Matthew Swift budzi się w nieznanym miejscu, oszołomiony i ranny, szybko jednak zmuszony jest dojść do siebie, bo ten, kto dybie na jego życie, nie zamierza odpuścić. Zawiązanie akcji „Nocnego Burmistrza” jest zaskakująco podobne do początku „Szaleństwa aniołów” – Kate Griffin stosuje tu ten sam chwyt, by wciągnąć czytelnika w akcję, a rzeczony czytelnik ma wrażenie déjà vu, ale… właściwie co z tego?  |  | ‹Nocny Burmistrz›
|
Powtarzanie własnych pomysłów nie jest może godne pochwały, ale też, przyznaję, jakoś szczególnie mi nie przeszkadza, zwłaszcza jeśli autor robi to zgrabnie. A Kate Griffin nie można tego odmówić. Początek „Nocnego Burmistrza” jest wręcz lepszy, bardziej dynamiczny, bo czytelnik zna już świat oraz bohatera, szybciej więc można przejść do „właściwej akcji”. A ta od początku zapowiada się ciekawie – tu bardzo pomaga jedna z bardziej pozytywnych cech pisarstwa Griffin, a mianowicie umiejętność takiego dawkowania informacji, by precyzyjnie zbudować napięcie. Dlaczego bohater ma na nogach cudze buty i czemu to jest tak ważne? Co oznaczają pojawiające się w całym Londynie napisy „Oddajcie mi mój kapelusz”? Takie – pozornie drobne – pytania sprawiają, że czytelnik już od pierwszych stron czuje się zaintrygowany. A przecież są jeszcze kwestie znacznie ważniejsze: kto zniszczył Londyński Kamień? Kto zabił kruki z Tower? I wreszcie, last but not least, kto czyha na życie głównego bohatera? Jak bowiem można się domyślić, w drugiej części trylogii Matthew Swift również ma duże kłopoty – a tym razem zagrożone jest nie tylko jego życie, ale także istnienie całego miasta. Pojawiają się postacie znane z poprzedniego tomu, np. Oda, która przez większą część akcji towarzyszy głównemu bohaterowi i… chyba czuje do niego coraz mniejszą niechęć. Dialogi tej pary są dość „filmowe” (kto oglądał jakikolwiek film czy serial, w którym dwie nieznoszące się osoby zmuszone zostają do współpracy, ten wie, o co chodzi), podobnie nieco hollywoodzkie z natury wydają mi się onelinery, rzucane przez Swifta w twarz panu Pinnerowi. Widać, że autorka coraz bardziej stawia na humor, choć i poważnych scen w powieści nie brakuje. Na minus książce zapisać można właściwie tylko brak rozwinięcia relacji pomiędzy Swiftem a elektrycznymi aniołami (w pierwszym tomie ten wątek zapowiadał się na jeden z ważniejszych), w zamian za to – to zdecydowanie na plus – autorka pokazuje nam kilka nowych, ciekawych elementów „magicznego Londynu”. Poza tym „Nocny Burmistrz”, mimo rzecz jasna odmiennej intrygi, pod wieloma względami przypomina swojego poprzednika, czyli „Szaleństwo aniołów”, większość więc uwag, jakie zgłaszałam pod adresem części pierwszej, odnosi się też do drugiej. Kto oczekuje od kontynuacji, żeby zaskakiwała i wywracała na nice wyobrażenia czytelnika, może się rozczarować, komu jednak wystarczy konsekwentne rozwijanie świata i nie ma alergii na powtarzanie pewnych chwytów, ten powinien być zadowolony.
Tytuł: Nocny Burmistrz Tytuł oryginalny: The Midnight Mayor ISBN: 978-83-7480-203-1 Format: 560s. 135×202mm Cena: 39,– Data wydania: 23 marca 2011 Ekstrakt: 70% |