Szał na paranormal romance trwa. Na półkach księgarń roi się od książek, których tematem przewodnim są romanse z wampirami/wilkołakami/skrzyżowaniami harpii, jednorożca i syreny. W „Wilczym miocie” pojawia się wątek miłości między wilkołakiem a człowiekiem, główna bohaterka jest nieziemsko piękna, bohater odważny, dobry i wyrozumiały, w dodatku można powiedzieć, że połączyło ich przeznaczenie. Typowe? Nie do końca.  |  | ‹Wilczy miot›
|
Akcja książki została osadzona w trzynastowiecznych Prusach w czasach, kiedy Krzyżacy prowadzili chrystianizację pogan, nie przebierając przy tym w środkach. Narzędziem pomagającym w nawracaniu niewiernych stał się także oddział wilkołaków szkolonych od niemowlęcia – czy też raczej tresowanych, ponieważ zakonnicy traktowali dzieci jak zwierzęta. W miarę upływu lat służenie okrutnym panom coraz bardziej doskwierało przedstawicielom wilczego miotu, aż w końcu jedna z nich, Lilia, zdołała uciec. Ciężko ranną dziewczynę odnalazł w lesie Udolf, syn człowieka, który przed nadejściem Krzyżaków władał okolicą. Fabułę „Wilczego miotu” trudno nazwać skomplikowaną. Opiera się ona przede wszystkim na poszukiwaniach zbiega prowadzonych przez Zakon oraz oczywiście na uczuciu między Udolfem i Lilią. Na szczęście autor nie serwuje nam słodkich i patetycznych dialogów między parą, a miłość nie pojawia się li i jedynie na skutek zachwytu urodą ukochanego. Co więcej, poznanie prawdziwej natury Lilii nie pozostaje bez wpływu na stosunki młodych – Udolf potrzebuje trochę czasu, aby pogodzić się z odkryciem, a jego początkowa reakcja daleka jest od entuzjazmu. Swann nie skupia się tylko i wyłącznie na uczuciu bohaterów, wiele miejsca poświęcając retrospekcjom, dzięki czemu lepiej poznajemy ich charaktery oraz motywy postępowania. Nie zapomniał także o tym, że inne postacie również powinny posiadać osobowość (o czym autorzy książek fantastycznych, w których ważną rolę odgrywa miłość, nie zawsze pamiętają, tworząc na przykład legiony różowych, złośliwych blondynek). Niezwykle miło z jego strony, że nawet Krzyżaków, którym przypisano rolę tych złych, trudno nazwać bestiami w ludzkiej skórze – o ile jeszcze da się to powiedzieć o bracie Semyonie, o tyle Erhard nie wydaje się człowiekiem z natury złym. Wierzy w słuszność swego postępowania, ponieważ działa według zasad, jakie mu wpojono, posłuszny rozkazom zwierzchników. Postacie wypadają więc realistycznie, a czytelnik nie musi łapać się za głowę, pomstując nad ich głupotą i kompletnie irracjonalnym zachowaniem. Dość oklepane motywy traumatycznych przeżyć obojga kochanków nie rażą jak w niektórych tego typu pozycjach. Trochę gorzej wypada natomiast ukazanie roli, jaką Lilia odegrała w przeszłości Udolfa – raz, że wątek ten jest bardzo przewidywalny, a dwa, że przeznaczenie maczające palce w losie zakochanych to temat raczej mało oryginalny. Od strony warsztatu powieść wypada dobrze. Autor sprawnie dokonuje przeskoków, pokazując wydarzenie z perspektywy różnych bohaterów. Choć nie unika tematu przemocy stanowiącej przecież nieodłączny element tego okresu w historii, zachowuje przy tym umiar, po prostu sygnalizując pewne sprawy (jak gwałty na młodych wilkołaczycach), ale oszczędzając czytelnikowi szczegółów. Chwilami miałam jednak wrażenie, że autor chyba już przez zbyt wiele rzeczy (i gwałtów) kazał przejść wilkołakom, ze szczególnym uwzględnieniem Lili… „Wilczy miot” nie należy do książek szczególnie ambitnych, ale to doskonała pozycja dla kogoś, kto przepada za fantasy z odrobiną romansu, osadzonym w historycznych realiach.
Tytuł: Wilczy miot Tytuł oryginalny: Wolfbreed ISBN: 978-83-7648-504-1 Format: 384s. 125×195mm Cena: 35,– Data wydania: 9 listopada 2010 Ekstrakt: 60% |