Po wyjątkowym i uznanym albumie „Mouse Guard: Autumn 1152” Petersen przygotował następną, jeszcze lepszą powieść graficzną. Kolejna pora roku przynosi jeszcze więcej wyzwań i niebezpieczeństw dzielnym gryzoniom przemierzającym pokryte śniegiem lasy i pola. Wizualnie „Mouse Guard: Winter 1152” jest prawdziwą ucztą dla oka.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Kłopoty i niepokoje przedstawione w poprzednim tomie dały się myszom we znaki. Brak czasu i możliwości na przygotowanie odpowiednich zapasów na zimę sprawił, że wiele przykrytych śniegiem siedlisk i miast stanęło przed wizją głodu i chorób. Poza ich bezpiecznymi murami piątka dzielnych Gwardzistów znanych nam z poprzedniego tomu stara się zdobyć zapasy dla Lockhaven. Ich misja jest niezwykle trudna, a zagrożenia, jakie spotkają na swojej drodze, wyjątkowo niebezpieczne. Petersen sprawnie stopniuje napięcie i fabularne smaczki. Na samym początku piątka bohaterów zostaje rozdzielona na dwie grupy, które mają możliwość poznania rozmaitych elementów bogatego świata. Dla Celanawe’a i Lieama to podróż przez śnieżne pustkowia i zmagania z drapieżnikami (szarża tego pierwszego na sowę to chyba najlepszy kadr w całym albumie) w celu dostarczenia eliksiru do Lockhaven. Jest to również podróż duchowa, szczególnie dla najmłodszego członka Młodej Gwardii. W trakcie postoju i szczerej rozmowy Celanawe stwierdza z nutą ironii: „wygląda na to, że mam ucznia”. Ta relacja na linii uczeń-mistrz jest kluczowa dla swoistego osiągnięcia dojrzałości przez Lieama i uniezależnienia się od dwójki swoich kompanów z poprzedniego tomu. W tym samym czasie Saxon, Kenzie i Sadie zmuszeni są szukać wyjścia z ruin podziemnego królestwa łasic – Darkheather. Także w tym przypadku poza zwyczajną wędrówką rozwijają się wątki indywidualnych bohaterów, które Petersen zdołał sprawnie wzbogacić dzięki rozdzieleniu grupy – ze szczególnym uwzględnieniem całkowicie przeciwstawnych charakterów Kanziego i Saxona. Jak wspomniałem, graficznie ta część cyklu jest prawdziwą ucztą dla oka, z wszechobecnymi płatkami śniegu i zimowymi krajobrazami, które przytłaczają zarówno bohaterów, jak i czytelnika. Miasto zbudowane w wysokiej, wydrążonej sośnie czy podróż przez bezkresne pustkowia to tylko nieliczne z elementów, jakimi raczy nas Petersen. O wiele ciekawsze jest Darkheather, opuszczone miasto, którego architektura przywodzi na myśl średniowieczne konstrukcje mauretańskich budowniczych. Łagodne łuki i kolumny rodem z Kordoby i Alhambry zaprezentowane z różnych ujęć prezentują się wyśmienicie. Jedynym istotnym mankamentem tego tomu „Mouse Guard” jest wątek rozgrywający się w Lockhaven, będący wyraźną kontynuacją zmagań z części poprzedniej. Niestety, choć jest miłym zaskoczeniem, to jednak brakuje w nim większego sensu. Na szczęście stanowi on jedynie przerywnik pomiędzy kolejnymi przygodami piątki głównych bohaterów, pozwalając na chwilę wytchnienia. Co ważniejsze, nie zmienia on tego, że „Mouse Guard: Winter 1152” jest znakomitą powieścią graficzną, po którą warto sięgnąć.
Tytuł: Winter 1152 Wydawca: Arachia ISBN-10: 9781932386745 ISBN: 978-1932386745 Format: 192s. Cena: 24,95$ Data wydania: sierpień 2009 Ekstrakt: 90% |