powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CXIII)
styczeń-luty 2012

Nie wszystko, co chcielibyście wiedzieć o pewnej metodzie
David Cronenberg ‹Niebezpieczna metoda›
„Niebezpieczna metoda” Davida Cronenberga, wbrew reklamom, które przedstawiają go jako dzieło skandalizujące, jest filmem zadziwiająco bezpiecznym. Większość widzów z pewnością nie dowie się z niego niczego, co mogłoby zachwiać ich wizją świata czy sprowokować do oburzenia. Stwierdzenie, że popędy seksualne odgrywają ważną rolę w naszym życiu oraz pokazanie, iż bycie monogamistą jest, szczególnie w niektórych warunkach, ciężkim zawodem – nikogo raczej nie zszokuje.
ZawartoB;k ekstraktu: 60%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Ten brak ładunku skandalizującego nie musi oczywiście automatycznie skreślać obrazu Cronenberga, bo i skandal – wbrew temu, co zdają się sądzić niektórzy ludzie od reklamy – nie koniecznie jest tym, czego widz szuka w kinie. Narodzin psychoanalizy, której elementy na dobre zadomowiły się w naszej kulturze (chociażby pojęcie nieświadomości), stanowią wdzięczny temat do zekranizowania. Nie został on jednak w pełni wykorzystany przez twórców „Niebezpiecznej metody”.
Jednym z głównych wątków filmu są relacje Carla Gustava Junga (Michael Fassbender) z jego pacjentką – Sabiną Spielrein (Keira Knightley). Taki temat stwarza ciekawą okazję. Tego, czym charakteryzowała się psychoanaliza oraz jaka teoria człowieka się za nią kryła, można się dowiedzieć z książek lub artykułów (popularno)naukowych. Kino ma tę przewagę, że może sprawić, iż widz nie tylko się dowie, ale też zobaczy i przede wszystkim poczuje, o co w tym wszystkim chodzi. Niestety twórcy filmu niezbyt z tego korzystają. Sabina zostaje wyleczona bardzo szybko, co prowadzi do tego, że w filmie więcej o psychoanalizie się mówi, niż pokazuje się jej działanie. Oczywiście, ma to pewną wartość edukacyjną, bo informacje podawane w filmie, choć są uproszczone, raczej wiernie oddają założenia psychoanalizy. Jednakże film, który zamiast obrazować pewne idee za pomocą fabuły, zaczyna o nich mówić za pośrednictwem dialogów lub, co gorzej, mini-monologów postaci, staje na grząskim gruncie. Pod względem złożoności wywodu i tak nigdy nie dorówna wypowiedzi pisemnej, a w dodatku staje się dla niektórych przynajmniej widzów przegadany i nużący.
Zamiast terapii pokazuje się nam romans Junga z jego pacjentką. Nie ma w nim jednak niczego szczególnego. Niby skłania on Junga do rozważań nad własną seksualnością, rolą psychoanalityka czy konwenansami społecznymi, ale wątek ten, jak wszystkie inne w tym filmie, nie został rozwinięty.
Drugim dominującym tematem „Niebezpiecznej metody” jest historia przyjaźni między Jungiem i Zygmuntem Freudem (Viggo Mortensen). Ten motyw też jednak pozostawia poczucie niedosytu. Film znowu jest dosyć wierny faktom. Widzimy zatem najpierw wzajemną fascynację, a potem rodzący się konflikt między trzymającym się seksualnej teorii Freudem a starającym się ją wzbogacić o wątki mistyczne Jungiem. Nie czuje się jednak dramatu, który wynika ze starcia dwóch wielkich osobistości, które poświęciły swoje życie na dopracowywanie własnych koncepcji. Historia ucznia, który zwraca się przeciw swojemu mistrzowi naprawdę daje więcej możliwości niż to, co pokazuje nam na ekranie Cronenberg Poza tym wątek ten jest dosyć niezgrabnie rozwiązany pod względem narracyjnym. Jung co prawda od początku zdradza wątpliwości pod adresem teorii Freuda, ale nie mówi się zbyt wiele o jego własnych pomysłach, aż tu nagle pod koniec filmu wyskakuje on z jakimiś mistycznymi doznaniami i przemowami na temat tego, że w ludzkiej nieświadomości są rzeczy, o których się dogmatycznym psychoanalitykom nie śniło. Zbyt wiele dzieje się poza ekranem. Jedyny przypadek choroby, jaki w filmie poznajemy, jest doskonałym potwierdzeniem teorii Freuda – pomysły Junga pojawiają się zatem właściwie znikąd.
Pozostając przy temacie niewykorzystanych możliwości, jakie daje historia o Jungu i Freudzie, trzeba powiedzieć, że niewiele z filmu dowiadujemy się o społeczno-kulturowym kontekście, w którym powstawała psychoanaliza. Nie pokazuje się ani jak funkcjonowało społeczeństwo, z którego wyrośli nasi bohaterowie, ani jak reagowało ono na idee psychoanalityków. Ten wątek pojawia się tylko kilkukrotnie w wypowiedziach Freuda, który wspomina o oporze społecznym oraz o tym, że psychoanalizę uważa się za naukę żydowską. Znowu mówi się nam o pewnych sprawach, zamiast je pokazać. W tym wypadku wyraźnie ciąży na filmie jego teatralny rodowód. W „Niebezpiecznej metodzie” występuje tak naprawdę właściwie tylko pięć postaci, trudno tu zatem spodziewać się jakiegoś większego tła społecznego.
Cronenberg miał ciekawy pomysł, żeby film podejmujący wątek popędów seksualnych (a więc przynajmniej w teorii wątek dotykający spraw mrocznych i często przemilczanych) opowiedzieć w tonacji spokojnej. Postacie zachowują się w filmie dystyngowanie, w dodatku poruszają się w pięknych, słonecznych plenerach. Na powierzchni spokój, pod spodem szalejące stłumione namiętności? Problem polega na tym, że Cronenberg napoczyna w swoim dziele wiele wątków, ale żadnego z nich nie rozwija. Tym samym owe skrywane namiętności pozostają jedynie domniemane. Film ratuje w dużej mierze bardzo dobra gra całej trójki głównych aktorów. Przede wszystkim Keira Knightley, która jako jedyna ma możliwość pokazania wprost swoich emocji, radzi sobie świetnie. Po Cronenbergu można było jednak oczekiwać więcej niż dobrego poprowadzenia aktorów i naszkicowania kilku ciekawych wątków.



Tytuł: Niebezpieczna metoda
Tytuł oryginalny: A Dangerous Method
Reżyseria: David Cronenberg
Rok produkcji: 2011
Kraj produkcji: Francja, Irlandia, Kanada, Niemcy, Wielka Brytania
Dystrybutor: Monolith
Data premiery: 4 listopada 2011
Wyszukaj w: Wysylkowa.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Ekstrakt: 60%
powrót; do indeksunastwpna strona

91
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.