Powieść Kathryn Stockett „Służące” do końca trzyma w napięciu, choć brak w niej sensacyjnej akcji. Ale któż nie chciałby się dowiedzieć, czemu Celia nie wychodzi z domu i co za Potworne Okropieństwo zrobiła Minny? No i czy opublikowanie książki nie skończy się tragicznie dla jej autorek?  |  | ‹Służące›
|
Akcja książki rozgrywa się w latach 1963-64, czyli w czasie, gdy w USA króluje jeszcze segregacja rasowa. Co prawda telewizja transmituje moment wpuszczania pierwszego czarnoskórego studenta na uczelnię, ale w stanie Missisipi każdy zna swoje miejsce. Nawet biblioteki są odrębne dla mieszkańców o różnym kolorze skóry. W miarę czytania poznajemy kolejne ograniczenia: czarne kobiety mogą robić zakupy w sklepie dla białych tylko wtedy, kiedy mają na sobie uniform służącej, w domu pracodawców muszą mieć odrębne naczynia, a w niektórych także ubikacje. Sprawa osobnych toalet jest kamyczkiem, który porusza lawinę: Hilly Holbrook, przewodnicząca lokalnego damskiego klubu, pragnie zainicjować akcję montowania takowych w każdym domu, na co oburza się Eugenia Phelan, zwana Skeeter. Zaczyna interesować się losem gospoś, a że pragnie zostać dziennikarką, postanawia przeprowadzić z nimi wywiady na temat traktowania ich w pracy. Początkowo idzie jej to jak po grudzie: zderza się z nieufnością, strachem lub po prostu z trudnym do przekroczenia dystansem dzielącym klasy społeczne, jednak pewne wydarzenia sprawiają, że coraz więcej czarnych służących decyduje się mówić. Z czasem szalony projekt Skeeter staje się dla nich czymś bardzo ważnym – nie wiadomo, czy zbiór wywiadów w ogóle zostanie opublikowany, jednak dla wielu kobiet już sam fakt, że ktoś je uważnie wysłuchał, jest epokowym wydarzeniem. Powieść pisana jest w pierwszej osobie w czasie teraźniejszym (czego na ogół nie znoszę, jednak w tym wypadku jakoś zupełnie mi to nie przeszkadzało, co poczytuję za wielką zasługę autorki): mamy tu na zmianę narrację Aibileen, Minny i panny Skeeter. W ten sposób poznajemy ich motywację, wahania, lęki i nadzieje, a bohaterki stają się pełniejsze, bardziej prawdziwe. Widzimy, jak bardzo Aibileen przywiązuje się do kilkuletniej córeczki swoich chlebodawców (którą, nawiasem mówiąc, opiekuje się znacznie czulej niż rodzona matka) i jak bardzo boi się nieuchronnego momentu, kiedy w przyszłości dziecko „zacznie rozróżniać kolory”. Poznajemy nudne życie tłamszonej przez matkę Skeeter, toczące się od jednego zebrania Ligi Pań do drugiego i emocjonujemy się wraz z Minny, kiedy musi ukrywać swoją obecność przed gospodarzem domu. Przy okazji mamy bardzo szczegółowy wgląd w życie codzienne oraz funkcjonowanie społeczności niewielkiego miasta na południu Stanów. Wiemy, co bohaterowie jedzą, jakich kosmetyków używają i jakich stacji radiowych słuchają. Widzimy, jak silne są społeczne zależności: Hilly ma władzę nieomalże absolutną, pochodząca z biedoty Celia nie ma szans na zaprzyjaźnienie się z kimkolwiek, syn kandydata na senatora nie może wiązać się z kobietą o tak wywrotowych skłonnościach, jak uznawanie czarnych za równych sobie. Niemal na własnej skórze możemy odczuć duszny skwar missisipijskiego lata oraz sztywną atmosferę wieczorku charytatywnego – nawiasem mówiąc, żadna z pomiatających swymi gosposiami dam nie dostrzega gorzkiej ironii faktu, że zbierają pieniądze akurat na Biedne Głodujące Dzieci w Afryce. Oprócz plastycznego oddania atmosfery tamtych czasów Kathryn Stockett umiejętnie buduje atmosferę tajemnicy wokół takich spraw, jak zniknięcie niani Skeeter czy wspominane już Potworne Okropieństwo. Słowa uznania należą się też tłumaczce. Czarnoskóre bohaterki posługują się niezbyt poprawną angielszczyzną, przy której przekładaniu łatwo byłoby popaść w przesadę i pojechać jakąś stylizacją na Wiecha. Na szczęście pani Małgorzata Hesko-Kołodzińska tylko porozmieszczała w wypowiedziach Minny i Aibileen wyrażenia w rodzaju „każden jeden” czy „coby”, pozamieniała większość „który” na „co” i tymi prostymi środkami osiągnęła znakomity efekt: język służących brzmi bardzo naturalnie i nie kojarzy się z żadną konkretną gwarą. Muszę powiedzieć, że wprost nie mogłam się od tej książki oderwać, co nie zdarzyło mi się już od lat. Dodatkowym plusem jest to, że wczucie się w atmosferę Ameryki wczesnych lat 60. pozwala lepiej zrozumieć ich obecne szaleństwo na punkcie poprawności politycznej.
Tytuł: Służące Tytuł oryginalny: The Help ISBN: 978-83-7278-435-3 Format: 584s. 135×205mm Cena: 39,90 Data wydania: 16 czerwca 2010 Ekstrakt: 90% |