Brytyjski dramat „Jak zostać królem” w reżyserii Toma Hoopera zasługuje na uwagę nie tylko ze względu na nagradzaną rolę Colina Firtha. To będzie idealny seans, jeśli chcecie zobaczyć naczelnego angielskiego arystokratę filmu, który przeklina jak najęty i brata się z Australijczykiem. A poza tym to naprawdę dobre kino.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Na pierwszy rzut oka „Jak zostać królem” wygląda na oscarową laurkę skrojoną pod gusta Akademii. Natomiast przy bliższym poznaniu okazuje się, że Tom Hooper nie dał się zwieść na pokuszenie i nakręcił film, który ma do zaoferowania o wiele więcej, niż się z początku wydawało. Film skrzy się subtelnym humorem, zachwyca błyskotliwymi dialogami, wykorzystuje kino na poły biograficzne do przedstawienia historii o uniwersalnym charakterze, jak również – a może przede wszystkim – daje szansę podziwiać znakomite aktorstwo. Zdecydowanie „Jak zostać królem” straciłby dużo na wyrafinowaniu, gdyby zastąpić artystów sztuki aktorskiej wyrobnikami. Na szczęście Colin Firth, Geoffrey Rush, Helena Bonham Carter, Guy Pearce, Michael Gambon, Derek Jacobi i Timothy Spall nie traktują swojej pracy jak zwykłego rzemiosła i kreślą żywe, prawdziwie ujmujące postaci, które stanowią o odbiorze ekranowej historii. Hooper wykorzystuje fakty, żeby opowiedzieć o przyjaźni, pokonywaniu słabości, nabieraniu pewności siebie i wywoływaniu presji przez środowisko społeczne, w którym żyjemy. Główny bohater – na początku książę Yorku, a potem król Jerzy VI – jąka się, co stanowi ogromny problem dla osoby mającej przejąć władzę i za pomocą przemówień budować swój wizerunek, a także reprezentować poddanych. Za namową żony, królowej Elżbiety, władca zgadza się na wizyty u Lionela Logue’a, niespełnionego aktora i nauczyciela dykcji. Chociaż pierwsze próby porozumienia kończą się fiaskiem, między porywczym, przestraszonym i zdesperowanym następcą królewskim a prostym człowiekiem z ludu zacznie kiełkować coś na kształt przyjaźni nieograniczonej przez funkcje państwowe, tajemnice, konwenanse i wstyd. Przechodząca różne etapy relacja między królem a Lionelem została pięknie pokazana przez Colina Firtha i Geoffreya Rusha. Panowie nie szarżują, chociaż mają ku temu okazje, wydobywają humor i wzruszenia z prostych sytuacji, a przede wszystkim pozostają autentyczni i bliscy widzowi. To zabawne, że aktor o tak nieskazitelnej dykcji jak Firth wciela się w jąkałę. Tym bardziej zostanie zauważony podczas rozdania Oscarów, bo przecież Amerykanie uwielbiają wielkie aktorskie przemiany. Amerykanie uwielbiają także schemat „od zera do bohatera”, który w filmie Hoopera jest osią całej historii. Ale reżyser ucieka przed oczywistościami, schematami i słodkimi sentymentami. Chociaż sztucznie przedłuża finał, to jednak powstrzymuje się od hurraoptymizmu i przesadzonego patriotyzmu. Woli za to bohaterów z krwi i kości, szczere dylematy i kameralny dramat z domieszką inteligentnego humoru. Rozmowy między Jerzym VI i Logue’iem są naszpikowane płynącymi naturalnie z dialogiem ironicznymi dowcipami, ale w finalnym rozrachunku i tak bardziej liczy się emocjonalno-dramatyczny wymiar filmu. To dzięki wyczuciu Hoopera i oszczędnemu scenariuszowi Seidlera, film nie przeobraża się w ckliwą bajeczkę o wygranej nad własnymi słabościami. Raczej fascynuje siłą słowa i pokazuje, w jakim stopniu otoczenie potrafi ukształtować jednostkę. Historia rodzinna odgrywa w „Jak zostać królem” znaczącą rolę. To, kim stał się Jerzy VI w dorosłym życiu, zależało od jego despotycznego i wymagającego ojca oraz aroganckiego brata, który ustąpił z tronu, żeby żyć z amerykańską rozwódką. Bohater, będący pod ciągłym naciskiem bliskich mu osób, nie potrafi poradzić sobie z oczekiwaniami i coraz bardziej zamyka się w świecie własnych ograniczeń. Prosta i pozbawiona ukrytych interesów przyjaźń z Logue’iem okaże się remedium skuteczniejszym od ćwiczeń korygujących wymowę – to otwartość i zrozumienie mają właściwości ozdrawiające, a nie tajemnice logopedii. Drugim niezwykle ważnym, a odsuwanym nieco na bok, tematem przewodnim „Jak zostać królem” jest siła sprawcza rozrastających się powoli mediów. W czasie II wojny światowej, czyli w momencie gdy rządzi król Jerzy VI, istotą kontaktu z obywatelami kraju okazuje się radio. Siła słowa wydaje się obezwładniająca i bardziej rażąca niż moc militarna na polu bitwy. To media kształtują rzeczywistość, to retoryka decyduje o polityce, wreszcie to sposób wysławiania się decyduje o tym, jak jednostkę będzie postrzegał tłum. Filmowy król poddaje się przymusowi zaprzyjaźnienia się z mediami pod postacią radia, bo nie ma sensu walczyć z prawdziwą władzą. Pod koniec filmu mówi: „Jestem królem i co z tego? Co tak naprawdę mogę zrobić?”. To bardzo trafna i aktualna konstatacja w dobie dominacji mediów w każdej sferze ludzkiego życia.
Tytuł: Jak zostać królem Tytuł oryginalny: The King's Speech Obsada: Colin Firth, Helena Bonham Carter, Geoffrey Rush, Derek Jacobi, Robert Portal, Jennifer Ehle, Michael Gambon, Guy Pearce, Claire Bloom, Timothy Spall, Anthony Andrews, Charles ArmstrongRok produkcji: 2010 Kraj produkcji: Australia, Wielka Brytania Data premiery: 28 stycznia 2011 Czas projekcji: 118 min. Gatunek: dramat, historyczny Ekstrakt: 90% |