powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CXXII)
grudzień 2012

Powrót w świetnym stylu
Soundgarden ‹King Animal›
Kiedy na początku 2010 roku Chris Cornell ogłosił reaktywację Soundgarden, po chwilach euforii wśród fanów grupy nastąpiły miesiące oczekiwania na nowy materiał od legendy sceny Seattle. I wreszcie jest: pierwszy album studyjny zespołu od 16 lat.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
‹King Animal›
‹King Animal›
Zacznijmy od pierwszego wrażenia: kwartet brzmi tak, jakby nie miał żadnej przerwy w działalności. Od początku do końca albumu słychać, że to nadal grupa muzyków, których łączy muzyczna chemia i którzy razem tworzą niepowtarzalną atmosferę – tak było na poprzednich pięciu albumach, tak jest i teraz. Pomimo tego, że w ciągu 13-letniego „urlopu” od Soundgarden właściwie nie było mowy o reaktywowaniu formacji, a wszyscy tworzący ją artyści udzielali się mniej lub bardziej aktywnie w innych projektach (prym wiódł rzecz jasna Cornell), muzyka zespołu nadal brzmi oryginalnie i od pierwszych taktów słychać w niej z daleka rozpoznawalny styl. Nawet jeśli przeszła ona przez nieco inną produkcję niż „Down On The Upside” – poprzednik „King Animal”. Zdecydowanie bardziej odpowiada mi mniej wygładzone i naturalniejsze brzmienie nowej płyty, w dodatku myślę, że spokojnie mogłaby zostać nagrana właśnie po powalającym „Superunknown”. Wtedy nie byłoby mowy o powielaniu graniczącego z ideałem albumu i uczuciu lekkiego rozczarowania po przesłuchaniu materiału.
Wracając jednak do teraźniejszości, „King Animal” zaczyna się tak, jak można by oczekiwać od tego składu: mocno, chwytliwie, z nieodłącznym elementem psychodelicznym i delikatną zabawą z rytmem. Trudno nie zgodzić się z wokalistą, śpiewającym w pierwszym utworze „I’ve been away for too long” – takiego Cornella, rockowo zdzierającego gardło, nie było właściwie od zakończenia działalności Audioslave. Podobnie, a nawet jeszcze zadziorniej pod względem wokalnym, jest również dalej – całkiem interesująco wypada jeden z trzech utworów autorstwa basisty Bena Shepherda, „Non-State Actor” (nie licząc finałowego „Rowing”, podpisanego również przez Cornella). Tradycyjnie najcięższe okazały się kompozycje Kima Thayila. W „A Thousand Days Before”, z charakterystycznymi gitarowymi ozdobnikami, niestety troszkę brakuje mocy. Lepszy pod tym względem jest „Blood on the Valley Floor”. Drugi utwór gitarzysty, prowadzony przez ciężki, sabbathowy riff, został ubarwiony partią gitary zagraną techniką slide. Szósty na liście kawałek, „Bones of Birds”, to kompozycja Chrisa Cornella, i, przede wszystkim w zwrotkach, wręcz przesycona delikatnością ballada – być może to efekt doświadczeń muzyka ze znacznie lżejszą, spokojniejszą i bardziej popową muzyką, którą tworzył na swoich solowych albumach. Nie jest to jednak ociekająca lukrem radiowa piosenka, jakie niestety zdarzało mu się komponować w ciągu ostatniej dekady. Z drugiej strony jest w tym utworze coś, co bardzo pasowałoby do klimatu „Superunknown”. W środku albumu mamy kolejne dwa utwory Shepherda. „Attrition” to może nie aż tak szalony i zakręcony gitarowy strzał jak na przykład „Ty Cobb” z przedostatniego albumu Soundgarden, ale jest miłym zaskoczeniem pośród kompozycji utrzymanych głównie w średnim tempie – tym bardziej że w chórkach zaśpiewał Matt Cameron. Warto wspomnieć również o nieco transowym „Eyelid’s Mouth” z gościnnym udziałem członka Pearl Jam, Mike’a McCready’ego, który dograł dodatkowe partie gitarowe. Za to wieńczący płytę „Rowing” wydaje się wyrazem uwielbienia Cornella dla soulu – jego efektem jest chyba najbardziej hipnotyzujący utwór na krążku, z dominującą partią basu i klasycznie soundgardenową solówką gitarową.
Spójność i pozornie małe zróżnicowanie „King Animal” nie oznacza oczywiście nudy panującej na płycie. Wręcz przeciwnie, kwartet stworzył bardzo dojrzały album, który porywa jako całość. Ewentualny kontrargument wskazujący brak przebojów jest zdecydowanie chybiony, przede wszystkim ze względu na to, że chwytliwych kompozycji nie brakuje. Poza tym – Soundgarden mają już tyle mniej lub bardziej znanych piosenek, które stały się hitami, że po reaktywacji mogli pozwolić sobie na nagranie takiej właśnie płyty: spójnej, okraszonej wieloma smaczkami instrumentalnymi, zawierającej wszystkie elementy stylu, z którego muzycy są znani, i przy tym na swój sposób stonowanej, w dojrzały sposób wyważonej. „King Animal” można potraktować jako świadectwo sprawności kompozytorskiej zespołu, tego, że wciąż jest on w stanie tworzyć solidną muzykę, chociaż raczej niczego zupełnie nowego na tej płycie nie usłyszeliśmy. Ma to swoje dobre strony – przynajmniej nie było (negatywnie) zwalającego z nóg zaskoczenia, jakiego fani rocka doznali po zapoznaniu się z pierwszym singlem Cornella wyprodukowanym przez Timbalanda.



Tytuł: King Animal
Wykonawca / Kompozytor: Soundgarden
Data wydania: 13 listopada 2012
Nośnik: CD
Czas trwania: 52:01
Gatunek: rock
EAN: 602537185481
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w: Empik.com
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w: Kulturowskazie
Utwory
CD1
1) Been Away Too Long: 3:36
2) Non-State Actor: 3:57
3) By Crooked Steps: 4:00
4) A Thousand Days Before: 4:23
5) Blood on the Valley Floor: 3:48
6) Bones of Birds: 4:22
7) Taree: 3:38
8) Attrition: 2:52
9) Black Saturday: 3:29
10) Halfway There: 3:16
11) Worse Dreams: 4:53
12) Eyelid's Mouth: 4:39
13) Rowing: 5:08
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

136
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.