Nie odważyliśmy się nazwać naszego zestawienia „50 najlepszymi książkami ostatniej dekady” – zdajemy sobie sprawę, że byłby to przejaw pychy. Przyznajemy – nie potrafimy wybrać z ogromnej oferty wydawniczej książek najlepszych. Jesteśmy jednak przekonani, że potrafimy wybrać wartościowe – zobaczcie więc 50 książek, wydanych w ciągu ostatnich 10 lat w Polsce, które naprawdę warto poznać. Ile z nich już czytaliście?  | ‹Noc wyroczni›
| Paul Auster ‹Noc wyroczni›Rebis, 2004 Wbrew temu, co piszą rozmaici poważni krytycy, nie liczcie na to, że w pełni zrozumiecie sens powieści Paula Austera. Jednak nie ma to znaczenia – jej emocjonalny ładunek, fenomenalna konstrukcja, intrygująca fabuła i nieśmiałe poczucie stykania się z czymś transcendentnym to wystarczające powody, by po nią sięgnąć. Najważniejsze jest jednak przesłanie Austera – każda spisana opowieść jest pewną alegorią rzeczywistości. Tworzenie historii nie jest pracą jak inne, nie jest prostym przenoszeniem na papier słów, które przyjdą do głowy w chwili natchnienia. Nie – pisanie opowieści otwiera drzwi do zrozumienia rzeczywistości, pozwala na dotarcie do prawdy niedostępnej w inny sposób. Tworzenie jest aktem profetycznym, choć, jak to często bywa, problemem może być właściwe odczytanie przepowiedni. Czyżby tak działało natchnienie? Pozwalało na połączenie z jakimś wyższym bytem i otrzymanie wiedzy o prawdziwej naturze rzeczywistości? Jeśli tak – nie może być lepszej zachęty do podejmowania pisarskich prób.  | ‹Ślepy zabójca›
| Margaret Atwood ‹Ślepy zabójca›Zysk i S-ka, 2002 Niewątpliwie Margaret Atwood jest mistrzynią tworzenia fascynujących literackich portretów kobiet. W „Ślepym zabójcy” uzyskała znakomity efekt, umiejętnie przeplatając opowieść o współczesnym życiu osiemdziesięciodwuletniej Iris z jej wspomnieniami o zdarzeniach, jakie wstrząsnęły jej rodziną w burzliwych latach trzydziestych i czterdziestych dwudziestego wieku. W tych retrospekcjach kluczową rolę odgrywa młodsza siostra głównej bohaterki Laura, której przedwczesna tragiczna śmierć odcisnęła nieodwracalne piętno na dalszych losach Iris. Całości dopełniają – niczym wisienka na torcie – fragmenty trochę skandalizującej, trochę fantastycznej książki, którą „napisała” jedna z sióstr. Właśnie w nich kryją się bowiem wskazówki pozwalające czytelnikom na odkrycie niektórych sekretów z życia Iris i Laury, a także zrozumienia więzi je łączącej. Krótko mówiąc, do „Ślepego zabójcy” pasuje tylko jedno określenie – prawdziwe arcydzieło.  | ‹Wody głębokie jak niebo›
| Anna Brzezińska ‹Wody głębokie jak niebo›Agencja Wydawnicza RUNA, 2005 Opowiadania z tego tomu zwane są potocznie „włoskimi” – i zaiste, sądząc po nazwach własnych i opisach architektury, ich akcja mogłaby się toczyć we wczesnorenesansowej Italii. Powolna narracja, często streszczająca na dwóch stronach dzieje dziesiątków lat, przywodzi na myśl sagi czy kroniki i niejeden autor pewnie rozwinąłby te pomysły w trzytomową powieść. Bohaterami tekstów są ludzie ze swoją małością i wielkością, poplątanymi relacjami prowadzącymi nieraz do niszczenia sobie życia, ale są nimi także opowieści. Z opowiadania na opowiadanie możemy śledzić, jak wydarzenia zmieniają sens, zmieniają się w legendy, a bohaterowie w zbiorowej pamięci zostają świętymi lub nikczemnikami, choć często ani jedno, ani drugie nie ma nic wspólnego z ich realnym życiem. Całość wprost zachwyca językiem, rozmachem świata, przejmującym nastrojem, mądrością przesłania.  | ‹Gringo wśród dzikich plemion›
| Wojciech Cejrowski ‹Gringo wśród dzikich plemion›Bernardinum, 2003 Wojciech Cejrowski jako „Gringo wśród dzikich plemion” zaprasza nas na wyprawę w głąb amazońskiej dżungli, by poznać ostatnich dziko żyjących Indian, by zrozumieć ich dusze. A także by niekiedy pośmiać się z niesamowitych sytuacji, które przedstawia z wdziękiem wybitnego komika. „Gringo…” to książka niezwykła: przygodowa i podróżnicza, mądra i pełna humoru. Pozwala odwiedzić krainy, do których nigdy się nie wybierzemy. Pozwala poznać ich mieszkańców, którzy są tak różni od nas. A kiedy się odwiedzi wszystkie te miejsca w jedną noc, pozostaje żal, że to już koniec. Jeżeli już przyjąć tyleż wyświechtaną, co naciąganą tezę, że Mejer Landsman jest żydowskim Philipem Marlowe’em, to rebego Heskela Szpilmana należy uznać za mojżeszową wersję Vita Corleone. A pozostali bohaterowie nie ustępują im barwnością – właśnie galeria kolorowych postaci zdaje się największą zaletą książki Chabona. „Związek…” to z jednej strony opowieść o Żydach, z drugiej – o ludziach w ogóle, a dopiero z trzeciej – czarny kryminał z nutką teorii spiskowej. I na tej ostatniej płaszczyźnie zdarzają się autorowi drobne potknięcia, które sprawiają, iż zamiast arcydziełem, jest ten tom jedynie pozycją rewelacyjną. Tak czy inaczej – czapki z głów za coś nowego w wyczerpanej, wydawałoby się, konwencji, za wykreowanie fascynującego świata i upajającego nastroju, za język, za prawie wszystko.  | ‹Siedemdziesiąt dwie litery›
| Ted Chiang ‹Siedemdziesiąt dwie litery›Solaris, 2010 Ted Chiang pisze opowiadania doskonałe. Każde z osobna mogłoby stanowić punkt wyjściowy dobrej powieści; charakteryzują się przemyślanymi pomysłami, zróżnicowaną narracją oraz inteligentnym stylem pisarskim, którego pozazdrościć może większość współcześnie piszących autorów science fiction. Z każdego zagadnienia, jakie czyni tematem swoich opowiadań, Chiang wyciska samą esencję, w kilkudziesięciu stronach mieszcząc intrygujące koncepty naukowe i społeczne, emocje i wyrazistych bohaterów. Autorowi pozazdrościć można ogromnej wyobraźni i niekwestiowanego talentu, życzyć zaś, by częściej publikował swoje opowiadania (i być może zmierzył się kiedyś z pełnoprawną powieścią?). Nigdy za wiele zbiorów takich jak „Siedemdziesiąt dwie litery”.  | ‹Jonathan Strange i pan Norrell, tom I›
| Susanna Clarke ‹Jonathan Strange i pan Norrell›Wydawnictwo Literackie, 2004-2005 Książka, o której bez żadnej przesady można powiedzieć, że odświeżyła skostniały gatunek fantasy. I nie polega to jedynie na połączeniu – przyznajmy: nietypowym i bardzo efektownym – magii oraz elfów z realiami jak z powieści Jane Austen. Susanna Clarke sięgnęła przecież do najlepszych tradycji angielskiej powieści, jej książka skrzy się typowo „wyspiarskim” ironicznym humorem a przy tym niespodziewanie potrafi też być dramatyczna i mroczna. Nie sposób również nie wspomnieć o dowcipnych przypisach, które, ciągnąc się nieraz przez kilka stron (!) stanowią osobne i warte uwagi „historie w historii”. To powieść nieprzewidywalna i pełna uroku, a przy tym napisana tak, że niemal każdy czytelnik znajdzie tu coś dla siebie: prócz humoru jest tu miłość i barwne przygody, sporo angielskiego folkloru, a także – przede wszystkim – dużo inteligentnej, literackiej zabawy z przymrużeniem oka. Wielbicielom zaś brytyjskich legend polecam przyjrzenie się stworzonym przez Clarke elfom – one są naprawdę inne, ich sposób myślenia i postrzegania rzeczywistości nie przypomina ludzkiego. Fakt, że autorce udało się stworzyć takie postacie potwierdza jej niezwykły talent. Finezja tej powieści polega na dogłębnie przemyślanym zespoleniu wielu elementów. Problemy – w tym likwidacja apartheidu, choć to słowo nie pada chyba ani razu – przeplatają się z wydarzeniami, z których ani jedno nie jest przypadkowe. Dwie główne historie współgrają, zupełnie jakby miały ze sobą coś wspólnego – ważkość romansu rozpływa się w obrzydliwości zbrodni, jednak później znów wraca. Od hańby nie ma ucieczki… Zatem wielka powieść? Niemal – mam bowiem do „Hańby” jedno zastrzeżenie, o którego istotności nie chcę jednak przesądzać. To ten ascetyczny język Coetzee’go – chyba żaden czytelnik nie poczuje się zbytnio przez pisarza rozpieszczony. Nie będzie zachwytu nad wyrafinowaną formą i bogactwem zagrań literackich, nie będzie nawet poczucia, że autorowi zależało na tym, aby książka się podobała. Okazuje się, że nie jest to takie ważne. „Vita nostra” nie byłaby tak udaną powieścią, gdyby nie dokładnie przemyślana, znakomita konstrukcja powieściowej rzeczywistości. Można w niej odnaleźć wyraźne nawiązania do koncepcji wywodzących się z filozofii Platona, ale mimo tak starożytnej inspiracji świat stworzony przez ukraiński duet wręcz zaskakuje oryginalnością. Zabieg ten jest tym bardziej udany, że cała konstrukcja pozostaje nie tylko w związku, ale i w pełnej zgodzie z przedstawioną w powieści duchową ewolucją bohaterki. Z kolei zakończenie mogłoby wywołać małe uczucie niedosytu, gdyż pozostawia pewne kwestie bez wyjaśnienia, jednak te niedopowiedzenia wydają się być nawet korzystne dla atrakcyjności powieści. Dla fanów twórczości Mariny i Siergieja Diaczenków „Vita nostra” to lektura po prostu obowiązkowa – jest to bez wątpienia jeden z ich najciekawszych utworów, jakie ukazały się w Polsce.  | ‹Inne pieśni›
| Jacek Dukaj ‹Inne pieśni›Wydawnictwo Literackie, 2003 W warstwie fabularnej „Inne pieśni” to opowieść o człowieku złamanym przez wojnę, który powoli odzyskuje godność. To również opowieść o alternatywnej Ziemi, na której istnieją latające miasta (no dobrze, jedno miasto) i której mieszkańcy skolonizowali Księżyc. Jest to też opowieść o inwazji Obcych – całkiem niezrozumiałych istot, których pierwsza enklawa pojawiła się w Afryce. Jednak najbardziej rzucającą się w oczy cechą powieści Jacka Dukaja jest uniwersum oparte na jednym prostym założeniu: co by było, gdyby to Arystoteles miał rację i świat składałby się z Materii i kształtującej ją Formy? Autor zabiera nas na podróż przez i poza ten świat, oszałamiając czytelników roztaczaną przed nimi wizją rzeczywistości jednocześnie znanej i obcej. „Inne pieśni” wymykają się wszelkim klasyfikacjom i choćby dlatego zasłużyły sobie na miejsce wśród pięćdziesiątki wybrańców. Tak samo wymykają się próbie opisania ich w krótkiej notce, co może być dodatkową zachętą do sięgnięcia po nie. |