„Jednorożec: Ad naturam” przebija pierwszą część cyklu oryginalnej renesansowej fantasy, choć przyznać należy, że przede wszystkim warstwą graficzną.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Przypomnijmy – „Jednorożec”, cykl autorstwa Mathieu Gabelli i Anthony′ego Jeana jest osadzoną w czasach naszego Renesansu opowieścią fantasy z mnóstwem ciekawych odniesień do autentycznych postaci i wydarzeń. Koncept jest stosunkowo nieskomplikowany – lekarskie tajne stowarzyszenie Asklepiadów, o nastawieniu do świata – jak byśmy powiedzieli dziś – humanistycznym, walczy z, jakże by inaczej, konserwatywnie nastawionym Kościołem, a w kręgu zmagań jest, ni mniej, ni więcej, tylko projekt stworzenia nowego człowieka. Sojusznikami Asklepiadów są Pierwotni – zmiennokształtne istoty, znane z różnych wierzeń i mitologii. Dwa aspekty wyróżniają ten cykl nad inne wersje podobnych zmagań. Po pierwsze – mocne osadzenie w dziejach. Asklepiadami są najsłynniejsi lekarze tamtych czasów – Nostradamus, Paracelsus i Ambroży Pare. W „Ad naturam” pojawia się też nie nazwany z imienia, ale łatwy do zidentyfikowania, choćby przez pewien pojawiający się w kadrze portret uśmiechniętej kobiety Leonardo da Vinci. Zgodnie z naszą wiedzą historyczną, niektórzy z tych bohaterów nie powinni już żyć w czasie, gdy toczy się akcja komiksu, ale od czego fantazja twórców komiksu (czemu by nie pozwolić im np. powstawać z hibernacji). Drugą zaletą jest kreatywne wykorzystanie medycyny tamtych czasów. Tak jak Jacek Dukaj w „Innych pieśniach” wymyślił świat, w którym prawdziwe są teorie starożytnych filozofów, tak w „Jednorożcu” sens mają ówczesne teorie medyczne, w tym koncepcje równowagi humoralnej. Kreatywnie zresztą wykorzystywane do kontaktu z Pierwotnymi, a także do bardzo interesującego pomysłu odczytywania informacji zaszyfrowanych w gobelinach. Wiele w tym ciekawie podanych faktów (także w posłowiu). Tak jak pisałem przy okazji recenzji części pierwszej – komiks kształci. Odrobinę gorzej jest z samą fabułą. Intryga jest dość zawiła, bohaterów dużo, a wszyscy mają dużo do powiedzenia, dlatego też znów wątki nie pobiegły bardzo do przodu. Rekompensuje to jednak warstwa graficzna – z jednej strony ciekawie wykorzystująca aspekty ciała i cielesności („przekrój” przez człowieka w pracowni da Vinci, zmiennokształtność Pierwotnych), z drugiej, bardzo ładnie (choć nie zawsze na równym poziomie – bywają plansze odpuszczone) odtwarzająca szczegóły ówczesnego świata. Wyjątkowo atrakcyjnie wygląda zwłaszcza wizja pracowni Leonarda da Vinci, pełnej eksponatów związanych z tym twórcą, ale też arcyciekawie rozplanowanej przestrzennie i będącej scenerią bardzo dramatycznych wydarzeń. Dla samej tej pracowni warto po komiks sięgnąć. Apetyt rośnie w miarę jedzenia (choć wiele owych „cielesnych” rysunków apetycznymi bym nie nazwał), po części drugiej ma się jeszcze bardziej ochotę sprawdzić, gdzie renesansowe fascynację twórców ich dalej zaprowadzą, jacy historyczni bohaterowie dołączą ekipy, no i oczywiście kiedy wreszcie pojawi się tytułowy bohater całego cyklu…
Tytuł: Jednorożec #2: Ad Naturam Data wydania: sierpień 2012 Gatunek: historyczny Ekstrakt: 70% |