powrót do indeksunastępna strona

nr 09 (CI)
listopad 2010

26 WFF: Niedziela, 17.10
Ci, którzy po wczorajszym bankiecie zamykającym 26. WFF, dotarli dziś do kina, nie pożałowali tej wizyty. Nietypowy dokument („Mój porywacz”), głos w sprawie konfliktu turecko-kurdyjskiego („Dzieci z Diyarbakir”) oraz antykapitalistyczny „Win/Win” podtrzymały sobotnią poprzeczkę.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
„Mój porywacz” (reż. Mark Henderson, Wlk. Bryt. 2010)
Ekstrakt: 65%
W 2003 grupa turystów została uprowadzona przez marksistowską partyzantkę w Kolumbii. 101 dni horroru miało być gwarancją, że noga żadnego z nich nie przekroczy nigdy więcej granic rozdartego wewnętrznym konfliktem kraju. W niecały rok po uwolnieniu Mark otrzymał e-mail od jednego z porywaczy. Odpowiadając rozpoczął między nimi pięcioletnią korespondencję. Reakcja adresata na pierwszą wiadomość była wynikiem nie tyle niemożności poradzenia sobie z przeżytym dramatem, co nieświadomość powodów, dla których grupa została uprowadzona. Kiedy te stają się w miarę klarowne, Mark postanawia wrócić do miejsca porwania. Towarzyszy mu trójka osób z wcześniejszej, tragicznie zakończonej, wyprawy (z niemiecką turystką skontaktowała się na Facebooku uczestnicząca w porwaniu żona jednego z kidnaperów). Konfrontacja z oprawcami przeplatana jest fragmentami dzienników z 2003 roku, dzięki temu możemy sprawdzić, w jakim stopniu bohaterom udało się poradzić z przeżytą traumą. Okazuje się, że tej nie sposób się wyzbyć. Ten banalny wniosek jest niestety jedynym płynącym z tego ciekawego dokumentu.
„Dzieci z Diyarbakir” (reż. Miraz Bezar, Niemcy, Turcja 2009)
Ekstrakt: 75%
Film Bezara to niewyszukana, a mimo to frapująca, opowieść o konflikcie Turków i Kurdów. Osadzona w stolicy tureckiego Kurdystanu akcja, choć wyzbyta jest sensacji, to jednak szokuje. Podczas rutynowej, wydawałoby się, kontroli zastrzeleni zostają rodzice Gulistan i Firata. Samochodem drogówki zamiast policjantów posłużyli się bowiem członkowie nielegalnej (choć powołanej przez turecki rząd) organizacji paramilitarnej, wyniszczającej mniejszość kurdyjską. Początkowo dziećmi zajmuje się ciotka. Jednak załatwiając papiery wyjazdowe do Szwecji, przepada bez wieści. Pozbawieni środków płatniczych młodociani bohaterowie lądują na ulicy. Ta prosta fabuła nabiera w przedstawionych przez Bezara realiach nowego znaczenia. Jej rolą nie jest tu sygnalizowanie biedy, ale pokazanie jak do niej dochodzi. W Turcji kurdyjskie wsie są palone, a w mniejszych miastach odpowiednie organizacje mordują wyżej usytuowanych w hierarchii społecznej Kurdów. Ludziom nie pozostaje nic innego jak masowa migracja do większych miast, gdzie mogą utworzyć silniejszą wspólnotę narodowej mniejszości. Bezar wykazał się dużą odwagą kręcąc film w całości w języku kurdyjskim. Publicznie przyznał się do drobnego kłamstwa, które umożliwiło mu pozyskanie zezwolenia na rozpoczęcie zdjęć. Powstało dzieło przejmujące, wykorzystujące najprostsze środki (bieda, głód, śmierć, prostytucja etc.) do pokazania skomplikowanej sytuacji wewnątrzpaństwowej Turcji. Parafrazując tytuł jednego z telewizyjnych programów, z czym do Unii? W tym wypadku nie ma ono jednak ironicznych konotacji.
„Win/Win” (reż. Jaan van Heusden, Holandia 2010)
Ekstrakt: 70%
Ivan jest matematycznym geniuszem. Na co dzień gra w tryktraka, w sklepie zgaduje kwoty paragonu, by w końcu okazać się złotym dzieckiem maklerskiego biura. Dzięki niemu firma osiąga wysokie zyski, za co bohater dostaje wspaniałe mieszkanie. Wydawałoby się, że wszyscy są zadowoleni i że każdy w tej symbiotycznej relacji chciałby trwać jak najdłużej. Jak to jednak w kapitalizmie bywa, okazuje się, że pieniądze szczęścia nie dają. Bowiem o ile Ivan świetnie radzi sobie w świecie liczb, o tyle zupełnie nie wychodzą mu relacje międzyludzkie. Są co najmniej dwie osoby, na których mu zależy – sekretarka i współpracownik z Korei, któremu grozi deportacja do Seulu przy kolejnym potknięciu. Pierwszą udaje mu się nawet pozbawić ubrania, mimo to miłość i tak nie przychodzi (nawet ta fizyczna). Drugiemu nie uda się pomóc – firma pozbędzie się go jak niepotrzebnego odpadka. W akcie zemsty Ivan spróbuje firmę sabotować, jednak 12 milionowa strata, do której doprowadzi, przeobrazi się w 18 milionowy zysk. Ta gorzka komedia co prawda nie odkrywa przed widzem niczego nowego, jednak dzięki postaci Ivana, znakomicie zagranego przez Oscara van Rompaya, przeżywamy znane prawdy niczym nieobjawione.



Cykl: Warszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy
Miejsce: Warszawa
Od: 8 października 2010
Do: 17 października 2010
WWW: Strona
powrót do indeksunastępna strona

151
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.