powrót; do indeksunastwpna strona

nr 3 (CXV)
kwiecień 2012

Ex aequo
ciąg dalszy z poprzedniej strony
Reakcja pozostałych zawodników była natychmiastowa i łatwa do przewidzenia. Pyszałek stał się obiektem ataku wszystkich i mówiąc szczerze, ja również miałem ochotę powiedzieć mu parę niemiłych rzeczy. Jednak wykluczenie go z grupy oznaczałoby skazanie go na przegraną. A to kłóciłoby się z moimi zamierzeniami – wszyscy powinni wygrać. Urocza również stała w milczeniu z boku, choć powodem mogła być po części zwykła nieśmiałość.
– Doskonale rozumiem wasze pretensje. – Ponownie dobrałem się do mikrofonu. – Nadużyłeś naszego zaufania, Cornwall. Zobowiązałeś się głosować na krzyżyk, ale złamałeś dane słowo, żeby zdobyć punkt. Myślę, że należą się nam wyjaśnienia.
Pyszałek podszedł do mnie. Oddałem mu głos.
– Jestem zaskoczony – powiedział – że tylko ja z całej grupy krzyżyka oddałem inny głos. Najwyraźniej wszyscy rzeczywiście wierzycie w powodzenie planu Winsa. To mnie zdumiewa, ale kim jestem, by kwestionować wasze decyzje? Czeka was przegrana, ale przegrana wybrana dobrowolnie i świadomie.
Odchrząknąłem.
– Nie chcemy słuchać twojej opinii o naszych metodach – powiedziałem. – Czekamy na wyjaśnienia. Dlaczego zagłosowałeś na kółko?
– Dobrze zatem. – Pyszałek westchnął. – Zagłosowałem na kółko, ponieważ dzięki temu mam już zagwarantowane pierwsze miejsce, oto dlaczego.
Tak myślałem. Egoista i tyle.
– Domyślam się, że wyrzucicie mnie ze swego grona i będziecie ciągnąć dalej swoją strategię – mówił dalej Pyszałek. – Może się wam wydawać, że to najgorsze, co może mnie spotkać. W pojedynkę nie ustawię żadnej rundy. Nie będę jednak musiał, skoro wiem, jak ustawiać je będziecie wy. Na zmianę, kółko, krzyżyk, kółko, krzyżyk. Tak też będę głosować. Jednak w przeciwieństwie do was, nie będę otrzymywać punktu co drugą rundę. Będę zwycięzcą w każdej jednej i skończę Grę z maksymalną ilością punktów, podczas gdy wy będziecie mieć ich tylko połowę.
Od razu dostrzegłem, co próbuje zrobić. Chciał zasiać panikę w naszych szeregach i przekonać wszystkich, że współpraca nie da szans na zwycięstwo. Że trzeba działać w pojedynkę. Innymi słowy planował wrócić do punktu wyjścia, obrócić wszystkich przeciw wszystkim.
Cóż, jak długo ja mam tu coś do powiedzenia – nic z tego.
Gracze zaczęli już tracić pewność, spoglądać po sobie nerwowo. Tymczasem ja odchyliłem głowę w tył i otwarcie roześmiałem się w głos. Wszyscy spojrzeli na mnie, gdy odepchnąłem Pyszałka od mikrofonu.
– Nie dajcie się nabrać – przestrzegłem, zabarwiając swój głos rozbawieniem. – Faktycznie, jego plan brzmi logicznie i niebezpiecznie. Opiera się jednak na działaniach naszej drużyny. My zatem decydujemy o jego sukcesie lub klęsce. Zmienimy kolejność, w jakiej wygrywać będą kółko i krzyżyk. Wciąż zachowamy równowagę fifty-fifty, jednak porządek będzie nieregularny. W ten sposób, mój drogi Cornwallu, nie dasz rady przewidzieć, na co głosować, by zdobyć punkt. W pojedynkę będziesz bezsilny, mogąc liczyć jedynie na łut szczęścia.
Sytuacja po raz kolejny zmieniła się diametralnie. Być może faktycznie wszystko sprowadzało się do pojedynku między mną a Pyszałkiem? Przez chwilę przyszło mi do głowy, że został on przysłany jako element Gry, aby utrudnić prawdziwym graczom zwycięstwo. To by jednak była przesada.
– A jednak istnieje możliwość – odparł Pyszałek – że wygram ponad połowę rund. Wciąż mam szanse na wygraną, prawda?
Wzruszyłem ramionami.
– Jeżeli chcesz polegać na ślepym trafie… – Spojrzałem mu prosto w twarz. – Ale znacznie lepiej będzie dla ciebie zostać z nami.
Miałem rację, sądząc, że wszyscy uznali wyrzucenie Pyszałka za oczywistość.
– Zaraz! – wykrzyknął Bokser. – Nie chcemy go w naszej grupie!
– Właśnie – zgodził się Cienki. – To oszust.
– Niech sobie radzi sam, skoro jest taki cwany – dodała Chłopczyca.
– Słuchajcie! – zagrzmiałem do mikrofonu. – Gdyby tu chodziło o niego, zapewne zgodziłbym się z wami! Cornwall nie przedstawił się jako godny zaufania i nie dziwię się, że życzycie mu przegranej! Ale jego przegrana w tej Grze oznacza czyjeś przegrane życie! Oto dlaczego naszym celem powinno być doprowadzenie do zwycięstwa wszystkich! Bez wyjątków!
Wszyscy umilkli. Stawka była zbyt duża, by pozwalać na podziały wśród zawodników. Tu trzeba było walczyć razem, solidarnie i zgodnie.
– A więc chcesz zachować zarówno rodzinę, jak i czyste sumienie, tak? – Coś zmieniło się w spojrzeniu Pyszałka, jakby udawaną wrogość zastąpiła najprawdziwsza pogarda. Zbliżył się do mnie, po czym lodowatym głosem wycedził: – I kto tu jest oszustem? Sam nie wierzysz w te brednie.
Po tych słowach zszedł z podwyższenia i odszedł na drugi koniec sali. Wszyscy obserwowali w milczeniu, jak chwyta jedną z kart do głosowania, kreśli symbol, składa papier na dwoje i wręcza Gospodarzowi. Oddawszy swój głos, Pyszałek skierował się pod ścianę, oparł o nią i nie ruszył się więcej aż do rozpoczęcia rundy drugiej.
• • •
Plan działał. Po zakończeniu trzydziestej rundy – która technicznie rzecz biorąc, była rundą czterdziestą drugą z powodu rund nieważnych – gracze z mojej ekipy mieli po czternaście lub szesnaście punktów, odpowiednio dla grupy kółka i mniejszej teraz nieco grupy krzyżyka. Nie mogłem planować zbyt wielu kółkowych lub krzyżykowych wygranych z rzędu, żeby nie wzbudzić niepokoju w drugiej grupie, jednak wyglądało na to, że skutecznie zmyliliśmy Pyszałka. Szczęśliwy numer siódmy nie przyniósł mu powodzenia – na razie miał tylko dwanaście punktów. Cała ekipa cieszyła się z naszego sukcesu, ale mi ani w głowie było świętować. Przede wszystkim wcale nie zamierzałem doprowadzić do przegranej Pyszałka, a w dodatku tylko kwestią czasu było, aby ktoś zauważył najpoważniejszą lukę w naszej strategii.
Największy problem, jakim była zrozumiała nieufność i lękliwość zawodników, mieliśmy za sobą. Gracze nie patrzyli już na siebie jak na wrogów, a coraz częściej dało się słyszeć rozmowy.
Stałem właśnie przy planszy, tj. krzesłach, rozważając mający wkrótce wypłynąć problem, gdy podeszła do mnie Urocza. Z jakiegoś powodu chyba upodobała sobie moje towarzystwo.
– Martwisz się czymś? – spytała.
– Martwię się – potwierdziłem. – Co nie znaczy, że ty powinnaś.
– Siedzimy w tym wszyscy. – Uśmiechnęła się lekko.
Wszyscy, tak? Spojrzałem w kierunku Pyszałka, który jakby wyczuwając moje spojrzenie, podniósł wzrok. Widząc jego pełen złośliwej satysfakcji uśmiech, natychmiast zorientowałem się, że coś planuje…
• • •
I nie myliłem się. Runda zakończyła się remisem z powodu krzyżyka postawionego przez Gospodarza. Drużyna nie przejęła się tym w najmniejszym stopniu, ale ja wiedziałem, że to mógł być początek końca. Szybko przekonałem się, że Pyszałek doskonale wie, jak wykorzystać sytuację.
– Konkurencjo droga! – zaintonował radośnie do mikrofonu na podium. – Proszę o uwagę, gdyż mam dla was niezmiernie istotne wieści! Zawróćcie z drogi, którą obraliście! Na jej końcu czeka jedynie porażka!
Wszyscy spojrzeli w jego stronę, nie przeczuwając niczego.
– Te, oszołom! – odparł głośno Bokser. – Takie gadki to sprzedawaj, jak będziesz mieć punkty!
– Mówię to w dobrej wierze. – Pyszałek nie przejął się wcale. – Wasz lider doskonale wie, o co mi chodzi. Wie też, że mam rację. Czyż nie, Wins?
– Czyli to faktycznie twoja sprawka. – Wszedłem na podium.
Widząc, że biorę sprawę poważnie, pozostali gracze podeszli do podwyższenia. Czyżby rzeczywiście coś mogło zagrozić zwycięstwu ich grupy? Wierzyli z pewnością, że jeśli ktoś zapobiegnie kryzysowi, będę to ja.
– Obserwowałem z uwagą wszystkie dotychczasowe rundy – rzekł Pyszałek. – I zdumiony stwierdziłem, że ani razu jeszcze nie zdarzyło się, by znak postawiony przez Gospodarza Gry wszedł w paradę waszym planom. Nigdy nie doprowadził do unieważnienia rundy, a przecież okazji było wiele. Kilka razy zdarzyło się, że rundę trzeba było powtarzać z mojej winy, ale nie mogłem pojąć, dlaczego ani razu nie zdarzyło się to w przypadku Gospodarza. Szczęśliwy traf, powiedziałby ktoś. Ale wiemy już, jak Wins zapatruje się na ideę szczęścia. On nie jest typem osoby, która zostawia przebieg wypadków losowi. Wystarczyło mi zapytać, by dowiedzieć się, że przez cały ten czas Wins współpracował z Gospodarzem.
ciąg dalszy na następnej stronie
powrót; do indeksunastwpna strona

13
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.