W pierwszym tegorocznym zeszycie z cykl „Star Wars Komiks” znajdziemy tradycyjnie 3 historyjki – klasyczną, romantyczną i parodystyczną.  |  | ‹Star Wars Komiks (1/2011)›
|
Omawianie poziomu kolejnych zeszytów „Star Wars Komiks” nie ma chyba specjalnego sensu – wszyscy wiedzą, że przeważnie znajdują się tam komiksy nie najwyższej jakości, których głównym celem jest dodawanie kolejnych historyjek do gwiezdnowojennego uniwersum (tu przydaje się tradycyjne umieszczenie epizodu na linii chronologii „Gwiezdnych wojen”). Trudno oczekiwać, by na kilku stronach można było jakoś mocniej nakreślić charakter bohaterów, bądź wprowadzać zaskakujące nowinki. Dlatego też przeważnie mamy do czynienia ze stereotypami – Vader jest bezwzględny i targany wewnętrznymi rozterkami, Amidala szlachetna i piękna, Han Solo energiczny i dowcipny, a Boba Fett, hmmm, rozmowny i elokwentny. Od strony graficznej też nie ma jakiegoś artyzmu – przyzwoita rzemieślnicza robota (ze wsparciem komputera), której celem jest przede wszystkim takie oddanie wizerunków bohaterów i technologii „Gwiezdnych wojen”, by łatwo było je rozpoznać. Wyjątkami czasami bywają obszerniejsze i ciekawsze albumy specjalne, ale zeszyt zatytułowany „Darth Vader. Ukryte Ostrze” do nich nie należy. Przyznać przynajmniej należy, że każda z trzech historyjek w tym zbiorku jest inna, zarówno pod względem grafiki, jak i tematu. Tytułowy epizod, rysowany realistycznie z troską o tło, to kolejna (bo mam niejasne wrażenie, że kilka już takich czytałem) historyjka z czasów, gdy Vader polował na rycerzy Jedi, którzy uniknęli zagłady podczas wdrożenia w życie Rozkazu 66. Otrzymujemy więc kolejny pojedynek, w którym zwycięzca jest raczej oczywisty, trudno więc mówić o jakimś zaskoczeniu. Jak zwykle także twórca próbuje wprowadzić tu jakąś pseudofilozofię dla ubarwienia epizodu i nadania mu głębi, jak zwykle ze średnim efektem. Drugi epizod („Letni sen”) to rysowana w nieco „płaskim” stylu bez szczegółów i światłocieni mała historia miłosna z Naboo z czasów gdy Amidala nie znała jeszcze Anakina i przynajmniej w teorii mogła oddać swe serce innemu. Czy zdradzę za wielę, gdy stwierdzę, że jednak nie oddała? Dla fanów odrobina informacji o systemie politycznym Naboo z tym dziwacznym pomysłem Lucasa o demokratycznie wybieranych monarchach. Końcowy epizod („Podróż w nieznane”), rysowany najmniej starannie, wręcz momentami karykaturalnie, to pewien żarcik spoza kanonicznej chronologii, opowiadający o tym, jak Han i Chewie trafili na naszą planetę i co ich tam spotkało i za kogo wzięty został owłosiony Wookie. Całość opiera się właściwie tylko na pomyśle wyjściowym, nieco w sumie zmarnowanym, mimo zabawnego cross-overa. Najlepiej określić ten odcinek wiele mówiącym określeniem „takie tam”. Co zresztą pasuje do całego zeszytu. Fani i kolekcjonerzy kupią, dzieciaki mogą się czymś mocniej zachwycić (i w sumie chyba o to chodzi), inni raczej nie zaczną uzupełniania wiedzy o komiksowych perypetiach bohaterów od tego zeszyciku. Odnotujmy jednakże, że rozpoczęcie kolejnego roku regularnych wydań świadczy o dość solidnym zakorzenieniu się serii na naszym rynku.
Tytuł: Star Wars Komiks (1/2011) Cena: 6,50 zł Data wydania: styczeń 2011 Ekstrakt: 40% |