powrót do indeksunastępna strona

nr 09 (CI)
listopad 2010

Linia oporu
ciąg dalszy z poprzedniej strony
Ugryzł mnie w nocy pająk
Kto będzie nowym Bondem
To jest właśnie twój content!
To jest twój sens życia.
A teraz odejmij strachy finansowe (one znikną). I odejmij rodzinę (ona zniknie).
Z reszty – ile procent nie zostało wyprodukowane przez nas, przeze mnie?
Ale szczerze.
Qqsyn patrzy w noc, słucha odgłosów zasypiającej wsi, przechylił głowę.
Po co żyć. Czytałem. Znam. Jedyny problem wagi ciężkiej: samobójstwo. Skoro i tak wszyscy umieramy. Skoro przemija uśmiech dziecka, pamięć uśmiechu i ten torcik pyszny. A nawet jak nie przeminą – są tylko uśmiechem, pamięcią, tortem, nic nie znaczą same przez się. Więc po co kolejny dzień, tydzień.
Paweł zabija komara.
Powiem ci, po co. Bo w weekend wypuszczamy wam nową plaję i już cię na nią nakręciliśmy, ty już na nią czekasz. Gdybyśmy nie potrafili nakręcić, to by nas nie najmowali. (Najęliby kogo innego). Więc nakręcamy, a jak się uodpornicie, to nakręcimy inaczej, lepiej; my albo inni my.
Po to. Po to właśnie.
Nie. Nie kupuję tego, Paweł.
Ale to prawda. TAKI JEST SENS ŻYCIA. To właśnie przeczołguje ludzi od wieczora do wieczora, od weekendu do weekendu.
Content z naszych mózgów.
Krew kreatywów.
Teraz coś chyba jednak przebiło się przez zasłonę. Qqsyn unosi wzrok, opuszcza, unosi, opuszcza.
Paweł czyta to spojrzenie starego kumpla: Biedaku. Co oni tam z tobą. Masz pieniądze, nie masz życia. Sympathy Link +5.
Paweł wie, że Qqsyn więcej nie jest w stanie zrozumieć. (Po drugiej stronie Lagrange’a). Choćby się napruł wazopresynoidami po uszy. Nie ma takich doświadczeń w swoim życiu, do których mógłby przypiąć słowa Pawła, nawet najbardziej precyzyjnie dobrane.
Więc Paweł zatrzymuje je dla siebie. Patrząc w noc. (Szczeka pies, klekoczą drzwi stodoły).
Taka jest prawda, mon ami. Przyszłość nie do ominięcia. Też tam trafisz. A jeśli nie ty, to twoje dzieci.
To jedyny biznes, który zachowa rację bytu, gdy już wszystko będzie tanie, luksusowe i bezpieczne. Tego, co naprawdę oryginalne, nie wymłóci ze starych danych żadna moc obliczeniowa.
Jedyny biznes w nieskończoności: produkcja sensów życia.
My je produkujemy. My dla was. Żebyście do reszty nie zatonęli w nolensum.
My my my. Dzień po dniu. Wyżymając do cna neurony. Spuszczając spermę z duszy. Rwąc sobie zęby z dupy.
Masz.
Ale Paweł nic już nie mówi. Idzie po wódkę.
Siedzą i piją.
Bladolice demony o skrzydłach z celuloidu pochylają się nad nimi, smutno uśmiechnięte. Duch zardzewiałego Ursusa płynie wskroś stodoły i obejścia. Duje wicher bimbrowy.
Soundtrack: Grande Valse Brillante a-moll Chopina.
Przymknąwszy oczy, Paweł widzi wyraźnie:
Andrzej jest nauczycielem polskiego w powiatowym gimnazjum. Zada to dzieciakom na esej. I za sezon cały kompleks wróci do Pawła, do Gejzeru, będą budować żądze i popyty na dramie kreatywów i demaskacji plastowego ideolo. Widzi fabuły, mody, pakiety emocjonalne, dizajny, kontesty i rekontesty i bunty kolorowe.
Praca to jest to, co robi, gdy się zapomni.
Fragment 2
Paweł zaś nie miał ambicji.
Pawłowi się nie chciało.
Nie chciało się chodzić do szkoły, nie chciało się uczyć. Ganiał po polach i lasach okolicznych, gapił się w telewizję, podpatrywał sąsiadów, bawił się w wiedźminy, gangsterów i zombies, bawił się, bawił się wszystkim. Z Andrzejem, z innymi dziećmi wsi.
Było ich kilkanaścioro. (W każdej wsi jest). Zbierali się i rozpraszali w skurczach i rozkurczach spontanicznej dynamiki stada. Jak psy bezpańskie. Jak ławice piranii.
Ponad płotami i błotami ścigały ich serdeczne klątwy dorosłych: CoZNichWyrośnie! ZaMoichCzasów!
Wszyscy dobrze wiedzieli, co z nich wyrośnie, bo wyrastało od pokoleń to samo: pokolenie poprzednie w lepszych ciuchach.
Potem Paweł poznał klątwy wyższe. (Magię pałacową). PowielaniePatologiiStrukturalnej, DemograficznaPułapkaCywilizacyjna.
A istnieli też dobrzy czarownicy, arcymagowie z zamorskich wież perłowych. Oni wymyślali, jak zdjąć z dzieci te klątwy. Odczarować zatrutą krew ojców ich ojców.
Bawisz się? Baw się!
Grasz? Graj!
Zaprawdę, nie trzeba niczego więcej.
Amerykanie i Chińczycy realizują tak projekty cywilizacyjne. GOSPODARKA RADOSNA rozkwita tęczową bańką wokół wyrobniczej-cierpiętniczej gospodarki gnoju.
Paweł jeszcze pamięta z dzieciństwa reklamy w telewizji.
Jak te nacelowane na grubasów, grubasów, których nie stać było na wciąż drogie wówczas genkuracje. Nieszczęsne ofiary DNA jaskiniowców w żaden sposób nie zdobędą się, by zrzucić nadwagę. Ale te same ich diety i ćwiczenia uczyń grą, zmień w pasjonującą konkurencję, podaj w liczbach, stwórz jasne hierarchie, nagradzaj każdy krok i każdy dzień reputacją – i schudną przy okazji, niechcący. Grając.
Jak trudno zmusić ludzi do bezinteresownej kooperacji dla wspólnego dobra! Ale niech współpracują nie dla owego dobra, lecz dla samej frajdy współpracy w grze. Cel osiągną (przy okazji), a tymczasem stworzą gildie, wikipedie, armie, korporacje, Państwa Ducha.
Nie skupisz też dzieci na jednym zadaniu na dłużej niż chwilę, wszystkie już cierpią na ADHD. Ale wciągnij dziecko w grę, a nie będzie sypiać, byle zdobyć miecz o jeden punkt lepszy, byle pokonać potwora, którego nikt nigdy nie pokonał, zostać bohaterem słynnym na całą szlaję.
I co osiągnie PRZY OKAZJI?
To zależy wyłącznie od przemyślności projektantów gry, kreatywów startowych. Od podszeptów dobrych czarowników.
Bruksela wyłożyła fundusze. Europejski Program Emancypacji Socjalnej rozciągnął się na Śródziemie, Hyperboreę, królestwa Narnii i Świata Dysku, na imperia galaktyczne i średniowieczne pola bitew, na dziewiętnastowieczny Londyn wampirów i wiedźm, na siedemnastowieczną Sarmację Zagłoby i Kmicica.
W Chinach tą metodą masowo kształcą i wciągają do świata Proteusza dzieci wieśniaków z północy.
W Ameryce – Murzynów i Latynosów z gett, a także milionowe populacje więzień.
W Polsce zaś – prawnuki pegieerów.
Paweł miał sześć lat, gdy zniszczył flotę i planetę Robali. Osiem, gdy pociągnął komando elfów do najgłębszych lochów Mordoru. Dwanaście lat, gdy zbudował korporację multigalaktyczną.
Kiedy nie chodził do szkoły – a nawet kiedy chodził, duchem i tak będąc na lekcjach nieobecny – prowadził wojny, stawiał miasta-twierdze, przewodził radom nadzorczym, negocjował pokój między państwami, planował strategie szturmu przez czarne dziury i szczeliny czarnej magii.
(A munchkin way of life.
Potem już tylko nolensum).
ciąg dalszy na następnej stronie
powrót do indeksunastępna strona

20
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.