 | fot. Zbigniew Tosiek Sasal, arch. Roberta Matery
|
„Deuter” zaczyna się od potężnego uderzenia prosto między oczy – od jednego z najklasyczniejszych kawałków kapeli „Kelnera”, czyli „Młodym hipokrytom”. Powstał on jeszcze w pierwszej połowie lat 80., ale wciąż zachowywał aktualność. Bo przecież na stawiane wówczas przez Rozwadowskiego pytania: „A ile w twoim sercu jest nienawiści? / Czy wy wszyscy co słuchacie już jesteście czyści? / Co zrobiłeś dla bliźniego – zobacz, ile dałeś mu cierpienia, a ile nienawiści” – dziś jeszcze można by poszukiwać odpowiedzi (niekoniecznie satysfakcjonującej). W powiązanej z poprzednim utworem „Drodze wojownika” uwagę przykuwają zwłaszcza dwa elementy – potężnie, niemal metalowo, pulsujący bas oraz świetnie kontrastujące z ostrym brzmieniem całości chórki, w których udzielają się wszyscy członkowie Dezertera. Dalej też nie ma nawet chwili wytchnienia, ale – ku zaskoczeniu – mimo bezkompromisowego podejścia do materii kompozytorskiej, muzykom udało się zachować melodyjność oryginałów. Poszczególne utwory zwyczajnie zapadają w pamięć: a to dzięki chwytliwemu szlagwortowi („Szara masa”) czy charakterystycznemu – bardziej jednak dla Dezertera niż Deutera – zaśpiewowi „Kelnera” („Pieniądze”), to znów dzięki nad wyraz udanemu mariażowi stylistyki punkowej z pozostałością po funkowo-rapowym okresie formacji Rozwadowskiego – vide wydane wcześniej na „1987” (i powstałe właśnie w tamtym okresie) „Jak długo?”, „Nie ma ciszy w bloku” i „Dziecięce uczucia”, które z jednej strony zdecydowanie zyskały na dynamice, z drugiej jednak – nie straciły nic na wewnętrznym feelingu. Połowa lat 90. ubiegłego wieku, czyli moment, kiedy powstał „Deuter”, to w polskiej muzyce rockowej eksplozja popularności nowej fali rodzimych kapel metalowych – być może właśnie z tego powodu panowie z Dezertera zdecydowali się na zaadaptowanie w kilku numerach dźwięków do tej pory raczej z nimi nie kojarzonych (patrz: „Dla mnie tutaj”, „Piosenka o mojej generacji” czy – tekstowo przywodzący na myśl słynny „Radioaktywny blok” Brygady Kryzys – „Beton M-3”, gdzie w kilku momentach gitara „Robala” brzmi, jakby żywcem wyjęta została z zupełnie innego muzycznego świata). Ale to są wyjątki, bo „Deuter” to jednak przede wszystkim eksplozja punkowej i hardcore’owej energii, która najbardziej może doskwierać steranym uszom w „Nigdy i w nic” oraz „Pistolecie”. Bo choć numery te należą do grona najkrótszych na całej płycie – sieją straszliwe spustoszenie. Co należy przetłumaczyć sobie następująco: są najprawdziwszą rozkoszą dla spragnionych fanów! Przy nich nawet takie killery jak „Urodzony na nowo”, „Jeden świat” czy „Uśmiechnięte twarze” wydają się bardzo stonowanymi kompozycjami. „Co za czas” i „Totalna destrukcja” z kolei jawią się na ich tle jak klasyczne rockowe przeboje, a przynajmniej taki mają w sobie potencjał (co nie jest oczywiście żadnym zarzutem!). Spośród 20 wybranych przez Dezerterów kawałków z twórczości Deutera tylko jeden doczekał się zupełnie odmiennego, w porównaniu z oryginałem, opracowania – to „Złe myśli” (znane ze strony B tonpressowskiego singla z 1985 roku); do tekstu Rozwadowskiego Matera dopisał nową muzykę, choć linia wokalna nie zmieniła się diametralnie. W efekcie powstał utwór, który z równym powodzeniem, zaśpiewany przez „Robala”, mógłby znaleźć się na którymś z pełnoprawnych albumów jego macierzystej kapeli. Sporą ciekawostką jest również „Człowiek z żelaza” – numer pamiętający początki Deutera. Dość powiedzieć, że zespół grał go na koncertach już podczas trasy „Rock Galicja” w 1982 roku (choć wówczas chyba pod tytułem „Anormalny świat”). Cztery lata później „Kelner” wziął go na warsztat razem z Brylewskim i – już jako „Człowiek z żelaza” – nagrany został ponownie pod szyldem efemerycznej formacji T-34. To jeden z najlepszych i najbardziej klimatycznych kawałków na „Deuterze” – mroczny, transowy, z tekstem inspirowanym nie tyle chyba filmem Andrzeja Wajdy, co raczej „Rokiem 1984” George’a Orwella lub którąkolwiek inną literacką antyutopią polityczną („My” Eugeniusza Zamiatina bądź „Nowym wspaniałym światem” Aldousa Huxleya).  | fot. Robert Ochnio, arch. Roberta Matery
|
Z „Człowiekiem…” w pewnym stopniu koresponduje też zamykający album utwór „Ostrzega się”, który kreśli postapokaliptyczną wizję Europy i świata – „Miliony martwych ciał pokryją planetę / Znikną Warszawa, Moskwa i Londyn / Rzeki wyparują i stopią się lądy” – po katastrofie nuklearnej. Ważne, że numer ten – grany przez zespół już w 1984 roku – powstał na prawie dwa lata przed katastrofą elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Co więc mogło zainspirować Rozwadowskiego? Czyżby pokazany w tamtym czasie w peerelowskiej telewizji film science fiction Nicholasa Meyera „Nazajutrz” („The Day After”, 1983), który miał zaprezentować mieszkańcom komunistycznej Polski, do czego może doprowadzić – ba! do czego doprowadzi, jeżeli nie przeszkodzi mu w tym „miłujący pokój” Związek Radziecki – program „wojen gwiezdnych” zainicjowany jakiś czas wcześniej przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Ronalda Reagana?… Przysłuchując się tekstom piosenek zawartych na „Deuterze”, z perspektywy czasu zwraca uwagę jeszcze jedna istotna rzecz – chrześcijańskie inklinacje ich autora. Bo czyż tak piętnowani przez „Kelnera” hipokryci (chociażby w „Młodym hipokrytom” i „Szarej masie”) nie kojarzą się z biblijnymi faryzeuszami – ludźmi z gruntu fałszywymi i obłudnymi? Czyż źródeł w Piśmie Świętym nie mają „Złe myśli”, w których Rozwadowski śpiewa: „Jeśli masz złe myśli / Zasiewasz nasiona, z których / Roślina da trujący owoc”? Nie mówiąc już o „Jak długo?” czy „Piosence o mojej generacji”, gdzie wprost – chociaż w różnych kontekstach – jest mowa o Bogu. Z jednej strony – o Bogu porzuconym przez ludzi (w obu wymienionych piosenkach), z drugiej – o Bogu, który zapomniał o swoich niesfornych owieczkach (tylko w drugiej). Nie da się ukryć, że kapele punkowe lat 80. XX wieku rzadko – albo i w ogóle (poza Deuterem) – angażowały się w podobne rozważania natury filozoficzno-teologicznej. Po wydaniu „Deutera” Dezerter razem z „Kelnerem” ruszyli w Polskę promować album. Koncerty zespołu składały się wówczas z dwóch części: w jednej Matera, Grabowski i Lewandowski prezentowali klasyczny repertuar „dezerterowski”, w drugiej na scenie pojawiał się Paweł Rozwadowski, by – przy akompaniamencie przyjaciół – przypomnieć stare kompozycje swojej formacji. Trasa mogła stać się znakomitym pretekstem do reaktywacji Deutera. I rzeczywiście – doszło do niej, ale… pięć lat później. O tym epizodzie w historii grupy wspomnimy jednak innym razem. Skład:- Paweł Rozwadowski „Kelner” – śpiew
- Robert Matera „Robal” – gitara
- Tomasz Lewandowski „Toni von Kinsky” – gitara basowa
- Krzysztof Grabowski – perkusja
Tytuł: Deuter Data wydania: 1995 Nośnik: CD Czas trwania: 55:23 Gatunek: rock EAN: 5901844981027 Utwory CD1 1) Młodym hipokrytom: 2:34 2) Droga wojownika: 2:45 3) Szara masa: 2:35 4) Pieniądze: 2:07 5) Jak długo?: 2:40 6) Dla mnie tutaj: 3:08 7) Piosenka o mojej generacji: 3:30 8) Beton M-3: 3:00 9) Nigdy i w nic: 2:17 10) Nie ma ciszy w bloku: 3:07 11) Złe myśli: 3:57 12) Pistolet: 1:00 13) Urodzony na nowo: 3:05 14) Jeden świat: 2:00 15) Dziecięce uczucia: 2:32 16) Człowiek z żelaza: 4:14 17) Uśmiechnięte twarze: 2:03 18) Co za czas: 3:27 19) Totalna destrukcja: 2:04 20) Ostrzega się: 3:20 Ekstrakt: 80% |