powrót; do indeksunastwpna strona

nr 06 (CVIII)
sierpień 2011

Nienawiść i miłość, zbrodnia i nadzieja
Keiji Nakazawa ‹Hiroszima 1945 - Bosonogi Gen #10›
To banał, ale inaczej być nie może – wszystko ma swój początek, ale i wszystko ma swój koniec. Dziesiąty tom mangi Kenjiego Nakazawy – w Polsce wydawanej pod nieco innym od oryginalnego tytułem „Hiroszima 1945” – wieńczy opis dramatycznych losów Gena Nakaoki, chłopca, który przeżył amerykański atak jądrowy i mimo wielu przeciwności, starał się normalnie żyć. Czy mu się to udało?
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Gdyby zsumować objętość wszystkich dziesięciu tomów „Bosonogiego Gena” (bo tak właśnie brzmi japoński tytuł komiksu), wyszłoby nam ponad dwa tysiące stron. Tyle potrzebował siedemdziesięciodwuletni już dzisiaj Kenji Nakazawa, aby przedstawić osiem lat swojego życia. Otóż to – „swojego”, ponieważ jak sam zaznacza w liście do czytelników, który opublikowany został w ostatnim albumie, opisane (i narysowane) w mandze wydarzenia oparł na własnych przeżyciach. „W 80 procentach opowieść o Genie pokrywa się z tym, co autentycznie miało miejsce, zaś 20 procent to fikcja” – stwierdza. I choć polskiemu odbiorcy trudno dociec, co składa się na tę jedną piątą, która powstała jedynie w wyobraźni autora, w niczym nie zmienia to faktu, że komiks Nakazawy ma olbrzymią wartość nie tylko artystyczną, ale również historyczną i dokumentarną. Jest bowiem świadectwem człowieka, który przeżył piekło wojny i został naznaczony nim na całe życie. W tym kontekście jego relację możemy zestawić, przy podkreśleniu i uszanowaniu wszystkich różnic, ze wspomnieniami osób, które ocalały z Holokaustu.
Akcja ostatniego tomu mangi rozgrywa się osiem lat po kataklizmie Hiroszimy. Wydawałoby się, że upłynęło już sporo czasu, że rany powinny się zabliźnić, a złe wspomnienia na zawsze odejść w zapomnienie. Czy jednak można wymazać z pamięci obraz dogorywającego miasta? Dziesiątek tysięcy trupów? Ludzi umierających na naszych oczach w wyniku poparzeń i choroby popromiennej? Gen Nakaoka stara się żyć normalnie, oczywiście na tyle, na ile jest to w ogóle możliwe. Mieszka z przyjaciółmi, którzy, jak on, są ocaleńcami z atomowej zagłady: poznanym krótko po wybuchu Ryutą Kondo (vide tom trzeci), Musubim oraz Katsuko. Jest im niełatwo, wszyscy są przecież sierotami, o których egzystencję nikt się nie martwi. Zamiast, jak inne dzieci, chodzić do szkoły i zdobywać wiedzę, muszą przede wszystkim zarabiać na życie. Katsuko szyje w domu modne sukienki, które później Ryuta i Musubi sprzedają na ulicy; Gen natomiast pracuje w firmie artystycznej należącej do pana Nakao, fanatycznego militarysty, byłego zawodowego oficera, który pomimo klęski Japonii w wojnie światowej, nie rozstał się z marzeniami o wielkim imperium i który traktuje swoich podwładnych jak szeregowych żołnierzy, żądając od nich całkowitego posłuszeństwa i oddania sprawie firmy.
Metody stosowane przez Nakao, polegające głównie na upokarzaniu pracowników, budzą zrozumiały opór u Nakaoki. Sprzeciw kończy się wyrzuceniem chłopaka z pracy. Nie lepiej idzie też Genowi w szkole. Kiedy pojawia się na rozdaniu świadectw, wywołuje skandal, odmawiając śpiewania hymnu „Chwała cesarzowi” i buntując innych uczniów. Nazwanie przez niego cesarza Hirohito „przestępcą wojennym”, odpowiedzialnym za zbrodnie dokonywane przez Japończyków na innych ludach Azji, wywołuje gniew nie tylko grona pedagogicznego, lecz także zaproszonego gościa z Rady Prefektury. Mimo to, gdy inny absolwent gimnazjum chce wymierzyć znienawidzonym belfrom sprawiedliwość, Nakaoka sprzeciwia się temu – nie z sympatii dla nauczycieli, znających tylko jeden skuteczny, ich zdaniem, sposób wychowywania młodego pokolenia – przez bicie, ale ze zwykłej przyzwoitości, która nie pozwala mu zaakceptować samosądu. Jedynym jaśniejszym akcentem w szarej egzystencji Gena staje się spotkana przypadkowo na ulicy Mitsuko, w której chłopak zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Problem w tym, że nie wie, jak się dziewczyna nazywa ani gdzie mieszka, a jak się już tego dowiaduje, to nie ma pojęcia, w jaki sposób skłonić ją do tego, aby chciała się z nim spotykać. Tym bardziej gdy okazuje się, że jest ona córką człowieka, którego Nakaoka nienawidzi chyba najbardziej ze wszystkich…
I choć główną postacią ostatniego tomu mangi Nakazawy wciąż pozostaje Gen, bardzo ważnym wątkiem, warunkującym dalsze losy wszystkich bohaterów, jest nieszczęście, które spotyka Musubiego. Wracając pewnego dnia wieczorem do domu z pieniędzmi zebranymi od kontrahentów daje się on skusić kelnerce z baru „Madonna” i zachodzi do mocno podejrzanego lokalu. Kobieta ta, do spółki ze swoim szefem, zaczyna wykorzystuje naiwność i zagubienie chłopaka, wciągając go w prawdziwe bagno. Postać Musubiego służy tym samym autorowi komiksu do przedstawienia bardzo poważnego problemu społecznego, z jakim Japonia nie potrafiła poradzić sobie jeszcze wiele lat po wojnie – upadku moralnego, który dotknął pozostawione samym sobie sieroty ocalone z kataklizmu. Jest to jednocześnie, wyrażone zresztą w bardzo dramatyczny sposób, oskarżenie pod adresem władz państwa i wciąż jeszcze rządzącego Japonią – przypomnijmy: manga Nakazawy powstała w połowie lat 70. ubiegłego wieku – Hirohito. Najdosadniej ujmuje to główny bohater w następujących słowach: „(…) jest wielką niesprawiedliwością, że ci, którzy wywołali wojnę, teraz chodzą sobie wolni! Japończycy powinni wziąć sprawę w swoje ręce i osądzić ich wszystkich, poczynając od Cesarza!”.
Co prawda, po zakończeniu wojny z Japonią został w Tokio powołany do życia Międzynarodowy Trybunał Wojskowy dla Dalekiego Wschodu (będący odpowiednikiem trybunału w Norymberdze), który skazał na śmierć bądź dożywotnie więzienie dwudziestu pięciu japońskich przywódców politycznych i dowódców wojskowych (w tym między innymi ministra spraw zagranicznych, ministra wojny i dowódcę Armii Kwantuńskiej), ale nie znalazła się w tym gronie osoba najważniejsza, czyli cesarz. Hirohito, choć utracił wiele ze swego autorytetu i kompetencji, żył sobie spokojnie do końca lat 80. przez nikogo w zasadzie nie niepokojony. Co musiało boleć zwłaszcza tych, którzy, jak Kenji Nakazawa, w wyniku obłędnej polityki prowadzonej przez Japonię w latach 1937-1945 stracili wszystko – bliskich, majątek, spokój duszy. „Bosonogi Gen” był więc w zamierzeniu autorskim hołdem złożonym zarówno tym, którzy w gruzach Hiroszimy znaleźli wieczny odpoczynek, jak i tym, którzy cudem przetrwali i musieli uczyć się żyć od nowa. A że nie było to łatwe – przekonują dobitnie losy Nakaoki, Ryuty, Musubiego, Mitsuko. Bo choć od zbombardowania japońskich miast minęła już prawie dekada, kataklizm ten wciąż jeszcze zbierał swe krwawe żniwo. Mimo to autor komiksu w finale serii starał się wlać w serca czytelników odrobinę nadziei i ustami swego bohatera konstatował: „Japończycy powinni dziękować ofiarom Hiroszimy i Nagasaki, bo to tylko dzięki ich męczeństwu i śmierci mogą teraz spać spokojnie i żyć w pokoju!”. Po chwili zaś poprawił się i dodał, że nie tylko Japończycy, ale „wszyscy ludzie na świecie”. I nie sposób odmówić mu racji.



Tytuł: Hiroszima 1945 - Bosonogi Gen #10
Tytuł oryginalny: Hadashi-No Gen
Scenariusz (komiks): Keiji Nakazawa
Wydawca: Waneko
Cena: 29,99
Data wydania: kwiecień 2011
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Wysylkowa.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

141
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.