powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CXXII)
grudzień 2012

Veni, vidi i nici
Laurent Tirard ‹Asterix i Obelix: W służbie jej królewskiej mości›
„Veni, vidi i nici” – rzekł Juliusz Cezar, po którymś z kolei nieudanym szturmie na brytyjską wioskę. Ta sentencja, notabene jedna z zabawniejszych w najnowszej odsłonie przygód o Asterixie i Obelixie, może być krótkim podsumowaniem wysiłków ekipy filmowej.
ZawartoB;k ekstraktu: 50%
‹Asterix i Obelix: W służbie jej królewskiej mości›
‹Asterix i Obelix: W służbie jej królewskiej mości›
„Asterix i Obelix: W służbie jej królewskiej mości” potwierdza prostą zasadę, że z bezmyślnym scenariuszem trudno o dobry film. Za kanwę tegoż posłużyły dwa odcinki komiksu Gościnnego i Uderzo: „Asterix u Brytów” oraz „Asterix i Normanowie”, przy czym ten drugi służy w głównej mierze jako lichy wypełniacz. Normanowie pojawiają się głównie po to, by w epickim stylu (vide „300” Zacka Snydera) dać się zepchnąć ze skały, zanim finałowa bitwa (będąca jak się jeszcze okaże skromną „bitewką”) na dobre się rozpocznie.
To jednak nie jedyny mankament. Laurent Tirard, nie tylko współscenarzysta ale i reżyser filmu, za cel jak sądzę postawił sobie usilne „unowocześnianie”. Samo w sobie może wywoływać salwy śmiechu (nadal mam w głowie tracącą zasięg Ideę w „Misji Kleopatrze”), ale bez kontroli prowadzi do mnóstwa nieplanowanych kuriozów. Dla przykładu, po okazałym Londynie jeżdżą autobusy, na ulicy grają zaopatrzone w elektryczne gitary boysbandy, a Madame Macintosh (wybranka serca Obelixa) na co dzień przechadza się po (na oko) XIX wiecznych pokojach. Tymczasem miejsce pobytu królowej to skromna village, z zewnątrz dużo uboższa wersja hobbickiej wioski. Oczywiście porośnięte trawą dziuple w ziemi mogą kryć w sobie królewskie salony. Na dokładkę, władczynię przed potęgą Imperium Romanum ochrania ni mniej, ni więcej a garstka zaopatrzonych w drewniane widły chłopów… Przykładów można by mnożyć.
Tirardowi nie udało się stworzyć filmowo przekonującej rzeczywistości, tak samo jak interesującej historii. Całość przypomina luźną układankę wielu, często na siłę upychanych obok siebie, epizodów. Jak łatwo można wnieść z tytułu najnowszej opowieści o dzielnych Galach, tym razem przyjdzie im powstrzymać atak Rzymian na Wyspy Brytyjskie. Z posłannictwem od królowej Brytów przybywa do galijskiej wioski nigdy nie śpieszący się gentelmen Mentafix. To on będzie przewodnikiem Asterixa i Obelixa po obcym dla nich landzie. W skład misji ratunkowej, oprócz już wymienionych, wchodzi jeszcze krewny wodza Galów, młodzian z miasta, wrażliwa i artystyczna dusza o imieniu Skandalix. Antagonistami są jak zawsze Rzymianie plus najęci przez nich Normanowie, których, jak już wspomniałam, na dobrą sprawę mogłoby nie być.
W komiksie Gościnnego i Uderzo zderzenie brytyjskiej i galijskiej mentalności prowadziło do mnóstwa zabawnych sytuacji i obśmiewało kulturowe stereotypy. W tym punkcie film pozwala na chwilę zapomnieć o niezbyt porywającej akcji, bo aktualizując owe przekonania pozwala od czasu do czasu szczerze się uśmiechnąć. Głównym źródłem komizmu jest brytyjski savoir-vivre w zderzeniu z galijskim nieokrzesaniem i przedziwna mowa gospodarzy. To ostatnie może być niestety dużą przeszkodą w odbiorze filmu dla najmłodszych, gdyż Brytowie (w polskim dubbingu) posługują się mieszaniną polskiego i angielskiego. Jest ona na tyle pokręcona, że sama w kilku sytuacjach musiałam się chwilę zastanowić, co mówiący miał na myśli.
Sposób dubbingowania to nie jedyny ukłon w stronę dorosłych. Kilka gagów zahacza o naszą rodzimą politykę, nielegalnych imigrantów i homoseksualistów (no bo jak patrzeć na dwóch dorosłych facetów mieszkających z psem?). W tym miejscu powstaje pytanie, ile w „Asterixie i Obelixie” filmu dla dzieci? Na seansie dało się zauważyć wielu młodszych widzów, jednak nie był on przerywany ich wybuchami śmiechu. Niespecjalnie mnie to dziwi, gdyż w filmie komizm słowny zdecydowanie dominuje nad sytuacyjnym, dając najmłodszym niewiele okazji do wesołości.
Pomimo niemałego budżetu „Asterix i Obelix: W służbie jej królewskiej mości” swoim poziomem nie dorównuje pierwszej fabularnej odsłonie z 1999 roku i znakomitemu „Asterix i Obelix: Misja Kleopatra”. Pozwolił jednak Galom nieco podnieść się po niefortunnej porażce jaką była wyprawa Asterixa na olimpiadę.



Tytuł: Asterix i Obelix: W służbie jej królewskiej mości
Tytuł oryginalny: Astérix et Obélix: Au Service de Sa Majesté
Dystrybutor: Kino Świat
Data premiery: 2 listopada 2012
Reżyseria: Laurent Tirard
Muzyka: Klaus Badelt
Rok produkcji: 2012
Kraj produkcji: Francja, Hiszpania, Węgry, Włochy
Gatunek: familijny, komedia, przygodowy
Wyszukaj w: Empik.com
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 50%
powrót; do indeksunastwpna strona

59
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.