powrót; do indeksunastwpna strona

nr 03 (CV)
kwiecień 2011

Zbyt piękne, by było prawdziwe
Charlie Adlard, Robert Kirkman ‹Żywe trupy #12: Życie pośród nich›
Dwunasty tom „Żywych trupów” wprowadza duże zawirowania w życie Ricka i dowodzonej przez niego garstki tułaczy. Okazuje się, że wizje naukowego rozwiązania problemu zombich, roztaczane przez Eugena, były niewiele warte. Pojawia się też jednak zupełnie nowa szansa. Tylko czy to jest na pewno szansa?
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
‹Żywe trupy #12: Życie pośród nich›
‹Żywe trupy #12: Życie pośród nich›
Album zaczyna się od rozmowy ojca z synem. Dla nikogo, kto czytał poprzedni tom (recenzja tutaj), nie będzie niespodzianką, że rozmawiają Rick i mały Carl. Tematem pogawędki jest zabójstwo przez tego ostatniego Bena, jego przyjaciela. Dziwna to rozmowa. Carl gada jak człowiek dorosły, a ma przecież niecałe dziesięć lat i nawet rok spędzony w świecie umarlaków nie uzasadnia takiej przemiany. Całość sprawia wrażenia jakby została wstawiona tylko po to, aby dać scenarzyście szansę na odbudowanie relacji między dwójką głównych bohaterów, będących zasadniczą osią całej historii. Na szczęście chwilę później następują gwałtowne zwroty akcji, które mocno przykuwają uwagę czytelnika.
Po pierwsze, wspomniana na początku „dekonspiracja” Eugena i związana z tym utrata przez całą grupę celu, jakim było dotarcie do Waszyngtonu. Ale bohaterowie, z Rickiem na czele, nie mają nawet czasu na przemyślenie tego, co się stało, bo nagle pojawia się tajemniczy gość. Przedstawia się on jako Aaron i twierdzi, że przybywa z zaproszeniem. W sytuacji naszych bohaterów można powiedzieć, że jest to zaproszenie do raju. Jakże inaczej nazwać miejsce, w którym każdy ma swój dom, ma co jeść i od czasu do czasu może skorzystać z ciepłej wody? I raczej nie powinny dziwić skrajne reakcje Ricka oraz jego przyjaciół. Jedni uważają, że takich miejsc po prostu nie ma, a całość to jakaś diaboliczna pułapka. Inni biorą informacje od Aarona za dobrą monetę i, zmęczeni roczną tułaczką, postanawiają z zaproszenia skorzystać. Okazuje się, że otoczona murem enklawa istnieje naprawdę. Jej przywódcą jest szacowny Douglas Monroe, były senator USA. Całość wygląda jak bajka, a w głowie doświadczonego czytelnika (przecież scenarzysta nie wstawia takich miejsc po to, żeby było miło) pojawia się pytanie: „Gdzie jest haczyk?”. Czy kilka drobnych incydentów to normalna rzecz w tak dużej grupie ludzi, czy też wierzchołek góry lodowej, zwiastun katastrofy?
Trzeba przyznać, że Robert Kirkman, scenarzysta „Żywych trupów”, w mistrzowski sposób oddaje wątpliwości i obawy głównych bohaterów oraz otaczający ich nastrój niepewności. Czytelnik cały czas czeka na moment, kiedy ukryta za murem spokojna przystań okaże swoje prawdziwe oblicze. Bo przecież każdy wie, że w świecie żywych trupów takich miejsc po prostu nie ma. Ten brak jednoznaczności wywoływać może u odbiorcy irytację, ale w tym wypadku jest to irytacja zaplanowana przez Kikrmana. Cóż, pozostaje nam tylko czytać, czytać, czytać…



Tytuł: Żywe trupy #12: Życie pośród nich
Scenariusz (komiks): Robert Kirkman
Wydawca: Taurus Media
Data wydania: luty 2011
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w
:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

174
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.