Pewnie trudno byłoby znaleźć czytelnika Esensji, który nie słyszał o Jacku Londonie albo o jego najbardziej znanych powieściach, takich jak „Zew krwi” czy „Biały Kieł”. Dużo trudniej byłoby znaleźć kogoś, kto te lub inne dzieła Londona przeczytał. Może dobrym pretekstem do sięgnięcia po Londona będzie „Wędrowiec z tundry”, swoisty wyraz mangowej fascynacji twórczością amerykańskiego pisarza. Ale nie tylko.  |  | ‹Wędrowiec z tundry›
|
„Wędrowiec z tundry” to zbiór sześciu opowiadań komiksowych. Na pierwszy rzut oka niektóre z nich nie pasują do tytułu albumu. Jednak jeśli przyjąć, że sensem historii z dalekiej Północy było odkrywanie siebie i otaczającego nas świata, to i te mniej „londonowskie” na swój sposób nawiązują do myśli przewodniej całego zbioru. Jirō Taniguchi to twórca starszego pokolenia, karierę mangaki rozpoczął w roku 1970. Jeszcze w latach 60. zainteresował się komiksem europejskim (wtedy praktycznie nieznanym w Japonii), czego skutkiem jest wyraźne nawiązywanie w rysunku do klasycznej ligne claire. Innym wyrazem tej fascynacji było nawiązanie współpracy z twórcami europejskimi tej miary co Moebius (ich wspólnym dziełem był „Ikar”) czy Jean-David Morvan. Jak widać Taniguchi nie boi się sięgać po motywy spoza dosyć hermetycznej kultury japońskiej. Takim dziełem jest także „Wędrowiec z tundry”, którym rysownik składa hołd twórczości Jacka Londona. Co ciekawe, robi to na kilka sposobów. W pierwszym epizodzie, tytułowym „Wędrowcu z tundry”, po prostu jednym z głównych bohaterów czyni samego Londona. Rzecz oczywiście dzieje się gdzieś na dalekiej północy w śnieżnej scenerii Gór Skalistych wśród poszukiwaczy złota. Tajemniczy wędrowiec ratuje Londona i jego przyjaciela, zagubionych pośród śnieżnej zamieci. Tutaj zaczyna się nieco mistyczna część. Drugie opowiadanie to już bezpośredni cytat z Londona, a konkretnie komiksowa adaptacja pierwszego, niezwykle dramatycznego rozdziału „Białego Kła”. Esencja tego, co można uznać za walkę człowieka z dziką przyrodą – samotni wędrowcy pośród śniegów Północy, ścigani przez watahę wygłodniałych wilków. W dalszych dwóch epizodach Taniguchi odchodzi od poetyki dzikiej przyrody śniegu i gór. „Wyspa Kayose” to uroczo opowiedziana podróż sentymentalna w czasy dzieciństwa. Takashi, cherlawy mieszczuch, przyjeżdża do rodziny nad morze. Początek jest trudny. Tęsknota za matką oraz utarczki z miejscowymi łobuziakami mocno dają się ośmiolatkowi we znaki. Na szczęście poznaje o kilka lat starszą Yae. Dalszego ciągu można się domyśleć, ale nadal jest uroczo. Autobiograficzna historia „Shokaro” opowiada o rysowniku mangi, a dokładniej o kolejnej nostalgicznej podróży w czasy początków kariery. Jak to często bywa, braki finansowe zmusiły głównego bohatera do wynajęcia mikropokoju („miał szerokość jednej maty”) w tytułowym Shokaro – budynku, którego mieszkańcy tworzyli niezwykłą mozaikę społeczno-kulturową. Często w życiu tak się zdarza, że właśnie w takiej wymuszonej sytuacji spotykamy najciekawszych ludzi, doświadczamy rzeczy, które pozostają w naszej pamięci na zawsze. Całość zamyka „Powrót do morza”, mistyczna opowieść o niezwykłej więzi, jaka połączyła człowieka i humbaka. Główny bohater to naukowiec badający życie tych olbrzymich morskich ssaków. W trakcie swojej pracy zaprzyjaźnił się z Dickiem, wiekowym już samcem. Czy badacz dowie się, dlaczego Dick samotnie wyruszył na północ ku lodom Arktyki? Czy będzie w stanie wyjaśnić, dlaczego orki i rekiny, dla których stary, schorowany wieloryb to doskonały obiekt polowań, zostawiły Dicka w spokoju? „Wędrowiec z tundry” zdecydowanie nie opowiada historii dynamicznych, pełnych zwrotów akcji. Stara się skupić uwagę czytelnika na przeżyciach wewnętrznych bohaterów. I jeśli czytelnik ma chwilę czasu na refleksję, to ta lektura przypadnie mu do gustu.
Tytuł: Wędrowiec z tundry Format: 978-83-60740-15-6 Cena: 32,90 Data wydania: październik 2008 Ekstrakt: 70% |