powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CXII)
grudzień 2011

Syberia to stan permanentny
Sława Ross ‹Syberia. Monamour›
W skrajnych warunkach dozwolone są tylko skrajne reakcje. Dlatego „Syberia. Monamour” dziejąca się na Syberii i mająca odpowiednią fabułę mogła być albo zupełną klapą, albo rewelacją. Na szczęście jest tym drugim.
ZawartoB;k ekstraktu: 90%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Piękno jest zwodnicze. Jak bajkowa i niewinna jest tajga syberyjska, gdy oglądana z samolotu! Iglaste lasy, szumiące rzeki, śnieg idealny na snowboard – te sceny z początku „Syberii” Sławy Ross można by przemontować w reklamę firmy organizującej wyprawy outdoorowe.
Zjazd kamery poniżej korony drzew i te spokojne lasy okazują się być kryjówką dla watah dzikich psów. Woda ma zabójczo niską temperaturę. Śnieg utrudnia zarówno zdobywanie jedzenia i jakiekolwiek podróże. I ludzie wokół, którzy, musząc przeżyć w tych warunkach, kierują się podstawową etyką, jakąkolwiek ją mają. Bez finezji i bez subtelności.
W jednej z takich niedostępnych wiosek dziadek ze swoim wnukiem czekają, mimo nędznych warunków, na powrót syna/taty. Kilka godzin drogi zaprzęgiem przez tajgę jest inna wioska, w której mieszka brat zaginionego z resztą rodziny. Brat chce, wbrew swojej żonie, pomóc rodzinie i zawieźć jej jedzenie. Drogą, która prowadzi między tymi miejscami, jedzie dwóch żołnierzy ze zleconą przez oficera misją przywiezienia dziewczynki z burdelu. Po ścieżkach i lasach biegają zdziczałe psy, po wsiach grasują szabrownicy. To oczywiste, że nic tu się nie może skończyć dobrze.
W Rosji funkcjonują dwa, niewykluczające się rozwiązania trudnych sytuacji – wódka i modlitwa. Wódka pozwala umrzeć z wyziębienia, choć czuje się ciepło, modlitwa pozwala umrzeć z nadzieją, że to wszystko miało sens. Zarówno jednostkowe historie, jak i statystyki demograficzne pokazują, że nie są to rozwiązania skuteczne. Jednak „Syberia” nie akcentuje pijaństwa, – choć większość bohaterów stale sięga do kieliszka (czekam na abstynencki film rosyjski), to alkohol jest tu tylko scenografią, a nie elementem scenariusza. Z drugiej strony wiara w Boga, będąca tam, gdzie nie ma wódki, okazuje się też być podporą surowego, ale względnie sprawiedliwego życia. „Syberię” można by uznać za manifest reżysera, że Bóg istnieje; ale i że jest to Bóg niezwykle okrutny. Bo prezentowane zło nie rozróżnia ludzi wierzących od ludzi pijących, choć faktycznie to wierzący zdają się ostatecznie mieć więcej szczęścia i lepiej skończyć. Albo przynajmniej – „mniej gorzej”. Bo na Syberii nie ma warunków na to, by cokolwiek było naprawdę dobrze.
Reżyserka zdaje się też mówić, że owe zło istnieje niezależnie od ludzkiej woli, że jest czymś fundamentalnym dla świata. Wrogiem na Syberii jest wszystko – od pogody, przez przyrodę, po innych ludzi. Rozszarpywanie przez psy jest tak samo przerażające, co gwałt. Czy człowiek zwierzęcieje, gdy ma do tego okoliczności, czy tylko w odpowiednich warunkach może stworzyć kulturę, która wyniesie go na wyższy poziom moralności? Czy może człowiek po prostu miewa wrodzoną umiejętność do złego zachowania, bez intencji bycia złym, tak samo jak zdziczałe zwierzę atakujące człowieka albo jak surowa przyroda, która go zabija? Warunki skrajne sprowadzają wszystkich do jednego mianownika i stanowią prosty test internalizacji dobra i zła. Jak na wojnie. Ale jednak wojna to relatywnie krótki stan przejściowy między dłuższymi okresami pokoju. Przerzucenie człowieka prowadzącego względnie normalne życie do okopów nie może nie spowodować reakcji ekstremalnych. Zaś Syberia to stan permanentny. Tajga nigdy nie przestanie być wyzwaniem, wilki będą zawsze grasować, człowiek zawsze będzie miał trudne życie. Syberia jest testem moralności od urodzenia do śmierci. Wydaje się, że większość tego testu nie zdaje.
Czy więc w takim świecie jest jeszcze miejsce dla zwykłego człowieczeństwa? Inne ostatnie głośne filmy rosyjskie, mimo osadzenia w lepszych warunkach klimatycznych, nie grzeszą optymizmem. Łoźnica wybrał odpowiedź odbierającą jakąkolwiek nadzieję. Tak samo Bałabanow w „Ładunku 200”. Jednak – co jest pokazywane także we wszystkich tych filmach – kobiety częstokroć okazują się być silniejsze, odporniejsze na ekstremalne warunki; brutalne, ale nie okrutne. (Tu przychodzi także na myśl Ree Dolly z „Do szpiku kości”). Być może dlatego właśnie trzeba było filmu wyreżyserowanego przez kobietę, aby mogła wrócić wiara w przetrwanie pierwiastka dobra nawet na rozpitej, zezwierzęconej Syberii.
Brawa za film, który trzepie jak „Requiem dla Snu”, brawa za brak prostych ani trudnych odpowiedzi, brawa za świetnych aktorów (to dziecko!), za doskonałą muzykę, za wszystko.



Tytuł: Syberia. Monamour
Tytuł oryginalny: Siberia, Monamour
Reżyseria: Sława Ross
Zdjęcia: Jurij Rajski
Scenariusz (film): Sława Ross
Rok produkcji: 2011
Kraj produkcji: Rosja
Dystrybutor: Vivarto
Data premiery: 25 listopada 2011
Czas projekcji: 102 min.
Gatunek: dramat
Wyszukaj w: Wysylkowa.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Ekstrakt: 90%
powrót; do indeksunastwpna strona

95
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.