J.J. Abrams, niczym Steven Spielberg przed laty, zabiera nas w pełną emocji podróż spod znaku wizyty w „Parku Jurajskim”, następnie zaprasza do uczestnictwa w „Bliskich spotkaniach trzeciego stopnia”, by wreszcie zafundować przygodę, jakiej nie powstydziliby się „Poszukiwacze zaginionej Arki”. W „Super 8” znajdziemy wszystko to, czym Spielberg uwodził nas trzy dekady temu.  |  | ‹Super 8›
|
Bohaterami „Super 8” jest grupka chłopców, których łączy jedno – pragną nakręcić film. W dziecięcych postaciach nietrudno wyobrazić sobie Gearge’a Lucasa czy zwłaszcza Spielberga (notabene właśnie pod jego pieczą powstał „Super 8”), którzy z porównywalnym zapałem i niekłamaną pasją przed kilkoma dekadami kręcili „Gwiezdne Wojny” czy „Indianę Jonesa”. Obraz J.J. Abramsa można więc czytać jako hołd oddany Kinu Nowej Przygody. Kłaniając mu się, Abrams serwuje nam porównywalne emocje, na blisko dwie godziny przenosząc nas w inny wymiar. Zabierając do innego świata, świata, gdzie każdy może poczuć się jak Indiana Jones… Jak to często ma miejsce w kinie Spielberga („Imperium Słońca”, „E.T.”, „Hook”), na świat patrzymy oczami dzieci; rzeczywistość wydaje się przefiltrowana przez dziecięcą wrażliwość. Abramsa interesuje świat młodzieży – pierwsze uniesienia i zawody miłosne, idealistyczne przyjaźnie i bolesne rozczarowania, emocjonowanie się błahostkami, wyznaczanie sobie naiwnych, acz szlachetnych celów. Na rzeczywistość spogląda Abrams – podobnie jak Spielberg – w kategoriach zabawy, uszlachetniając wewnętrzny świat swych bohaterów. Świat, w którym kręcenie filmu jest przede wszystkim dobrą zabawą, a pierwsze miłosne podrygi wydają się miłością do grobowej deski: chłopcy podkochują się w – jak się wydaje – niedostępnej i idealizowanej Alice (urocza Elle Fanning). Nieprzypadkowo dorośli nie rozumieją swych dzieci. Ojciec zaskakująco dojrzałego Joe (w tej roli Joel Curtney) nie pozwala mu się widywać z jego sympatią, z kolei ojca Alice stać jedynie na krzyk, wydobywający się w oparach alkoholu. W „Super 8” nie zabrakło scen wbijających w fotel (wykolejenie się pociągu), przyprawiających o dreszcze (fragment na stacji benzynowej) czy wzruszających (finał). Nie zabrakło napięcia, ponieważ obcy jest tu naprawdę „Obcy” – niczym w klasyku Ridleya Scotta do ostatnich scen pozostaje praktycznie niewidoczny. Jednak ponad wszystko inne nie zabraknie emocji – każda scena posiada tu bowiem silny ładunek emocjonalny, niekiedy zabarwiony drobnymi smaczkami (walkman). Starsi widzowie być może nostalgicznie zatęsknią za klasycznym kinem, młodszych prawdopodobnie bez reszty pochłoną losy dziecięcych bohaterów, z którymi zapewne bez problemu się utożsamią. Obraz Abramsa poskładany jest z elementów doskonale znanych, w kinie przetestowanych już wielokrotnie. Zamiast poczucia, że wszystko już widzieliśmy, pojawia się raczej odczucie tęsknoty za tego typu kinem. Twórca „Zagubionych” nie ma bowiem ambicji wymyślania go na nowo – swój film kieruje do tych, którzy wychowali się na dziełach Spielberga. Do wszystkich tych, którzy nie boją się przyznać, że mimo posiadania żony/męża i grupki dzieci, nie są do końca dorosłymi. Do tych, których niezmiennie fascynuje w kinie przygoda, dreszczyk emocji spod znaku wymykania się w środku nocy z domu tak, by rodzic niczego nie zauważył. Słowem, do wszystkich tych, którzy nie wstydzą się przyznać, że tkwi w nich dziecko. A jak pamiętamy z „Ostatniej krucjaty”, nawet Indiana Jones był dzieckiem…
Tytuł: Super 8 Rok produkcji: 2011 Kraj produkcji: USA Dystrybutor: UIP Data premiery: 17 czerwca 2011 Czas projekcji: 112 min. Gatunek: SF Ekstrakt: 80% |