Pięknie się złożyło, że długo wyczekiwana płyta zespołu Kamp! miała premierę w dniu koncertu we Wrocławiu. A wieczór 23 listopada wystarczył, by upewnić się, że trio już teraz prezentuje wielką klasę i z nowym materiałem może podbijać Europę.  | ‹City Sounds: KAMP!›
|
Już od godziny 20 klub Eter wypełniała bujająca elektronika. Najpierw wieczór umilał przybywającym fanom didżejski, taneczny set, a tuż po 21 na scenie pojawił się poznański duet Rebeka. Od początku zauważalne było pewne stremowanie, zwłaszcza u efektownie wymalowanej Iwony Skwarek, która odpowiadała za klawisze, gitarę oraz śpiew. Pozostawiał do życzenia zwłaszcza ten ostatni – bo choć artystka ma niewątpliwie duże możliwości wokalne, co potwierdzają dostępne w sieci materiały (a także momenty wrocławskiego występu), to na żywo po prostu nie brzmiała tak rewelacyjnie. Po części był to problem techniczny, ponieważ wokalistka chwilami wypadała zbyt głośno w stosunku do serwowanych przez Bartosza Szczęsnego dźwięków. Innym, co prawda niewielkim, mankamentem mogły być przerwy pomiędzy poszczególnymi utworami – zaburzające przyjemność odbioru i przedłużające niepotrzebnie koncert. Pomimo tego poznaniacy pokazali się z dobrej strony – mają w sobie wiele energii, spory muzyczny potencjał oraz wachlarz różnorodnych i niebanalnych popowych kompozycji, które (na czele ze świetnym „Stars”) udanie wprowadziły słuchaczy w imprezowy nastrój. Kiedy tylko Eter opanowało męskie trio, zrobiło się naprawdę gorąco. Trzeba przyznać, że Radek, Tomek i Michał emanują scenicznym spokojem. Widać, że na niejednej scenie grali (m.in. na Open’erze czy Selectorze), co teraz – po długim oczekiwaniu na debiutancką płytę – zwyczajnie owocuje. Co tu dużo pisać, występ Kamp! to masa energetycznej, eklektycznej, a przede wszystkim tanecznej elektroniki dopełnianej świetnymi, nieco nostalgicznymi wokalami. Choć muszę przyznać, że nie spodziewałem się aż tak porywającego wieczoru – znane wcześniej kawałki czy niektóre dotychczasowe występy grupy mogły wydawać się nieco bardziej stonowane. Tymczasem we Wrocławiu od pierwszych dźwięków zapanowała radosna zabawa – tańczył cały Eter, a zadowoleni byli też sami muzycy. Znakomicie dokumentuje to bardzo długi bis lub euforyczne przyjęcie przebojowego „Breaking A Ghost’s Heart”. Dodajmy też, że Kamp! już teraz ma wielu wiernych fanów, którzy ze świeżo nabytymi krążkami, a o te wcale nie było tak łatwo, wytrwale czekali po upragnione podpisy. Wszystko, co wydarzyło się w stolicy Dolnego Śląska dzięki cyklowi „City Sounds”, zwiastuje chłopakom z Kamp! wielką karierę, a zaprezentowany nowy materiał spełnia wszelkie pokładane w nim nadzieje. Potwierdza również, że czasem warto poczekać i wkroczyć z długogrającym krążkiem w muzyczny świat jako w pełni rozumiejący się, ukształtowany kolektyw. Kolektyw tworzący utwory porywające, różnorodne i stanowiące wyrafinowaną zabawę elektronicznymi konwencjami. Pozostałe relacje z koncertów „City Sounds”: Dry The River, Michał Perzyna: Gitarowa moc i nostalgia; Julia Marcell, Przemysław Pietruszewski: Delikatność z pazurem; Kari Amirian, Przemysław Pietruszewski: Magiczne spotkanie z Kari Amirian; Team Me, Michał Perzyna: W skandynawskim stylu; Dub FX, Michał Perzyna: Dobry ziomek; Parov Stelar Band, Michał Perzyna: Swingowy ogień; Port-Royal, Michał Perzyna: Dla oka i ucha; Ólafur Arnalds, Mieszko B. Wandowicz: Ostatnie słowo zimy; Little Dragon, Mieszko B. Wandowicz: Taniec ze smokiem; Lamb, Michał Perzyna: „Totally amazing”; Andreya Triana, Michał Perzyna: Magiczny, kojący, soulowy; Submotion Orchestra, Michał Perzyna: Wrocław w krzyżowym ogniu jazzu i elektroniki.
Cykl: City Sounds Miejsce: Wrocław Od: 23 listopada 2012 Do: 23 listopada 2012 |