powrót do indeksunastępna strona

nr 08 (C)
październik 2010

Autor
Trochę pieprzu, trochę dziegciu, zero lukru
Nanette Burstein ‹Stosunki międzymiastowe›
Jeśli ktoś mówił, że sprawdzonych schematów nie można odświeżyć, po obejrzeniu „Stosunków międzymiastowych” Nanette Burstein powinien zmienić zdanie. Reżyserka wykorzystała wytarty do bólu szablon komedii romantycznej i skonstruowała go na nowo, nie obawiając się pikantnych dowcipów, odrobiny realizmu oraz nieco prawdziwszych – nie bajkowych – sytuacji. Dla wrogów miłosnej słodyczy – jak znalazł!
Zawarto¶ć ekstraktu: 70%
‹Stosunki międzymiastowe›
‹Stosunki międzymiastowe›
W komediach romantycznych występują motywy z historii o Kopciuszku i powieści sentymentalnych: poznanie, uczucie, przeszkody, przemiana, z założenia wzruszające szczęśliwe zakończenie. Oczywiście świat, w którym żyją bohaterowie, jest ładniejszy, bogatszy, grzeczniejszy i bardziej kolorowy, co znaczy, że nie uświadczymy w nim problemów z życia wziętych, przeciętniactwa w przedstawieniu postaci, przekleństw lub otwartej erotyki. W „Stosunkach międzymiastowych” wszystkie te klasyczne elementy zostały wywrócone do góry nogami, więc na ekranie króluje pieprzny humor, wulgarny – ale nie przesadzony – język oraz zwyczajni bohaterowie ze zwyczajnymi ambicjami i problemami. Wprawdzie całość ubarwiono wyolbrzymieniem, ale wprowadzono je w celu osiągnięcia efektu komediowego, więc nie sposób traktować go jako zaburzenia koncepcji filmu. W końcu to nie dramat, tylko wciąż komedia romantyczna!
Garett i Erin spotykają się w Nowym Jorku. Po wspólnym wieczorze w barze spędzają ze sobą niezobowiązującą noc i postanawiają kontynuować znajomość, chociaż Erin już wkrótce wyjeżdża na drugi koniec Stanów Zjednoczonych. Gdy nadchodzi dzień rozłąki, para decyduje się na związek na odległość, co niesie ze sobą mnóstwo kłopotów i komplikacji. Pasmo mniej lub bardziej zabawnych wydarzeń znajduje ujście w, niestety, nieco wymuszonym finale, któremu jednak daleko do romantycznego lukru.
Główni bohaterowie to ludzie nieidealni: ładni, ale nie skończenie piękni, często lekkomyślni, pełni wad i niemałych lęków. Dzięki temu wydają się bliżsi przeciętnemu zjadaczowi chleba, niż wymuskani, piękni i bogaci bohaterowie tradycyjnych kom-romów. Ich związek rozwija się bez fabularnych trzęsień ziemi – przypomina raczej relację zwyczajnych ludzi, którzy chcieliby być razem, ale odległość i obowiązki im na to nie pozwalają. Spotkanie, poznawanie się bohaterów, a potem ich związek na odległość zostały pokazane przez Burstein bezpretensjonalnie, z werwą i odważnym humorem. Reżyser postawił na prostotę i komizm, ale jednocześnie wprowadził do swojego filmu nieco prawdy o współczesnych związkach, za co należy mu się szczera pochwała. „Stosunki międzymiastowe” okazują się w ten sposób bardzo aktualną komedią, bo mówiącą o miłości troszkę cynicznie, odrobinę ironicznie i na pewno z dystansem. Twórcy wykreślili z fabuły wielkie, oślepiające uczucie, które wypełnia całą rzeczywistość bohaterów. W filmie Burstein miłość jest tylko elementem składowym życia, koniecznym i wartościowym, ale składnikiem. Istnieją również inne ważne rzeczy – rodzina, wykształcenie, praca, zainteresowania, marzenia i ambicje. Nie da się żyć tylko uczuciem do partnera, a twórcy nie udają, że jest inaczej. Nie oznacza to oczywiście, że obniżają wartość miłości. Bynajmniej! Pokazują, że dzięki uczuciu wiele można znieść i zmienić w swoim życiu, ale zachowują cały czas podejście realistyczne. Burstein podkreśla, że nie wolno porzucać planów na siebie dla drugiego człowieka, bo potem możemy tego gorzko żałować. Docieranie się i zmiany – tak, zaniedbanie i porzucenie – nie.
Dzięki podobnemu podejściu „Stosunki międzymiastowe” unikają oczywistości i przewidywalności gatunkowej, a ponadto dodają coś nowego do konwencji. Rozwiązanie, dzięki któremu film Burstein zyskuje w kategoriach niegłupiej komedii, to na pewno przykrycie kwestii bardziej na serio dowcipem nie charakterystycznym dla komedii romantycznych. To humor na różnym poziomie: od ironicznych dialogów zaakcentowanych luzem i nonszalancją po żarty balansujące na granicy dobrego smaku. Nie zmienia to faktu, że – niezależnie od jakości – dowcipy śmieszą, chociaż czasem jest to śmiech z rodzaju tych, jakie puentują kiepskie anegdotki – nie wiadomo, czy bawi głupota czy treść żartu. Komediowym triumfem Burstein staje się jednak fakt, że wszystkie te gadki o obciąganiu i seks telefonie nie stanowią atrakcji samej w sobie, tylko pełnią funkcję sztafażu dla historii o ludziach i związkach w dzisiejszym świecie. Połączyć dwie płaszczyzny filmowe udaje się aktorom – Drew Barrymore i Justinowi Longowi. Naturalnie i zgrabnie portretują swoich bohaterów i, choć czasami dają się ponieść komediowej energii filmu, to wciąż pozostają postaciami godnymi sympatii i zainteresowania. Czy w tym gatunku da się przełamać jeszcze jakieś schematy? Na pewno tak. Niech tymczasem „Stosunki międzymiastowe” staną się drogowskazem dla twórców współczesnych, a zatem odważniejszych i sensowniejszych, komedii romantycznych.



Tytuł: Stosunki międzymiastowe
Tytuł oryginalny: Going the Distance
Reżyseria: Nanette Burstein
Zdjęcia: Eric Steelberg
Scenariusz (film): Geoff LaTulippe
Rok produkcji: 2010
Kraj produkcji: USA
Dystrybutor (kino): Syrena
Data premiery: 10 września 2010
Czas projekcji: 105 min.
WWW: Strona
Gatunek: komedia
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Ekstrakt: 70%
powrót do indeksunastępna strona

84
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.