powrót; do indeksunastwpna strona

nr 3 (CXV)
kwiecień 2012

Online: Robin Hood jako bandyta czasu
Bronienie czegokolwiek jakimikolwiek środkami to popularny temat przewodni w grach online. Tym samym zajmujemy się też w „Age of Defense”, choć nie za pomocą wieżyczek czy wielu jednostek, a pojedynczego, acz dobrze uzbrojonego herosa.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Ubrany na zielono bohater, którego jedną z ulubionych broni jest łuk, budzi oczywiste skojarzenia z Robin Hoodem. Skojarzenie drugie, czyli film Terry’ego Gilliama o podróżach w czasie, wiąże się z tym, że kolejne plansze „Age of Defense” i kolejni wrogowie reprezentują różne epoki i światy: od jaskiniowców w dżungli, przez rycerzy w scenerii baśniowo-zamkowej, po roboty w futurystycznym mieście. Grafika jest jedną z lepszych stron gry, choć niestety pewne jej elementy – zwłaszcza animacje strzałów czy wybuchów – potrafią doprowadzić do poważnych spowolnień. Wracając jednak do „Robin Hooda”, zadaniem naszego bohatera jest ni mniej ni więcej tylko sterczenie na jednym skraju ekranu (zwanym bazą) i bronienie go przed nacierającymi z drugiej strony hordami wrogów. Baza ma określoną liczbę punktów, które oczywiście atakowana traci, a „Robin” – kilka rodzajów broni do wyboru: poczynając od kamiennego głazu, przez magiczne strzały, po karabin maszynowy i lasery (a gratis: jeden czar na planszę). Zarówno bazę, jak i oręż, podobnie jak zdolności bohatera (szybkość i siła) można upgrade’ować.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
To dokonywane pomiędzy kolejnymi planszami działanie to właściwie jedyna namiastka strategii w „Age of Defense”. Rzeczywiście, rozwijanie pewnych rodzajów broni ma więcej sensu niż innych, a przed powtórzeniem planszy po porażce często przychodzi refleksja, czy np.: zamiast ulepszania broni, jak uczyniliśmy wcześniej, nie lepiej zainwestować we wzmocnienie bazy. Nieco mniej istotne, ale też czasem przydatne, jest odpowiednie manipulowanie swoimi narzędziami mordu, które mają różne właściwości, np.: jedne są mocniejsze, ale punktowe, drugie działają z rozrzutem, rażąc kilku wrogów. Poza tym jednak „Age of Defense” to czystej wody strzelanka, sterowana myszką – zasadniczo bardzo prosta (broń palna strzela tam, gdzie wskażemy), choć może być też nieco bardziej skomplikowana (kamień leci po określonym łuku, możemy też regulować siłę rzutu). Koncepcja i sposób gry jest intuicyjny i nieskomplikowany, na szczęście nie ma czasu się znudzić, bo rozgrywka jest bardzo dynamiczna, a przygotowane przez autora 40 plansz przechodzi się w maksimum dwie godzinki. Z kolei niemożność „wykupienia” w ciągu tych 40 rozgrywek wszystkich upgrade’ów zachęca do ponownego podejścia i wypróbowania odmiennej strategii rozwoju bohatera i broni.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W sequelu1), a tak naprawdę pseudo „level packu”, o nazwie „Castle Hero”, pojawiły się właściwie tylko dwie nowości. Pierwsza to dodatek w postaci losowego czaru (a właściwie wezwania posiłków), przydzielany co kilka plansz, a drugie novum to pojawienie się bossów co dziesięć poziomów. Dodatkowe drobne udogodnienia to możliwość obserwowania, który akurat czar jest dostępny (w oryginale czary zmieniały się co kilka plansz, ale nigdy nie wiedzieliśmy, jakim aktualnie dysponujemy – a różniły się one nieco efektami), oraz przeniesienie paska naładowania broni na górę ekranu (w pierwszej części często był zasłaniany przez animację płonącej bazy).
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma


Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
1) Powstały jeszcze trzy kolejne kontynuacje, ale de facto „Age of Defense” 3-5 to zupełnie odmienne gry oparte na innym mechanizmie, choć korzystające z grafiki oryginału.
powrót; do indeksunastwpna strona

158
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.