Reżyser Guillem Morales „Oczami Julii” postanawia udowodnić, że kryzys ominął hiszpańskie kino grozy. Czy faktycznie?  |  | ‹Oczy Julii›
|
Nie będę udawać. Hiszpańskie horrory to, zaraz po japońskich przerażaczach, mój konik. Na „Oczy Julii” wybrałam się wiedziona pozytywnym wspomnieniem takich filmów jak „Sierociniec”, „Rec” czy „Labirynt Fauna”. Zwłaszcza że film sygnował swoim nazwiskiem sam Guillermo Del Toro – choć prawdę mówiąc, tyle w produkcji Del Toro, co Camerona w „Sanctum”. I w jednym, i w drugim przypadku panowie pełnili jedynie funkcję producenta i chwała, bo inaczej zawód byłby jeszcze większy. W swej najnowszej produkcji Guillem Morales opowiada historię Julii (w tej roli znana z „Sierocińca” Belén Rueda), której siostra-bliźniaczka niedługo po operacji oczu popełnia samobójstwo. Oczywiście główna bohaterka nie wierzy w teorię policji i kierowana przeczuciem, postanawia odkryć prawdziwą przyczynę. Niestety nasza tytułowa Julia cierpi na identyczną co siostra-bliźniaczka chorobę, której końcowym stadium jest całkowita ślepota. Mimo pogarszającego się wzroku, kobieta szybciej i skuteczniej niż hiszpańska policja, odkrywa że za śmiercią Sary stoi tajemniczy jegomość. W tym momencie rozpoczyna się wyścig z czasem i gra o najwyższą stawkę. Życie. O ile sam pomysł jest całkiem niezły, to z każdą kolejną minutą, robi się coraz mniej interesująco, a do historii zaczynają wkradać się banały. Reżyser i scenarzysta Guillem Morales przedstawia nam poczet pokręconych postaci, które pojawiają po to, by zaraz zniknąć z ekranu, niewiele wnosząc do fabuły. Na początku wszystko wydaje się intrygujące – i główna bohaterka, która widzi świat poprzez mgłę, i okoliczności śmierci siostry, i przemykające ukradkiem cienie. Morales zasiewa ziarno niepewności: czy to, co się dzieje, ma charakter oniryczny, czy za tymi wszystkimi strasznymi wydarzeniami stoi czynnik ludzki. Jednak im bliżej rozwiązania zagadki, tym mniej wiarygodna staje się historia. Jedną z największych zalet filmu jest doskonała Belén Rueda, która udowadnia, że 46-letnia kobieta ma więcej seksapilu, gracji i talentu, niż niejedna amerykańska gwiazdeczka. Pani Rueda robi wrażenie i najmniejsza w tym zasługa tytułowych oczu. Niestety całokształt obrazu nie powala i muszę przyznać, że czuję po tej produkcji wielki niedosyt. Oczekiwałam dreszczyku, zaskoczenia, strachu w wydaniu czysto hiszpańskim, a wyszła z tego średnia, przydługawa opowieść. Potencjał zaprzepaszczono, aczkolwiek jestem przekonana, że wielu miłośnikom Del Toro „Oczy Julii” przypadną do gustu. W mój nie trafiły. Recenzja nadesłana na konkurs „Esensji”.
Tytuł: Oczy Julii Tytuł oryginalny: Los Ojos de Julia Rok produkcji: 2010 Kraj produkcji: Hiszpania Data premiery: 25 marca 2011 Czas projekcji: 112 min. Gatunek: horror Ekstrakt: 60% |