Japończycy kochają gadżety i dobrą zabawę. Kultura masowa tego kraju jest przepełniona postaciami z kreskówek, mangą i wszelkiego rodzaju grami. To, co w naszym kraju może jeszcze uchodzić za rozrywkę dla małych dzieci, tam jest częścią wielkiego biznesu skierowanego do ludzi w różnym wieku i o różnym statusie społecznym. Gra karciana „Gosu” to kwintesencja japońskości, ale czy przemówi również do Europejczyka?  | Dziękujemy sklepowi Rebel.pl za udostępnienie egzemplarza gry na potrzeby recenzji. |  |  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Gosu” – w dosłownym tłumaczeniu „wysoka ręka”, w języku koreańskim znaczy tyle, co „mistrz”, „ekspert”. Słowo to jest terminem używanym pierwotnie na określenie osoby wybitnie zaawansowanej w sztukach walki, go oraz innych dziedzinach. Wraz z rozwojem sportu elektronicznego zaczęto tak nazywać najlepszych (w tym zawodowych) graczy w gry komputerowe. Czy autor trafił z nazwą i czy grze bliżej do go, czy gier wideo, dowiecie się, czytając poniższą recenzję. Jako człowiek, który z niejednego karcianego pieca już jadł, podchodziłem do gry z umiarkowanym entuzjazmem. Gdy przeczytałem, że autor – niejaki Kim Sato – w momencie wydania gry miał zaledwie szesnaście lat, spodziewałem się raczej czegoś banalnego i bez polotu. Samo wydanie stoi na bardzo wysokim poziomie. Pudełko o niestandardowym rozmiarze skrywa 100 kart i 18 niedużych żetonów. Wzrok od razu przykuwają ilustracje, które wprost ociekają klimatem – widać, że twórcy kierowali się najlepszymi wzorcami z mangi czy niezwykle popularnych w kraju kwitnącej wiśni seriali animowanych i gier na konsolę. Niedługa instrukcja, oprócz klarownego opisu zasad, odznacza się także sporą dawką humoru, więc czyta się ją z przyjemnością. W grze wcielamy się w wielkiego wojownika, rekrutującego gobliny do swojej armii, która ma zapewnić nam supremację wśród zielonoskórych plemion. Podzielone są one na pięć klanów: Starożytnych Goban (białe), Gobliny Alfa (zielone), Mroczne Gobliny (czarne), Gobliny Meka (niebieskie) i Ogniste Gobliny (czerwone). Kolory te budzą od razu skojarzenie z matką wszystkich nowoczesnych gier karcianych – „Magic: The Gathering” – jednak na tym podobieństwa właściwie się kończą. Gracze nie posiadają swojej talii początkowej, lecz ciągną karty ze wspólnego stosu, początkowo dobierając ich siedem na rękę. Od tego momentu dodatkowe karty można będzie zdobyć tylko dzięki zdolnościom kart lub żetonom aktywacji. W grze występują gobliny o trzech różnych poziomach i wielu mocach specjalnych. W zależności od ich poziomu będziemy wystawiać je w trzech rzędach, maksymalnie pięć w każdym, więc – jak łatwo obliczyć – nasza armia może liczyć łącznie piętnastu wojowników. Dodatkowo każdy z naszych podwładnych posiada unikalne zdolności, w dużej mierze zależne od przynależności do poszczególnych klanów. Wśród sporego arsenału możliwości nie zabraknie łapania wojowników przeciwnika w pułapki czy wskrzeszania zombi ze stosu kart odrzuconych. Wykładanie kart jest objęte pewnymi obostrzeniami, m.in. liczba goblinów wyższego poziomu nie może przekroczyć ilości stworów poniżej, a chcąc wystawić goblina np. w drugim rzędzie, trzeba posiadać jednego z tego samego klanu poziom niżej. Istnieje jednak możliwość obejścia tych zasad, a to za sprawą akcji „mutacja”. Duża część kart posiada możliwość przemiany jednych jednostek w inne. Wystarczy, że odrzucimy wymaganą liczbę kart, a na miejsce „mutowanego” możemy wystawić przedstawiciela któregokolwiek klanu o tym samym poziomie.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Poczynając od gracza posiadającego żeton przewagi (który w trakcie gry przechodzi z ręki do ręki, zwiększając możliwości jego właściciela), gracze na zmianę wykonują po jednej akcji. Możliwości jest kilka: wyłożenie goblina, zmutowanie goblina, użycie żetonów aktywacji w celu dobrania kart bądź uaktywnienia specjalnych mocy z tych wyłożonych oraz spasowanie. Gdy jeden z graczy spasuje, pozostali dalej mogą wykonywać swoje akcje tak długo, jak uznają to za stosowne. Gdy wszyscy powiedzą pas, rozpoczyna się bitwa. Jej wynik jest ustalany w bardzo prosty sposób: każdy goblin pierwszego rzędu jest warty dwa punkty, drugiego – trzy, a trzeciego – pięć. Ewentualne remisy rozstrzyga się na korzyść posiadacza żetonu przewagi. Wygrany otrzymuje punkt zwycięstwa, a gra kończy się, gdy ktoś uzyska ich trzy. Po każdej bitwie wszystkie karty zostają na stole, a zużyte żetony aktywacji wracają do właścicieli. Co ciekawe, gra rzadko kończy się zdecydowaną wygraną jednej ze stron. Spora część naszych podkomendnych posiada moce, które są silniejsze wtedy, gdy gracz ich używający ma mniej punktów zwycięstwa. Ten sprytny zabieg powoduje, że partie są przeważnie emocjonujące do samego końca. Co sądzę o „Gosu"? Gra może nie jest bardzo innowacyjna, jednak zdecydowanie ma coś w sobie. Jedna partia trwa, w zależności od liczby graczy, od 20 do 40 minut, a po zakończeniu ma się ochotę na kolejną. Najsprawniej przebiega w dwie osoby i ten wariant najbardziej przypadł mi do gustu. Przy większej liczbie graczy, szczególnie początkujących, mogą zdarzać się przestoje, jednak gdy zawodnicy poznają już działanie poszczególnych kart, całość zwykle przebiega płynnie. Gra posiada sporą dozę interakcji, przeciwnicy mogą sobie nawzajem psuć szyki i nie za bardzo można się przed tym uchronić. W przeciwieństwie do wspomnianego we wstępie go, „Gosu” jest dość losowe, a gracz musi wycisnąć tyle, ile się da z kolejno dochodzących kart. Nie czyni to jednak gry bezmyślną układanką, decyzji jest naprawdę sporo, a każda kolejna partia jest inna od poprzedniej. Zdaję sobie sprawę, że z racji posiadania jedynie stu kart „Gosu” może się z czasem przejeść, dlatego nie warto katować gry w nieskończoność, lecz wracać do niej co jakiś czas. Na rok 2011 zdolny japoński nastolatek zapowiedział dodatek do gry, wprowadzający zupełnie nowe klany. Należy także wspomnieć, że „Gosu” doskonale nadaje się do rozgrywania turniejów, istnieją nawet specjalne zasady ich dotyczące. Jeśli ktoś poszukuje taktycznej karcianki i nie zaburza mu poczucia estetyki fakt, iż gobliny mogą występować w kolorach innych niż zielony, to grę mogę z czystym sumieniem polecić.
Tytuł: Gosu Info: 2-4 graczy, od 10 lat Data produkcji: 2010 Ekstrakt: 80% |