Nikt bardziej niż oni nie zasługuje na tytuł królów metalowej alternatywy. Mody i trendy się ciągle zmieniają, co roku pojawia się jakaś to nowa gwiazdka. A Oni trwają. No i proszę. Na rynku ukazała się kolejna – bo kto by tam je zliczył – płyta The Melvins. Można o niej powiedzieć dużo, tylko nie to, że jest nudna.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Melvins mogą już nagrywać co chcą, z czego korzystają nad wyraz skwapliwie, a i tak nic im ani ich reputacji i pozycji już nie zaszkodzi. Bo to, co chcą robić, czynią świetnie. Dowodem tego jest nowy album, na którym muzycy bawią się na całego – konwencją, muzyczną tradycją, melodyką i rytmiką – co rusz puszczając oczko do słuchacza, któremu, co z przyjemnością muszę stwierdzić, dobry nastrój artystów się udziela. To trzeci album nagrany w kwartecie, odkąd do zespołu dołączyli muzycy Big Business – basista i wokalista Jared Warren oraz perkusista Coady Willis. Ta współpraca zaczęła się w 2006 i od tego czasu The Melvins mogą się pochwalić sekcją rytmiczną z dwoma ”pałkerami”. Robią z tego całkiem spory użytek. Już w pierwszym kawałku słyszymy charakterystyczne, znane z filmów o amerykańskich Marines, zaśpiewki na tle wojskowych rytmów, a odniesienia do armii USA jeszcze powrócą choćby w „Pig House”, gdzie bębny zmuszają do marszu a głosy śpiewają chórem „we’ve started, but now we’re running”. Ale nie sugerujmy się tym, bo całość nie jest wielką satyrą wojenną ani żadnym ostrym protestem. Każdy numer to osobna działka odwołująca się do różnych tematów, czasem wcale nieistotnych oraz do wielu gatunków oscylujących wokół gitarowego łojenia. Rozleniwiają senne, transowe partie, wiercą mózgownice cięte riffy, a chóralne śpiewy podnoszą na duchu. Ciężko wybrać reprezentatywne numery, więc niech za przykład posłużą cztery: „I’ll Finish You Off” z kosmicznymi riffami i patetycznie, ale z jajem, zaśpiewanym tekstem; ponad siedmiominutowa, totalnie „popaprana” i przechodząca w sludge’owy jam wersja „My Generation” The Who – takie odświeżenie i nowe spojrzenie na jeden z rockowych hymnów jest pięknym doznaniem; „Hospital Up”, gdzie lekka psychodelia łączy się z hardrockowym czadem tworząc mieszankę w duchu Jane’s Addiction, a harmonie wokalne z wyraźnymi partiami ala Les Claypool są jednymi z najlepszych jakie Buzz Osborne z kolegami kiedykolwiek nagrał. Na koniec został trzyminutowy szaleńczy „Inhumanity and Death”, gdzie jeden riff goni drugi i na sekundę pojawiają się klawisze jakby z „Flash Gordon” – jeżeli płyty poprzedzane byłyby trailerami niczym hollywoodzkie superproducje, to ten kawałek doskonale by się do tego nadawał. Miały być cztery przykłady, lecz grzechem byłoby nie wspomnieć o prawdziwej ozdobie tego albumu, mianowicie o zachwycającym ciężarem i groovem „Evil New War God”. Jest w nim i miejsce na klawisze rodem z horrorów, i czas na perkusyjne solo. Jedni powiedzą – przecież to zwykła „rąbanka”, jeszcze inni – to typowi Melvinsi, a i znajdą się tacy co padną na kolana i okrzykną ostatnie dzieło The Melvis płytą roku. Ja natomiast utwierdzam się w przekonaniu, że Osborne ma wiele wspólnego z Frankiem Zappą. Gdyby autor „Hot Rats” obracał się w metalowej stylistyce, grałby punk, sludge i hardcore, niewątpliwie nagrałby rzecz bliską „The Bride Screamed Murder” – zwróćcie uwagę na jazzowy epilog w „Hospital Up” i kończącą całość wolną interpretację tradycyjnej kanadyjskiej melodii – „P.G. x 3”. Bez specjalnych sztuczek, bez rewolucyjnych technik i elektronicznych zabawek, tkwiąc głęboko w tradycji (lecz tłumacząc ją na swój język) ciężkich riffów i mocarnych bębnów oraz melodii (tak, tak – tego nie można im odmówić, ani też o tym zapomnieć) weterani alternatywnej sceny wciąż stanowią inspirację dla innych twórców. „The Bride Screamed Murder” to kolejne posunięcia pędzla na takim obrazie. Co prawda niczego odkrywczego tu nie ma, ale King Buzzo (jak się teraz podpisuje wokalista) pokazuje ile tradycyjnych ścieżek można jeszcze penetrować. To dowód na to, że The Melvins są prawdziwą kopalnią pomysłów i inwencji twórczej. Energii i poczucia humoru można im tylko pozazdrościć – który to już raz?
Tytuł: The Bride Screamed Murder Data wydania: 1 czerwca 2010 Czas trwania: 45:37 Utwory 1) The Water Glass: 4:16 2) Evil New War God: 4:48 3) Pig House: 5:29 4) I'll Finish You Off: 4:57 5) Electric Flower: 3:27 6) Hospital Up: 5:38 7) Inhumanity and Death: 3:03 8) My Generation: 7:39 9) P.G. x 3: 6:20 Ekstrakt: 70% |