powrót; do indeksunastwpna strona

nr 5 (CXVII)
czerwiec 2012

Wymazywanie
W.G. Sebald ‹Wojna powietrzna i literatura›
W „Wojnie powietrznej i literaturze” polski czytelnik może poznać W. G. Sebalda w roli krytyka literackiego. Ale książka niemieckiego prozaika to przede wszystkim głos człowieka, którego rodacy sprawiali wrażenie cierpiących bądź chcących cierpieć na powojenną amnezję.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Swój esej rozpoczyna Sebald od przytoczenia szokujących danych: 600 tysięcy zabitych cywilów w 131 miastach zniszczonych przy pomocy miliona ton bomb. Zaraz też kreśli swoją tezę narodu niemieckiego jako ślepego na historię. Wojna, twierdzi autor „Pierścieni Saturna”, nie zostawiła w świadomości zbiorowej Niemców żadnych głębszych śladów.
Wysnute wnioski pisarz oparł na analizie powojennej literatury. Oto okazało się, że spośród niemieckich twórców zaledwie garstka zdecydowała się zabrać głos. A jeśli już go zabierała, w żadnym razie nie spełniała oczekiwań stawianych przed tego typu prozą. Czytając nieliczne z relacji Sebald dochodzi do wniosku, że literatów najbardziej łączyło strzeżenie i jednocześnie odsuwanie od siebie tajemnicy, jaką stało się wojenne doświadczenie. O powstałej w kolejnych latach wypowiada się niezwykle krytycznie, zderza sztuczność języka obrazowania z nielicznymi, reportażowymi opisami sekcji zwłok ofiar nalotów. Drastyczne fragmenty, które przytacza, jeszcze bardziej podkreślają, jak bardzo lawirowała i jak dalece naginała język pozostała część pisarzy, posuwająca się do uwznioślających fraz w rodzaju Tłusta chmuropodobna podniosła się koło magazynu, wypięła kulisty brzuch i wybęknęła nad sobą tortową głowę, zaśmiała się gardłowo: co jest!, i bulgocząc, splotła bezładnie ramiona i nogi, odwróciła się steatopygicznie i zaczęła wyprukiwać z siebie całe snopy gorących, żelaznych rurek, bez końca, prawdziwa mistrzyni, aż krzaki koło nas dygały i paplały.
Przywoływane wyimki odkrywają kilka paradoksów. Niemców, jako pierwszych „dezynfekatorów” Europy, przemieniających się nagle w uciekające szczury. Pracowników nie pojmujących zagrożenia nalotami i dalej wykonujących swoje obowiązki – jak kobieta uprzątająca w kinie gruz po to, by zdążyć przed następnym seansem. Wreszcie autor dochodzi do położenia pisarzy, którzy sami wywodząc się z narodu odpowiedzialnego za potworne zniszczenia, musieliby opisywać własne krzywdy. Czy to jednak odpowiedź na pytanie, dlaczego w przytłaczającej większości zdecydowali się milczeć o zburzeniu swoich miast? Wydaje się, że nie, o czym świadczą wyjątki podejmujące próby – dziwaczne, przepracowujące traumę przy pomocy absurdalnych zabiegów językowych. Potrzeba mówienia więc istniała. Pozostały pytania: co i jak opowiedzieć? Na drugie z nich odpowiedzi szukano z kiepskim skutkiem, na pierwsze – z jeszcze gorszym, ostatecznie uznając, że język pustych metafor może przykryć prawdę.
Większą część swego życia Sebald spędził w Wielkiej Brytanii. Mieszkał niedaleko lotniska, z którego wcześniej startowały bombardujące Niemcy samoloty. Miejsce zarosło, zupełnie jak pamięć Niemców o wydarzeniach sprzed kilkudziesięciu lat. I pewnie tak by zostało, gdyby nie wywołujące żywą reakcję eseje Sebalda – mocne, oskarżycielskie, wpadające w ton bernhardowskiego „Wymazywania”. Tam narrator wściekle próbował wymazać wszelaką austriackość. „Wojna powietrzna…” jest zaś próbą odwrócenia niemieckiego zamazywania historii. Równie żarliwą i, jak się wydaje, skazaną na podobne niepowodzenie. Od kogo bowiem, po upływie pół wieku, żądać skrupulatności w obrazie wojny z niemieckiego punktu widzenia?



Tytuł: Wojna powietrzna i literatura
Tytuł oryginalny: Luftkrieg und Literatur
Wydawca: W.A.B.
ISBN: 978-83-7747-644-4
Format: 176s. 123×195mm; oprawa twarda
Cena: 34,90
Data wydania: 21 marca 2012
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w: Kulturowskazie
powrót; do indeksunastwpna strona

56
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.