powrót do indeksunastępna strona

nr 01 (CIII)
styczeń-luty 2011

Autor
East Side Story: W poszukiwaniu samego siebie
ciąg dalszy z poprzedniej strony
Autorzy scenariusza w wywiadach promujących film wskazywali na przyrodę jako głównego bohatera. I mieli oczywiście rację. Wtedy jednak należy zadać sobie pytanie, jaką rolę w takiej sytuacji przeznaczyli Jurijowi – jest on emanacją pierwotnej siły natury czy też, wręcz przeciwnie, przestrogą przed nią? Przyroda bowiem wyraźnie „pogrywa” sobie z mężczyzną, wodzi go na manowce, straszy, doprowadza niemal na skraj szaleństwa, powoli – ale za to bardzo skutecznie – zacierając granice pomiędzy tym, co rzeczywiste, a tym, co nierealne. W rosyjskiej kinematografii taki zabieg to w zasadzie nic nowego. Podobną rolę odgrywała natura zarówno w Jesieninowskim „Jarze” Razbieżkinej, jak i w „Dzikim polu” parokrotnie już wspomnianego Kałatoziszwilego. W polskim kinie podobne próby czynili przed laty – z lepszym skutkiem – nieodżałowany Witold Leszczyński (vide „Żywot Mateusza” i „Siekierezada”) oraz – z nieco tylko gorszym – Jan Jakub Kolski (chociażby w „Pograbku” i „Jańciu Wodniku”). W podobnych produkcjach niezwykle ważną rolę odgrywa ścieżka dźwiękowa. Nie inaczej jest także w obrazie Łungina i Osipjana. Z obrazami dzikiej i nieokiełznanej natury najlepiej chyba konweniuje muzyka poważna – ze swoją zmiennością nastrojów, w jednej chwili lekkością, to znów monumentalnością. W „Akcie…” ten balans prowadzi nas od klasycznych partii skrzypiec, aż po dźwięki rodem niemal z muzyki totalnej. Im mniej przyjazna na ekranie staje się człowiekowi przyroda, z tym odważniejszymi eksperymentami dźwiękowymi mamy do czynienia. Nie jest to zabieg zbyt skomplikowany, ale na pewno odpowiednio z zamierzeniami autorów oddziałujący na psychikę widzów.
Główną rolę Jurija reżyserzy powierzyli, urodzonemu w 1972 roku w Moskwie, Glebowi Podgorodinskiemu. Mając dwadzieścia jeden lat, został on absolwentem Wyższej Szkoły Teatralnej imienia Michaiła Szczepkina, po czym na stałe zahaczył się w stołecznym Teatrze Małym. Nie był to jednak jego pierwszy etat; wcześniej już, jako dwunastolatek, przez ponad rok występował na deskach działającego przy Pałacu Pionierów Teatru Młodego Moskwianina. Na ekranie po raz pierwszy pojawił się dopiero w 1998 roku w telewizyjnej wersji opartego na powieści Aleksieja Tołstoja spektaklu „Car Iwan Groźny” w reżyserii Konstantina Antropowa i Władimira Dragunowa. Debiut kinowy zaliczył rok później w dramacie obyczajowym Denisa Jewstigniejewa „Mama”. Od tamtej pory przed kamerą stawał bardzo rzadko, skupiając się przede wszystkim na karierze teatralnej, która przyniosła mu nie tylko wielką popularność, lecz także zaszczyty. Żonę Jurija, Alionę, zagrała czterdziestoletnia Ksenia Kutiepowa („Podróż ze zwierzętami domowymi”, „Niedugo wiosna”). Kiedy pytano autorów filmu, jak udało im się nakłonić do występu w podobnej produkcji tak wielką gwiazdę, odpowiadał zazwyczaj Osipjan – że grzech byłoby, mając taką żonę, proponować rolę innej aktorce. W przyjaciela domu Wadima wcielił się z kolei rówieśnik Ksienii, Michaił Pałatnik, absolwent stołecznej szkoły imienia Borisa Szczukina. Choć w filmie zadebiutował dość wcześnie – w opartym na powieści Anatolija Rybakowa kryminalnym miniserialu Wadima Zobina „Woskriesienje, połowina siedmogo” (1988) – lista jego ekranowych kreacji jest dość uboga. Wspomnieć warto jeszcze tylko o głównej roli w nakręconym na Białorusi melodramacie Olega Fomina „Miłyj Ep” (1991) oraz adaptacji jednej ze sztuk Maksima Gorkiego, którą reżyser Siergiej Ursuliak zatytułował „Lietnyje liudi” (1995). Znacznie bardziej opatrzeni są natomiast odtwórcy ról Żeńki, czyli Fiodor Ławrow („Papierowy żołnierz”), oraz Natolija, czyli Białorusin Igor Czerniewicz („18/14”, „Bukiet bzu”, „Jesteśmy z przyszłości”, „Zwariowana pomoc”).
Mimo niskiego budżetu, Łunginowi i Osipjanowi udało się namówić do współpracy liczących się w środowisku filmowym kompozytora i operatora. Za ścieżkę dźwiękową do „Aktu natury” odpowiadał bowiem Fiodor Sofronow (rocznik 1971), profesor w katedrze muzyki współczesnej Konserwatorium Moskiewskiego imienia Piotra Czajkowskiego, znany między innymi z partytury do „Papierowego żołnierza” (2008) Aleksieja Germana młodszego. Za kamerą zdecydował się zaś stanąć trzydziestoletni Roman Waksjanow, dla którego praca na planie tak skromnej produkcji musiała być sporym wyzwaniem, skoro zaledwie dwa lata wcześniej, kręcąc pod okiem Walerija Todorowskiego „Bikiniarzy”, miał do dyspozycji… osiem kamer. Teraz musiała wystarczyć jedna – i to na dodatek cyfrowa. Odniósłszy – co prawda, umiarkowany, ale jednak – sukces na „Kinotawrze” reżyserzy nie spoczęli na laurach. Niemal natychmiast przystąpili do pracy nad kolejnym dziełem – opartym ponownie na własnym scenariuszu komediodramatem „Parien’ s szokoładnoj fabriki”, który do kin powinien trafić, miejmy nadzieję, w 2011 roku.
powrót do indeksunastępna strona

148
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.