powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CXIII)
styczeń-luty 2012

Autor
Zabłysnąć przy Jokerze
Brian Azzarello, Lee Bermejo ‹Joker›
„Joker” to kolejny z komiksów pokazujących, jak wielkie możliwości dla twórców niesie uniwersum Batmana. To trochę jak film Nolana – opowieść gangsterska z wykorzystaniem doskonale znanych bohaterów.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
‹Joker›
‹Joker›
Joker należy do najbarwniejszych, najciekawszych złoczyńców uniwersum DC – co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Psychopatyczny zabójca, rzucający wciąż żartami, z domalowanym uśmiechem na twarzy, zawsze uchodził za największą nemezis Batmana. Z jednej strony jest jednym z najniebezpieczniejszych przeciwników – nad wyraz inteligentny, całkowicie amoralny i nieprzewidywalny, bywał źródłem największych dramatów Człowieka-Nietoperza. Jest przy tym postacią fascynującą, o niejasnej przeszłości i mocno pokręconym umyśle, dając pole do popisu dla różnych twórców (by wymienić jedynie Alana Moore’a w jednym z najgłośniejszych albumów cyklu „Zabójczy żart”). Nieprzypadkowo w obu cyklach filmowych właśnie postacie Jokera wzbudziły najwięcej emocji – czy to w groteskowej kreacji Jacka Nicholsona u Tima Burtona, czy też w genialnej, oscarowej interpretacji Heatha Ledgera u Christophera Nolana. Nie będzie przesadą, gdy stwierdzimy, że Joker nieraz przesłaniał samego Mrocznego Rycerza.
Wiedział o tym Brian Azzzarello i zdecydował się – po wcześniejszym poświęceniu komiksu słynnemu rywalowi Supermana, czyli Lexowi Luthorowi – napisać album o samym Jokerze, z gościnnym jedynie występem Batmana. Komiks o Luthorze miał podtytuł „Człowiek ze stali”, komiks o Jokerze miał mieć podtytuł „Mroczny rycerz”, oba oczywiście w odniesieniu do superłotrów. Z jednej strony było to oddanie im szacunku, jako postaciom kluczowym dla cyklu, z drugiej podkreślało analogie między łotrem i bohaterem.
„Joker” opowiada dość nieskomplikowaną fabułę. Słynny żartowniś opuszcza szpital psychiatryczny (kto i na jakich zasadach go w ogóle wypuścił?), czeka tam na niego podrzędny bandzior nazwiskiem Jonny Frost, będący jednocześnie narratorem tej opowieści. Jonny ma ambicje, chciałby przy Jokerze zabłysnąć, wiąże z nim – nie bez powodu – duże nadzieje. Niby zdaje sobie sprawę, że przy takim słońcu niezwykle łatwo się spalić, ale i tak uważa, że to jedyna szansa. Wkrótce Gotham wstrząśnie seria brutalnych porachunków. Cóż, Joker w trakcie pobytu w szpitalu utracił swoje wpływy, obecnie chce je odzyskać. Jego największym rywalem będzie Harvey Dent – w obu swych osobowościach…
Stanisław Lem wymyślił kiedyś swą „brzytwę” dotyczącą fantastyki. Jeśli da się opowiedzieć historię SF, pomijając wszystkie wątki fantastyczne, bez straty przekazu i przesłania, to tak naprawdę nie jest to fantastyka. Można wprowadzić „brzytwę batmańską” – jeśli da się podmienić bohaterów uniwersum Mrocznego Rycerza na zupełnie inne postaci bez utraty sensu opowieści, to tak naprawdę nie jest to opowieść o świecie Batmana. To chyba przypadek „Jokera” – gdy zamienimy tu tytułowego bohatera na innego gangstera, który właśnie opuszcza więzienie (niekoniecznie nazywające się Azyl Arkham), gdy podmienimy Croca, Pingwina, Denta na szemranych przywódców przestępczego półświatka, otrzymamy prostą – solidną, przyznajmy – opowieść gangsterską, którą mógł zekranizować choćby Martin Scorsese. Owszem, Joker żartuje, ale w jego żartach nie ma tego psychopatycznego szaleństwa, które znamy z innych opowieści. Owszem, Croc ma pomarszczoną skórę, a Pingwin haczykowaty nos, ale nic z tego nie wynika. Owszem, Harvey Dent ma dwie twarze i dwie osobowości, ale pojawia się to tylko w deklaracjach, w znikomym stopniu wpływając na fabułę. Cóż, Azzarello to twórca znakomitego cyklu sensacyjnego „100 naboi” i po prostu wrzuca swych bohaterów w solidną gangsterską historię.
No, może nie do końca – jest trochę różnic. Joker faktycznie jest nieco stonowany, ale nadal czujemy, że zadawanie się z nim to samobójstwo i nikt nie musi nam tego wyjaśniać. Możemy oglądać rozgrywki gangsterskie, ale czujemy nad miastem cień Batmana i wiemy, że w końcu będzie musiał wkroczyć. Czyż nie można by było z tego wyciągnąć wniosku, że Joker nie może być Jokerem bez Batmana? W ten sposób można uzasadnić jego znaczenie dla całego uniwersum. Bo poza tym to komiks dobry, ale daleko mu do batmańskiego arcydzieła.



Tytuł: Joker
Scenariusz (komiks): Brian Azzarello
Rysunki: Lee Bermejo
Wydawca: Egmont
Format: 128 stron
Cena: 69,99
Data wydania: październik 2011
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Wysylkowa.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

177
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.