Idea wydawania takich krążków jest najczęściej kojarzona z chęcią wyciagnięcia od słuchaczy kolejnych pieniędzy. Na szczęście „Black Sands Remixed” nadaje się przy tym do słuchania, nawet więcej – momentami potrafi dać niemało muzycznej frajdy. Nie tylko fanom ostatniego albumu Simona Greena.  |  | ‹Black Sands Remixed›
|
W przypadku tak klasowego producenta rzadko można mieć wątpliwości odnośnie jakości nadchodzących płyt. Jednak pomysł wydania odświeżonych wersji kawałków z poprzedniego longplaya (z dodatkiem dwóch utworów nieopublikowanych do tej pory na solowych krążkach) mógł wywołać pewne zaniepokojenie. Zaniepokojenie faktem, że kolejne odgrzanie takich numerów jak „Eyesdown” lub „All In Forms” może jedynie im zaszkodzić, sprawić, że spowszednieją, a nawet negatywnie odbić się na postrzeganiu całego, znakomitego „Black Sands”. Po poznaniu zawartości „Remixed” wszelkie tego rodzaju obawy znikają bardzo szybko, tak szybko, jak dopieszczone, elektroniczne brzmienia opanowują chciwe nowoczesnych i niebanalnych aranżacji umysły. „Prelude” w wersji Lapaluxa stanowi równie dobre otwarcie jak w materiale z 2010 roku. I choć wcześniejsze wypadało spokojniej i jakoś bardziej akustycznie, liryczniej, to i tutaj intryguje powolnym tempem i rozmyciem. Ale to następny, świetny i przebojowy „The Keeper”, za którego zabrał się Banks, wprowadza nastrój właściwy dla całego wydawnictwa. Żywsze i głębsze elektroniczne beaty – to tego na „Black Sands Remixed” można znaleźć najwięcej, co potwierdza także nowa odsłona utworu „Kiara” – pulsująca, rozedrgana, taneczna. Na krążku są aż cztery interpretacje „Eyesdown” i każda inna. Najlepiej wypada chyba ta rozpływająca się – ze świetnie znaną Andreyą Trianą oraz rapującym Kierenem Dickinsem (aka Dels). Do tego jest jeszcze choćby remiks autorstwa Machinedruma – dynamiczniejszy i nadający zupełnie innego charakteru temu numerowi. Bardziej bezpośrednim nawiązaniem do ducha pierwowzoru (oprócz wspominanego „Prelude”) jest za to finałowy „Black Sands” Duke’a Dumonta – senny, ledwo płynący i jakoś filmowy. Wspomnijmy ponadto, że za inne z kompozycji Bonobo zabrali się m.in.: Mike Slott, Falty DL, Floating Points czy Mark Pritchard. Dodatkowo na płycie są również dwa autorskie tracki Greena – downtempowy, kołyszący „Ghost Ship” oraz lekko jazzowy, bardzo klimatyczny „Brace Brace”. Nie ma żadnych wątpliwości, że po „Black Sands Remixed” warto sięgnąć. Mimo że nie jest to tak niecodzienne i klimatyczne dzieło jak krążek Bonobo sprzed dwóch lat, to i tak prezentuje całe mnóstwo świetnych, ale przede wszystkim czerpiących z różnorodnych, elektronicznych nurtów dźwięków, z którymi na pewno można się na dłużej zaprzyjaźnić. A że zebrane reinterpretacje potwierdzają do tego uniwersalność i zwiększają chęć na obcowanie z muzycznymi dokonaniami Brytyjczyka, tym lepiej.
Tytuł: Black Sands Remixed Wykonawca / Kompozytor: BonoboNośnik: CD Data wydania: 27 lutego 2012 EAN: 5906485781722 Utwory CD1 1) Prelude [Lapalux’s Finger on the Tape Remix] 2) The Keeper [Banks Remix] 3) Kiara [Cosmin TRG Remix] 4) Eyesdown [Floating Points Remix] 5) Eyesdown [ARP 101 Remix] 6) Eyesdown feat. Andreya Triana & Dels 7) All In Forms [Falty DL Remix] 8) Ghost Ship 9) Stay The Same [Mark Pritchard Remix] 10) Eyesdown [Machinedrum Remix] 11) All In Forms [Mike Slott Remix] 12) Stay The Same [Blue Daisy ’Not Quite the Same’ Remix] 13) Brace Brace 14) Black Sands [Duke Dumont’s ’Grains Of Sand’ Reconstruction Edit] Ekstrakt: 80% |