Michaił Kałatozow zapewnił sobie nieśmiertelność wojennym melodramatem „Lecą żurawie”. Inne jego obrazy z okresu poststalinowskiego, jak „Niewysłany list” czy nakręcony w koprodukcji z włoską kinematografią „Czerwony namiot”, na zawsze już pozostaną w cieniu tamtego arcydzieła. Wyjść z niego może jednak wstrząsający dramat polityczny „Ja, Kuba”, który – pomimo oczywistego wydźwięku propagandowego – zachwyca przede wszystkim formą.  |  | ‹Ja, Kuba›
|
Twórczość urodzonego w 1903 roku w Tyflisie (dzisiejszym Tbilisi) Michaiła Kałatozowa (a w zasadzie Kałatoziszwilego) – montażysty, aktora, operatora, scenarzysty, reżysera i producenta filmowego – podzielić można na trzy etapy. Pierwszy obejmuje lata 1923-1938, czyli od pierwszych kroków stawianych w tyfliskiej wytwórni filmowej i debiutu aktorskiego w dramacie Iwana Pieriestianiego „Dieło Tarieła Mkławadze” z 1925 roku, aż po aspiranturę w Państwowej Akademii Sztuki w Leningradzie i dyrektorowanie wytwórni filmowej w stolicy Gruzji. To czas zbierania wszelakich doświadczeń – zarówno tych na planie filmowym, jak i za urzędniczym biurkiem – które, choć nie zawsze chwalebne, po latach okazały się niezbędne w osiągnięciu sukcesu artystycznego. Drugi etap to dramatyczne piętnastolecie 1938-1953, znaczone w Związku Radzieckim nie tylko prześladowaniami politycznymi, ale przede wszystkim Wielką Wojną Ojczyźnianą. W tym czasie Kałatozow nakręcił pięć propagandowych obrazów, utrzymanych w obowiązującej wówczas w kinematografii radzieckiej patetyczno-monumentalnej „poetyce” realizmu socjalistycznego: wojenną „Odwagę” („Mużestwo”, 1939), biograficznego „Szalonego lotnika” („Walerij Czkałow”, 1941), opowiadających o bohaterskiej obronie Leningradu „Niezwyciężonych” („Niepobiedimyje”, 1943), szpiegowski „Spisek bankrutów” („Zagowor obrieczionnych”, 1950) oraz poświęcone Feliksowi Dzierżyńskiemu, twórcy CzeKa, „ Wrogie żywioły” („Wichry wrażdiebnyje”, 1953), które na swoją premierę musiały jednak, w związku ze śmiercią Józefa Stalina, czekać przez trzy lata. Dwa kolejne filmy – komedia obyczajowa „Dygnitarz na tratwie” („Wiernyje druzja”, 1954) oraz dramat miłosny ze społecznym zacięciem „Ci z pierwszej ekipy” („Pierwyj eszelon”, 1955) – złożyły się na typowy okres przejściowy, kiedy to reżyser wyzwalał się już z pęt narzuconych przez ograniczenia socrealizmu, ale nie znalazł w sobie jeszcze odwagi, aby zakrzyknąć w pełni własnym głosem. To udało mu się dopiero w ostatnim etapie twórczości, zapoczątkowanym wspaniałym melodramatem wojennym „ Lecą żurawie” (1957), a kontynuowanym dramatem psychologicznym „Niewysłany list” („Nieotprawliennoje pismo”, 1959) i zrealizowanym w koprodukcji z Kubańczykami politycznym dziełem „Ja, Kuba” (1964). Zwieńczeniem kilkudziesięcioletniej kariery filmowej Kałatozowa był wysokobudżetowy radziecko-włoski obraz „Czerwony namiot” (1969), na planie którego pojawiły się wielkie gwiazdy kina europejskiego tamtych czasów – Sean Connery, Peter Finch, Claudia Cardinale, Mario Adorf oraz Hardy Krüger. Było to zarazem ostatnie dzieło zmarłego niespełna cztery lata po premierze filmu artysty. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie  | |
Dzisiaj większość z prac Kałatozowa, jak najbardziej słusznie zresztą, popadła w zapomnienie. Większość, nie oznacza jednak, że wszystkie. „ Lecą żurawie” wciąż bowiem mogą liczyć na wiernych widzów, wzruszających się do łez losami Weroniki i Borisa; podobnie jak i perypetiami młodych geologów poszukujących syberyjskich diamentów w „Niewysłanym liście”… Od czasu do czasu – bardziej chyba z uwagi na gwiazdorską obsadę, aniżeli walory artystyczne obrazu – prezentowany jest także przez stacje telewizyjne „Czerwony namiot”. W tym gronie najmniej znany jest dramat „Ja, Kuba”, który po upadku Związku Radzieckiego przepadł na dobre w zakamarkach dawnego Gosfilmofonda, czyli Państwowego Archiwum Filmowego. Przypomniano sobie o nim w Rosji dopiero niedawno, gdy zaczął podbijać serca… Amerykanów. Triumfalny pochód dzieła gruzińskiego reżysera zaczął się dość skromnie. W 1992 roku kubański pisarz Guillermo Cabrera Infante przypomniał go podczas odbywającej się w ramach Telluride Film Festival w Kolorado retrospektywy dzieł Kałatozowa; rok później „Ja, Kuba” pokazano na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w San Francisco. Po kolejnych kilkunastu miesiącach obraz obejrzał Martin Scorsese (a w ślad za nim Francis Ford Coppola) i był pod tak wielkim wrażeniem, że wykupił doń prawa. Zadbał również o to, aby pokazywano go w kinach studyjnych. Na efekty nie trzeba było długo czekać – w 1996 roku kubańsko-radzieckie dzieło otrzymało Nagrodę Krajowego Zrzeszenia Krytyków Filmowych USA dla filmu archiwalnego oraz nominację do nagrody FINDIE, czyli Independent Spirit Awards, w kategorii najlepszego (niekomercyjnego, niezależnego) obrazu zagranicznego. Przed trzema laty natomiast twórca „Taksówkarza”, „Wściekłego byka” i „Chłopców z ferajny” sfinansował odrestaurowanie obrazu Kałatozowa i jego kolekcjonerskie wydanie na trzech płytach DVD – z dołączonym do zestawu dokumentem Brazylijczyka Vicente Ferraza „Soy Cuba: O Mamute Siberiano” (2005) o tym, jak „Ja, Kuba” powstawało.  | |
Można zaryzykować twierdzenie, że obraz Kałatozowa prawdopodobnie nigdy by nie powstał, gdyby nie wcześniejsza o trzydzieści lat pionierska wyprawa za Ocean Atlantycki – do Stanów Zjednoczonych i Meksyku – Siergieja Eisensteina, Grigorija Aleksandrowa oraz Eduarda Tissego, którzy przetarli szlak swoim następcom. Jednym z efektów ich egzotycznej podróży był zrealizowany w kraju Azteków fabularno-dokumentalny dramat „ Niech żyje Meksyk!” (1932, odrestaurowany w 1979). W formie nowelowej przedstawiono w nim kilka epizodów z życia kraju – od średniowiecza aż do naznaczonej piętnem antykapitalistycznej i antyreligijnej rewolucji współczesności. Można powiedzieć, że trzy dekady później sytuacja się powtórzyła – tyle że w innym państwie regionu, na Kubie. Bunt wzniecony przez Fidela Castro doprowadził do oddania władzy przez dyktatora Fulgencia Batistę, a radzieccy filmowcy – od czasu świętowania dziesięciolecia rewolucji październikowej zaprawieni w tego typu produkcjach – zostali poproszeni o to, aby ten historyczny moment utrwalić na taśmie celuloidowej. Batista przyszedł na świat w 1901 roku, jako dwudziestolatek wstąpił do armii kubańskiej. Dwanaście lat później, w stopniu sierżanta, wziął aktywny udział w spisku przeciwko prezydentowi Gerardo Machado, bohaterowi walk z Hiszpanami o wyzwolenie kraju. Od tej pory bardzo szybko awansował, aż został wreszcie dowódcą armii, który trzymał w posłuchu władze cywilne. W 1940 roku pozwolił wybrać się na prezydenta Kuby. Po upływie czteroletniej kadencji nie miał wcale ochoty oddawać władzy, został jednak do tego zmuszony siłą. Opuścił wówczas ojczyznę i udał się na Florydę. Wrócił po ośmiu latach, aby dokonać bezkrwawego zamachu stanu i ponownie zasiąść na fotelu prezydenckim. Od tej pory rządził w sposób dyktatorski, ciesząc się łaską Stanów Zjednoczonych, które uczyniły sobie z wyspy cel turystyczno-seksualnych wycieczek. Docierające jednak do Waszyngtonu coraz częściej informacje o brutalnym tłumieniu opozycji spowodowały zmianę nastawienia ówczesnego prezydenta USA generała Dwighta Eisenhowera, który wycofał swoje poparcie dla Batisty (i zaprzestał sprzedawania mu broni). Na efekty nie trzeba było długo czekać. W nocy z 31 grudnia 1958 na 1 stycznia 1959 roku opuszczony przez największego sojusznika dyktator uciekł z Hawany i poprosił o azyl w rządzonej przez generalissimusa Francisco Franco Hiszpanii, gdzie przeżył jeszcze czternaście lat.  | |
Miejsce Batisty zajął Fidel Castro, urodzony w 1926 roku, a więc o pokolenie od niego młodszy, syn zamożnego plantatora trzciny cukrowej. Absolwent prowadzonej przez jezuitów szkoły średniej i wydziału prawa na uniwersytecie w Hawanie. Jako młody adwokat Castro bronił w sądach biedotę; po raz pierwszy jednak zrobiło się o nim głośno, kiedy w 1952 roku (po zamachu z 10 marca) oskarżył dyktatora o złamanie konstytucji. Kiedy sąd odrzucił wniosek, Fidel zrobił kolejny krok – zebrał ponad stusześćdziesięcioosobowy oddział i 26 lipca 1953 roku zaatakował koszary wojskowe Moncada w prowincji Oriente, z której pochodził. Mniej więcej połowa powstańców zginęła, bracia Castro natomiast – Fidel i młodszy od niego o pięć lat Raúl – trafili do więzienia. Starszego skazano na piętnastoletnią odsiadkę; wyszedł jednak, na mocy amnestii, po niespełna dwóch. Po uwolnieniu wyjechał do Meksyku, gdzie poznał argentyńskiego ekslekarza i wiecznego buntownika „Che” Guevarę; ten pomógł braciom Castro utworzyć rewolucyjny Ruch 26 Lipca, który począwszy od grudnia 1956 roku przystąpił do tworzenia oddziałów partyzanckich w trudno dostępnych górach Sierra Maestra. Batista nie był w stanie rozprawić się z powstańcami i ostatecznie im uległ. Pierwszym państwem, które uznały nowy kubański rząd, były… Stany Zjednoczone. Stosunki zaczęły się jednak psuć, kiedy pod wpływem Guevary, Fidel przeprowadził nacjonalizację, która uderzyła przede wszystkim w amerykańskie inwestycje na Kubie. Wówczas swoją szansę zaistnienia w regionie zwietrzył Nikita Chruszczow, który wysforował się na największego w świecie przyjaciela Castro. Zakończona całkowitą kompromitacją, inspirowana przez Centralną Agencję Wywiadowczą (CIA), inwazja kubańskich uchodźców w Zatoce Świń, mająca na cele obalenie Fidela, doprowadziła do jeszcze mocniejszego zacieśnienia więzów między Hawaną a Kremlem. Co z kolei zrodziło pomysł umieszczenia na wyspie radzieckich pocisk balistycznych średniego zasięgu, które mogły bezpośrednio zagrozić terytorium USA. To zaś doprowadziło do wywołania w październiku 1962 roku chyba największego kryzysu politycznego na świecie od zakończenia drugiej wojny światowej. |