Recenzję „Raissy”, rozpoczynającej nowy cykl odpryskowy od „Thorgala”, poświęcony jego córce, można by zakończyć stwierdzeniem, że na razie zbyt mało się z niej dowiadujemy, by można było cokolwiek wiążącego powiedzieć o tej serii. Ale, niestety, wypada dodać jeszcze parę słów.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Louve, córka Thorgala, urodzona w części 16 cyklu „Wilczyca” (czyli po francusku „Louve”), do tej pory była najmniej wyeksponowaną bohaterką cyklu spośród postaci kluczowych. Nie ma w tym nic dziwnego – ta najmłodsza bohaterka, do tej pory przeważnie (z nielicznymi wyjątkami) statystująca, musiała być w cieniu rodziców i starszego brata. Nie oznacza to, że van Hamme nie miał na nią koncepcji – jej „supermoc” była inna od telekinetycznych zdolności Jolana, urodzona wśród wilków, potrafiła porozumiewać się ze zwierzętami. Można rzec, że gdy Jolan reprezentuje naukę, Louve wzięła dla siebie naturę. Co nie zmienia faktu, że do tej pory nie miała szansy na występ na tyle wyrazisty, by został przez czytelników dobrze zapamiętany. Nowa seria odpryskowa ma to zmienić. Problem w tym, że twórcy – dołączający do coraz szerszej międzynarodowej Thorgalowej ekipy Francuz Yann (scenariusz) i Rosjanin Surżenko (rysunki) – nie do końca chyba mieli koncepcję, w jakim kierunku ma iść ten cykl. Świadczą o tym zmieniające się informacje o profilu, tytule pierwszej części, świadczy o tym też jej niejednorodny charakter. Czy „Louve” ma wpisywać się w poetykę klasycznego cyklu, czy też – zważywszy na fakt, że jej bohaterką jest mała dziewczynka (a to nowość w tej serii) – ma poszukać zupełnie nowego, być może młodszego odbiorcy? Część pierwsza nie odpowiada jasno na to pytanie. „Raissa” podzielona jest na trzy niespecjalnie do siebie przystające części. Pierwsza – mocno w stylu wczesnego van Hamme’a – pokazuje relację między czującą swą wyjątkowość dziewczynką, a innymi dziecięcymi mieszkańcami wioski. Konflikt jest oczywiście nieunikniony, ale podczas lektury ma się wrażenie, że takie rozegranie wątków pojawia się w cyklu regularnie co kilka tomów, jest nużące i przewidywalne. To jednak jedynie preludium do kolejnej, „baśniowej” części – Louve wchodzi w świat wilków, rozmawia z nimi, angażuje się w rywalizację stadzie, i gdyby nie fakt, że jest tu nieco przemocy, uznałbym to za próbę otwarcia serii na młodego czytelnika. Rozmowy ze zwierzętami, rozumne wilki, dziecko wśród nich – to jednak zdecydowanie bardziej kojarzy się z „Księgą Dżungli” niż Thorgalem. Wreszcie mamy część trzecią, w której "Louve" jakby powraca do głównego nurtu, co jest wyraźnie zresztą zarysowane przez jawne odwołanie do „Statku-miecza”, każąc sądzić, że ten spin-off nie będzie jednak oderwany od tego, co obecnie robią twórcy w cyklu wiodącym. Mimo faktu, że obecnie nad sagą rodziny Aegirssonów (Thorgalssonów?) pracuje sześciu artystów, a siódmy zapewne przygląda się z dala, nie możemy wykluczyć, że na jakimś poziomie nastąpi zderzenie światów. Tak czy inaczej – ja na razie jestem nieco zagubiony. Rosyjski rysownik Roman Surżenko, pierwszy raz podchodzący do świata Thorgala, radzi sobie natomiast nadzwyczaj dobrze. Stara się nawiązywać do klasycznego stylu Grzegorza Rosińskiego z wcześniejszych albumów serii, jest staranny, Aaricię rysuje nawet lepiej niż ostatnio Rosiński, a kolory położone jak zwykle przez Grazę nie pozostawiają wątpliwości, z jakim cyklem mamy do czynienia. W rywalizacji z innym niedawnym spin-offem – „Kriss de Valnor” – „Louve” wypada bardziej obiecująco. Ale na ostateczną ocenę będzie trzeba jeszcze poczekać.
Tytuł: Thorgal: Louve #1: Raissa (oprawa miękka) Scenariusz (komiks): YannISBN: 978-83-237-4717-8 Format: 56 stron, oprawa miękka Data wydania: 28 listopada 2011 Ekstrakt: 60% |