Barbara Białowąs z dumnie podniesioną wysoko ponad chmury głową, z iście ezoteryczną swadą głosiła wszechobecność postmodernizmu. Martin McDonagh „7 psychopatami” udowadnia, że jest tegoż postmodernizmu najwyższym prorokiem. Jego pełna pomysłów głowa pochyla się jednak w stronę maluczkich, by wynieść ich do siódmego nieba kinowej przyjemności.  |  | ‹7 psychopatów›
|
Nie sposób uwierzyć, że pomysł na scenariusz drugiego pełnometrażowego filmu McDonagha narodził się sześć lat przed pamiętną rozmową z reżyserką „Big Love”. Jego film o filmie w filmie doskonale realizuje bowiem warunki Białowąsowej definicji. Oto hollywoodzki scenarzysta, szukający natchnienia w chlupoczącym nieustannie alkoholu Irlandczyk Marty (Colin Farrell), wspólnie z próbującym mu pomóc przyjacielem, okazjonalnym aktorem i zawodowym złodziejem psów, Billym (Sam Rockwell), trafia w sam środek gangsterskiej ofensywy prawdziwie psychopatycznego Charliego (Woody Harrelson). A wszystko za sprawą porwanego przez starszego pana, wspólnika w interesie Billy’ego, Hansa (Christopher Walken) małego shih tzu – pupila niezrównoważonego gangstera. Marty trafia tym samym na doskonały materiał filmowy: przy wtórze strzałów i niekoniecznie zmyślonych, dzikich anegdotek podrzucanych przez postrzelonego doprawdy Billy’ego scenariusz zaczyna powstawać. Tytuł tekstu (jedyny produkt nie życiowej, lecz alkoholowej inspiracji), taki sam jak nazwa opowiadającego o nim filmu, jest tyleż komercyjny, co prawdziwy. Fikcja przenika bowiem do uniwersum „7 psychopatów” (zarówno opisanego przez McDonagha, jak opisywanego przez Marty’ego), a pomysły całkowicie szalone znajdują w obu opowieściach swoje realne zastosowanie. Kryzys twórczy i kradzież pieska stają się punktami wyjściowymi do historii naprawdę pokręconej. Po pierwsze: za sprawą szkatułkowej konstrukcji opowiadania. Narracja idzie w wielu kierunkach na kilku poziomach (chronologicznych i rytmicznych) powiązanych ze sobą w niemożliwe do odgadnięcia sposoby. Po drugie: trzeba złożyć wyrazy podziwu McDonaghowi, który plotąc zabawną i absurdalną, a równocześnie precyzyjną pajęczynę zależności postaci i opowiadanych historii, potrafi wzbogacić ją dodatkowo ładunkiem autotematycznym i popkulturowym – nie jest to żaden balast, a olśniewające krople uatrakcyjniające ogląd całości. Ostatecznie, McDonagh snuje przed nami sieć skomplikowaną, lecz czytelną, a co ważniejsze – bardzo atrakcyjną. Miłośnicy kina gatunkowego, historii powszechnej i amerykańskiego kryminału znajdą tu dla siebie pożywkę. „7 psychopatów” można potraktować jako czarno-komediową sensacyjną „Incepcję”, w której zamiast zasnąć, główny bohater pije na potęgę. Nie da się z całą pewnością wykluczyć tropu traktującego tę szaleńczą historię jako produktu pijackiego upojenia. Pomijając jednak wybujałe nadinterpretacje, widać w nowym filmie Anglika mimo wszystko wiele intertekstualnych nawiązań i jeszcze więcej inspiracji. Sam motyw zakochanych buntowników (wiecznie zblazowany, oryginalnie, lecz w oczywisty sposób psychopatyczny Tom Waits idealnie tu pasuje; notabene królik, z którym się nie rozstaje, żywcem wyjęty jest z nagrodzonej Oscarem krótkometrażówki McDonagha „Six Shooter” z 2004 roku) zainspirowany biografią Charlesa Raymonda Starkweathera nasuwa dziesiątki skojarzeń. Te najbardziej znane to „Bonnie i Clyde” Penna, „Badlands” Malicka (do inspiracji którym McDonagh chętnie się przyznaje) i „Urodzeni mordercy” Olivera Stone’a (do których „7 psychopatom” chyba jest najbliżej, z racji krwawych, wyrafinowanych sposobów uśmiercania postaci). Z kolei motyw męskiej przyjaźni silniejszej niż śmierć przypomina kino Peckinpaha. Sam zresztą reżyser wspomina „Dziką bandę” oraz „Pata Garretta i Billy’ego Kida” jako obrazy, które silnie wpłynęły na jego sposób patrzenia na X muzę. McDonagh, mimo czystej gatunkowości robionego przez niego kina, opowiada de facto historie na swój sposób humanistyczne. Ironia losu u McDonagha sprawia, że to uczuciowość i ludzkie serce każdej postaci napędzają łańcuszek tych budzących zgrozę wydarzeń. Tak jak męski honor i konieczny do wypełnienia przyjacielski kodeks przemycał w swoich postaciach Peckinpah, tak zażyłość i potrzeba prawdziwego uczucia silnie widoczna jest w bohaterach czarnych komedii McDonagha. Tak było przecież i w jego poprzednim obrazie, „Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj”, gdzie płatni mordercy rozmawiali o swoich uczuciach i toczyli męczące batalie z własnym sumieniem. Skrajność tych postaci nasuwa kolejne skojarzenie. Porównanie do Tarantino (istnego nazwiska-wytrychu reklamodawców), u którego tortury przeplatane są rozmowami o popkulturze, tutaj znajduje swoje słuszne zastosowanie. Czarny brutalny humor, w którym z lekkością porusza się Tarantino, to główny znak rozpoznawczy McDonagha. Seksizm, kpiarskie stereotypy, żarty polityczne, krwawa masakra – u 7 psychopatów wszystko ma się niezwykle dobrze. Szukając dalszych podobieństw nie sposób nie wspomnieć „Domu w głębi lasu”, dla którego „7 psychopatów” zdaje się być sensacyjnym odpowiednikiem. Oba filmy są produktami konwencji gatunku, który reprezentują. Tak jak w postmodernistycznym (znów zgodnie z definicją pani Białowąs) filmie Goddarda zastosowanie popularnych klisz oraz – na zmianę – wyzłośliwianie się i przekorne wypełnianie konwencji przez twórców stało się okazją do oddania hołdu bogom horroru (dosłownie!) przez bohaterów, tak Marty (alter ego McDonagha?) kreując swoją opowieść, sam ulega jej prawidłom, a gdy scenariusz wymyka mu się z rąk, jego rzeczywistość staje się dziwaczną realizacją filmowej konwencji. Łyżka dziegciu na koniec – dziegciu, którego McDonagh na szczęście szybko się pozbywa. Nierówność opowiadania ujawniająca się w kilku zastojach, a także brak wyrazistej puenty w duchu całości w finale da się jednak usprawiedliwić, gdy uświadomimy sobie autotematyzm całej opowieści. W „7 psychopatach” McDonagh opowiada nam przecież o kryzysie twórczym, trudności snucia historii. Jeśli tak, czymże innym jak nie celowym zabiegiem jest wszelka skaza na scenariuszu? McDonagh opowiadając o niemożności stworzenia bezbłędnego skryptu, w przewrotny sposób tworzy nic innego, jak scenariusz doskonały właśnie. Puszcza do nas oko i śmieje się nam wszystkim w twarz. A my zaśmiewamy się razem z nim.
Tytuł: 7 psychopatów Tytuł oryginalny: Seven Psychopaths Data premiery: 30 listopada 2012 Rok produkcji: 2012 Kraj produkcji: USA Gatunek: komedia, kryminał Ekstrakt: 80% |