Od 9 listopada do 2 grudnia w BWA w Zielonej Górze odbędzie się wystawa Sławka Pawszaka pt. „Nowe prace”. Współcześni malarze nie malują obrazów. Zamiast tego używają malarskiego medium do robienia sztuki współczesnej. Ich „obrazy” to zaszyfrowane, niejednoznaczne, metaforyczne komunikaty. Opatrzone licznymi erudycyjnymi tropami sugerującymi drugie (trzecie i czwarte) dno. Na dobrą sprawę problematyka współczesnego malarstwa sprowadza się to do zagadnienia „jak wykonać estetyczny i unikatowy obiekt, który wygląda, jakby miał do przekazania głęboką treść”. Sławek idzie w druga stronę. Zamiast komunikatów robi RZECZY. Maluje obrazy, po prostu wykonuje przedmioty. Więc Sławek – co bardzo rzadkie we współczesnym, oficjalnym obiegu sztuki, nie oszukuje – ani siebie, ani widzów. Mówi: jest to co widać. Zaznaczmy przy tym, że działalność Sławka nie ma (jak zapewne pomyśli każdy wytrawny art-geek) znaczenia symbolicznego. Nie chodzi o to, że Sławek pragnie nam coś przekazać poprzez fakt, że „po prostu maluje obrazy”. Kiedy gotujemy bigos, nie chodzi o symboliczny wymiar faktu, że go zrobiliśmy. Chodzi o kapustę i kiełbasę. Taką naiwną szczerością Sławek wystawia się oczywiście na strzał. Odbiera sobie możliwość „zaczarowania” swoich prac, bronienia ich artworldowo-dyskursywnym ględzeniem. (Tych, których zaniepokoiło, że minęliśmy już połowę Tekstu-o-Sławku, a wciąż brak jakiegoś cytatu z polskiego hiphopu, uspokajam – cytat będzie, ale na końcu.) Działalność Sławka wydaje się szczególnie ciekawa w kontekście nieuchronnie nadchodzących czasów Normal Culture. Żyjemy w ciekawym momencie. Przemiany kultury przyspieszają w tempie wykładniczym, stare hierarchie i modele kultury zostają przewrócone na lewa stronę i zwinięte w precel. Coraz więcej ludzi przestaje zwracać uwagę na wiekowe cokoły nakazujące traktować niektóre rzeczy (jak np. obrazy) na szczególnych zasadach. Na tej samej płaszczyźnie egzystują: smaczny bigos, fajny obraz i dobry rower. Wybaczcie moją intelektualną wulgarność, ale nie mogę się powstrzymać: Czy jeździlibyście chujowym rowerem, nawet gdyby jego projektant umiał was przekonać, że to unikatowy, głęboko i konsekwentnie przemyślany produkt? Obstawiam, że nie. I ta sama zasada zaczyna obowiązywać w sztuce. Ludziom, którzy stają przed obrazem Sławka Pawszaka chciałbym – cytując Sokoła – powiedzieć: Witam was w rzeczywistości. – Tymek Borowski BWA Zielona Góra65-048 Zielona Góra, Al. Niepodległości 19 tel. 68 325-37-26 fax 68 325-37-26 Czynne: wt 10-15; śr-pi 11-17; so 12-18; ni 11-17 Wstęp: 1,50 / 1,00 zł; we wtorki wstęp wolny |