Przedstawiamy zestawienie 12 bogów (to ostatnio całkiem popularna rola w męskim kinie – weźmy choćby Thora). Miło nam ogłosić, że najwyraźniej modą w bieżącym sezonie były występy bez koszulek. Nasz ranking będzie więc połączeniem prezentacji najseksowniejszych aktorów i najładniejszych torsów. Miłego oglądania – i głosowania! Antonio Banderas (Skóra, w której żyję) Niech to zabrzmi infantylnie, ale Antonio jest jak wino. Im starszy tym lepszy. Nie chcemy oglądać go w reklamach, bo to jest passé, pragniemy natomiast podpatrywać go w szczytowej formie, jaką zaprezentował w „Skóra, w której żyję”. Która z pań nie pozwoliłaby mu zamknąć się w piwnicy swego domu? Najseksowniejszy, a zarazem najbardziej kontrowersyjny chirurg tej dekady. Bradley Cooper (Kac Vegas w Bangkoku, Jestem bogiem) Chyba jasne – człowiek, którego obrano mianem najseksowniejszego człowieka roku 2011, nie mógł się nie znaleźć u nas na liście. Uśmiech, fizys i muskulatura. Wszystko w jednym opakowaniu. Oraz pamiętna rola z „Kac Vegas”, która sprawia, że nie wiadomo, czy do niego lgnąć, czy od niego uciekać. A z drugiej strony – bohater z przypadku w „Jestem bogiem”. Ale prawda jest taka, że i tak zostanie zapamiętany ze względu na swoje uzębienie. Przynajmniej tak sugerują tabloidy, w których na każdym zdjęciu zbliżenie jest przede wszystkim na jego szczękę. Johnny Depp (Dziennik zakrapiany rumem, Turysta, Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach) Z Johnnym Deppem jest ten niewątpliwy problem, że nawet jako Kapelusznik i tak był obiektem westchnień większości kobiet na świecie. Depp jest seksowny głównie ze względu na swoją osobowość i umiejętność wcielenia się w każdą rolę. Oczywiście prym wiedzie w tym Jack Sparrow, bo która niewiasta nie zechciałaby grabiącego jej skarbu pirata takiego jak on? Jednak w „Turyście” radzi sobie w zupełnie innej roli, a w „Dzienniku zakrapianym rumem” zdezelowanego dziennikarza również zachowuje urok. Jak widać, nie tylko ciało gra rolę. Gra ją również johnnydeppizm. Chris Evans (Kapitan Ameryka) Wypacykowany Evans z „Fantastycznej Czwórki” to jednocześnie przeszłość i rzecz nadal aktualna. Z jednej strony aktor dojrzał i wydoroślał, zmiana fryzury i usunięcie trzydniówki a la American bad boy też zrobiło swoje, z drugiej – o ile o Goslingu krążyły dowcipy, że jest jak z Photoshopa, o tyle klatka piersiowa Evansa naprawdę wzbudza pewne wątpliwości. Naprawdę tak przybrał na masie? No cóż, nastolatki i tak masowo szturmowały „Kapitana Amerykę”, niektóre dla Czerwonej Czaszki, inne właśnie dla wspomnianej muskulatury. Niemniej jednak – Evans robi to, co powinien: czyli bohaterzy pełną gębą, ratuje świat, ma nienaganną fryzurę i dobre warunki fizyczne. Chyba jasne, dlaczego trafił do tego zestawienia? Michael Fassbender (X-men: Pierwsza klasa, Jane Eyre, Niebezpieczna metoda) Fassbender w naszym rankingu to nie nowość, aczkolwiek to pierwszy przypadek przeskoczenia z listy nieseksownych na tę przeznaczoną dla przystojniaków. Nie jest to efekt operacji plastycznej, raczej pełnego profesjonalizmu, bo rola w „Głodzie”, za którą nominowaliśmy Fassbendera kilka lat temu wymagała zdecydowanie nieatrakcyjnego wyglądu. Na szczęście aktor porzucił anorektyczne eksperymenty i popracował sporo na siłowni jak i nad różnorodnym repertuarem. W zeszłym roku był superbohaterem, staroangielskim lordem i nowatorskim psychoanalitykiem. Niezależnie czy uwodził mutantów, młodą guwernantkę czy pacjentki, robił to nad wyraz skutecznie. Jeśli dodamy do tego, że w nowym roku ani myśli zwalniać tempa, kreując między innymi seksoholika, to żadna wielbicielka irlandzko-niemieckiego uroku aktora nie musi obawiać się o jego obecność na właściwej liście przez kilka następnych lat. James Franco (127 godzin, Geneza Planety Małp) W tym roku James Franco udowodnił polskiej publiczności, że za przystojniakiem w kręconych włosach, kryje się wielki, aktorski talent. W końcu przestał odcinać kupony od roli Harry’ego Osbourne’a w „Spidermanie” i z rozmysłem zaczął dobierać role. W „127 godzinach” gra alpinistę, który zostaje uwięziony w górach, uosabiającego pełną determinację i wolę życia. W „Genezie planety małp” wcielił się w postać młodego naukowca, przez przypadek sięgającego po puszkę Pandory… James Franco. Przystojny i zdolny. Czekamy na więcej. Ryan Gosling (Drive, Kocha lubi szanuje) Rok 2011 był rokiem Ryana Goslinga, co do tego nie ma dwóch zdań. Od was jedynie zależy, czy wolicie go w ultra-coolerskim wizerunku z kurtką ze skorpionem w „Drive”, czy też jako mistrzowskiego podrywacza z kaloryferem na brzuchu niczym z Photoshopa. Gosling genialnie wygrywa pewną swą wrodzoną tajemniczość, delikatną nieśmiałość na twarzy, łącząc ją z doskonałymi warunkami fizycznymi. Z takimi cechami nadal wielka kariera przed nim. No i rzesze fanek, rzecz jasna. Jake Gyllenhaal (Kod nieśmiertelności, Miłość i inne używki) Jake o nazwisku-nie-do-wymówienia to prawdziwe ciacho, a jednocześnie miły chłopak z sąsiedztwa. Nie musi występować w super ambitnych rolach, żeby zjednywać sobie rzesze fanek. Ach, jakże zazdrościmy Michelle Monaghan, że mogła podróżować z nim pociągiem… Ale jeszcze bardziej zazdrościmy Anne Hathaway odważnych scen łóżkowych z Gyllenhaalem. Nie wiemy, co Jake jej sprzedawał, ale jedno jest pewne – kupujemy to od ręki! Christ Hemsworth miał koszmarnie niewdzięczną rolę – zagrać przyciężkiego na umyśle (bądźmy szczerzy, autor tych słów o wiele bardziej wolał postać Lokiego) rozrywkowego, ale i dobrodusznego boga wikingów, który przy okazji wygląda jak wyciągnięty z „Playgirla”. Gdyby nie reżyser i sam Hemsworth, film mógłby stoczyć się w groteskę, a tytułowy Thor stać się boy-toyem granej przez Natalie Portman Jane (hello Marvel). Na szczęście stało się inaczej i mamy niezłe widowisko s-f z wdzięcznie prezentującym muskulaturę aktorem o cechach typowego głównego bohatera sprzed 50 lat. Sytuacja win-win dla obu płci i dla samego Hemswortha. Dla tych pań, którym mogło to jeszcze umknąć – Zachary Quinto jest niedostępny z przyczyn swoich preferencji seksualnych. Nie zmienia to jednak faktów, że już w „Heroes” pokazał się jako nie tylko świetny aktor, ale również magnes na kobiety. Dlaczego? Cóż, mieszanka włosko-irlandzka robi swoje. Panie prosimy o popatrzenie jeszcze raz na zdjęcie, a panom powiemy, dlaczego jest on świetnym aktorem: począwszy od jednej z najbardziej niewdzięcznych ról w „Heroes” poprzez odgrywanie stereotypowego geja z gigantycznymi problemami w świetnym „American Horror Story” (co zrobił fenomenalnie), skończywszy na „Chciwości”, za którą trafił do naszego zestawienia. Jeremy Renner (Mission Impossible: Ghost Protocol) Jeśli już część Pań wybierała się na najnowszą część „Mission: Impossible” wyłącznie dla męskich wdzięków, to w zdecydowanej mierze chodziło im o Jeremy’ego Rennera niż o Toma Cruise’a. I trzeba przyznać, że Renner, wbity w elegancko skrojony garnitur i z kilkoma ciętymi one-linerami ustach, w roli magnesu dla kobiet sprawdził się znakomicie. Po filmie nikt nie będzie pamiętał o jego słabościach i mrocznej przeszłości. Jeśli gość rzuca się wprost na ogromny wentylator, posługuje się gadżetami nie gorzej niż Ethan Hunt i do tego jest analitycznym mózgiem, to nie znajdzie się wiele, które mu się oprą… Justin Timberlake (To tylko seks, Wyścig z czasem) Wygląda na to, że Justin podjął męską decyzję – woli występować w filmach niż w teledyskach. Nie zmienia to faktu, iż nadal otacza się pięknymi kobietami. Bardzo cieszymy się, gdy wciela się w postać szarmanckiego inteligenta, ale jeszcze większą przyjemność sprawia nam Justin bez koszulki, jak w „To tylko seks”. Choć ze spluwą w „Wyścigu z czasem” też mu do twarzy. Więc z okazji Nowego Roku życzymy mu więcej seksownych ról, a mniej występów na poziomie „Złej kobiety”. Zobacz też: |