powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CXII)
grudzień 2011

Bohater
ciąg dalszy z poprzedniej strony
Klatka schodowa wyglądała na zadbaną. Kowal nie zauważył nigdzie błota z butów, ani żadnych śmieci. Nie dało się jednak ukryć, że od dawna nikt nie zdecydował się nawet (albo nie miał odpowiednich funduszy) na odmalowanie ścian. Drzwi do mieszkania ofiar zaplombowane były taśmą policyjną. Szary zerwał ją wprawnym ruchem, przekręcił klucz z depozytu policyjnego w zamku i wszedł do środka. Rozejrzał się po pokoju.
– Niezły burdel. – Górski mimowolnie skrzywił się na widok krwi.
– Taa. To samo co wczoraj. – Daniel badał dokładnie meble i ściany, szukając śladów szponów.
– Czego szukasz?
– Rozglądam się tylko.
– Facet ma nieźle popieprzone pod kopułą. – Patryk kucnął przy jednym z krwawych maźnięć na ścianie.
Nie znaleźli nic niezwyczajnego, o ile oczywiście samą scenę zbrodni uznać można było za „zwyczajną”. Żadnych śladów szponów, nietypowych odgnieceń.
W drzwiach wejściowych pojawiła się kobieta. Długie blond włosy opadały swobodnie na ramiona. Zmysłowe wcięcie w talii podkreślał pasek z brązowej skóry opinający krótki płaszczyk. Roztaczała wokół delikatną woń jaśminu. Szary zauważył ją pierwszy. Wpatrywał się błyszczącymi z podekscytowania oczami w pełne erotyzmu, pociągnięte intensywnie czerwoną szminką usta. Odezwała się nie czekając na powitanie.
– Szukam komisarza Kowalskiego. Czy to pan?
Szary uśmiechnął się zachęcająco, ale kobieta nie okazała najmniejszego zainteresowania jego osobą. Daniel kucał tyłem, szukając czegoś na podłodze.
– Jeśli jest z gazety, powiedz, że mnie nie ma – nie przeszkadzało mu najwidoczniej, że pokój, w którym się znajdował, leżał dokładnie na wprost drzwi wejściowych. Nie było możliwości, żeby ktoś go przeoczył wchodząc do środka.
– Nie jestem z gazety, panie Kowalski. – Kobieta kołysała zmysłowo biodrami, idąc w jego stronę. Miała bardzo dźwięczny, przyjemny głos, który jednocześnie wyrażał zdecydowanie i pewność siebie. Całą sobą pokazywała, że to ona zwykle dyktuje warunki.
– Ach tak? – Daniel obrócił się w jej kierunku. Papieros przez moment zawisł w ustach, przyklejając się do dolnej wargi. Komisarz szybko jednak wziął go do ręki, starając nie zdradzać zainteresowania. – To czego pani tu szuka?
– Jedna z zamordowanych kobiet była moją siostrą.
– Przykro mi. Powinna pani pójść do psychologa, my tu pracujemy. – Wypuścił dym z płuc i obrócił się do okna.
– Ja właśnie w tej sprawie.
– Chciała pani popatrzeć na pracę policji? – zapytał lekceważąco.
– Chciałam z panem porozmawiać – nie dawała za wygraną. Stanęła tuż obok niego. Spojrzała prosto w oczy.
– Niech sobie pani porozmawia z rodziną. – Daniel skrzywił się i zerknął na Szarego. Ten w końcu przestał wpatrywać się w zgrabny tyłeczek nowo przybyłej.
– Ekhm… czekaj Kowal… znaczy panie komisarzu. Ona może mieć informacje o sprawcy. – Sięgnął po notes i podszedł bliżej, nadal uśmiechając się głupkowato.
– Nie sądzę – smużka dymu powędrowała pod sufit. – Muszę iść do toalety.
Spojrzeli na niego zdziwieni. Minął obydwoje i poszedł korytarzem w stronę łazienki. Zamknął z trzaskiem drzwi.
• • •
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
– Musimy pogadać, Autorze.
– Teraz? Co to w ogóle za kretyński pomysł z toaletą? Mam Ci potrzymać?
– Miałem rozmawiać z Tobą przy nich?
– Ale o czym chcesz rozmawiać?! Mam wszystko zaplanowane.
– Właśnie o tym Twoim planie. Nie rób ze mnie nieczułego buca!
– O co Ci chodzi?
– To ubarwi akcję. Jakbym się z nią… zaprzyjaźnił.
– Kurwa…
– I co tak kurwisz?
– Proszę, nie rozpierdalaj mi fabuły! Lubię Cię, nawet bardzo, ale po kolei! Wiem, co mam robić. W końcu popełniłem już kilka opowiadań!
– Tak, wiem, wiem… Ale obycia z kobietami nie masz chyba żadnego.
– Dzięki, Freudzie. Przepraszam za mój język, ale nie wytrzymuję. Zdecydowanie łatwiej się pisało, gdy siedziałeś cicho!
– Daj spokój! Jestem samotny, trochę odludek… Nie lubię ludzi, ale… to tylko jedna kobieta! Co Ci leży?
– Nic mi nie leży! Tfu, co to w ogóle za dwuznaczny slang? Wszystko jest w porządku. Zaufaj mi. Masz tylko grać swoją rolę!
– Między mną i nią będzie w porządku?
– Taa… w tej chwili mogę sobie darować budowanie pozytywnej relacji między wami. Zdradziłem Ci wątek…
– Nie, nie, nie! Nie chcę się mieszać w prowadzenie fabuły. To Twoja działka, pisz tam sobie jak chcesz. Chciałem tylko wiedzieć, czy to coś na dłuższy motyw.
– Tak.
– Nie gniewasz się, prawda?
– Nie. Oczywiście, że się kurwa nie gniewam.
– Teraz czuję się zdecydowanie lepiej.
– Och, proszę bardzo!
– No to wracamy?
– Wracasz. I siedzisz cicho. Proszę Cię, daj mi pisać to opowiadanie. I nie gadaj ze mną co kilka minut! Albo chociaż nie o fabule…
– Jasne, Ty tu rządzisz, prawda?
– Dziękuję Ci za przekazanie steru, kapitanie.
– Nie ma sprawy. Czego się nie robi dla przyjaciół, nie?
– Taak… Czego się nie robi dla przyjaciół.
• • •
Daniel, wychodząc z toalety, wycierał mokre dłonie w papierowy ręcznik. Potknął się, upadając niemal na Szarego. Złapał pion, ale nieszczęśliwym trafem potknął się ponownie, machając komicznie rękoma w powietrzu.
– Dzięki, kurwa!
Szary, ze zmieszaną miną, drapał się po czuprynie.
– To do mnie, panie komisarzu?
– Nie, nie do ciebie.
– To do kogo?
– Do nikogo. Tak sobie powiedziałem.
Kobieta pachnąca jaśminem również nie do końca rozumiała całe zajście.
– Często pan ze sobą rozmawia? – zapytała z nutką wahania w głosie.
– Rzadko. Nieważne. Czego pani tutaj szuka?
– Muszę z panem porozmawiać.
– Przecież rozmawiamy. – Daniel sięgnął po kolejnego papierosa.
– Na osobności, jeśli można. – Spojrzała znacząco na Patryka. Patryk zrozumiał bez słów.
– Ekhm… jasne… jasne… To ja idę. Spotkamy się później, Kow… panie komisarzu.
Wyszedł z mieszkania.
– Panie Kowalski… – zaczęła rzeczowo. Zmysłowo, ale prawdopodobnie bezwiednie, przeciągała samogłoski.
– Daniel. Po prostu Daniel.
– Panie Danielu, dużo słyszałam o pana podejściu do ludzi, więc mnie ono nie razi. Tyle tytułem wyjaśnień. Agnieszka… – głos jej się załamał, ale szybko wróciła do normalnego rytmu – …była moją siostrą. Przepraszam, nie przedstawiłam się – Magda Gruz, miło mi. Moglibyśmy porozmawiać w innym miejscu? Źle się tutaj… czuję.
Daniel rozejrzał się po mieszkaniu – krwawe bohomazy nie robiły już na nim wrażenia, ale rozumiał, o co chodzi. Przepuścił Magdę, wskazując dłonią drzwi.
– Dobrze, znam przyjemny lokal niedaleko.
• • •
Udali się do baru Wymówka. Z uwagi na wczesną porę nie było zbyt wielu gości. Pogoda również nie sprzyjała spacerom – za oknem wiało niemiłosiernie. Wymówka była jednym z tych barów, w których możesz uchlać się albo dostać w mordę. Zwykle jedno i drugie jednocześnie. Za ladą stał rosły barman wycierający właśnie kufle do piwa. Zamówili herbatę i zajęli miejsce na starej, wyblakłej już nieco, czerwonej niegdyś kanapie. Daniel rozsiadł się wygodnie, położył papierosy na stoliku i spojrzał wymownie na Magdę.
– Możesz mówić.
– Mam do pana prośbę.
Kowal miał już powiedzieć coś, co na pewno nie byłoby miłe, ale zamiast tego włożył w usta papierosa.
– Słucham – mruknął niechętnie.
– Chcę panu pomóc w schwytaniu mordercy. Spojrzeć mu w głęboko oczy i rozpieprzyć mózg. – Zacisnęła dłoń w pięść. Następnie rozluźniła i sięgnęła do torebki, z której wyjęła cieniutkiego papierosa. – Dwa dni temu, w nocy… widziałam kogoś – wypuściła dym zmysłowymi ustami.
Daniel po raz pierwszy okazał prawdziwe zainteresowanie.
ciąg dalszy na następnej stronie
powrót; do indeksunastwpna strona

8
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.