Wczoraj przedstawiliśmy 10 wczesnych twardzielskich wcieleń Denzela Washingtona. Ale każdy fan tego aktora wie, że lata 80-te i 90-te to w jego dorobku zaangażowane dramaty i wzniosłe idee. Prawdziwym badassem Denzel został dopiero niedawno. agent FBI (Stan oblężenia, 1998) Po kilku rolach policjantów przyszła kolej na awans: tym razem rola świetnie wyszkolonego agenta FBI (jak widać na załączonym obrazku z gatunku tych, co strzelają nawet z zamkniętymi oczyma), który walczyć musi z muzułmańskimi terrorystami i armią USA. Ale o prawdziwej twardości świadczy fakt, że bohater gra na nosie samemu Bruce’owi Willisowi!
Logiczna ewolucja twardzielskiego emploi – czym bowiem są najlepsze nawet spluwy w porównaniu z mocą pięści. Prawdziwy twardziel pokazuje swoją moc dopiero w starciu kontaktowym, a najlepszą ku temu okazją jest bokserski ring. A żeby nie było zbyt łagodnie postać, w którą wcielił się Denzel to nie tylko znakomity bokser, ale i ciemny typ oskarżony o potrójne morderstwo.
skorumpowany gliniarz (Dzień próby, 2001) I jeszcze jeden policjant w karierze Washingtona, ale tym razem skorumpowany: taki co to wrobi kumpla, okradnie bandziora, zastrzeli kilku ludzi na ulicy, a wszystko to z ironicznym uśmiechem typu „I don’t give a fuck”. I niech nikt nie mówi, że prawdziwi twardziele nie dostają Oscarów! 1)
komisarz policji (Wyścig z czasem, 2003) D wa tysiące sto pięćdziesiąta czwarta rola policjanta w karierze Denzela Washingtona, a jednocześnie powrót do egzotycznych korzeni (patrz: „Gliniarz na Karaibach”). Tym razem Denzel gra szefa policji w małym miasteczku na Florydzie, a jak wiadomo o ile dziarsko trzymana spluwa dodaje +100 do twardzielskości, to hawajska koszula i okulary przeciwsłoneczne dodają +200 do lansu.
ochroniarz (Człowiek w ogniu, 2004) O tym, że Washington stał się prawdziwym twardzielem świadczy fakt, że zaczął grać nie do końca jednoznaczne postacie, czasem będące na bakier z prawem i zasadami moralnymi. Tutaj były agent CIA jest depresyjnym alkoholikiem z samobójczymi ciągotami, co jednak nie przeszkadza mu wyjątkowo skutecznie szukać porywaczy pewnej dziewczynki (tak, Liam Neeson w „Uprowadzonej” wcale nie odkrywał Franc… tfu, Ameryki). A jak już znajdował to w ruch szły tortury, rozstrzeliwanie, odstrzeliwanie kończyn i inne atrakcje przeprowadzane za pomocą pistoletów, karabinów maszynowych, shotgunów i wyrzutni rakiet.
agent specjalny (Deja Vu, 2006) Co prawda agent specjalny Biura Alkoholu, Tytoniu, Broni Palnej i Materiałów Wybuchowych nie brzmi tak dobrze jak agent CIA czy FBI, ale liczą się dokonania a nie tytuły. Agent specjalny BATBPiMW (w oryginale BATF) za pomocą wynalazku umożliwiającego podróże w czasie sprawniej niż jajogłowi naukowcy ogarnia mechanizm zmieniania przeszłości i ratuje kilkaset osób przed śmiercią z rąk szalonego terrorysty. I to mając do dyspozycji tylko damski pistolecik!
gangster (American Gangster, 2007) Kolejny dowód na to, że w miarę rozwoju kariery Denzel stawał się coraz większym twardzielem. Nie wystarczyły mu role stróżów prawa, więc postanowił stanąć po drugiej stronie barykady wcielając się w postać handlarza narkotyków. Ale nie byle płotki z ulicy tylko, prawdziwej narkotykowej grubej ryby, wiecie, takiej co to nosi idealnie wyprasowane koszule na spinki i mieszka w wielkiej rezydencji.
przypadkowy bohater #1 (Metro strachu, 2009) Szukając nowych wyzwań aktorskich Washington odnalazł dla siebie kolejną niszę. Wyobraźcie sobie sytuację, w której z mega-badassowym terrorystą Johnem Travoltą walczy nie policjant, nie agent specjalny, a zwyczajny pracownik metra sterujący ruchem pociągów. Wyobrażacie sobie jakim twardzielem trzeba być, żeby załatwić całą bandę terrorystów nosząc wieśniackie okulary i kilkanaście kilo nadwagi? I to bez poluzowania krawata.
mesjasz-superbohater (Księga ocalenia, 2010) Być może takie określenie postaci brzmi trochę głupio, ale jest całkowicie uprawnione, bo Washington po raz pierwszy w karierze zdecydował się zagrać superbohatera – i to oświeconego. Podróżujący po postapokaliptycznej Ameryce kaznodzieja sieje śmierć i spustoszenie za pomocą pistoletów, strzelb, łuków, maczet i chrześcijańskiego kung-fu. Niczym Daredevil, bo nie przeszkadza mu nawet to, że jest ślepy jak kret.
przypadkowy bohater #2 (Niepowstrzymany, 2010) Kiedy myśleliśmy, że nic nas nie zaskoczy, Washington zrobił to znowu. Wykorzystując sprawdzoną formułę zwykłego Kowalskiego stającego się bohaterem tym razem zmierzył się z… rozpędzonym pociągiem. Co prawda Denzel ani przez chwilę nie dotyka tu żadnej broni palnej, ale odrabia to z nawiązką skacząc po dachach pędzącego z zawrotną prędkością pociągu.
1) Tak, wiemy, czasem nie starcza nam kreatywności… |