Skąd „czaszeczka” w tytule? To właśnie z czaszek pokonanych wrogów Normanowie, postrach antycznego świata, pijali swój narodowy alkohol – kalwę. Przed tymi nieustraszonymi żeglarzami i wojownikami drżeli wszyscy. Wszyscy?  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Oczywiście, że nie wszyscy. Wiemy bowiem, że w owym czasie w maleńkiej galijskiej osadzie dzielni Galowie, dzięki magicznemu napojowi… I tak dalej i tak dalej. Znamy to. I tak jak w przypadku wszystkich pozostałych „Asteriksów”, do których scenariusz napisał René Goscinny, całe zamieszanie z napojem, Rzymianami i innymi nacjami jest li tylko pretekstem do niezwykłej zabawy, którą dostarczyć może jedynie humor autora „Mikołajka”. Czy w takim razie album „Asteriks i Normanowie” wnosi cokolwiek nowego do całej serii? Przede wszystkim jest to jedna z niewielu historii, w której Asteriks i Obeliks mieli do czynienia z ludem nieuciekającym przed nimi po pierwszym spotkaniu (a czasem nawet przed nim). Normanowie byli twardzi, Normanowie nie znali strachu, Normanowie walczyli do upadłego. Sam Asteriks stwierdził, że od Rzymian są „gorzej zorganizowani, ale odporniejsi.” Właściwie już nikt inny nie zasłużył sobie na taki komplement. Intryga ze „strachem dodającym skrzydeł” może i wydaje się trochę pokręcona, ale jak słusznie zauważył Konrad Wągrowski, geniusz Goscinnego wykorzystał ją maksymalnie. Przezabawne są dialogi Normanów próbujących rozpracować całą koncepcję strachu dodającego skrzydeł („On ma grypę. Strach to grypa.”). Także strona graficzna jest bez zarzutu. Wizerunek potężnych wąsatych blondynów w rogatych hełmach nie pozostawia wątpliwości, z kim mamy do czynienia. Niezwykle sugestywne są kadry, na których widzimy Normanów z żabiej perspektywy przerażonego Skandaliksa (bratanek Asparanoiksa – symbolizujący złotą młodzież paryską). I pomyśleć, że tak przezabawna rzecz powstała ponad czterdzieści lat temu. Jedna uwaga dla tych wszystkich, którzy podobnie jak ja kupowali całą serię na bieżąco w latach dziewięćdziesiątych. Tamte albumy wyróżniały się edytorsko na tle fatalnie wydawanych pozycji komiksowych głównie wydawnictwa „Orbita” (kto ma w domu pierwsze „Thorgale” ten wie, o czym mowa). Okazuje się, że jednak od tamtego czasu poligrafia zrobiła olbrzymi postęp. Najnowsze wydanie „Asteriksów” pod tym względem prezentuje się niemal doskonale. Czerń jest czarna, kolory są nałożone precyzyjnie, nie ma żadnych przebarwień. Cóż, może czas na „nowy model”? Na podstawie „Asteriksa i Normanów” nakręcony został pierwszy od dłuższego czasu film animowany o Galach, dla zmylenia zatytułowany „Asteriks i Wikingowie”. Film wszedł na ekrany w 2006 roku. Na koniec gorące podziękowania dla tłumacza za to, że nie zmienił najlepszej kwestii tego albumu: „Nigdy nie odmawiam maleńkiej czaszeczki”.
Tytuł: Asteriks #9: Asteriks i Normanowie ISBN: 978-83-237-4676-8 Cena: 19,99 Data wydania: czerwiec 2011 Ekstrakt: 90% |