powrót; do indeksunastwpna strona

nr 4 (CXVI)
maj 2012

Rola życia
Maciej Musialik
ciąg dalszy z poprzedniej strony
– To też nie wchodzi w grę z powodu jeszcze innego haczyka. Dlatego koniecznie chcę rzucić okiem na tamten egzemplarz. Planuję też zanieść go do prawnika niezwiązanego z wytwórnią. Prosiłem Swaggera o wgląd w papiery, ale sukinsyn nie chce się zgodzić. Ech, oto jak kończy się odrobina zaufania w interesach!
– A jeśli facet blefuje?
– To udowodnię mu to. Ale najpierw potrzebna mi będzie pańska, hmm… interwencja. Nie mam siły ani nerwów, by cackać się z Celestial. Pogrywają ze mną, więc pora, bym i ja pograł z nimi.
– Rozumiem – dopiłem drinka i odstawiłem szklankę na stolik. Przez chwilę zdawało mi się, iż w wyglądzie Donnersona coś się zmieniło, ale gdy oparłem się z powrotem, wrażenie znikło. Uznałem, że to wina trunku. – Gdzie więc znajdę te nieszczęsne papiery?
– W gabinecie Swaggera. Prawdopodobnie trzyma je w teczce w swoim biurku.
– Skąd ta pewność?
– Znam go. Ale gdyby niczego pan tam nie znalazł, proszę zajrzeć też do szafy przy sąsiedniej ścianie. No i jeśli rzuci się panu w oczy cokolwiek innego, też proszę mi to przynieść. Niewykluczone, że Celestial ma dodatkowego asa w rękawie.
– Da się zrobić – odparłem.
– Świetnie – na twarzy aktora zagościł cień ulgi. – Arthur przekaże panu potrzebne namiary – domyśliłem się, że chodzi o lokaja. – Z nim będzie mógł pan także uzgodnić stawkę. Poleciłem mu, by nie negocjował zbyt ostro – gospodarz mrugnął porozumiewawczo.
– Bardzo mnie to cieszy.
– A zatem postanowione! – rzekł Donnerson tonem wskazującym, iż spotkanie właśnie dobiegło końca. A potem, wsparłszy się rękami o poręcze fotela, dźwignął na nogi.
Z pewnym rozbawieniem odnotowałem, iż zawartość drinka najwyraźniej uwrażliwiła mnie na nieistotne szczegóły. Zauważyłem bowiem, że z jakiegoś powodu tapicerka mebla nie ugięła się pod naciskiem dłoni gospodarza, choć aktor nie należał ani do osób niskich, ani szczególnie wątłych. Zamierzałem zignorować ów fakt, gdy nagle doznałem olśnienia, od którego zimny dreszcz przebiegł mi po plecach. Nie dając jednak nic po sobie poznać, również wstałem.
– Te hologramy – zagadnąłem znienacka – jak bardzo są realne?
Ilustracja: <a href='mailto:gastar@gazeta.pl'>Andrzej ‘Gastar’ Diaczuk</a>
Ilustracja: Andrzej ‘Gastar’ Diaczuk
– Do złudzenia – z tajemniczą miną odparł Donnerson. Przez chwilę stał przed swoim fotelem, jakby rozważając odprowadzenie mnie do drzwi, a ja zastanawiałem się, czy gdybym teraz rzucił weń pustym kieliszkiem, ten przeszedłby przez mężczyznę na wylot. – Dziękuję za przybycie, będę oczekiwał na wieści od pana – dodał w końcu. Następnie lekko się ukłonił, odwrócił i ruszył w głąb salonu, przestawszy zwracać na mnie uwagę.
Uznałem, że chyba coś mi się przywidziało.
– Drobiazg – mruknąłem, wiodąc za nim wzrokiem. Już miałem skierować się do wyjścia, gdy coś sobie uświadomiłem.
Donnerson nie rzucał cienia.
• • •
Całą drogę z przedmieść zastanawiałem się, dlaczego mój zleceniodawca postanowił rozmawiać ze mną za pośrednictwem hologramu.
Pierwsze, co przyszło mi do głowy, to strach przed groźbami Celestial. Może Donnerson zabunkrował się w piwnicy swojej willi, a wszystkich gości witał przy pomocy tej technologicznej zjawy? Choć zakrawało to na paranoję, nie mogłem wykluczyć takiej opcji.
Inną zaś było to, iż aktor nie chce dyskutować w cztery oczy, bo uniemożliwia mu to aktualna kondycja. Jeżeli prawdą były szemrane koneksje wytwórni, o których przebąkiwało się tu i tam, to kto wie, czy nie wypróbowano już na Donnersonie jakiejś radykalniejszej metody perswazji. Może więc zwyczajnie wolał nie stawać przed nikim z połamanymi gnatami i posiniaczoną twarzą w obawie, iż mógłbym nie przyjąć jego zlecenia. Nie mógł rzecz jasna wiedzieć, iż podobne atrakcje mnie nie odstraszają. Po prawdzie uważałem jednak tę teorię za mało prawdopodobną.
Istniała wszak jeszcze jedna możliwość. Jak twierdził sam aktor, hologramem mógł kierować ktokolwiek, nawet maszyna. Cóż więc stało na przeszkodzie, by choćby samo Celestial właśnie wciągało mnie w pułapkę? Nie miałem co prawda pewności, z jakiego powodu wytwórnia miałaby uwikłać kogoś w sprawę, na ujawnieniu której nie powinno jej zależeć, przyszło mi jednak do głowy, iż mogą chcieć, bym zwyczajnie ukradł im dowody wykroczenia, które potem zaginą gdzieś bez śladu. Wraz ze mną, rzecz jasna.
– Bzdura – mruknąłem pod nosem, odganiając tę myśl. Jeśli Celestial coś przeskrobało, mogło samo pozbyć się zbędnych papierów. Samotna jazda samochodem sprzyjała snuciu spiskowych teorii, niewiele mających wspólnego z rzeczywistością, włączyłem więc radio, by na chwilę się odprężyć. Kakofonia, która popłynęła z głośników, zdecydowanie mi w tym nie pomogła, a ja tylko utwierdziłem się w przekonaniu, że sprawa, którą przyjąłem, śmierdziała czymś nieprzyjemnym na dobry kilometr.
Wychodząc od Donnersona, próbowałem wyciągnąć od lokaja więcej informacji, ale tamten tylko podał mi kopertę z czekiem i zaprowadził do drzwi. Poczułem się jak wypraszany komiwojażer, ale stan ten trwał tylko do chwili, gdy usiadłem w samochodzie i odczytałem kwotę. Uznałem, że za taką sumę jakoś poradzę sobie z wątpliwościami.
A tymczasem dotarłem do śródmieścia. Zaparkowałem auto przy ruchliwym chodniku i przecisnąłem się w stronę wejścia do jednego z biurowców. Potem kazałem windzie zawieźć się na trzydzieste ósme piętro, gdzie klitkę wynajmował jedyny człowiek, który mógł mi powiedzieć, jak dostać się do Celestial, nie ryzykując powrotu w kajdankach. Nazywał się Darren Matthews i dawno straciłem rachubę, jakim zawodem aktualnie się para. Był już doradcą finansowym, przewodnikiem turystycznym, radiowcem i sprzedawcą samochodów. Jednego byłem jednak pewien: przez rok pracował też jako menedżer jednej z sezonowych gwiazdeczek w wytwórni Swaggera.
– Wszelki duch! – roześmiał się Matthews na mój widok. – To ty jeszcze żyjesz?
– Najwyraźniej tak – mruknąłem. – A nie powinienem?
– Wiesz, po ostatniej sprawie nie wyglądałeś najlepiej – gospodarz uścisnął mi rękę, a potem skierował na krzesło, na którym najpewniej umieszczał każdego interesanta.
– Potrafisz podtrzymać człowieka na duchu – odparłem, rozglądając się po niewielkim biurze, do którego trafiłem. Najważniejszym elementem jego wyposażenia zdawał się być gigantyczny regał z segregatorami, który górował nad pozostałymi meblami niczym pstrokaty klif. Tymczasem Matthews zasiadł za swym biurkiem, zamaszyście kładąc nogi na blacie. Mimowolnie dostrzegłem, że wciąż ma słabość do paskudnych, włoskich mokasynów.
– Duchowe wsparcie to moja specjalność – wyszczerzył pucułowate oblicze. – Co cię sprowadza?
– Celestial.
– Uuu, poważna sprawa. Nie podobał ci się ich nowy film?
– Coś w tym stylu. Chcę się dostać do ich biurowca.
– Nic prostszego! Mają adres, telefon i recepcję. Można się umówić.
– Moja wizyta ma być… nieoficjalna.
Matthews spoważniał. Nie na tyle, by zmienić temat, ale wesołość na jego twarzy wyraźnie przybladła.
– A po diabła się tam pchać? – zmarszczył brwi.
– W interesach.
– Dobrze ci radzę, lepiej uważaj, z kim je robisz. Jeśli grasz czysto, Celestial załatwi cię dyplomatycznie, ale jeżeli zmienisz zasady, możesz ich naprawdę wkurzyć.
– Jak bardzo?
– Wystarczająco, by odechciało ci się wkurzać kogokolwiek innego.
– Chodzi o mafię, tak? – westchnąłem.
– Ciszej, do cholery! – Matthews zdjął nogi z biurka i nachylił się w moją stronę z przejętą miną. – Tak, chodzi o smutnych panów w czarnych samochodach.
– Ciekawe, dlaczego nikt jeszcze nie zamknął Swaggerowi tego interesu. Federalni nie mają dowodów?
– Nie mają albo zbierają dalsze. Albo ktoś dba, żeby nie zrobili czegoś, co praktycznie zabiłoby całą branżę rozrywkową w tym kraju.
– Nie lubię teorii spiskowych.
– Ja uwielbiam, poprawiają mi humor. A co do ciemnych koneksji, to możesz być pewien, że są na tyle dobrze przypudrowane, że na pierwszy rzut oka nie byłbyś w stanie stwierdzić, gdzie kończy się legalna inwestycja, a zaczyna lewizna. A teraz gadaj, po co chcesz się tam włamać?
– A kto mówił o włamywaniu? – skrzywiłem się. – Zamierzam tam wejść i wyjść jak normalny gość. Nie przewiduję skakania przez płot i błyskania latarką, to nie w moim stylu.
Matthews zamyślił się.
ciąg dalszy na następnej stronie
powrót; do indeksunastwpna strona

5
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.