powrót; do indeksunastwpna strona

nr 03 (CV)
kwiecień 2011

Autor
Urocza
Gail Carriger ‹Bezduszna›
Są książki napisane tak lekkim stylem, że z góry wytrącają broń z ręki krytykom. Można wymieniać ich wady, można marudzić, ale nie zmienia to faktu, że urok powieści takich jak „Bezduszna” Gail Carriger i tak podbija czytelnicze serca, a negatywnie nastawiony recenzent wychodzi na ponurego malkontenta.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
‹Bezduszna›
‹Bezduszna›
Ja ponurą malkontentką nie zamierzam być, mogę więc od razu napisać, że „Bezduszna” bardzo mi się podobała. Jest w tej książce wszystko, czego można oczekiwać po lekkiej, niezobowiązującej lekturze, a więc sympatyczna i wyrazista bohaterka, wciągająca fabuła, a przede wszystkim mnóstwo dobrego humoru.
Zacznijmy jednak od początku, czyli od bohaterki. Alexia Tarabotti ma dwadzieścia sześć lat, urodę odziedziczoną po włoskim ojcu oraz niezależną osobowość – zestaw cech, który w Anglii końca dziewiętnastego stulecia skazuje kobietę na bycie starą panną, bo kto zechciałby za żonę apodyktyczną dziewczynę z ciemną cerą i dużym nosem? Alexia jest więc niezamężna i całkiem z tego stanu zadowolona. Do życia podchodzi nader praktycznie – wszak nie ma, dosłownie, duszy. Jest tzw. „nadludzką”, czyli kimś w rodzaju przeciwieństwa istot nadprzyrodzonych, które wyżej wspomnianego organu mają aż nadto. Jej dotyk zmienia wampiry oraz wilkołaki z powrotem w ludzi, a że bezdusznych jest bardzo niewielu, nic dziwnego, iż niepokorna Alexia prędzej czy później wpakuje się w kłopoty, ściągając na siebie uwagę niezbyt sympatycznych i tajemniczych osób.
W powieści przeplatają się dwa wątki: romantyczny i sensacyjny. Autorkę chyba bardziej interesował ten pierwszy, mnie, jako czytelniczkę, drugi, choćby dlatego, że w wątku „sensacyjnym” można było liczyć na więcej niespodzianek. O romansie nie można tego powiedzieć – bądź co bądź, jeśli kobieta myśli sobie, jak bardzo mężczyzny nie lubi, a jednocześnie odczuwa na jego widok osobliwy dreszcz, to wszystko jest już wiadome. Ostatecznie ani jeden wątek ani drugi nie grzeszy przesadną pomysłowością, oba za to są zgrabnie napisane: pomiędzy Alexią a przywódcą miejscowych wilkołaków iskrzy aż miło, a zagadka znikających i pojawiających się wampirów trzyma w napięciu. Gail Carriger ma przy tym u mnie dodatkowego plusa. Otóż w koncówce pojawia się scena, w której źli wyjaśniają pozytywnej bohaterce szczegóły swego mrocznego planu – to stereotyp, rzecz jasna, ale wykorzystany inteligentnie, bo akurat tutaj takie zachowanie ma sens.
I wreszcze zaleta najważniejsza, czyli humor. Trudno wymienić konkretne żarty czy zabawne one-linery, to kwestia raczej całokształtu. Bo wyobraźmy sobie wiktoriańską Anglię, w której z jednej strony etykieta sztywno określa, co wypada, a co nie, a z drugiej – istnieją tu wampiry i wilkołaki. Wyssanie kogoś na przyjęciu to w takiej rzeczywistości poważny, towarzyski nietakt, zaś goły wilkołak po przemianie staje się obiektem nieprzystojącego damie zainteresowania… Zresztą, tego się nie da opowiedzieć, to po prostu trzeba samemu przeczytać. Można narzekać na brak głębi czy dominację przewidywalnego romansu, można mieć zastrzeżenia do świata (po co wilkołakom rytuały godowe, skoro rozmnażają się nie tradycyjnie, a przez gryzienie śmiertelników?), nie sposób jednak zaprzeczyć, że „Bezduszna” to po prostu znakomite, bezpretensjonalne czytadło.



Tytuł: Bezduszna
Tytuł oryginalny: Soulless
ISBN: 978-83-7648-656-7
Format: 320s. 125×195mm
Cena: 34,–
Data wydania: 22 marca 2011
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w
:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

94
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.