powrót do indeksunastępna strona

nr 09 (CI)
listopad 2010

Wariacje literackie: Dobry czytelnik
Czym powinien charakteryzować się dobry czytelnik? Czy można źle czytać książki? Przydałby się jakiś test, za pomocą którego można by ocenić swoje zdolności czytelnicze.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Nie wystarczy dużo czytać, aby być dobrym czytelnikiem, trzeba wykształcić w sobie odpowiednie talenty, jak choćby nieodzowny przy lekturze kryminałów zmysł wykrywania przestępcy. Przyznam, że rzadko zdarza mi się czytać kryminał, którego autor nie sprowadziłby mnie na manowce. Nie ma znaczenia, czy to poczciwy Sherlock Holmes, Philip Marlowe, czy któraś z nowszych odmian obu typów. Ale czy nie umiejąc rozgryźć zagadki kryminalnej, jestem automatycznie gorszym odbiorcą dzieła?
Vladimir Nabokov, słynny oszust literacki, przedstawił kiedyś swoim studentom zestaw pytań, jaki powinien być ich zdaniem dobry czytelnik. Uczniowie musieli wybrać cztery odpowiedzi spośród dziesięciu. Wśród nich były takie jak: „Powinien należeć do jakiegoś klubu czytelniczego”, „Powinien mieć wyobraźnię” albo „Powinien przedkładać książkę z akcją i dialogami nad pozbawioną akcji i dialogów”. Większość studentów uznała dobrego czytelnika za takiego, który emocjonalnie identyfikuje się z bohaterem, a także koncentruje się na aspektach społeczno-ekonomicznych i historycznych.
Są to oczywiście jedne z mniej istotnych wyznaczników. Dobry czytelnik to przede wszystkim czytelnik z wyobraźnią. I to taką wyobraźnią – mówi Nabokov – która odtworzy nam w głowie dokładny wygląd parku Mansfield czy ogrodu, w którym Humbert Humbert po raz pierwszy zobaczył Lolitę. To jednak nie wszystko. Dobry czytelnik to taki czytelnik, który „jest czytelnikiem wielokrotnym”.
Dobrymi czytelnikami jesteśmy więc stosunkowo rzadko. Do ilu książek wracamy po raz trzeci, czwarty? Ostatnio oglądałem wywiad z Tadeuszem Różewiczem, który przyznał się, że „Zbrodnię i karę” czytał jakieś piętnaście – dwadzieścia razy. Kogo dzisiaj stać na takie poświęcenie? Co rusz na półkach w księgarniach pojawiają się nowe pozycje, które porządny, zorientowany czytelnik powinien poznać. Pogoń za tytułami nie dotyczy tylko literatury popularnej, serwującej w regularnych odstępach czasu kolejne bestsellery, które zaraz zostaną zapomniane. Również książki z tak zwanej wyższej półki to coraz częściej „must-have”. Po co więc wracać do przeczytanych już książek? Choćby w tym celu, aby przekonać się, ile nam umknęło.
Właśnie jestem po trzeciej lekturze „To nie jest kraj dla starych ludzi” Cormaca McCarthy’ego. Właściwie po drugiej polskiej i pierwszej w oryginale. Sporo się zmieniło w moim odczytaniu tej książki od czasu pierwszej lektury. Powieść McCarthy’ego, mówiąc kolokwialnie, wymiata, jest genialnym studium zła i jedną z najbardziej spójnych, wyrazistych powieści, jakie czytałem. Podczas pierwszego spotkania z książką trudno było mi to zauważyć – po części dlatego, że polski przekład nie jest najlepszy, po części zaś właśnie dlatego, że była to pierwsza lektura.
Zdaniem Nabokova dobry czytelnik to taki, który potrafi rozkoszować się, „podziwiając misterny wewnętrzny splot danego arcydzieła”. Jest to temat na co najmniej kolejny felieton (zwłaszcza że nie do końca zgadzam się z tym stwierdzeniem), ale warto zauważyć, o co chodzi autorowi „Pnina”. Owo prawdziwe, głębokie rozkoszowanie się dziełem jest możliwe dopiero wówczas, gdy dobrze je znamy i nie musimy niewolniczo śledzić akcji. Ale ile jest takich książek? Ilu takich czytelników?
powrót do indeksunastępna strona

109
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.