Z pewnością każdy, kto za młodu w klasycznych grach planszowych przesuwał pionek po planszy, natrafiając na pole specjalne – nie tyle w wyniku własnego rzutu kostką, ile komplikacji spowodowanych innym polem specjalnym – pytał: „ale czy to pole mnie dotyczy, czy nie?”. W „Szalonym wyścigu polnych myszek” nie ma się nad czym zastanawiać. Owszem, dotyczy.  | Dziękujemy wydawnictwu Hobbity.eu za udostępnienie egzemplarza gry na potrzeby recenzji. |  |
 |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Gra, wydana przez Hobbity.eu, przeznaczona jest dla dwóch do czterech graczy, a składa się z trzydziestu paru pól, tworzących ścieżkę. Prawie każde z nich jest polem specjalnym, z którym wiąże się losowo wybrana akcja. Te zaś mogą dotyczyć gracza, który na nim akurat stanął – ale równie dobrze mogą dotyczyć innych pionków-myszek. Często w wyniku akcji żeton własny lub rywala może zostać przesunięty na kolejne pole specjalne, gdzie… i tak dalej, do wyczerpania ruchu. W efekcie prosty rzut kostką i przesunięcie własnego znacznika o kilka pól do przodu może zakończyć się zupełnie nieoczekiwanymi konsekwencjami. Zwłaszcza, gdy grają trzy lub cztery osoby. Choć pojedynczy ruch może powodować nieliche komplikacje, zasady są bardzo przejrzyste i przyswajalne nawet dla pięciolatków. Po rozłożeniu kolorowej, grubo podklejonej planszy, należy przemieszać – odwrócone właściwym rysunkiem do dołu – karty akcji i rozmieścić je losowo na prawie wszystkich polach ścieżki. Każdy gracz otrzymuje swojego pionka (wiadomo, kto gra którym), losuje też kolor domku, do którego ma podążać. Z tym, że wylosowana barwa (karta chatki) pozostaje tajemnicą każdego gracza. Wśród kart akcji, leżących na polach specjalnych (czyli prawie wszędzie), są te najprostsze: przesuń własny pionek o N pól, przesuń myszkę określonego koloru o N pól, przesuń dowolny (ale nie własny) żeton o N pól (czasem w przód, czasem wstecz), przesuń się na określone pole (w tym na START), rzuć ponownie kostką. Są też jednak i akcje nietypowe, jak „przeprowadzka": zamień się domkiem z dowolnym graczem (lub, jeśli grają mniej niż cztery osoby, z pozostałej puli), oczywiście zachowując tajemnicę koloru oddawanego i przejmowanego przed pozostałymi rywalami. Jak „połóż płytkę «STOP»” lub „połóż płytkę «PUŁAPKA»”, ułatwiające przyhamowanie zbyt rozpędzonych graczy. Czy wreszcie jak „Twój przyjaciel pies”, pomagająca uniknąć powrotu na START. Celem każdej myszki jest jej domek. Ale meta tego wyścigu wcale nie leży na końcu ścieżki… Owszem, jest tam chatka „niebieska”, lecz pozostałe leżą bliżej – „czerwona” aż o dziewięć pól! Niesprawiedliwość? Nie, co wynika z kilku (losowo rozłożonych) kart „przeprowadzki”, tajemnicy koloru posiadanego aktualnie domku oraz faktu, że w wyniku reakcji łańcuchowej danego ruchu jest możliwość przesunięcia pionka POZA pole pożądanej mety (wtedy pionkiem trzeba się wracać). Naprawdę zabawne jest, że nie ma się jeszcze z czego cieszyć, gdy po rzucie kostką nasza myszka stanie na polu odpowiadającym posiadanej aktualnie chatce… Bo musi tam nadal stać PO zakończeniu owego ruchu (czyli po przejściu huraganu związanego z akcjami specjalnymi) – no i owa chatka wtedy nadal musi być nasza… Poza kolorem własnego pionka-myszki, nic tu nie jest pewne. W jednym ruchu sytuacja na planszy może się zmienić diametralnie. Niewielka zaś długość ścieżki powoduje, że nawet powrót na start (dość częsty!) nie jest tak bolesny. Gra jest ładnie wydana, kolorowa, z grubą planszą, tekturowymi kartami oraz drewnianymi myszkami (i kostką). Pionki mają swój woreczek, szkoda, że wydawca nie dorzucił drugiego na karty (początkowo w wytłoczce). Instrukcja ładna i przejrzysta, zasady proste, cena przystępna. Polecam.
Tytuł: Szalony wyścig polnych myszek EAN: 3770002277003 Info: 2-4 graczy, od 5 lat Data produkcji: 10 października 2011 Ekstrakt: 90% |