powrót; do indeksunastwpna strona

nr 03 (CV)
kwiecień 2011

Indiana Jones i… telewizja śniadaniowa
Roger Michell ‹Dzień dobry TV›
„Dzień Dobry TV” to zmyślnie napisana, choć średnio zabawna komedia, którą jednak ogląda się bardzo przyjemnie. Choćby tylko dlatego, że możemy popatrzeć, jak pamiętny Indiana Jones prowadzi… telewizję śniadaniową.
ZawartoB;k ekstraktu: 50%
‹Dzień dobry TV›
‹Dzień dobry TV›
Film twórcy „Notting Hill” pomyślany jest całkiem nieźle. Na pierwszym planie dominuje rozkochana w pracy i przystojnym Adamie (Patrick Wilson) Becky Fuller (Rachel McAdams). Mamy więc chwytliwy wątek miłosny. Na drugim planie błyszczy cała plejada gwiazd oraz aktorów charakterystycznych: od Harrisona Forda w roli wybitnego dziennikarza Mike’a Pomeroya, zmuszonego do pojawienia się w telewizji śniadaniowej, poprzez zmanierowaną gwiazdkę tejże telewizji (Diane Keaton), aż po pamiętanego z „Żyć i umrzeć w Los Angeles” Johna Pankowa czy rewelacyjnego Matta Malloya, jako prezentera pogody o mocno masochistycznych upodobaniach. Mamy więc – przynajmniej w teorii – szereg zabawnych gagów.
Jak wiemy, nie wszystko, co wydaje się dobre w teorii, sprawdza się w praktyce. I tak też się dzieje w przypadku „Dzień Dobry TV”. To, co wydawało się komediowym samograjem, czyli wrzucenie wytrawnego, poważnego dziennikarza do telewizji śniadaniowej, bawi tylko momentami. Zgoda, Ford wszystkie te momenty wykorzystuje w stu procentach, serwując nam cudownie zniechęcone miny. Niemniej nie sposób opędzić się od wrażenia, że komediowy potencjał był tu dużo, dużo większy. Wystarczyło choćby bardziej rozbudować konflikt Forda z Keaton – starcie ich rozbujanych ego mogłoby zaowocować niejedną satysfakcjonującą komediową puentą.
Opowiadający o kulisach powstawania telewizji śniadaniowej, „Dzień Dobry TV” sam jest jak owa telewizja, czyli głównie rozrywką, odrzucającą pretensję do bycia czymś więcej. Jeśli pojawia się tu jakiś wątek na serio (jak poważna informacja przegrywająca w starciu z rozrywką), to raczej na trzecim planie i wyłącznie w komediowym wymiarze. Niemniej „Dzień Dobry TV” coś tam jednak mówi tak o współczesnej telewizji, jak i o jej widzach. Coraz mniej wymagających, pragnących show, przedkładających rozrywkę nad informację. Film wskazuje tym samym na konflikt między istotną informacją, a mało znaczącą rozrywką.
„Dzień Dobry TV” daleki jest jednak od mówienia, że potrzebujemy poważnych informacji, że rozrywka w mediach powinna być tylko dodatkiem. Inaczej twórcy sami strzeliliby sobie w stopę, ponieważ serwują nam błahą w gruncie rzeczy komedię. Nietrudno się więc domyślić, jaką przemianę przejdzie gardzący początkowo gotowaniem na ekranie Ford. Zresztą nie tylko on – zachodzące w innych bohaterach zmiany okażą się równie schematyczne. Choćby McAdams, chowając nieustannie dzwoniący telefon do lodówki, zrozumie, że w życiu jest coś ważniejszego niż praca. Schematyczny jest też niestety cały film, zaliczający po drodze obowiązkowe punkty każdej typowej komedii romantycznej. Niemniej widok pamiętnego Indiany Jonesa, prowadzącego telewizję śniadaniową – bezcenny.



Tytuł: Dzień dobry TV
Tytuł oryginalny: Morning Glory
Reżyseria: Roger Michell
Scenariusz (film): Aline Brosh McKenna
Rok produkcji: 2010
Kraj produkcji: USA
Dystrybutor (kino): UIP
Data premiery: 25 marca 2011
Czas projekcji: 102 min.
Gatunek: komedia
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Allegro.pl
Ekstrakt: 50%
powrót; do indeksunastwpna strona

110
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.