powrót do indeksunastępna strona

nr 01 (CIII)
styczeń-luty 2011

Kac Angeles
Colin Strause, Greg Strause ‹Skyline›
„Skyline” braci Strause zaspokaja lewie jedno z wielu oczekiwań, jakie stawia się zwykle przed kinem science fiction – po projekcji pozostawia widza w stanie zaniepokojenia. Jest to jednak zdecydowanie bardziej wypadek przy pracy niż świadomy zabieg.
Zawarto¶ć ekstraktu: 10%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
„Skyline” na dobrą sprawę nie posiada fabuły. Oto po ostro zakrapianej imprezie grupka znajomych budzi się rano z syndromem dnia następnego. To, co początkowo wydaje się megakacem, okazuje się inwazją z kosmosu. Jednak Jarrod (znany z pierwszych sezonów „Sześciu stóp pod ziemią” Eric Balfour) i Eleine (Scottie Thompson) zachowują się tak, jakby większym problemem było to pierwsze. Trochę posiedzą w mieszkaniu Terry’ego (w tej roli Donald Faison), do którego przyjechali na imprezę, od czasu do czasu wyglądną przez okno, wyjdą się przewietrzyć na wyludnione ulice Los Angeles, by ponownie zawitać w mieszkaniu przyjaciela. Słowem, dzień jak co dzień.
Papierowi bohaterowie pozostają widzowi obojętni, mimo że reżyserski duet próbuje nas emocjonalnie zaszantażować ciążą Eleine. Mimo wszystko jej ciąża to trochę za mało, aby parę bohaterów polubić i aby w dalszej kolejności przejąć się ich losami. O Jarrodzie i Eleine wiemy tylko, jak mają na imię. Zamiast lepiej ich poznać, szybko poznajemy się na reżyserii. Reżyserski duet najwyraźniej nie zna takich słów jak fabuła czy dramaturgia, ponieważ w filmie nie dzieje się niemal nic. A jeśli już się dzieje, jak w finałowej scenie pocałunku, to wzbudza jedynie uśmiech politowania. Wspomniana scena wydaje się poważnym kandydatem, a może nawet faworytem do najbardziej kiczowatego pocałunku w historii kina. Blaknie przy nim nawet wyznanie miłości Vala Kilmera z „Top Gun”, uznane przez magazyn „Empire” za drugą najgłupszą sceną wszech czasów. Jak pamiętamy, Kilmer powiedział Tomowi Cruise’owi „Zawsze możesz być moim skrzydłowym”. W „Skyline” uświadczymy równie żenujących dialogów: „Mogłem go mocniej trzymać”, powie Jarrod po śmierci przyjaciela i w rytm spływającej po policzku łzy.
Sposób uprowadzania ludzi przez kosmitów za pomocą niebieskawego światła mógł posłużyć za interesującą przenośnię bezwolnego ulegania różnym wpływom. W końcu najlepsze obrazy o inwazji z kosmosu były metaforami, na przykład – jak „Inwazja porywaczy ciał” Dona Siegiela – sytuacji politycznej. Jednak bracia Strause nie wydają się zainteresowani przekazaniem jakichś głębszych znaczeń czy refleksji. Ich pomysł na kino to raczej bezmyślne zrzynanie (bo ciężko to nazwać nawiązywaniem czy cytowaniem) z innych obrazów SF. Zrzynanie, dodajmy, bez ładu, składu i sensu.
Bracia najwięcej podkradają z głośnego „Dystryktu 9” Neilla Blomkampa. Począwszy od motywów wizualnych, jak ujęcie zawisającego w powietrzu statku kosmitów, aż po całe pomysły fabularne, czyli stopniową przemianę głównego bohatera w obcego. Atak na UFO z kolei nasuwa skojarzenia z „Gwiezdnymi wojnami: Nową nadzieją” i pamiętną sceną ataku Luke’a na Gwiazdę Śmierci. O ile jednak Lucas mógł sobie pozwolić na brak realizmu, o tyle twórcy „Skyline” nie, co skutkuje równie wielkim wybuchem co u Lucasa, tyle że śmiechu. Na koniec tej wyliczanki bezmyślnych zrzynek, warto dorzucić „Wojnę światów” Stevena Spielberga. Z niej bracia Strause podbierają motyw z maszynami, wyłapującymi ukrywających się ludzi. Jednak jedną tylko pamiętną sceną, w której pojawił się Tim Robbins, twórca „Szeregowca Ryana” powiedział więcej, niż bracia Strause całym filmem.
Dobre kino SF najczęściej kończy się niepokojąco, zawiera pesymistycznie przesłanie. Ostatnio tę rolę świetnie spełniła „Istota” Vincenzo Nataliego, popisowo wygrywając niepokoje związanie z klonowaniem ludzi. Z tego zadania również wywiązuje się „Skyline”. Nie sposób bowiem wyjść z kina spokojnym, gdy twórcy zostawiają tak wyraźną furtkę dla kontynuacji…



Tytuł: Skyline
Zdjęcia: Michael Watson
Scenariusz (film): Joshua Cordes, Liam O'Donnell
Rok produkcji: 2010
Kraj produkcji: USA
Dystrybutor (kino): Vision
Data premiery: 4 lutego 2011
Czas projekcji: 94 min.
Gatunek: SF, thriller
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Allegro.pl
Ekstrakt: 10%
powrót do indeksunastępna strona

178
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.