Londyn ma w sobie coś pociągającego, tajemniczą i magiczną aurę, która inspiruje pisarzy do tworzenia najdziwniejszych wizji miasta, nie zatracając przy tym jednak kosmopolitycznej atmosfery oryginału. W swojej najnowszej powieści „Kraken” China Miéville kontynuuje z dawna obrany kurs i kreśli kolejny, nie mniej fascynujący obraz ukochanego miasta.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Trudno sobie wyobrazić, jak wyglądałby gatunek urban fantasy, gdyby na świecie nie istniał Londyn. Najgłośniejsza powieść fantastyczna sławiąca miasto to bez wątpienia „Nigdziebądź” Neila Gaimana (serial, komiks i książka), umiejętnie skonstruowana opowieść odsłaniająca podwójną naturę wyspiarskiej metropolii, zderzająca ze sobą dwie przenikające się rzeczywistości, w oryginalnym stylu ukazująca magiczne „miasto w mieście”. Angielski autor doczekał się wreszcie konkurencji. „Kraken” jego pobratymca to pod wieloma względami powieść doskonalsza: ambitniejsza, o szerokim przekroju tematycznym, momentami szaleńcza i oszałamiająca, skrząca się „nerdowskim” poczuciem humoru i wyzwoloną z wszelkich ograniczeń, zasilaną popkulturowym paliwem wyobraźnią. Wszystko zaczyna się od kradzieży. Billy Harrow, kustosz Muzeum Historii Naturalnej w Londynie, pewnego dnia zjawia się w pracy i ze zdumieniem odkrywa, że w nocy skradziona została perła kolekcji – wydobyty z dna i pieczołowicie zakonserwowany, pierwszy na świecie nieuszkodzony okaz kałamarnicy olbrzymiej (Architeutis dux). Wezwana na miejsce zbrodni policja nie przejmuje się absurdalnym wydźwiękiem kradzieży – co więcej, przepytujący Billy’ego oficer śledczy po chwili wahania informuje go, że zniknięcie cennego okazu może mieć związek z działalnością krakenistów, członków podziemnego Kościoła Krakena, dziwacznej lovecraftowskiej sekty uznającej przedstawicieli gatunku Architeutis za pradawnych bogów. A to dopiero początek… Wplątując się zupełnie nieświadomie w religijno-polityczną aferę, Billy stopniowo odkrywa „drugą stronę” Londynu, z której był dotychczas wykluczony ze względu na przynależność do przeważającej części ludzkości, żyjącej w słodkiej nieświadomości (klasyczny motyw urban fantasy). Miéville daje popis wyjątkowości i bezbrzeżności swojej wyobraźni, nonszalancko rozsupłując na kartach powieści wór z pomysłami, prawie że bezdenny, mogący z pewnością przyprawić o zazdrość niejednego twórcę fantastyki. Ukazany w „Krakenie” Londyn to miasto kultów i praktykujących czarowników (a dokładniej – ich miejskiego zakonu, londynmantów), wrzący kocioł różnorodnych quasi-religijnych ruchów, jak również walczącego o uzyskanie praw Związku Magicznych Chowańców oraz niebezpiecznych i bezwzględnych gangsterów władających magicznym podziemiem. Szczególny strach wywołuje niejaki Tatuaż, przywódca wpływowej szajki, egzystujący – zgodnie z pseudonimem – w formie wyrysowanego na plecach tatuażu. Miéville balansuje na granicy pomiędzy powagą a absurdem, zazwyczaj jednak przechylając się w stronę humorystycznego potraktowania tematu; skutecznym talizmanem chroniącym przed czarną magią okazuje się iPod o wyjątkowo wybrednym guście muzycznym, a główny bohater zostaje uzbrojony w całkiem skuteczną replikę sławnego fazera, używanego przez wszystkie generacje załogi statku „Enterprise”. Odwołania do dzieł i dziełek popkultury zdominowały znaczną część powieści, którą można również odczytać jako swoistą „odę do fantastyki”. W wielu miejscach książki Miéville ujawnia się jako oczytany (i „naoglądany”) miłośnik rozkochany w gatunku, niczym nie różniący się – prócz, naturalnie, talentu literackiego - od zastępu fanów gatunku, potrafiących z roznamiętnieniem spędzać nieprzebraną ilość czasu na szermierce cytatami z kultowych dzieł. Na stronach „Krakena” bez trudu odnaleźć więc można nie tylko Miéville’a-pisarza, ale znaczniej częściej Miéville’a-znawcę popkultury, kreślącego fantastyce pełną oddania, urokliwie bezpretensjonalną laurkę. Akcja powieści gna do przodu bez chwili wytchnienia. Prowadząc nieoficjalne śledztwo w sprawie zaginionej kałamarnicy, Billy coraz głębiej wnika w magiczną tkankę miasta, przysparzając sobie tyle samo wrogów, co i przyjaciół. Miéville powołał do życia barwną kolekcję postaci drugo- i trzecioplanowych, gmatwających narrację poprzez rozbicie jej na wiele pobocznych wątków, jednak bez szkody dla całości. Czytając „Krakena”, ma się wrażenie, że autor za wszelką cenę starał się upchnąć jak najwięcej pomysłów, wprowadzić na scenę jak najliczniejsze grono magicznych mieszkańców Londynu; na szczęście udało mu się zapanować nad chaosem treści, dzięki czemu kulminacja powieści – choć rozciągnięta w czasie – zgrabnie spina wszystkie wątki i zapewnia czytelniczą satysfakcję. „Kraken” potwierdza olbrzymi talent angielskiego pisarza, który w swojej prozie przekracza ograniczenia – zarówno formalne, skutkujące szablonowymi narracjami, jak i inspiracyjne, zbyt często opierające się na rutynowo odtwarzanym rezerwuarze elementów mitologicznych i scenografii quasi-średniowiecznej - przytłaczające zazwyczaj literaturę fantastyczną. Być może bliższy kontakt z twórczością Chiny Miéville’a przekona grono przeciwników tego gatunku, głoszących wpisaną w fundamentalne ramy niższość fantasy w stosunku do science fition, do rewizji poglądów. „Kraken” jest najlepszym przykładem na to, że można się z sukcesem uwolnić od „klątwy Tolkiena”, a raczej – przywołując sławetne buńczuczne stwierdzenie samego Miéville’a – od „pryszcza na tyłku światowej fantasy”.
Tytuł: Kraken Wydawca: Del Rey ISBN: 978-0345497499 Format: 528s. 164×240mm; oprawa twarda Cena: 26,–$ Data wydania: 29 czerwca 2010 Ekstrakt: 90% |