Czy życie w wolnym tempie musi być złe? Carl Honoré w swojej "Pochwale powolności" próbuje udowodnić, że nie.  |  | ‹Pochwała powolności. Jak zwolnić tempo i cieszyć się życiem›
|
Żyjemy we wściekłych czasach – to wyjściowa teza postawiona przez autora. Świat wokół nas przyspiesza, a my się do niego dostosowujemy. Więcej nawet, sami sobie to przyspieszanie fundujemy. Coraz więcej pracy, coraz szybsze próby przemieszczania się z miejsca na miejsce, coraz większa dostępność dla innych poprzez nieustanne bycie online czy to przy pomocy komputera, czy urządzeń mobilnych. Jak w tym wszystkim odnaleźć drogę do szczęśliwszego życia? Zdaniem dziennikarza – zwalniając. Mocno. W kolejnych rozdziałach Honoré przytacza rozmaite argumenty za powolnością. Szuka ich w różnych miejscach – w pracy, w domu, na wakacjach, w szkole, na wczasach, a nawet we własnej sypialni. Za każdym razem przytacza zebrane z różnych źródeł dane świadczące o tym, że wolniejsza egzystencja przynosi niemal same korzyści, zaś poddawanie się powszechnemu pędowi doprowadzi nas jedynie do zguby. Typowym „postępowaniem dowodowym” jest tu opowiedzenie historii jakiegoś człowieka, który po kontakcie z ruchem slow lub ludźmi/instytucjami realizującymi podobne założenia nagle odkrył, że wystarczy zwolnić, żeby zmienić swoje życie na lepsze. W książce pełno jest relacji w rodzaju „wcześniej byłem niezwykle zapracowany, ale w pewnym momencie zrezygnowałem z części pracy i od tej pory mam mnóstwo czasu dla mojej rodziny, jest fantastycznie”. A wszystkie te opowieści podlane gęstym sosem ogólniejszych rozważań o tym, jak to kult szybkości zabiera nam możliwość delektowania się życiem. Honoré nie pozostaje teoretykiem – znaczną część sposobów na zwolnienie próbuje na sobie (i własnej rodzinie). Niemal za każdym razem efekty jego wysiłków na rzecz spowolnienia jawią mu się niczym objawienie, nieco sceptyczny bywa jedynie w dwóch czy trzech przypadkach, ale na jednoznaczną krytykę konkretnych działań nie pozwala sobie nigdy. W ten sposób z książki możemy się dowiedzieć m.in. o cudownych rezultatach medycyny niekonwencjonalnej, tantry czy innych technik medytacyjnych. Pisząc w tak oczywiście jednostronny sposób autor niestety zapomniał o tych, którzy nie mogą sobie pozwolić, by na przykład rzucić stałą pracę i zostać wolnym strzelcem. Wykreowana na kartach jego książki utopia nie ma szansy zmierzyć się z rzeczywistością, bo ogranicza się niemal wyłącznie do przykładów pozytywnych, zapominając, że niszowość ruchu slow nie wynika z faktu, że społeczna świadomość ograniczeń wynikających z powszechnego przyspieszenia jest niska, ale raczej z tego, że szersza zmiana w naszym życiu musiałaby zostać zarządzona odgórnie (ewentualnie w wyniku krwawej rewolucji, do takiej jednak Honoré nie nawołuje, a bezkrwawa – jeśli tempo przemian zostanie utrzymane – potrwać może całe wieki). Ciekawe, co miałby dziennikarz do zaproponowania dajmy na to robotnikowi pracującemu w fabryce, mającemu na utrzymaniu całą rodzinę? Również doradziłby mu przejście na pół etatu lub pracę dorywczą? Oczywiście przy okazji swojej krucjaty autor stawia mnóstwo trafnych diagnoz na temat współczesności, ale jest przy tym jeden zasadniczy problem – żadna z tych diagnoz nie jest nowa. Udowadnianie, że społeczeństwa stają się coraz bardziej przepracowane, ociera się o dowodzenie słuszności heliocentryzmu w XXI wieku. Podobnie chyba większość z nas mając do wyboru więcej czasu dla siebie i więcej czasu dla pracy wybrałaby to pierwsze, jeśli nie wiązałoby się to rzecz jasna z większymi stratami finansowymi. Ale niestety wiąże się i to mocno, nawet jeśli Honoré przytacza kilka przypadków osób, które po zmniejszeniu przepracowywanej liczby godzin nagle odkryły, że mają w portfelach więcej pieniędzy. Znaczące, że w przypadku historii dwóch pracownic korporacji, które podzieliły się jednym stanowiskiem i poczuły się bardziej radosne, dziennikarz dodaje, że sprzyjającą okolicznością był fakt, że obie miały dobrze zarabiających mężów. Z powyższych względów „Pochwała powolności” jawi się jako zbiór oczywistych porad (pracuj mniej, poświęć więcej czasu rodzinie) i krzepiących historii jednostek. Jeśli komuś tego typu książki polecać, to chyba tylko ludziom, których bliscy wpadli w pułapkę przyspieszania na własne życzenie i przepracowują się, choć ich sytuacja materialna pozwoliłaby im na więcej wytchnienia. Ale i wówczas nie można mieć pewności, że takie osoby dadzą się uwieść opowieściom spod znaku „z życia wzięte”.
Tytuł: Pochwała powolności. Jak zwolnić tempo i cieszyć się życiem Tytuł oryginalny: In Praise of Slowness: Challenging the Cult of Speed Data wydania: 21 marca 2012 ISBN: 978-83-89933-23-2 Format: 310s. 130×205mm Cena: 38,– Gatunek: leksykon / poradnik, non-fiction Ekstrakt: 40% |