Cudowne dziecko kanadyjskiego kina, Xavier Dolan, wyreżyserował swój pierwszy film, „Zabiłem moją matkę”, w wieku dziewiętnastu lat. Zajął się również napisaniem scenariusza i zagraniem jednej z głównych ról. Można powiedzieć, że w Quebécu rośnie filmowiec-orkiestra: zdolny scenarzysta, reżyser i aktor. Zdolny – nawet mimo faktu, że jego debiut okazał się nieco pretensjonalny, jednowymiarowy i przegadany.  |  | ‹Zabiłem moją matkę›
|
Dolan stwierdził, że „Zabiłem moją matkę” zawiera elementy o charakterze autobiograficznym. Deklaracja reżysera musi być prawdziwa, bo na ekranie widać emocjonalne zaangażowanie, które często zwycięża rozsądek i precyzję w przedstawianiu rozterek bohaterów. Szesnastolatek o imieniu Hubert mierzy się z rodzinnymi problemami: ojciec opuścił dom, gdy chłopiec miał siedem lat, a relacje z matką są obciążone młodzieńczym buntem, życiowym zagubieniem i poczuciem winy. Hubert kocha matkę, ale jednocześnie jej nienawidzi. Powstałe rozdarcie budzi w nim frustrację, agresję i chęć ucieczki. Poważny temat został pokazany w sposób nabuzowany emocjonalnie – trudno nie przejąć się psychiczną bezsilnością, z którą walczą i syn, i matka w sytuacji bez wyjścia. Filmowi brakuje jednak chwil wyciszenia, dystansu, chłodu. Dolan wszystko wypowiada na głos, podczas gdy wiele aspektów trudnej relacji bohatera z matką powinny odzwierciedlać obrazy pozbawione słownego sztafażu. Wtedy, gdy Dolan decyduje się na symboliczne zobrazowanie negatywnych emocji zrodzonych z ciągłych kłótni i konfliktów, wybiera kiczowate obrazki matki ubranej w suknię ślubną albo rozsypującej się na drobne kawałeczki szyby wystawowej. Jaki jest cel żonglerki odstającymi od konwencji dramatu elementami? Można tylko przypuszczać, że podkreślenie autorskiego stylu. W kategoriach dramatu rodzinnego „Zabiłem moją matkę” na zmianę wprowadza w rozdrażnienie i chwyta za gardło. Główną siłą filmu jest jego bezpośredniość i szczerość. Autentyczność frustracji głównych bohaterów sprawia, że można przełknąć zbytnią powtarzalność motywów narracyjnych i nadużycie dialogów. Dolan stosuje film jako medium pozwalające na oczyszczenie. Katharsis, jakie otrzymuje reżyser, ma również wpływ na kształt przedstawionej historii. W rezultacie „Zabiłem moją matkę” ma charakter tragedii antycznej, w której nikt nie ma racji i każdy stoi na straconej pozycji. Dolan poprzestaje na szukaniu oczyszczenia, nie próbuje przekształcić swojego filmu w spowiedź czy dzieło ekshibicjonistyczne. Nie przyjmuje tylko perspektywy Huberta, ale stara się również zrozumieć matkę. Oboje mają przywary, każde z nich tkwi w niezrozumieniu dla drugiego, kierują się uprzedzeniami we wzajemnych relacjach. W jednej scenie nagły wybuch zostaje podyktowany młodzieńczym uporem i porywczością Huberta, w drugiej problemem staje się pokoleniowa przepaść między rodzicem a dzieckiem, a w jeszcze innej – małostkowość i wąskotorowe myślenie matki. Oboje są winni, oboje źle się czują w zaistniałej sytuacji. Chociaż czasami egzaltowany i artystycznie napuszony, „Zabiłem moją matkę” to film zdecydowanie przemyślany wizualnie. Dolan ma własny styl w pokazywaniu wydarzeń, który na pewno warto ulepszać i rozwijać. Fragmentaryczne ujęcia, nietypowe kadrowanie, wojerystyczne zbliżenia twarzy bohaterów. Ten ostatni zabieg znakomicie sprawdza się w przypadku odtwórczyni roli matki – Anne Dorval. Aktorka dysponuje tym, czego jeszcze brakuje młodemu twórcy, czyli oszczędnością i wielowymiarowością. Film na DVD został wydany przez Tongariro Releasing w prostej, wręcz ascetycznej formie. Płytę wyposażono w trzy wersje językowe – oryginalną z polskimi napisami, lektora polskiego i wersję bez tłumaczenia. Udostępniono dźwięk 2.0 i 5.1. Oprócz filmu na krążku znajdują się zwiastuny: „Zabiłem moją matkę” oraz innych filmów dystrybuowanych przez Tongariro.
Tytuł: Zabiłem moją matkę Tytuł oryginalny: J'ai tué ma mère Rok produkcji: 2009 Kraj produkcji: Kanada Data premiery: 14 stycznia 2011 Czas projekcji: 96 min. Gatunek: dramat Ekstrakt: 60% |