powrót; do indeksunastwpna strona

nr 2 (CXIV)
marzec 2012

Online: Wara od moich kryształków!
„Cursed Treasure” to gra strategiczna typu „tower defense”, pod wieloma względami podobna do recenzowanej wcześniej „Kingdom Rush”. I prawie tak samo dobra.
„Cursed Treasure” dzieli z „Kingdom Rush” wiele podobnych koncepcji: przeciwnicy poruszają się określoną ścieżką, wieże obronne można upgrade’ować i na wyższych levelach specjalizować w różnym kierunku, możliwe są też ogólne ulepszenia każdej kategorii wież; istnieją czary pomocnicze, które również możemy ulepszać, przeciwnicy są bardzo zróżnicowani. No i, co nie jest bez znaczenia, „Cursed Treasure” należy do najładniejszych gier z tego gatunku.
Oczywiście są i różnice. Przede wszystkim w tej grze nie bronimy przejścia, a tytułowych skarbów, przeklętych kryształów, które leżą w głębi naszej planszy i na które chrapkę ma przeciwnik. Podstawowa różnica wynikająca z tej koncepcji to fakt, że jednostki przeciwnika muszą przebyć całą planszę dwukrotnie – najpierw dojść cało do jaskini z kryształami, a później, dźwigając już drogocenny klejnot, powrócić na swój skraj ekranu. Umożliwia to oczywiście ustrzelenie w drodze powrotnej wyjątkowo odpornych jednostek (albo upierdliwych – niektóre bowiem opierają się nie na sile pancerza, a na specyficznych cechach, wśród których najbardziej znienawidzona przez gracza zostanie… niewidzialność).
Druga istotna cecha „Cursed Treasure” to plansza, która dzieli się na trzy rodzaje terenu: łąkę, lód i skałę – i tylko na odpowiednim z nich możemy budować jeden z trzech rodzajów wież. Co więcej, aby wybudować strażnicę, obszar musi być oczyszczony, tzn. pozbawiony lasu. Na starcie dostajemy kilka takich miejsc wzdłuż ścieżki, ale w miarę postępów w grze, by wytrzymać napór przeciwnika, będziemy musieli sami je sobie przygotowywać – karczując drzewa odpowiednim czarem. Ponadto, w niektórych punktach ulokowane są specjalne wzniesienia, które wpływają na zasięg umieszczonych na nich baszt, a w innych tzw. „źródła many”, które dzięki wybudowaniu na nich wieży przyspieszają regenerację punktów, pozwalających rzucać czary.
Ciekawe jest również uzależnienie możliwości upgrade’owania nie tylko od zasobów finansowych, ale też od doświadczenia, które poszczególne wieże zbierają w miarę postępu w grze. Nie możemy przez to w kilka sekund postawić na drodze wroga supersilnej wieży, nawet jeśli mamy złota jak lodu. Poza tym „Cursed Treasure” to klasyczna „tower defense”, ze wszystkimi jej najlepszymi cechami, m.in. możliwością rozgrywania każdej planszy kilkukrotnie, aby poprawić wynik, używaniem klawiszy skrótów do rzucania czarów czy budowania wież, przywoływaniem kolejnych fal wrogów i przyspieszaniem przebiegu akcji, a także z pojawiającymi się co kilka plansz potężnymi bossami. Nic dziwnego, że gra się spodobała, czego efektem był „level pack”, który oprócz dodatkowych plansz wprowadził m.in. zbieranie osiągnięć. A może spodobała się, bo według szczątkowej fabuły to my jesteśmy złym overlordem, którego próbują okraść miłośnicy dobra i pokoju na świecie?
powrót; do indeksunastwpna strona

110
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.