To na pewno solidna płyta. A raczej tylko solidna. Bo po poprzednim krążku – „Lungs” z 2009 roku – po Florence And The Machine można się było spodziewać wydawnictwa naprawdę powalającego. Tymczasem „Ceremonials”, choć niewątpliwie ma wiele atutów, a na jego playliście da się wskazać co najmniej kilka potencjalnych przebojów, to nie serwuje aż takich wrażeń, by po jego przesłuchaniu odetchnąć i powiedzieć „na to właśnie czekałem”.  |  | ‹Ceremonials›
|
Dwa lata temu, obdarzona potężnym głosem, Florence Welch i akompaniujący jej muzycy zachwycili światową publiczność przede wszystkim dwoma hitowymi numerami: „Dog Days Are Over” oraz „You’ve Got The Love”. Ale oprócz nich na różnorodnym, doskonale przyjętym albumie znalazło się miejsce dla bardziej wyważonych, spokojniejszych kompozycji („Between Two Lungs”, „My Boy Builds Coffins”) albo dla takiej małej zadziory z ostrzejszymi gitarami jak „Kiss With A Fist”. Co najważniejsze, Florence zachwycała silnym, ale też przekształcającym się wokalem – potrafiącym oddawać skrajne emocje i dopasowywać się do wszelkich nastrojów i aranżacyjnych, licznych zmian. Częściowo potwierdza się to na najnowszym „Ceremonials”, tyle że artystka nie ma aż tak wielu okazji do ukazania swoich głosowych możliwości, a nawet jeśli takowe wskazać, to i tak najczęściej wybiera najgłośniejszy, najbardziej przeszywający i patetyczny wariant. Uwagę zwraca głównie mnogość wykorzystywanych instrumentów i brzmień, co nadaje płycie dość symfonicznego, żywego charakteru. O ile takie bogate, barokowe granie w odpowiednich dawkach porywa odbiorców, o tyle przy jego większym stężeniu można poczuć się przytłoczonym, co wynika także z tego, że poszczególne utwory na „Ceremonials” nie różnią się specjalnie kompozycyjnymi konceptami. Bez przerwy pojawiają się choćby: mocne chórki, wyraziste i donośne klawisze, smyczki, harfy, rozpędzające się perkusje, a dodatkowo bez ustanku słuchaczowi towarzyszy charakterystyczne rozmycie, rozedrganie i obszerność wszystkich serwowanych dźwięków. Cały czas wyczuwalna jest również nieco podniosła atmosfera. Na szczęście nie jest tak źle, jak mogłyby to sugerować poprzednie akapity. Pomimo tych odmian (czy właściwie większej koncentracji znanych wcześniej elementów) ciągle mamy do czynienia z niebywale utalentowaną piosenkarką. A na jej drugiej płycie nadal jest nad czym dłużej się zatrzymać. Wskażmy m.in.: intrygujący, mroczny i melancholijny „Seven Devils”, kołyszący i skomponowany bez zbędnej przesady „Only If For A Night”, balladowy „Never Let Me Go” czy „normalniej” zaśpiewany „Breaking Down”. Do tego oczywiście wyliczyć można baśniowo-epickie utwory, które mogą na długo zadomowić się na radiowych listach przebojów („Shake It Out”, „Spectrum”), będące już teraz przedmiotem zachwytu wielu słuchaczy. „Ceremonials” to niezła, popowa, trochę staroświecka płyta, która niewątpliwie trafia w gusta części publiczności i świetnie nadaje się do prezentowania na dużych koncertach. Nie da się jednak ukryć, że tym razem Florence lekko przedobrzyła – mnie znacznie bardziej odpowiadała eklektyczna, nawet nieco kombinowana formuła „Lungs”. Trudno oczekiwać, że Brytyjka wróci do takich brzmień, ale skoro w 2011 roku udało jej się po raz kolejny zaskoczyć, to może podobnie będzie i następnym razem.
Tytuł: Ceremonials Nośnik: CD Data wydania: 31 października 2011 Czas trwania: 55:58 EAN: 0602527850139 Utwory CD1 1) Only If for a Night: 4:58 2) Shake It Out: 4:37 3) What the Water Gave Me: 5:33 4) Never Let Me Go: 4:31 5) Breaking Down: 3:49 6) Lover to Lover: 4:02 7) No Light, No Light: 4:34 8) Seven Devils: 5:03 9) Heartlines: 5:01 10) Spectrum: 5:11 11) All This and Heaven Too: 4:05 12) Leave My Body: 4:34 Ekstrakt: 70% |