Bohater ostatniej powieści Philipa Rotha określa siebie jako człowieka, który „wdał się w desperacką bajkę o nieroztropnych pragnieniach”. „Duch wychodzi” jest nie tyle bajką, co raczej marzeniem o niej. Desperacką próbą powrotu do przeszłości w obliczu końca opowieści, który prędzej czy później spotka każdego z nas.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Jesteśmy byciem ku śmierci, mniej lub bardziej świadomie zmierzamy w stronę końca. Najczęściej jednak człowiek zdaje sobie sprawę z własnej śmiertelności w obliczu wydarzeń granicznych takich jak starość, choroba czy osobista tragedia. Są to wydarzenia ekstremalne, przeżywając zwykłą, szarą egzystencję, nie pamiętamy zazwyczaj o naszej śmiertelności. Życie jest wystarczająco absorbujące, by jeszcze myśleć o własnym zgonie. Podczas lektury ostatniej powieści Rotha po raz kolejny mogłem przypomnieć sobie, że myślenie i uciekanie przed śmiercią nie są tylko ogólnymi tendencjami, ale również fundamentalnym doświadczeniem każdego człowieka. Martin Heidegger powiada, że upadanie w bycie, czyli zapominanie o śmierci, to podstawowa kondycja ludzka. Z jednej strony nasze życie zogniskowane jest wokół niezaprzeczalnego i przerażającego faktu śmierci, z drugiej zaś wszystko co robimy – nawet jeśli tego nie chcemy – powoduje, że o owym fakcie zapominamy. I tutaj warto przejść do powieści Rotha. „Duch wychodzi” jest dziewiątą i jak twierdzi autor, ostatnią opowieścią o pisarzu Nathanie Zuckermanie. Bohater w wieku siedemdziesięciu lat wraca z dobrowolnego wygnania z prowincji do Nowego Jorku. Jest to nie tylko powrót do dawnego miejsca zamieszkania, ale przede wszystkim powrót do dawnego życia. I nie chodzi tutaj tylko o wspomnienia, ale o prawdziwą, choć skrojoną na nobliwy wiek bohatera, przygodę. Powieść Rotha jest dla mnie opowieścią o ucieczce przed śmiercią. Zuckermann wplątuje się w wątek sensacyjno-miłosno-wspomnieniowy lekko przyprawiony polityką, pragnąc jeszcze raz zanurzyć się w życiu. I to mu się udaje, choć głównie w fantazji. Opowieść o jego perypetiach przeplatana jest bowiem fikcyjnymi dialogami z Jamie, piękną – a jakże – kobietą, którą Zuckermann poznał, szukając dla siebie mieszkania. Oczywiście, prawdziwa relacja jest między nimi niemożliwa (o tym dalej). „Duch wychodzi” jest więc nie tyle bajką o starcu wracającym do młodości, co marzeniem o takiej bajce, delikatną fantazją opartą na nikłych przesłankach. Owe przesłanki to początkujący biograf, który namawia bohatera do zwierzeń na temat jego mistrza, genialnego pisarza E.I. Lonoffa, umierająca na guza mózgu kochanka Lonoffa i wspomniana już Jamie. Są to bardziej preteksty do rozpoczęcia przygody, niż prawdziwe katalizatory. Cała zabawa polega jednak na tym, że Zuckermann nie potrafi się powstrzymać. Ciągnie go do minionego życia, chociaż doskonale wie, że spełnienie marzenia jest niemożliwe – z powodu impotencji. Zuckermann jest potrójnym impotentem. Dosłownie, bo parę lat temu przeszedł operację raka prostaty – niemożliwy jest więc jego związek z seksowną Jamie. Powoli staje się też impotentem jako pisarz. Postępująca starość powoduje u niego zaniki pamięci i lekkie zagubienie. Po trzecie zaś Zuckermann coraz mniej rozumie rzeczywistość. Akcja powieści rozgrywa się w trakcie i krótko po wyborach prezydenckich 2004, w których ponownie wygrał znienawidzony przez liberalną inteligencję – więc bohaterów powieści – George W. Bush. Zuckermann na temat polityki, jak sam stwierdza, nie wie nic. Poza tym drażnią go telefony komórkowe, młodzi ludzie i tak dalej. „Duch wychodzi” jest też książką o ucieczce przed śmiercią. Uciekają niemal wszyscy. Zuckermann – z prowincji, gdzie (nie)żył z dala od świata, Jamie z mężem – na prowincję, bo boją się zamachów terrorystycznych. Przede wszystkim jednak bohaterowie uciekają w fikcję. Nie bez znaczenia jest fakt, że wszystkie postaci w powieści Rotha związane są pośrednio bądź bezpośrednio z pisarstwem. Obok Zuckermanna najbardziej jaskrawy przykład to kochanka Lonoffa. Wprawdzie spędziła ona z pisarzem ledwie krótki okres życia, to jednak nawet w wieku 75 lat nie potrafi (nie chce) się od niego uwolnić. To chyba wszystko, co chciałem powiedzieć. Książka Rotha jest krótka, to ledwie 300 stron kieszonkowego wydania Czytelnika. Wątków, które poruszają odbiorcę jest tam jednak co niemiara. Dla mnie najciekawszym doświadczeniem było zestawienie siebie samego z bohaterem. Bo w końcu, starość czeka również i na mnie. Czekają te same, zadawane od wieków pytania: „Kim jestem? Skąd przychodzę, dokąd zmierzam?”
Tytuł: Duch wychodzi Tytuł oryginalny: Exit Ghost ISBN: 978-83-07-03228-3 Format: 320s. 152×107mm; oprawa twarda Cena: 37,– Data wydania: 30 lipca 2010 Ekstrakt: 90% |