powrót do indeksunastępna strona

nr 01 (CIII)
styczeń-luty 2011

Autor
Dowartościowanie nerda
Tom McGrath ‹Megamocny›
Ma groteskowo wielką głowę mózgowca z karykatur, jest niebieski i… cholernie sympatyczny. Tytułowy bohater dreamworksowskiej animacji „Megamocny” właśnie podbił moje serce. Czy ten film podobny jest do „Shreka”, a może bardziej do „Kick-Assa”…?
Zawarto¶ć ekstraktu: 80%
‹Megamocny›
‹Megamocny›
„Megamocny” to nie najlepsze tłumaczenie tytułu „Megamind”, nawiązujące do innego nie najlepszego tłumaczenia tytułu, czyli „Iniemamocnych”. Gubi ono informację, że nasz bohater jest mocny nie w sensie fizycznym, za to odznacza się bystrym umysłem. Na szczęście któż tak naprawdę zwraca uwagę na tytuły? Nie liczy się opakowanie, lecz zawartość, jak powiedział Mega do pięknej dziennikarki. Ale zacznijmy od początku.
Początek jest tak naprawdę środkiem: Megamocnego poznajemy, gdy spada na ulicę z wysokości kilkudziesięciu pięter. Spadając, zaczyna nam opowiadać, jak do tego doszło, a opowiadanie to jest zarazem przeglądem niemal wszystkich klisz związanych z postacią typowego szalonego naukowca z filmu o superbohaterach (patrz też Katechizm Złego Władcy). Mamy zatem tajną bazę, pelerynę z obowiązkowym wysokim kołnierzem, obrotowy fotel z wysokim oparciem (bez którego żaden prawdziwie czarny charakter nie może się obejść), oddanego pomocnika imieniem Minion1) oraz futurystyczne wynalazki takie jak niewidzialny samochód albo zegarek pozwalający jednym przyciśnięciem zmienić wygląd noszącego go osobnika. Megamocny pamięta również o takich obowiązkach, jak wybuchanie złowieszczym śmiechem, głaskanie mózgobota niczym ulubionego kota czy porywanie telewizyjnej reporterki, by zwabić superbohatera w pułapkę.
Superbohaterem jest Metro Man, posiadający moce Supermana: umie latać, jest nadludzko silny, ma laserowy wzrok, a do tego urodę gwiazdora filmowego. Przyzwyczajona do Shreków i innych dekonstrukcji mitów, oczekiwałam jego ośmieszenia, jednakże pomimo pewnej skłonności do efekciarstwa jest to naprawdę porządny superbohater, szczerze oddany swojej misji2). Można powiedzieć, że są najlepszymi nieprzyjaciółmi; Megamocny bardzo go ceni, istnienie Metro Mana nadaje cały sens życiu jego przeciwnika – gdy go zabraknie, błękitnego geniusza zła dopadnie chandra i poczucie pustki, a próba uporania się z tymi problemami spowoduje katastrofę…
Więcej z fabuły zdradzić nie można, by nie psuć przyjemności oglądania filmu. Co prawda zwroty akcji są dość przewidywalne, ale cała rzecz przecież nie w byciu zaskakiwanym, a w zabawie ze śledzenia nawiązań do znanych schematów. Spójrzcie chociażby, jak został wykorzystany pomysł na substancję likwidującą supermoce albo jak konsekwentnie poprowadzony jest wątek liofilizatora.
Swoją drogą, ciekawie oglądało mi się „Megamocnego” w kontekście niedawnej redakcyjnej dyskusji „Kick-Ass czyli porno dla geeków”. Bo tak naprawdę cała antybohaterskość bohatera bierze się – jak nam wyjaśniają początkowe sceny filmu – z jego odrzucenia przez (szkolne) społeczeństwo. Samotny kujon o delikatnych rysach i wielkich oczach wrażliwca stara się błysnąć skonstruowaniem pola siłowego czy maszynki do popcornu, ale jego wynalazki stają się źródłem malowniczych problemów, więc w końcu postanawia specjalizować się w jedynej rzeczy, która dobrze mu wychodzi: byciu złym. Oczywiście okazuje się gotów do nawrócenia, gdy tylko ktoś płci przeciwnej okaże mu trochę ciepła, dowiadujemy się też, że posiadanie supermocy bez dobrego serca nie prowadzi do niczego. Geekowie i nerdowie zostają dowartościowani, a pozostali widzowie otrzymują całkiem przyzwoitą porcją rozrywki – polecam szczególnie scenę, w której po raz pierwszy pojawia się mężczyzna z trzydniowym zarostem (więcej napisać nie mogę, bo to byłby kryminalny spoiler).
Wszystkiego niebieskiego w nowym roku!
1) Po angielsku to słowo oznacza między innymi właśnie pomocnika-podwładnego (a servile follower or subordinate of a person in power).
2) Do pewnego momentu, ale to spoiler.



Tytuł: Megamocny
Tytuł oryginalny: Megamind
Reżyseria: Tom McGrath
Scenariusz (film): Alan J. Schoolcraft, Brent Simons
Rok produkcji: 2010
Kraj produkcji: USA
Dystrybutor (kino): UIP
Data premiery: 7 stycznia 2011
Czas projekcji: 95 min.
Gatunek: akcja, animacja, familijny, komedia
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Allegro.pl
Ekstrakt: 80%
powrót do indeksunastępna strona

156
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.