W „Straconych” Jack Ketchum ukazuje szaleństwo najgroźniejsze: przerażające poprzez swoją zwyczajność, niemożliwe do wytłumaczenia, niespodziewane. Przybiera ono z początku niewinne formy, nie wzbudzając niczyjej uwagi, stopniowo przemieniając się jednak w straszliwą siłę niszczycielską – równie okrutną, co banalną.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Podobnie jak we wcześniejszej, przełomowej dla jego twórczości „Dziewczynie z sąsiedztwa”, akcja powieści toczy się w niewielkiej społeczności. Tym razem jest to miasteczko Sparta w stanie New Jersey. Można rzec, że jest to miejsce wręcz archetypiczne dla amerykańskiej literatury grozy (i nie tylko); nie potrzeba szczególnie wnikliwego czy drobiazgowego opisu, żeby połapać się w specyfice tego miejsca, sprowadzającej się przede wszystkim do relacji pomiędzy mieszkańcami. Atmosfera prowincji, gdzie każdy zna swojego sąsiada osobiście, plotki są naturalnym spoiwem społecznym, a najmniejsze nawet odchylenie od normy – ewenementem, przemielanym następnie na wszelkie sposoby przez społeczność w oparciu o jasno sprecyzowane kategorie, nie mające jednak przełożenia na rzeczywistość. Sparta to spokojne miejsce, w którym „nic się nie dzieje”, gdzie pojęcie nudy zostaje przewartościowane – to gwarant spokoju, oznaka normalności. Oczywiście, to wszystko nieprawda. A przynajmniej – jedynie część prawdy. Jack Ketchum dołącza do pokaźnego grona pisarzy demaskujących utopijną sielskość współczesnej Ameryki; w jego twórczości zabieg demistyfikacji – poszukiwanie autentyczności pod zasłoną pozorów – opiera się na mało subtelnym, ale za to szalenie skutecznym zabiegu. Odwołując się do najpierwotniejszych lęków, wprowadza chaos: krwawą jatkę, potężną dawkę niczym nieskrępowanej przemocy, okrucieństwo, chciałoby się rzec, nie do przyjęcia. W „Straconych” chaos ogniskuje się wokół postaci Raya Pye’a, lokalnego łobuza, nieroba, którego życiowa aktywność rozciąga się pomiędzy zaliczaniem kolejnych panienek a całonocnymi, suto zakrapianymi imprezami. Któregoś dnia, wylegując się z kumplami nad jeziorem, poirytowany zachowaniem dwóch niechętnych mu dziewczyn, Ray częstuje je kilkoma pociskami ze strzelby. To zbrodnia bez określonego motywu; wydaje się zaledwie kolejnym punktem „do odhaczenia” na liście przeżyć znudzonego chłopaka. Policja nie jest w stanie udowodnić mu winy, śledztwo utyka w martwym punkcie. Mija kilka lat, miasteczko otrząsa się z grozy niezrozumiałej zbrodni, a Ray cieszy się pełnią życia, nie gnębiony najlżejszym nawet poczuciem winy. Powraca codzienna nuda. Powieść koncentruje się na postaci Raya, ukazanej z punktu widzenia kilku bohaterów: jego najbliższych przyjaciół, podejrzliwego policjanta, nowej w mieście dziewczyny itp. Ketchum ukazuje kilka dni z życia chłopaka, wypełnionych nic nie znaczącymi wydarzeniami – jakaś impreza, udana randka albo kosz od innej dziewczyny. Nie wgłębia się w psychologię swoich bohaterów, pozwala, by mówiły za nich ich czyny. W tle przewija się niejednoznaczna ocena ducha czasów (koniec lat 60.); Ray, choć krytycznie nastawiony do kontrkulturowych haseł, zdaje się pielęgnować swoją anachroniczność, w istocie jednak i tak częściowo poddaje się wpływom obyczajowej rewolucji. Akcja stopniowo zagęszcza się, zmierzając do nieuniknionego finału; od początku wiadomo, że coś musi się wydarzyć, że ujawnią się uśpione demony – stanie się Coś Złego. Pisarstwo Ketchuma wyróżnia się wyjątkowo okrutnymi i makabrycznymi opisami przemocy, które mogą wzbudzać obrzydzenie u co wrażliwszych czytelników. Amerykański autor naprawdę nie oszczędza posoki i flaków; co ciekawe, efekt grozy osiąga nie tylko poprzez mnożenie opisów bestialstwa, ale łącząc je z umiejętnie poprowadzoną historią – wiesz, czemu Ray postępuje tak a nie inaczej, choć nie potrafisz go zrozumieć. Brutalność w klimacie gore to dopełnienie wcześniejszej, podskórnie odczuwanej makabry: kłamstw, którymi usypiali swoją czujność mieszkańcy Sparty, zupełnie nieświadomi, że w ich wspólnocie wylągł się potwór w ludzkiej skórze. „Straceni” to solidna powieść grozy. Pomimo szokującej zawartości, Ketchum nie przekazuje oczywiście żadnej przesadnie odkrywczej myśli, jeśli chodzi o refleksję nad funkcjonowaniem współczesnego świata. W tym wypadku nie chodzi jednak o głębię przemyśleń czy poszukiwanie nowych odpowiedzi na stare pytanie – nie, w przypadku Ketchuma chodzi o strach. Stare prawdy otrzymują oryginalne, ociekające krwią opakowanie: w literaturze popularnej banał dawno nie był tak makabryczny.
Tytuł: Straceni Tytuł oryginalny: The Lost ISBN: 978-83-61386-04-9 Format: 372s. 143×205mm Cena: 31,90 Data wydania: 15 lipca 2010 Ekstrakt: 60% |