Przypominamy dziś trójgłos naszych recenzentów na temat wchodzącego dziś na ekrany naszych kin filmu „Bestie z południowych krain”, triumfatora festiwalu Sundance.  |  | ‹Bestie z południowych krain›
|
Triumfator festiwalu Sundance, „Bestie z południowych krain”, to wcale nie smutna historia samotnego dziecka puszczonego po dżungli samopas – jak mogłoby się z początku wydawać. Ten mimo wszystko pogodny film opowiada o więzi ojca i kilkuletniej córki. O relacji chyba niedoskonałej, ale pełnej troski o dobrą przyszłość i trudu przygotowania latorośli do samotnego życia. Wydarzenia rozgrywają się bowiem w oczekiwaniu na śmierć Winka, której przeczucie coraz częściej dotyka małą Hushpuppy. Wyćwiczony w niej przez ojca instynkt samozachowawczy nie pozwala małej poddawać się. Dziewczynka buduje wokół siebie mityczny świat, który przenika do prawdziwego – choćby za sprawą pradawnych bestii, które należy ujarzmić, a także przesadzonych wyobrażeń na temat matki, której Hushpuppy nie znała. Zeitlin obrazuje ponadto życie biednych ludzi, którzy za wszelką cenę bronią swoich walących się po powodzi chat w lesie i za nic nie chcą być częścią istniejącego równolegle i całkiem niedaleko „cywilizowanego świata”. Film uświadamia, że każdy ma prawo do swojego miejsca na ziemi, którego nie wolno zmieniać mu siłą, próbując uszczęśliwić go bez jego zgody. Pokazuje tym samym, że miejsca kojarzone głównie z zacofaniem mogą być ogniskiem naturalnej ludzkiej siły pochodzącej z przyjacielskiej jedności, ochrony dawanej słabszym i woli przetrwania. To miejsca, w których natura mówi ludzkim głosem, a po ostatnim uderzeniu ludzkiego serca nie słychać złowrogiego dźwięku szpitalnej maszyny, a jedynie prostą, godną i tak oczywistą ciszę. Ekstrakt: 80% Patrycja Rojek Ci, którzy nie wybrali „Bestii z południowych krain” w dniu otwierającym festiwal Nowe Horyzonty, nadal mogą nadrobić zaległości. Podobnie jak w „Roku Tygrysa” i tu mamy do czynienia z nieprzewidywalnym żywiołem, na tym jednak kończą się podobieństwa. Benh Zeitlin nadał swojemu obrazowi niepowtarzalny koloryt, w którym nieoczekiwanie z chaosu, brudu, ruin i gratów wyłania się obraz niezwykłej harmonii. Po wielkich powodziach większość mieszkańców schroniła się za murami wielkiego miasta. Na jego obrzeżach, wśród buszu, koczując na posklecanych z różnego rodzaju resztek arkach pozostała garstka wyrzutków. Codziennością stała się dla nich walka o przetrwanie. Nieformalnym przywódcą grupy jest ojciec kilkuletniej Hushpuppy. To właśnie oczami dziewczynki oglądamy tę przedziwną krainę, w której wszyscy na swój sposób wydają się być szczęśliwi. Blisko natury, są zmuszeni, by stać się jej częścią, jednak pod pozorami szorstkości i ujawniającymi się instynktami tytułowych bestii pozostają pokłady bardzo czystych, ludzkich uczuć. Ojciec Hushpuppy, świadomy zbliżającej się śmierci, przygotowuje córkę do wejścia w dorosłość. W tej krnąbrnej dziewczynce, niepozbawionej właściwej dla jej młodego wieku wrażliwości i wyobraźni, zadziwia bystrość jej obserwacji i dojrzałości. Hushpuppy przyjdzie zmierzyć się z lękami, tymi dziecięcymi, urastającymi do rangi pradawnych potworów i tymi, które spędzają sen z powiek także dorosłym. W „Bestiach z południowych krain” ujawnia się zamiłowanie autora do snucia opowieści, nie zawsze prawdopodobnych, za to naznaczonych bardzo indywidualnym rysem. Aż trudno uwierzyć, że ten film zrealizował debiutant. Oby na jego kolejne dzieła nie przyszło nam czekać zbyt długo. Ekstrakt: 80% Zuzanna Witulska „Bestie z południowych krain” już przed festiwalem należały do wąskiego grona pewniaków. Główna nagroda w Sundance i deszcz wyróżnień w Cannes sprawiły, że większość widzów w swoich programach zaznaczała film jako pozycję obowiązkową. Debiutancki obraz Benha Zeitlina rzuca nas w rzeczywistość apokaliptycznej, niedalekiej przyszłości. Woda powoli zalewa ląd. Ludzie z obawy przed potopem chronią się za ogromną tamą. Jednak wszędzie tam gdzie stawia się mur, zawsze znajdzie się ktoś po jego drugiej stronie. Taki los przypadł lokatorom małej wysepki o przewrotnej nazwie Bathtub, bardziej od rajskiej oazy przypominającej miejskie slumsy wypełnione bohaterami, którzy mogli by posłużyć jako obiekty badawcze do kolejnego filmu Harmon’yego Korine’a. W zaskakująco ciepłym portrecie życiowych oustiderów i społecznych odszczepieńców Zeitlin proponuje widzowi ich receptę na szczęście. Niespieszne tempo życia mieszkańców wyspy odmierzane jest tu rytuałem zaspokajania najprostszych potrzeb. Otwartość i zbiorowa świadomość nie posiadania niczego komponuje harmonijną rzeczywistość zgody i radości. Choć nad wszystkim wisi widmo nadciągającej zagłady, w żaden sposób nie burzy to idei swobodnej egzystencji z dala od cywilizacji. „Bestie..” nie należy jednak interpretować wyłącznie pod kątem manifestu postępowania według własnych zasad. Osią fabuły jest bowiem nietypowa relacja chorego na serce ojca z kilkuletnia córką. W naznaczonym czekaniem na nieuniknione związku nie ma miejsca na jawne okazywanie uczuć i odpowiedzi na pytanie „dlaczego?”. Dlatego dziecko kreując wokół siebie fantasmagoryczny świat oswaja się z myślą o stracie i przekazuje swoimi oczami najprostszą, ale jakże prawdziwą lekcję: jeśli coś ma ustalony porządek, każda zmiana będzie tylko na gorsze. Ekstrakt: 70% Kamil Witek
Tytuł: Bestie z południowych krain Tytuł oryginalny: Beasts of the Southern Wild Data premiery: 12 października 2012 Rok produkcji: 2012 Kraj produkcji: USA Czas projekcji: 91 min. Gatunek: dramat, fantasy Ekstrakt: 80% |