Czy wspominaliśmy, że daliście nam w kość? Niestety z czterech najnowszych opisów niczego nie udało się nam wydedukować. Ale może uda się czytelnikom - dlatego też oddajemy zapytania w Wasze ręce. W kolejnej edycji naszej zabawy, której szczegółowy opis znajdziecie TUTAJ, otrzymaliśmy następujący zestaw pytań:  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Zgłoszenie 1 Był to kryminał. Na pewno nie polski i raczej na pewno z lat ’90 – nie starszy. Główny bohater (a przynajmniej jeden z głównych, o czym za chwilę) był właścicielem wielkiej firmy zajmującej się nie pamiętam czym. Człowiek ten wybrał się w samotną podróż samochodem, być może na urlop. Po drodze zabrał ze sobą autostopowiczkę – młodą kobietę – i to od niej zaczęły się problemy. Nie pamiętam czy zasnął za kierownicą czy też potraktowano go gazem, lecz mężczyzna zbudził się nazajutrz gdzieś na poboczu, nie pamiętając, co się wydarzyło. Był sam, a w samochodzie ktoś podrzucił dzisiejszą gazetę. Jednym z newsów była informacja o morderstwie dziewczyny – dokładnie tej, którą poprzedniego dnia zabrał ze sobą. Oczywiście to on staje się głównym podejrzanym, choć nie pamięta nawet jak się rozstali. Do tego wszystkiego, jako dowód jeszcze bardziej obciążający bohatera, był jakiś motyw ze zdjęciami, ale dokładnie nie pamiętam. Co do „drugiego” głównego bohatera – akcja książki jest na tyle nietypowa, iż główna postać, z perspektywy której toczy się historia, ginie już w połowie książki. Na jej miejsce pojawia się inny osobnik (wcześniej znany tylko epizodycznie) i od tego momentu to on jest naszym bohaterem. Mogę powiedzieć o nim tyle, że był policjantem prowadzącym śledztwo w sprawie tego pierwszego. Warto dodać jeszcze fakt, iż ex-małżonka naszego detektywa była sekretarką pierwszego bohatera i pomaga później w śledztwie. To oczywiście na nowo ich zbliża i powtórnie się w sobie zakochują, heh.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Zgłoszenie 2 Czytałam kiedyś książkę, z której fabuły kompletnie nic nie pamiętam, pamiętam jedynie, że występował tam policjant, który na twarzy miał znamię koloru burgunda (co było często podkreślane) i był jakąś niejednoznaczną postacią, ogólnie chyba dość smutną… To na bank była popularna powieść jakaś, czytałam ją z 10 lat temu, może mniej. Chyba chodziło o zaginięcie jakiejś dziewczynki.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Zgłoszenie 3 Było to krótkie opowiadanie, stary kaleka, żebrak, za jałmużnę opowiada o wojnie w której brał udział. Jest tam opis uwolnienia człowieka pracującego w fabryce, którego całym światem jest monotonne mmmmmm…, opis zerowców, – ludzi pozbawionych wszelkich narządów trawiennych, odżywianych dożylnie, służących swoimi mózgami za elementy komputerów, opis ataku komandosów na lądujący statek, bardzo osobisty, brutalny. Komandos lituje się nad zerowcem zostając ciężko rannym, za co ten odwdzięcza się chroniąc go przed upalnym słońcem do czasu przybycia pomocy.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Zgłoszenie 4 Od około 6 lat dręczy mnie opowiadanie (a może fragment powieści?), które przeczytałam w internecie, najprawdopodobniej w którymś z magazynów internetowych („Esensja"?, „Framzeta"?, „Avatarae”)? Rzecz była o tajemniczych i okrutnych morderstwach, kołacze mi się po głowie postać detektywa (policjanta?), który je rozpracowywał, opowiadanie zawierało elementy fantastyczne – podróże zabójców w czasie (i przestrzeni). Wydaje mi się, że morderców było trzech, a zabójstwa miały charakter rytualny (ofiarny). Mam w pamięci, że dla akcji ważny był motyw jakiegoś krążka (płyty z zapisem?), kojarzy mi się coś ze środkowoamerykańską dżunglą i piramidą, młodą kobietą wybraną na ofiarę… Wiem, że to niewiele, ale ten tekst wywarł na mnie naprawdę duże wrażenie i nie pozwala o sobie zapomnieć :) Będę wdzięczna za pomoc w znalezieniu tytułu i autora :)  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Zgłoszenie 5 „Nie pamiętam prawie nic, ale może wiecie, co to było?” ;) Jedynymi wyjątkami od tego NIC są informacje, że bohaterem książki był młody chłopiec, który został czarodziejem. Książka była raczej gruba, w ciemnej, czerwonej, może bordowej okładce. Możliwe, że autorem był Polak. Prawie na pewno pochodziła z czasów Sprzed-Pottera, choć w niej również było wymachiwanie różdżką i chodzenie w pelerynie/szacie. Dodam jeszcze, że książkę znalazłem w osiedlowej bibliotece dla dzieci z 8 lat temu ;) |