powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CXIII)
styczeń-luty 2012

Eksplorator Przestrzeni Kosmicznej Patryk Aldo
ciąg dalszy z poprzedniej strony
W środku mężczyzna około czterdziestki siedzi w starym fotelu. Nogi ma oparte na biurku, na którym znajdują się także termos i kanapki na białym papierze śniadaniowym. Mężczyzna ma ciemną karnację i trzydniowy zarost. Czarne, kręcone włosy wystają spod czapki. Kiedy Patryk otwiera drzwi, tamten odrywa wzrok od gazety i jego mądre, spokojne oczy rozszerzają się nieznacznie. Uśmiecha się szeroko i mówi:
– Proszę, proszę. Musisz być bratem Rafała. – Spuszcza nogi ze stołu i wstaje. Podaje mu wielką dłoń o spękanej skórze i Patryk ściska ją mocno. – Ta twarz może przysporzyć ci kłopotów w niektórych miejscach – mówi Kowal.
– Wiem o tym od dziecka – odpowiada Patryk. Mężczyzna uśmiecha się nieznacznie.
Święta agresja, myśli Patryk i mówi:
– Chciałbym wiedzieć, jak naprawdę zginął.
Kowal spogląda mu w oczy.
– Zawsze mówił, że chce cię chronić przed tym, co robił. Ale teraz… No cóż, masz prawo wiedzieć. Chodź, przejdziemy się – mówi zakładając niebieską kurtkę roboczą. Patryk podąża za nim. Jest w nim coś, co sprawia, że czuje się bezpiecznie. Jego łagodne oczy wyrażają troskę.
– Taaak, zawsze mnie przed wszystkim chronił. Dzięki temu to on zawsze był bohaterem – mówi z przekąsem, kiedy wychodzą na brukowaną uliczkę.
Kowal śmieje się.
– Ja też mam młodszych braci. Wiesz, zdradzę ci sekret. To działa tylko tak długo, dopóki na to pozwalasz.
– Chcesz powiedzieć, że to moja wina, że zawsze mnie od wszystkiego odsuwał?
– Wina naprawdę nie ma tu znaczenia. – Kowal patrzy na Patryka przez chwilę, jakby czekając aż to, co powiedział, naprawdę do niego dotrze. Potem pyta: – Oczywiście wiesz, kim są Powstańcy?
– Nielegalna organizacja, której celem jest tworzenie społeczeństwa niezależnego od trzech dominujących korporacji? – Patryk recytuje oklepaną formułkę z mediów.
– Mhm, dokładnie. Twój brat był jednym z nas. Jednym z najbardziej zapalonych Powstańców, jakich znałem. Na początku Rafał fałszował dane o egzoplanetach, które badał. Dzięki temu, Powstańcom udało się ukryć wiele z nich przed wzrokiem korporacji. Na ukrytych planetach powstały osady wyzwolonych. Osadnicy nazywają siebie Bezimiennymi, ponieważ znikając pozbywali się dotychczasowej tożsamości. Pozorują śmierć w wypadku lub zgon na odległej planecie. Wiele jest rodzajów śmierci we wszechświecie. Tak długo, jak statystyki wypadków mieszczą się w normie, nie wzbudza to podejrzeń.
– Ale szybko samo fałszowanie danych zaczęło go nudzić. Zaczął przewozić Bezimiennych na nasze planety. Ruszał w kolejny kurs z Ikoyi™ i zbierał ich po różnych zakątkach wszechświata, a potem przewoził na wyznaczoną planetę. Zazwyczaj przewozimy po kilkanaście osób. Starannie dobieramy trasy tak, by pasowały do szlaków Ikoyi™, ale Rafał rozkręcał się coraz bardziej. Przestał być ostrożny. Zabierał po kilkaset osób na raz. Często błądził tygodniami po sektorach, które w ogóle nie miały nic wspólnego z trasą. W końcu wzbudził podejrzenia korporacji i zastawili na niego zasadzkę. Wpakował się prosto na patrol Ochrony Ikoyi statkiem wyładowanym Bezimiennymi. Próbował uciec, ale zestrzelili go.
Ilustracja: <a href='mailto:aszady@uw.lublin.pl'>Agnieszka ‘Achika’ Szady</a>
Ilustracja: Agnieszka ‘Achika’ Szady
– Ile osób wtedy przewoził?
– Sto dwadzieścia cztery.
– Rany… – wzdycha Patryk.
– Dokładnie. Musieliśmy zamrozić większość akcji po tamtym. Stopniowo odbudowujemy szlaki, ale korporacje stały się o wiele czujniejsze.
– Przypuszczałem, że zginął w ten sposób, ale nie wiedziałem, że pociągnął za sobą tylu ludzi.
– Przykro mi. Musisz wiedzieć, że zrobił bardzo dużo dla sprawy. Ale znasz go pewnie lepiej niż ja. Za bardzo się wkręcał w takie rzeczy. Była w nim jakaś desperacja, by dotrzeć jak najdalej. We wszystkim.
– Wiem. Zawsze tak było. Zawsze musiał być lepszy. – Potrząsa głową i poprawia się: – Najlepszy.
Stoją przez chwilę w milczeniu. W końcu Kowal zadaje pytanie:
– A ty? Myślałeś, żeby do nas dołączyć? Nie masz już dość Ikoyi™?
– Oczywiście, że mam. Po prostu… – Patryk wzdycha. – Chciałem żyć po swojemu. Z daleka od…
– Niego? – przerywa mu Kowal. – Wiesz, co mówią: „nikt nie wierzy w Boga tak gorliwie, jak ateista.” Uciekając nadal trzymasz go blisko siebie. – Kładzie dłoń na ramieniu Patryka. – Założę się, że nawet teraz, kiedy już nie żyje.
Patryk wzdycha kolejny raz.
– To on był tam, gdzie dzieją się najbardziej ekscytujące i niebezpieczne rzeczy. I nie miał hamulców. Ja zawsze byłem tym, który dwa razy się zastanawia nad wszystkim.
Kowal wzrusza ramionami.
– Jeżeli odpowiada ci miejsce, w którym teraz jesteś, to w porządku. Nie musisz robić rzeczy, których nie chcesz.
Patryk myśli o spotkaniach biznesowych w Ikoyi™ i długich, nudnych lotach na planety będące tylko źródłem surowców i – nie, nie uważa, że to jest w porządku. Myśli o Mei, której nie mówi tego, co czuje i to też nie jest ok.
– Przydałbyś się nam – mówi Kowal, jakby czytając w jego myślach.
– Gdybym z wami współpracował – mówi po chwili Patryk – nie chciałbym latać pod przykrywką Ikoyi™. Mam dość tej pracy.
– Tym lepiej. Potrzebujemy pilotów. Nasze planety handlują ze sobą, ludzie podróżują…
– Jak to działa w ogóle? Jak można zniknąć?
– Ok, chodźmy na piwo. To będzie długa rozmowa.
VIII.
Później Patryk łapie taksówkę i wraca do hotelu. Pisze do Mei, że muszą porozmawiać. To samo do Chowa. Ten odpisuje, że odwiedzi go z naprawionym Odtwarzaczem Wszystkiego i filmami Kubricka. Chwilę później Mei odpisuje, że będzie u niego wieczorem.
Patryk bierze prysznic i kładzie się na łóżku. Stara się poukładać jakoś wszystkie emocje, ale jest ich zbyt dużo. Myśli o tym, jak wyglądałoby jego życie po drugiej stronie. Przede wszystkim myśli, co będzie z Mei.
Chow przychodzi parę godzin później. Taszczy ze sobą Odtwarzacz, który stawia na stoliku i klepie poufale po obudowie. – Gotowe.
– Super. Dzięki, Chow.
– Nie ma sprawy, brachu. Co dzisiaj porabiałeś? – pyta Chińczyk, przysuwając sobie krzesło.
Patryk opowiada mu o rozmowie z Kowalem. Chow uśmiecha się i kiwa głową.
– Doskonale. Widzę, że Mei dopięła w końcu swego.
– Zastanawiam się, jaki Mei ma w tym interes?
Chow wzrusza ramionami.
– Po prostu cię dobrze zna. Wie, czego ci trzeba.
– A ty? – pyta Patryk. – Co ty masz z nimi wspólnego?
Chow uśmiecha się jeszcze szerzej.
– No jak to co? Przecież jestem najlepszym specem od elektroniki w galaktyce.
– No i?
– No i robię różnego rodzaju puszki z układami scalonymi i dużą ilością drucików. Nie zrozumiesz – wyszczerza się Chow.
– Co za dupek z ciebie.
– Hehe, nie martw się. Mam też jedną dla ciebie – mówi Chińczyk, wyjmując z torby niewielką metalową skrzynkę. – To maleństwo zawiera instrukcje dla statku. Podłączasz je do wyjścia pamięci zewnętrznej i przyciskasz guzik. Prezent od Kowala.
– Nie, nie! – Patryk odsuwa się na krześle. – Powiedziałem tylko, że się zastanowię.
– No i jak dojdziesz do wniosku, że w to wchodzisz, to możesz od razu zabrać się do roboty. Polecisz na tę planetę, którą wybrało Ikoyi™ i zrobisz to tam.
Patryk zamyśla się.
– Muszę się zobaczyć z Mei – mówi.
– Nie wątpię – śmieje się Chow.
IX.
Mei przychodzi późnym wieczorem. Rzuca mu się na szyję i całuje go w policzek.
– Byłeś u niego. – Raczej stwierdza niż pyta. Patryk wciąga ją do pokoju i zamyka drzwi.
Mei zrzuca szpilki i kładzie się na łóżku podpierając głowę na dłoniach. – To opowiadaj.
Patryk kolejny raz mówi o spotkaniu z Kowalem, a potem jeszcze o spotkaniu z Chowem. Pokazuje jej skrzynkę.
– Wooow! – Dziewczyna udaje zachwyt i robi wielkie oczy. – Aaaale skrzynka! – Śmieje się, a po chwili dodaje już normalnie: – To co? Zrobisz to?
– Jest tylko jedna rzecz, która mnie powstrzymuje.
– Jaka?
– Ty.
– Ja nie jestem rzeczą – mówi tonem obrażonej dziewczynki.
ciąg dalszy na następnej stronie
powrót; do indeksunastwpna strona

6
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.