powrót; do indeksunastwpna strona

nr 2 (CXIV)
marzec 2012

Amerykański sen z YouTube
Lana Del Rey ‹Born to Die›
W nosie mam, czy Lana Del Rey to samorodny talent, czy produkt zmyślnej kampanii reklamowej – najważniejsze, że jej płyta (debiutancka czy też nie) „Born to Die” jest po prostu dobra i świetnie jej się słucha.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
‹Born to Die›
‹Born to Die›
Najpierw jednak ustalmy fakty. Lana pojawiła się nagle, umieszczając klip do piosenki „Video-Games” w serwisie YouTube. Melancholijna piosenka szybko zyskała popularność, a ludzie masowo przesyłali ją sobie za pośrednictwem Facebooka. I zaczęło się. Serwisy muzyczne prześcigały się w wychwalaniu młodej artystki, a portale plotkarskie obrały ją za główny cel, skupiając się zwłaszcza na tym, czy jej usta są wypełnione kolagenem, czy nie.
Amerykański sen o dziewczynie znikąd, która dzięki amatorskiemu klipowi wskoczyła na szczyt, szybko jednak został zburzony przez dociekliwych internautów. Okazało się bowiem, że Del Rey wcale nie jest debiutantką i już w 2010 roku, pod własnym nazwiskiem Lizzy Grant, wydała płytę długogrającą. Do tego wyszło na jaw, że jej ojciec jest milionerem, który sponsoruje karierę córki (wcześniej mówiła, że jej rodziny nie stać było nawet na jedzenie). Pojawiły się też zarzuty, że obraz do „Video-Games” wcale nie jest zrobiony chałupniczą metodą (choć tego akurat nikt nie potwierdził), a za sukcesem Lany stoi sztab specjalistów od PR-u.
Sprawdzianem wiarygodności piosenkarki miał być występ w programie „Saturday Night Live”, gdzie zaśpiewała „Video-Games” i „Blue Jeans”. Niestety całkowicie poległa. Jedni stwierdzili, że jest beztalenciem i zmanierowaną gwiazdeczką, która bawi się w piosenkarkę, inni starali się jej bronić, mówiąc, że zjadła ją trema. Być może po trosze wszyscy mają rację.
Album „Born to Die” to bez wątpienia owoc pracy speców od produkowania hitów, którzy utwory ubarwili bogatą aranżacją i zadbali, by mimo delikatnego posmaku alternatywy spodobały się masowemu odbiorcy. Trudno powiedzieć, jak duży wpływ na całość miała sama Lana Del Rey, ale trzeba przyznać, że doskonale odnalazła się w kreowanej stylistyce. Jej głos, choć wcale nie tak rewelacyjny, jak chcieliby niektórzy, doskonale sprawdza się w takich nastrojowych klimatach. Pozytywne wrażenie robi też dość niedbały sposób śpiewania, który balansuje między nieznośnym manieryzmem a celową kreacją aktorską (tu oczywiście kłania się „Video-Games”).
Bez wątpienia w czasie słuchania całości największe wrażenie robią znane z singli kawałki, czyli wspominane już „Video-Games”, „Blue Jeans” i „Born to Die”. To kawałki przesiąknięte melancholią, całkiem inne od tego, co serwuje mainstream. Nie ma w nich udziwnień Lady Gagi i perwersji Rihanny. Pod tym względem Del Rey jawi się jako autentycznie alternatywna gwiazda, która odwołuje się do klimatów retro.
Na szczęście na „Born to Die” znajdziemy jeszcze kilka kawałków, które spokojnie mogą stać się kolejnymi hitami – to przede wszystkim „Summertime Sadness”, dzięki chwytliwemu refrenowi (ach to zająknięcie się: „sum-sum-summertime”). Kolejnym potencjalnym przebojem jest „Off the Races”, utrzymany w klimacie r’n’b, w którym Lana pokazuje inne walory swego głosu, śpiewając o wiele wyżej, niż to robiła na singlach. Poza tym mamy jeszcze nastrojowe „Radio” i „Dark Paradise”, który w zasadzie mógłby się znaleźć w repertuarze Florence + The Machine.
W zestawie jest też kilka wypełniaczy, jak nijaki „Carmen”, podobny „Million Dollar Man” i denerwujący, najgorszy na płycie, psujący klimat „Diet Mountain Dew”. Mimo tych wpadek album jest całkiem udany i robi bardzo pozytywne wrażenie.
Nie oszukujmy się, Lana Del Rey nie jest kolejną Tori Amos czy Kate Bush, ale jeśli nie oczekuje się od niej aż takiej wrażliwości i talentu, słuchanie „Born to Die” może przysporzyć wiele przyjemności. Na pewno jest odtrutką na gwiazdeczki, które bardziej niż na muzyce skupiają się na wizerunku i skandalach.



Tytuł: Born to Die
Wykonawca / Kompozytor: Lana Del Rey
Wydawca: Interscope
Nośnik: CD
Data wydania: 23 stycznia 2012
EAN: 0602527870915
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w: Kulturowskazie
Utwory
CD1
1) Video Games: 4:46
2) Blue Jeans: 3:42
3) Born to Die: 4:46
4) Diet Mountain Dew: 4:40
5) Million Dollar Man: 4:30
6) Radio: 3:57
7) Summertime Sadness: 4:36
8) Carmen
9) Off to the Races: 5:04
10) This Is What Makes Us Girls: 3:28
11) Lolita: 3:43
12) National Anthem: 3:15
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

132
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.