powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CXII)
grudzień 2011

Zamiana bez zmian
David Dobkin ‹Zamiana ciał›
„Zamiana ciał” prezentuje dychotomię typową dla wielu komedii zza wielkiej wody: z jednej strony jest filmem dość ciepłym w wydźwięku, propagującym rozsądne i społecznie akceptowane wartości, ale z drugiej… mało sensowną, epatującą kloacznym humorem wulgarną zgrywą.
ZawartoB;k ekstraktu: 40%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Motyw zamiany ciał czy przechodzenia umysłów z jednej powłoki do drugiej pojawiał się w kinie od dawna. Dotychczasowe filmy typu „Vice versa”, „Zwariowany piątek” czy „Gorąca laska” miały praktycznie zawsze dwie nieodłączne cechy: para wymieniająca się ciałami musi być maksymalnie różna (co miało w naturalny sposób wywołać efekt komiczny), a sam film miał nieść przesłanie – przez spore, ale nie przesadnie ogromne „P”. Mieszały się więc osobowości ojca i syna, matki i córki, kobiety i mężczyzny, ale w ostatecznym rozrachunku widz dowiadywał się, że najważniejsza jest samoakceptacja i zrozumienie drugiej osoby. Plus umiarkowanie i niewielka dawka ustępstw – np. sztywny rodzic musiał przypomnieć sobie lata młodości i nieco wyluzować, a rozbrykany dzieciak docenić swoją swobodę i zrozumieć, że dorośli mają swoje, często naprawdę trudne problemy.
Wszystko to mamy też w „Zamianie ciał”, w której do tytułowej „transakcji” dochodzi między dwoma zupełnie różnymi kumplami. Dave Lockwood (początkowo Jason Bateman) jest przepracowanym prawnikiem realizującym projekt swojego życia, któremu sen z powiek spędza opieka nad trójką pociech. Z kolei Mitch Planko (przed przemianą: Ryan Reynolds) pozostał wiecznym chłopcem, lekkoduchem, który weekendy spędza na piciu i zaliczaniu dziewczyn, a w tygodniu dorabia sobie graniem w filmach porno. Mimo, że są różni jak ogień i woda to wciąż się kumplują i od czasu do czasu nawet się spotykają – w miarę czasowych możliwości Dave’a – głównie w celu ponarzekania na życie i wyrażenia zazdrości wobec tego drugiego. Właśnie po jednej z takich pijackich eskapad po mieście zakończonych oddawaniem moczu zmieszanego z alkoholem do miejskiej fontanny przyjaciele budzą się w nie swoich ciałach.
Teoretycznie mają to, czego chcieli: Dave w końcu trochę luzu i braku odpowiedzialności, a Mitch kochającą rodzinę i sukces zawodowy, ale… Ale w tym momencie fabuła się sypie. Scenarzyści fundują bowiem swoim bohaterom prawdziwą jazdę bez trzymanki przez ich ukryte żądze i marzenia, co stawia pod mocnym znakiem zapytania obowiązkowy happy end. Finałowa przemiana bohaterów, oparta na znanym schemacie umiarkowania i samoakceptacji (jeden uświadamia sobie jak ciężką pracą jest wychowywanie dzieci, a drugi docenia swoją rodzinę; jeden zaczyna porządkować swoje życie i wierzyć, że też jest w stanie coś osiągnąć, a drugi leczy się z pracoholizmu doceniając wagę drobnych przyjemności i spędzania czasu z rodziną itp. itd.) z niczego bowiem nie wynika. Wręcz przeciwnie: „przyjaciele” fundują sobie całą masą okropnych sytuacji, które znajdują zupełnie bezsensowne rozwiązania. Dość wspomnieć, że Mitch prawie-że uprawia seks z żoną Dave’a (oczywiście będąc w jego ciele) i wcale nie przeszkadza mu w tym wyrzut sumienia, ale banalny problem „hydrauliczny” oparty na preferencjach seksualnych. Z kolei Dave wychodzi obronną ręką z zawodowego impasu spowodowanego przez Mitcha, wcale nie dzięki wspólnej pracy nad projektem, lecz po prostu dlatego, że dzięki chciejstwu scenarzystów nierozgarnięty obibok postanawia udowodnić sobie ile jest naprawdę wart i w kilka dni poznaje na wskroś całą prawniczą sztukę. Przez sytuacje tego typu właściwie nie wiadomo dlaczego bohaterowie ostatecznie decydują się powrócić do swoich ciał, a przemiany ich charakterów wypadają wyjątkowo niewiarygodnie.
A co z warstwą komediową? No cóż, właściwie można byłoby poprzestać na tym, co zostało powiedziane na wstępie. „Zamiana ciał” ma kilka niezłych momentów i przez większość czasu opiera się na dość umiarkowanym i łatwym do przewidzenia humorze sytuacyjno-charakterologicznym (tzn. domator zmuszony zachowywać się jak pewny siebie przystojniak; luzak próbujący odnaleźć się w przeciętnym ciele zapracowanego ojca rodziny). Nie jest to dowcip najwyższych lotów mimo, że obaj aktorzy się starają – co nie znaczy, że dają z siebie wiele, biorąc pod uwagę, że Reynoldsowi na talencie nie zbywa, a Bateman nie odchodzi od swojego tradycyjnego emploi. Najgorzej jednak, że – chyba chcąc nieco rozruszać atmosferę – twórcy filmu co jakiś czas atakują prawdziwie slapstickowym dowcipem z grubej rury. Już sam wspomniany moment przemiany okraszony czynnościami fizjologicznymi mógłby wystarczyć za przykład, a przecież są tu jeszcze fekalia bobasów lądujące na twarzy, rozpaczliwe onanizowanie się (przyczyna rozpaczliwości jest zależna od bohatera, bo motyw się powtarza) czy udział w grupowym seksie w trakcie kręcenia filmu porno. Nie jest to zbyt smaczne i ostatecznie deklasuje „Zamianę ciał” jako komedię dla szerszego odbiorcy. Co nie znaczy, że bez fruwającego dziecięcego kału film Davida Dobkina by się obronił – ale na pewno byłby trochę strawniejszy.



Tytuł: Zamiana ciał
Tytuł oryginalny: The Change-Up
Reżyseria: David Dobkin
Scenariusz (film): Jon Lucas, Scott Moore
Muzyka: John Debney
Rok produkcji: 2011
Kraj produkcji: USA
Dystrybutor: UIP
Data premiery: 25 listopada 2011
Czas projekcji: 112 min.
WWW: Strona
Gatunek: komedia
Wyszukaj w: Wysylkowa.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Ekstrakt: 40%
powrót; do indeksunastwpna strona

90
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.