Opisami dwóch filmów – specyficznej komedii Witha Stillmana i dokumentu o tworzeniu własnych wspomnień po utracie pamięci – kończymy relację z tegorocznego American Film Festival. Następna – zapewne – już za rok.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Damsels in Distress (reż. Whit Stillman) Ekstrakt: 60% Lily zmienia college. W nowym otoczeniu trafia pod skrzydła ekscentrycznej trójki przyjaciółek: elokwentnej i zorganizowanej Violet, bezczelnej Rose i głupiutkiej Heather. Nowe koleżanki są inne niż wszystkie. Prowadzą grupę wsparcia dla samobójców, leczą z depresji oryginalnymi tańcami i przede wszystkim prowadzą nieustanną walkę płci. Tytuł „Damsels in Distress” można przetłumaczyć jako „Dziewczęta w opałach”. Opały to oczywiście chłopcy, dla bohaterek nie różniących się wiele od jaskiniowców. Nie potrafią rozróżniać kolorów, brak im taktu i ogłady. W gruncie rzeczy to kombinatorzy i playboye z dziwacznymi wierzeniami i brakiem poszanowania dla higieny. Specyficzną komedię Witha Stillmana trzeba brać z dużym przymrużeniem oka. Fabuła jest tu na drugim planie, narrację do przodu pchają raczej luźno powiązane ze sobą obyczajowo-filozoficzne dywagacje. W kolejnych rozdziałach filmu, wiodące altruizmem dziewczęta, chcą ucywilizować mężczyzn i upodobnić ich trochę do siebie, nie zważając na to, że obie płcie ulepione są z całkowicie innej gliny. Choć na każdym kroku mężczyźni dowodzą, że są opóźnieni w rozwoju, to nie jest jednak im do dziewcząt aż tak daleko. Może i są irytującymi tumanami, lecz nie można się bez nich obejść według zasady – choć wytrzymać z nimi ciężko, to bez nich jest jeszcze gorzej. Marwencol (reż. Jeff Malmberg) Ekstrakt: 70%  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
II wojna światowa. Miasteczko Marwencol w Belgii. Amerykański pilot prowadzi nietypowy bar. Pod jego dachem hitlerowcy potrafią dogadać się z aliantami, najseksowniejsze kobiety świata walczą z SS, a wiedźmy przenoszą się w czasie. Nie jest to jednak żadne science-fiction. Tak naprawdę Marwencol mieści się nie w Europie lecz w małej miejscowości w stanie Nowy Jork. Mark Hogancamp, główny bohater dokumentu kilka lat wcześniej został brutalnie pobity w wyniku czego całkowicie stracił pamięć. W ramach autoterapii postanowił stworzyć własne wspomnienia, którymi będzie wstanie zapełnić swoją głowę na nowo. Pod domem wykreował małe miasteczko dla lalek, które zastąpiło mu niemal całkowicie poprzednie życie. Mark żyje w swojej Nibylandii, świecie fantazji i wymyślnych historii. Fotografowana przez niego codzienność Marwencol to coś więcej niż to tylko ustawiane scenki z udziałem lalek. Wymyślana fabuła miesza się z jego dotychczasowym życiem, jest swoistą psychoanalizą i odskocznią od tragicznego zdarzenia. Zawarta w fotografiach prawdziwa dusza i osobista iskra sprawiają, że sami przecieramy oczy ze zdumienia, będąc pod wrażeniem ich wiarygodności, ekspresji i autentyczności. Na uroczystej gali poznaliśmy laureatów plebiscytu. Spośród 11 filmów fabularnych autorstwa niezależnych amerykańskich twórców widzowie wybrali „Gdziekolwiek dzisiaj” („Somewhere Tonight”, 2011) Michaela Di Jiacomo – błyskotliwą komedię z Johnem Turturro i Katherine Borovitz, opowiadającą o parze zagubionych ekscentryków, którzy poznają się przez sekstelefon. Najlepszym dokumentem festiwalu zdaniem publiczności okazał się film „Sing Your Song” (2011) w reżyserii Susanne Rostock, który znalazł się także w gronie 15 najlepszych produkcji dokumentalnych walczących o Oscarowe nominacje. To inspirujący portret Harry’ego Belafonte – legendy amerykańskiej muzyki, aktora, laureata nagrody Emmy, aktywisty i pomysłodawcy akcji We Are the World. Nagrodzone filmy otrzymały nagrody w wysokości odpowiednio: 10 i 5 tysięcy dolarów (informacja organizatorów).
Tytuł: Damsels in Distress Rok produkcji: 2011 Kraj produkcji: USA Dystrybutor: UIP Czas projekcji: 99 min Gatunek: komedia
Tytuł: Marwencol Rok produkcji: 2010 Kraj produkcji: USA Czas projekcji: 83 min Gatunek: dokumentalny, fantasy |