powrót; do indeksunastwpna strona

nr 3 (CXV)
kwiecień 2012

Rondo Sztuki ma pięć lat!
ciąg dalszy z poprzedniej strony
Poza kadrem
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Filip Zawada; Poziom 0, 26 marca, godz. 19.00
„Drewniane gody” to cykl zdjęć opowiadający o piątym roku małżeństwa. Fotografie pokazują nie tylko dwójkę życiowych partnerów, z których jeden jest ukryty za aparatem, ale także pejzaże, rzeczy i sprawy, które oddają rodzinny nastrój.
Życie rzadko wygląda tak jak w filmach Walta Disneya, w których nikt nie wyrzuca śmieci, nikt nie umiera, nikt nie pierze i nikt nie zamyka się w łazience, żeby uciec na chwilę od codziennych problemów. Ja staram się opowiadać głównie o takich rzeczach, bo moje życie składa się głównie z pozornie prozaicznych spraw. Więc gotując obiad, mogę tylko pozazdrościć disneyowskim postaciom.
Filip Zawada (pseudonim artystyczny „Filip Itoito”) (ur. 1975) – poeta, muzyk, fotograf, performer. Reżyser i aktor filmów offowych. Grał w zespole Saksofonowe Ptaki, następnie w postrockowym AGD, wraz z którym wydał płytę Echolokator. Był basistą zespołu Pustki, z którym nagrał płyty „8 Ohm” i „DO MI NO” oraz współtworzył muzykę do sztuk Przemysława Wojcieszka pt. „Cokolwiek się zdarzy kocham cię” (Teatr Rozmaitości, Warszawa), „Osobisty Jezus” (Teatr im. Heleny Modrzejewskiej, Legnica). Napisał też muzykę do przestawienia muzycznego „Pozytywka” w reż. Bodo Koxa. Wydał tomiki poetyckie: „System jedynkowy”, „Bóg Aldehyd” oraz „Snajper”. W 2011 roku wydał debiut prozatorski pt. „Psy pociągowe” (wyd. Biuro Literackie). Współautor filmu krótkometrażowego „Trrr” oraz kilku innych produkcji filmowych. Na podstawie „dożywotniej umowy na zdjęcia” współpracuje z reżyserem filmów alternatywnych Bodo Koxem. Współtworzył zespół Indigo Tree. W 2011 roku wydał album ze zdjęciami pt. „Drewniane gody” (wyd. OPT).
Rondo muzyki
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Julia Marcell; Rondo Sztuki, 27 marca, godz. 19.00
Olsztynianka występująca pod pseudonimem Julia Marcel zgromadziła 50 tysięcy dolarów na nagranie płyty. Marcell to pseudonim. Naprawdę nazywa się Julia Garniewicz. Utalentowana piosenkarka zebrała pieniądze na portalu SellaBand. Portal lansuje nieznanych kompozytorów i wykonawców, zbierając w ich imieniu pieniądze na wydanie płyty. Internauci kupują za min. 10 dolarów udziały. W zamian otrzymują płytę i ewentualnie partycypują w zyskach z jej sprzedaży. Pieniądze można w każdej chwili wycofać lub przenieść na innego artystę. Julia w najbliższych dniach wyjeżdża do Berlina, gdzie w profesjonalnym studiu pod okiem specjalistów z SellaBand nagra swoje utwory. Album był zatytułowany „I Might Like You” (2009) przenosił punkowe ducha w piosenki w aranżacjach akustycznych opartych o fortepian i kwartet smyczkowy. Krytycy porównywali ją do Tori Amos i Kate Bush. Autorska wizja muzyki została rozwinięta na drugiej płycie „June” (2011).
– Nowa płyta jest kompletnie inna od „It Might Like You” i ta inność zaczyna się już na poziomie sposobu pracy nad nią – mówi Julia. – Tam było na żywo, zagraliśmy, nagraliśmy, zmiksowaliśmy. To był zapis momentu, lekki i malutki, dźwięk umiejscowiony był w bardzo określonej przestrzeni i wszystkie emocje się w niej wydarzały. Nowa płyta stwarza swoją własną przestrzeń. I dlatego powstawała długo i w bólach. Pochylaliśmy się nad każdym szczegółem, każdym brzmieniem, trochę tworzyliśmy taki własny świat dźwięków.
Producent Moses Schneider, jego wieloletni współpracownik Ben Lauber (odpowiedzialny na „June” również za sound design) oraz Julia przez kilka miesięcy pracowali nad płytą na dwie zmiany. Później dołączył też Michael Ilbert (The Hives, The Cardigans), który miksując album nadał mu jeszcze więcej głębi i pięknie wydobył jego charakter, podkreślając to, co najważniejsze, a ukrywając wszystko, co chce być zauważone dopiero po kilku przesłuchaniach.
„June” to przede wszystkim płyta o rytmie. Większość piosenek została nagrana z udziałem dwóch perkusistów, doszły też elektroniczne bębny, ale rytm jest tu również podstawą kompozycji, jest w słowach, strukturach piosenek, tworzy konstrukcje z warstw instrumentów i wokali nakładających się na siebie. Wokali, które często same traktowane są jak instrument. – Chciałam uciec od dosłowności, od historii od a do b. Chciałam, aby teksty na tej płycie były bardziej niedopowiedziane, abstrakcyjne, żeby były raczej nastrojem, uczuciem, obrazem – mówi artystka.
Za „June” Julia Marcell dostała Paszport „Polityki” 2011 oraz jest nominowana w siedmiu kategoriach do tegorocznych nagród Fryderyki.
• • •
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Muzykoterapia; Rondo Sztuki, 29 marca, godz. 19.30
Po pięciu latach od ukazania się debiutanckiej płyty Muzykoterapia powraca z nowym materiałem we wzmocnionym składzie. Kolejna płyta będzie nosiła tytuł „Piosenki Izy” i ukaże się 18 października nakładem Muzykoterapia Records w dystrybucji Asfalt Records/EMI. Podczas kilkumiesięcznej pracy w studio nad szkicami podrzuconych przez Izę Kowalewską piosenek powstał zestaw melodyjnych utworów o pełnym eklektyzmu charakterze – od singlowej „Komedii”, tętniącej transowym elektronicznym rytmem, przez niezwykle rozbudowany w warstwie muzycznej „Wiatr” – przywodzący na myśl sceny popisów tanecznych dwójki głównych bohaterów: Mii Wallace i Vincenta Vegi z „Pulp Fiction” Tarantino, aż po subtelną, poruszającą, intymną wręcz balladę „Dym”. Nad produkcją płyty czuwali: Wojtek Sobura, Dominik Trębski i Jurek Zagórski.
• • •
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Kobiety; Rondo Sztuki, 30 marca, godz. 19.00
Kobiety to pierwszy polski zespół, którego muzykę dziennikarze mogli opisać za pomocą terminu avant pop. W wolnym tłumaczeniu oznacza to ni mniej ni więcej tylko piosenki zbyt dobre i kunsztowne, by mogły stać się masowymi hitami. Taki też los spotkał nagrania z pierwszych trzech płyt tej trójmiejskiej formacji, które pomimo swej niezaprzeczalnej melodyjności i charakteru nie wyszły poza krąg oklasków krytyków i fanów muzyki alternatywnej. Tych ostatnich grupa dowodzona przez Grzegorza Nawrockiego ujęła syntezą francuskiej zmysłowości, niemieckiej precyzji i nadbałtyckiej neurozy. Wydany w 2001 roku debiutancki album „Kobiety” jest już dziś pozycją klasyczną, jeśli chodzi o XXI-wieczny dorobek rodzimej fonografii. Płyta przełamywała polskie kompleksy odnośnie zachodnich produkcji zarówno pod względem brzmienia, jak i poziomu kompozycji. Sztandarową piosenką z krążka został przyjemny niczym morska bryza na sopockim Monciaku utwór „Marcello”, który pomimo swego wyrafinowania z powodzeniem radził sobie radiowych playlistach. Dwa kolejne albumy, wydany w 2004 roku „Pozwól sobie” i pochodząca z 2007 roku „Amnestia” (mianowana do nagrody Paszporty „Polityki”), tylko ugruntowały pozycję Kobiet jako jednego z najlepszych gitarowo piosenkowych zespołów między Bugiem a Odrą.
Status ten podtrzymała najbardziej przebojowa, spójna i radiowa płyta w dorobku Kobiet – „Mutanty”, która ukazała się nakładem Thin Man Records. Płyta ta zdobyła m.in. tytuł płyty roku 2011 zdaniem dziennikarzy „Machiny”.
Rondo literatury
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Spotkanie z tłumaczem nowego wydania książki „Finneganów tren” Krzysztofem Bartnickim i zaproszonymi gośćmi; Rondo Sztuki, 28 marca, godz. 18.00
Kiedy po nowatorskim, słynącym z techniki strumienia świadomości „Ulissesie” wydawało się, że nie sposób już pójść dalej, James Joyce stworzył utwór pod pewnymi względami jeszcze radykalniejszy. W 1939 roku, po siedemnastu latach mozolnego tkania „Work in Progress” (Dzieła w Toku), zanurzył czytelników w mroczną podświadomość „Finnegans Wake”.
Jak głosi jedna z wielu prób interpretacji, ostatnia książka Joyce’a to podróż w głąb ludzkiej, boskiej czy kosmicznej, pogrążonej we śnie zbiorowej jaźni, dla której irlandzki pisarz wynalazł specjalną mowę – symfonię skomponowaną z neologizmów i wielojęzycznych kalamburów. Z czasem ten oniryczny, wzniesiony na ruinach wieży Babel wszechświat urósł do rangi prawdziwego mitu, mającego swych zaprzysięgłych zwolenników i równie nieprzejednanych wrogów. Żaden utwór literacki nie wzbudził tylu kontrowersji – po dziś dzień „Finnegans Wake” uchodzi za najbardziej tajemniczą książkę XX wieku, a być może i całej literatury.
Dzięki brawurowemu przekładowi Krzysztofa Bartnickiego, ukazującemu się pod tytułem „Finneganów tren”, z tym legendarnym dziełem może wreszcie zapoznać się polski czytelnik. Wydawca dołożył wszelkich starań, aby możliwie wiernie odtworzyć oryginalny kształt książki – jej format, czcionkę, zaprojektowaną zgodnie z sugestiami Joyce’a okładkę oraz wywiedzioną z matematyczno-geograficznych proporcji liczbę stron, jak wiele wskazuje, zaplanowaną przez autora. W oryginale „Finnegans Wake” zawsze wydawane było w identycznej, 628-stronicowej objętości i taką objętość ma również polski przekład. Dołącza on do elitarnego klubu niewielu powstałych do tej pory kompletnych tłumaczeń tej jedynej w swoim rodzaju książki.
Krzysztof Bartnicki – tłumacz, autor wydanej w serii „Liberatura” powieści „Prospekt emisyjny”, autor słowników, stypendysta MKiDN w dziedzinie przekładu. Publikował fragmenty „Finnegans Wake” w „Literaturze na Świecie” i „Przekładańcu”. Dokonane przez niego tłumaczenie „Finneganów trenu” jest jednym z niewielu całościowych przekładów Joyce′owskiego arcydzieła (po francuskim, włoskim, niemieckim, holenderskim, hiszpańskim, portugalskim, japońskim i koreańskim). Praca nad przekładem zajęła tłumaczowi ponad dziesięć lat.
Kto zabił polski komiks
Spotkanie z twórcami komiksu; Rondo Sztuki, 31 marca, godz. 16.00
To podsumowanie sześciomiesięcznego cyklu spotkań w Rondzie Sztuki, organizowanego w 2011 roku. Wezmą w nim udział znane postacie polskiej sceny komiksowej, a poprowadzi je Daniel Gizicki.
Ostatnim spotkaniem z cyklu „Kto zabił polski komiks” podsumujemy dotychczasowe tezy i wnioski, które wyniknęły przez rok obecności komiksowych dyskusji w Rondzie Sztuki. Zaproszeni goście w osobach Szymona Holcmana (wydawca), Sebastiana Frąckiewicza (krytyk) i Marka Turka (twórca) spróbują ustalić, jak to z tym komiksem w Polsce jest, patrząc przez pryzmat wydarzeń z 2011 roku. A rok ten obfitował zarówno w ciekawe albumy, imprezy czy wreszcie w nie zawsze pozytywne zainteresowanie (lub całkowity jego brak) opowieściami obrazkowymi innych środowisk i mass mediów.
Szymon Holcman – jedna trzecia wydawnictwa Kultura Gniewu, specjalizującego się w prezentowaniu polskiej publiczności komiksów z wysokiej półki zawsze w pierwszorzędnym standardzie edytorskim. Jak dotąd w Kulturze Gniewu opublikowano wiele albumów cieszących się uznaniem zarówno krytyki, jak i czytelników. To dzięki temu edytorowi miłośnicy komiksu nad Wisłą mogli poznać prace takich twórców jak Daniel Clowes, Robert Crumb, Cyril Pedrosa, Gipi czy Yoshihiro Tatsumi. Ponadto nakładem Kultury Gniewu ukazuje się wiele dzieł rodzimych autorów, które w niczym nie ustępują pozycjom zagranicznym. Szymon Holcman pełni m.in. funkcję redaktora pracującego z autorami nadsyłanych dzieł.
Sebastian Frąckiewicz – dziennikarz kulturalny specjalizujący się w krytyce komiksowej. Publikował m.in. w „Polityce”, „Przekroju”, „Newsweeku”, „Arteonie”, „Lampie”,
„Tygodniku Powszechnym”. Obecnie prowadzi blog „Outline” na portalu internetowym „Polityki”, gdzie zamieszcza teksty dotyczące komiksów i sztuk im pokrewnych. Jest jednym z pomysłodawców akcji „Komiks Bękartem Kultury”. Okazjonalnie pisze scenariusze komiksowe – współpracuje z rysownikiem Pawłem Zychem.
Marek Turek – w 2011 roku ten gliwicki artysta obchodził piętnastolecie twórczości. Jego prace pojawiały się w licznych magazynach, antologiach, prasie codziennej i podziemnej w kraju i za granicą (np. „Warburger”, „AQQ”, „ZINIOL”, „Attic Wit”, „Opowieści Tramwajowe”, „Sceny z życia murarza”). Autor opublikował także dziewięć docenionych zarówno przez krytykę, jak i komiksową publiczność albumów komiksowych: cykl „Sothis”, na który składają się albumy: „Sukkub” i „Ziemia”; tetralogię „Fastnachtpiel”, którą tworzą: „Koniec początku”, „Zadziwiający Pan Burmistrz”, „Bezsensowny Styks” oraz „Infinitum”; antologię krótkich komiksów „Międzyczas”; powieść graficzną pozbawioną słów „Bajabongo” oraz rysunkowy słownik angielsko-włoski wydany przez edytora z Italii – de Falco.
Galeria Rondo Sztuki
40-121 Katowice, Rondo im. Gen. Jerzego Ziętka 1
tel. 32 720 11 32
Czynne: wt-pi 11.00-19.00; so-ni 10.00-18.00
powrót; do indeksunastwpna strona

196
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.