Jak się okazuje, Igor Kopyłow potrafi być całkiem sprawnym reżyserem. Co prawda sensacyjny melodramat „W twoich oczach” tego jeszcze nie dowodził, ale za to – utrzymana w tej samej stylistyce – „Silna” już tak. „Cztery oczy” potwierdziły zaś, że Kopyłow ma talent do tworzenia historii, których bohaterowie zmuszeni są borykać się z istotnymi problemami natury moralnej.  |  | ‹Cztery oczy›
|
Ubiegły rok był bardzo pracowity dla Igora Kopyłowa, który oprócz kilku odcinków serialu sensacyjnego „Wściekłość” nakręcił wówczas także trzy pełnometrażowe filmy telewizyjne: „ W twoich oczach” (z Pawłem Delągiem w roli głównej), „ Silną” (z Andriejem Mierzlikinem) oraz „Cztery oczy”. Premiera ostatniego z nich, zrealizowanego tradycyjnie dla firmy producenckiej „TriIks Media”, miała miejsce w stacji NTW w styczniu 2012 roku. Nie tak dawno natomiast ukazało się wydanie DVD. Kręcąc ten film, reżyser w dużym stopniu skorzystał z usług tych samych współpracowników: operatora Dmitrija Massa („ Taras Bulba”) oraz kompozytora Maksima Koszewarowa („ Lejtnant Suworow”, „ Uciekając przed wojną”, „ Potyczka o lokalnym znaczeniu”). Zmienił się jedynie autor scenariusza, którym tym razem był Andriej Tumarkin, dobrze już znany czytelnikom „Esensji” ze współpracy z Andriejem Szczerbininem (trzy części „ W stanie spoczynku”) oraz Wiktorem Tatarskim („ Dwóch”). Stara sprawdzona ekipa nie mogła więc wypuścić knota. Nie mogła? W teorii – tak, bo w praktyce akurat różnie z tym bywa. Ale spieszymy z uspokajającym stwierdzeniem – nie wypuściła! Film zaczyna się sielankowo. Zima w Petersburgu jest bowiem wyjątkowo piękna, a tak się akurat składa, że właśnie zimą kilkanaście lat wcześniej młody nauczyciel literatury Boris Siergiejewicz Izotow poznał swoją przyszłą żonę. Pobrali się, niebawem urodziła im się córeczka Ola – słowem: pełnia szczęścia. Nic więc dziwnego, że co roku para uroczyście świętuje tę rocznicę wyjściem do restauracji i wręczaniem sobie nawzajem prezentów. Nie inaczej jest także tego dnia. Żona Borisa odbiera Olę ze szkoły i udaje się z dziewczynką w umówione miejsce; on sam spóźnia się nieznacznie – a to zatrzymują go jeszcze po lekcji uczniowie, to znów musi zajrzeć do kwiaciarni, aby zaopatrzyć się w wielki bukiet kwiatów, w końcu niemal wpada pod samochód, gdy jest już u celu. Jak się okazuje, to spóźnienie ratuje mu życie. Stojąc po drugiej stronie ulicy, widzi małżonkę z córką wyczekujące na niego w oknie lokalu, kiwają do siebie przyjaźnie. Chwilę później rozlega się potężny huk, restauracja wylatuje w powietrze; wszyscy, którzy znajdowali się w środku – obsługa i klienci – giną. W jednej chwili całe życie Izotowa wali się w gruzy, nic już nie ma sensu. Doszedłszy nieco do siebie, Boris Siergiejewicz zadaje sobie zasadnicze pytania: Dlaczego jego najbliżsi musieli zginąć? I kto jest za to odpowiedzialny?  | |
Śledztwo przejmuje major Mochow – zdolny oficer, ale najlepsze lata mający już za sobą. Zdarza mu się zaglądać do kieliszka, zdarza ulegać presji przełożonych. To ostatnie szczególnie nie napawa go dumą, wręcz przeciwnie – rodzi frustrację i niezadowolenie. Od samego początku dochodzenia nikt w milicji nie ma wątpliwości, że zamach bombowy w centrum Petersburga to element wojny gangów, a mówiąc konkretnie rywalizacji „Sibiriaka”, czyli Maksima Iwanowicza Sibircowa, z „Koriejcem”, czyli Andriejem Siemionowiczem Koriesznikowem. Obaj panowie doskonale się znają, ba! w młodości chodzili do jednej szkoły, wspólnie uprawiali sport, w tym samym czasie trafili nawet do więzienia, po wyjściu z którego zdecydowali się robić razem interesy. Po pewnym czasie jednak drogi dotychczasowych przyjaciół zaczęły się rozchodzić – ważniejszy stał się interes osobisty i walka o wpływy, niż dawna sympatia. W efekcie stanęli po dwóch stronach barykady, starając się za wszelką cenę udowodnić, który jest silniejszy. Ofiarą ich porachunków padli najbliżsi Izotowa. Ale jak to często w takich przypadkach bywa, Sibircowowi i Koriesznikowowi trudno cokolwiek udowodnić – oficjalnie są szanowanymi biznesmenami, którzy nie prowadzą żadnych podejrzanych biznesów. I nic dziwnego, że tak się ich postrzega, skoro mają na swoim garnuszku także wysoko umocowanych milicjantów.  | |
Gdy Mochow zaczyna za mocno węszyć, do porządku przywołuje go bezpośredni przełożony, pułkownik Igor Andriejewicz Gawriłow; jego z kolei ustawił do pionu ten, który stoi nad nim – generał Anatolij Daniłowicz Anisimow. W efekcie sprawa zostaje umorzona. Co jest kolejnym ciosem dla Izotowa. Nie mogąc ufać organom ścigania i wymiarowi sprawiedliwości, skromny nauczyciel decyduje się wziąć sprawę we własne ręce – sprzedaje mieszkanie, kupuje nielegalnie broń i przystępuje do akcji. To prawda, scenariusz nie grzeszy szczególną oryginalnością – motyw zemsty za śmierć najbliższych był już wykorzystywany w kinematografii bardzo często. Kopyłow i Tumarkin nie proponują w tej materii w zasadzie niczego nowego. Ale mimo to „Cztery oczy” ogląda się z rosnącym zainteresowaniem. Głównie po to, aby przekonać się, jak zabierze się do rozwiązania sprawy nieco safandułowaty wykładowca literatury, który do tej pory z przemocą stykał się co najwyżej na kartach szkolnych lektur. Ważne, że twórcom filmu udało się nie popaść w przesadę. Że powściągnęli swą artystyczną wyobraźnię i nie pozwolili Izotowowi przepoczwarzyć się w Anioła Zemsty, który biorąc pierwszy raz do ręki karabin, zdolny jest zrobić rozpierduchę na miarę inspektora Harry’ego Callahana. Jest dokładnie na odwrót: jako oręż do wymierzenia sprawiedliwości Boris Siergiejewicz używa przede wszystkim… intelektu. Przed oskarżeniami o sztampowość i schematyzm ratuje autorów „Czterech oczu” także zaskakujące, pełne dramatyzmu zakończenie. Choćby w podzięce za nie można im wybaczyć pewne niedoskonałości techniczne wynikające z niskiego budżetu.  | |
Główną rolę – wkraczającego na drogę zemsty nauczyciela Borisa Izotowa – reżyser powierzył czterdziestotrzyletniemu Janowi Capnikowi, który ma już na koncie kilkadziesiąt ról w filmach i serialach telewizyjnych (między innymi w wojennym „ Ani kroku w tył!”). Idącego mu na pomoc majora milicji Mochowa zagrał natomiast Białorusin (rodem z Orszy) Igor Czerniewicz („ 18/14”, „ Bukiet bzu”, „ Zwariowana pomoc”), a rywalizujących ze sobą gangsterów: „Sibiriaka” – Andriej Dieżonow („ Ten, który gasi światło”, „ Człowiek w oknie”) oraz „Koriejca” – Artur Wacha („ Aleksander. Bitwa nad Newą”, „ Miłość z piekła rodem”). W epizodach pojawili się jeszcze Aleksandr Bargman („ Admirał”, „ Półtora pokoju, czyli Sentymentalna podróż do ojczyzny”) jako redaktor gazety Siergiej Liubimow oraz Aleksiej Osipow („ Miłość ON/OFF”, „ Odszukaj mnie”) w roli szefa ochrony „Sibiriaka”.
Tytuł: Cztery oczy Tytuł oryginalny: Очкарик Rok produkcji: 2011 Kraj produkcji: Rosja Czas projekcji: 90 min. Gatunek: dramat, sensacja Ekstrakt: 70% |