Stephen King starzeje się jak wino. I nie idzie o szlachetność trunku, ile o tę nutkę goryczy, która pojawia się w najnowszym zbiorze „Full Dark, No Stars” (w Polsce jako „Czarna bezgwiezdna noc”, premiera 18 maja 2011 r.). A wino nadal smaczne i uderza do głowy.  |  | ‹Full Dark, No Stars›
|
King jest zadziwiająco wszechstronnym pisarzem: udają mu się zarówno króciutkie opowiadania, dłuższe nowele, opasłe powieści, a nawet wielotomowe cykle (choć w tym wypadku można mieć akurat najwięcej wątpliwości). Najnowszy zbiór, „Full Dark, No Stars” to zestaw trzech dłuższych tekstów, uzupełnionego jednym krótkim. I właściwie tylko ten krótki zawiera bezdyskusyjny wątek nadprzyrodzony, pozostałe pozostają na tej cienkiej granicy pomiędzy horrorem a thrillerem, na której kwestią interpretacji jest uznanie np. wątku słyszanych przez bohaterkę głosów za efekt mentalnej konfuzji albo kontaktów z Drugą Stroną. King wygrywa na tym subtelnym i niejednoznacznym podejściu. Czytelnicy programowo odrzucający elementy fantastyczne mogą go bowiem w spokoju ducha czytać, zaś fani horroru nie będą zawiedzeni. Seryjny morderca, żyjący spokojnie z żoną i dziećmi, brutalnie zaatakowana autorka kryminałów, przegrywający walkę z rakiem urzędnik bankowy, kochający swą ojcowiznę farmer – King z jednej strony pisze tak, jak zwykle, z drugiej wciąż odnajduje nowe wątki bądź nowe sposoby na ukazanie wątków bardzo starych. Czym bowiem jest „Fair Extension”, jeśli nie parafrazą targów Daniela Webstera czy Edelsteina, nie wspominając już o Fauście? W omawianym zbiorze zdaje się przebijać nuta goryczy, autor wydaje się okrutniejszym – czy to subiektywne wrażenie niżej podpisanego, czy może faktycznie sześćdziesięcioczteroletni pisarz zmienia styl na mroczniejszy? Jego opowiadania nadal nie zawierają tej dozy turpistycznych opisów i bestialstwa, co proza Jacka Ketchuma – i całe szczęście! – ale jakaś zmiana zaszła. Może to tylko błędne wrażenie, ale do tej pory bohaterowie Kinga raczej stykali się ze złem niż to zło czynili, raczej bronili się przed zemstą niż chęci odwetu ulegali. W tym zbiorze jest inaczej – narrator jednej opowieści morduje żonę (spokojnie, to nie spoiler – informacja o tym fakcie pojawia się w drugim zdaniu tekstu), inna główna postać wykorzystuje wiedzę do wyśledzenia swego kata i wymierzenia własnej sprawiedliwości. Jakby King oglądał namiętnie filmy z serii „Życzenie śmierci” i podziwiał postać graną przez Charlesa Bronsona. Autor jest jednak świadom tej właściwości zebranych tekstów – w posłowiu pisze bowiem, zwracając się do Stałego Czytelnika: „Historie zawarte w tej książce są okrutne. W pewnych fragmentach mogą wydać ci się trudne w lekturze. Jeśli tak, bądź pewien, że miejscami były dla mnie równie trudne do napisania”. Nic z tej trudności nie zmienia faktu, że Kinga nadal czyta się świetnie. Jego wyczucie realiów, właściwa dawka czarnego humoru i aluzji popkulturalnych wspaniale „zagnieżdżają” akcję opowiadań w świadomości czytelnika i – pomimo wspominanych mocnych opisów – przyciągają aż do ostatniego zdania. A to nadchodzi nieuchronnie i zawsze zbyt wcześnie.
Tytuł: Full Dark, No Stars Wydawca: Scribner Format: Kindle; 568KB Cena: 19,– $ Data wydania: 9 listopada 2010 Ekstrakt: 80% |