Tym razem kadr z „Dilberta”. Że co? Że w tym cyklu nie ma interesujących kadrów ze względu na prosty sposób rysowania? A jednak… Popularny na całym świecie cykl komiksów o Dilbercie ma grafikę i układ typowy dla gazetowych pasków: podział na trzy kadry (plus dłuższa historyjka na niedzielę) i prostą, wyrazistą kreskę. Na oficjalnej stronie www.dilbert.com wszystkie paski są kolorowe, jednak w wersji gazetowej – oraz tej publikowanej w tomikach – zamiast koloru mamy co najwyżej raster lub symboliczne cieniowanie przy pomocy kresek. Tło jest ograniczone do minimum, aby nie zakłócać czytelności niewielkich obrazków. Również postaci są rysowane bardzo prosto: kobiety od mężczyzn różnią się głównie fryzurami, biżuterią oraz ewentualnie bardziej wydatnymi ustami (ta niewielka liczba szczegółów prowadzi niekiedy do mylenia płci przez tłumacza, co widać na przykład w historyjce z pracownikami poprzebieranymi za pionki szachowe). No, jeszcze tym, że facetom w większości głowa zdaje się wyrastać wprost z kołnierzyka. Uproszczenie rysunku często wzmaga efekt humorystyczny, na przykład kiedy jakaś postać wrzeszczy tak, że rozstaw jej szczęk przerasta rozmiary głowy, robi dziwną minę lub oczy wychodzą jej z orbit jak na szypułkach. W kadrze pochodzącym z tomu „ Twoja głowa jarzy się jak świetlówka” spodobała mi się przerażająco demoniczna mina sekretarki, którą szef ostrzega, aby przypadkiem nie rozesłała listy płac do wszystkich pracowników. Wyraz twarzy Carol jasno daje do zrozumienia, że taki „przypadek” oczywiście się wydarzy (konsekwencje tego są pokazane w kolejnych historyjkach – szczególnie udana jest ta, w której Tina martwi się, że nie będzie już mogła obwiniać bycia kobietą za swoje niskie zarobki, skoro Alice dostaje najwyższą pensję w dziale). Ten rysunek nie byłby tak zabawny przy zachowaniu realizmu anatomicznego! |