Jest nieźle, ale bez szału. Takie opinie najłatwiej znaleźć na temat „Visions” – kolejnego krążka Claire Boucher. Na szczęście „nieźle” w tym przypadku oznacza aż tyle, że przy jego elektronicznych brzmieniach można spędzić naprawdę sporo czasu. I to całkiem miło.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Nieczęsto da się napisać, że na jednym albumie mamy wiele intrygujących składników, które razem tworzą jednak coś przystępnego. Na dodatek prawie popowego, a przy tym ciągle mocno elektronicznego i oldschoolowego, niestroniącego też od eksperymentów. Taki właśnie jest „Visions”, na którym uwagę przykuwa przede wszystkim wokal Grimes – zmieniający się co chwilę, ocierający momentami o kiczowatość, lecz który nieustannie utrzymuje w dziwnym zaciekawieniu (choć pewnie znajdą się i tacy, dla których będzie wyjątkowo odpychający). O tym, że Kanadyjka głos ma niecodzienny, wiedzieliśmy wprawdzie już z jej wcześniejszych wydawnictw, ale teraz upewniamy się, że może się nim znakomicie bawić – balansując gdzieś pomiędzy operową diwą, szepcząco-zawodzącą dziewczynką czy choćby rozespanym dzieckiem. Jeśli ktoś odnajduje się w takiej muzycznej konwencji i docenia metamorfozy, to będzie się z Claire bawił równie dobrze. Największą siłą nowej płyty jest kilka chwytliwych, tanecznych numerów, które potrafią całkiem skutecznie rozruszać. Do tej grupy wrzucić trzeba drugi, kołyszący „Genesis” – dość żywy, ale jednocześnie rozmyty i dreampopowy; porywający i klubowy „Circumambient” oraz nagrany z udziałem Majical Cloudz „Nightmusic”. Oprócz nich wskazać można także nieco spokojniejsze, ale ciągle przyjemnie bujające kawałki („Oblivion”, „Be A Body”, „Symphonia IX”). Resztę należy zaliczyć do mniej lub bardziej udanych prób scalania elektroniki z popem, ale za każdym razem z wykorzystaniem jakiegoś specyficznego efektu, dźwięku lub tajemniczej naleciałości. Jak choćby w „Eight” – syntetycznym do bólu i zaśpiewanym nadzwyczaj wysoko czy w zupełnie rozmytym „Skin”. Wszystkie utwory łączy jednak brzmienie osadzone w elektronice zakorzenionej gdzieś w latach 80., pulsującej, drgającej i często w różnym stopniu rozpływającej się. Kiedy dodamy do tego opisany wyżej wokal i poszczególne udziwnienia, to uzyskamy coś na kształt futurystycznego synthpopu. „Visions” to spójny estetycznie, a przy tym lekko eksperymentalny longplay, który bez wątpienia bywa użyteczny przy wieczornym odprężaniu. Mimo wszystko do dłuższego zapamiętania nadają się tylko pojedyncze tracki, a cała płyta jest trochę przeładowana (trafiło na nią aż trzynaście kompozycji) i nie da się ukryć, że chwilami też przekombinowana. Trzeba również mieć sporo dystansu i humoru, żeby wytrzymać z każdym kolejnym wcieleniem Grimes, ale jeżeli jest się na to gotowym, to jej krążek z pewnością warto sprawdzić.
Tytuł: Visions Wykonawca / Kompozytor: GrimesNośnik: CD Data wydania: 9 marca 2012 EAN: 65263732081 Utwory CD1 1) Infinite Without Fulfillment 2) Genesis 3) Oblivion 4) Eight 5) Circumambient 6) Vowels = Space And Time 7) Visiting Statue 8) Be A Body 9) Colour Of Moonlight [Antiochus] 10) Symphonia IX [My Wait Is U] 11) Nightmusic 12) Skin 13) Know The Way [Outro] Ekstrakt: 60% |