Bohaterowie poznają się coraz lepiej, na horyzoncie majaczy już Wielka Konfrontacja – drugi tom trylogii „Pierwsze prawo” Joe Abercrombiego ma wszystkie wady i zalety środkowej części cyklu. Podstawową jednak wadą jest to, że po jego przeczytaniu nie można od razu zabrać się za trzeci. Bo czyta się tę powieść świetnie.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Bohaterów, politycznych graczy i zarysy historii świata poznaliśmy w „ Samym ostrzu”, w drugim tomie otrzymujemy kolejne informacje, pogłębiające, a czasem zmieniające wcześniejszą interpretację zdarzeń. Dotyczy to zwłaszcza Bayaza, który jako Pierwszy z Magów ma za sobą wieleset lat życia i ma sporo do powiedzenia o dawnym imperium i o genezie świata. Czy jednak należy w pełni ufać jego słowom? Jak przekonują się jego towarzysze – niekoniecznie. Stary mag dąży do własnych celów, a i nie jest wszechwiedzący. Przed Jezalem, Westem, Ferro, Wilczarzem, Gloktą stają nowe wyzwania, którym muszą sprostać, mimo niewystarczających narzędzi. Oczyma pułkownika Westa obserwujemy rozpędzającą się machinę wojny. Unia, atakowana na północy i południu, osłabiona latami pokoju i politycznych intryg nie zdaje sobie sprawy ze skali zagrożenia. Niekompetentni i zazdrośni o swą pozycję generałowie, armia składająca się z tych, którym nie udało się uciec przed poborem oraz z paniczyków w pięknych strojach mają za zadanie zmierzyć się i zwyciężyć wojska bezwzględnego Bethoda. Tymczasem na południu Glokta otrzymał wątpliwy zaszczyt obrony unijnej enklawy na terytorium Gurkhulu i stara się utrzymać starą twierdzę, mimo beznadziejnej sytuacji i wątpliwości co do racji swych zwierzchników. Widzimy zatem oba fronty, pierwsze potyczki i bitwy oraz nadchodzące zderzenie cywilizacji. Abercrombie pisze potoczyście, zwięźle, nie rozdrabnia się na dziesiątki postaci i mnóstwo epizodów. Dzięki temu trylogia pozostała trylogią, no i jest już ukończona – czego nie da się powiedzieć o Pieśni Lodu i Ognia G.R.R. Martina, której najnowszy tom, „Dance with Dragons” odłożyłem bez większego żalu na później, na korzyść właśnie „Nim zawisną…”. Ironiczny i cyniczny ton, zwłaszcza widoczny w rozdziałach dotyczących losów inkwizytora Glokty, przypomina nieco kroniki Czarnej Kompanii, zwłaszcza że Konował i pozostała gromadka także nie byli świetlistymi i cnymi rycerzami. W „Pierwszym prawie” nie ma właściwie pozytywnych bohaterów – autor bardzo stara się, by każda z głównych postaci miała jakąś skazę, mniej lub bardziej widoczną. Przy tym opisywani ludzie nie są statyczni, ich psychika ulega zmianom pod wpływem okoliczności. Jeśli faktycznie istnieje coś takiego jak „psychologiczna wiarygodność postaci”, to Abercrombiemu udało się ją uzyskać. Abercrombie nie tylko podważa to, co już wiemy o świecie, stara się także wychodzić poza ramy stereotypowej fantasy. Uśmierca nie tych, co „należy”, prowadzi na manowce, dodaje postaciom nieoczywistych i niestereotypowych cech, magię stosuje oszczędnie i ukazuje jej cenę. Wskutek takiego podejścia po trzecim tomie można spodziewać się wszystkiego.
Tytuł: Nim zawisną na szubienicy Tytuł oryginalny: Before They Are Hanged ISBN: 978-83-7418-222-5 Format: 576s. 135×205mm Cena: 38,90 Data wydania: 22 sierpnia 2011 Ekstrakt: 70% |