Dziesięć obrazków – w większości olejnych – przedstawiających uroki lata na Wyżynie Lubelskiej.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Będąc na plenerze w Kazimierzu Dolnym nie mogłam nie namalować słynnego lessowego wąwozu zwanego Korzeniowym ze względu na odsłonięte przez erozję korzenie drzew. Jest on wielką atrakcją turystyczną okolicy; z Kazimierza jeździ tam nawet specjalna kolejka elektryczna. Jako temat malarski zafascynowała mnie gra świateł i cieni na lessowych ścianach – szczególnie ciepły, złocisty poblask na zboczu przeciwnym do nasłonecznionego.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Tu również widać lessowe zbocza, charakterystyczne nie tylko dla okolic Kazimierza, ale i większości Lubelszczyzny. Namalowanie rozświetlonej zieleni tak, aby uniknąć wściekłych „sałatowych” odcieni było dużym wyzwaniem…
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Można pomyśleć, że białe, kłębiaste obłoki na tle intensywnego błękitu są łatwe do namalowania. Nic bardziej mylnego… Po uważnym przyjrzeniu się zaczynają ujawniać całą gamę odcieni i świateł odbitych, a także malutkich strzępków chmur unoszących się między efektownie wyrzeźbionymi cumulusami. Do tego dochodzi różnica w wyglądzie chmur nad naszą głową i tych bardziej oddalonych w stronę horyzontu.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Drugie podejście do tematu chmur, tym razem na dodatek różnie oświetlonych zależnie od pułapu. Wiechy traw na pierwszym planie mają za zadanie dodać perspektywie głębi.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Gdyby nie tabliczka z nazwą, nie wpadłabym na to, że wcinające się głęboko między przydomowe ogródki zejście nad odnogę Wisły w Józefowie ma rangę ulicy. Betonowe obmurowania skarpy wraz z gęstwiną drzew tworzą tunel, którego wylot w południe wygląda niczym świetlista brama. A w Józefowie byłam na dwutygodniowym plenerze zorganizowanym przez TPSP w Lublinie.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Kolejna próba namalowania prześwietlonych letnim słońcem liści i traw tak, aby uniknąć jaskrawych odcieni zielonego koloru, które występują w rzeczywistości, lecz na obrazie wyglądają dość kiczowato. Zastosowanie rozbielonej lub rozżółconej zieleni, a nawet odrobiny pomarańczu pozwala uzyskać taki sam słoneczny efekt.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
I znów kłaniają się zielenie – tym razem problemem było zróżnicowanie odcieni tak, aby wyraźnie odróżnić srebrzyste wierzby od soczyście zielonych jaworów i innych drzew. Malując farbami łatwiej uzyskałabym pożądany efekt, jednak wybrałam pastele jako technikę szybszą, co miało duże znaczenie przy rysowaniu w prażącym słońcu, w chmarach komarów. A na brzeg zeszłam uwiecznioną już ulicą Plażową.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Obrazek namalowany z wyobraźni zainspirowany położonym na granicy Józefowa rozległym pastwiskiem (gdzie przebywały tylko dwie bardzo znudzone krowy), a konkretnie znajdującym się na jego granicy malutkim oczkiem wodnym, którego woda z pewnej odległości wydawała się niemal zupełnie czarna, z bliska zaś – brunatnozielona od mułu i odbić wysokich drzew oddzielających pastwisko od nadwiślańskich zarośli.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Tu już czysta wyobraźnia, bowiem takiej łąki nie widziałam nigdy w życiu (ani maków w różowym kolorze… o ile to są maki). Na pierwszym planie jedna z moich ulubionych wczesnoletnich roślin – nazywam ją dziką marchwią, choć równie dobrze może to być kminek lub blekot.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Maki to jeden z moich ulubionych tematów – rysowałam je pastelami, malowałam na szkle, wreszcie wzięłam się za olej. Ta technika, podobnie jak pastel użyty na ciemnym kartonie, pozwala bez większego trudu oddać cieńsze od bibułki płatki, które oglądane pod słońce wydają się niemal świecić własnym światłem. |