powrót; do indeksunastwpna strona

nr 05 (CVII)
czerwiec-lipiec 2011

Jazda po bandzie
Todd Phillips ‹Kac Vegas w Bangkoku›
Choć scenarzysta i reżyser Todd Philips starał się „podkręcić” przygody Watahy i dołożył dwa razy więcej sprośności niż w oryginale, to sequel „Kac Vegas” nie ma już nawet połowy wdzięku poprzednika. To jednak wystarczy by w podkręconej atmosferze sali kinowej parę razy zarżeć ze śmiechu.
ZawartoB;k ekstraktu: 50%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Te nieliczne wybuchy wesołości to zasługa niezłego tempa filmu i przede wszystkim aktorstwa, bo Cooper, Helms i Galifianakis potwierdzają swoje zdolności komediowe. Publiczność na świecie podziela widać te wrażenia i nie ma zbyt wielkich wymagań, bo „Kac Vegas II” (wybaczcie, ale nie jestem w stanie używać debilnego tytułu zaproponowanego przez polskiego dystrybutora) finansowo ma szansę dogonić część pierwszą. Choć oczywiście będzie to już sukces spodziewany i oparty na mocnych filarach finansowych (dwa razy większy budżet). Natomiast prawie na pewno „Kac Vegas II” nie ma szans na podobne uznanie krytyków – wyrażające się m.in. Złotym Globem dla najlepszego musicalu lub komedii – jakie było udziałem pierwszego przeboju Philipsa.
Nowe przygody Stu, Phila i Alana to bowiem bez wątpienia film wtórny. Zmieniła się właściwie tylko lokalizacja i zawiązanie akcji, ale cała reszta pozostaje taka sama, nawet na poziomie szczegółów. Tym razem to Stu się żeni z piękną Tajką, a na wesele zaprasza oczywiście swoich najlepszych kumpli: Douga i Phila oraz – z przymusu – wciąż nieprzystosowanego społecznie Alana. Do Watahy dołącza Teddy, przyszły szwagier Stu, choć tylko na chwilę – tym razem to jego przyjdzie szukać trzem skacowanym kumplom. Po takim zawiązaniu akcji cała reszta fabuły toczy się właściwie tak samo: Stu, Phil i Alan budzą się po totalnym armagedonie bez pamięci i zmęczeni rozpoczynają zbieranie wskazówek mogących pomóc w odnalezieniu zaginionego kolegi.
Mamy więc ten sam skład, ale i prawie identyczne prowadzenie akcji: zwierzęta, żenujące cameo celebryty, mafiosów, prostytutki, a nawet interludium w postaci piosenki wykonywanej przez Stu – a także identyczny finał. Z jednej strony takie podejście jest zrozumiałe: skoro te pomysły podobały się publiczności, a cała historia znów jest o tych samych kumplach przeżywających szaloną noc, to czemu nie założyć, że bawią się podobnie? Wszystko to prawda, ale uczciwość wobec widzów wymaga, by oglądając „Kac Vegas II” mieć poczucie oglądania sequela, a nie powielonego scena po scenie remake’u! Scenarzyści nie wysilili się tutaj by zmienić choć odrobinę konstrukcję całej przygody, albo chociaż zamienić bohaterów miejscami.
Znów Stu jest tym, który jest fizycznie okaleczony (widoczny na plakacie tatuaż, który byłby świetnym żartem, gdyby nie pokazywano go przed premierą), Alan prezentuje żarty na temat masturbacji, a Phil kieruje całymi poszukiwaniami (ale, znów, to Stu wpada na finałowe rozwiązanie zagadki w trakcie – oczywiście – rozmowy telefonicznej Phila, który już-już ma zdradzić tragiczne przygody Watahy oczekującym weselnikom). Raz jeszcze w trakcie szalonej nocy kumple kradną komuś groźnemu ulubione zwierzę, znów padają ofiarą zbieżności imion i po raz kolejny angażują się w wymianę z groźnymi gangsterami. Dobrze, że chociaż, poprzez swoich bohaterów, twórcy filmu informują widzów, że zdają sobie z tego powielania pomysłów sprawę…
Niestety „Kac Vegas II” nie jest zrzyną całkowitą i wprowadza istotne, ale bardzo niepożądane novum. Sequel przygód Watahy, choć na pierwszy rzut oka wydaje się niewinną komedią jest filmem w stosunku do pierwowzoru bardzo brutalnym i w gruncie rzeczy mrocznym, choć widać to dopiero po chwili zastanowienia. Przypomnijmy sobie jakie były efekty szalonej zabawy w Vegas: Stu stracił zęba (to nie problem dla dentysty), będący kawalerem Alan jako jedyny uprawiał seks, a właściwie był obsługiwany oralnie (Stu i Phil, jak wynika ze zdjęć, jedynie dobrze się bawili wśród kręcących się wokół tancerek), a Stu biorąc ślub z prostytutką nie grzeszył za specjalnie wobec zdradzającej go zołzy. Nawet przyczyna utraty pamięci była w gruncie rzeczy niewinna – Alan po prostu chciał by wszyscy dobrze się bawili.
Tu szalony brodacz ma dużo bardziej złowieszcze motywy, a cała reszta jest maksymalnie „podkręcona” przez co niesmaczny jest zarówno przebieg całej zabawy (tym razem twórcy nie szczędzą nam szczegółów typu wyeksponowane żeńskie i męskie genitalia) jak i jej efekty. Dość powiedzieć, że tatuaż Stu – rzecz przecież dużo poważniejsza niż jeden stracony ząb – to nie jedyne trwałe fizyczne okaleczenie będące efektem (nie)zapomnianej nocy. Zresztą grany przez Eda Helmsa bohater wypada tu najgorzej (tracąc przy okazji sympatię widzów): scenarzyści serwują mu przygody jeszcze bardziej grzeszne niż w pierwowzorze nie biorąc pod uwagę, że tym razem w finale zamiast rzucania wrednej dziewczyny, ma ożenić się z kobietą swojego życia, która go kocha i ufa mu bezgranicznie. No cóż, w rzeczywistości też niektóre wieczory kawalerskie to jedynie pokaz ukrytego prostactwa pod przykrywką dobrej zabawy…
P.S. Jeśli ktoś liczy, że oglądanie osłodzi mu soundtrack to się srodze zawiedzie. Żaden kawałek z sequela nie dorównuje znakomicie wykorzystanym „Who Let the Dogs Out”, „Candy Shop”, „In the Air Tonight”, a przede wszystkim „Right Round”. Owszem jest pewien pamiętny i bardzo adekwatny przebój z lat 80., ale jego odbiór został kompletnie spieprzony przez wykonanie.



Tytuł: Kac Vegas w Bangkoku
Tytuł oryginalny: The Hangover Part II
Reżyseria: Todd Phillips
Zdjęcia: Lawrence Sher
Rok produkcji: 2011
Kraj produkcji: USA
Dystrybutor: Warner
Data premiery: 3 czerwca 2011
Gatunek: komedia
Wyszukaj w: Wysylkowa.pl
Wyszukaj w:
Wyszukaj w: Allegro.pl
Ekstrakt: 50%
powrót; do indeksunastwpna strona

170
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.