W księgarniach ukazał sie „Makbet” – pierwszy tom dramatów Williama Shakespeare’a w nowym przekładzie Piotra Kamińskiego. Zapraszamy do zapoznania się z jego fragmentami. O swojej nowej serii wydawnictwo W.A.B. mówi tak: Wydanie jest nowatorskie i cenne pod tym względem, że po raz pierwszy w Polsce ukazuje się przekład krytyczny, opracowany naukowo, z komentarzem i wstępem szekspirologa w Instytucie Anglistyki UW, pani Anny Cetery. Teksty Shakespeare’a nie zachowały się w rękopisach zatwierdzonych przez autora, a w wielu różnych, często bardzo różnych od siebie, kopiach. Do tej pory polscy tłumacze nie wyjaśniali czytelnikowi, na jakie wybory się decydowali, na podstawie jakich argumentów i jakich edycji. W tym wydaniu tłumacz takie objaśnienia podaje, jak również wskazuje, jakich zmian przekładowych dokonał. Kolejny zysk to ogromna ilość informacji historycznych, literackich, teatralnych, co pozwoli czytelnikowi dokładnie dowiedzieć się, jaka to sztuka i w jakich okolicznościach powstała. Kolejna nowość to tłumaczenie „wers za wers”, czyli ze zgodnością z oryginałem, bez dodawania wersów. Tłumacz uważa, że forma, jaką tekstowi nadał Wiliam Shakespeare jest równie istotna jak treść. Przekład jest współczesny, jako że język ma być zrozumiały zarówno dla czytelnika, jak i dla widza teatralnego. Dodatkowo po raz pierwszy w polskich wydaniach sztuk Shakespeare’a została dodana numeracja wersów, ułatwiająca odbiór tekstu. Posłuchajmy też, co o nowym wydaniu mówi Piotr Kamiński, tłumacz:  | ‹Makbet›
|
AKT I, SCENA 3 (fragment) Dwie prawdy zabrzmiały; Zachęcający Prolog, nim się zacznie Dramat królewski. – Dzięki wam, panowie. Takie podszepty sił nadprzyrodzonych Złe być nie mogą i dobre nie mogą: 130 Jeśli złe, skąd ten tryumfu zadatek, Prawdą spłacony? Jam jest tan Cawdoru! Jeżeli dobre, czemu im ulegam, Czemu od strasznych wizji włos się jeży I w żebra tłucze serce nieugięte 135 Wbrew swej naturze? Groza rzeczywista Z wyobrażoną równać się nie może. Myśl, gdzie morderstwo wciąż jest urojeniem, Tak we mnie burzy wszelki ład człowieczy, Że mnie domysły mgliste osaczyły, 140 Jakby istniało tylko to, co nie jest. Jak się zamyślił nasz towarzysz, spójrzcie. Los chce, bym władał – niech mnie zrobi królem, Palcem nie kiwnę. Te nowe godności Cisną cokolwiek, zanim się uleżą 145 Jak nowe szaty. Co ma być, to będzie. Burzę z pogodą czas równa w swym pędzie. Zamek Dunsynan. Wchodzą, z bębnami i chorągwiami, Makbet, Seyton i Żołnierze. Sztandary nasze wywiesić na murach; Zewsząd krzyk: „Idą!”. Nasz potężny zamek Drwi z oblężenia. Niech tam leżą sobie, Aż ich do nogi wytną głód i febra. Gdybyśmy mieli tych, co do nich poszli, 5 To uderzylibyśmy na nich śmiało I w pył roznieśli. Krzyki kobiet zza sceny. Kobiety krzyczą, najjaśniejszy panie. Ledwo pamiętam już, jak strach smakuje. Był czas, że zmysły zmroziłby mi taki 10 Krzyk w środku nocy; gdy włos mi się jeżył I drżał od pełnych grozy opowieści Jak żywy. Dziś mi groza spowszedniała. Tak się z nią zżyłem w mych krwiożerczych myślach, Że mi nie straszna. I o co te krzyki? 15 Królowa, panie – umarła 1). Powinna była umrzeć kiedy indziej, W czasach stosownych dla takiego słowa. Do jutra i do jutra, i do jutra, Dzień za dniem, noga za nogą powłóczy 20 Po księgi czasu ostatnią sylabę – A każde wczoraj oświetla półgłówkom Drogę do piachu. Zdmuchnij ten ogarek. Życie to cień kulawy; aktorzyna, Co przez godzinę szasta się po scenie, 25 Aż zaniemówi; opowieść idioty Poczęta w szale, wywrzeszczana w gniewie, A sensu w niej – za grosz. 1) W sztuce nie ma informacji o tym, że Seyton wychodzi po pierwszym pytaniu Makbeta, aby po chwili wrócić z wieścią o śmierci Lady Makbet. W niektórych wydaniach wprowadza się takie didaskalia, możliwe jednak, że Szekspir celowo pozostawia Seytona na scenie.
Tytuł: Makbet Tytuł oryginalny: Macbeth ISBN: 978-83-7747-514-0 Format: 240s. 123×195mm; oprawa twarda, obwoluta Cena: 39,90 Data wydania: 14 grudnia 2011 |