O filmie Nicolasa Windinga Refna mówi się, że ma wielu ojców, ale jego wartość nie leży w bogactwie skojarzeń, które wywołuje. Filmy coraz więcej przypominają, ale paradoksalnie szybko się je zapomina. „Drive” pozostaje w pamięci.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Jedną z moich ulubionych rozrywek z czasów dzieciństwa była łamigłówka, w której należało połączyć ze sobą cyfry w odpowiedniej kolejności tak, by ukazał się zarys kogoś lub czegoś. Długopis wędrował między jedną cyfrą, a drugą i powoli z pozornego nieładu wyłaniał się porządek. Nie mogłem podejrzewać, że wiele lat później, kiedy będzie to jedynie mglistym wspomnieniem, będę robił to samo, pisząc o filmach. Współczesne kino bowiem pod wieloma względami przypomina dziecięcą łamigłówkę, z tą różnicą, że zamiast cyfr należy połączyć ze sobą ciąg skojarzeń i zapożyczeń. To trochę jak zabawa w detektywa, w której jak po sznurku dociera się do upragnionego sensu. A ponieważ ktoś już dawno rozwikłał tę zagadkę, nie ma w niej już miejsca na tajemnicę. Główny bohater „Drive” jest bezimienny. Nie wiemy jak się nazywa, skąd pochodzi, nie dowiadujemy się wiele o jego motywacjach. Wiadomo tylko, że już od pewnego czasu jest w Los Angeles. Pod wieloma względami przypomina samego reżysera, bo kim jest Nicolas Winding Refn, jeśli nie tajemniczym przybyszem w Mieście Aniołów? Niektórzy widzą w nim postmodernistę, który za nic ma sobie ramy gatunkowe, jeszcze inni dostrzegają w jego fascynacji przemocą wpływy Kubricka i Hanekego. W przypadku jego filmów sieć potencjalnych inspiracji jest niezwykle szeroka i „Drive” nie jest wyjątkiem. Wymienia się m.in. nazwiska Michaela Manna, Clinta Eastwooda, czy Jeana Pierra Melvilla. Te wyliczenia przypominają mi rozrywkę z dzieciństwa – wodzę myślami między jednym nazwiskiem, a drugim, z punktu A do punktu B, ale tym razem zdaje się do to niczego nie prowadzić. „Drive” jest swego rodzaju łamigłówką – to prawda, ale w odróżnieniu od wielu innych postmodernistycznych dzieł ma w sobie tajemnicę. Co ciekawe, sam reżyser w odpowiedzi na pytanie o inspiracje wymienił tylko jeden tytuł – „Pretty Women”. Oczywiście, można jego odpowiedź potraktować jako dowcip, ale wydaje mi się, że w tym momencie był do bólu szczery. Chciał w ramach kina gatunków nakręcić współczesną baśń i udało mu się – w „Drive” rolę rycerza odgrywa Kierowca (Ryan Gosling), księżniczką jest dziewczyna z sąsiedztwa (Carey Mulligan), smok to groteskowy żydowski gangster (Ron Perlman) i tylko zła czarownica jest prawdziwie demoniczna (Albert Brooks). Jak przystało na baśń jest w tym wszystkim odrobina lukru, ale jego słodycz miesza się ze słonym smakiem krwi. Jeśli więc wszystko układa się w jedną całość, to gdzie w tym miejsce na tajemnicę? Kierowca w filmie nosi kiczowatą kurtkę ze skorpionem, która wygląda jak żywcem wyjęta z kina klasy B. W kącikach ust trzyma wykałaczkę jak zbir z Dzikiego Zachodu. Wydawałoby się, że składa się wyłącznie z samych zapożyczeń. Z kinem Refna sprawa ma się podobnie. Ubrane jest ono w szereg klisz, ale pod ich warstwą kryje się coś oryginalnego, co działa rozbrajająco na każdego, kto chciałby odkryć jego istotę. Pod tym względem reżyser przypomina Michaela Petersona z „Bronsona”. Ten, choć jest uwięziony w czterech ścianach więziennej celi, za wszelką cenę stara się uniknąć zaszufladkowania. Dla Refna więzieniem jest dyskurs postmodernistyczny, ale i on znajduje sposób na to, aby nikt nie umieścił go w szufladce. Możemy próbować zarzucić na niego sieć intertekstualnych nawiązań, ale to na nic. W łamigłówce jaką nam serwuje nie do nas należy łączenie ze sobą punktów. W pierwszej scenie „Drive” przyglądamy się nocnej panoramie Los Angeles, które jawi się jako labirynt doby postmodernizmu – tryskający światłem, a przy tym chłodny i wyniosły. Kierowca informuje swojego zleceniodawcę, że w mieście jest 100 tys. ulic, ale nie musi znać trasy. Inaczej mówiąc, nie jest ważne jak dotrzemy do celu, ważne że w końcu go osiągniemy. Liczy się jazda.
Tytuł: Drive Rok produkcji: 2011 Kraj produkcji: USA Dystrybutor: ITI Data premiery: 16 września 2011 Czas projekcji: 95 min. Gatunek: akcja Ekstrakt: 80% |