Kolejne dni 65. Festiwalu Filmowego w Cannes obfitują we wrażenia. Pijemy whisky z Kenem Loachem, mścimy się z Bradem Pittem pod okiem Andrew Dominika i ruszamy w rozczarowującą drogę rozklekotanym wozem z Walterem Sallesem. A na prowadzenie i tak wysuwa się Leos Carax. I to nie dlatego, że ma największą limuzynę.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Zanim na festiwalu odbyła się projekcja „Post Tenebras Lux” Carlosa Reygadasa, bodaj najbardziej surrealistycznym filmowym przeżyciem było „Holy Motors” Leosa Caraxa. Mówiąc o tym filmie nie wiadomo od czego zacząć. Czy od imponującego Denisa Lavanta, wcielającego się tu w jedenaście ról? Czy od zwrotów akcji, które nie przyszłyby na myśl nawet umysłowi o szczególnie rozciągniętej fantazji? Czy od prób interpretacji, których na dwa dni od projekcji pojawiało ponadprzeciętnie wiele? Jedno jest pewne: jakby „Holy Motors” nie streścić, w opisie ten film wygląda beznadziejnie. Opowiada bowiem o jednym dniu z życia Monsieur Oscara, który rano wsiada do limuzyny i za każdym razem, gdy z niej wysiądzie, występuje w innym wcieleniu. Raz jest żebraczką, innym razem starszym panem, a jeszcze innym – chuliganem. Pozbawione wspólnego mianownika role często jednak łączy motyw umierania. Do końca jednak nie wiadomo czy mężczyzna jest tylko aktorem czy także uosobieniem śmierci, z którą igra, ale która nigdy nie ima się jego samego. Ilość znajomych filmowych konwencji w jakie wikła się „Holy Motors” wcale nie pomaga rozwiązać interpretacyjnego supła. Koniec końców jednak wyjaśnianie tego absurdalnego filmu, choć jest fajną zabawą, zupełnie nie przeszkadza w tym, aby pozwolić się uwieść jego onirycznej, intrygującej i kompletnie niedorzecznej zawartości.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Z wyjątkowo lekką, by nie rzec błahą propozycją wyszedł w tym roku Ken Loach. Jego „The Angels’ Share” nie krzyczy w obronie uciśnionych z marginesu społecznego, nie formułuje haseł, nie gromadzi dramatów, aby udowodnić wszystkim, że są klasy szczególnie wykańczane przez system. Pozornie, te braki wydawałyby się dobre dla filmu, tymczasem w rzeczywistości dziwnie odbierają one kinu Loacha ciężar. Opowieść o skoku wszech czasów – czyli uprowadzeniu drogocennej whisky przez grupę młodziaków z małym wyrokami na koncie – prze do przodu bawiąc ciętymi dialogami, zaś klasowa przepaść stanowi tu co najwyżej sprawie wykorzystane tło. Ogląda się „The Angels’ Share” z niekrytym rozbawieniem i przyjemnością, aby po seansie dojść do wniosku, że nic z tego filmu nie przetrwało na dłużej w głowie. Wyjątkowo, jak na brytyjskiego reżysera, nikt się tu nie przerzuca racjami, co skutecznie uniemożliwia widzowi wejście w jakikolwiek dialog z tezami tego filmu. I o ile samo „The Angels’ Share” nie jest kinem złym, to w konkursowej stawce przecieka on przez palce, nie zostawiając po sobie nawet jednej szczególnej sceny w pamięci. A to, biorąc pod uwagę okoliczności, nie ustawia Loacha specjalnie wysoko na liście potencjalnych kandydatów do Złotej Palmy.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Killing Them Softly” Andrew Dominika to z kolei jakby odwrotność filmu Loacha. Tu hasła lecą strumieniami, górnolotne sformułowania padają z podziwu godną regularnością, a czasami nawet reżyserowi – chyba niechcący – udaje się osiągnąć na ekranie patos, którego nie powstydziłby się „Braveheart”. „Killing Them Softly” zaczyna się wysmakowanym prologiem. Wciąga w nim wszystko: rytm, moc, ruch, kolor, dźwięk. Mała scena, a cieszy, z miejsca podrywając uwagę widza. Wizualna hipnoza z każdą kolejną minutą staje się jednak piękną przykrywką płytkiej treści, w której wykrzyczane teorie zastępują wyrafinowane niedopowiedzenia i przestrzeń do myślenia. Dominik jest bowiem wkurzony (oburzony ?) rozmiarem zniszczenia zasianym w Ameryce ostatnimi latami. Z telewizorów grzmią George W. Bush i Barack Obama w przedwyborczych kampaniach obiecując wolność, równość i ogólną cudowność, a dookoła wszystko się rozkłada. Na to tło reżyser rzucił historię Jackiego Coogana, który objeżdża miasto kosząc winnych rabunku na majętnych mafiozach. Sama fabuła banalność usiłuje zakląć w wybitnie finezyjnych scenach i trzeba przyznać, że czasami dajemy się pięknu kina Dominika omotać.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Podobnego szczęścia nie miał Walter Salles. Wraz z seansem „W drodze” przybyło festiwalowi największe rozczarowanie. Wielu miłośników książki Jacka Kerouaca dużo obiecywało sobie po tym filmie. Wielu choćby przelotnie zerkających na listę nazwisk w obsadzie mogło się wsiadać do tego samochodu z trwogą w sercu i duszą na ramieniu. „W drodze” spełniło chyba wszystkie obawy jakie można było mieć przed seansem. Zamiast soczystych ról dostaliśmy zestaw aktorów mający przyciągnąć do kin szesnastolatki i fanów „Zmierzchu”. Zamiast pieśni o wyzwoleniu ze społecznych konwenansów otrzymaliśmy grzeczny film, zero dusznej atmosfery i najmniejszego choćby poczucia wolności, rzekomo doświadczanego przez bohaterów. Kiedy Sal i Dean pakują plecak i ruszają w drogę, to już po trzydziestu minutach seansu widz ma ochotę zrobić to samo – spakować manatki i ruszyć w stronę wyjścia. I to powinien zrobić bo inaczej straci bezpowrotnie dwie godziny oraz siedemnaście minut na film o przekazie tylko ciut głębszym niż słynne „Crossroads” z Britney Spears w roli głównej. Bohaterowie wsiadają bowiem do samochodu, zatrzymują się w punktach obowiązkowych (pierwsza miłość, pierwsza trawka, pierwszy seks) i dojeżdżają do celu niby mądrzejsi i bardziej dojrzali. Super. Bo ja jako widz mam poczucie, że po tej podróży nie jestem ani mądrzejsza, ani dojrzalsza a co najwyżej o dwie godziny i siedemnaście minut starsza.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Cykl: Festiwal Cannes Miejsce: Cannes Od: 16 maja 2012 Do: 27 maja 2012
Tytuł: Holy Motors Rok produkcji: 2012 Kraj produkcji: Francja Gatunek: dramat
Tytuł: The Angels Share Rok produkcji: 2012 Kraj produkcji: Francja, Wielka Brytania Gatunek: dramat, komedia
Tytuł: Killing Them Softly Rok produkcji: 2012 Kraj produkcji: USA Data premiery: 28 września 2012 Gatunek: kryminał, thriller
Tytuł: On the Road Rok produkcji: 2012 Kraj produkcji: Francja, USA, Wielka Brytania Czas projekcji: 137 min Gatunek: dramat, przygodowy |