Rzeczywistość jest krucha, wystarczy ją nieco zadrapać, a od razu wyziera spod niej sen i fantazja. Tak wynika z „Pitu pitu 2” Daisuke Igarashiego – zbioru opowieści wysnutych z japońskiego folkloru i wyobraźni artysty.  |  | ‹Pitu pitu #2›
|
Na samym początku trzeba zaznaczyć, że „Pitu pitu 2” nie jest łatwy w odbiorze. Podobnie jak „Pitu pitu”, czyli pierwszy tom (recenzowany w „Esensji” – tutaj), zawiera kilkustronicowe opowieści, przeważnie inspirowane japońskim folklorem. Przeważnie, bo niektóre z pomysłów musiały wylęgnąć się w płodnej wyobraźni autora. Nie widzę innej możliwości – nie jestem znawcą japońskiej tradycji ale nie wydaje mi się, żeby było w niej miejsce na obcinacz do paznokci pożerający gumki do mazania. Inne historie wydają się bardziej „konwencjonalne” – w tym sensie, że nocami z morza wyłania się fala ciemności i podróżuje w górę rzeki, zmierzając ku elektrowni wodnej, by zdusić źródło światła, natomiast matka kotka każe swym kociętom zjeść koguta w ciszy, bo reinkarnowała się w niej jej własna rodzicielka. Bez znajomości japońskiej kultury naprawdę trudno się w opowieści Daisuke Igarashiego wgryźć i je zrozumieć. Czasem pierwsza lektura może pozostawić czytelnika w nastroju w stylu: „ehe… jakie ładne obrazki, ale o czym to było?” Bywa, że trzeba się solidnie zastanowić, co zostało nam powiedziane i czy to w ogóle ma jakiś sens? Potrafią zarazem zafascynować. Opowieści Daisuke Igarashiego toczą się we współczesnej Japonii – nie tej neonów, gier i supertechnologii, lecz codziennego życia na przedmieściach, pośród niskiej zabudowy, gdzie jest jeszcze miejsce na przyrodę, często atakowaną przez człowieka. Historie te przywodzą miejscami na myśl „Spirited Away” i „Mononoke” Hayao Miyazakiego. Jednocześnie ta Japonia bywa całkowicie nierzeczywista. Fantastyczność jest tutaj po prostu przedłużeniem codzienności – czasem wydaje się, że każdy mógłby jej doświadczyć, gdyby spojrzał na świat pod innym kątem. Zwykłe, codzienne rzeczy stają się nagle magiczne: ożywają, płatają figle lub grożą. Tę naturalność fantastyki podkreśla fakt, że bohaterami są najczęściej dzieci. „Pitu pitu” mógłby przedstawiać świat tak, jak widzi go dziecko, zanim dorośli nie wytłumaczą mu, że Słońce nie oddycha, a w wietrze nie mieszkają groźne duchy i – a fe – lepiej nie podnoś tej przejechanej dżdżownicy, by pomóc jej w zdobyciu skrzydeł i przemianie w niebiańskiego smoka. Żadne inne dzieło nie uzmysłowiło mi do tej pory, że Japonia to obcy kraj i kultura. Nie chodzi tu o sprawę najbardziej oczywistą – brak znajomości japońskiego folkloru, z którego narodziły się te historie. Różnice sięgają znacznie głębiej, dostrzegamy je w sposobie ich przedstawiania i prezentacji. Wyobraźmy sobie dla porównania jakiś zachodni komiks oparty na ludowych legendach: chochliki, gnomy czy krasnoludki pomagałyby, groziły lub przeszkadzały bohaterowi; toczyłaby się akcja (nawet, a może szczególnie, w krótkich utworach wymagających pointy). Tymczasem w „Pitu pitu 2” bardziej istotne jest wrażenie; wiele kadrów poświęconych jest prezentowaniu danej sceny z różnych punktów widzenia. Tworzenie nastroju jest ważniejsze niż pchanie akcji do przodu, w niektórych przypadkach nie ma jej prawie wcale, w innych pełznie bardzo leniwie. I wreszcie – część opowiadań mogła powstać tylko w Japonii, gdzie kamienie, lasy i potoki mają swoje duchy opiekuńcze. Tylko tam samotne drzewo, chmura lub nawet wieżowiec z taką łatwością mogą okazać się manifestacją bóstwa zwiastującego nadejście najgorętszego dnia lata, a karp zamieszkujący w stawie jego władcą i opiekunem. O wiele prościej niż treść jest mi ocenić grafikę. Wystarczy do tego jedno słowo: znakomita. Daisuke Igarashi za pomocą cienkich, wyraźnych linii i plam tuszu tworzy pełne szczegółów kadry. Jego domy, przedmioty i krajobrazy są realistyczne, bardziej stylizowane są postacie ludzkie i fantastycznych istot. Tworzy realistyczny obraz Japonii podszytej niezwykłością. Niektóre kadry po prostu wciągają, sprawiając, że ignoruje się tekst i podziwia sceny. Właśnie to warto podkreślić – historie w „Pitu pitu 2” opowiadane są głównie obrazem; tekst nie jest zbędny i odgrywa swoją rolę, ale ustępuje miejsca narzędziom rysownika. Tej mandze naprawdę trudno wystawić ocenę. Z jednej strony „Pitu pitu 2” wymaga specyficznego podejścia, sporego wysiłku i nastawienia się na to, że można nie odkryć sensu w jej opowiadaniach. Z drugiej – myślę, że umiejętnie stworzone przez słowa i obrazy Daisuke Igarashiego naprawdę zasługują na uwagę.
Tytuł: Pitu pitu #2 ISBN: 978-83-60740-52-1 Cena: 32,00 Data wydania: luty 2011 Ekstrakt: 70% |