powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CXII)
grudzień 2011

Autor
Zeżarci przez dziwkę
Paul Spurrier ‹P›
Tajlandzko-brytyjskie „P” to film pięknie zrobiony, ale przy tym bardzo nierówny. W dodatku ma poważne problemy ze spełnieniem oczekiwań widzów, których głowy rozpala zamieszczona na pudełku czcza obietnica gorącego seksu maczanego w hektolitrach krwi.
ZawartoB;k ekstraktu: 60%
‹P›
‹P›
Nawet najlepszy film może zostać zarżnięty niewłaściwie skonstruowaną reklamą. Taki właśnie przypadek dotknął „P”, produkcję zrealizowaną w dalekiej Tajlandii, a poruszającą tematykę prostytucji nieletnich. Film, który formalnie jest czymś w rodzaju dramatu obyczajowego opowiadającego o trudnym życiu rzuconej w wielkomiejski świat dziewczyny z prowincji, nieco zbytecznie wzbogaconego akcentami nadprzyrodzonymi, dzięki źle pojętej inwencji autora opisu z okładki awansował nagle na gęstą, pełną seksu historię z żądnym krwi demonem w tle. A jako że film wyszedł w serii „Horrory Świata”, zwabieni dalekowschodnim rodzynkiem widzowie ochoczo sięgają po płytę i… doznają rozczarowania. Bo seksu tu ani śladu, golizny ledwie kapka, a obiecywana bestia, jak się już pojawia po bitej godzinie seansu, wcale nie przejmuje ekranu we władanie.
A wszystko rozbija się o to, że „P” tak na dobrą sprawę wcale horrorem nie miał być. Film, zrealizowany w Tajlandii przez Brytyjczyka i być może rzeczywiście obliczony na zwabienie widzów seksualną tematyką, co zresztą odbiło się zakazem jego wyświetlania w tym dalekowschodnim kraju, bardzo czułym na punkcie problematyki związanej z seksualną turystyką, został bowiem skonstruowany wedle odmiennych zasad, dalekich od zwyczajowego pojmowania koncepcji wzbudzania dreszczy grozy. Jeśli już doszukiwać się tutaj jakichś powiązań z klasyką, to w grę wchodzić mogą co najwyżej starsze dokonania kinematografii Hong Kongu, gdzie magia – zarówno ta dobra, jak i zła – przeważnie pełniła rolę służebną wobec fabuły, z rzadka stanowiąc straszak sam w sobie. Dzięki temu duchy, demony czy wyposażeni w nadnaturalne moce czarownicy i kapłani bez żadnego problemu pojawiali się w regularnych dramatach, komediach obyczajowych i romansach, co bynajmniej nie czyniło tych filmów horrorami.
Tu jest podobnie. Sedno opowieści to perypetie pochodzącej z prowincji dziewczyny, która w poszukiwaniu pracy decyduje się wyjechać do Bangkoku. Tam trafia do baru dla cudzoziemców, gdzie próbuje dostosować się do oczekiwań tak szefowej, jak i klientów. I tutaj zaczynają się schody. Bohaterka, miast hartować charakter w kolejnych starciach z niezbyt jej przyjaznymi rywalkami i ciułać grosz do grosza, żeby klepiąca biedę babcia miała na żywność i leki, sięga po magię. Nie wiem, czy tak szybka rezygnacja z metod konwencjonalnych i zajęcie się gusłami jest wynikiem niedoskonałości scenariusza, czy po prostu ma świadczyć o niedojrzałości nastolatki, która nie potrafi radzić sobie z problemami w inny sposób. Fakt jednak pozostaje faktem: w ten właśnie sposób dziewczyna uatrakcyjnia swój wygląd (choć – szczerze powiedziawszy – nie do końca rozumiem, co tu było uatrakcyjniać), tak też rozlicza się z nielojalnym (choć tylko według niej) właścicielem lokalu oraz zadufaną w sobie (również chyba tylko według niej) koleżanką z pracy.
Magia wymyka się jednak dziewczynie bardzo szybko spod kontroli. Osoby, które miały dostać nauczkę, w okrutny sposób tracą życie albo zostają poważnie oszpecone, zaś sama bohaterka, niepomna kardynalnych zasad wpajanych przez babkę (zakaz przechodzenia pod sznurem z bielizną, zakaz spożywania surowego mięsa i zakaz odpłatnej nauki magii), zostaje w końcu – po bitej godzinie seansu – opętana przez krwiożerczego demona. Myliłby się jednak ten, kto by oczekiwał w tym momencie festiwalu krwi. Otóż działalność lubującego się w ludzkich podrobach demona jest pokazana albo przez wizualnie słabo czytelne podróże wewnątrz organizmu ofiary, albo przez ślady krwi na ustach bohaterki. Nie ma tu żadnych ekscesów z fontannami krwi czy fruwającymi po okolicy elementami ludzkich ciał. Tak samo oszpecenie jednej z pracownic jest pokazane niejako z trzeciej ręki. Bo i nie taka była rola tych zdarzeń. Nie miały one przestraszyć widza, wzbudzić u niego grozy czy nawet przyspieszyć bicia serca. Miały tylko podkreślić obranie przez bohaterkę niewłaściwej drogi radzenia sobie z problemami i zaakcentować złą naturę mocy, z którymi się związała.
I tutaj pojawiają się wątpliwości – co miał na myśli reżyser, kręcąc film w ten, a nie inny sposób? Czemu w ogóle zdecydował się wrzucić do historii magię, skoro jest ona czymś w rodzaju mało przydatnego garbu, co szczególnie mocno uwydatnia się w pospiesznie skleconym, w sumie byle jakim zakończeniu? Dlaczego z pola widzenia tak szybko i dokumentnie znika babka dziewczyny? Czy to wina niechlujnego scenariusza, czy też może miało to jakieś głębsze znaczenie, na przykład podkreślenie niszczącego rodzinne więzy wpływu miasta? No i dlaczego od czasu do czasu dopada widza przemożne wrażenie, że w dziewczynie – w jej twarzy, w jej ruchach – jest coś niepokojącego, nieszczerego, uniemożliwiającego zaskarbienie sobie przez nią naszej sympatii? I znowuż – wynika to ze scenariusza, czy po prostu wychodzi na wierzch niezbyt ciekawa osobowość aktorki?
Oczywiście można porzucić te jałowe dywagacje i wybrać inną, dość wygodną interpretację filmu. Uznać, że jest to opowieść nie tyle o lekkomyślnej, niedouczonej nastolatce igrającej z siłami, które przerastają jej zdolność pojmowania, a o ambitnej dziewczynie ze wsi, która za wszelką cenę usiłuje odnieść sukces, utrzymać się na powierzchni wielkiego miasta i ugrać najwięcej, jak się da w tej sytuacji. I to wszelkimi dostępnymi metodami. Patrząc na film w ten właśnie sposób łatwo dojść do wniosku, że reżyserowi udała się sztuka wielka – nie tyle powołał do życia historyjkę o sympatycznej dziewczynie, której wysiłkom widz gorąco dopinguje, ile stworzył niemal dokument o drodze życiowej młodej, wściekle ambitnej osoby, która literalnie po trupach dąży do wyznaczonego sobie celu. Magia w tym momencie będzie metaforą moralnego zepsucia dziewczyny, która nie poradziła sobie psychicznie z przedwczesnym, gwałtownym wejściem w dorosły świat. Problem w tym, że ta interpretacja, nawet jeśli potrafi lepiej wytłumaczyć kilka niejasnych rzeczy, stoi z kolei w jawnej sprzeczności z innymi elementami, bardziej pasującymi do opowieści o zahukanym dziewczątku z prowincji (np. zamknięcie się w domu i szukanie pocieszenia u koleżanki).
Na szczęście niezbyt fortunna konstrukcja fabuły powodująca, że historia wyraźnie się rozpada na część dramatyczną i pogrążającą się w chaosie część „demoniczną”, przy jednoczesnym zgubieniu samej problematyki płatnego seksu, nie wpływa zbyt mocno na odbiór całości. Film jest bowiem zrobiony szalenie kulturalnie. Ma porządne zdjęcia, spokojną narrację i intrygującą muzykę, które to elementy dają w komplecie obraz może niezbyt porywający, ale z pewnością dobrze się oglądający. Szczególnie warte uwagi są w nim sekwencje z przyjazdem dziewczyny do Bangkoku (w ledwie paru ujęciach kamerzysta był w stanie nakreślić fascynujący obraz miasta pełnego ruchu, koloru i kontrastów) oraz z tanecznymi pokazami w barze, zrealizowanymi w ciepłej kolorystyce i z odpowiednią dawką erotyki, wspomaganej mocną, choć przytłumioną muzyką.
Piękna strona wizualna i spokojny, wręcz hipnotyzujący rytm opowieści (notabene błahej w ostatecznym rozrachunku) teoretycznie z łatwością powinien zadowolić widza łasego na egzotyczne kino. Niestety, w związku ze wspomniany opisem, a przede wszystkim z wrzuceniem filmu do serii „Horrory Świata”, rzecz trafiła głównie w ręce niedzielnych sympatyków kina grozy. A ci najczęściej, gdy w ciągu kwadransa krew przynajmniej raz nie chlapnie na ekran bądź nie zachrzęści pełznący po suficie łamańcowym ruchem upiór, uznają produkt za niewypał. Tak też nastąpiło i w tym przypadku. A szkoda, bo „P” oglądany jako dramat z domieszką zjawisk nadprzyrodzonych, a nie horror z domieszką seksu, potrafi przynieść sporo zadowolenia.



Tytuł: P
Reżyseria: Paul Spurrier
Zdjęcia: Richie Moore
Rok produkcji: 2005
Kraj produkcji: Tajlandia, Wielka Brytania
Data premiery:
Czas projekcji: 110 min
Gatunek: horror
Wyszukaj w: Wysylkowa.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Ekstrakt: 60%
powrót; do indeksunastwpna strona

124
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.