powrót; do indeksunastwpna strona

nr 02 (CIV)
marzec 2011

S.O.D.: Ogród mąk nieziemskich
ciąg dalszy z poprzedniej strony
8. Tajemnica szachownicy poroka
Dukaj: A ku jakim znaczeniom poprowadził Huberath retelling apokryficznej historii Lilith, tj. Liljki, w tych grach psychologicznych między Ajfridem i Alicą (Adamem i Ewą)? Jak w tym kontekście rozumieć końcową scenę „Vatran Auraio”?
Jak widzicie figurę tego inteligentnego poroka, węża-pokusiciela? Co tam właściwie dzieje się z Alicą? Wygląda, że ma problemy nie z postrzeganiem rzeczywistości, a z organizacją, rozumieniem tego, co postrzega. Co bowiem robi „wąż”? Wciąga czysto intelektualnie w inny sposób organizacji danych przez rozum.
Czy więc kamyki podmieniane w tych układach graficznych mają odpowiadać tak samo podmienianym elementom rzeczywistości? Potraficie wskazać w tekście momenty tej „szatańskiej rekonfiguracji”? Czy cała biologia Dolany jest w ogóle do zbudowania bez takiego oszukańczego przekręcenia kostki Rubika? Czy więc to raczej ono byłoby „pierwszą winą”?
Szostak: Nie wiem, na ile w swej wątpliwości pozostaje wierny tekstowi Huberatha – nie wykluczam, że autor myśli podobnie jak Ty, Jacku.
Ale ja nie potrafię jakoś myśleć w takim rygorze alegoryczności. Zestawiam pełne niejednoznacznych symboli teksty biblijne z proponowaną przez Ciebie alegoryzacją, która jest kodowaniem jednych treści za pomocą innych, prostym szyfrowaniem. Symbol w Biblii jest wyraźnym znakiem: o tym nie da się opowiedzieć wprost. Jeśli ów porok jest alegorią, czymś, co da się zdekodować, to po co ta zabawa w szyfrowanie? Literatura powinna odsłaniać, a nie ukrywać.
Ale bardzo przypadł mi do głowy koncept Huberatha o odmiennym rozumieniu świata przez Alicę i Ajfrida. Niby mają to samo pole doświadczeń, a jednocześnie Alica postrzega otaczającą rzeczywistość w zupełnie inny sposób. To oczywiście można tłumaczyć chorobą, jakimiś innymi zaburzeniami, ale jest jednocześnie znakomitą literacką próbą pokazania obcości nas samych, naszych wrażliwości, naszych światów, wreszcie narracji, które o tym świecie budujemy.
Dlatego żałuję, że tego motywu Huberath nie pociągnął dalej, nie uczynił go konstytutywnym dla samego świata.
Orbitowski: Swoją drogą ciekawe, czy da się zreinterpretować tekst z punktu widzenia Alicy. Ajfrid jest szalony, ona normalna i ma rację?
Szostak: Albo pójść jeszcze krok dalej i pozostawić te dwie narracje jako równorzędne.
Dukaj: No właśnie nie potrafię tego rozwikłać i podejrzewam, że – podobnie jak inne pytania o indywidualne decyzje i zachowania postaci – nie mają one mocnego wytłumaczenia poza siatką Huberathowej alegorii (tu: węża-kusiciela). Czy też: mają wytłumaczenia, które z definicji nie mogą nic nam wytłumaczyć, skoro pozostajemy ludźmi.
Szostak: To dorzucę jeszcze jedną, przewrotną interpretację figury poroka. Przy czym dodam, że nie mam żadnych złudzeń co do tego, by Huberath sam świadomie nadał tej postaci taki sens. To idzie trochę w sukurs Twego, Jacku, poszukiwania w poroku symboliki Węża z Księgi Rodzaju, choć nie do końca po tej linii, którą ty wyprowadziłeś.
Ajfrid i Alica wchodzą z porokiem w szczególny dialog. Jest stworzonko, które przestawia jakieś kamyczki. Co więcej, w tym przestawianiu ludzie dopatrują się pewnej logiki. A zatem zabawa w kamyczki staje się grą językową, której znaczenia trzeba zdekodować.
Wyobraźmy sobie, że porok jest głupi; że jego przestawianie kamyczków nie ma żadnego sensu, nie niesie ze sobą żadne znaczenia poza tym, że przestawia kamyczki. A sensowność poszczególnych ruchów jest pozorna. Trochę przypomina mi się i „Śledztwo”, i „Katar” Lema – by przywołać tego, który figuruje w dedykacji.
Jednak ludzie szukają w tym sensu, nabierają się na inteligencję poroka. Być może w tym jest największy grzech rozumu: odszukiwanie w całym kosmosie regularności i praw, które w rzeczywistości są tylko prawami samego rozumu. Ta pycha polega na poczuciu, że znalazło się klucz do rzeczywistości, że odkryło się jakieś zależności. I ta pycha wiedzy zostaje ukarana.
Dobrym przykładem jest tu Alica: jej wizja świata jest przecież spójna. Ona odczytuje w świecie zupełnie inny układ sensów, które zawarte są w codziennych wydarzeniach, niż reszta społeczności. Jej błędem nie jest brak inteligencji (w sensie: funkcji rozumu polegającej na kojarzeniu faktów i szukaniu pomiędzy nimi zależności). Błędem jest nadinterpretacja pewnych obrazów. Trochę jak Nash w „Pięknym umyśle”: pamiętacie te sceny, kiedy bohater stoi w tej swojej kanciapie i nagle z wycinków prasowych, jakichś sekwencji cyfr itd. odczytuje szyfr świata?
W tym sensie porok byłby figurą Węża, że uruchomiłby tę zgubną spiralę „pysznego umysłu”. Przypadkowe zwierzątko, które staje się dla człowieka niczym lustro: zobacz, do czego jesteś zdolny.
Orbitowski: Ale głupi wąż traci całą swoją wężowatość. Przypadkowy diabeł nie będzie diabłem, winien działać zgodnie z własnym zamysłem, planem oraz celem. Chyba że próbujesz, Wicie, powiedzieć, że diabeł jest w bohaterach, działających z wewnętrznego podpuszczenia. Ale przyznam się, że gdy czytałem o poroku, bardziej myślałem o resztkach ludzkich potrzeb, na przykład o potrzebnie oswojenia zwierzęcia. Na płaszczyźnie szerszej, uczynienia świata bardziej przyjaznym, podobniejszym do nas. Porok oswojony, z którym można się porozumieć, zmniejsza grozę otoczenia. Przynajmniej jeden element otoczenia ma szansę traci złowrogą obcość. W tym sensie Ajfrid i Alica robią to samo, co pierwsze kultury. Mozolnie próbują ogarnąć rzeczywistość, przekształcając ją, niejako „czyniąc ją sobie poddaną”.
Dukaj: Interpretacja świetna i z daleko idącymi konsekwencjami. Rozum rozpoznaje regularności, powtarzalności (wzorce). Opisy działań poroka nie są tu w książce dwuznaczne, czytelnik dostaje dane surowe: te kamyki leżą w konfiguracjach, które każdy z nas uznałby za intencjonalne, podporządkowane logicznym regułom. Wnioskowanie o prawach ogólnych z dostrzeżonych regularności i testowanie następnie hipotez wywiedzionych z tych założonych praw to esencja nowożytnego przyrodoznastwa. Jeśli ta metoda miałaby we wszechświecie Huberatha nie działać, to nie działałaby także tam na Ziemi, a skądinąd wiemy, że ziemskie wynalazki (do poziomu XX wieku) funkcjonują u Huberatha poprawnie. Musimy zatem przyjąć wyjaśnienie jeszcze dalej idące i jeszcze bardziej „groźne” dla rozumu: że wszechświat „Vatran Auraio” nie respektuje kopernikańskiej zasady kosmologicznej, jednorodności założonej przez Giordana Bruna – że w różnych miejscach inaczej odsłania się przed umysłem. (Jest to zresztą przedmiot aktualnej debaty w fizyce, niektóre obserwacje astronomiczne sugerują zmienność stałych fizycznych w czasie i przestrzeni).
Wtedy planeta z Matcinu Dolanu – a może cały system gwiezdny, cała ta część kosmosu – nie poddawałaby się rozumowemu poznaniu, tak jak poddaje się mu rzeczywistość w okolicach Ziemi. I stąd wynikają wszystkie inne „skrzywienia rozumowe”: Alicy, nauczyciela, degeneracja cywilizacyjna, degeneracja biologiczna.
A wymowa książki pozostaje wieloznaczna. Z jednej strony: człowiek zawędrował poza granice rządów rozumu – oto efekt, patrzcie i drżyjcie. Ale także: odejmij człowiekowi władzę rozumowej organizacji rzeczywistości i proszę, prędko spadnie do poziomu zwierząt.
ciąg dalszy na następnej stronie
powrót; do indeksunastwpna strona

85
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.