Obsesją Edgara Alana Poego było pogrzebanie żywcem. Dziwactwem Felixa „Busha” Breazeala był pogrzeb za życia. Dziełem Aarona Schneidera jest „Aż po grób”. A wytyczona tymi trzema przykładami ścieżka prowadzi od skrajnych emocji do Hollywood.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
26 czerwca 1938 roku w Roane miał miejsce pogrzeb Felixa „Busha” Breazeala. Na uroczystość przybył dwunastotysięczny tłum z czternastu amerykańskich stanów. Kiedy kondukt żałobny dotarł do celu, ubrany w elegancki garnitur Felix, siadając w ręcznie robionej trumnie, uściskiem dłoni dziękował żałobnikom za przybycie. Wyprawiony za życia pogrzeb stał się medialną sensacją. Wydarzenie sprzed siedemdziesięciu lat stało się pretekstem do nowego filmu Aarona Schneidera. Jak na Hollywood przystało, zorganizowanie pogrzebu za życia nie mogło być, ot, dziwactwem starszego pana. Trzeba było nadać mu głębszy sens i dostarczyć spiskowej niemal motywacji. Filmowy Felix Bush (chwalony Robert Duvall) spędził życie w odosobnieniu. Samotność pozwoliła mu obmyślić i dopracować plan, jak w mistrzowski sposób odkryć największą tajemnicę swojego życia. Efekt potrzebny był ze względu na ilość uwikłanych w nią osób, których okazuje się więcej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Za wyszukaną formę opowieści bohater uznaje wspominki o nim samym podczas… stypy. Ta nie obejdzie się jednak bez poprzedzającego ją pogrzebu, toteż rozpoczynają się przygotowania do funeralnej hucpy. O jej jakość zadbają właściciel zakładu pogrzebowego Frank Quinn (Bill Murray) oraz jego pomocnik Buddy (Lucas Black), którzy – jak na przedsiębiorców przystało – zainteresowali się zaoferowaną przez Felixa sumą, niwelując rozważania nad moralnym aspektem zlecenia. Pieniądze nie zagłuszyły etyki pastora – do zaangażowania go w przedsięwzięcie należało upomnieć się o kilka zaległych przysług. Ekscentryczny pomysł intryguje już nie tylko samych zainteresowanych, ale także prasę o sporym zasięgu. W efekcie wydarzenie gromadzi zarówno lokalną społeczność, jak i ciekawskich spoza jej granic, a ekshibicjonistyczne wyznanie Felixa przeobraża się w spektakl, któremu dopisała widownia. Szkoda, że frekwencja nie jest wyznacznikiem jakości, bo film Schneidera jest niczym więcej jak tylko poprawną filmową konstrukcją. Interesująca historia i dobre aktorstwo to jedyne elementy wybijające się ponad poprawną muzykę, poprawne zdjęcia, poprawną reżyserię… Choć pogrzeb był wystawny, to od początku dało się odczuć, że trumna jest pusta.
Tytuł: Aż po grób Tytuł oryginalny: Get Low Rok produkcji: 2009 Kraj produkcji: Niemcy, Polska, USA Data premiery: 22 października 2010 Czas projekcji: 100 min. Gatunek: dramat, komedia Ekstrakt: 60% |