Konkurs główny 65. Festiwalu Filmowego w Cannes nabiera rozpędu. Choć może „rozpęd” nie jest najlepszym w kontekście rumuńskiego „Beyond the Hills” Cristiana Mungiu – dwu i półgodzinnego filmu o nawiedzonej mniszce, którą zakonne siostry desperacko próbują ratować z szponów szatana.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Kolejne dni festiwalu przynoszą refleksję o dosyć smutnej natury. Olśnień brak, średnich filmów nie. Prócz znakomitego „Beyond the Hills” Mungiu, objawił się m.in. rasowy gangsterski dramat „Lawless” w reżyserii Johna Hillcoata, ale im dalej od jego seansu tym mniej zostaje po nim w pamięci. Trudniej o dwa bardziej różne od siebie filmy choćby ze względu na to, że Mungiu opowiadając o opętaniu przez diabelskie moce ani razu ów opętania nie pokazuje, zaś Hillcoat epatuje eksplicytną przemocą i okrucieństwem nie szczędząc widzowi żadnego obrazu. W „Lawless” wracamy do czasów prohibicji, u reżysera przedstawionych od strony nakręcającej się korupcji i przemocy w miasteczku Virginia. Tu zbrodnia splata się z codziennością w niewidocznym uścisku. Agresja nie potrzebuje specjalnego umotywowania, powodu, celu. Przodownikiem wymierzania sprawiedliwości podług własnego kodeksu mieni się Charley Rakes (Guy Pearce), kreatura o krwi lodowatej jak temperatura na Syberii.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W samym środku tego piekła żyją trzej mężczyźni, poruszający się niby z boku tego paktu przemocy, ale stający się coraz bardziej w niego uwikłanymi. Napięcie narasta, gdy zaczynają oni reagować odwetem na krzywdy wyrządzane w miasteczku przez Rakesa. Gra na zasadzie „oko za oko” przynosi spodziewaną eskalację nienawiści, z czasem zamieniając się w regularną walkę o przetrwanie. W „Lawless” nikt bowiem nie zna litości i nie potrafi przerwać krwawego maratonu. Wszyscy potrafią za to sięgnąć po środki jeszcze bardziej radyklane. Jednak mimo prowadzenia gangsterskiego filmu bez taryfy ulgowej, Hillcoat pozwala sobie na koszmarki w stylu familijnego zakończenia, za które powinno się go rozstrzelać.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Z miasta bezprawia przenosimy się do spokojnego klasztoru w rumuńskiej wiosce. Atmosfera ukojenia pobliską boskością nie sprawia jednak wrażenia, jakby miała potrwać długo. Od pierwszych minut Mungiu dyskretnie zasiewa niepokój i sugestie, że zastygły kościelny układ za chwilę się zachwieje. Relacja między mniszkami Aliną i Voichitą wydaje się czymś więcej niż wspólnym trwaniem w szeregach kościoła, budząc obawy zwłaszcza u tej drugiej. I gdyby tak właśnie odebrać „Beyond the Hills”, ułożyć go w głowie jako film o zakazanej miłości, Aliny wcale nie musiałby nawiedzić diabeł. Jej opętanie mogłoby narodzić się w umyśle Voichity i być próbą wyparcia tej miłości – także ze swojego pola widzenia, czyli z klasztoru. Obywający się bez scen rodem z „Egzorcysty” film poddaje bowiem w wątpliwość uwięzienie dziewczyny w diabelskich mocach, skupiając się na rozpaczliwej próbie usunięcia złych sił z Aliny przez mniszki. Choć łatwo w tym momencie winą za zachowanie bohaterek obarczyć ich zaślepienie naukami kościoła – ten temat akurat wydaje się zajmować Mungiu najmniej, pełnić rolę sztafażu i dodatkowego, ale nie głównego wątku.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Wyrafinowany wizualnie „Beyond the Hills” zamyka scena, w której główne postacie dramatu przestają być ważne. Lądują gdzieś poza kadrem. Oko kamery wybiera sobie inny cel. Niczym w filmowych konstrukcjach Roberta Altmana, oddalamy się za czymś zupełnie nieważnym, jakimś drobiazgiem. W opozycji do skoncentrowanego na detalu filmu Mungiu stoi natomiast grubymi tezami ciosane „Reality” Matteo Garrone. Włoski reżyser, autor jednego z poważniejszych festiwalowych rozczarowań, obrał sobie za fabułę temat zaprzątający ludzkość może jakieś dziesięć lat temu. W jego studium bohatera żyjącego w medialnej fantazji nie ma przemyśleń świeżych czy rewolucyjnych. Jest za to powtarzalnie obiegowych sloganów i przesiąkająca wszystko naiwność, z każdą kolejną minutą wywołująca coraz większe niedowierzanie. Mimo górnolotnego tytułu, film Matteo Garrone z rzeczywistością wybitnie się rozmija – przynajmniej naszą. Luciano marzy o telewizyjnej karierze w Big Brotherze i – jak dziecko – daje się uwieść wątpliwej magii tego programu do tego stopnia, że trudno mu odróżnić prawdę od medialnej kreacji. Znakomicie zbudowana na ekranie atmosfera odrealnienia, na którą złożyła się bajkowa muzyka Alexandre Desplata i oniryczne zdjęcia Marco Onorato, przykrywa, niestety, wyjątkowo wątlutką treść. Na bohatera patrzymy z uwierającym poczuciem wyższości ludzi będących już jakby epokę dalej, świadomych miałkości kariery do której aspiruje Luciano. Szkoda, że reżyser włożył aż tyle energii w tak płytki pomysł, na który nie jesteśmy w stanie patrzeć inaczej, jak z pobłażaniem.
Cykl: Festiwal Cannes Miejsce: Cannes Od: 16 maja 2012 Do: 27 maja 2012
Tytuł: Beyond the Hills Tytuł oryginalny: Dupa dealuri Rok produkcji: 2012 Kraj produkcji: Rumunia Gatunek: dramat
Tytuł: Lawless Rok produkcji: 2012 Kraj produkcji: USA Gatunek: dramat, kryminał
Tytuł: Reality Kraj produkcji: Francja, Włochy Czas projekcji: 110 min Gatunek: dramat, komedia |