Po oszałamiającym sukcesie „Piratów z Karaibów” można było oczekiwać popkulturowego powrotu do tej, zdawać by się mogło, zapomnianej już tematyki. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Nie było wysypu książek czy filmów piracko-korsarskich. Wyjątkiem od tej reguły jest wydany właśnie komiks „Long John Silver”, który w brawurowy sposób udowadnia, że Kapitan Sparrow nie wyczerpał wszystkich atutów tego tematu.  |  | ‹Long John Silver #1: Lady Vivian Hastings›
|
Mam bardzo duży sentyment do „Wyspy skarbów” Stevensona i jej pochodnych. Być może dlatego, że właśnie „Powrót na wyspę skarbów” zastąpił po pierwszej emisji kultowego „Robin Hooda” w niedzielnej ramówce. Później była adaptacja filmowa z genialną rolą Charltona Hestona w roli kulawego Johna Silvera. I chociaż przypadła mi do gustu kreacja Johnny’ego Deppa, to jednak zdecydowanie wolę klasyczne historie o piratach, a zapowiada się, że „Long John Silver” taką właśnie historię opowiada. Komiks rozpoczyna się mocnym uderzeniem. Gdzieś w górze Amazonki łódź pełna wyczerpanych marynarzy, dowodzona przez bezwzględnego, wręcz diabolicznego lorda Hastingsa, dociera do Guyanacapac. To zaginione w dżungli miasto ma być kolejnym wcieleniem legendarnego Eldorado. Nie jest jednak nam dane, póki co, poznanie dalszych losów tejże wyprawy, gdyż ze środka Amazonii przenosimy się na pozornie sielską angielską prowincję. Tam poznajemy lady Hastings, która znajduje się w sytuacji nie mniej dramatycznej niż jej mąż. Nie wchodząc w szczegóły, powiem tylko, że lady Hastings po otrzymaniu informacji, że jej mąż żyje, postanawia wziąć udział w wyprawie do Ameryki Południowej, aby go odnaleźć. Nie dajmy się jednak zwieść pozorom. Ani lord Hastings nie jest niewinnym poszukiwaczem przygód, ani też jego żona nie przypomina dobrze ułożonych pań z „Rozważnej i romantycznej”. Najlepszym tego dowodem jest, kogo zaprasza do udziału w tej wyprawie. Tutaj pojawia się klamra spinająca komiks z powieścią Stevensona, bo jak można się domyśleć, lady Hastings zaprasza samego Długiego Johna Silvera. Jednak w przeciwieństwie do bohaterów „Wyspy skarbów” wie ona doskonale, kim jest jednonogi kucharz na statku wynajętym przez jej szwagra. I wie, dlaczego właśnie jego wybrała. W tej historii każdy ma swój cel i do jego realizacji będzie bezwzględnie dążył. A czy coś lepiej napędza intrygę niż konflikt interesów? Autorem scenariusza jest Xavier Dorison, autor mogący pochwalić się znaczącym dorobkiem. Polskim czytelnikom jest znany z albumu „XIII: Mangusta”. To doświadczenie widać w sposobie prowadzenia całej historii. Intryga, po mocnym początku, rozwija się powoli, ale zdecydowanie. Czytelnik ma czas na poznanie głównych bohaterów, ich motywacji, zachowań. Jednocześnie stopniowo rośnie napięcie i gęstnieje atmosfera. Jednak czy może być inaczej, gdy mamy do czynienia z duetem tworzonym przez Długiego Johna Silvera i piękną lady Vivian Hastings? A wszystko w sugestywnie oddanych klimatach osiemnastowiecznej Anglii. Za stronę graficzną „Long Johna Silvera” odpowiada Mathieu Lauffray. I muszę przyznać, że jest to ten typ rysunku, który osobiście preferuję w komiksie – wyraźna, dynamiczna kreska, wypełniona soczystymi kolorami. Odważne, chwilami nowatorskie kadrowanie, miejscami przypominające Andreasa (tego od „Rorka”), udowadnia, że Lauffray dobrze sobie radzi z komiksową robotą. Takie rysunki naprawdę cieszą oko. „Long John Silver: Lady Vivian Hastings” to kawałek najlepszej, klasycznej przygody z piratami, żaglowcami i pięknymi kobietami zarówno w tle, jak i na pierwszym planie. Chociaż tak naprawdę to ten album jest tylko wstępem. Prawdziwe komiksowe Eldorado jest jeszcze przed nami.
Tytuł: Long John Silver #1: Lady Vivian Hastings ISBN: 978-83-60298-68-8 Cena: 37,00 Data wydania: listopad 2011 Ekstrakt: 80% |