powrót; do indeksunastwpna strona

nr 01 (CXXIII)
styczeń-luty 2013

Autor
Tom Niedosięgacz
ciąg dalszy z poprzedniej strony
Tylko że. Tak oto, wspominając o gmeraniu przy postaci i o pracy dyrektorki castingu, dotarliśmy wreszcie do jądra ciemności. Do największego minusa i najistotniejszego aspektu tej ekranizacji. Ambicje twórców sięgały dalej, a czytelnicy książek Childa mieli dużo większe apetyty. Całkiem nieźle, zupełnie przyzwoicie – is not nearly enough. Miał powstać film, który da początek całej serii. Drugi w kolejności do zekranizowania jest „Poziom śmierci” („Killing floor”), „Pech i kłopoty” („Back luck and trouble”) trzeci. I chyba nic z tego, choć zadecydują oczywiście kwoty. Portal „The Hollywood Reporter” opublikował 14 stycznia artykuł Pameli McClintock pt. „Tom Cruise’s ’Jack Reacher’ Unlikely to Get Sequel”, w którym autorka stwierdza, że film o budżecie 60 mln dolarów dokonał solidnego, acz nie spektakularnego otwarcia w okresie świątecznym. W U.S.A. (gdzie premiera była przed Bożym Narodzeniem) w premierowy, sobotni wieczór film zarobił 72.6 mln dolarów, za granicą – 80,4 mln. Źródła zbliżone do wytwórni Paramount Pictures i współfinansującego produkcję „Jacka Reachera” studia Skydance Productions twierdzą, że film musi zarobić całkowitą sumę co najmniej 250 mln dolarów, by w ogóle rozważano nakręcenie kolejnej części. Losy całej serii wiszą na włosku zaczepionym na nadchodzących lutowych premierach azjatyckich. Zadecydują to, czy widzowie Japonii, Korei i Chin wykupią tyle biletów, żeby zyski z emisji „Jacka Reachera” przekroczyły ćwierć miliarda papierów. Ponadto, nawet jeśli pęknie ta magiczna kwota, Paramount i Skydance i tak muszą wynegocjować kontrakt z Tomem Cruisem. Bez niego sequel nie powstanie, a nie wiadomo, jakiego honorarium zażąda.
Powód tego, że decydują się losy serii, jest oczywisty: praktycznie nikt nie oceniał filmu w oderwaniu od książek. A główna filmowa rola w tej konfrontacji przegrała. Widzowie (przynajmniej ci, z którymi miałem okazję wymienić na ten temat opinie i tych, których opinie czytałem) jej nie kupili, nie kupiła jej także rzesza czytelników, którzy widzami stać się nie zamierzali już zawczasu. Ja też jej nie kupiłem, that’s for damn sure. W cruise’owskiej postaci Reachera nie ma tego czegoś. Zdaję sobie sprawę, że to zarzut z kategorii „misięniepodobało”, ale niewiele mogę na to poradzić. Chyba tylko odpowiedzieć na zgrabny one-liner Lee Childa: „Z Tomem Cruisem dostaniecie 100% Reacheara i 90% wzrostu Reachera” równie lapidarnym: spodziewałem się, że Tom Cruise wcieli się w postać Reachera, a on ją po prostu zagrał. A to za mało na bohatera tej klasy i rangi. Taką kreację udźwignąć mógł tylko aktor dopasowany znakomicie, jak Roman Wilhelmi do Nikodema Dyzmy, Juliusz Machulski do kasiarza Kwinto, Tom Hanks do Forresta Gumpa, Harrison Ford do Indiany Jonesa, Terry O’Quinn do Johna Locke’a. Tylko tyle i aż tyle. Cała rozsądna logika, prezentowana wszem i wobec w obronie tego filmu, na nic się zda. To nie jest tarcza odpowiednia do pocisków.
A już poza wszystkim, zupełnie niepotrzebnie majstrowano przy tej postaci. Mała rzecz, detal, ale znaczący: jest w filmie scena z Reacherem piorącym w zlewozmywaku koszulę. Nie ma ten fakt literalnie żadnego znaczenia dla fabuły, natomiast jest jak żagiel z czerwonego płótna rozpostarty przed bykiem, gdy idzie o czytelników. Jack Reacher nie pierze swoich rzeczy. Wyrzuca je i kupuje nowe. Zawsze. Zawsze, zawsze, zawsze. Pod tym względem jest rodzajem psychopaty. On nie chce niczego mieć na własność. Nawet to, co nosi na sobie, jest tymczasowe – może poza składaną szczoteczką do zębów (choć w „Bad luck and trouble” zostaje mu ona rozdeptana podczas przeszukania pokoju). Brak jakiegokolwiek zakotwiczenia, doprowadzonego do absurdu, jest dla tej postaci cegłą, pustakiem, płytą z żelbetonem, słupami nośnymi i wszystkim pozostałym. Christopher McQuarrie wsadził tu swoje grabie kompletnie po nic.
• • •
Jim Grant był dotąd chodzącym przykładem tego, jak podejmować trafne biznesowe decyzje. Podczas jednego ze spotkań z czytelnikami, gdzie ciekawie opowiadał o tym, dlaczego Reacher nie przeklina, dlaczego w książkach nie ma ’fucków’, podawszy racjonalne powody takiego wyboru, dodał dla porządku, że jego nie obchodzi, co pomyśli o jego książkach rodzina czy znajomi – że zawsze obchodzą go wyłącznie czytelnicy. Przy okazji ekranizacji ewidentnie złamał tę zasadę: bardziej liczyło się dlań to, co on sam myśli o tej konkretnej obsadzie, niż co oni mają do powiedzenia na ten temat. I jest to gorszy od zbrodni błąd, zadziwiający tym bardziej, że nie jest to pisarz, który – w oczekiwaniu na rozwój literackiej kariery – zajmował się handlem nieruchomościami, produkcją win czy kładzeniem asfaltu. Pracował w telewizji jako producent. Wszystkie tajniki robienia ekranizacji, to, jak się buduje sympatię widzów, jak ona potrafi ewoluować i od czego zależy, i jak często jest irracjonalna – powinien mieć obkute na cztery kopyta. Tymczasem – ewidentnie z chęci zbudowania maszynki zarabiającej dlań duże pieniądze, gdy już odłączy od kontaktu swój komputer, który mu służy do pisania – zachował się jak ostatni amator.
Niewykluczone, że jego świetny plan emerytalny posypał się na oczach całego świata. Bo że zbliża się finalny akord, Lee Child opowiada już od jakiegoś czasu, twierdząc, że zostały mu do napisania dwie, trzy książki. W ostatniej z nich Reacher umrze, wykrwawiając się na śmierć na podłodze motelowego pokoju gdzieś tam. „Reacher to szlachetny, zasłużony, wojenny rumak i powinien odejść z godnością, w wyniku ran bitewnych.” Gdy wydawca Childa zapowie publikację książki pt. „Die alone”, będzie to sygnał, że Reacher wplątał się w sytuację bez wyjścia i zapłaci za to cenę najwyższą. Trochę tak, jak sam Child, który powołał do życia bohatera wprost stworzonego do ekranizacji, z fizyczną aparycją, do której odpowiedni aktor jeszcze się nie narodził.
Odpowiedź na pytanie, czy seria będzie kontynuowana, nadejdzie dość szybko. Nieco dłużej poczekamy, by się przekonać, czy jedno medium ciągnie drugie także w dół. Dla wielu czytelników plakaty reklamujące film „Jack Reacher” z wizerunkiem Toma Cruise’a były ważną cezurą, czego Child chyba do dziś nie rozumie. Niejeden psioczył nie tylko na sam film i rzekomą chciwość pisarza, padały również deklaracje, że następnych książek nie kupią, bo to już nie będzie to samo. Możliwe, że to przejściowe emocje, ale aktualnie czytelnicy walą z wszystkich rzędów dział na obu burtach, że bez kija nie podchodź.
Kto sieje wiatr, zbiera bęcki od spadających z nieba krów i ciągników z siewnikiem.



Tytuł: Jack Reacher: Jednym strzałem
Tytuł oryginalny: Jack Reacher
Dystrybutor: UIP
Data premiery: 11 stycznia 2013
Zdjęcia: Caleb Deschanel
Muzyka: Joe Kraemer
Rok produkcji: 2012
Kraj produkcji: USA
Cykl: Jack Reacher
Gatunek: dramat, kryminał
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

124
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.