powrót do indeksunastępna strona

nr 10 (CII)
grudzień 2010

Autor
Cyrk na… szynach
Tony Scott ‹Niepowstrzymany›
Kto pomyślał po obejrzeniu zwiastuna „Niepowstrzymanego”, że Denzel Washington musi być zdesperowany, żeby dwa razy z rzędu urządzać sobie ekranowe przejażdżki pociągiem? Niestety, tak to z początku wyglądało: powtórka powtórek i brak nadziei nawet na solidną akcję marki Tony Scott. Na szczęście finalny produkt wygląda dużo lepiej niż spoty telewizyjne i mniej sztampowo niż ostatni kolejowy sensacyjniak – „Metro strachu”.
Zawarto¶ć ekstraktu: 60%
‹Niepowstrzymany›
‹Niepowstrzymany›
Wygląda na to, że Denzel Washington jest zupełnie bezkrytyczny wobec Tony’ego Scotta, reżysera, z którym współpracował już pięć razy. Owoce ich kooperacji bywają różne: od świetnych „Karmazynowego przypływu” i „Człowieka w ogniu”, po filmy pokroju „Déjà vu” i „Metra strachu”, przeznaczone jedynie dla zatwardziałych fanów sensacji i stylu Scotta. „Niepowstrzymany” ląduje gdzieś na środku skali: zapowiadało się nudne i przewidywalne do bólu kino zanurzone w amerykańskim patosie, wyszedł przyzwoity film akcji, w którym aktorstwo i tempo rekompensują przesłodzoną gloryfikację amerykańskiego bohaterstwa. Z patosem jest za to różnie – owszem, z jednej strony mamy do czynienia z heroizmem przeciętnych obywateli, co można odnieść do wiecznej legendy amerykańskiego snu, z drugiej strony natomiast Scott daje prztyczka w nos amerykańskim władzom, w pogoni za zyskiem lekceważącym mądrość i doświadczenie jednostek. Po wielu latach Scott znowu przypomina sobie, że da się nakręcić kino rozrywkowe, które nawet w najluźniejszy sposób nawiązuje do różnych postaw moralnych lub sytuacji politycznej danych czasów. Udało mu się to zgrabnie w „Karmazynowym przypływie” i „Wrogu publicznym”, teraz aluzje do rzeczywistości dorzucił do „Niepowstrzymanego”, chociaż tym razem efekt zadawala tylko częściowo.
Historia jest prosta jak szyna: dwóch wyluzowanych pracowników kolei daje plamę i puszcza samopas pociąg towarowy wiozący łatwopalne substancje chemiczne. Rozpędzone żelastwo miażdży wszystko, co napotka na swoim torze, a na końcu trasy może zafundować mieszkańcom miasta Stanton pokaz fajerwerków i wielkie bum, z którego raczej mało kto wyjdzie cały. Na początku właściciele kolei traktują problem z godną potępienia dezynwolturą, martwiąc się przede wszystkim o potencjalne straty. Dopiero, gdy sytuacja staje się poważniejsza, uciekinier wjeżdża w teren zabudowany i możliwości jego zatrzymania okazują się coraz mniej liczne, do gry wkracza Denzel z kumplem o twarzy kapitana Kirka z nowej wersji Star Treka. Chris Pine, bo o nim mowa, dzielnie partneruje słynnemu koledze, ale nie ma zbyt wielu okazji do zabłyśnięcia. Grając postać praktycznie pozbawioną poczucia humoru, elegancko i z wdziękiem przynudza, chociaż oczywiście nie można oczekiwać nicholsonowskiej kreacji w kinie sensacyjnym. Denzel znowu jest charyzmatyczny i opanowany, bo rolę zwycięzcy opanował do perfekcji. Tak naprawdę film mógłby nosić tytuł „Niepokonany”, tylko że mowa byłaby o ulubionym aktorze Scotta, a nie o pociągu. Podobnie jak w przypadku Bruce’a Willisa, pojawienie się Denzela na ekranie w filmie rozrywkowym gwarantuje triumf sił dobra i ratunek przed niebezpieczeństwem. Washington czy Pine, wszystko jedno, wielu i tak na pewno stwierdzi, że czarnym koniem tego wyścigu jest pełna uroku i daru przekonywania Rosario Dawson, która wciela się w próbującą zażegnać groźbę katastrofy naturalnej szefową obu panów. I nie będzie można zaprzeczyć, ponieważ to właśnie Dawson trzyma film w ryzach, nadając „Niepowstrzymanemu” rys wiarygodności.
Scott nie rzuca się od razu w wir akcji, lecz wybiera staromodny sposób opowiadania. Najpierw przez dłuższy czas pokazuje bohaterów, zaznajamia widzów z sytuacją, pozwala zagrożeniu narastać, żeby dopiero w drugiej połowie filmu docisnąć gazu. To dobry zabieg, bo dzięki temu „Niepowstrzymany” nie przypomina teledysku, a pełnoprawny film, w którym jest miejsce na wprowadzenie, rozwinięcie i koniec. Wszystkie sceny akcji, łącznie z przeciąganym i przecukrzonym finałem, zostały sprawnie zrealizowane, co nie stanowi zaskoczenia w przypadku mistrza filmowego rzemieślnictwa, jakim Tony Scott na pewno jest. Washington i Pine to urodzeni gwiazdorzy kina akcji, kamera szaleje z umiarem, ale na tyle, żeby podkręcać atmosferę, a pociąg wygląda groźniej niż Barbossa i Davy Jones razem wzięci. Poprzez powierzenie pociągowi roli głównego złoczyńcy maszyna nabiera cech antropomorficznych i eksponuje współczesne lęki. Zbyt szybkie tempo życia, brak kontroli nad wydarzeniami, brak odpowiedzialności i rozsądku u decydentów i, przede wszystkim, groźba zapaści ekologicznej – wszystko to wyraźnie pojawia się w „Niepowstrzymanym” i stanowi integralną część fabuły. Scott popełnia jednak błąd, bo zamiast skupić się na aktualnej symbolice i konsekwentnie dążyć do postawienia swoich tez, rozmienia się na drobne i zaczyna snuć anegdotki z życia prywatnego bohaterów. Ani to pouczające, ani wiele nie wnosi to fabuły, za to rozcieńcza ideę „Niepowstrzymanego” do stanu opowiastki o wszystkim i o niczym.
Jedno natomiast reżyserowi trzeba przyznać: rewelacyjnie wyczuwa nastroje społeczne i pokazuje ludziom heroizm przeciętnych obywateli wtedy, kiedy takie obrazki są najbardziej potrzebne. A kiedy mogą bardziej podnosić na duchu, jeżeli nie w czasach kryzysu gospodarczego, napięć militarnych i frustrującego wyścigu szczurów?



Tytuł: Niepowstrzymany
Tytuł oryginalny: Unstoppable
Reżyseria: Tony Scott
Zdjęcia: Ben Seresin
Scenariusz (film): Mark Bomback
Rok produkcji: 2010
Kraj produkcji: USA
Dystrybutor (kino): CinePix
Data premiery: 12 listopada 2010
Czas projekcji: 99 min.
Gatunek: sensacja
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Ekstrakt: 60%
powrót do indeksunastępna strona

84
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.