Co się dzieje, gdy kilku znakomitych artystów postanowi połączyć siły i stworzyć wspólnie coś nowego? Otrzymujemy dzieło, o którym na pewno będzie głośno, choć nie zawsze musi być ono udane. Ostatnio na płycie „Wake up!” spotkali się John Legend i chłopcy z The Roots – przyjrzyjmy się, co z tego wynikło.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Poprzedni album Johna ukazał się w 2008 roku, piosenkarz miał więc czas na to by zregenerować siły i przygotować się do kolejnych muzycznych wyzwań. The Roots natomiast uraczyli nas już w tym roku jednym krążkiem, zatytułowanym „How I Got Over”, można więc było się zastanawiać, czy w czasie nagrywania „Wake up!” będą w optymalnej formie. Obawy były jednak zupełnie bezpodstawne – zarówno The Roots, jak i John dają z siebie wszystko. Do nagrania zaprosili także wielu gości, między innymi Melanie Fionę oraz Commona. W zestawieniu z wokalem Legenda są oni niczym wisienka na torcie, ale ich wspólne nawoływanie do pobudki w pierwszym singlu „Wake Up Everybody” nie pozwoli nikomu usiedzieć spokojnie. Muzyka jaką na tym krążku wykonują The Roots, to mocny, trochę agresywny soul. W zestawieniu z nieco oldschoolowym stylem śpiewania Johna Legenda odnosi się wrażenie jakbyśmy przenieśli się nagle do jednej z czarnych dzielnic w którymś z amerykańskich miast. Przed oczami mam kamienice z czerwonej cegły, a na schodach, prowadzących do każdego budynku, przesiaduje zbuntowana młodzież („Our Generation”). Gdzieś w oddali słychać strzały z pistoletu, a potem odgłos syreny policyjnej. Chodnikiem idzie grupka mężczyzn w strojach żywcem wyjętych z serialu „Różowe lata siedemdziesiąte”. Dopełnieniem wszystkiego jest niesamowity, choć odrobinę za długi cover „I Can’t Write Left Handed” Billego Withersa oraz „Hang On in There”, przywodzący na myśl zadymiony klub nocny gdzieś w Nowym Jorku, w którym daje koncert Marvin Gaye. Niestety, wydawnictwo nie jest pozbawione kilku wad. Wspomniany wcześniej prawie dwunastominutowy „I Can`t Write Left Handed” jest świetnie zagrany i zaśpiewany, ale pod koniec staje się męczący. Kolejny problem to trzy utwory niszczące spójny klimat albumu. Piosenka tytułowa, bardzo zgrabna w roli zwiastuna i singla, jako część większej całości wyraźnie się wyróżnia i burzy harmonię. Podobnie jest z „Little Ghetto Boy (Prelude)” i „Humanity (Love the Way It Should Be)”. Ten pierwszy kawałek jest po prostu słaby i mogłoby go właściwie nie być, natomiast drugi, utrzymany w stylu reggae jest porządnie rozbujany, ale spokojnie można było go zachować na jakiś inny album, do którego bardziej by pasował. Powyższe wady jednak nie przysłaniają niewątpliwych zalet tego wydawnictwa. Według mnie „Wake up!” jest murowanym kandydatem do nagrody Grammy.
Tytuł: Wake up! Data wydania: 21 września 2010 Czas trwania: 62:48 Utwory 1) Hard Times: 5:16 2) Compared to What: 6:26 3) Wake Up Everybody: 4:26 4) Our Generation [The Hope of the World]: 3:15 5) Little Ghetto Boy [Prelude]: 1:58 6) Little Ghetto Boy: 5:26 7) Hang on in There: 7:15 8) Humanity [Love the Way It Should Be]: 3:49 9) Wholy Holy: 5:50 10) I Can't Write Left Handed: 11:44 11) I Wish I Knew How It Would Feel to Be Free: 2:42 12) Shine: 4:43 |