powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CXXII)
grudzień 2012

Polska w dwóch odsłonach
Paweł Kukiz ‹Siła i honor›, Maria Peszek ‹Jezus Maria Peszek›
Pod względem ideologicznym współczesna Polska jest podzielona między zaprzańców z mainstreamowego salonu i prawdziwych patriotów w osobach autorów niepokornych. Ostatnio konflikt ten przeniósł się z łam gazet i portali politycznych na pole kultury. Głos zabrali Maria Peszek i Paweł Kukiz. Czy trzeba dodawać, że różni ich właściwie wszystko?
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
‹Siła i honor›
‹Siła i honor›
Zacznijmy od „Siły i honoru”, pierwszej solowej płyty Kukiza. Jak sam mówi, materiał ten powstawał od dłuższego czasu i artysta nie bardzo widział inną możliwość jego opublikowania. Przede wszystkim tematy przez niego poruszane były zbyt poważne, by podpiąć je pod prześmiewczy styl Piersi. Ich genezy należy szukać w rozczarowaniu III Rzeczpospolitą i zawiedzionych oczekiwaniach względem obecnej władzy. Choć należy od razu zaznaczyć, że tym razem Kukiz nie robi wycieczek personalnych, jak to bywało w przeszłości, a teksty konstruuje w taki sposób, by dawało się je odczytać w sposób uniwersalny, a nie tylko jako atak na rządy Donalda Tuska (weźmy chociażby „Homo politicus”).
Od razu zwraca uwagę ich surowość, która doskonale pasuje do ostrej, bezkompromisowej i nieudziwnionej muzyki. Paweł nie bawi się w gry językowe, zgrabne skojarzenia i aluzje. Zwraca się do szarego człowieka prostym językiem, ale w sposób niezwykle emocjonalny. Dzięki temu ledwo dwa wersy wyśpiewane na góralską nutę w utworze „Tu moja góra” („Tu moja góra jest, tu moje są pola / Tu moja góra jest, tu moja swoboda”) mogą konkurować z najbardziej kwiecistym opisem miłości do ojczyzny.
Jednak najważniejsze utwory na płycie dopiero przed nami. Bez wątpienia należą do nich komentarze do krwawej historii Polski w XX wieku, która nie została rozliczona, czyli „Heil Sztainbach” i „17 września”. Pierwszy to monumentalny, mocny utwór dotyczący roszczeń niemieckiego Związku Wypędzonych, ale jednocześnie krótkie przypomnienie o tym, kto rozpoczął II Wojnę Światową i kto był jej ofiarą. W pewien sposób jest to przerażające, że ze względu na relatywizm moralny należy dziś o tym przypominać.
Naszym wschodnim sąsiadom poświęcony jest natomiast „17 września”, w którym Kukiz wciela się w radzieckiego żołnierza uczestniczącego w rozstrzeliwaniu Polaków w Katyniu. Wspina się przy tym na wyżyny aktorskiej interpretacji. Być może jest to najważniejszy utwór w całej twórczości wokalisty, a na pewno najbardziej emocjonalny. Przy słowach „Tylu ich jeszcze zostało / A spychacz zepsuł się nam / Tam w dole się jeszcze ruszają / Wypijmy Griszka, (odgłos przeładowywanego karabinu) do dna (strzał)” gęsia skórka murowana.
Nic zatem dziwnego, że po takim otwarciu albumu dalej trudno jest utrzymać podobny poziom emocjonalności. Co prawda słynna „Obława” Jacka Kaczmarskiego wydaje się stworzona do wykonywania jej na punkową nutę, to dalej jednak nie wszystkie numery trzymają równy poziom. Zwłaszcza te najostrzejsze, praktycznie metalowe: „Boa”, „Twoje słowo” i „Krew” stanowią najsłabsze ogniwo całości. Pomimo że hałaśliwe, to brak im wyrazistości.
Główną wadą płyty jest jednak jej nadmierna toporność. Nie ma co liczyć na melodyjne refreny i przystępną produkcję. Czasem ma się wrażenie, że to jakieś wygrzebane z archiwów nagrania z Jarocina („Old punk”). W odbiorze nie pomaga duszna i ciężka atmosfera. Kukiz uderza w wysokie tony i sporo tu patosu, który po pierwszym przesłuchaniu potrafi zniechęcić, zwłaszcza że opisywany tu obraz świata nie należy do optymistycznych (jedyne światełko nadziei to zamykający całość „Koniec końców”). Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że jest to rzecz, która powstała z potrzeby serca i należy ją odbierać jako głos sprzeciwu, a od prawdziwego punkowca oczekuje się przesłania, nie przebojów.
Jeśli szukamy hitów, należy pochylić się nad „Jezus Maria Peszek”. Tu bez problemu znajdziemy nośne refreny i tyle melodyjności, ile tylko dusza zapragnie. Weźmy chociaż singlowy „Padam” – to rzecz, która przez długie tygodnie nie opuści waszej głowy. W porównaniu z poprzednimi płytami artystki, a zwłaszcza siermiężną „Marią Awarią”, jest to wolta o 180 stopni.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
‹Jezus Maria Peszek›
‹Jezus Maria Peszek›
Taka jednak jest Maria Peszek. To artystka pełną gębą, która nie zamyka się w jednym stylu. Każde jej wydawnictwo to całkowicie inna kreacja sceniczna. Jeśli kobieta zmienną jest, to ona chyba ma kameleona w rodzinie. Po wyuzdanej femme fatale przyszedł czas na pogrążoną w depresji „królową smutku”. Tak jak poprzednio, Peszek umiejętnie miesza rzeczywistość z fikcją, przeplatając własne refleksje z celową prowokacją. I znów jedzie po bandzie, czego owocem stał się słynny wywiad, w którym opowiadała, jak to dopadała ją czarna rozpacz w czasie, kiedy opalała się na hamaku w trakcie azjatyckich wakacji.
Trudno jednak uwierzyć w jej depresję, kiedy słucha się płyty, albowiem jak na osobę, która dopiero co leżała w bezruchu, tocząc ślinę z ust, zadziwiająco dużo tu skocznych rytmów. Pod względem muzycznym „Jezus Maria Peszek” to najprzystępniejsza propozycja w dorobku piosenkarki. Widać, że śledzi obowiązujące obecnie trendy i wraz z Marcinem Królem postarała się o świetną, bogatą i klarowną produkcję. Więcej mamy tu również szlachetnej elektroniki, nieograniczającej się do tępego wybijania rytmu. Pod tym względem bez wątpienia mamy do czynienia ze światową jakością.
Pod względem literackim również należą się słowa pochwały, bowiem nawet jeśli generalnie nie zgadzamy się z przesłaniem, to trzeba uznać kunszt słowa, zgrabne metafory i porywające gry słowne. To już nie jest oszczędny w słowa przekaz Kukiza, a prawdziwa gratka dla polonistów. W podejściu do życia również się różnią. Tu Polska jest miejscem, które wydaje się ograniczać autorkę. Dusi się ona w zaściankowości i odpycha ją myślenie o historii i tradycji. Stara się żyć dniem dzisiejszym i czerpać z tego przyjemność.
Już na wstępie deklaruje, że nie jest „dobrem narodowym” i jej poglądy nie zyskają poklasku („Ludzie psy”). I faktycznie, sporo tu kontrowersyjnych wyznań, jak odrzucenie religii („Pan nie jest moim pasterzem”), tradycji narodowych („Sorry Polsko”, „Szara flaga”) czy wartości rodzinnych („Nie wiem czy chcę”). Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że teksty te zostały skrojone specjalnie pod prawicowych publicystów, by ci natychmiast dostali piany ze złości. Potencjalnych odbiorców jej twórczości zapewne one nie zgorszą, w końcu na poprzednich krążkach również nie przebierała w słowach.
Przede wszystkim jednak „Jezus Maria Peszek” to bardzo udana płyta, kto wie, czy nie najlepsza w dorobku piosenkarki. Jeśli odbiera się ją jako kreację artystyczną, nawet te najostrzejsze fragmenty tak nie uwierają. Gorzej, jeśli weźmie się je całkiem na poważnie. Wtedy rodzi się dokuczliwy dysonans między łatwością muzyki i jej piosenkowością a kłującymi sumienie tematami, które wydają się tu nie pasować. Bo co innego, kiedy Peszek śpiewa „Padam, padam, tak się cieszę, że cię mam”, a co innego, gdy wyznaje: „boli mnie Polska, wisi mi krzyż”, które są umieszczone niemal obok siebie.
Peszek tworzy tu kolejną postać, z którą tak naprawdę się nie utożsamia. W końcu poza śpiewaniem jest również aktorką i to się czuje. Kiedy Paweł Kukiz cedzi swoje proste, w porównaniu z jej twórczością, teksty, wierzy się mu, że wszystko, o czym chce powiedzieć, to jego własne refleksje i troski. U Peszek podobnej pewności brakuje. W pewnym momencie przestaje się zauważać słowa, nie zwraca się uwagi na ich znaczenie, ponieważ stają się konwencją, nie manifestem. Kukiz jest szczery, Peszek to aktorka, oboje opowiadają pewna historię. Tyle tylko że on prezentuje dziennik własnych refleksji, a ona rozrywkową beletrystykę.




Tytuł: Siła i honor
Wykonawca / Kompozytor: Paweł Kukiz
Data wydania: 4 września 2012
Wydawca: Sony BMG
Nośnik: CD
Czas trwania: 33:40
Gatunek: rock
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w: Empik.com
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w: Kulturowskazie
Utwory
CD1
1) Intro
2) Tu Moja Góra
3) Heil Sztajnbach
4) 17 Września
5) Obława
6) Ratujcie Nasze Dusze
7) Boa
8) Old Punk
9) Twoje Słowo
10) Homo Politicus
11) Krew
12) Koniec Końców
Ekstrakt: 70%

Tytuł: Jezus Maria Peszek
Wykonawca / Kompozytor: Maria Peszek
Data wydania: 3 października 2012
Nośnik: CD
Gatunek: pop
EAN: 5903427875617
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w: Empik.com
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w: Kulturowskazie
Utwory
CD1
1) Ludzie psy
2) Nie ogarniam
3) Wyścigówka
4) Amy
5) Żwir
6) Sorry polsko
7) Pan nie jest moim pasterzem
8) Pibloktoq
9) Padam
10) Nie wiem czy chcę
11) Szara flaga
12) Zejście awaryjne
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

120
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.