Jeśli chcielibyście obejrzeć wierną filmową adaptację słynnego zakładu Boga i szatana o duszę mędrca, nie sięgajcie po najnowsze dzieło Aleksandra Sokurowa- odpychające, trudne i budzące obrzydzenie.  |  | ‹Faust›
|
Recenzja nadesłana na Konkurs Esensji. Od kilku dni na ekranach naszych kin możemy oglądać nagrodzony Złotym Lwem obraz Aleksandra Sokurowa „Faust”. Reżyser, który znany jest ze swych niedokładnych ale zręcznych adaptacji („Samotny głos człowieka”, „Zdegradowany”, „Zbaw nas i chroń”), tym razem pokusił się o interpretację słynnego dramatu Goethego. „Faust” zamyka stworzoną przez Rosjanina tzw. teatrologię władzy, opowiadającą do tej pory o Leninie („Cielec”), Hitlerze („Moloch”) i cesarzu Hirohito („Słońce”). Przewrotność powyższych dzieł polegała na pokazaniu przywódców jako ludzi słabych, starych, zdziecinniałych i odartych z władzy. Mogę zaryzykować stwierdzenie, iż „Faust” w stylistyce symbolicznej głoszący śmierć Boga, pokazujący zaplecze totalitaryzmu, mógłby stanowić również swoiste wprowadzenie do wspomnianych wyżej filmów. Dzieło Goethego stało się dla reżysera punktem wyjścia dla stworzenia całkowicie autorskiej wizji. Sokurow niezwykle sprawnie pracował nad materiałem literackim- rozbił długie, statyczne sceny, zgrabnie wplótł dialogi. Nie uwzględnił przy tym sporej, moim zdaniem, części dramatu- brakuje chociażby sceny sabatu czarownic. Warto zwrócić uwagę na bardzo zręczne połączenie historycznej rekonstrukcji i autorskiej, onirycznej wizji. Sokurow pieczołowicie oddał atmosferę czasów współczesnych autorowi dramatu. Film kręcony był w Czechach, a tamtejsza architektura znakomicie naśladuje ówczesne miasta niemieckie. Podobnie stroje, dekoracje, oświetlenie z jednej strony stanowią syntezę realiów dziewiętnastowiecznych Niemiec, a z drugiej, budują atmosferę tajemnicy, grozy, niesamowitości (widzimy tu głębokie inspiracje ekspresjonistycznym kinem lat dwudziestych). Reżyser tworzy nową, sugestywną rzeczywistość, która szokuje i fascynuje zarazem. Mamy tu wręcz apokaliptyczną ale hipnotyzującą wizję świata. Sokurow pokazuje zatęchłe, duszne, wyblakłe miasto i szarych, nieciekawych ludzi. Patrzymy na film jakby za mgłą- wszystko jest poszarzałe, rozmyte, a to dzięki znakomitym zdjęciom Bruno Delbonnale, któremu udało się wydobyć tzw. efekt matowej szyby. Upaćkany w błocie świat Sokurowa, odpycha i budzi obrzydzenie. Wrażenie smrodu i brudu odczuwa się niemal fizyczne. Wszechobecny turpizm, nekrorealizm i deformacja na starcie kompromitują jakiekolwiek pytania o człowieka, jego możliwości i zdolności. Nie warto też pytać o Boga. Boga nie ma. Sokurow tworzy ziemski koszmar. Zło wpisane jest w rzeczywistość, do takiego stopnia, że jest już niezauważalne. Tutaj nie ma ani piękna, ani wzniosłości. Faust to człowiek mały, zgorzkniały, zmęczony. Nie jest dobrze nam znanym z kart dramatu mędrcem- idealistą. Mefistofeles (grany przez twórcę petersburskiego teatru Dieriewo Antona Adasinskiego) to nie wytworny uwodziciel ale handlująca ludzkim życiem obrzydliwa, zdeformowana kreatura, karzeł z penisem z tyłu. Wszystkie postacie budzą obrzydzenie. W wizji reżysera nie ma miejsca na empatię. Sokurow nie pozwala widzom na odpoczynek już od sceny otwierającej film, w której Faust przypatrując się ludzkim wnętrznościom, przekonuje swego asystenta, że nie ma wśród nich miejsca na duszę. Ogłaszając werdykt weneckiego jury, Darren Aronofsky, stwierdził teatralnie, iż „Faust” zmienił jego życie. Mojego życia nie zmienił i nie wydaje mi się aby słowa przewodniczącego jury pasowały do tak odważnego i wymagającego filmu jakim jest „Faust”. Niezależnie od wszystkiego, trudna i hermetyczna forma filmu zapada w pamięć, prowokuje i zmusza do intelektualnej refleksji nad człowiekiem, jego bólem, trudami i męczącym życiem. Bo Sokurow nie powie nam: „Trwaj chwilo, jesteś piękna”. Sokurow mówi: „Ja widzę tylko jak się męczy człowiek”.
Tytuł: Faust Rok produkcji: 2011 Kraj produkcji: Rosja Dystrybutor: Aurora Films Data premiery: 24 lutego 2012 Czas projekcji: 134 min Gatunek: dramat Ekstrakt: 70% |