powrót; do indeksunastwpna strona

nr 04 (CVI)
maj 2011

Co się odwlecze…
‹Asymmetry Festival 2011›
Co nie doszło do skutku przed rokiem, powiodło się teraz: 30 kwietnia na Asymmetry Festivalu we wrocławskim Firleju zagrała grupa Electric Wizard.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Przed poprzednią edycją imprezy Czarodzieje odwołali swoje wiosenne tournée i miłośnicy twórczości zespołu musieli obejść się smakiem – największa z zapowiadanych gwiazd do Wrocławia nie dojechała. Szczęśliwie organizatorzy byli uparci i spróbowali także w roku 2011, a brytyjska ikona psychodelicznego doom metalu tym razem nie sprawiła przykrej niespodzianki.
Jak to jednak na festiwalach, Electric Wizard mieli na scenie towarzystwo. Co prawda o mniej imponującym statusie (inna podobnie wielka sława, Godflesh Justina Broadricka, ma wystąpić w Firleju w dniu napisania i publikacji niniejszego tekstu), ale także wymagające wspomnienia. Pierwsza wystąpiła niemiecka grupa Kokomo, której twórczość – zwłaszcza jeśli nie liczyć jako jedyna koncertującej w innym miejscu formacji Aranis, związanej z nurtem rockowej kameralistyki – mieści się w dolnych granicach asymetrycznej radykalności. Instrumentalna, płynąca muzyka, zazwyczaj spokojna i melodyjna, niekiedy przerywana była cięższymi partiami, tworząc typowe dla tego rodzaju tonów ściany dźwięków.
O ile zaś krótki występ Kokomo, skierowany głównie do miłośników zachowujących bezpieczną odległość od barier postrockowych pejzażystów, nie przedstawiał sobą ambicyj pokazania czegoś nietypowego, o tyle następna w kolejce Julie Christmas próbowała naruszyć schematy. W sumie skutecznie. Ozdobiona namalowaną na oczach opaską wokalistka zaprezentowała muzykę balansującą między post-metalem czy post-hardcore’em a alternatywnym rockiem z zupełnie innej bajki: czasem delikatna, wręcz słodka, teatralna, zdawała się momentami przedstawiać przefiltrowaną przez eksperymentalną stronę ciężkiego grania wersję The Dresden Dolls. Tym bardziej kiedy towarzyszyły jej klawisze. Choć bywało, że agresywnie krzyczała, zbliżając się do twórców najbardziej radykalnych odmian rocka, niektóre kompozycje bardziej niż post-metal przypominały nieco inaczej zaaranżowaną muzykę na przykład Portishead – i taka fuzja wyszła co najmniej intrygująco.
Po Julie Christmas na scenę wkroczyła italska grupa The Secret. Włosi, po (jak na festiwalowe warunki) całkiem spokojnych występach poprzedników, znacząco zwiększyli porcję energii. Grali głośno, najszybciej ze wszystkich, agresywnie i ciężko, a metalcore’owe numery urozmaicili wolniejszymi, ale nie mniej ostrymi kakofonicznymi sprzężeniami, dzięki którym koncert był nie tylko pełen mocy, ale i adekwatnego do imprezy nastroju.
Około godziny 22 swoje przedstawienie rozpoczęli najważniejsi tego wieczora muzycy – Electric Wizard. Trudno sensownie pisać o występach zespołów, których kawałki są do siebie podobne, które nie opierają swojej twórczości na instrumentalnych popisach lub charyzmie muzyków, po których wiadomo, czego się spodziewać, i ta wiedza wcale nie przeszkadza. Właśnie to otrzymali zgromadzeni w Firleju: ciężkie i proste, wprowadzające w trans riffy, ponadprzeciętną liczbę decybeli (tak głośno bywa doprawdy rzadko) i śpiew wskazujący na spożycie używek innych niż alkohol. Czarodzieje to jednak profesjonaliści i narkotyczna atmosfera nie oznaczała wykonawczej niemocy: utwory brzmiały potężnie i, jak na psychodelię, w sposób całkiem uporządkowany. Szkoda tylko, że dominowały kompozycje z ostatniej płyty, a i ich zmieściło się w niedługim występie (krótszym niż sugerowała rozpiska imprezy) niewiele. Pewnie i przez to zabrakło największych klasyków z „Dopethrone”: „Funeralopolis”, „I, the Witchfinder” czy „Barbarian”. Choćby dwa z nich zagrane w ramach bisu, którego ostatecznie nie było, zapewniłyby zaspokojenie.
Dzień w Firleju zamknął Dirk Serries z projektem Microphonics; minimalistyczny ambient oparty na przetwarzanych elektronicznie dźwiękach gitary posłużył po kilku godzinach przytłaczającego rocka za środek pogłębiający przyjemne otępienie, lecz o tej porze musiał nużyć i najpewniej nie pozwalał się w pełni poznać i ocenić. Tym samym obok szumu w uszach pozostał pewien niedosyt, ale krótkie koncerty Julie Christmas i Electric Wizard sprawiły, że wieczór dostarczył całkiem sporej dawki satysfakcji.



Organizator: Asymmetry, ODA Firlej
Miejsce: Firlej
Od: 29 kwietnia 2011
Do: 3 maja 2011
WWW: Strona
powrót; do indeksunastwpna strona

156
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.