Dla nastoletniej miłośniczki przygód Kajka i Kokosza, którą byłam w czasach ukazywania się Relaxu, cykl Christy „Bajka dla dorosłych” był sporym zaskoczeniem, i to nie ze względu na potraktowanie baśniowych motywów, ale na… sposób rysowania.  | Kliknij, aby powiększyć.
|
Janusz Christa wcześniej niż Andrzej Sapkowski przerabiał znane baśnie na ich „prawdziwe” wersje. Możemy je przeczytać w albumie „Kajtek, Koko i inni”, natomiast pierwotnie ukazywały się w komiksowym magazynie Relax. Kiedy je tam zobaczyłam, zaskoczyła mnie zmiana techniki rysunkowej grafika, którego znałam już z komiksów o przygodach wojów Mirmiła. Kadry były czarno-białe, z postaciami i scenografią precyzyjnie wycieniowanymi mnóstwem cienkich kresek. Nadaje to całości dość niesamowitej atmosfery, którą dodatkowo wzmagają dziwne stworzenia ukrywające się po kątach czy krzakach. W kadrze przedstawiającym starość bohaterów bajki o Śpiącej Królewnie widzimy w klatce dziwacznego stwora, a obok krzesła – skrzyżowanie kota z tygrysem. Kąty chaty toną w całkowitym mroku, co pozwala przypuszczać, że kryją się tam co najmniej równie niezwykłe istoty. Kształty postaci są podobne do sylwetek mieszkańców Mirmiłowa, a jednak, na skutek cieniowania i ostrych kontrastów czerni i bieli, jest w nich coś niepokojącego. Pomyślcie tylko, jakie wrażenie robiły te rysunki trzydzieści lat temu na ludziach, którzy nie znali innych komiksów poza Kleksem i Tytusem… |