„Londyński bulwar” porównywano do twórczości Guya Ritchiego, ale oprócz wspólnej tematyki i chropowatej brytyjskiej stylistyki filmowi Williama Monahana wiele brakuje do najlepszych dokonań kolegi po fachu. Dostajemy za to świetną muzykę, dobrą obsadę i nierówny scenariusz. Trochę mało.  |  | ‹Londyński bulwar›
|
William Monahan zasłynął z oscarowego scenariusza do „Infiltracji”. W przypadku „Londyńskiego bulwaru” zajął się także reżyserią, co zaowocowało filmem gangsterskim o dużo mniejszym rozmachu niż dzieło Martina Scorsesego, ale na pewno wciągającym. Ponadto umieszczenie akcji w londyńskim półświatku nadało filmowi drapieżnego charakteru i lokalnego kolorytu. Z teoretycznego punktu widzenia „Londyński bulwar” przypomina więc idealny materiał na kino gangsterskie z filozoficznym zacięciem. A jednak ambicje reżyserskie Monahana sprawiły, że realizacja dobrego pomysłu nie do końca się udała, bo film wygląda na całkowicie podporządkowany z góry przyjętej tezie, urozmaicenia usztywniają tkankę fabularną do stanu sztuczności, a bohaterowie nie przekonują. Historia balansuje między dramatem, czarną komedią i ponurą love story, czego efekt jest bardziej kuriozalny niż intrygujący, natomiast ekranowe dziwactwa wyhamowują impet wydarzeń dramatycznych do takiego stopnia, że wytrącają z ręki reżysera jego największy atut – poczucie solidarności z głównym bohaterem. Niezręczności reżyserskie na szczęście nie czynią z „Londyńskiego bulwaru” filmu złego. Zdecydowanie jest to kino gangsterskie z potencjałem, które zwiastuje interesującą karierę reżyserską Monahana. Mieści się w górnych warstwach przeciętności: nie wyżej, ponieważ cały czas obiecuje coś więcej i nie dotrzymuje słowa; nie mniej, bo film nie zawodzi technicznie, muzycznie i aktorsko, a zakończenie wynagradza wiele wcześniejszych braków. Mitchell wychodzi z więzienia. Chociaż chce zerwać ze starymi czasami i znaleźć porządną pracę, która nie zaprowadzi go z powrotem do celi, okazuje się, że środowisko kryminalne nie zapomina o swoich dawnych ludziach. Gdy Mitch zostaje ochroniarzem i złotą rączką w domu atakowanej przez reporterów gwiazdy filmowej, a jednocześnie pomaga kumplowi-kryminaliście i wplątuje się w konflikt ze wszechmocnym gangsterem, film rozwidla się na dwie ścieżki fabularne. Z jednej strony Monahan pokazuje uczuciowe oblicze bohatera, któremu zaczyna coraz bardziej zależeć na bezpieczeństwie pracodawczyni, ślicznej i smutnej Charlotte. Z drugiej – Mitch wraca na stare śmiecie, poddaje się gangsterskim regułom gry i mota w marzenia o zemście na sadystycznym wrogu. Od razu widać, że Monahan lepiej czuje się w sekwencjach ostrych porachunków między typami spod ciemnej gwiazdy niż w wątku Charlotte. W rezultacie, trudno uwierzyć w rozkwit uczucia między psychicznie stłamszoną celebrytką z traumą a gangsterem, który chce wszystko rzucić i zostać porządnym człowiekiem. Od strony fabularnej najlepiej funkcjonuje wątek odcięcia się protagonisty od przeszłości. Pod tym względem „Londyński bulwar” przypomina odrobinę „Amerykanina”. W filmie Antona Corbijna także była mowa o historii prywatnej określającej jednostkę i o niemożności wymazania z życiorysu konsekwencji wcześniejszych wyborów. Czasem po prostu nie da się zacząć wszystkiego od nowa. Na tle wzlotów i upadków scenariusza i reżyserii bardzo dobrze wypada ekipa aktorska. Colin Farrell jest oszczędny, trochę gburowaty i autentyczny. Świetny okazuje się też Ray Winston, który odgrywa etatową rolę groźnego, dominującego zbira. Trochę słabiej w tym towarzystwie prezentuje się Keira Knightley, bo Monahan rozgrywa wątek romansowy ewidentnie po omacku. To znaczy, że w kontekście chaosu, na jakim zbudowano postać Charlotte, Knightley radzi sobie przyzwoicie – wycofana, delikatna, krucha i przygnębiona powoli wychodzi z emocjonalnego dołka. Mimo wielu słabości „Londyński bulwar” wychodzi na prostą podczas zakończenia. Przeoczony drobny szczegół, omamienie wizją wolności i spełnienia, jeden dobry uczynek w morzu przelanej krwi sprawiają, że sen nie może się ziścić. Trzeba przyznać, że pesymizm wychodzi Monahanowi mistrzowsko.
Tytuł: Londyński bulwar Tytuł oryginalny: London Boulevard Rok produkcji: 2010 Kraj produkcji: USA, Wielka Brytania Data premiery: 4 lutego 2011 Czas projekcji: 103 min. Gatunek: kryminalny Ekstrakt: 50% |