Nobara Nonaka jest japońską rysowniczką. Ma także hopla na punkcie swych kotów. Połączyła te dwie rzeczy i w efekcie otrzymaliśmy kolejną część „Pamiętnika Kociłapki”, w której przedstawia perypetie z codziennego życia z tymi zwierzętami.  |  | ‹Pamiętnik Kociłapki #3›
|
Po lekturze trzeciego tomu „Pamiętnika Kociłapki” mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony koty – fajna rzecz i kilka razy zachichotałem nad trafnymi obserwacjami zachowania tych czworonogów. Z drugiej strony… może zanim zacznę się pastwić, opiszmy najpierw zawartość mangi. W domu Nobary Nonaki żyje coraz więcej kotów. Znanej czytelnikom z poprzednich części Chico towarzyszą już Ryubo i Yume, a w połowie mangi pojawia się jeszcze jeden pupil, czyli Jasu. Ten ostatni, maluch z rasy zwanej przez autorkę singapurską, dominuje nad pozostałymi czworonogami, a sądząc po ilości poświęconego mu miejsca, zdecydowanie podbija serce swojej pani. „Pamiętnik Kociłapki” składa się z pasków komiksowych, czytanych z góry do dołu. Dodam tylko, że kreska pozostaje ta sama co we wcześniejszych częściach: schematyczna, oszczędna i biegła. Nie ma tu fabuły, wiadomo jednak, że czas mija, a narracja i zachowanie zwierzęcych bohaterów pokazują, że zmieniają się pory roku. Zazwyczaj w jednym pasku składającym się z czterech obrazków Nobara przedstawia scenę z życia pupila/i, które zwróciło jej uwagę. Czasem scenka może być zabawna dla wszystkich, częściej jednak należy do typu rozśmieszających wyłącznie właścicieli kotów, znających opisywane zachowania z doświadczenia. Mamy tu walki o posłanie i ustalanie hierarchii, wybrzydzanie nad jedzeniem oraz zamieszanie, jakie wywołuje pojawienie się nowego zwierzęcia w domu. Są też sceny dla zaawansowanych i wyrafinowanych kotolubów, czyli zafascynowanie już nawet nie wybrykami, ale wręcz tylko sugestią istnienia kota, jak na przykład zachwyt na widok kocyka, pod którym skryty jest śpiący czworonóg. Byłby więc „Pamiętnik Kociłapki” dobrą lekturą dla fanatyków i ofiar kociej kontroli umysłu? Niestety, Nobara Nonaka wydaje się zachwycać każdym zachowaniem kota. Warto podkreślić to słowo: każdym. Zaraz na samym początku natykamy się na coś takiego: „Zapach kociego tyłka zawiera w sobie informację” – żeby było jasne, jest to cytat z książki, którą czyta bohaterka, poszukując wiedzy. Niestety, tej tematyki – to jest kocich tyłków i obwąchiwania się przez zwierzęta – jest zdecydowanie za dużo. Pojawia się również stary znajomy z poprzednich tomów, czyli wymioty. To najgorsi winowajcy, ale nie jedyni. Chyba najbardziej w lekturze przeszkadzało mi to, że interesujące i wywołujące uśmiech na twarzy paski po prostu giną w powodzi całej reszty. Zupełnie jakby autorka zrobiła fotograficzną dokumentację życia ze swoimi pupilami, a potem przeniosła ją na papier – bez selekcji. Rozumiem, że komuś może nie podobać się, dajmy na to – Garfield oraz jego obsesja na punkcie poniedziałków i lazanii, że ktoś bardzo ceni realizm w opisywaniu życia z kotem. Jednak czy nie lepiej wtedy zajrzeć do podręcznika poświęconego hodowli tych zwierząt, tam można znaleźć cały realizm, jaki jest potrzebny i wskazówki, jak sobie radzić z problemami żołądkowymi (często czesać i wysiewać trawkę). Reasumując: pomysł był dobry, koty naprawdę nadają się do krótkich rysunkowych historii, czego dowodem są choćby Garfield czy „Kot Simona”, gdzie często nie ma fabuły, a dominuje nastrój. Jednak w przeciwieństwie do ich autorów Nobara Nonaka zwaliła po prostu czytelnikom na głowę zbiór niewyselekcjonowanych wydarzeń. Zarzucam jej zatem najcięższą zbrodnię, jaką mogła popełnić jako rysowniczka i wielbicielka kotów – równie dobrze mogłaby rysować psy.
Tytuł: Pamiętnik Kociłapki #3 Tytuł oryginalny: Nikukyu-Punipuni-Nikki Data wydania: sierpień 2011 Ekstrakt: 30% |