Dwupak przygód Dylana Doga „Morgana. Opowieść o nikim” należy do najbardziej zakręconych albumów z tego cyklu wydanych w Polsce. I niech to już wystarczy za rekomendację.  |  | ‹Dylan Dog: Morgana, Opowieść o nikim›
|
Z „Morganą” i „Opowieścią o nikim” jest jak z „Matrixem” – zgodnie ze słowami Morfeusza – „Nikomu nie można powiedzieć, czym jest Matrix. Trzeba o tym się przekonać samemu”. Z tego względu pisanie recenzji nie ma większego sensu – za dużo słów może zdradzić za wiele, zbyt mało mija się z celem. Ale spróbujmy. Po raz kolejny Egmont wydaje dwa albumy „Dylana Doga” w jednym zeszycie – słusznie, bo tak jak w przypadku niedawnych „Zamku grozy” i „Damy w czerni” są one połączone tematycznie. Album rozpoczyna seria sekwencji marzeń sennych tytułowej Morgany – dziewczyny, która wciąż ma wizje świata opanowanego przez żywe trupy. A może to nie wizje? Nasz ulubiony detektyw mroku otrzymuje zaś informacje od jasnowidzącej madame Trelkovski o nadchodzącej zagładzie, ale większym problemem jest dla niego ogarniające go uczucie miłości do… nieznanej, nigdy nie spotkanej kobiety. Gdy wpada na Morganę, okazuje się, że to właśnie ona jest tą kobietą. Ale może to tylko sen? Co jest snem, a co nie to klucz do rozwiązania zagadki „Morgany” – stwierdzę od razu, że wcale nie łatwy do odnalezienia. Rzekłbym nawet, że przy tej dawce informacji, każdy czytelnik może zupełnie gdzie indziej postawić granicę między snem a rzeczywistością, a od tego zależy, jak właściwie zrozumie tę historię. W interpretacji istotna też jest znajomość poprzednich tomów – między innymi wydanego u nas kilka lat temu „Świtu żywych trupów”, ale także, niestety, części, które w Polsce nigdy nie doczekały się publikacji. Uczciwie mówiąc – nawet jednak znajomość tych zeszytów wiele nam życia nie ułatwi. Scenarzysta Tiziano Sclavi bawi się bowiem z czytelnikiem na różnych poziomach. Przedstawia światy i neguje ich prawdziwość, przeplata rzeczywistości, a także rozciąga fabułę nawet… poza komiks. Jednym z pokazywanych światów jest bowiem rzeczywistość twórcy komiksowego, rysującego właśnie „Dylana Doga”, a sam komiks trafia nawet do swej wewnętrznej przestrzeni (po ludzku mówiąc – na niektórych ze stron bohaterowie czytają „Dylana Doga”, otwartego dokładnie na tej stronie, na której jest czytany). Tak, to jest naprawdę aż tak skomplikowane. Nieco łatwiej będzie z „Opowieścią o nikim”, choć tu też jasnej interpretacji nie będzie. Znów nie możemy mieć tu pewności, który świat jest realny i która opowieść prawdziwa, ale pewną podstawą, której możemy się trzymać, będzie tytułowy Nikt. Wszystko bowiem wskazuje, że akcja komiksu toczy się właśnie w świecie stworzonym przez jego wyobraźnię (co niekoniecznie czyni z niego scenarzystę). Taki motyw odrobinę z Philipa K. Dicka. A może nawet nie odrobinę. Można (i zapewne trzeba) doszukiwać się w tym refleksji na temat samego aktu twórczego. Można dostrzegać zabawę i biegłość w plątaniu narracji. Można znaleźć wiele autocytatów i odniesień do własnej twórczości. Można odkryć przetwarzanie popkulturowych schematów – z jednej strony ich wykorzystywanie, a z drugiej ich wyśmiewanie. Zabawa z „Morganą” i „Opowieści o nikim” jest naprawdę przednia, a komiks zapowiada rozwijanie tematów w kolejnych zeszytach. Tylko czy Wydawca nam je zapewni?
Tytuł: Dylan Dog: Morgana, Opowieść o nikim ISBN: 978-83-237-3697-4 Cena: 39,90 Data wydania: styczeń 2011 Ekstrakt: 70% |