Na naszej liście nie może zabraknąć wybitnego irańskiego „Rozstania”. Niestety, w ocenie się zgadzamy dość powszechnie, dyskusja więc dziś będzie krótka.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Konrad Wągrowski: „Rozstanie” to taki rzadki film, który łączy krytyków i widzów (tą nieliczną garstkę, która wybiera się do kina na kino irańskie), nie jest jakąś tam – z czym kojarzymy tamtejsze kino – poetycką opowieścią o doli człowieczej, ale ostrym wyrazistym współczesnym dramatem, nawet skręcającym w kierunku kryminału. Wiele rzeczy ujęło mnie w tym filmie, ale zacznę od tego, jak genialnie manipulowana jest sympatia widza do bohaterów – jedno proste zdarzenie potrafi sprawić nie to, że przestajemy ich lubić, ale to, że zaczynamy rozumieć. Kamil Witek: Być może przez moją filmową ignorancję, ale ja akurat kino irańskie kojarzę głównie z Asgharem Fahradim, który już raz dał mi emocjonalnie w twarz przy pomocy „Co wiesz o Elly”. Mam wrażenie, że przy okazji „Rozstania” Fahradi podkręcił ekranową ekspresję jeszcze o co najmniej kilkadziesiąt stopni. Przypomina mi się od razu scena, w której sędzia prosi o otwarcie okna. Raz, że panuje niemiłosierny upał, dwa musi dać gdzieś ulecieć gorącym emocjom, które po prostu już nie mieszczą się w ciasnym pomieszczeniu przesłuchań. Konrad Wągrowski: W ogóle ilość prostych pomysłów, pozwalających na podkreślenie pewnych emocji i stanów, jest powalająca. Nie wiem, czy sądy w Iranie rzeczywiście tak wyglądają, jak w „Rozstaniu”, ale ta chaotyczna, hałaśliwa przestrzeń, z tłumem bohaterów z własnymi problemami, które tak naprawdę nikogo nie obchodzą, jest jakąś piękną metaforą. KaW: Metaforą czego? KW: Sytuacji w Iranie. W sensie – budynek sądu jako mikrospołeczność, symbolizującą cały kraj. Nie wiem, zgaduję, bo oczywiście nie ma większego pojęcia na temat tego, jak wygląda życie w Iranie. W każdym razie takie filmy, jak „Persepolis” czy „Rozstanie”, czy wspomniana „Co wiesz o Elly” uczą, że jest to oczywiście dużo bardziej skomplikowane, niż moglibyśmy wnioskować z prostych przekonań o dyktaturze religijnego fundamentalizmu. Karol Kućmierz: Dla mnie najbardziej interesujące jest w tym filmie prowadzenie narracji – oglądając, ma się wrażenie, że Farhadi po prostu i bezpretensjonalnie uchwycił kawał rzeczywistości, w całym skomplikowaniu perspektyw, charakterów i krzyżujących się motywacji. Fabuła jakby sama się rozwijała, zgodnie z wyborami i działaniami bohaterów – wiarygodnych, niejednoznacznych ludzi. Dopiero po chwili przychodzi refleksja, ile planowania, intuicji i wysiłku należało włożyć w ten film i scenariusz, żeby efekt był właśnie taki. „Rozstanie” jest boleśnie prawdziwe, jednocześnie uniwersalne i zakorzenione w konkretnych realiach, a sam film tak dopracowany i w pełni realizujący swoje ambicje, że trudno sobie wyobrazić inny artystyczny kształt tego dzieła. Czy w ogóle można zauważyć w nim jakieś niedostatki? Pozytywny konsensus wydaje się murem nie do przebicia. KW: Zgoda, bohaterowie są wiarygodni i niejednoznaczni, ale jakże znakomicie – o czym wspomniałem – manipuluje się naszym odniesieniem do nich. Wciąż przyłapywałem się na tym, że zmienia się o nich moja opinia – krótko mówiąc Farhadi stworzył tragedię równorzędnych racji na miarę antyczną, coś takiego zdarza się w kinie w dzisiejszych czasach niezwykle rzadko. Co ciekawe, jest to też film łatwo przyswajalny dla dość szerokiej publiczności – świadczy o tym choćby wysoka pozycja „Rozstania” na IMDB, świadczy o tym Złoty Glob. Jedyny problem „Rozstania” to fakt, że to kino irańskie, a więc nie takie, na które tłumy walą do kin… KK: Na tłumy rzeczywiście nie ma co liczyć, ale znacząca ilość pozytywnej prasy i ważne nagrody mają szansę wykreować jakąś strefę zainteresowania wokół kina irańskiego, podobnie jak stało się to z kinem rumuńskim czy greckim. „Rozstanie” to bardzo dobry punkt wyjścia do bardziej wymagających filmów, okazja do zrewidowania poglądów oraz zainteresowania się szerszym kontekstem politycznym i kulturowym. KW: Nie ma wśród nas sporu, więc trudno dyskutować. Podsumujmy więc naszą mini-debatę apelem. „Rozstanie” to nie tylko filmowe arcydzieło, ale też film łatwo doskonale przyswajalny przez zachodniego widza, wciągający niczym kryminał, a jednocześnie mądry, mówiący wiele o świecie, o którym wciąż zbyt wiele nie wiemy, ale w pełni uniwersalny. To także mistrzostwo scenariusza, reżyserii, aktorstwa. Jeśli jeszcze go nie widzieliście, koniecznie to nadróbcie. A ja mam nadzieję, że Amerykańska Akademia Filmowa tym razem uhonoruje w kategorii filmu nieanglojęzycznego właściwą kandydaturę.
Tytuł: Rozstanie Tytuł oryginalny: Jodaeiye Nader az Simin Rok produkcji: 2011 Kraj produkcji: Iran Data premiery: 7 października 2011 Czas projekcji: 123 min. Gatunek: dramat |