powrót; do indeksunastwpna strona

nr 5 (CXVII)
czerwiec 2012

Cannes 2012: Raje utracone
65. Cannes Film Festival wystartował błyskotliwie i z humorem. Otwierający wydarzenie „Moonrise Kingdom” to póki co najpiękniejszy epizod festiwalu, na którym każdy przejaw konkursu głównego na razie dostarcza umiarkowanej satysfakcji.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Po trzech konkursowych projekcjach na całej linii zawiódł z pewnością jeden tytuł: „After the Battle” egipskiego odpowiednika Andrzeja Wajdy – Yousry’ego Nasrallaha. Archaiczna forma z trudem ślimaczy się za treścią, próbując złapać ducha pędzącej współczesności. „After the Battle” jest bowiem pierwszym filmem z Egiptu mierzącym się z tematem Arabskiej Wiosny i być może to obciążenie aktualnością odbiera obrazowi wewnętrzną spójność. Nasrallaha wyraźnie ciągnie do tradycyjnych narracji i fabuły budowanej po bożemu, jednak czuć w jego ruchach wykalkulowanie. Dylematy tkwiące w postaciach wydają się sztucznie piętrzyć, będąc przez reżysera rozpracowywanymi bardziej po akademicku niż emocjonalnie.
Główną linią fabuły „After the Battle” są protesty na placu Tahrir, do których przyłącza się główny bohater filmu, Mahmoud. Upokorzony przez rzeczywistość, pozbawiony pracy i niechętny społeczeństwu wycofuje się, ale jego ukrycie okazuje się czekaniem na kolejny dramat. Mahmoud na swojej drodze spotyka Reema, majętnego Egipcjanina, człowieka z zupełnie innego świata. Budowany na osi kontrastów między dwoma mężczyznami film lubi jednak proste opozycje i łatwe rozwiązania. „After the Battle” to jakby odwrotność kina Asghara Farhadiego, w którym jedna racja przykrywana jest kolejną, niemniej silną i słuszą. U Nasrallaha wszystko przebiega gładko i bez niepewności. Ten czarno-biały układ rzeczywistości strasznie drażni i w smutny sposób obchodzi się z widzem, niedopuszczonym w tym filmie do samodzielnego myślenia, prowadzony przez narrację za rękę, jak dziecko.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W „Paradise: Love” Ulrich Seidl rusza w podróż do seksualnego jądra ciemności, poniekąd krok w krok za Michaelem Glawoggerem i jego „Chwały dziwkom”. Kobieta wieku dojrzałego jedzie do kenijskiego przybytku rozkoszy, desperacko poszukując uciech dla swego zużytego już ciała. Stosunek do jej rozpaczliwości początkowo budzi współczucie, aby zamienić się w poirytowanie spowodowane tym, jak Seidl kompromituje ją w oczach widza dosyć bezceremonialnie. Zderzenie między kulturami – wybudowane na dosyć stereotypowym podziale na kulturę dominującą i podległą – z czasem zostaje w „Paradise: Love” niepostrzeżenie odwrócone. Podstarzałe kobiety, uzbrojone w gotówkę i wyższość własnych pragnień, stopniowo tracą moc i pozycję, ściągane przez reżysera na poziom coraz niższych instynktów, którym się poddają. Ich upadek w końcowej scenie orgii jest żałosny, ukazując ludzi zupełnie wydrążonych, skrajnie zdesperowanych i absurdalnie pogubionych. O ile więc na początku wierzymy, że w nieładnych ciałach kryją się poczciwi ludzie, o tyle na końcu wiemy już na pewno: niezgrabność dotyczy także ich duszy, serca i umysłu.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Gdy Seidl odziera swoich bohaterów, dokopując się ich wewnętrznej brzydoty, Jacques Audiard – niczym idealistyczny straceniec – szuka w ludziach piękna w filmie „Rust and Bone”. Nie jest mu łatwo, tym bardziej, że jego postacie są boleśnie pokiereszowane przez los – także zewnętrznie. Ali jest bokserem i bez przerwy nosi obitą facjatę i posiniaczone ramiona, Stephanie – właśnie straciła obie nogi w nieszczęśliwym wypadku. Ich drogi krzyżują się przypadkowo, aby dalej mogła zaistnieć typowa dla francuskiego filmu emocjonalna jazda obowiązkowa. Są więc długie dysputy o sensie życia, dylematy rozprawiane na kilka sposobów, byle długo i dogłębnie, oraz refleksje nad trudami egzystencji – brutalnej i niewdzięcznej. I choć ostatnimi laty wielu mistrzów francuskiego kina w tej konwencji odwalało nieznośną pieśń ekranowej pretensjonalności (wystarczy wspomnieć zwłaszcza ostatnie podboje Andre Techine’a: „Świadków” i „Niewybaczalne”), Audiard potrafił wyjść z zadania bohatersko. Zwinnie poruszając się między słodko-gorzkimi tonami tka obraz szczery i przekonujący, w którym życiowe mądrości wypadają zaskakująco naturalnie. „Rust and Bone” jest świetnym kontrapunktem dla „After the Battlle”. U Audiarda każda sytuacja, która mogłaby wyglądać na zafundowany przez scenarzystę zwrot akcji, wypada niepostrzeżenie, bez spektakularnego dramaturgicznego podkreślenia. Choć „Rust and Bone” wieńczy szczęśliwe zakończenie, momenty radości wydają się wkradać w życie bohaterów dyskretnie, przenosząc ulgę jedynie chwilową.



Cykl: Festiwal Cannes
Miejsce: Cannes
Od: 16 maja 2012
Do: 27 maja 2012
WWW: Strona

Tytuł: Raj: Miłość
Tytuł oryginalny: Paradies: Liebe
Reżyseria: Ulrich Seidl
Scenariusz (film): Veronika Franz, Ulrich Seidl
Rok produkcji: 2012
Kraj produkcji: Austria, Francja, Niemcy
Dystrybutor: Against Gravity
Data premiery: wrzesień 2012
Czas projekcji: 130 min
Gatunek: dramat
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w: Kulturowskazie

Tytuł: De rouille et d′os
Reżyseria: Jacques Audiard
Rok produkcji: 2012
Kraj produkcji: Belgia, Francja
Czas projekcji: 120 min
Gatunek: dramat
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w: Kulturowskazie
powrót; do indeksunastwpna strona

88
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.