarto¶ć ekstraktu: 60%
‹Jak ukraść księżyc›
‹Jak ukraść księżyc›
Zabierając się za oglądanie „Jak ukraść księżyc”, nie wolno łudzić się, że zobaczymy arcydzieło na miarę poczynań wytwórni Pixar. Film twórców „Epoki lodowcowej” nie oferuje tak barwnej animacji jak „Toy story 3”, tak ogromnych wzruszeń jak „Odlot”, ani tak ciekawych pomysłów jak „Ratatuj”. Ma jednak własny niepowtarzalny charakter, wyróżniającego się bohatera, sympatyczne postaci drugoplanowe, solidny i uniwersalny humor oraz mocno wyeksponowane przesłanie.
Protagonista, geniusz zła Gru, chce spełnić marzenie z lat dziecięcych i polecieć w kosmos. Z racji wymagającego stanowiska naczelnego złoczyńcy postanawia przy okazji podreperować nadwątloną przez dokonania konkurencji reputację i ukraść tytułowy księżyc. Żeby osiągnąć cel, bierze pod opiekę trzy urocze sierotki, które mają pomóc mu dostać się do domu rywala, niejakiego Wektora, dysponującego koniecznym sprzętem dla operacji przywłaszczenia sobie księżyca. Nietrudno dociec, że Gru nie jest wcale takim wrednym czarnym charakterem, na jakiego wygląda na pierwszy rzut oka, a towarzystwo dziewczynek zmieni jego postawę życiową. I o tym jest cały film: o rodzinie.
Wykorzystując motyw stereotypowego złoczyńcy, twórcy mogli sięgnąć po cały worek nawiązań do negatywnych postaci popkultury i przejechać przez całą fabułę na aluzjach do innych historii. Nie ulegli jednak pokusie i zastosowali humor sytuacyjny, ograniczając się jedynie do luźnych skojarzeń. W centrum uwagi znajduje się przede wszystkim fabuła i przemiana głównego bohatera. Rywalizacja między Wektorem a Gru o księżycową zbrodnię daje możliwości w zakresie dynamicznej akcji, natomiast wątek małych podopiecznych protagonisty ma potencjał komediowy i jednocześnie dostarcza wzruszeń. Gdyby nie fantastyczne postaci małoletnich bohaterek, „Jak ukraść księżyc” z pewnością nie sprawiałby tak wielkiej przyjemności. Tymczasem dziewczynki są charakterne i nieprzewidywalne, a ponadto potrafią zmiękczyć nie tylko Gru, lecz także widza. Sytuacje dotyczące relacji bohatera z podopiecznymi mają – w zależności od kontekstu – ładunek komiczny lub emocjonalny, bo dotykają kwestii uniwersalnej i bliskiej każdemu z nas – rodziny i wydarzeń, zabawnych lub chwytających za gardło, które wszyscy rozumieją. Uderzenie w delikatne struny powoduje, że widz z chęcią daje się wciągnąć w świat przedstawiony na ekranie.
Komedia rodzinna zostaje w „Jak ukraść księżyc” zderzona z bajkową, nieco abstrakcyjną rzeczywistością akcji, złoczyńców, niesamowitych maszynerii i stworków. Na tej płaszczyźnie film kierowany jest przede wszystkim do dzieci, bo oferuje od groma dynamicznych sekwencji i cudownie odjazdowych pomysłów. Nie brakuje też komizmu, którego dostarcza mała armia pracowników Gru – żółtych, wielkookich minionków. Posługując się niezrozumiałym, bełkotliwym językiem lub milcząc, wzbudzają radość na wzór tej, która towarzyszyła wyczynom klasyków – Charlie’ego Chaplina czy Flipa i Flapa. W sekwencjach z minionkami króluje przede wszystkim slapstick i chociaż jest charakterystyczny dla całego filmu, w siedzibie minionków gra zdecydowanie pierwsze skrzypce. Jest śmiesznie i, co zaskakujące, spójnie. Początkowo trudno uwierzyć, że można połączyć historię o przemianie podyktowanej miłością ze slapstickową akcją w kosmicznych klimatach. Jak widać – można.
Nie jest jednak tak, że „Jak ukraść księżyc” może równać się z najlepszymi animacjami. Niestety, animacja to nie tylko fajne pomysły, wysokiego poziomu humor, wciągająca fabuła i bohaterowie, ale także, a nawet przede wszystkim, obraz. Koncepcja plastyczna w „Jak ukraść księżyc” pozostawia wciąż wiele do życzenia. Po pewnym czasie zaczyna brakować wirtuozerii wizualnej Pixara, a szkoda, bo mnogość zabawnych pomysłów aż się prosi o malowniczą ilustrację na miarę współczesnych animacji. Szwankują też prawdziwe czarne charaktery filmu – zamiast naprawdę barwnego przeciwnika, Gru musi walczyć z wychudzonym, irytującym pędrakiem. A skoro Wektor symbolizuje to, co główny bohater musi poświęcić dla dziewczynek, to średni to wysiłek i marna motywacja, trzeba powiedzieć. Zwłaszcza, że błyskawiczne przemiany bohaterów dało się kupić kiedyś, teraz wszystko wymaga logiki i zasad prawdopodobieństwa.
Wciąż jednak „Jak ukraść księżyc” prezentuje się bardzo dobrze pod kątem fabularnym i komediowym. Mądre przesłanie może zaszczepić w najmłodszych widzach szacunek dla wartości rodzinnych, starszym uświadomić i przypomnieć, co liczy się w życiu. A do tego tona rozbawienia po ciężkim dniu – gwarantowana!



Tytuł: Jak ukraść księżyc
Tytuł oryginalny: Despicable Me
Scenariusz (film): Ken Daurio, Cinco Paul
Rok produkcji: 2010
Kraj produkcji: USA
Dystrybutor (kino): UIP
Data premiery: 20 sierpnia 2010
Czas projekcji: 95 min.
WWW: Strona
Gatunek: animacja, familijny, komedia
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Ekstrakt: 60%
powrót do indeksunastępna strona

85
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.