powrót; do indeksunastwpna strona

nr 05 (CVII)
czerwiec-lipiec 2011

Kiedy miasta robią się senne
Moby ‹Destroyed›
Już na początku 2010 roku Moby twierdził na swojej oficjalnej stronie, że jego następny album będzie dużo bardziej akustyczny niż dotychczasowe projekty. Od 16 maja „Destroyed” leży na sklepowych półkach i stanowi raczej zaprzeczenie tej zapowiedzi.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Na opisywanej płycie amerykański producent postawił przede wszystkim na intymne, naznaczone melancholią aranżacje, mające obrazować jego samotne chwile podczas licznych tras koncertowych – oddające zwłaszcza bezsenne noce w hotelach, podczas których pisane były zresztą numery zebrane później na „Destroyed”. Na krążku mamy w sumie aż piętnaście kompozycji, które dają ponad siedemdziesiąt minut głównie pulsującej elektroniki z dodatkiem subtelnych wokali oraz odrobiną dźwięków klasycznych instrumentów (zauważalnych zwłaszcza smyczków i klawiszy). Według samego artysty takie brzmienia odzwierciedlają – szczególnie poprzez specyficzną, melodyjną elektronikę – klimat nocnych, opustoszałych miast.
Najważniejsze, co można stwierdzić po wystartowaniu „Destroyed”, to to, że rzeczywiście jest ono nastawione na budowanie klimatu i że raczej próżno szukać na nim parkietowych przebojów – najlepszym dowodem pierwsze, ambientowe „The Broken Places”. Mocniejsze i nawet pobudzające jest następne „Be The One” z syntetycznym, zimnym, męskim wokalem. Podobnie (może odrobinę cieplej) wypada kolejny numer – wciągający „Sevastopol”; choć potrzebuje trochę więcej czasu, żeby się na dobre rozkręcić. Późniejsze propozycje to rozbudowana, różnorodna mieszanka nostalgicznej elektroniki (z naprzemiennymi odchyleniami w stronę sennego ambientu, popowych piosenek czy bardziej frapujących i wibrujących podkładów) połączona ze zmiennymi głosami (których posiadaczami są m.in.: Emily Zuzik, Inyang Bassey, Joy Malcom albo sam Moby). Dalej warto zwrócić uwagę choćby na oszczędne w środkach „Rockets” – świetnie dopasowane swą migotliwością i rozmyciem do gościnnego wokalu. Niestety, najpóźniej w połowie płyty trzeba stwierdzić, że w istocie trudno określić, jaki jest nastrój całości; co więcej – dość nierównej całości. Na dodatek pojawia się trochę bałaganu (może to za mocne określenie w odniesieniu do tego rodzaju dźwięków), a z drugiej strony odczuwalne jest zwyczajne znużenie.
Nie da się zaprzeczyć, że na „Destroyed” znajdziemy sporo pięknych i smutnych melodii, po których dość łatwo można rozpoznać styl Moby’ego z jego przeszłych, spokojniejszych albumów. Pełnej satysfakcji nie pozwala osiągnąć jednak przeplatanie przestrzennych, sennych kompozycji z tymi nieco żywszymi i bardziej drażniącymi zmysły odbiorców – uniemożliwia to całkowite poddanie się początkowemu, świetnemu nastrojowi. Wydaje się, że dokonując kilku korekt (cięć) na obszernej przecież playliście, Amerykanin mógł zaprezentować nam spójny i dopracowany, na wskroś chilloutowy materiał; ale wtedy pewnie znaleźliby się zarzucający mu monotonię i całkowitą nudę. Wszystko to nie zmienia faktu, że dziesiąte studyjne wydawnictwo Moby’ego to naprawdę solidna, choć nie pozbawiona kilku słabości, pozycja.



Tytuł: Destroyed
Wykonawca / Kompozytor: Moby
Wydawca: Mute
Nośnik: CD
Data wydania: 16 maja 2011
Czas trwania: 71:39
Wyszukaj w: Wysylkowa.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Utwory
CD1
1) The Broken Places: 4:10
2) Be The One: 3:29
3) Sevastopol: 4:20
4) The Low Hum: 4:13
5) Rockets: 4:47
6) The Day: 4:32
7) The Right Thing: 4:25
8) After: 5:29
9) Victoria Lucas: 5:54
10) Blue Moon: 3:30
11) Lie Down in Darkness: 4:25
12) Stella Maris: 5:13
13) The Violent Bear It Away: 6:50
14) Lacrimae: 8:05
15) When You Are Old: 2:18
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

255
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.